Nonźródła:NonAnaliza: odcinek 16 (I)

Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru
Ten artykuł jest częścią cyklu analiz literatury blogowej.

  1. One Erection i Mary Sue z Hitlerjugend
  2. Czternastoletnie lemingi i wieża czarnoksiężnika
  3. Ona jest pedałem – część I
  4. Ona jest pedałem – część II
  5. Otyłość jest piękna – część I
  6. Otyłość jest piękna – część II
  7. Bieber z Pruszkowa
  8. Krześcijańskie emo – część I
  9. Krześcijańskie emo – część II
  10. Krześcijańskie emo – część III
  11. Prostytutka z bimbrem – część I (18+)
  12. Prostytutka z bimbrem – część II (18+)
  13. Prostytutka z bimbrem – część III (18+)
  14. Prostytutka z bimbrem – część IV (18+)
  15. Miłość w wariatkowie
  16. Miłość po rosyjsku
  17. Dziewczyna z tatuażem… i bez rozumu
  18. Łan gejrekszyn i powrót do przyszłości
  19. Stalkerzy i łowcy organów
  20. Brytyjska tsundere
  21. Jackson w Bollywood
  22. Kanadyjscy gangsterzy w Truman Show – część I
  23. Hotel 69 – część I
  24. Kanadyjscy gangsterzy w Truman Show – część II
  25. Speed dating według szesnastolatki – część I

Czołem czytelnicy. Chcielibyśmy przedstawić wam dosyć speczyficzną analizę, będącą małym powrotem do przeszłości. Po pierwsze, samo opko jest dosyć stare. Po drugie, w analizie wzięli udział użytkownicy, których już od dawna na Nonsensopedii nie ma, choć niektórych możecie pamiętać z tego cyklu. Po trzecie i ostatnie, sama analiza została przeprowadzona podczas weekendu majowego, ale nikomu nie chciało jej się wrzucić. Nie przedłużając: dziś dowiecie się wielu ciekawych rzeczy: co jest za Kanadą, w czym PO było gorsze od PiS i co jest najprzydatniejszą rzeczą, jaką można nauczyć wnuczkę. Tu jest pełna wersja, analizują Szklarz, Pangia i debiutująca Tsuruna.

Prolog[edytuj • edytuj kod]

Ehh… życie normalnej nastolatki. Już takiego nie wiodę odkąd zostałam sama. Moi rodzice nagle zniknęli. Puff ! Nie ma ich.
No tak, opko bez skasowania rodziców nie byłoby opkiem.
Ewaporowano ich. Wyczuwam inspirację Orwellem.
Szczerze wątpię, żeby wiedziała kto to. Chociaż, “Folwark zwierzęcy” jest chyba lekturą szkolną.
A ja stawiam, że po „puff” powstał Chocapic.
Ale dzieci teraz nie czytają lektur.
Ja też nie czytałem. Mordka.png
Po co, skoro jest klp.pl?
Zostawili mi na głowie hotel „Mirabelka”.
Wyguglowałem, istnieje ośrodek wczasowy o takiej nazwie, w Okunince. Czymkolwiek ta Okuninka jest.
Zajmuję się nim. Jestem tam: szefową, kelnerką, recepcjonistką, malarką, tynkarką, akrobatką itp. Wszystkim na raz. Na całe szczęście szczęście hotel nie jest zbyt wielki, ma zaledwie 104 pokoju z czego jak na razie 7 jest zajmowanych przez gości.
Mały hotel na 104 pokoje? i 7 zajęte?
Burżuazja.
Nie wiem, co mi dało większego raka: to zdanie czy Google Docs, w jakim nie mogłem niczego wymedytować, bo non-stop wypierdalało mi komunikat, że nie mogę sobie użyć kopiowania z menu kontekstowego i mam bawić się skrótem klawiszowym, który do schowka wrzucał mi pusty znak.
I to nie byle jakich. Ba ! To zaszczyt dla tej klitki.
Klitka na 104 pokoje? Hmm, definicja biedy w tym uniwersum jest interesująca.
Może powiem wam coś o sobie. Jestem Alyson, wolę jak mówią Aly. Mam 15 lat i staram się jak mogę aby dobrze kierować hotelem.
Piętnastolatka kierująca hotelem? Legalnie? No tak, najwyżej powiedzą policji, że wyglądała na osiemnaście.
To mnie już trochę przerasta, na szczęście otworzyłem sobie nalewkę, może pomoże
To musi być mocna nalewka, żeby pomogła.
Nie mam rodzeństwa i dobrze..nie dałabym rady już z kolejnym ciężarem.
Może je ewaporowano razem z rodzicami.
Szukam księcia z bajki jak „Królewna śnieżka” czy „Kopciuszek”.
Ja bym zmienił autora tej bajki.
Nie jestem bogata..może mam na koncie wystarczająco pieniędzy ale staram się ich za wiele nie wydawać.
Moja krew. Trzymaj tak dalej.
Ja to nawet pieniądze z komunii wydałem tego samego dnia.
Mnie rodzice zabrali i zainwestowali :C
Wszystkie pieniądze które zarabiam w hotelu dzielę i daję moim pracownikom. Przecież muszę im płacić.
No nie dla wszystkich pracodawców to takie oczywiste. Swoją drogą, wyobraziłem ją sobie jako Jezusa rozdającego chleb i ryby głodnym. I czemu musi wszystko robić w tym hotelu, skoro ma pracowników?
Bo jest bohaterką opka.
Chyba jestem na to za stary. Minęły dwie minuty i już mnie głowa boli od nadmiaru głupoty.
Bo źle robisz, podchodząc do analizy na trzeźwo.
Na całe szczęście jest też Chris..on pomaga mi nie oczekując niczego w zamian.
Jak skończysz 18 lat to sobie odbierze wypłatę.
Jest moim przyjacielem.
A może to gej?
Mam też Bethany, jest dla mnie jak siostra ale aktualnie przebywa za granicą. Niedługo powinna wrócić.
Prawdopodobnie siedzi w więzieniu za przemyt narkotyków, ale wyjdzie za dobre sprawowanie na warunkowym.
Jeśli nie jest w tureckim więzieniu, to ma szanse wyjść.
Codziennie modlę się do Boga aby moje życie zawsze było pogodne i wypełniło moja pustkę w sercu miłością.
Ale serce jest narządem, więc nie może być puste. Wiem, bo na rozszerzeniu pani tłumaczyła.
Może ona jest martwa.
O proszę, pobożna ałtorka. No tego jeszcze nie widziałem.
Prawdziwą miłością. Mam nadzieję
że te prośby kiedyś się spełnią…….
Są bohaterzy i prolog…hmm…nie nazwałabym tego prologiem…ale okay..
Technicznie podchodząc, to jest prolog. A że chujowy, to już inna sprawa.
POWTARZAM KURVA PO RAZ KTÓRYŚ..NIE JESTEM PISARKĄ..TYLKO AMATORKĄ..I NIE BĘDĘ SPECJALNIE DLA KOGOŚ TAM (KIERUJĘ TO AKURAT DO „GOŚCIA”) NIE BĘDĘ SIĘ MĘCZYĆ GODZINAMI NAD ROZDZIAŁEM…
Ja jebe.
Angst w całej okazałości. Aż mi samotna łza wzruszenia poleciała.
Pocieszające, że się nie męczyła – nie będzie dużo do czytania.

Rozdział 1[edytuj • edytuj kod]

Ekhemm…uwagaa…w prologu wystąpił błąd kuhvaaaaaaa ;// grrrrrrr
i nie powiem jaki ułe ułee.. ;]]
Nie powie, a i tak napisze linijkę później. Logika…
Znaczy, to logika kobiet, powinnaś się na tym znać. Mordka.png
Jeszcze nie jestem ałtoreczką.
znaczy się…wszystko jest ok..
Po chuju.
tylko zapomniałam dopisać że główna bohaterka jak i cała reszta mają po prawie 70 lat..a wszystko co się tutaj dzieje to opowiada Alyson..no wiecie.. wszystko za czasu młodości ;]]]
Trudno mi to skomentować. Dlaczego nic w tym opku nie ma sensu?
Inaczej nie byłoby opkiem.
Racja. I tak nie mogę tego przełknąć na trzeźwo.
sorka za nieporozumienie ;]]
Skisłem z tego zdania jak korniszon w piwnicy. Jest dobrze, już mamy element komediowy za sobą.
Gdzieś w małym miasteczku za Kanadą :


Chciałem zrobić tutaj jakieś porównanie do baraków w Auschwitz, zwanych potocznie Kanadą, ale przypomniałem sobie, w jakich czasach przyszło nam żyć… więc nie chcę mieć jakiegoś poprawnie politycznego durnia na karku.
Też miałem takie skojarzenie, ale wystarczy, że już raz były bagiety za Oświęcim.
Przedstawię wam moją historię…krok po kroku…choć teraz jestem już stara…nadal pamiętam wszystko to co było kiedy miałam te 15 lat. Miłość…
Ej, to prawie jak w Titanicu.
I zepchnęła go z kry.
Z drzwi, ona na drzwiach płynęła. A wiem to w sumie z memów, bo nie dałem rady nigdy dłużej tego oglądać niż 15 minut.
Ja nie wytrzymałam nawet 5.
Jedyne, co mi się kojarzy z Titanikiem to to:


Chłopak…cudowny chłopak. Przyjaciele. Ehhh….cudowne wspomnienia….
 
50 LAT WCZEŚNIEJ (15 ROK ŻYCIA)
12 lipca
 
Moje życie to istna masakra cały czas pracuję do wieczora.
Do tego stopnia, że zapomina o przecinkach. To musi być dopiero tyle roboty.
Tak jak codziennie wstałam o 6 rano. W łazience wzięłam prysznic, ubrałam się w to >>klik<<
Nie klikam w podejrzane linki. Pewnie jakiś wirus tam jest albo coś.
A ja kliknąłem, jest tam kreacja dla 8-latki, jeśli kogoś to obchodzi.
Kliknąłbym, ale edytowałem to sobie w Wordzie i wolę nie sprawdzać, jak się ten śmieszny program zachowa po kliknięciu w ‘’hiperłącze’’.
oraz zrobiłam sb makijaż.
I mam przejebane przez takie chujowe skróty, bo to nadal dla mnie znaczy “somebody”, używane np. w słownikach.
A dla mnie to ‘’shoutbox’’ wszędzie poza słownikiem.
Składał się on z tuszu do rzęs, kredki do oczu i delikatnego muśnięcia błyszczykiem.
Czyli zużyła cały tusz, kredkę i delikatnie nałożyła błyszczyk? Czy ona jest jakąś kindergotką?
W sumie trafiłem do tego opka z innego, o kindergotce.
No już bez przesady, nawet my wiemy, czym się mniej więcej panny tapetują.
Pośpiesznie rozczesałam długie brąz włosy, umyłam zęby i wyszłam z domu.
Ech, chyba nie doczekam się opka w którym ałtorka, do listy rzeczy robionych rano w łazience, dopisze wypuszczanie murzyna z klatki.
Musiałaby mieć dużą łazienkę, żeby zmieścić klatkę.
Jakoś to wypuszczanie murzyna skojarzyło mi się ze sraniem…
O to właśnie kurwa chodzi, ale chciałem to kulturalnie napisać. Mordka.png
W prawdzie miałam mały domek zaraz koło hotelu, wystarczyło tylko przejść przez ulicę i już byłam na miejscu, ale zawsze byłam w pracy przed 7 i tak musiało być tym razem.
A ja, dla porównania, mam do pracy na 7, jestem na miejscu o 8:30, a w papiery wpisuję, że jestem od 6.
Ja przychodzę na 8:05 albo 8:10. Nie ma co się spieszyć w życiu.
Przynajmniej potem nie piszę w opkach, że jestem zmęczony.
A ja pracowałem od 4:30, teraz zmieniam fach i będę zaczynał robotę w różnych godzinach, ale raczej nie przed 8:00. Zresztą ja za kółkiem odpoczywam, nie pracuję.
Nie chciałam się spóźnić. Wbiegłam do przestronnego holu. Urządzony był staroświecko. Właściwie wszystko tutaj było staroświeckie.
Stawiam, że tam raczej wszystko jest przestarzałe po prostu.
Podobał mi się ten wystrój. Ruszyłam w stronę recepcji gdzie aktualnie była Mary. Kobieta podeszłego wieku. Ziewała i wypełniała jakieś papiery.
Lepiej drzemać niż ziewać. Spać można wszędzie, jeśli się chce.
Ziewanie w końcu jest niekulturalne.
Ale ziewanie w miejscu pracy nie jest zabronione.
-Cześć już jestem..pójdę sprawdzić czy gdzieś w hotelu nikt nie potrzebuje mojej pomocy i wrócę tutaj cię wymienić. Wtedy będziesz mogła pójść do domu i odpocząć-uśmiechnęłam się do kobiety.
I ona pozwala tak chodzić do domu wszystkim pracownikom? Właśnie, tam w ogóle jacyś są? Głowa mnie boli już od tego opka.
Przywykniesz.
Są, ale się opierdalają i ona musi wszystko robić, przez co jest jeszcze bardziej pokrzywdzonym przez los dzieckiem niż zwyczajne pokrzywdzone przez los dzieci bez rodziców.
 Ona tylko kiwnęła głową i również się uśmiechnęła. Poszłam do kuchni. Ludzie pracowali ciężko.
My i tak wiemy, że się opierdalali.
W sumie, co można robić o 7 rano w kuchni? Chyba tylko uprawiać seks na blacie.
Nie wiem. Śniadanie jest dla słabych. Może to faktycznie była jakaś grupowa orgia.
-Lu co jest dziś w menu ?-Lu..to zdrobnienie od Lucasa. Ten starszy miły pan jest kucharzem. Ma kilku pomocników ale jestem pewna że i bez nich dałby sb radę w kuchni.
Somebody told me that world is gonna roll me...
-Na śniadanie…omlet z owocami morza..na obiad spaghetti lub kurczak…na kolację…-dalej nie słuchałam.
O chuj, wielki hotel na 100 pokoi, a restauracja w menu ma tylko dwa dania. I to takie, które mój kot dałby radę zrobić.
Gotowanie jest dla dzieci trudne. Ałtorka nie ma doświadczenia po prostu.
A dla mnie jest po prostu nudne i dlatego nie umiem gotować. Może tu jest to samo.
-Aha..ok…em..jestem trochę głodna..ale poczekam do obiadu..na spaghetti.. potrzebujesz pomocy w kuchni ?-spytałam z nadzieją że odpowie „Nie”
-Wiesz..raczej nie-powrócił do mieszania czegoś w garnku.
Pilnował, żeby szczury z niego nie spierdoliły, bo spaghetti by nie wypaliło.
W końcu najlepsze mięso to takie upolowane samemu.
Wyszarpane emerytom na promo w Lidlu.
-Aha..to idę dalej..-wyszłam z dusznego pomieszczenia. Na moim czole pojawiły się kropelki potu.
Kondycja gorsza od mojej. Gratulacje!
A ja, stary palacz, daję radę wbiec na 10 piętro.
Po ilu godzinach?
Nie no, zapierdalam jak najszybciej, żeby zmęczenie nie zdążyło mnie dopaść.
Szybko wytarłam czoło i poszłam do mini pokoju dla personelu gdzie było kilka osób.
Sporo tych pracowników, jak na hotel w którym jest 7 pokoi zajętych.
Jesteśmy w opku. To normalne.
W sumie to może być jedyny zakład pracy w tym miejscu za Kanadą, niech sobie zarabiają.
Wiesz, to, że interes się słabo kręci nie znaczy, że ludzi się wypierdala z pracy. Tak jak u nas: jak chcą zwolnić więcej niż trzy osoby, to idzie się z płaczem do telewizji.
Niektórzy popijali kawę..a inni szykowali się do pracy. Kiedy stwierdziłam iż żaden z pracowników nie potrzebuje mojej pomocy wróciłam na recepcję.
Aha, czyli może potrzebowali, ale ona stwierdziła, że nie i chuj.
I tak się nudzą, przy takim zastoju pewnie w ogóle bym nie przychodził do roboty.
-Mary możesz już iść..ale pamiętaj aby wrócić o 19-kobieta wstała z krzesła, wzięła torebkę i wyszła.
W ogóle, jak tu działa system zmian w pracy?
Podejrzewam, że 15-latka prowadząca hotel może mieć wyjebane na kodeks pracy.
Nie rozumiem jej. Jest taka cicha. Wysyła tylko zalotne uśmieszki i nic więcej.
Może jest lesbijką.
Oby, bo ja bym się czuł nieswojo, gdyby kobieta w podeszłym wieku wysyłała mi zalotne uśmiechy.
Nie jesteś po prostu przyzwyczajony.
Jestem ciekawa jak dogaduje się z gośćmi.
Na migi pewnie, hehe.
Usiadłam na wygodnym krześle na którym jeszcze przed sekundą siedziała Mary.
Czyli w sekundę zdołała wyjść, a bohaterka usiadła na jej miejsce? One muszą być urodzonymi sprinterkami.
Odpowiedzią jest teleportacja.
Za dużo paranormalnych.
Wzięłam wielki dziennik i przejrzałam listę gości. Zauważyłam że pod najbogatszym pokojem z numerem 24 są dwie kreski co oznaczało iż ktoś go zarezerwował ale nie ma jeszcze tego ktosia.
’’Horton słyszy Ktosia’’. Taki film animowany był.
Dwie kreski zazwyczaj oznaczają coś innego.
Hmmm. Czyli w każdej chwili może się pojawić. Ten pokój jest jest bardzo atrakcyjny i drogi. Niewiele osób może sobie na to pozwolić.
Ja wiem, że każda kobieta leci na kasę. Ale tak szybko?
Ciekawi mnie w sumie co jest w tym pokoju, że tak podbija cenę, która, biorąc pod uwagę jakość restauracji, za dobę nie powinna przekraczać ceny dobrej flaszki.
Strasznie mi się nudziło. Ciekawe dlaczego nie ma tutaj Chrisa ?
Może wreszcie znalazł pracę w której mu płacą.
Wątpię. To friendzone.
Czyżby dzisiaj nie miał zamiaru tutaj przychodzić ? Wyciągnęłam telefon i zadzwoniłam do przyjaciela.
Czas na telefon do przyjaciela!
Ja bym brał pół na pół.
Pół na pół najskuteczniejsze.
Pytania dla publiczności bym się bał brać, bo wiem, że jakbym ja był w tej publiczności, to bym specjalnie odpowiadał źle.
Pół na pół? Nie żartujmy sobie, połówki to nie ma co dzielić nawet.
Odebrał po 1 sygnale.
-Tak ?-spytał ziewając. Upsss…zapomniałam że dopiero 8.
-Hej…obudziłam cię ?-moje pytanie było bez sensu..znałam już odpowiedź.
Więc po co je zadała? To tak samo jak pytanie kogoś, czy śpi.
-No..ale już miałem wstawać..
-Aha…a przyjdziesz do hotelu ?
-Tak, tak..będę za 15 minut-rozłączył się. Włożyłam telefon do kieszeni.
Szybko, zakładając, że musi się jeszcze ogarnąć i w ogóle. Chyba że powiedział to po to, żeby się odpierdoliła.
Ewentualnie jest tak bardzo oddany.
Pamiętajcie, że to jest świat opkowy. Tam dystans dzielący dwa dowolne punkty dzieli nie więcej niż 15 minut drogi wybranym przez ałtorkę pojazdem, wliczając w to nogi.
W hotelu nie było dużego ruchu. Goście przebywali albo na tyłach hotelu w malowniczym ogrodzie, w restauracji lub na samej górze..na 6 piętrze i grali w bilarda itp.
Ja to zawsze gram w bilarda o 8 rano.
A ja wstaję o 6 rano i idę biegać. Ruch to zdrowie!
Nudziłam się masakrycznie więc zaczęłam rytmicznie uderzać palcami o blat biurka.
To się nazywa choroba sieroca.
Albo w głębi serca chce zostać perkusistką, ale ma hotel na głowie.
To mnie na długo nie zajęło..ale przynajmniej miałam rozrywkę dopóki nie przyszedł Christian.
-Ile razy mam ci powtarzać że to głupi pomysł ?-przypomniałam spokojnie. Otóż Christian ciągle drąży temat o tym jak fajnie by było gdybyśmy chodzili do szkoły w Budapeszcie.
Może jest masochistą i lubi węgierski.
Hmm, a bliżej nie ma żadnej szkoły? Skąd w ogóle kurwa ten Budapeszt.
Oni są za fajni na szkołę. Bohaterka to wie.
Ciekawe w sumie, o której by musiała bohaterka wstawać, żeby z Budapesztu do hotelu na 7 rano przyjść.
Nie spałaby, bo to dla słabych.
I tak wystarczyłoby jej 15 minut na dotarcie tam. Najwyżej przeniosłaby się z biznesem do Węgier, żeby wyglądało to tak, że taki czas ma sens.
Nie rozumiem go. Chodzą mu dziwne pomysły po głowie i on myśli że kiedyś je zrealizuje.
O, to tak jak mi. Na przykład myślałem już o założeniu sobie szyberdachu w aucie, ale uznałem, że to za drogi biznes i nieopłacalny.
W ogóle sobie wyjeb dach i zrób kabrio.
-Ale..
-Chris ! Przestań już o tym gadać !
Dlaczego ona traktuje swojego friendzona w taki sposób?
Właściwie, chyba tak się traktuje friendzona. Mordka.png
Nie no. Trzeba zachowywać pozory.
-Okay-burknął zrezygnowany. Chłopak usiadł koło mnie i grał w wężyka na telefonie.
3310 rządzi.
Kurwa no, jak ja nienawidzę tych kalekich kalek z angielskiego.
Ekscytował się przy tym. Hmmm….dziwne. Ja tym czasem czytałam książkę która przedstawia losy pary zakochanej w sobie ale ich miłość jest zakazana.
Spoiler: Potem popełnili samobójstwo.
A tak swoją drogą, niezły zapierdol mają w tym hotelu, skoro grają w snejka. I nie wiem po chuj mu w takim razie kazała przychodzić.
Żeby była dalsza część rozdziału, bo ałtorce zabrakło pomysłów.
Nie żeby kiedykolwiek jakieś miała.
No mi zdarzało się przeglądać FB przy ściąganiu paczek z taśmy.
Tak w ogóle to jeśli czyta to ktoś z Krosna, Strzyżowa, Czudca czy tych okolic, to niech wie, że jeśli zamówił coś DHL-em i było uszkodzone, to ja mu to zgniotłem.

Usłyszałam dźwięk dzwoneczka który stał na biurku.Oznaczał on że ktoś przybył..a właściwie jakiś gość który chce sb zarezerwować pokój w hotelu.
Bo rezerwacja telefoniczna jest dla ciot, lepiej przyjechać i powiedzieć, że się za tydzień będzie tu kimało, po czym wrócić do siebie.
No ja nienawidzę załatwiać niczego przez telefon, nawet po żarcie wolę sobie pójść niż je zamawiać. Ale z noclegiem to jednak wolę go sobie załatwić drogą telefoniczną.
Mamy w ekipie jednego ziomeczka, który specjalizuje się w zamawianiu żarcia przez telefon, rozmowa zajmuje mu średnio pół godziny, żadna w ten sposób podrywana nie poszła z nim na kawę, ale kilka razy bonusy dostaliśmy.
Musiałam skończyć czytać akapit bo nie będę wiedziała na czym się zatrzymałam. Znów usłyszałam dzwonek.
-Chwilę tylko skończę-mruknęłam. Odłożyłam książkę i zamarłam.
Emocje jak na grzybobraniu.
 Doobra..wiem że zawaliłam..
Zgadzam się.
rozdział pisany na szybkiego…
Obawiam się, że nawet pisanie na wolnego by na to coś nie pomogło.
sory że nie dodałam wcześniej..ale jestem na wakacjach..nie mam czasu i wena mi nie dopisuję…
To nie pisz.
To by było za łatwe.
Mi też wena nie dopisuje, ale się staram. A ty się, kurwa, nie starałaś.
rozdział krótki i nic się nie dzieje..
Dzieje się sporo. Na przykład relacja z czytania książki o niewiadomym tytule.
i za to też przepraszam..naprawdę nie mam do tego głowy.. ;// wracam na chate za niedługo i wtedy coś obmyśle ;pp
Proszę. Nie rób tego.
Nie no, niech wraca do domu. Nie umie pisać, ale nie musi być z tego powodu bezdomna.
ekhem..mam zły humor i ostrzegam
Okres czy zespół napięcia przedmiesiączkowego?
Choroba szalonych krów.


Rozdział 2[edytuj • edytuj kod]

Odłożyłam książkę i zamarłam.
I tak wiemy, że to była książka z obrazkami. Reszta jest za nudna.
Przede mną we własnej osobie stał Justin Bieber.
Mogła się tego domyśleć, występując w opku o Bieberze.
No tak. Cóż za niespodzianka. Nie mógłby to być dla odmiany jakiś Ed Sheeran? Ano tak, to dość stare opko, co można zobaczyć, jeśli ktoś odważy się kliknąć w źródło.
Normalnie szok. Zakryłam usta dłońmi i powstrzymywałam się od pisków. On obrzucił mnie cudownym spojrzeniem i ujrzałam na jego twarzy chytry uśmieszek.
Chytry? Nie ma pieniędzy, nie ma biznesu. Wyrzuciłaby za drzwi, a nie.
-O mój bosz…-wyszeptałam.
-Witam…mam rezerwację na pokój 24-uśmiech nie schodził mu z twarzy, ale ton jego głosu nie był przyjemny.
Co, znowu będzie Bieber gwałciciel z knagą jak u Murzyna?
A nie na nazwisko się ma rezerwację?
To uniwersum opkowe. Wszystkie chwyty dozwolone.
Przybyłem do hotelu „Mirabelka”. Nareszcie odpocznę. Koniec trasy, wywiadów, fanów i paparazzi.
Tak, bo paparazzi do Arktyki się nie wybierają.
Wolność. Wakacje !
Idealnym krokiem wszedłem do ogromnego holu.
Nieoczekiwana zmiana płci?
Nieoczekiwana zmiana narratora. I czym jest idealny krok?
Był normalny. Nie było tych całych drogocennych wazonów i różnych takich dupereli. Podoba mi się tu. Ruszyłem w stronę recepcji. Były tam 2 osoby. Chłopak i dziewczyna. Pracują tutaj ? Nie są za młodzi ?
Nie, ich rodziny ewaporowano i musieli przejąć interes.
Jakieś geny pracownika PIP się w nim obudziły.
Obrzuciłem szybkim spojrzeniem chłopaka i zatrzymałem się na dziewczynie. Pierwsze co zauważyłem to jej dość duże piersi kryjące się za obcisła bluzką.
Nie spodziewałem się czegoś takiego po geju, jestem mile zaskoczony.
Mmm…apetycznie. Hmm…muszę myśleć realnie. Nie mogę jej przelecieć wygląda na młodszą ode mnie.
Ale może ją przepłynąć, niczym piękną rzekę Wisłę.
Przypominał mi się po tym zdaniu Zbigniew Stonoga – pogromca pedofilów, ale nigdzie nie ma na YT takiego fajnego kawałka wyciętego, jak mówi „’’z trzynastoletnim dzieckiem chciałeś się pierdolić, pedofilu, nago się wczoraj rozbierałeś?’’” a nie chcę zanudzać całym wideo.
 W końcu dostałem kluczyki do pokoju. Ciągnąc za sobą walizki dotarłem do windy a stamtąd do swojego pokoju. Był ogromny. Mieściła się w niem kuchnia, łazienka, mini salon i sypialnia.
To tłumaczy, czemu restauracja jest taka biedna – goście mają gotować sobie sami.
’’niem’’? Ostatni raz to widziałem w „Krzyżakach”.
Jak w domu. Odłożyłem walizki gdzieś w kąt i wyciągnąłem z niej jakieś ciuchy abym mógł się w nie przebrać. Pójdę przejść się po okolicy.
Tutaj jest znowu zmiana narratora, to tak jakby nie było tego widać. No bo nie widać.
O mój Bożee ! Nadal mam traumę. Justin Bieber jest w moim hotelu.
Też bym miała traumę w sumie.
Stał tutaj patrzył na mnie i obrzucił mnie uśmiechem. Uroczym uśmiechem. A jego czekoladowe oczy. Mmmm…cudo.
On się za często uśmiecha. Ludzie, którzy często się uśmiechają na pewno coś knują.
Sam się teraz uśmiechnąłem na myśl o tym, jakie czekoladowe oko bym tutaj wrzucił, gdyby nie to, że nie można dawać porno.
A o klasyku nie pamiętasz.


Ej, aż mi się teraz smutno zrobiło, bo rzeczywiście zapomniałem.
-Halo ! Alyson ! Ziemia do Alyson !-Christian machał mi ręką przed oczami.
-Ołł..sorka..odłączyło mnie na chwilę-usiadłam niezgrabnie na krześle i patrzyłam przed siebie.
Ona jest androidem po prostu.
I to zasilanym po kablu.
Przestarzała technologia.


-Nie rozumiem twojej fascynacji tym Justinem Bieberem…to zwykły chłopak..może jest przystojny..


ale…ehh..Aly..powiedz proszę że też jestem przystojny-Chris spojrzał na mnie wyczekująco.
Gdybym miał empatię, zrobiłoby mi się smutno, widząc tę desperację Chrisa chcącego wreszcie zamoczyć.
Mnie to bawi. Chyba też nie mam empatii.
W zasadzie to jest smutne.
-Fascynacji ? Po prostu..emm..bardzo go lubię..jest słodki..przystojny.. utalentowany..a te jego oczy-znów się rozmarzyłam.
Ale… które oko?
Jedno z trzech czekoladowych, jakie posiada.
-Aly !
-Hmm..
-Skończ już. Miałaś powiedzieć że ja też jestem przystojny-wyszczerzył się.
-Aaa..no tak..Christian..jesteś przystojny..ale nie tak jak Justin..ahhh
[[Plik:#REKT Reaction|thumb|center|320px|Zaorane.]]


To był pocisk na miarę tego opka.
-Przestań bo się obrażę !
Kobiecy foch 2.0
-Okay..okay
O 19:00 przyszła Mary na swoją zmianę. Właściwie nie chciałam wracać jeszcze do domu. Chciałam być blisko Justina. Chciałam go poznać. Muszę jednak przyznać że zmęczenie dawało mi we znaki. Wzięłam swoją torbę i wyszłam. W domu wzięłam tylko szybki prysznic i od razu położyłam się do łóżka.
A dobranocka nieobejrzana?
Nie ma już dobranocek od dobrych kilku lat. Teraz dzieci oglądają zamiast tego filmiki, na których inne dzieci grają w Minecrafta.
Świat chyli się ku upadkowi.
A ja od siebie dodam, że dobranocka zniknęła za czasów PO, żeby nie było, że PiS wszystko w tym kraju rozjebał.
Wstałem rano wypoczęty.
I znowu nieoczekiwana zmiana narracji. Leniwe te ałtorki się robią. Kiedyś to chociaż pisały, że będzie inna perspektywa.
Opko ma dobrych kilka lat, więc może powstało przed tym wynalazkiem.
Czyli jednak występuje ewolucja. To dobrze, ulżyło mi.
Nareszcie ! Leniwie wyszedłem z łóżka i w łazience wziąłem chłodny prysznic. Na siebie włożyłem hawajki i zwyczajną koszulkę polo a na nogi trampki. Byłem głodny.Mógłbym zrobić sb śniadanie w kuchni ale po co się przemęczać ?
Zrób sobie w sypialni, nie zmęczysz się pójściem do kuchni.
Ale musiałby pójść po składniki do kanapek.
Mógłby poczekać, aż jakiś szczur przybiegnie.
No właśnie. Zapierdol gnoja… a nie, tego też ci się nie będzie chciało.
-Zjem w restauracji na dole-mruknąłem do siebie. Zamknąłem drzwi, klucz schowałem do kieszeni spodni i zjechałem windą na dół.
Da się w ogóle zjechać windą na górę?
Potrzymaj mi piwo.
Ok. Rozumiem twój ból.
W recepcji zastałem tę dziewczynę. Tym razem była sama. Miała na sobie przewiewną sukienkę w drobne kwiatki oraz kremowy sweterek. Wyglądała ładnie.
Ale sukienka jest, z tego co pamiętam, strojem zakrywającym całe ciało. To znaczy: jeżeli ma na sobie sukienkę i nakłada na to sweter, to wygląda jak ktoś, kto skorzystał w promocji w Lidlu i zaoszczędził 20 groszy na reklamówce.
Podszedłem do niej.
-Hej..mam do ciebie prośbę Jak zrobisz mi loda, to kupię ci jeansy.
O ja cieeee ! Justin ! Justin Bieber podszedł do mnie..znowu !
-Hej..mam do ciebie prośbę-OMG ! Ma do mnie prośbę.
-Jaką ?-pisnęłam i zaczęłam się szczerzyć jak głupi do sera.
-Czy mogłabyś załatwić mi szofera i samochód na 15 ?
Skąd piętnastolatka ma załatwić szofera? Czyżby prawie wszystkich mieszkańców miasta ewaporowano?
Prawdopodobnie zakłada, że skoro ktoś pracuje w hotelu, to ma trochę lat na koncie. Swoją drogą, jest taka książka, w której w mieście zostają same dzieci, bo dorośli nagle znikają, acz tytułu nie pamiętam. No i tam sobie radzili, powiedzmy, ze zmiennym szczęściem.
O, pamiętam to.
-Ja..jasne-powiedziałam niepewnie.
-Dzięki-mrugnął do mnie. Kiedy Justin poszedł w kierunku restauracji i straciłam go z pola widzenia zaczęłam myśleć realnie. Skąd ja wytrzasnę szofera i samochód ?>
Pszypex.


Stężenie Stonogi w tej analizie zbliża się do niepokojącego poziomu.

Rozdział 3[edytuj • edytuj kod]

Kręciłam się po hotelu zdruzgotana i nabuzowana jednocześnie. Wiedziałam ! To było do przewidzenia ! Mam coś załatwić na 15..a ja nie pamiętam co !
To wczesne objawy Alzheimera. Proponuję zapobiegawczo brać Bilobil.
Ja mam tak samo, ale to od tych przeklętych nocek. Potrafię w połowie zdania zapomnieć o tym, na jaki temat rozmawiam z drugą osobą.
Z nerwów zaczęłam obgryzać paznokcie. Po chwili skarciłam się za to w myślach. Zawsze dbam o paznokcie i nie mogę pozwolić sobie na choćby małe draśnięcie.
Ręce nieskalane pracą, a sądząc po wieku to również nie służą do miłości.
Godzina 15 zbliżała się wielkimi krokami a ja stresowałam się coraz bardziej. O Boże ! A jak to coś ważnego ?! Sprawa życia lub śmierci ?
Jakim trzeba być zjebanym, żeby w ogóle brać pod uwagę zapomnienie po kilku godzinach o sprawie życia i śmierci.
Trzeba być bohaterką tego opka.
Do oczu zaczęły napływać mi łzy. W głębi korytarza ujrzałam Justina. Zbliżał się do mnie. Wierzchem dłoni otarłam łzy z policzka. Przecież on nie może mnie zobaczyć w takim stanie.
Bo będzie przypał.
Za to oczy napuchnięte jak po walce z Joshuą pozostały.
Jedyny Joshua, jakiego kojarzę, to ten grany przez Gary’ego Busey’a w „Zabójczej broni” i nikt tam nie miał napuchniętych oczu.
To dla niekumatych tłumaczę, że to typ który najebał ostatnio Kliczce.
-No cześć-uśmiechnął się.
-Cześć-wymamrotałam zdezorientowana.
-Zamówiłaś mi samochód i szofera ?-spytał. A więc to miałam załatwić.Ups.
-Emm…jasne-skłamałam. O kurdę ale wpadłam ! Co ja teraz zrobię !
Podpowiedź: Zabij się.
-Okay..no to rozumiem że samochód jest pod hotelem ?-ruszył w stronę wyjścia.
-Niee !-pośpiesznie krzyknęłam za nim.
-Coś nie tak ?-zatrzymał się.
-Nie…tylko szofer jeszcze nie dojechał..poczekaj z 10 minut..ee..idź do restauracji czy coś..-wysłałam potajemnie wiadomość Christianowi aby jak najszybciej tutaj przyleciał i przejął recepcję.
Christian już odpala swój śmigłowiec i zapierdala.
Wszystko, żeby zaruchać.
Pobiegłam do domu. W garażu stał czarny cardilac ojca i dopiero co wyremontowany pickup mamy.
Weź pikapa, weź pikapa!
Ma szczęście, że nie ewaporowało ich razem z samochodami.
Czy Cardilac to jakiś suplement diety? Może na włosy i paznokcie? Bo przydałby mi się.
Brzmi jakby był na serce.
Nadzieja pogrzebana.
Ciapnij paznokcie bezbarwnym, nie maluj ich na żaden kolor przez dwa tygodnie i unikaj paprania się w kwaśnym, a na włosy trzaśnij se odżywkę.
Znalazłam kluczyki od cardilaca.
Może ałtorka uznała, że skoro nie wykupiła licencji na używanie właściwej nazwy marki, to musi wymyślić własną? Jak nazwy broni w Counter-Strike’u przed CSGO czy w Stalkerze.
Nie chce im robić darmowej reklamy.
Otworzyłam go. Wiem że to co chcę właśnie zrobić będzie szalone ale co mi tam.
-Aaa jeszcze coś !-zawołałam. Pośpiesznie wbiegłam do domu a potem do pokoju rodziców. Muszę coś wziąć.
-Jezuu..gdzie to-przeszukałam całą garderobę. Na czole pojawiły mi się kropelki potu.
Ten zwrot pojawił się już drugi raz. Stawiam, że trochę jak u Achillesa, matka ją w młodości wykąpała całą w antyperspirancie, ale musiała trzymać ją za czoło, żeby się nie utopiła, i teraz tylko tam się poci.
Mogła ją po prostu wrzucić do kociołka z Perspiblockiem.
Byłam zdenerwowana.
-Jest !-krzyknęłam. Wcisnęłam sobie na głowę wielki cylinder taty i ruszyłam do garażu.
Cylinder? W jakim wieku ona żyje?
W takim, w którym jeszcze nie potrafiono leczyć upośledzonych.
No ile można czekać na tą kawę. Grr. Zeszłam na dół do bufetu.
-Ekhemm..przepraszam..zamówiłam pół godziny temu kawę i nadal jej nie dostałam.
Wodę na kawę grzeją zapalniczką pewnie.
-Ooo…panna Bethany..ale kawa została przecież już wysłana-odpowiedział siwowłosy facet.
Pocztą. Ale listonosz nie doniósł.
Nie miał na imię Bolek.
Ja nadal czekam na paczkę, która miała przyjść do mnie 6 lat temu.
-Ale jakoś jej nie dostałam..-burknęłam.
Znaczek się odkleił i nie poszło.
Nienawidzę Teksasu. Pff… wgl. o ja tutaj robię ? Mogłam zostać w domu i w tym momencie prawdopodobnie spędzałabym miło czas z Alyson w hotelu, ale nie ! Moim rodzicom zachciało się robić wycieczki.
Oo, znowu zmiana narracji!
Narracja to tam chuj. Byliśmy za Kanadą, a teraz jesteśmy w Teksasie.
Mój mózg już przestał pracować.
-To proszę chwilkę poczekać..już robię nową.. Wyślę poleconym.
-Nie..dobra Francis nie przemęczaj się-mruknęłam i wyszłam z hotelu.
Istne zadupie tutaj jest ;/ Na całe szczęście niedaleko jest mały sklep z ubraniami. Pójdę tam. Może coś wygrzebię ciekawego.
O, czyli pewnie szmatlando, w środy nowa dostawa, a w poniedziałki wszystko za 1 zł.
-Ty umiesz prowadzić ?-usłyszałam śmiech Justina.
Skinęłam nieśmiało głową na „Tak”.
Piętnastolatka ma prawo jazdy?
Ja tam jeździłem, gdy miałem tyle lat, no ale nie po publicznych drogach.
-Dziadek uczył mnie kiedyś jeździć na traktorze..więc chyba umiem..
Cooooooooo.
Ale w ogóle skąd przeszliśmy w trzech zdaniach z garażu przez kuchnię do szmateksu?
-Ale traktor a samochód to co innego-wredny gardłowy śmiech chłopaka przytłaczał mnie. W końcu się opanował, spojrzał na mnie czule po czym dotknął mojego ramienia i szepnął.
Już chce zamoczyć? No tak, najwyżej powie, że wyglądała na 18. Obroni się jakoś.
Dałoby radę, można się powołać na błąd co do faktu. Swoją drogą, pachnie to jakąś odwrotnością FakeTaxi.
-Dam ci szansę..mam nadzieję że mnie nie zabijesz-puścił mi oczko. Przełknęłam głośno ślinę. A co jeśli spowoduję wypadek ?
Wszyscy umrą i opko się skończy.
Albo przejdzie miejscem akcji do życia pozagrobowego, co jest gorszą opcją.
Tylko nie to.
Nie wydaje mi się, żeby nastolatki myślały o śmierci.
O Boziuuu.
-Alyson..haha-znów się zaśmiał. Irytowało mnie to.
haha
haha
hehe
-Proszę zdejmij ten cylinder-posłusznie zdjęłam kapelusz z głowy. Justin przybliżył się. Był blisko. Za blisko. Poczułam jego palce na moim czole. Odgarnął mi wpadające do oczu włosy i uśmiechnął się słodko.
-Noo..teraz możemy jechać-powiedział.
-10 do imidżu.
Bałam się. Cholernie się bałam. A co jak lekcje dziadka na temat nauki jazdy na traktorze się nie przydadzą ?
Będzie próbowała podnieść pług w Cadillacu.
To jest Cardillac.
Jedyne co mogę teraz zrobić to zmówić „Aniele Boże”
 
Hej..
Nota jest..taka jaka jest..
Chujowa. Nawet 2/10 bym nie dała.



Wróciłam z Wawy..masakra ;/
Nie wiem czy się skapnęliście ale opisałam też kawałek oczami Bethany (przyjaciółki Aly)
Heh..musicie się domyślać czyimi oczami piszę…jestem zuaaa
To zbyt skomplikowane.
Kim trzeba być, żeby wiedzieć, że coś się zjebało, ale mimo to tak zostawić i jeszcze się z tego cieszyć.
I chuj..miałam kogoś polecić a nie pamiętam linka tego bloga..haha..
Lekceważenie innych ałtoreczek.
Albo ujebywanie konkurencji. Jak w korpo.
Kieruję to do tej osoby…nie wiem czy napiszesz mi na GG czy gdzieś tam…”Podaj mi jeszcze raz linka twojego bloga..tu lub na moim blogu..to w następnej nocie polecę twoje opowiadanie”
Zawsze może coś się popsuć i wiadomość nie dojdzie do adresata.
Kolejna nota..za tydzień ;p


Rozdział 4[edytuj • edytuj kod]

Wyszliśmy przed hotel. Na zewnątrz było bardzo ciepło. Żwirową drogą dotarliśmy do nieopodal zaparkowanego cardilaca.
Weź sobie kurwa gugluj wyrazy, których pisowni nie jesteś pewna.
Za trudne.
Otworzyłam go i usiadłam za kierownicą a Justin na miejscu pasażera. Niech go diabli wezmą ! Dlaczego on nie może kierować ? No dlaczego ?!
Bo nie ma cylindra.
Bo po to chciał szofera, żeby nie musieć prowadzić.
Muszę się skupić ale nie mogę. Poczułam lekki ucisk na kolanie.
Bóle kolana w tak młodym wieku stanowią początek choroby.
Spojrzałam na Justina, potem na jego rękę na moim kolanie. Czułam się dziwnie a on się tylko szczerzył.
Dobrze się zaczyna ten rozdział.
Może będą seksy wreszcie.
Zawsze mieliśmy taką nadzieję z Szaszem, ale był tylko raz Bieber gwałciciel, a opis na miarę opowieści dla przedszkolaków.
-Dasz radę..-mruknął. Uśmiechnęłam się do niego nieśmiało po czym odchrząknęłam. On jak na zawołanie zabrał rękę z mojego kolana.
Niepewnie włożyłam kluczyk do stacyjki. Przekręciłam go i kiedy usłyszałam warkot silnika odetchnęłam z ulgą. Ruszyłam z 1, dodałam gazu i przejechałam kawałek.
Tak bez kierownicy i rozglądania się na drodze.
To Cardilac od Google, jeździ autonomicznie, trzeba go tylko odpalić.
Autopilot? Brzmi jak coś dla mnie.
Tylko wiesz, czasem nawet zwykła nawigacja może zawieść
-Brawo udało się !-Justin klasnął w dłonie. Byłam z siebie dumna.
-Tak..-odgarnęłam włosy z czoła-to gdzie chcesz jechać ?
-Hmm może najpierw do jakiegoś sklepu a potem nad jezioro ?
-Okay-ruszyliśmy w kierunku pobliskiego marketu.
Dojechaliśmy do sklepu.
To tam był sklep? Sprzedawcy nie ewaporowano?
Żabki są wszędzie.
Justin kupił jakieś napoje, owoce, ciastka i kanapki na wynos.
Ja tam w sklepach zawsze biorę kanapki na miejscu.
A ja to kupuję chipsy na wynos zamiast kanapek.
Bo go stać, to bierze sobie kanapki za 7 złotych.
-Po co ci to wszystko ? Hotelowe jedzenie ci nie smakuje ?-spytałam.
Może się nie doczekał, skoro kawę robią pół godziny, mając tylko kilku gości.
Ale to było inne miejsce akcji. Ałtorka kazała się domyśleć.
W sumie już nie wiem kto tu z kim i za ile.
-Nie..jest bardzo dobre tylko teraz chciałbym sobie zrobić piknik nad jeziorem..oczywiście bierzesz w nim udział-uśmiechnął się.
Trochę dziwne by było, gdyby ona go tam zawiozła i musiała zostać w samochodzie i czekać aż sam zje, bo jej nie zaprosił.
To by było chociaż jakieś urozmaicenie w tym opku.
-Aha…Ale ja nie chcę!
Nad jezioro nie jechaliśmy długo. 10 minut u byliśmy na miejscu.
-Upss..nie mamy koca-Justin podrapał się po głowie
O, u mnie tak się robi grille. Po pół roku grillowania kupiliśmy grill, wcześniej nikt się nie przejmował, że brakuje najistotniejszego elementu.
Nie ma to jak dobrze przemyślana inwestycja.
Po prostu nie robiliście grilla, tylko ognisko.
W sumie, to tylko piliśmy.
-Eh..poczekaj może jest jakiś w samochodzie-zaczęłam przeszukiwać bagażnik. Nic. W końcu ściągnęłam oliwkową narzutę z tylnego siedzenia samochodu.
Rozłożyliśmy ją na piasku. Justin wyciągnął jedzenie i zaczął jeść. Ja jakoś nie miałam apetytu ale sięgnęłam po jabłko.
Za darmo, to szkoda nie skorzystać choć symbolicznie.
No dokładnie. Ja na wieczorku gimnazjalnym siedziałam przy stole, bo tańczenie jest dla ciot.
A ja gościowi przedziurawiłem plastikowy kubek, gdy nie patrzył.
Było już dość ciemno. Leżałam obok Justina na kocu. Czułam ciepło od niego bijące.
Chłopak odwrócił głowę w moją stronę.
Jego ręka wędrowała po narzucie a potem włożył ją pod moją koszulkę i uśmiechnął się.
-Łołł !-odskoczyłam od niego jak oparzona.
Nawet mu z liścia nie dała. Dokąd ten świat zmierza?
Do 500+.
-Powinniśmy już wracać..-burknęłam nawet na niego nie patrząc. Czułam jak moja twarz płonie. Miałam rumieńce..to było pewne.
Następnego dnia wgl. nie chciało mi się wstawać do pracy.
Najgorzej, bez niej, czytającej książki i jeżdżącej na pikniki w godzinach pracy, ten hotel upadnie.
No na DHL-u to było tak, że jak nie było kierownika, to mieliśmy najlepsze czasy rozładunku, a gdy mu się na to zwracało uwagę, to przedrzeźniał tego, który mu to mówił.
Justin strasznie dziwnie się zachowuje. Raz się śmieje wrednie, ma chłodny ton głosu a raz słodko się uśmiecha i jest miły.
Będę jak jeden psychiatrolog z jednej z poprzednich analiz i rzucę od razu diagnozą: schizofrenia jak chuj. I teraz 200 zł się należy za konsultację.
Zgadzam się. Schizofrenia paranoidalna. Z łatwością da się rozpoznać omamy. Mogę jeszcze przepisać leki, ale nikt mi za to nie płaci.
Eee tam. Po prostu raz mu się chce ruchać, a raz nie.
Ale to co zrobił wczoraj..ta ręka na kolanie i pod moją koszulką przekracza wszelkie granice. Nie może tak być ! Znamy się zaledwie 2/3 dni a on odwala jakieś macanka.
Dopiero teraz to zauważyła?
⅔ dnia to 8 godzin, dosyć krótko.
Usłyszałam dźwięk telefonu. Wygrzebałam się z łóżka i poszłam do kuchni.
Odebrałam komórkę wciskając zieloną słuchawkę.
Jak stary ona ma ten telefon?
Opko jest z czasów, w których jeszcze popularne były telefony z fizyczną klawiaturą. Sam miałem taki jeszcze w 2013 roku (choć miał też ekran dotykowy – Nokia C6 dla kumatych). Inna sprawa, że wtedy sam mi się nie odbierał w kieszeni, tak jak teraz mi się to czasem dzieje.

A to jest mój telefon.

-Tak ?-ziewnęłam.
Dlaczego wszyscy w tym opku tak ziewają? Zero kultury.
Wszyscy wstają o 6 rano, z wyjątkiem Chrisa, który wstaje o 8 i tej babki z recepcji, która nie śpi wcale.
-Hej..tu Bethany…dzwonię z budki telefonicznej..
Już dawno nie widziałem działającej budki telefonicznej. A dzwoniłem ostatnio z takiej gdzieś, hmm, w 2002 roku?
U mnie są tylko niedziałające. Relikt przeszłości.
U mnie to chyba na złom podjebali, bo same budki zostały bez telefonów. Mordka.png
W Rzeszowie do niedawna była jedna działająca, przy czym mówię „do niedawna”, bo po prostu nie pamiętam, czy nadal tam stoi. A była, oczywiście, przed dawnym budynkiem Telekomunikacji. Teraz, z tego co widzę na mapach Google, jest tam jakaś korporacja taksówkowa.
wiesz rozładował mi się telefon a ładowarka została w domu..masakra co nie ?-pisnęła aż musiałam odsunąć aparat od ucha.
Problemy pierwszego świata. Dziecko, kup sobie powerbanka.
Za co, skoro rodzice nie dadzą, bo ich nie ma, a hajs z interesu oddaje pracownikom?
Nie rozumiem po co ona tak krzyczy przecież ją słyszę głośno i wyraźnie.
-Ooo no to klops..a kiedy wracasz ?-spytałam nalewając sobie soku pomarańczowego do szklanki z wyrytym napisem „Coca-cola”.
Ciekawe co to za majster dłutem rył napisy w szklance.
Przypuszczam, że w ramach kary za zbrodnię na szkle go ewaporowano.
Leje sok do szklanki na Coca-Colę. Ależ z niego hultaj. Pewnie gdy się kąpie, to myje się żelem pod prysznic, taki to ancymon.
Pamiętam jak ją zdobyłam. To było na jarmarku bożonarodzeniowym 4 lata temu.
Każdy wyciągnął z kartonowego pudełka karteczki a na nich były cyferki np. 126.
Najgorzej, gdy chcesz dać przykład dla ludzi, którzy nie wiedzą, co to są cyfry, a piszesz liczbę.
Czego teraz w tych szkołach uczą?
Szło się wtedy z tymi numerkami do organizatorki loterii i wtedy ona wymieniała losy na różne nagrody. I ja wygrałam tę szklankę. Nie cieszyłam się. Ale teraz..myślę jaka ja musiałam być dziecinna. Liczyłam na wielkiego misia ale dobrze że go nie zdobyłam. Szklanka jest bardziej przydatna.
Teraz takie dają za free w Macu do zestawów.
Ale co to, kurwa, ma do rzeczy?
-Ehh..za jakiś tydzień..nudzi mi się tu strasznie-burknęła.
-Aha..a mi się nie nudzi..a wiesz że do hotelu przyjechał..-nie dokończyłam. A co jeśli Justin nie chciałby aby ktokolwiek wiedział że jest u mnie w hotelu ?
Tak, i dlatego buja się po mieście.
Ma wakacje..więc chyba chce odpocząć.
-Kto przyjechał ?-usłyszałam podekscytowany głos przyjaciółki.
-Eee..-jednak jej nie powiem-prezydent..
-Ooo..prezydent czego ? Stanów Zjednoczonych ?-dopytywała się.
-Eee nie..prezydent wytwórni sera..przepraszam ale muszę kończyć wiesz..praca w hotelu wzywa..
To wytwórnia sera ma w ogóle jakiegoś prezydenta?
Aż mi się przypomniała ta reklama sera President, jak było, że babka się spóźniła na jakieś zebranie w pracy i powiedziała, że była na spotkaniu z prezydentem.
-Aha..okay..paa-zakończyłam połączenie.
Poszłam do łazienki gdzie odprawiłam poranne czynności i ubrałam rurki i jakąś koszulkę z napisem a na nogi trampki.
O, poranne czynności! Mój ulubiony zwrot. Może jednak wypuściła tego murzyna z klatki.
Po tylu dniach już pewnie orkowie mocno napierali na bramy Minas Tirith.
Więc ałtorka uważa, że rurki są dla kobiet? No bo w sumie są, ale teraz to chyba się zmieniło. Z pozdrowieniami dla pewnego administratora forum o Stalkerze.
Poszłam do pracy. Mary wróciła do domu.
W sumie mogłaby zamieszkać w hotelu ta Mary, skoro w domu jest, zakładając że ma do niego pół godziny drogi, od 8:30 do 18:30.
Dzień szybko zleciał. Byłam zmęczona. Ledwo co widziałam na oczy.
Wyszłam z hotelu i ruszyłam w stronę domu. Czułam się śledzona, nawet do Biedronki po chleb pójść się bałam, ale kiedy odwracałam się nikogo nie było. Przyśpieszyłam kroku.
W pewnym momencie poczułam ucisk na nadgarstku i zostałam wciągnięta w ciemną uliczkę…
Chujowy ten cliffhanger. Nawet mnie nie ciekawi co dalej.
A ja tam jestem zdania, że dobry gwałt może rozruszać każde opko i nie mogę się doczekać co dalej.
I tak nie będzie gwałtu, bo to opko dla trzynastolatek.
:<
O naiwności.


Rozdział 5[edytuj • edytuj kod]

Czułam się śledzona ale kiedy odwracałam się nikogo nie było. Przyśpieszyłam kroku.
W pewnym momencie poczułam ucisk na nadgarstku i zostałam wciągnięta w ciemną uliczkę…
Nie widziałam sprawcy tego zdarzenia bo było strasznie ciemno.
”Sprawcy tego zdarzenia”, ktoś tu się za dużo naoglądał seriali prawniczych i teraz pokazuje jakie słownictwo tam poznał.
Czymś trzeba zaszpanować.
Niech się wykuje jakichś sentencji łacińskich, ja zawsze nimi napierdalam gdy chcę pokazać jaki jestem zajebisty.
’’De gustibus non est disputandum.’’ I jeszcze ‘’curriculum vitae’’.
’’Cogito ergo sum.’ – na pewno nie motto ałtorki tego tworu.
Ktoś przycisnął mnie do ściany i zagrodził przejście. Spanikowana i przestraszona zaczęłam krzyczeć. Do oczu napłynęły mi łzy. Bałam się.
Czego? Nikt jej przecież nie zgwałci. To opko.
No właśnie dlatego się boi. Każda porządna bohaterka opka musi stracić rodziców, być zgwałcona i poronić.
-Ejj..spokojnie to ja-usłyszałam znajomy głos. To był Justin.
Było do przewidzenia, jest jedną z dwóch postaci męskich w tym opku, a ta druga jest za pizdowata na takie akcje. W ogóle, trochę mi z tym nieswojo, że Bieber jest najtwardszym mężczyzną w tym zjebanym, opkowym świecie.
To uniwersum alternatywne. Musisz przestać myśleć, czytając to opko. Najlepsze lekarstwo.
Właśnie. To uniwersum wymyślone przez ałtorkę, a te zawsze uważają Biebera za największego macho na ziemi, tej ziemi.
-Zostaw mnie-wyszlochałam i kopnęłam go w jaja. Kiedy mnie puścił i zwijał się z bólu ja pobiegłam do domu. Zakluczyłam dokładnie drzwi i ruszyłam w stronę łazienki. Rozebrałam się i weszłam do wanny. Zamknęłam oczy i rozmyślałam.
Nawet nie chcę wiedzieć o czym. Choć tak trochę zastanawiam się, czy jest masochistką.
Jakie zamiary miał Justin zaciągając mnie do tej uliczki ? Po co w ogóle to zrobił ? Może on jest gwałcicielem i chciał mnie zgwałcić ?
Może tam był jakiś bezdomny i chciał, żeby pomogła mu go zanieść do schroniska.
Jedno wiem na pewno.. muszę się trzymać od niego z daleka. Jest zbyt niebezpieczny.
Hotel jest spory, 100 pokoi wolnych, jest miejsce żeby się spokojnie unikać.
Wtedy ałtorka włączy do akcji imperatyw opkowy, więc i tak nie wypali.
Kiedy woda przestała być ciepła wyszłam z wanny. Wytarłam się dokładnie i włożyłam ulubioną koszulę nocną w krówki.
Taki ubiór jest w sumie dobrą profilaktyką antygwałtową, lepszą na pewno niż te opaski ze Szwecji.
Krówki? No nie no, w takim czymś nawet dzieci nie śpią, bo im wstyd przed pluszakami.
Byłam strasznie zmęczona więc nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
Następnego dnia :
Nie idę dziś do pracy. Poinformowałam Mary…przeprosiłam ją. Przeze mnie musi pracować 24/24 godziny.
Co za różnica? Ona i tak nie śpi.
Ale pewnie się ucieszy, bo jednego dnia najebie 16 h nadgodzin.
Postaram się załatwić jej jakaś pomoc.
Skłamałam im że jestem chora. Nie chcę spotkać się z Justinem. Zachowuję się w tej chwili jak tchórz ale boję się go. Tak przyznaję boję się Justina Biebera.
Najgorzej.
W telewizji jest inny. Słodki, te serduszka, uśmieszki a w realu…brrrr.
Real to taki sklep.
Już nie, Auchan go wchłonął.
U mnie i tak w mieście nie ma takich wynalazków :(
Ale na pewno macie Żabkę.
Nawet dwie.
Strasznie mi się nudziło.
Inteligentny człowiek nigdy się nie nudzi.
Gówno prawda.
Dlatego strasznie się nudziła.
Nie miałam co robić.
Zawsze pozostaje masturbacja.
Poszłam do kuchni. Lodówka świeciła pustkami. Ehh…to normalne..jem zawsze w hotelu w restauracji.
Jak ona w ogóle żyje? Nawet przeterminowanych produktów nie ma? Kiedy ewaporowano jej rodziców?
Skoro jestem „chora” i siedzę w domu to muszę chyba zrobić zakupy bo inaczej zagłodzę się na śmierć.
Człowiek ponoć może wytrzymać bez jedzenia tydzień.
Nawet 3.
Bez wody by trzy dni wytrzymała, a zakładam, że ma jakąś kran w domu, z którego płynie woda pitna, więc jak to Korwin mówi, chcącemu nie dzieje się krzywda.
Włożyłam buty, zamknęłam drzwi na klucz i ruszyłam do pobliskiego marketu.
Kupiłam wszystkie potrzebne produkty i wróciłam do domu.
Byłam głodna. Zrobiłam sobie kanapki z masłem orzechowym i winogronową galaretką a do tego herbata malinowa.


A sądziłem, że to ja jestem dziwny, jedząc kanapki ze schabowym, łazanki z keczupem i pierogi z maggą.
Ej, takie pierogi są zajebiste.
Wszystko włożyłam na tackę i poszłam do salonu gdzie włączyłam telewizor. Leciałam kanałami z nadzieją że znajdę mój ulubiony program.
Jej ulubiony program najwyraźniej zmieniał codziennie lokalizację i trzeba było go odnajdywać.
Może telewizor nie zapisuje kanałów albo kablówka leci sobie w karola i codziennie zmienia układ kanałów.
Na telewizorze zawidniały wiadomości. Relacja spod szpitala w Atlancie: „Justin Bieber ma się już lepiej ale jego stan nadal jest ciężki..przypomnijmy, 4 dni temu nastolatek miał wypadek samochodowy..zderzył się z nadjeżdżającym autobusem..życzymy mu powrotu do zdrowia”.
O chuj, jaki plot twist.
Ale emocje.
Przełknęłam głośno ślinę..zbladłam. Siedziałam i wgapiałam się w ekran zamurowana. Jeżeli Justin Bieber..prawdziwy Justin Bieber jest w szpitalu…to kim jest chłopak który podaje się za niego ?!
Zaginionym bratem-bliźniakiem.
Usłyszałam pukanie do drzwi…a raczej łomotanie…o Boże ! A jeśli to on ?!
Czyli wreszcie będą seksy?
Hejj ;]
Sorka za krótką notę =.= ni ma weny ;/
Nigdy jej nie było.
Jak tam po rozpoczęciu ?
U mnie masakra ;//
4 osoby doszły do mojej klasy…a i teraz reli uczy mnie KSIĄDZ !!


Ale herbatka dobra.
AAAAAAAAAA !!
Jutro mam na 8…i mam 7 lekcji ;/ wrrr
Pff. Ja mam 8 we wtorki i nie narzekam. Można się chociaż zdrzemnąć w tym czasie.
Ja jak mam na 11 to nawet nie ustawiam budzika, bo wiem, że mi się nie będzie chciało wstać.
Emm…w związku z szkołą…noty na blogu będą dodawane co tydzień w piątek lub sobotę ;p
A kiedy będzie dodany kolejny odcinek tej analizy? Tego nie wie nikt, ale… stay tuned.