Tychy

Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru
Hmm... Ul. Wyrywania lusterek w Tychach. Wąska, nieprawdaż?

Tychy – hotel dla górników w samym centrum Śląska.

Historia

Na początku było pole, potem Pszczyna, a raczej jakaś tamtejsza książka, w której napisali „Dominikowi z Tych[1] daliśmy 5 groszy za gonienie psów gonty”. Potem znaleźli na Śląsku węgiel i zaczęli kopać, a że ci kopacze (dawniej hutnicy) mieszkali w lepiankach na Paprocanach, ktoś wpadł na mądrą myśl, żeby z Bierunia i okolicznych wioch zrobić hotel[2]. W siedemdziesiątym piątym odłączyli z Tychów kilka „miejscowości”, ale 99% tyszan o tym nie wie.

Atrakcje turystyczne

  • Piramida to dzisiejsza siedziba faraonów na Śląsku. Niektórzy sympatycy piłki nożnej twierdzą, że ma właściwości magiczne i może sprawić, że polska reprezentacja zacznie strzelać gole. Jak na razie dwukrotnie teoria ta została obalona. Niektórzy winią o przegraną Polaków seanse spirytystyczne tam się odbywające.
    Piramida powstała w 342 roku p.n.e.
  • Grób Ryszarda Riedla na cmentarzu na Wartogłowcu, o którego istnieniu wiedzą jedynie przyjezdni. Co roku na Wszystkich Świętych stanowi on miejsce zbiórki wszystkich hippisów, narkomanów, meneli, lekomanów, alkoholików, rockmanów oraz innych osobliwości lubujących się podpiekać nad zniczami.
  • Dzielnica Wilkowyje, która ni w trąbę nie jest podobna do swojego wizerunku, lansowanego w serialu „Ranczo[3]. Diabeł mówi tam dobranoc, o lampach przydrożnych nawet nie słyszano, a nocą z pobliskich lasów rozchodzi się wycie. Kto wie, może duchy dawnych wszędobylskich wilków, grasują nadal po pradawnej "Kobiórskiej Puszczy".
  • Żyrafa w ciąży czyli rozkraczony dawny pomnik Walki i Pracy nieopodal Urzędu Miejskiego. Był czas, kiedy byś poświęcony Bogu, ale jakiś typek aspołeczny go umył. Niezmiennie pozostaje miejscem spotkań tutejszego marginesu społecznego, który brata się z uciesznie na rowerach brykającą po pobliskim placu młodzieżą.
  • Stadion Miejski czyli największa parodia boiska piłkarskiego na świecie ,mieszcząca się na ulicy Edukacji. Tutejszy klub piłkarski musi wynajmować ekipę do koszenia trawy, którą zarastają trybuny.
  • Jeżeli chcesz zasmakować dreszczyku emocji, rozkosznej adrenaliny i szczypty niepewności na drodze - przyjeżdżaj do Tychów. Jest to bowiem miasto o największej ilości samochodów typu Fiat Punto z prześliczną literą L ustawioną na dachu. Posunięć egzaminowanych kursantów nie sposób przewidzieć, dlatego Tyszanie wyćwiczyli swój refleks do perfekcji.
  • Jeśli pochodzisz z mniej cywilizowanego Podkarpackiego lub Świętokrzyskiego, na pewno cię zaskoczy, że każdy kierowca w Tychach ma obowiązek zatrzymać się przed przejściem dla pieszych i przepuścić bydło przez pasy. W przeciwnym wypadku zostanie on zwymyślany, opluty, skopany lub zmierzony wzrokiem japońskiego mordercy.
  • Jezioro Paprocańskie to zalane wyrobisko po Hucie Żelaza. Przeraża ono swoim rdzawym kolorem przez większą część roku, a także toksycznie wyglądającą pianą pływającą przy brzegu. Jest tak płytkie, że człowiek utopiłby się prędzej w kałuży. Nie polecam nurkowania w jego odmętach, bo można zostać pogonionym przez potężne zębce Szczupaków. Co roku w lecie jest ono kolonizowane przez sprytną cywilizację sinic, która uniemożliwia zrobienie ze zbiornika wodnego głównej atrakcji turystycznej regionu. Wszelkie coroczne prezydenckie starania zażegnania problemu spływają kanałami.
  • Browary Tyskie o których nie można zapomnieć. Tutaj liczy się tylko piwo, piwo i jeszcze raz piwo. Kiedyś organizowano tam piesze darmowe wycieczki z przewodnikiem, ale liczne pielgrzymki okolicznych meneli zmusiły zarząd do poboru opłat. Po dwugodzinnym zwiedzaniu można wypić kufel piwa prosto z beczki - ZA DARMO! Trzeba jednak pamiętać, że jest ono dwa razu mocniejsze niż z butelki i do domu można wrócić na czworakach.
  • Tychy posiadają własny zamek na Paprocanach. Wiedzą o nim ci, którzy przypadkiem zgubili się w lesie, spacerując przy jeziorze. Jego wnętrza nikt nigdy nie widział, no chyba że zapłacił słono za ten luksus. Krążą plotki o straszących w komnatach porożach leśnej rogacizny.
  • Na cmentarzu na Starych Tychach ponoć byli kiedyś pochowani śląscy powstańcy pochodzący z Tychów. Jednakowoż ktoś uznał, że są oni zbyt mało Tyscy i ich szczątki zostały przewiezione na cmentarz to Rudy Śląskiej.
  • Na ulicy Nowokościelnej można zobaczyć najstarszą kapliczkę przydrożną w powiecie. Podobno postawiono ją z okazji przybycia w te strony wojsk Napoleona Bonaparte. On i jego pijana świta pokładła się na spoczynek w jej pobliżu. Miejscowy proboszcz skorzystał z okazji i pomyślał o obowiązku ewangelizacji bezbożnych Francuzów. Przy kapliczce odbyła się więc msza święta.

Osiedla i dzielnice

Oficjalnie nazywają się od babskich imion, ale oczywiście Tyszanie mają w dupie urzędowe decyzje (jak zresztą zawsze) i nazywa je po kolei K, U, R, W, A itede. Tutejsza młodzież nadała swoim osiedlom (przy pomocy spraya) bardziej adekwatne do charakteru nazwy. Oto one:

  • „A”Alkocholików. - można tutaj napotkać całą śmietankę towarzyską meneli z pobliskiego dworca.
  • „B”Baku. - bo łatwo tutaj można dostać w mordę za zbyt porządny wygląd.
  • „C”Chicago. - można spotkać tutaj śląską polonię, wciąż suszącą pranie na trzepakach przed blokiem.
  • „D”Detroit.
  • „E”Eidhoven.
  • „F”Frankturt (chyba ten nad Menem).
  • „G”Genua.
  • „H”Hollywood. - bo w centrum, bo wszędzie blisko, bo każdy dąży do tego by tam zamieszkać.
  • „J”Jogobela (w dupie strzela)
  • „K”Kansas City.
  • „L”Liverpool.
  • „Ł” - Łyżka
  • „M”Manhattan.
  • „N”Neapol.
  • „O”Oklahoma City.
  • „P”Pittsburgh.
  • „R”Rotterdam.
  • „S” – osiedle było długi czas ruiną pod lasem, nazwano je więc Sarajewo, obecnie nosi dumną nazwę „Sosnowe”.
  • „T”Teksas.
  • „U”Ulster lub Ultrasi (choć niektórzy preferują nazwę Ułan Bator). - podobno na spacery trzeba wychodzić z psem, aby miejscowe drechy wiedziały, że jesteś miejscowy.
  • „W”Woodstock. - bo tak jak na Wódstoku można się na łączce napić wódy i zostać ukąszonym przez żmiję.
  • „Z”Zagrzeb lub Zabójcy (bo Zurich brzmiał zbyt mało groźnie). - można też je podsumować jako osiedle Zadupie.

Oprócz osiedli występują tu też dzielnice. Oto one:

  • Paprocany – wielki zbiornik sinic i szczyn, szczególnie po festiwalach Ryśka Riedla.
  • Cielmice – tyski synonim wiochy, mieści się tu bar „U Trupka” (oficjalnie „U Jana”), a na miejscowym cmentarzu leży Jan Cipa.
  • Tereny Przemysłowe – hipermarkety i ogólnie obcy kapitał.
  • Zawiść – najważniejszym obiektem jest pijalnia piwa „U Kwiatka”, poza tym nie ma nic ciekawego.
  • Wartogłowiec – cmentarz, cmentarz, cmentarz... No i grób Ryśka Riedla.
  • Czułów – zrujnowana fabryka papieru, a także grzęzawiska pod blokami mieszkańców. Chodników ciągle brak.
  • Wilkowyje – domki i stary browar Obywatelski z burdelem.
  • Mąkołowiec – budynki przemysłowe, skupione wokół klubu nocnego „Dolc Varietes-Panama”, którego architektura przypomina sklepy GS.
  • Glinka – ogródki działkowe, a na ogródkach...
  • Suble - bliskość dwóch śmierdzących stawów hodowlanych powoduje, że zagrzybienie w okolicznych domach jest dość powszechne. W lecie nie uniknie się ukąszenia przez komara lub inne tałatajstwo.
  • Żwaków – kościół w kształcie namiotu i bar „Pod Wysokim Napięciem”.
  • Urbanowice – kolebka cywilizacji. Stamtąd wywodzi się człowiek prahistoryczny oraz sztuka posługiwania się pługiem.
  • Wygorzele i Jaroszowice – a gdzie to?.

Gospodarka

  • Piwo
  • Piwo
  • Piwo
  • No, produkują też Piwo Książęce...
  • A wspomniałem już o piwie?

Przypisy

  1. Polskiego nie znali, a ślůnski toto chyba nie jest
  2. Teraz tutaj jest ściernisko, ale będzie blokowisko...
  3. Między innymi znajduje się na Śląsku.