Nonźródła:NonAnaliza: odcinek 12: Różnice pomiędzy wersjami
M (Bartd94 przeniósł stronę Użytkownik:ZentroXenon/Anazlinopis na Nonźródła:NonAnaliza: odcinek 12, bez pozostawienia przekierowania pod starym tytułem: najwyżej będzie na Zenka :v) |
M (YT bot podmienionych: 2, usuniętych: 0) |
||
(Nie pokazano 13 wersji utworzonych przez 7 użytkowników) | |||
Linia 1: | Linia 1: | ||
{{Analizy}} |
|||
Dzisiaj zanurkujemy w głąb umysłu psychopatki, poprzez tworzone przez nią opowiadanie. Zapraszamy do świata pozbawionego zdrowego rozsądku, pełnego wyzutych z moralności lekarzy handlujących organami oraz łowców ubezpieczeń i opanowanego przez plagę stalkerów. Analiza jest przeznaczona tylko dla ludzi o mocnych nerwach, i pustym żołądku. Analizują {{kl|#8c0|User:Zen.Xen.ni|Zen.Xen.ni}}, {{kl|#08f|User:Bartd94|Bartd94}} oraz debiutujący {{Kl|#FF6600|User:By Serscull|By Serscull}}. |
|||
⚫ | |||
⚫ | |||
== Prolog == |
== Prolog == |
||
Linia 18: | Linia 20: | ||
Usłyszała ciche skrzypnięcie drzwi ... |
Usłyszała ciche skrzypnięcie drzwi ... |
||
- Mamo idź! - chlipnęła spod poduszki.</poem> |
- Mamo idź! - chlipnęła spod poduszki.</poem> |
||
{{Youtube|6QPnzLmw074|width=300|align=center|}} |
|||
[[Plik:Won kurwa, wypierdalaj|center|250px]] |
|||
<poem>- To ja - powiedziała Emilia- Mycha co się stało? |
<poem>- To ja - powiedziała Emilia- Mycha co się stało? |
||
- Nic! Nie chcę o tym mówić ! |
- Nic! Nie chcę o tym mówić ! |
||
Poczuła jak Emi głaszcze ją po głowie. Zawsze wiedziała czego nie mówić, lub co powiedzieć, w którym momencie. Znały się od niedawna, bo poznały się w gimnazjum, ale kochały się jak siostry. |
Poczuła jak Emi głaszcze ją po głowie. Zawsze wiedziała czego nie mówić, lub co powiedzieć, w którym momencie. Znały się od niedawna, bo poznały się w gimnazjum, ale kochały się jak siostry.<br/>{{c|#8c0|Fajnie że wiemy ile masz lat, i na jakim etapie edukacji się znajdujesz.}} |
||
{{c|#08f|Wnioskujemy, że jest w liceum. Zawsze są w liceum.}} |
{{c|#08f|Wnioskujemy, że jest w liceum. Zawsze są w liceum.}} |
||
{{c|#8c0|Do gimnazjum nikt się nie przyzna, a na studiach nikt by tego nie popełnił. Magia dedukcji.}} |
{{c|#8c0|Do gimnazjum nikt się nie przyzna, a na studiach nikt by tego nie popełnił. Magia dedukcji.}} |
||
Linia 58: | Linia 60: | ||
- Widzę, że już nasza pacjentka się obudziła - powiedział lekarz - pamięta może Pani coś? - spytał z poważną miną. |
- Widzę, że już nasza pacjentka się obudziła - powiedział lekarz - pamięta może Pani coś? - spytał z poważną miną. |
||
- Yyyy ... To znaczy tak, pisk opon i krzyki, potem już nic tylko ciemność przed oczami.</poem> |
- Yyyy ... To znaczy tak, pisk opon i krzyki, potem już nic tylko ciemność przed oczami.</poem> |
||
[[Plik:Seksmisja - Ciemność, widzę ciemność|center|250px]] |
|||
<poem>- To dobrze, wpadła Pani pod samochód, na szczęście nic Pani poważnego nie jest - uśmiechnął się do niej lekarz - będzie miała Pani kilka siniaków i przez 4 tygodnie rękę w gipsie. {{c|#8c0|(Nic się nie stało, złamała pani ramię tylko w siedmiu miejscach.)}} No dobrze starczy mojego gadania. Zostawię was samych - zwrócił się do chłopaka, dopiero teraz go zauważyła {{c|#FF6600|(Czyli najpierw do niego powiedziała „nie zostawiaj mnie”, a dopiero teraz go zauważyła.)}} - a Pana proszę o nie męczenie naszej pacjentki. Potrzeba jej dużo odpoczynku - i wyszedł. |
<poem>- To dobrze, wpadła Pani pod samochód, na szczęście nic Pani poważnego nie jest - uśmiechnął się do niej lekarz - będzie miała Pani kilka siniaków i przez 4 tygodnie rękę w gipsie. {{c|#8c0|(Nic się nie stało, złamała pani ramię tylko w siedmiu miejscach.)}} No dobrze starczy mojego gadania. Zostawię was samych - zwrócił się do chłopaka, dopiero teraz go zauważyła {{c|#FF6600|(Czyli najpierw do niego powiedziała „nie zostawiaj mnie”, a dopiero teraz go zauważyła.)}} - a Pana proszę o nie męczenie naszej pacjentki. Potrzeba jej dużo odpoczynku - i wyszedł. |
||
Dziewczyna popatrzyła na chłopaka przy niej, był wysoki, szatyn, brązowe oczy, opalony i musiała stwierdzić, że bardzo przystojny. |
Dziewczyna popatrzyła na chłopaka przy niej, był wysoki, szatyn, brązowe oczy, opalony i musiała stwierdzić, że bardzo przystojny. |
||
{{c|#FF6600|Na pewno jest uchodźcą.}} |
{{c|#FF6600|Na pewno jest uchodźcą.}} |
||
- Pan jest kolejnym lekarzem? - zapytała dziewczyna - Bo my się chyba nie znamy ... |
- Pan jest kolejnym lekarzem? - zapytała dziewczyna - Bo my się chyba nie znamy ... |
||
- Nie, nie - roześmiał się chłopak - to ja Cię potrąciłem … |
- Nie, nie - roześmiał się chłopak - to ja Cię potrąciłem … |
||
{{c|#FF6600|Do autorki, na przyszłość: nie potrącił, tylko ubogacił kulturowo. Rasistko.}} |
|||
{{c|#8c0|My |
{{c|#8c0|My znamy prawdę, on tak naprawdę kryje lekarza w zamian za procent od sprzedanych organów.}} |
||
{{c|#08f|Albo go do niej wpuszczał, gdy była w comie.}} |
{{c|#08f|Albo go do niej wpuszczał, gdy była w comie.}} |
||
Zapadła niezręczna cisza. Natalia nie wiedziała co powiedzieć. Chciała przeprosić, ale w tym momencie przypomniał się jej cały tamten dzień. Do oczu znów zaczęły napływać łzy. |
Zapadła niezręczna cisza. Natalia nie wiedziała co powiedzieć. Chciała przeprosić, ale w tym momencie przypomniał się jej cały tamten dzień. Do oczu znów zaczęły napływać łzy. |
||
{{c|#08f|Spokojnie, masz drugą.}} |
{{c|#08f|Spokojnie, masz drugą.}} |
||
- Przepraszam - nie wiedziała czy przeprasza za to, że tak bezmyślnie się zachowała{{c|#8c0|(Ja bym się obraził gdyby ktoś mnie nazwał lekarzem)}}, czy chce go wyprosić grzecznie z sali, popatrzyła na chłopaka. Miał spuszczoną głowę. |
- Przepraszam - nie wiedziała czy przeprasza za to, że tak bezmyślnie się zachowała {{c|#8c0|(Ja bym się obraził gdyby ktoś mnie nazwał lekarzem)}}, czy chce go wyprosić grzecznie z sali, popatrzyła na chłopaka. Miał spuszczoną głowę. |
||
- To ja przepraszam. |
- To ja przepraszam. |
||
- Za co? - spytała zdziwiona Natalia - przecież to z mojej winy był ten wypadek. |
- Za co? - spytała zdziwiona Natalia - przecież to z mojej winy był ten wypadek. |
||
Linia 108: | Linia 111: | ||
- Chcesz odpocząć? - zmieniła temat Emuś. |
- Chcesz odpocząć? - zmieniła temat Emuś. |
||
- Tak, przepraszam, jutro pogadamy dłużej - przytuliła przyjaciółkę - do zobaczenia sis. |
- Tak, przepraszam, jutro pogadamy dłużej - przytuliła przyjaciółkę - do zobaczenia sis. |
||
Cmoknęły się w policzek i przyjaciółka wyszła. Natalia rozglądnęła się po pokoju i zobaczyła, że na stoliku koło jej łóżka leży jakaś kartka. Podniosła ją i przeczytała: "To mój numer telefonu. Jak chcesz to zadzwoń. Łukasz.". Pod spodem był napisany 9 cyfrowy numer. {{c|#FF6600|(9 cyfr, O RLY?}} {{c|#8c0|Nigdzie nie było napisane że to numer telefonu tak naprawdę…}} {{c|#08f|Może to numer do guzika atomowego?)}} Dziewczyna wciąż myślała o tym co chciała powiedzieć chłopakowi. Czy powinna mu o tym mówić? Czemu właśnie jemu chce o tym powiedzieć? Nie wiedziała, ale czuła, że musi mu to powiedzieć. Jeszcze raz spojrzała na kartkę z numerem. "Nie, nie będę teraz pisać. Jeszcze pomyśli, że jestem zbyt nachalna." {{c|#FF6600|(Facet dał jej numer, ale to ona będzie nachalna jeśli oddzwoni.}} {{c|#08f|E tam, to tylko Moskwa zniknie.)}}- pomyślała Natalia i nawet nie wiedząc kiedy głowa opadła jej na poduszkę i zasnęła. |
Cmoknęły się w policzek i przyjaciółka wyszła. Natalia rozglądnęła się po pokoju i zobaczyła, że na stoliku koło jej łóżka leży jakaś kartka. Podniosła ją i przeczytała: "To mój numer telefonu. Jak chcesz to zadzwoń. Łukasz.". Pod spodem był napisany 9 cyfrowy numer. {{c|#FF6600|(9 cyfr, O RLY?}} {{c|#8c0|Nigdzie nie było napisane że to numer telefonu tak naprawdę…}} {{c|#08f|Może to numer do guzika atomowego?)}} Dziewczyna wciąż myślała o tym co chciała powiedzieć chłopakowi. Czy powinna mu o tym mówić? Czemu właśnie jemu chce o tym powiedzieć? Nie wiedziała, ale czuła, że musi mu to powiedzieć. Jeszcze raz spojrzała na kartkę z numerem. "Nie, nie będę teraz pisać. Jeszcze pomyśli, że jestem zbyt nachalna." {{c|#FF6600|(Facet dał jej numer, ale to ona będzie nachalna jeśli oddzwoni.}} {{c|#08f|E tam, to tylko Moskwa zniknie.)}} - pomyślała Natalia i nawet nie wiedząc kiedy głowa opadła jej na poduszkę i zasnęła. |
||
{{c|#FF6600|Możliwość używania formy biernej czasownika powinna być obostrzona egzaminem.}} |
{{c|#FF6600|Możliwość używania formy biernej czasownika powinna być obostrzona trzymiesięcznym kursem i egzaminem.}} |
||
Szedł sobie spokojnie wzdłuż sal i myślał. Myślał o tym co chciała mu powiedzieć zanim weszła jej przyjaciółka. Chciał tak bardzo się dowiedzieć co mu miała do powiedzenia, że musiał zostawić swój numer. Popatrzył na ekran komórki, ale nie było na niej żadnej nieodebranej wiadomości. "Może nie chce się narzucać. A może już zapomniała, że miała m coś powiedzieć." Chciał się wrócić, ale w ostatniej chwili zrezygnował z tego pomysłu. Wyszedł ze szpitala i a w twarz powiał mu zimny wiatr. "Co za paskudna pogoda. A ja jeszcze muszę wracać pieszo, bo samochód musiałem oddać do przeglądu." {{c|#08f|(Jej gruba czacha rozwaliła cały przód.)}} - Łukasz roześmiał się. Musiał przyznać, że trochę bawiła go ta cała sytuacja. |
Szedł sobie spokojnie wzdłuż sal i myślał. Myślał o tym co chciała mu powiedzieć zanim weszła jej przyjaciółka. Chciał tak bardzo się dowiedzieć co mu miała do powiedzenia, że musiał zostawić swój numer. Popatrzył na ekran komórki, ale nie było na niej żadnej nieodebranej wiadomości. "Może nie chce się narzucać. A może już zapomniała, że miała m coś powiedzieć." Chciał się wrócić, ale w ostatniej chwili zrezygnował z tego pomysłu. Wyszedł ze szpitala i a w twarz powiał mu zimny wiatr. "Co za paskudna pogoda. A ja jeszcze muszę wracać pieszo, bo samochód musiałem oddać do przeglądu." {{c|#08f|(Jej gruba czacha rozwaliła cały przód.)}} - Łukasz roześmiał się. Musiał przyznać, że trochę bawiła go ta cała sytuacja. |
||
{{c|#08f|„Potrąciłem kogoś, ale beka!”}} |
{{c|#08f|„Potrąciłem kogoś, ale beka!”}} |
||
Linia 201: | Linia 204: | ||
Cicercumcaulerka (moja kochana siostrzyczka) ;*** |
Cicercumcaulerka (moja kochana siostrzyczka) ;*** |
||
{{c|#FF6600|Ten twór słowny jest baaardzo sugestywny. Też uważacie, że siostrzyczka jest niemowlęciem?}} |
{{c|#FF6600|Ten twór słowny jest baaardzo sugestywny. Też uważacie, że siostrzyczka jest niemowlęciem?}} |
||
{{c|#8c0|Ilość fetyszy |
{{c|#8c0|Ilość fetyszy autorki zbliża się do tej mojego znajomego. Damn!}}</poem> |
||
== Rozdział VII == |
== Rozdział VII == |
||
Linia 239: | Linia 242: | ||
{{c|#08f|Napisałbym, że o Żydach, ale jakoś nie widzi mi się prokuratura.}} |
{{c|#08f|Napisałbym, że o Żydach, ale jakoś nie widzi mi się prokuratura.}} |
||
Natalia cieszyła się, że wreszcie wypuścili ją ze szpitala. {{c|#8c0|(Czyli doszła do siebie w jeden dzień?)}} Wreszcie wróci do swojego domu i do swojej szkoły ... chciałaby wymienić jeszcze jedną osobę {{c|#FF6600|(Babkę od wuefu „wymienić”, babki od wuefu zawsze są jędzami)}}, ale wiedziała, że już nigdy nie powie o nim "mój".</poem> |
Natalia cieszyła się, że wreszcie wypuścili ją ze szpitala. {{c|#8c0|(Czyli doszła do siebie w jeden dzień?)}} Wreszcie wróci do swojego domu i do swojej szkoły ... chciałaby wymienić jeszcze jedną osobę {{c|#FF6600|(Babkę od wuefu „wymienić”, babki od wuefu zawsze są jędzami)}}, ale wiedziała, że już nigdy nie powie o nim "mój".</poem> |
||
{{Youtube|K-O2UH-vjC8|width=300|align=center|}} |
|||
[[Plik:Kasia Klich - Lepszy Model|center|250px]] |
|||
<poem>- Natuś chodź - powiedział tato, ale ona nie mogła się poruszyć. |
<poem>- Natuś chodź - powiedział tato, ale ona nie mogła się poruszyć. |
||
Parę metrów przed nią stał on. Chciała uciec, ale nie mogła. Nogi przyrosły jej do chodnika.{{c|#8c0|(Wydało się, że nie jest człowiekiem, z tego co pamiętam ludzie nie potrafią zapuścić korzeni.)}} Nie docierało do niej co mówią rodzice. Widziała tylko jego. Te błękitne oczy - zawsze śmiała się, że kiedyś w nich utonie; brązowe kręcone włosy, krótko ścięte; usta ... tak pamiętała te pocałunki, i każdy ich ruch, gdy mówił, jak bardzo ją kocha; nos - trochę garbaty, ale to stało się jakieś trzy miesiące temu, jak pobił się o nią z jakimś kolesiem. |
Parę metrów przed nią stał on. Chciała uciec, ale nie mogła. Nogi przyrosły jej do chodnika.{{c|#8c0|(Wydało się, że nie jest człowiekiem, z tego co pamiętam ludzie nie potrafią zapuścić korzeni.)}} Nie docierało do niej co mówią rodzice. Widziała tylko jego. Te błękitne oczy - zawsze śmiała się, że kiedyś w nich utonie; brązowe kręcone włosy, krótko ścięte; usta ... tak pamiętała te pocałunki, i każdy ich ruch, gdy mówił, jak bardzo ją kocha; nos - trochę garbaty, ale to stało się jakieś trzy miesiące temu, jak pobił się o nią z jakimś kolesiem. |
||
Linia 395: | Linia 398: | ||
{{c|#FF6600|Albo skończysz tak, jak ona.}} |
{{c|#FF6600|Albo skończysz tak, jak ona.}} |
||
- Nie ma sprawy. Ej, ja muszę już lecieć, bo się spóźnię. Dzięki za informację i do zobaczenia. - pomachał jej i wbiegł do budynku. |
- Nie ma sprawy. Ej, ja muszę już lecieć, bo się spóźnię. Dzięki za informację i do zobaczenia. - pomachał jej i wbiegł do budynku. |
||
Kaśka szła zadowolona z siebie. Nie spodziewała się, że tak dobrze i łatwo jej pójdzie.{{c|#FF6600|(Żeby sobie z tym gostkiem poradzić, wystarczy |
Kaśka szła zadowolona z siebie. Nie spodziewała się, że tak dobrze i łatwo jej pójdzie.{{c|#FF6600|(Żeby sobie z tym gostkiem poradzić, wystarczy IQ składające się z dwóch dowolnych cyfr.)}} {{c|#08f|(Połowa ludzkości ma dwucyfrowe IQ, polska średnia to 99.)}} Miała nadzieję, że chłopak nie powie nic Natalii. Teraz muszę jeszcze nakłonić Łukasza do spotkania i wszytko będzie tak jak chcę. "A teraz czas się przygotować na jutrzejszą imprezę u Maćka. Muszę kupić buty, sukienkę i ..." |
||
{{c|#08f|I chuj, bo dalej nic nie ma.}} |
{{c|#08f|I chuj, bo dalej nic nie ma.}} |
||
<nowiki>--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------</nowiki> |
<nowiki>--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------</nowiki> |
||
Linia 409: | Linia 412: | ||
serce |
serce |
||
<3 |
<3 |
||
<miejsce na słowo końcowe, narzekanie czy cokolwiek wyjdzie> |
|||
{{c|#08f|Cóż, nie wyszło nic. Od bitych czterech lat. Zgaduję, że ktoś w końcu znalazł ludzkie mięso w lodówce ałtorki.}} |
{{c|#08f|Cóż, nie wyszło nic. Od bitych czterech lat. Zgaduję, że ktoś w końcu znalazł ludzkie mięso w lodówce ałtorki.}} |
||
{{c|#8c0|Tak dla świata będzie lepiej, aczkolwiek nie czuję się dalej bezpiecznie. To opowiadanie wyjadło mi sporo komórek mózgowych.}} |
{{c|#8c0|Tak dla świata będzie lepiej, aczkolwiek nie czuję się dalej bezpiecznie. To opowiadanie wyjadło mi sporo komórek mózgowych.}} |
||
{{c|#FF6600|A Lidla w okolicy jak nie było, tak dalej nie ma.}}</poem> |
{{c|#FF6600|A Lidla w okolicy jak nie było, tak dalej nie ma.}}</poem> |
||
[[Kategoria:Nonźródła – NonAnalizy]] |
Aktualna wersja na dzień 15:12, 9 mar 2019
Dzisiaj zanurkujemy w głąb umysłu psychopatki, poprzez tworzone przez nią opowiadanie. Zapraszamy do świata pozbawionego zdrowego rozsądku, pełnego wyzutych z moralności lekarzy handlujących organami oraz łowców ubezpieczeń i opanowanego przez plagę stalkerów. Analiza jest przeznaczona tylko dla ludzi o mocnych nerwach, i pustym żołądku. Analizują Zen.Xen.ni, Bartd94 oraz debiutujący By Serscull.
Analizowany twór pochodzi z bloga pod adresem http://czujtwjsmaksyszjakcibijeserce.blogspot.com/, treść bez większych zmian.
Prolog[edytuj • edytuj kod]
Często myślimy, że koniec świata to wtedy, gdy ktoś nam umrze, zdradzi nas, zerwie, nie odzywa się do nas. (Lub gdy ten kebab z ostrym sosem o sobie przypomni. Chyba nie próbowałeś klusek do mikrofali z Lidla, przy tym ten kebab to pikuś. Nie mam Lidla w okolicy, więc cóż.) A może właśnie to jest początek czegoś nowszego, lepszego? Owszem będzie nam brakowało tamtych osób, dni spędzonych z nimi, ale mimo wszystko powinno się zacząć od nowa. Często chcemy cofnąć czas, ale tak się nie da. Życie to nie taśma magnetofonowa, nie można cofnąć i puścić od nowa. Też czasem bym wolał, żeby to był cichacz.
Rozdział I[edytuj • edytuj kod]
Kochała go ...
Tak mocno, że mocniej już nie można ...
A on?
Zostawił ją na środku chodnika z zalaną łzami twarzą …
Uprawiali seks na środku chodnika? I nikt nie zareagował?
Może… to Twój wniosek.
Pobiegła szybko do domu i padła na łóżko, była zmęczona.
Nienawidziła jego, siebie i wszystkich wkoło.
- Natalia ! - krzyczała mama z dołu - zejdź tu szybko, Emilka przyszła!
- Powiedz jej, że nie chcę teraz żadnych odwiedzin - wykrzyczała Natalia, a łzy znów pociekły jej po twarzy.
Usłyszała ciche skrzypnięcie drzwi ...
- Mamo idź! - chlipnęła spod poduszki.
- To ja - powiedziała Emilia- Mycha co się stało?
- Nic! Nie chcę o tym mówić !
Poczuła jak Emi głaszcze ją po głowie. Zawsze wiedziała czego nie mówić, lub co powiedzieć, w którym momencie. Znały się od niedawna, bo poznały się w gimnazjum, ale kochały się jak siostry.
Fajnie że wiemy ile masz lat, i na jakim etapie edukacji się znajdujesz.
Wnioskujemy, że jest w liceum. Zawsze są w liceum.
Do gimnazjum nikt się nie przyzna, a na studiach nikt by tego nie popełnił. Magia dedukcji.
- Zostawił mnie ... - wydusiła wreszcie z siebie Natalia - Zostawił i odszedł, powiedział, że już nic do mnie nie czuje, i że nie chce mnie oszukiwać, że czuję się ze mną dobrze!
- Oj Natuś, wiem jak bardzo go kochałaś i dużo czasu minie zanim o nim zapomnisz, ale proszę Cię nie płacz, wiesz, że nie mogę na Ciebie patrzeć jak jesteś w takim stanie - powiedziała Emilia - chodź tu.
Natalia wstała i przytuliła się do przyjaciółki. Wiedziała, że może na nią zawsze liczyć.
- Kocham Cię Emuś. - powiedziała Natalia patrząc jej w oczy - Nigdy nie miałam takiej przyjaciółki.
- Dobra misia, idziemy na zakupy, ja też Cię kocham.
- Nie chcę mi się Wnioskując z pisowni, Natalia nie ma ochoty na samą siebie. - powiedziała Natalia patrząc smutno na swoją przyjaciółkę.
- No okej - uśmiechnęła się do niej - ale już mi słonko nie smuć - popatrzyła na nią groźnie.
„Chodź, bo ci przypierdolę.”
Natalia się roześmiała i rzuciła w przyjaciółkę poduszką.
- Okej idziemy na zakupy, przekonałaś mnie.
Ta to ma dar przekonywania.
Prawie jak moja siostra.
- Misia uważaj! - krzyknęła Emi, ale było za późno.
Dziewczyny wychodziły właśnie z galerii, gdy Natalia za szybko wyszła na ulicę. Kierowca gwałtownie zahamował, ale było już za późno, Natalia przeleciała przez maskę samochodu i upadła na ziemię. Nie widziała nic, zrobiło się jej ciemno przed oczami i czuła jakby odpływała.
Zgon na dzień dobry?
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Mam nadzieję, że się spodoba ;) proszę o komentarze i uwagi jeśli jakieś są ;)
Z góry dziękuję ;)
CzujętwójSmaksłyszęJakciBijeserce ;***
Okej… Hannibalu Lecterze.
Hanibal Lecter był przy tym milutki. Tutaj jeszcze spożywa żywych ludzi, to zawstydza nawet fantazje mojego znajomego.
A moim zdaniem ten incipit opisuje pewną pozycję seksualną, w której jedna z koleżanek czuje puls drugiej poprzez przyciśnięcie ucha do jej uda.
L-lewd…
Też lubię uda… jedziemy dalej.
Rozdział II[edytuj • edytuj kod]
Obudziła się. (Czyli bez zgonu. W końcu to nie był tir.) Przed sobą zobaczyła białe ściany i łóżko. Coś jej nie pasowało. Przecież to nie był jej pokój! Spanikowana usiadła gwałtownie na łóżku.
- Spokojnie - czyjeś ręce położyły ją na łóżku - leż i się nie ruszaj, zawołam lekarza.
- Nie, nie zostawiaj mnie samej - powiedziała cicho dziewczyna.
- Tylko chwila i wracam - powiedział męski głos. Męski? Uhuhuhu.
Po chwili przyszedł z lekarzem. Doktor podszedł do niej z uśmiechem na twarzy.
A za uśmiechem kryło się „kurwa, nie zdążyłem wyciąć nerki”.
- Widzę, że już nasza pacjentka się obudziła - powiedział lekarz - pamięta może Pani coś? - spytał z poważną miną.
- Yyyy ... To znaczy tak, pisk opon i krzyki, potem już nic tylko ciemność przed oczami.
- To dobrze, wpadła Pani pod samochód, na szczęście nic Pani poważnego nie jest - uśmiechnął się do niej lekarz - będzie miała Pani kilka siniaków i przez 4 tygodnie rękę w gipsie. (Nic się nie stało, złamała pani ramię tylko w siedmiu miejscach.) No dobrze starczy mojego gadania. Zostawię was samych - zwrócił się do chłopaka, dopiero teraz go zauważyła (Czyli najpierw do niego powiedziała „nie zostawiaj mnie”, a dopiero teraz go zauważyła.) - a Pana proszę o nie męczenie naszej pacjentki. Potrzeba jej dużo odpoczynku - i wyszedł.
Dziewczyna popatrzyła na chłopaka przy niej, był wysoki, szatyn, brązowe oczy, opalony i musiała stwierdzić, że bardzo przystojny.
Na pewno jest uchodźcą.
- Pan jest kolejnym lekarzem? - zapytała dziewczyna - Bo my się chyba nie znamy ...
- Nie, nie - roześmiał się chłopak - to ja Cię potrąciłem …
Do autorki, na przyszłość: nie potrącił, tylko ubogacił kulturowo. Rasistko.
My znamy prawdę, on tak naprawdę kryje lekarza w zamian za procent od sprzedanych organów.
Albo go do niej wpuszczał, gdy była w comie.
Zapadła niezręczna cisza. Natalia nie wiedziała co powiedzieć. Chciała przeprosić, ale w tym momencie przypomniał się jej cały tamten dzień. Do oczu znów zaczęły napływać łzy.
Spokojnie, masz drugą.
- Przepraszam - nie wiedziała czy przeprasza za to, że tak bezmyślnie się zachowała (Ja bym się obraził gdyby ktoś mnie nazwał lekarzem), czy chce go wyprosić grzecznie z sali, popatrzyła na chłopaka. Miał spuszczoną głowę.
- To ja przepraszam.
- Za co? - spytała zdziwiona Natalia - przecież to z mojej winy był ten wypadek.
- W sumie tak, ale … Zakład o dychę, że facet był w związku. Wie, że to i tak jego wina.
- Nie ma, żadnego ale - przerwała mu dziewczyna.
Spojrzała przez okno. Padało i wiał silny wiatr. Odwróciła się nagle do chłopaka. Zauważył, że w oczach miała łzy.
- Usiądź proszę - powiedziała.
- Nie chcę Cię przemęczać, słyszałaś co mówił lekarz ...
W tym momencie drzwi do sali, w której leżała Natalia otworzyły się się szeroko i wpadła ... Emilka.
Ten suspense niemal przyprawił mnie o zawał.
- Natuś - rzuciła się Emi na przyjaciółkę - Co tam? Jak tam? Nic Ci nie jest? Jak się czujesz? Kto to?
Jakbym słyszał teściową.
Nie chcę wiedzieć skąd to wiesz.
No, albo coś w tym rodzaju.
Emilka zasypywała ją pytaniami, a Natalia nie wiedziała na które odpowiedzieć. Roześmiała się i objęła przyjaciółkę. Przez jej ramię widziała jak chłopak wychodzi. Chciała go zatrzymać, ale pozwoliła, żeby wyszedł.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Dziękuję za komentarz ;*** nawet jeden czasami dodaje siły, żeby pisać dalej ;)
Ale będę wdzięczna za większą liczbę ;)
Jakby jej dieta już nie była odpychająca, zaczyna się jeszcze żywić komentarzami.
Problem głodu na świecie rozwiązany.
Niestety nie, komentarze z YouTube by wywołały epidemię raka.
Problem głodujących ludzi rozwiązany.
CzujęTwójSmakSłyszęJakCiBijeSerce ;***
Rozdział III[edytuj • edytuj kod]
- Ale mnie wystraszyłaś Nati - powiedziała przyjaciółka smutno na nią patrząc
- Przepraszam, zagapiłam się - uśmiechnęła się do przyjaciółki - wiesz może jak nazywa się ten chłopak?
- Nie, a co?
- Nie nic … Mam nadzieję, że jeszcze go spotkam.
- Oj czyżby ktoś tu się zakochał - roześmiała się Emilka.
Ohoho, jakie heheszky.
- Wiesz, że taka nie jestem, i minie dużo czasu zanim zapomnę o Damianie - powiedziała cicho Nati - jest miły i chętnie bym jeszcze kiedyś z nim porozmawiała.
- Rozumiem - spojrzała przyjaciółce w oczy - kocham Cię i nie chcę, żeby znów ktoś Cię zranił.
Yuri alert.
Dla tych, co jeszcze nie załapali.
- Wiem, wiem …
- Ale ?
- On wydaje się być inny, nie martw się, na pewno nie będę z nim po jednym dniu - uśmiechnęła się uspakajająco do przyjaciółki. Śmiem twierdzić że Bd może mieć rację.
- Chcesz odpocząć? - zmieniła temat Emuś.
- Tak, przepraszam, jutro pogadamy dłużej - przytuliła przyjaciółkę - do zobaczenia sis.
Cmoknęły się w policzek i przyjaciółka wyszła. Natalia rozglądnęła się po pokoju i zobaczyła, że na stoliku koło jej łóżka leży jakaś kartka. Podniosła ją i przeczytała: "To mój numer telefonu. Jak chcesz to zadzwoń. Łukasz.". Pod spodem był napisany 9 cyfrowy numer. (9 cyfr, O RLY? Nigdzie nie było napisane że to numer telefonu tak naprawdę… Może to numer do guzika atomowego?) Dziewczyna wciąż myślała o tym co chciała powiedzieć chłopakowi. Czy powinna mu o tym mówić? Czemu właśnie jemu chce o tym powiedzieć? Nie wiedziała, ale czuła, że musi mu to powiedzieć. Jeszcze raz spojrzała na kartkę z numerem. "Nie, nie będę teraz pisać. Jeszcze pomyśli, że jestem zbyt nachalna." (Facet dał jej numer, ale to ona będzie nachalna jeśli oddzwoni. E tam, to tylko Moskwa zniknie.) - pomyślała Natalia i nawet nie wiedząc kiedy głowa opadła jej na poduszkę i zasnęła.
Możliwość używania formy biernej czasownika powinna być obostrzona trzymiesięcznym kursem i egzaminem.
Szedł sobie spokojnie wzdłuż sal i myślał. Myślał o tym co chciała mu powiedzieć zanim weszła jej przyjaciółka. Chciał tak bardzo się dowiedzieć co mu miała do powiedzenia, że musiał zostawić swój numer. Popatrzył na ekran komórki, ale nie było na niej żadnej nieodebranej wiadomości. "Może nie chce się narzucać. A może już zapomniała, że miała m coś powiedzieć." Chciał się wrócić, ale w ostatniej chwili zrezygnował z tego pomysłu. Wyszedł ze szpitala i a w twarz powiał mu zimny wiatr. "Co za paskudna pogoda. A ja jeszcze muszę wracać pieszo, bo samochód musiałem oddać do przeglądu." (Jej gruba czacha rozwaliła cały przód.) - Łukasz roześmiał się. Musiał przyznać, że trochę bawiła go ta cała sytuacja.
„Potrąciłem kogoś, ale beka!”
Odszedł powolnym krokiem w stronę domu, nie zauważył, że cały czas go ktoś obserwuje ...
Osiedlowa babcia z balkonu.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Kolejny rozdział ;) Zapraszam do komentowania. Muszę przyznać, że bardzo by mi się przydało trochę wsparcia ze strony czytelników, bo nie wiem czy mam pisać, czy nie ...
CzujęTwójSmakSłyszęJakCiBijeSerce ;***
Rozdział IV[edytuj • edytuj kod]
Kaśka patrzyła jak jej były chłopak wychodzi ze szpitala od tej blondyny. Śledziła go już od dawna. (Yandere Alert?) Nie wiedziała czemu, ale była zazdrosna i chciała pokazać do kogo Łukasz należy. (Żadna żeńska postać w tym opku nie ma zielonego pojęcia, co robi.) W głowie układała sobie już plan, co zrobi, żeby ta ... dziewczyna odczepiła się od "jej" chłopaka. (To chyba zauważyliście wszyscy.) Musiała tylko poczekać, aż Natalia wyjdzie ze szpitala. (Namioty potaniały, polecam.) Nagle zauważyła, że chłopak się wraca.
Ta dziewczyna. Cóż za obelga.
- Cześć kochanie, jak się czujesz? - mama przytuliła Natalię - tak się martwiliśmy.
- Wiem, nie chciałam. Jestem troszkę obolała, ale jest dobrze. Zawsze mogło być gorzej - pocieszała rodziców.
Do sali wszedł lekarz, który opiekował się poszkodowaną.- Witam państwa, jak się czuje moja ulubiona pacjentka?
Widać że dziewczę musiało być zdrowe, a jej organy warte fortunę.
- Dzień dobry. Bardzo dobrze i chciałabym już wyjść.
- Jeszcze musimy przeprowadzić kilka badań, ale myślę, że doba do dwóch i powinnaś wyjść. Muszą grać na czas.
- Tak długo? No dobrze jakoś wytrzymam - Natalia uśmiechnęła się do lekarza.
- Bądź gotowa za za godzinę do badań - powiedział lekarz i wyszedł.
To w lekarskim slangu znaczy „pożegnaj się ze śledzioną”.
Tato popatrzył na córkę smutnym oczami.
- Co jest tatko?
On już wie.
- Co się w ogóle stało? - spytał zaniepokojony tato - byliśmy u Ciebie wcześniej, ale Ty leżałaś nieprzytomna.
- Potrącił mnie samochód, nie pamiętam dokładnie - wywijała się od odpowiedzi dziewczyna - nie chcę o tym mówić ... Stało się, trudno.
- Kochanie, nie trudno - mama spojrzała na Natalię zdziwiona - jeżeli to wypadek nie z Twojej winy, to dowiemy się kto to zrobił i będzie siedział.
Każdy biegły potwierdzi jej winę. W dodatku się przyznała.
- Mamo, nie! - krzyknęła córka - to moja winy. Powinnam być bardziej ostrożna, ale byłam rozkojarzona i za szybko wyszłam na ulice i tyle.
- Dobrze, nie denerwuj się córcia - mama pocałowała Natalię w czoło.
- Gdybym dorwał tego ...
Przyznała się, ty ośle.
Ojciec Natalii przerwał, ponieważ nagle drzwi do pokoju dziewczyny otworzyły się i stanął w nich ... Łukasz.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jest strasznie mało komentarzy, ale cóż nie będę z tego powodu rozpaczać ;)
Zawsze można się żywić lajkami.
Handlarze lajkami w życiu na to nie pójdą, celebryci też.
CzujęTwójSmakSłyszęJakCiBijeSerce ;***
Rozdział V[edytuj • edytuj kod]
- Hej, dzień dobry. Nie przeszkadzam?
- Kto to? - mama popatrzyła pytająco na Natalię.
- Yyy ... Kolega z roku ....
Łukasz popatrzył zdziwiony na dziewczynę. "Co ona kombinuje?".
- No to zostawimy Was samych - mrugnął tato do córki - przyjdziemy jutro, mam nadzieję, że po to, żeby Cię zabrać.
Rodzice którzy zostawiają córkę samą z typem którego widzą pierwszy raz. I nawet się nimi nie zdążył przywitać.
„Cześć, przejechałem waszą córkę, żeby stuknięty doktorek powycinał jej organy.”
Weź, to brzmiało zbyt wiarygodnie.
- Dobrze, kocham Was - powiedziała Natalia do odchodzących rodziców.
- Mogę wiedzieć co Ty wyprawiasz? - spytał chłopak, gdy za jej rodzicami zamknęły się drzwi.
- Nic, przyszedłeś w złym momencie. Masz szczęście, że nie powiedziałeś kim jesteś - Nati popatrzyła ze złością na Łukasza.
- Co? Możesz mi wytłumaczyć to jaśniej, a nie mówić zagadkami - krzyknął chłopak.
Skoro facet nie umie skojarzyć faktów, wiedz że coś się dzieje.
- To byli moi rodzice, właśnie chciał powiedzieć co by zrobił, gdyby dorwał kierowcę samochodu, czyli Ciebie - Natalia spojrzała na chłopaka - Teraz rozumiesz?
Popatrzyli na siebie, lecz chłopak nie wytrzymał i odwrócił wzrok.
Aha, czyli już wcześniej wpadł.
- Nie chcę, żeby rodzice podali Cię do sądu - zaczęła dziewczyna, ale Łukasz wybiegł zdenerwowany.
- Łukasz wróć! Proszę! - krzyknęła płaczliwie dziewczyna, ale on się już nawet nie obejrzał.
Spanikował przez mroczne wspomnienia spod więziennego prysznica.
Łukasz biegł przed siebie. Nie wiedział co ze sobą zrobić. Chciał znaleźć się jak najdalej od tego miejsca, Natalii, jej rodziców. Wybiegł ze szpitala i skierował się w stronę domu. Wszedł do swojego pokoju, nawet nie witając się z domownikami. (Czyli to on jest chamem, a myślałem że to rodzice tacy beztroscy.) Założył słuchawki na uszy i położył się na łóżku. Musiał się zrelaksować. Najbardziej pomagała mu przy tym jego ulubiona nutka: WRS - Rotacja myśli. Słyszał jak dziewczyna za nim krzyczy, ale nie mógł się wrócić. (Ja też bym nie mógł oglądać pobierania fragmentu wątroby od przytomnego pacjenta.) Chociaż wciąż był ciekaw, co Natalia ma mu do powiedzenia.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Cieszę się, że jest coraz więcej czytelników ;) Mam nadzieję, że spodobają się kolejne rozdziały ;)
Od środy do niedzieli będę pisała po jednym rozdziale, w poniedziałki będą 2, a we wtorek niestety muszę zasmucić moich najwierniejszych czytelników, nie będzie w ogóle ;) Muszę potrzymać Was w niepewności ;***
CzujęTwójSmakSłyszęJakCiBijeSerce ;***
PS. Podaje Wam link do ulubionej nutki Łukasza :D
(W tym miejscu był martwy Link do filmu na YouTube. Sam utwór to niskich lotów polski rap.)
Rozdział VI[edytuj • edytuj kod]
Emilka siedziała w domu i myślała co będzie dzisiaj robić. Nagle wpadła na pomysł. "Pójdę na spacer z Alexem". Jak zwykle, gdy tylko pomyślała o swoim najlepszym przyjacielu, poprawił jej się humor. Alex był długo wyczekiwanym przez Emilkę prezentem. Pamiętała, ile musiała złożyć obietnic, ile się nabłagała, jak bardzo zapewniała, że nie traktuje zwierzaka jak przelotny kaprys. Wreszcie trzy miesiące temu rodzice się ugięli i tak w domu dziewczyny pojawił się rozbrykany doberman, który właśnie patrzył na swoją panią, a jego spojrzenie mówiło: "No idziemy na ten spacer czy nie?!"
„Rusz dupę, tłusta krowo, bo z dywanu będziesz zbierać.”
- Już, już! - Emilka szybko włożyła swoje nowe adidasy.
Jeszcze chwila na znalezienie smyczy (dziwnym trafem leżała pod łóżkiem) (Ja już mam pewną teorię na ten temat.) (… if you’re brave enough?) i popędzona krótkim szczeknięciem psa, pospiesznie wyszła z domu, nie zauważając migającego na ekranie komórki komunikatu "1 nowa wiadomość".
Wygrała BMW.
Byle to nie dzwonili z ubezpieczalni.
- Jezu, mogłabyś już odpisać - Maciek patrzył na ekran telefonu. Wysłałem tę wiadomość godzinę temu, a ona wciąż nie odpisuje. Znał się z Emilką od podstawówki, lubił ją bardzo, ale traktował raczej jako zwykła koleżankę. (Nie nazwałbym Emilki normalną, ale nie wiem w jakich kręgach chłopaczyna się obraca.) Zawsze zapraszał ją na imprezy, bez niej zabawa była drętwa. Emi miała sto pomysłów na minutę.
Przez tych kilkanaście lat jej krótkiego życia na pewno choć raz pośród tych pomysłów przewinęło się ludobójstwo.
- Maciuś, Maciuś, zejdź na dół! - mama jak zwykle używała znienawidzonego zdrobnienia syna.
- Idę już!
Zszedł na dół i w drzwiach ujrzał swojego kumpla Damiana.
- Hej, co ty tu robisz? - spytał Maciek.
- A co, to do przyjaciela nie można już przyjść? - spytał zdziwiony Damian.
- Można, można. Zdziwiłem się tylko, bo wczoraj nie odebrałeś ode mnie ani jednego telefonu. Można wiedzieć czemu?
- Zerwałem ...
- Co? Zerwałeś z Natalią? - przerwał mu zdziwiony Maciek.
Nie powiedział, co zerwał. Równie dobrze mogły być więzadła krzyżowe. Choć wtedy mógłby mieć problem z przyjściem do domu kolegi.
Albo połączenie z siecią zerwał. I dlatego nie mógł odebrać.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Dziękuję za wsparcie najwierniejszych czytelników oraz rodzinę :D Mimo, że komentarzy brak to i tak się nie zniechęcę i będę kontynuowała pisanie mojej książki ;) Byle do wakacji ...
CzujęTwójSmakSłyszęJakCiBijeSerce
oraz
Cicercumcaulerka (moja kochana siostrzyczka) ;***
Ten twór słowny jest baaardzo sugestywny. Też uważacie, że siostrzyczka jest niemowlęciem?
Ilość fetyszy autorki zbliża się do tej mojego znajomego. Damn!
Rozdział VII[edytuj • edytuj kod]
Nagle na telefonie Maćka ukazał się komunikat "1 nowa wiadomość". Kliknął odbierz i ukazała mu się wiadomość. Od Emilki: Hej ;*** Przykro mi, ale nie mam ochoty na imprezę ;/ Do Emilki: Czemu? ;c Od Emilki: Natalia jest w szpitalu ... dlatego ;c Wiesz, że bez niej na żadną imprezę nie idę!
- Co? - Maciek popatrzył na telefon jak wmurowany.
- Stary co jest? - Damian popatrzył na Maćka zdziwiony.
- Bibkę trzeba odwołać!
- Natalia jest w szpitalu.
- Co? Jak to? - spytał kumpel, ale Maciek już mu nie odpowiedział, bo dzwonił do Emilki.
- Normalnie, jest w szpitalu - powiedziała Emilka wracając ze spaceru z Alexem - potrącił ją samochód.
Wpadła pod samochód, wielkie halo.
Usłyszała trzaski w telefonie i usłyszała inny głos.
- Czy nic jej nie jest?
- Yhym ... mogę wiedzieć kto Ty?
- Damian, co Ty nie rozpoznajesz mnie?
Dziewczyna myślała przez chwilę czy się nie rozłączyć, ale postanowiła, że powie co myśli o tym …
100 pomysłów na minutę, a więc nowy pomysł co 0,6 sekundy.
- Co Cię tak nagle obchodzi Natalia, dzień temu z nią zerwałeś, a teraz nagle wypytujesz o nią? - spytała wkurzona Emilka.
- Gdzie ona leży? - Damian jakby w ogóle nie słyszał agresji w głosie koleżanki.
- Jak myślisz, że Ci powiem …
Niestety nie znamy think rate Damiana.
- Emi, Emi - przerwał jej Maciek - sorki za niego, mogę wiedzieć, gdzie ona leży?
- Nie powiem Ci, bo powiesz Damianowi - powiedziała dziewczyna i się rozłączyła.
- Widzisz co narobiłeś? - Maciek popatrzył z furią na kolegę - mogłem się wszystkiego dowiedzieć, a teraz nawet mi, nie powiedziała gdzie leży.
- I tak się dowiem - powiedział wzburzony Damian i wyszedł od kolegi. Pewnie ma kontakty z osiedlowymi babciami.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Zapraszam do czytania VII już rodziału ;))
Właśnie go przeczytaliśmy, pani Slowpoke.
CzujęTwójSmakSłyszęJakCiBijeSerce ;***
Rozdział VIII[edytuj • edytuj kod]
Damian szedł wzburzony przed siebie. Sam dokładnie nie wiedział czemu zerwał z Natalią. (Zerwał z laską bo tak? Pierdolnięty. Oni tu wszyscy są pierdolnięci.) Byli parą ponad rok, a on nagle wpadł na pomysł, że z nią zerwie. Genius, yay! "Muszę ją jak najszybciej znaleźć, ale w sumie po co? Przecież ona mnie wygoni, jak mnie zobaczy". Nagle w oddali zauważył znajomą sylwetkę. "Natalia". Gdy wypowiedział to imię w myślach, posmutniał. Szła w jego stronę, była uśmiechnięta, co go zdziwiło. "No tak, tak się na nią zapatrzyłem, że nie zauważyłem jej rodziców. Zaśmiał się sam do siebie, ale po chwili oprzytomniał. "Człowieku dopiero z nią zerwałeś, a teraz się śmiejesz?"
Zaczynam się bać, to jakiś psychopata! Dzwonię po policję.
Po prostu śmieszny żart sobie przypomniał.
To zależy jaki żart, może był o mordowaniu kociąt?
Napisałbym, że o Żydach, ale jakoś nie widzi mi się prokuratura.
Natalia cieszyła się, że wreszcie wypuścili ją ze szpitala. (Czyli doszła do siebie w jeden dzień?) Wreszcie wróci do swojego domu i do swojej szkoły ... chciałaby wymienić jeszcze jedną osobę (Babkę od wuefu „wymienić”, babki od wuefu zawsze są jędzami), ale wiedziała, że już nigdy nie powie o nim "mój".
- Natuś chodź - powiedział tato, ale ona nie mogła się poruszyć.
Parę metrów przed nią stał on. Chciała uciec, ale nie mogła. Nogi przyrosły jej do chodnika.(Wydało się, że nie jest człowiekiem, z tego co pamiętam ludzie nie potrafią zapuścić korzeni.) Nie docierało do niej co mówią rodzice. Widziała tylko jego. Te błękitne oczy - zawsze śmiała się, że kiedyś w nich utonie; brązowe kręcone włosy, krótko ścięte; usta ... tak pamiętała te pocałunki, i każdy ich ruch, gdy mówił, jak bardzo ją kocha; nos - trochę garbaty, ale to stało się jakieś trzy miesiące temu, jak pobił się o nią z jakimś kolesiem.
Facet się o nią bił, a potem ot tak se zerwał. Widzieliście to?
Jako fan wrestlingu… kilka razy.
"Natalia obudź się" - nakazała sobie w myślach.
- Przepraszam, zamyśliłam się - powiedziała dziewczyna i szła dalej z rodzicami.
Mijając go przywitała się, tak nakazywał jej honor. (Mi honor by na jej miejscu nakazał mocno trzepnąć gościem o krawężnik). Nie była szczęśliwa, że są dla siebie tacy obojętni, jeszcze przedwczoraj wtulała się ... "Przestań! Zapomnij o nim!".
Chłopak patrzył jak dziewczyna go mija. Nie wiedział czy to przywitanie było skierowane do niego czy do słupa przy którym stał. Nawet na niego nie spojrzała, tylko przez ułamek sekundy. Wiedział, że ją zranił, ale nie spodziewał się takiego zachowania. "Czemu ja o niej tyle myślę? Przecież powiedziałem jej, że nic do niej nie czuję".
To-to wcale nie tak, że jestem Tsundere, mimo że jestem facetem. Baka!
Tak, istnieją męskie tsundere i tak, to jest tak odrażające, jak brzmi.
Damian obejrzał się jeszcze raz za dziewczyną, długie włosy spływały jej poza łopatki. Chciał za nią pobiec, przeprosić i błagać, żeby do niego wróciła, ale wiedział, że ona dwa razy do tej samej rzeki nie wchodzi. Stracił ją na zawsze ...
Rozdział IX[edytuj • edytuj kod]
- Natalia ćwicz! - krzyknęła z drugiego końca sali pani Anna - ręka Ci się szybciej zrośnie, a tak jak będziesz byle jak wykonywała ćwiczenia możesz mieć potem problemy.
"Jeju, jak ja nienawidzę tej rudej małpy. (Hehe, a nie mówiłem?) Już cała sala zna moje imię i wie co mi jest." Natalia nawet nie zauważyła, że powiedziała to na głos Problemy z samokontrolą: Check. i chłopak ćwiczący obok niej zaczął się śmiać. Dziewczyna zaczerwieniła się.
Bo złamana ręka bez podania okoliczności to nagle powód do wstydu.
Arek popatrzył na dziewczynę siedząco obok niego. Przyglądał się jej od pierwszych zajęć, ale dopiero dzisiaj postanowił się do niej bardziej zbliżyć. Zgodnie ze starą zasadą: poznaj zwyczaje swojej ofiary. Była ładna, długie czarne włosy sięgały jej do ramion, miała brązowe oczy i śliczny uśmiech. "Chyba mnie zauroczyła".
- Arek! Ej żyjesz? - to Marek, jego kolega z rehabilitacji go wołał - co Cię tak zamurowało?
Grzybki weszły.
- Nic, nic. Zmęczony jestem po zajęciach - odpowiedział wymijająco chłopak.
- A to Twoje "zmęczenie", to ta ślicznotka co tam siedzi?
„O, czyli ją widzisz?”
No tak, mógł się spodziewać, że Marek wszystko wie, mimo, że znają się tylko miesiąc.
Jakaś plaga stalkerów.
Odwrócony harem Yandere się szykuje, Madoko święta!
- Aż tak było widać, że się na nią gapię? - zapytał zaniepokojony Arek.
- Hehehe i to jeszcze jak. Jak dziewczyna na Ciebie spojrzała to się, aż zarumieniła. - Marek spojrzał na kumpla z rozbawieniem.
To w końcu Marek czy Jacek?
Marek przyglądnął się (polski pls) dziewczynie, a potem koledze. Pasowali by do siebie, ale wiedział, że Arek jest strasznie nieśmiały.
Znaczy… Że Arek pasuje do Marka?
Zabrzmiałeś jak fanka Yaoi.
Wina ałtorki.
Nagle w głowie zaświtał mu pomysł.
- Ja już muszę lecieć - powiedział do Arka - spotkamy się jutro tu na zajęciach. Na razie.
- Cześć. - odkrzyknął za nim kolega.
Marek stanął przed budynkiem, gdzie odbywały się rehabilitacje i czekał. Wreszcie ją zauważył. Będzie dorabiał jako osiedlowa babcia.
- Natalia! - dziewczyna odwróciła się speszona.
- Tak? Słucham?
- Yyy ... mam do Ciebie sprawę - zaczął niepewnie chłopak - chodzi o mojego kolegę Arka, tego co siedział koło Ciebie na zajęciach.
- O co chodzi? Mógłbyś dokładniej? - zniecierpliwiła się Natalia - Spieszę się.
- Okej, to czy mogłabyś jutro być o 16 tutaj koło budynku?
- Ale po co? - spojrzała na niego i uśmiechnęła się niepewnie.
- Zobaczysz - powiedział Marek i odszedł uśmiechając się do siebie.
Właśnie, po co? Nie sądzę, żeby zostało zbyt wiele do wycięcia.
Jest jeszcze prawie nieużywany mózg.
Ale istnieje podejrzenie, że felerny.
Rozdział X[edytuj • edytuj kod]
Arek nie mógł zasnąć. Przewracał się z boku na bok i wciąż o niej myślał. Godzinę po wyjściu z zajęć dostał sms-a od Marka: "Bądź o 16 pod budynkiem, gdzie mamy rehabilitacje". Zastanawiał się co kumpel znów wymyślił. Nie znali się długo, ale on i tak już tyle razy zaskoczył Arka, że ten już nie wiedział czego ma się spodziewać. (Przecież nie znali się długo, więc…) Po godzinie rozmyślań zasnął.
Po takim wysiłku to zrozumiałe, zwłaszcza jak od dawna się tego nie robiło.
Ale w końcu znalazł tę jedyną, która jest warta wsadzenia ręki pod kołdrę.
Natalia wyszła ze szkoły i od razu skierowała się w stronę budynku gdzie miała ćwiczenia. Wiedziała kogo tam spotka, ale się denerwowała. "Ej daj sobie spokój, to tylko kolega". Spojrzała w stronę wejścia. Stał już tam oparty o murek.
- Hej - uśmiechnęła się do niego.
- Ooo, cześć, to jest chyba ta tajemnica, o której nie chciał mi powiedzieć Marek - wyszczerzył się do niej, a ona zaśmiała się cicho.
"Jeju, chyba oszalałem, jaki ona ma śliczny śmiech i te oczy jak się błyszczą. Chłopie opanuj się".
Nie martw się, jako postać z tego opka jesteś domyślnie niespełna rozumu.
- Yyhym - dziewczyna odchrząknęła - słuchasz mnie?
- Sorki zagapiłem się - nawet nie wiedział, że się zaczerwienił.
- Widzę - Natalia popatrzyła na niego niepewnie - pytałam Cię, czy nie wiedziałeś o tym, że mam tu być?
- Nie, Marek powiedział, że mi nie powie o co chodzi, że sam zobaczę.
- Aha, może się przejdziemy, mamy jeszcze 2 godziny do rehabilitacji - spojrzała na niego pytająco.
- No, spoko nie ma sprawy - powiedział i skierował się w stronę parku.
Może jednak nie taki z niego półmózg.
Szli i rozmawiali ze sobą o szkole, rehabilitacjach, muzyce, filmach. W pewnym momencie Arek złapał ją za rękę. (I do czarnego BMW!) Natalia spojrzała na niego z delikatnym uśmiechem, ale nie wyrwała ręki. (Podoba jej się to? Whatever.) Wiedziała, że podoba się Arkowi od tamtych zajęć. Nie umiał tego ukryć. (Mógł się nachylić.) Natomiast ona wciąż jeszcze myślała o Damianie. Zastanawiała się czy powiedzieć o tym Arkowi. "Nie, mam jeszcze czas. Nie musi o wszystkim na razie wiedzieć". Spojrzała na jego twarz. Był przystojny, musiała to przyznać. Szatyn o brązowych oczach i bardzo uwodzicielskim uśmiechu. Ubierał się w dresy, adidasy i luźne bluzy z kapture
Strój dość charakterystyczny.
- Natalia, mam pytanie - wiedziała, że się denerwuje więc dla odwagi ścisnęła mocniej jego rękę.
- Słucham?
- Mogę ci jebnąć?
- Czy, czy miałbym u Ciebie jakieś szanse? Wiem, że to trochę za wcześnie, ale chciałbym wiedzieć.
Rozdział XI[edytuj • edytuj kod]
Łukasz popatrzył na wyświetlacz telefonu "1 nowa wiadomość od Kaśka". "Jeju, co ona ode mnie chce?" Wcisnął odbierz i przeczytał: "Hej, czy moglibyśmy się dzisiaj spotkać? ;***"Chłopak spojrzał na telefon wkurzony i odpisał: "Nie, nie możemy, zrozum to koniec!". Gdzie moja dycha?
Szedł właśnie w odwiedziny do Natalii, a raczej chciał ją przeprosić, że tak zareagował. Niestety w szpitalu powiedzieli mu, że ją wypisano. "A ja nie ma nawet jej numeru, ehhh".
Natalia zabrała rękę i wsadziła ją do kieszeni. (Wyrwane z kontekstu to jest śmieszne jak cholera.) Poczuła, że ma w niej jakąś kartkę i wtedy przypomniała sobie o Łukaszu. Popatrzyła zdenerwowana na Arka. Nie wiedziała co mu powiedzieć, chciała się jak najszybciej spotkać z Łukaszem. Musiała mu wreszcie powiedzieć prawdę.
- Arek, ja nie wiem. Znamy się tylko trzy dni, jak dla mnie to za wcześnie. Muszę pomyśleć - Natalia spojrzała na niego speszona.
„Z Łukaszem znam się od czterech, to co innego!”
- Rozumiem, nie będę Cię popędzał - uśmiechnął się do niej, ale widać, że był trochę smutny.
- Ej mam prośbę, dzisiaj nie pójdę na rehabilitacje. Mógłbyś wymyślić mi jakąś wymówkę? - zapytała go z niepewną miną.
Ale coś oryginalnego. Na przykład: potrącił ją samochód.
Dziewczyno, musisz sama się nauczyć myśleć, będziesz całe życie prosiła faceta o to, by ci coś wymyślał?
Nie wymagaj za wiele. Prędzej któryś z nas dałby radę walnąć frontflipa na monocyklu.
Ale wcześniej chociaż się starała… Regres widzę.
- Okej, nie ma sprawy.
- Dziękuję, to ja lecę - pocałowała go w policzek i poszła w stronę swojego domu.
A jednak. Dziwka.
Nie było dotykania po twarzy, więc powiedzmy że ujdzie.
Łukasz czekał na dziewczynę przed szpitalem. Umówiła się z nim jakieś 5 minut czemu. Miał nadzieję, że wreszcie wytłumaczy mu wszystko.
- Hej - Natalia uśmiechnęła się do niego - chciałam z Tobą porozmawiać. Może pójdziemy do tej kawiarni obok?
- Chodźmy - chłopak nie chciała tracić czasu. GENDER!!!
Weszli do kawiarni i usiedli przy stoliku dla dwojga.
- Zamawiasz coś do picia? - zapytał Łukasz.
- Nie, dzięki, jestem po obiedzie.
Nie wiedziałem, że kawa może stanowić pełnowartościowy obiad.
Może trenuje na korposzczura.
- Okej, to o czym chciałaś porozmawiać?
Dziewczyna wzięła głęboki wdech. To co miała mu do powiedzenia, nie było łatwe, ale im szybciej to zrobi, tym lepiej.
- Pamiętasz jak wtedy w szpitalu chciałam Ci coś powiedzieć, ale przeszkodziła nam moja przyjaciółka? - zapytała, zaciskając ręce na serwetce.
- Tak, pamiętam.
- Otóż, chciałam Ci powiedzieć, że wtedy ten wypadek... Eh nie wiem jak Ci to powiedzieć.
- Normalnie, spokojnie - wziął ją za ręce - powiedz i będziesz miała z głowy.
- Okej... Specjalnie weszłam pod koła Twojego samochodu…
Chciała wyłudzić ubezpieczenie, zapłaciła za to nerką i śledzioną. Karma.
To po kiego wała się przyznała? Teraz polisę szlag trafił!
Głupich nie sieją.
Podsumujmy: wybiegła z galerii obładowana zakupami kursem kolizyjnym z samochodem rozpędzonym do, powiedzmy, 50 km/h, żeby faktycznie przeleciała nad dachem i przeżyła. Dała radę przyjrzeć się kierującemu i wpadła na pomysł, że fajnie by go było poderwać, a najłatwiej to zrobić wchodząc pod jego rozpędzony samochód, opierając się instynktowi samozachowawczemu. To są trzy pomysły, co daje 1,8 sekundy. Zatem, gdy mu się przyglądała, on był oddalony o co najmniej 25 metrów. Ona by mogła czytać z tej odległości gazetę.
Rozdział XII[edytuj • edytuj kod]
Arek szedł przed siebie i myślał. "Może za wcześnie to wszystko zacząłem?". Kopnął kamień, który akurat leżał na drodze. Już sam nie wiedział czy to z rozdrażnienia, smutku, złości. "Ciekawe czy ten całus w policzek taki wymuszony, czy od serca. Chłopie świat się nie zawalił!". Usiadł na ławce przed budynkiem. Została mu jeszcze samotna godzina do rehabilitacji.
Świetnie, na pewno zdążysz wymyślić tę wymówkę.
- Co? Oszalałaś? - Łukasz popatrzył na nią ze złością - Wiesz co mogło się stać, gdybym nie wyhamował? Ty byś nie żyła, a ja musiał bym się ciągać po sądach! (Forma aktywna czasownika tak bardzo.) - wstał od stolika i odszedł.
Wait, to jakaś retrospekcja, czy się teleportował?
- Poczekaj proszę! Miałam Ci wszystko wyjaśnić! - Natalia szarpnęła go za rękaw.
- Nie chcę Cię słuchać. Już mi wystarczająco dużo wyjaśniłaś!
Dziewczyna spojrzała na niego ze łzami w oczach. Odwróciła się i pobiegła przed siebie. "Wszystko się wali!". Chciała jak najszybciej znaleźć się sama. Była raniona przez wszystkich dookoła i sama też raniła innych. Nagle poczuła szarpnięcie i znalazła się w czyichś ramionach. Nie wiedziała czyje to ręce, ale wiedziała, że musi się wypłakać.
- Ciii, nie płacz już.
Shhh… no tears, only dreams now.
- Łukasz? Czemu... czemu wróciłeś?
- Bo mi na Tobie zależy (Ja pierdolę. Laska chciała cię zrobić w balona, a ty…) - złapał ją za podbródek i uniósł jej twarz - przepraszam, że tak zareagowałem.
Za co? Też bym się wkurwił.
To i tak jego wina, przecież był w związku, a my już to wiemy.
- Możemy pójść do mnie do domu i tam porozmawiać? - spojrzała na niego z wymuszonym uśmiechem.
Teraz chce zapłacić dupą?
Zbliżeniowo.
- Nie ma sprawy - złapał ją za rękę i poszli.
- To teraz słuchaj i nie mów nic, dopóki ja nie skończę. Tydzień temu, w ten dzień, w który mnie potrąciłeś, zerwał ze mną chłopak. Czułam się jakby cały świat się walił. Poszłam z przyjaciółką na zakupy, gdy wychodziłyśmy i zobaczyłam jak te samochody jadą, coś mnie tknęło i chciałam skończyć pod kołami jednej z tych maszyn. Dla niej samochody to coś nowego, kolejny dowód że ona nie pochodzi z tej planety. Niestety trafiło na Twoją... Chociaż teraz w sumie nie żałuję, że przeżyłam i to byłeś Ty - pocałowała go nieśmiało w policzek.
- Oj Natuś - przytulił ją do siebie - chciałbym, żebyśmy zostali przyjaciółmi. Wiem, że nie jesteś gotowa na nowy związek (Na przykład chloroform?) i uszanuje to, ale wiedz, że będę czekał.
- Dziękuję, mam jeszcze jedno pytanie. - spojrzała na niego, a on znów ujrzał w jej oczach ten błysk - Czy Ty czekałeś przez te wszystkie dni jak byłam nieprzytomna, czuwałeś przy moim łóżku?
Przecież obudziłaś się jeszcze tego samego dnia.
- Tak, nie mogłem Cię zostawić, dopóki nie byłem pewny, że nic groźnego Ci nie jest.
- Dziękuję, naprawdę bardzo Ci dziękuję - tym razem pocałowała go w usta
Rozdział XIII[edytuj • edytuj kod]
- Hej, co tam? - Arek uniósł głowę zdziwiony. Przed nim stała jakaś blondyna o niebieskich oczach. Miała na sobie mini i bluzkę na ramiączkach. "Na twarzy to ma chyba z kilo tapety".
Hardcore. Spróbuj sobie przywiązać torbę mąki na głowie i chodzić tak cały dzień.
To jakim cudem dostrzegli że ma niebieskie oczy? Rentgen w oczach czy co?
- My się znamy? - zapytał.
- Nie, ale możemy się poznać - uśmiechnęła się - Kasia jestem, a Ty Arek?
Arek, jak mniemam, ma na imię Krzysio.
- Tak, skąd znasz moje imię? - popatrzył na nią podejrzliwie.
Właściwie to my też nie wiemy, skąd.
Imperatyw opkowy podesłał jej SMS-em.
- Natalia dużo mi o Tobie mówiła, chyba się jej spodobałeś.
- Ty jesteś przyjaciółką Natalii, czy koleżanką?
Agentką Mossadu.
- Przyjaciółką, gdybym była koleżanką raczej by mi o Tobie nie opowiadała. Natalia to skryta dziewczyna.
Wyrafinowane metody przesłuchań wystarczą, aby się „zaprzyjaźnić” z naprawdę każdym.
- Aha, miło mi poznać. - uśmiechnął się do niej - Naprawdę często o mnie mówi?
- Heh, od trzech dni bezustannie.
O matko.
- Ooo ciekawe. Przed chwilą z nią rozmawiała i nawet nie chciała mi powiedzieć czy mam u niej jakiś szanse.
- Już mówiłam, że jest nieśmiała.
- No skoro tak, to rozumiem.
- Mam prośbę. Nie mów jej, że gadaliśmy - mrugnęła do niego.
Albo skończysz tak, jak ona.
- Nie ma sprawy. Ej, ja muszę już lecieć, bo się spóźnię. Dzięki za informację i do zobaczenia. - pomachał jej i wbiegł do budynku.
Kaśka szła zadowolona z siebie. Nie spodziewała się, że tak dobrze i łatwo jej pójdzie.(Żeby sobie z tym gostkiem poradzić, wystarczy IQ składające się z dwóch dowolnych cyfr.) (Połowa ludzkości ma dwucyfrowe IQ, polska średnia to 99.) Miała nadzieję, że chłopak nie powie nic Natalii. Teraz muszę jeszcze nakłonić Łukasza do spotkania i wszytko będzie tak jak chcę. "A teraz czas się przygotować na jutrzejszą imprezę u Maćka. Muszę kupić buty, sukienkę i ..."
I chuj, bo dalej nic nie ma.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Bardzo mi przykro, że nie pojawiają się żadne komentarze pod rozdziałami ;c
Trochę ciężko komentować w trakcie wymiotowania. Dzięki Bogu pisałem na czczo.
czuje
twoj
smak
slysze
jak
ci
bije
serce
<3
Cóż, nie wyszło nic. Od bitych czterech lat. Zgaduję, że ktoś w końcu znalazł ludzkie mięso w lodówce ałtorki.
Tak dla świata będzie lepiej, aczkolwiek nie czuję się dalej bezpiecznie. To opowiadanie wyjadło mi sporo komórek mózgowych.
A Lidla w okolicy jak nie było, tak dalej nie ma.