Nonźródła:NonAnaliza: odcinek 15 (II)
W tej analizie wrócimy do historii kanadyjskich złodziei krówek. Tym razem zastanowimy się nad relatywizmem pojęcia kurewstwa i będziemy świadkami wątku romantycznego z mutantem w roli głównej. Pojawią się też dramatyczne sceny rodem z amerykańskiego filmu akcji klasy Z. Z materiałem zmagali się dla was Bartd94, Magwac i Michsar. Oryginał znajdziecie tutaj.
Rozdział 3: Powiedz po prostu że wam przeszkodziłam[edytuj • edytuj kod]
Tak, przeszkodziłaś mi w moim spokojnym życiu. Nie wybaczę nigdy.
Całej naszej trójce zjebałaś niedzielę.
Na całe szczęście mam kilka browarków w lodówce.
Przeszkodziłaś nam, zadowolona?
Kathe POV'[edytuj • edytuj kod]
Po tym jak Justin wyszedł do swojego domu, posprzątałam jeszcze trochę i zaczęłam przygotowywać się do wyjścia. Umyłam ciało brzoskwiniowym żelem pod prysznic, wytarłam ciało włożyłam na siebie bieliznę a na nią beżową spódniczkę, białą bokserkę
(musi mieć krzepę) i beżowe baleriny. Wyprostowałam włosy i zrobiłam makijaż, zeszłam po schodach, założyłam kurtkę, którą przyniosła mi Nicol-Nico-nii.
Kiedy? Ja mam dziury w pamięci czy ałtorka?
A to przecież Kaśka się nawaliła.
Magia teleportacji.
To ta sama kurtka którą zostawiłam u Matta w domu podczas imprezy. Była 17:43, więc wyszłam z domu, zamykając za sobą drzwi na klucz. Włożyłam go do kieszeni razem z telefonem
Bo bez telefonu nie da wyjść.
Nie, ona telefon na spacer wyprowadza, jak psa.
i czekałam aż Justin wyjdzie z domu. Minęło jakieś 8 minut a on nadal nie ruszył się z domu, więc postanowiłam iść tam sama. Jakieś 15 minut później byłam już na miejscu, zdziwiło mnie to że przed domem Matta stał samochód Justina,
Jakoś nie przypominam sobie by w poprzednim rozdziale zabrał go stamtąd, no i skąd ona wie jaki gościu ma samochód?
W poprzednim rozdziale było coś o jakimś samochodzie? Wybaczcie, syndrom wyparcia mógł usunąć tę informację.
no bo chyba nikt z chłopaków nie ma akurat takiego samego samochodu co on.
W GTA wszyscy gangsterzy z jednego gangu jeździli takimi samymi brykami.
Podeszłam do drzwi i zapukałam, chwile później w drzwiach pokazał się Matt przywitał się i otworzył szerzej drzwi (ja bym otworzył bramę garażową od razu, żeby się nie zaklinowała przypadkiem) abym weszła do środka. Na kanapie siedzieli Ryan, Scott, Danny, i jego dziewczyna chyba Lily, Nicol i Luke. Justina tam nie było, więc to chyba nie jego auto stoi przed domem. A co jeśli siedzi w kiblu?
-Cześć wszystkim.-powiedziałam zdejmując kurtkę i wieszając ją na wieszaku, w tym czasie Matt poszedł do kuchni przyniósł kieliszki i dwie butelki wódki
Na bogato widzę się bawią.
E tam, to tylko dwie flaszki na dziewięć osób.
Lepiej brać jedną flachę, to mniej się ogrzewa. Optymalizacja. Reszta powinna stać w zamrażarecce.
Miałem na myśli że z kieliszków piją, ostatnio pili z kubeczków plastikowych.
A to fakt, bogato.
postawił je na stole i usiadł koło Nicole. -Zaraz przyjdę, poczekajcie na mnie.-powiedziałam
-Dobra, ale pośpiesz się Kathe. -powiedział Luke
Weszłam na schody i podążałam do łazienki na górze, weszłam do niej i zakluczyłam ją.
Przynajmniej nie skluczowała bryki Justina. Jeszcze.
Dwie minuty później wyszłam z łazienki, i rozejrzałam się. Przyglądałam się dwóm postacią przyklejonym (to w końcu jednej czy dwóm?) do siebie namiętnie się całującym, moje oczy rozszerzyły się bardziej gdy zorientowałam się że był to Justin z jakąś Kobietą.
Ha! Wiedziałem, siedzi w kiblu. No, obok kibla.
Kim jest Kobieta? Jedną z Onych?
Tu ewidentnie jest jakiś wątek paranormalny.
Drzwi od łazienki niebyły jeszcze w pełni zamknięte więc postanowiłam nimi trzasnąć. Tak dla hecy.
-Co do Błogosławionej Kurwy z Sodomy? - zapytał Justin podnosząc wzrok, kiedy zorientował się że to ja właśnie tam stoję, lekko odepchnął dziewczynę od siebie.
-Spokojnie to pewnie kolejna dziwka chłopaków.-powiedziała dziewczyna która właśnie obściskiwała się z chłopakiem i pewnie również uprawiała z nim seks, a to mnie nazywa dziwką? Ooo Nie ! Tak być nie będzie!
-Ohhh... przepraszam nie chciałam wam przeszkadzać, a dla twojej wiadomości nie jestem żadną dziwką, w porównaniu do...-objechałam ją wzrokiem w górę i w dół- W porównaniu do ciebie.
Powiedziała laska, która przespała się facetem poznanym parę godzin wcześniej.
Eee, no nie do końca
Ale spali. Nieważne że nie spali.
Jestem przyjaciółką chłopaków, a nie żadną dziwką, ale ty najwidoczniej jesteś tu właśnie aby ich zaspokoić. Więc jedyną dziwką w tym domu, jesteś ty !
-dokończyłam, cały czas na nią patrząc. Musiała się ostro wkurzyć, bo w jej oczach było widać ogromną złość, odsunęła się całkiem od Justina i podążała w kierunku schodów. Wyprzedziłam ją, zeszłam po schodach, podeszłam do kanapy na której wszyscy siedzieli i usiadłam. Obróciłam się a dziewczyna nadal schodziła po schodach, robiła to w tępię (nie tylko ona w tym domu jest tępa) żółwia, (Dlaczego tępisz żółwia? Co on ci zrobił?) to pewnie przez te wysokie szpilki które ma na nogach, za nią szedł Justin.
- I jak było Bieber?-zapytał Danny
Spojrzałam na Justina pełnym złości wzrokiem, <angery> a kiedy on spojrzał na mnie obróciłam się. Faceci są naprawdę jacyś nie normalni. Mam prawo być na niego zła bo po pierwsze parę godzin temu był dla mnie taki miły pewnie chciał dostać się do moich majtek, (coś długo ci zajęło domyślenie się tego) a że mu się nie udało prosto ode mnie pojechał do niej. A po drugie obiecał zabrać mnie do chłopaków, a tak naprawdę wolał zostawić mnie dla jakiejś dziwki.
-Ymmm... Okay.-odpowiedział drapiąc się po karku
-Tsaa…
O, wreszcie jakiś pozytywny akcent. Szanuję gust muzyczny.
Powiedź po prostu idioto że wam przeszkodziłam.- mruknęłam do siebie pod nosem.
-Coś mówiłaś Kathe? - zapytała Nicol
-Nie, nic.- Ale Justin widocznie musiał usłyszeć moje wcześniejsze słowa, bo cały czas patrzył się na mnie w lekkim szoku.
Nie wierzy, że jeszcze nie zgarnął liścia.
Spojrzałam na kieliszek przed sobą, był napełniony wódką, więc go chwyciłam i wylałam alkohol prosto do mojego gardła. Wszyscy się na mnie spojrzeli.
- Nie wiem jak wy, ale ja mam zamiar się zabawić, a nie dopytywać się jak Bieber bawił się z swoją dziewczyną.-powiedziałam
Czyli przyszłaś się kurwić. Spoko.
Ale pamiętaj, nie jest dziwką!
To jest kobieta wyzwolona.
Wow, wypiła cały kieliszek i nie zgonowała.
-Racja. -powiedział Matt i chwycił za kieliszek, reszta powtórzyła jego ruch.
Bieber zamkną drzwi za swoja 'dziewczyną' i podszedł do nas złapał kieliszek i również go przechylił. Usiadł na fotelu niedaleko mnie, i co jakiś czas na mnie spoglądał.
Na stole przybywały do stajenki butelki. Stały tam już jakieś 3 puste butelki po wódce i jakieś 10 butelek po piwie.
I to ma być dużo?
Wszyscy byliśmy już kompletnie pijani, (co tak słabo?) więc musieliśmy spać w domu u Matta. Może i miał duży dom, ale na pewno nie wystarczy sypialni dla wszystkich.
-Mam 4 sypialnie
Ile?! My kimaliśmy w dziesięć osób w dwuosobowym pokoju w akademiku.
To kanada, poza tym kto bogatemu zabroni.
+ 2 kanapy tutaj więc ktoś musi spać z kimś. Ja śpię z Nicoll, Danny z Lily a Kathe zzzz... Justinem?
No ba.
A reszta sama.
-Czemu muszę z nim? - odezwałam się
- Jak wolisz Kathe. Jeśli chcesz możesz spać z Lukiem, ale wiesz nigdy nie wiadomo co chodzi po jego głowie i reszty. - powiedział Matt
Albo cię wyrucha ten, którego nie lubisz, albo jakiś random. Masz wybór.
A który ma mniej szkodliwe choroby weneryczne?
-A skąd możesz wiedzieć co chodzi po głowie Justina?- zapytałam
Wszy. Wie, bo już mu je wydłubywał.
-Kathe, wiesz przecież że nie musisz się bać, 2 dni temu ci nic nie zrobiłem, to teraz też ci nie zrobię.- powiedział Justin, a wszystkie szczęki opadły na dół.
Nie przeleciał na pierwszej „randce”? Niemożliwe!
„Co za idiota, żeby pijanej dziewczyny nie zaliczyć?”
- Skoro muszę, ale ręce przy sobie Bieber. - powiedziałam
- Jak zawsze. - powiedział i mrugnął w moją stronę, a wszyscy nam się przyglądali.
- Na co patrzycie, do łóżek.- powiedziałam i weszłam po schodach na górę, za mną szedł Justin a za nim Danny z Lily, Matt z Nicol i Ryan. Scott z Lukiem muszą spać na kanapach w salonie.
Stanęłam na korytarzu, nie wiedząc gdzie dalej iść. Justin złapał mnie za rękę i ciągnął w stronę jakiegoś pokoju. To dziwne był tu dwa razy, a wie lepiej gdzie ma iść niż ja.
Bo gospodarz go oprowadził?
Tym razem zrobił lepszy risercz.
Teraz pewnie zaciągnie mnie do tego pokoju w którym bawił się z tamtą dziewczyną. W chowanego.
- Idziesz do tego samego pokoju w którym byłeś z tamtą dziewczyną? -zapytałam
-Wiedziałem że nie zbyt będziesz chciała tam iść, więc idziemy do pokoju obok. A ten pokój weźmie Ryan. -odpowiedział
Weszliśmy do dużego pokoju z wielkim łóżkiem, był piękny, i na pewno większy od mojego.
-Idę wziąć prysznic.-powiedziałam odwracając się w kierunku Justina
-A może zróbmy to razem, oszczędzimy wodę.-powiedział
He, he, he. Będzie mycie plecków?
- W twoich stan (w czym?) Bieber.-powiedziałam i poszłam do łazienki
Łazienka również była duża. Zamknęłam drzwi na klucz, żeby Justin nie mógł w razie czego wejść.
Ech, szkoda.
I cały misternu plan w pizdu.
Odkręciłam wodę i zaczęłam zdejmować ubrania. Sprawdziłam jeszcze wodę (tak, jest mokra) i weszłam pod prysznic. Woda spływała po moim ciele relaksując mnie przy tym, chwyciłam jakiś żel i umyłam się w nim.
Dużo tego żelu musiało być.
Wyszłam z pod prysznica, wytarłam ciało ręcznikiem i dopiero teraz zorientowałam się że przecież nie mam żadnej piżamy
I co? Może jeszcze frytki do tego?
To śpij w ciuchach, miernoto.
W gaciach samych i tyle. Albo goła.
Kurwa i co ja teraz zrobię?
Zabij się najlepiej.
Założyłam bieliznę i owinęłam się ręcznikiem, otworzyłam po cichu drzwi łazienki, sprawdzając przy tym czy Justin jest w pokoju. Weszłam do pokoju, bo na szczęście musiał chyba zejść na dół, podeszłam do szafy w poszukiwaniu jakich kol wiek ubrań, (wiek ubrań to ważna sprawa) ale nic nie było.
Patrz ją jaka Pani, nie dość że zużyła komuś kosmetyki to jeszcze ubrania chce podpierdolić.
Komunistyczna Kanada.
Nagle poczułam jak para rąk zaciska się na mojej tali, i po tatuażach mogłam od razu stwierdzić że był to Justin.
Wyczuła jego tatuaże? Co za patafian mu je robił?
Niewidomy pewnie.
-Nie powinnaś chodzić po pokoju w ręczniku, wiesz skarbie to na mnie działa. - wyszeptał mi do ucha, a po moim ciele przebiegł przyjemny dreszcz.
Obróciłam się twarzą w jego stronę, i spojrzałam na jego koszulkę. Przecież może spać bez niej, a mi się ona przyda.
Do cedzenia piszczelówki lepszy chlebek.
-Podnieś ręce do góry.-powiedziałam
Hände hoch!
-Po co? - zapytał z dziwną miną
-No podnieś.
Schnell!
Kanadische Schweine!
-powiedziałam na co on grzecznie podniósł ręce, zdjęłam z jego koszulkę i uciekłam bez słowa do łazienki. Weszłam do niej (to chyba była sutanna, a nie podkoszulek) zrzuciłam ręcznik i założyłam na siebie jego koszulkę. Była trochę za długa i za duża, ale jako piżama była w sam raz. Podniosłam głowę i zobaczyłam opartego Justina w drzwiach.
Zasnął na stojąco?
Zapomniałam zamknąć za sobą drzwi, a przecież zabrałam mu koszulkę, więc mogłam się domyśleć że pójdzie za mną zobaczyć co z nią zrobię. Ale nie pomyślałam.
Nihil novi.
- Takie widoki to ja mogę oglądać.-powiedział i wymrugał poruszył brwiami Ruchasz się?
-Justinn... przestań.- powiedziałam lekko się czerwieniąc
- Ale wiesz co Kathe? - powiedział to i podszedł bliżej tak że stał teraz przy mnie
-Co? - zapytałam
- Cholernie seksownie wyglądasz w moich ciuchach.
Ta, w ubraniach o kilka rozmiarów za dużych nie widać jaka jesteś gruba.
- powiedział to prosto w moją szyje, po czym ją pocałował
Moje ciało przejęła fala przyjemnych dreszczy. Niech mi ktoś to wytłumaczy dlaczego tylko przy nim mam te cholerne dreszcze, i dziwne skręty w brzuchu?
Doktorze jaka diagnoza?
Obcy. Ewentualnie tasiemiec.
Rozwolnienie.
Wyszłam z łazienki, zgaszając za sobą światło i zostawiając go tam samego. Wyobraziłam sobie teraz jego minę więc lekko zachichotałam. Podeszłam do uszka
A co to jest?
Uszko? Takie do barszczu?
i chciałam odsunąć kołdrę, ale poczułam te same ręce na mojej tali.
- Z czego chichoczesz skarbie? Jeśli myślisz że zgaszenie jakiegoś cholernego światła mnie powstrzyma to się mylisz skarbie, i to bardzo.
On jest niepowstrzymany, zniszczy wszystko na swojej drodze.
Chuck Norris z promocji w Biedr… Walmarcie.
- powiedział to i odwrócił mnie twarzą w swoją stronę i zaczął całować mnie z wielką pasją w usta. Owinęłam swoje ręce wokół jego szyj
Czyli Bieber to mutant, wiedziałem.
Chimera.
i odpowiedziałam na jego pocałunek.
I jest trzeci rozdział.
Dziękuje za wszystkie wyświetlenia. :D
Niech będą przeklęci
Na pohybel im.
Rozdział 4: Po jaką cholere mnie oceniasz?[edytuj • edytuj kod]
Michsar mi kazał. Jakbym nie musiał, to bym nie oceniał.
Kiedy niby?
No przecież mi kazałeś :<
Justin Pov'[edytuj • edytuj kod]
-Justin!- w dali słyszałem głos Kathe- Zostaw mnie !-mówiła. Z kimś się szarpała to było pewne. Biegałem po całym lesie (?!), modląc się abym ją w końcu znalazł, ale gdy wchodziłem w jakąś dróżkę w oczekiwaniu że ją znajdę głos wołającej Kathe słabną, co oznaczało że się od niej oddalam. Za każdym razem zawracałem i wchodziłem w inną dróżkę.
Algorytm z powrotami. Pytanie tylko czy to DFS, czy BFS. Swoją drogą to musi być co najmniej czterowymiarowy las, skoro ciągle się oddala.
Albo się naćpał i tyle.
Krówek z makiem się opchał i mu odbija.
-Kathe, gdzie jesteś?-wołałem
-Justin ! -krzyczała, po jej głosie można było powiedzieć że płakała
Wbiegłem w kolejną dróżkę pewny że i tym razem nie trafie, ale niespodziewanie głos Kathe wcale się nie oddalał wręcz był bardziej wyraźny, oznaczało to że jestem coraz bliżej niej. Zacząłem biec, wbiegłem na polane.
Idealne wejście na imprezę – wystarczy złapać kielicha i do roboty.
Stał na niej dość wysoki mężczyzna z bronią w ręku przyciśnięta do skroni Kathe.
Istnie amerykańska scena.
Jak rozciągnąć jedno zdanie na cztery linie tekstu. Przydaje się na rozprawkach.
-Justin, proszę pomóż mi ! -krzyczała dławiąc się własnymi łzami.
Mogę go zabić, mam już przecież w tym doświadczenie.
Mam killcount 0,39 w Counter-Strike.
Uratuje Kathe. Wyciągnąłem broń z tyłu moich spodni i zrobiłem krok do przodu.
I znów kosmiczne sztuczki.
Pewnie pistolet na wodę.
-Bieber stój tam gdzie stoisz, bo inaczej twoja dziwka umrze.-powiedział facet, którego twarzy nie widziałem, przez kaptur który miał na głowie. Przez to nie miałem pojęcia z kim mam do czynienia. Ale ten głos był znajomy, nawet bardzo znajomy. Szukałem odpowiedniej twarzy w głowie dopasowując do niej głos.
-Lucas?-zapytałem nie pewnie.
-Brawo, Bieber. Już myślałem że się nie doczekam.-odparł
-Puść ją!-krzyczałem
-Nie tak szybko, Bieber! Jesteś moim wrogiem od zawsze, podjebałeś MOJE miętusy! a teraz mam idealną okazję żeby cię złamać, i to przez głupią dziewczynę.-powiedział po czym wokół nas było słychać dźwięk przeładowanego (było nie wpychać dwóch magazynków naraz geniuszu) pistoletu, (jak w westernie z Clintem Eastwoodem) co świadczyło o tym że jest gotowy do strzału.
-Zostaw ją Lucas, ona nie ma z tym nic wspólnego.-odpowiedziałem
-Ale ma coś wspólnego z tobą, i to mi wystarczy.- powiedział i nacisną spust pistoletu. Kula wbiła się w płat skroniowy Kathe, powodując że bezwładnie upadła na ziemię.
Rentgen w oczach i świetna znajomość anatomii mózgu. Szanuję.
-Kathe Nieee! -krzyczałem biegnąc w jej stronę.
TAAAK! Zaraza nie żyje! Z drugiej strony, po jaką cholerę? Nie mógł poczekać, aż ten jemioł podejdzie i kropnąć jego? Pozbawił się karty przetargowej.
-Nieeee!-powtórzyłem krzycząc, i zamykając oczy.
Ten dureń zamknął oczy, teraz to nawet ślepy paralityk dałby radę go zabić.
-Justin obudź się!-Kathe krzyczała wprost do mojego ucha, szarpiąc mną. Otworzyłem oczy, aby zobaczyć zaniepokojoną Kathe obok siebie. To był tylko koszmar,
Fuck.
A było już tak pięknie, może jak wpadnie pod tira już nie przeżyje.
ale najgorszy jaki kol wiek miałem. Może znałem Kathe te cztery dni,
A nie trzy?
Dni przekimane po bibie też się liczą.
Czekaj policzę: dzień kiedy go poznała, gdy znów wracają tutaj i dzisiaj, trzy.
A ja powiem, że Smoczy Przełom.
ale była dla mnie ważna, i nie wybaczył bym sobie jeśli coś by jej się stało. Nie była jak te wszystkie puste wymalowane lale. Ona była idealna, była marzeniem każdego faceta.
Mów za siebie.
A to akurat ja ją poznałem. Bieber kurwa co się z tobą dzieje, zachowujesz się jak pierdolona cipa. -pomyślałem
You don’t say?
-Wszystko dobrze Justin?-Kate pytała cały czas się we mnie wpatrując.
-Tak, przepraszam że cię obudziłem.-powiedziałem
-Mną się nie przejmuj- odpowiedziała
-Co ci się śniło?- zapytała ciągle się we mnie wpatrując
-Nic takiego.-odparłem.
Przecież nie mogłem jej powiedzieć że w moim koszmarze umiera a ja nic z tym nie mogłem zrobić.
Dlaczego? Jeszcze pomyśli że chcesz ją zajebać czy co?
-Na pewno?- dopytywała najwidoczniej mi nie wierzyła.
-Tak-odpowiedziałem po czym na moje usta wytargł mały uśmiech.
Ale jak?
A potem poszłem do sklepu.
Starałem się jakąś ją uspokoić.
Moje gardło było kompletnie suche, a głowa bolała. No tak wczorajsza impreza.
Jaka impreza? Raczej kompromitacja, 3 flaszki wódki i 9 piw na 9 osób, co to jest?
Chyba, że to tylko aperitif.
Spojrzałem na Kathe i po jej minie mogłem wywnioskować że czuję się tak jak ja.
Jeśli nie masz rozdwojenia jaźni to raczej normalne.
-Chodź idziemy po coś do picia, i tabletki (grubo) -powiedziałem po czym zrzuciłem z nas kołdrę.
Wstała szybko z łóżka i wyprzedziła mnie, na co lekko zachichotałem, naprawdę musiało jej się pić.
Albo pomysł mieszania alkoholu z lekarstwami tak jej się spodobał.
„Lekarstwami”.
-Co?-zapytała
-Aż tak chce ci się pić?-powiedziałem i znowu zachichotałem
-Jak nigdy.-powiedziała, łapiąc mnie za rękę i zaczęła ciągnąc mnie w kierunku kuchni.
Sama się boi tam iść?
-No idę przecież.-odpowiedziałem na jej szarpanie za moją dłoń.
Szła przede mną więc mogłem ją zauważyć że ciągle miała na sobie moją koszulkę która z łatwością zakrywała jej tyłek. Karakan. To była jedna z tych koszulek które są dość luźne na mnie, więc wyobraźcie sobie jak ona wyglądała na niej. Ale kurwa w moich ciuchach wygląda tak seksownie, więc nie mam na co narzekać.
Ale tylko kurwy, bo zwykłe laski to już nie.
-Co chcesz? Sok,? Cole? - pytała
Proponuję klina.
-Wystarczy mi sok z gumijagód. -odpowiedziałem cały czas nie spuszczając z niej wzroku
Stała w kuchni tylko w mojej koszulce, na niej wyglądała bardziej jak sukienka. Stanęła na palcach aby chwycić dwie szklanki z suszarki, po czym wzięła sok i nalała go do dwóch szklanek. A potem podała mi jedną. Wzięła dwie tabletki przeciwbólowe z pudełeczka które stało na stole.
No nie wiem czy to taki dobry pomysł…
Jej się podobał.
Biorąc jedną dla siebie a drugą podając mi. Włożyłem tabletkę do buzi i popiłem ją sokiem, a ona powtórzyła moje ruchy.
-Idę się odświeżyć. (F5) -powiedziała. Na co skisnąłem.
Wyszła z kuchni i poszła w stronę schodów. Spojrzałem na dwie kanapy w salonie na jednej spał Scott a na drugiej Luke. Na stole panował wielki bałagan, co przypominało mi o wczorajszej imprezie tutaj i o tym co widziała Kathe na górze. Zachowałem się jak ostatni Kretyn.
A kto to taki, bo musiałem przegapić?
Prawie jak Ostatni Mohikanin.
Spojrzałem na schody i postanowiłem iść w ślady Kathe. Wszedłem do pokoju, a z łazienki było słychać szum wody. Wyobraziłem sobie Kathe która właśnie tam stoi w pełni naga. I nie ukrywam chciał bym to zobaczyć.
Coś nagleś się zrobił taki nieśmiały? Przedtem nie przeszkadzało ci wchodzić bez pytania do łazienki.
Na samą myśl o tym na moją twarz wkradł się wielki uśmiech. Szum wody w łazience przycichł. Jakieś 5 może 10 minut później z łazienki wyszła ubrana w wczorajsze ubrania Kathe.
-Ślicznie wyglądasz.-skomplementowałem jej strój i wcale nie kłamałem. A jej twarz zalał lekki rumieniec. Na co się uśmiechnąłem.
-Umm... Dzięki.-odpowiedziała
-Oddasz mi moja koszulkę?- zapytałem patrząc na jej rękę w której właśnie ją trzymała.
-Tak jasne, trzymaj.-powiedziała podając mi ubranie.
Założyłem ją. Czułem że koszulka pachnie jej zapachem, i miałem ochotę się nim zaciągnąć.
Machnąć bucha.
Ale widziałem że ona cały czas patrzy a wtedy pomyślała by że jestem jakimś świrem czy coś.
A nie?
Każdy ma jakiś fetysz, a Kanada to bardzo tolerancyjny kraj, więc powinna to zaakceptować.
Kathe POV'[edytuj • edytuj kod]
-Zawieziesz mnie do domu?-zapytałam
-Jasne.-odpowiedział
Już przetrzeźwiał? Ostry zawodnik.
Chwycił kluczyki i otworzył mi drzwi abym wyszła pierwsza. WOW! Justina dżentelmena jeszcze nie znałam.
Albo domyślił się, że jebniesz drzwiami jak w PKS-ie.
Nie wiem, jak wyglądają PKS-y w Kanadzie, ale w Łodzi nie pierdolnąć drzwiami, to jak napluć w twarz kierowcy. Zwyczaj.
Żeby mnie wypierdolił z busa? Nie, dzięki.
Przez całą drogę w samochodzie panowała dziwna cisza.
Nawet nie zorientowaliście się, że brakuje radia?
Gdy byliśmy już na miejscu Justin zatrzymał się przed moim domem.
-Ummm... dzięki.-powiedziałam i chciałam już wysiąść kiedy Justin złapał mnie za nadgarstek.
-Kathe przepraszam za wczoraj.-powiedział nie spuszczając ze mnie wzroku.
-Nie masz za co przepraszać, i nie musisz mi się tłumaczyć. Nie jesteś moją własnością, Justin.-odpowiedziałam
-Obiecałem że cię zabiorę, alee...
-Ale mnie nie zabrałeś, nic się nie stało. Wolałeś spędzić czas z tamtą dziewczyną, i to nie jest moja sprawa. -przerwałam mu.
A, racja. Tamta scena. Ona… miała miejsce, tak.
Wcale się nie wkurwiasz, wcale.
Cały wczorajszy dzień przebiegł przed moimi oczami, i wspomnienie o tym że wolał być z inną dziewczyną, owszem trochę bolało. Ale nie mogłam dać po sobie tego poznać. Nie jest mój i nigdy nie będzie.
-Ja się tylko z nią zabawiłem-powiedział, A mnie zamurowało.
Mężczyzna wolnym jest i ma prawo zaspokajać swoje potrzeby kiedy i jak chce. Nigdy tego nie zrozumiesz, kobieto.
Naprawdę myślała, że taki bawidamek rzuci wszystko dla jednej dziuni po trzech dniach?
-Tylko? Tylko? -pytałam nie dowierzając w jego słowa.-Zachowujesz się jak męska dziwka.
Mylisz pojęcia, to ty jesteś dziwką, a nie on.
Tak dobrze jego backstory nie znamy.
W sumie racja. Cofam to.
Ha, zgadłem.
Ale to nie moja sprawa.-dokończyłam. Jego oczy pociemniały, a szczęka lekko się zacisnęła na te słowa.
Albo prozac wszedł.
-Prawda boli?-znowu się odezwałam, miałam dość jego humorków, i teraz ja również byłam zdenerwowana, może nie tak jak on, ale byłam.
-Nic Kurwa o mnie nie wiesz.
„Kurwa” to chyba jej ksywa w gangu.
Obok „Skarbie” i „Kotku”?
Dokładnie.
Więc po jaką cholerę mnie oceniasz. Hmm? Uratowałem ci życie, a ty mi tak dziękujesz. -powiedział, a każde słowo wypowiadał z jadem.
Czyli jednak prozac.
-Masz rację. Nie potrzebnie mnie wtedy ratowałeś. Albo bym tam po prostu umarła, albo jakimś cudem bym uciekła.
Byłoby zwykłe drylowanie w ciemnej uliczce.
Małe borowanko, nie zaboli, buzia szeeeroookooo…
Ale do tej pory być może jeszcze bym cię nie znała. To były by normalne zwykłe cztery dni. Jesteś idiotą.
Wreszcie coś z sensem.
Cieszę się że chociaż teraz poznałam jaki naprawdę jesteś..-powiedziałam, wysiadając z samochodu i zatrzaskując za sobą drzwi.
No co za chamstwo, on ci kulturalnie otworzył i w ogóle, a ty mu obijasz auto.
Podeszłam do drzwi i otworzyłam je obróciłam się jeszcze. Justin zaparkował samochód na swoim podjeździe i wysiadł z niego. Nasze spojrzenia spotkały się na sekundę, ale ja od razu odwróciłam głowę wchodząc do domu i zamykając za sobą drzwi. Pokazał mi chociaż jaki naprawdę jest. Lepiej późno niż wcale.
A czego się spodziewałaś po złodzieju krówek?
Byłam naprawdę wkurzona. Powiesiłam się (tak dobrze to nie ma) (niestety) klucze i kurtkę, i poszłam do kuchni w poszukiwaniu czegoś co mogła bym zjeść. Zdecydowałam się na płatki które znalazłam w szafce.
Do diabła z terminem przydatności.
Wyjęłam mleko z lodówki i wlałam je do garnuszka, a płatki wsypałam do miski.
Najpierw płatki, potem mleko, chociaż to ma ogarnięte.
Parę minut później płatki były już gotowe, a ja siedziałam przed telewizorem jedząc je i próbując się uspokoić.
Zajadanie stresu, dobra metoda. Na kilogramy.
A później się pyta skąd te 30 kg nadwagi, przecież się odchudzam.
Mój telefon za wibrował, wyjęłam go z kieszeni, a na ekranie pojawiła się wiadomość.
Od :Nicole
Jesteś w domu?
Jestem pewna że chce przyjechać, abym wytłumaczyła jej moje wczorajsze zachowanie.
Koleżanka z policji? Fajnie.
A ja nie mam na to ochoty, po tej całej kłótni z Justinem. Ale postanowiłam jej odpisać.
Do: Nicole
Pierdol się.
Tak. Ale jeśli chcesz pytać o wczoraj, to lepiej sobie odpuść.
Po chwili mój telefon znowu za wibrował.
Od: Nicole
Co ci jest?
Czy od razu musi mi coś być?
Raz koleżanka ma PMS i już się świat wali.
Po prostu jestem wkurzona. Każdy ma prawo się denerwować.
Do: Nicole
Po prostu spierdalaj.
Nic po prostu jestem zdenerwowana.
Po minucie mój telefon znowu za wibrował, nawet teraz to zaczęło mnie irytować.
Od: Nicole
Jestem za 10 minut. I nawet nie próbuj zaprzeczać.
Udowodnię ci, że nie wejdziesz. Nie wprost. Zamknę drzwi na klucz.
Zrobię pułapki jak Kevin.
Schowałam telefon do kieszeni, i kończyłam swoje płatki oglądając przy tym telewizje.
Usłyszałam pukanie do drzwi i spojrzałam na zegarek. To 10 minut minęło dość szybko.
Siedziała cholera cały czas pod drzwiami.
Stalkerka.
Podeszłam do drzwi i otworzyłam je, Nicol weszła do środka nawet się nie witając.
Ciesz się, że w drzwiach nie wyjechała ci z liścia.
-Też się ciesze, że cię wiedzę.- (ona ją prowadzi czy co?) powiedziałam nie zbyt miłym głosem, na co ona lekko się skrzywiła.
-Cześć.-powiedziała -Co się dzieje?-dokończyła
Ma okres i tyle.
-Nic. Jestem zdenerwowana, i tyle. Chyba mogę, nie?-powiedziałam
-Ale musisz być zdenerwowana na coś, przez coś albo przez kogoś. Przecież nie jesteś wkurzona bo ci się tak zachciało.-odpowiedziała
Oj uwierz mi, że może. Jak najbardziej.
-Pokłóciłam się z Justinem.
-No tak, mogłam się tego spodziewać.-powiedziała.
Czyli co? Ona tak z każdym nowo poznanym gościem?
Raczej on tak z każdą.
Albo oboje dobrali się jak w korcu maku.
Spojrzałam na nią lekko przymrużając oczy.
-Niby skąd? Jesteś wróżką czy jakimś innym gównem?-powiedziałam niemiłym tonem.
To wyżej pasowałoby jako komentarz analizatora moim zdaniem.
-Jesteś wkurzona, i to ostroooo. Opowiadaj, trochę ci ulży.-powiedziała, ale nie podchodziła bliżej, tak jakby czegoś się obawiała.
Zastrzyków przeciw wściekliźnie?
Co było dość śmieszne. Czy ona się mnie boj?
Jakie boje? Gdzie? To jest nad morzem?
Aż tak strasznie teraz wyglądam?
W sumie, jeśli masz 2 kilo szpachli na twarzy to tak.
-Siadaj.-powiedziałam i wskazałam na kanapę. Posłuchała mnie i usiadła, a ja zaraz obok niej.
Opowiedziałam jej wszystko, dokładnie tak ja było.
-No wiesz, po nim można spodziewać się wszystkiego.-powiedziała
Znają się może 4 dni maksymalnie, a ona już go tak zna? Co ona ma jego kartotekę?
A w niej pukiel jego włosów.
I kilka zużytych testów ciążowych.
-A skąd ty możesz to wiedzieć hmm? Przypominam ci że znasz go dokładnie tyle co ja.-odpowiedziałam
Dokładnie.
-Bo wiesz Kathe, ty nie wiesz wszystkiego. Nie zastanawiało cię czemu chłopaki tak szybko chcą go wciągnąć w gang, i czemu mu tak szybko zaufali?- dokończyła
-Mów co wiesz.-szybko powiedziałam
-Bo wiesz on nie jest zwykłym chłopakiem, jest gangsterem którego wszyscy znają i się boją. Dla chłopaków jest wielkim skarbem. Siedzi w tym już dość długo narkotyki, morderstwa no wiesz wszystko czym zajmują się takie gangi.
Ale tak zabić za krówki?
Może kiedyś był gruby, a wiezieniu schudł.
Ma w tym wszystkim, wielkie doświadczenie. Zna go cała Kanada jak i nie dalej.
I te jełopy na koniach jeszcze go nie dopadły?
Zgaduję, że napisali mu w kartotece, że jest chory psychicznie.
W Kanadzie to nie działa. Nie w przypadku białych.
Więc chłopaki chcą go jak najszybciej, bo po pierwsze boją się, że jakiś inny gang może go im sprzątnąć spod nosa, a po drugie z nim będą niepokonani. -powiedziała
Tego się nie spodziewałem, myślałem że to jakaś płotka.
Tak czytasz se, czytasz, myślisz, „eeee, Bieber to ciota, co to za gang” a tu nagle narkotyki, dziwki i morderstwa.
-Umm... Skąd o tym wiesz?-zapytałam
-No wiesz, Matt.-odpowiedziała, a z rozmowy wyrwał nas dźwięk jej telefonu.
-To Matt, za chwile po mnie będzie.-powiedziała, patrząc w telefon i coś wystukując. Wstaliśmy z kanapy.
Czyli któraś z was jest chłopcem? Trap alert.
No wiesz, ja zawsze uważałem, że Bieber to pedał.
Nicol otworzyła drzwi, i przez nie wyszliśmy. Moim oczom ukazała się odjeżdżająca taksówka, odsłaniając tym samym Biebera idącego w kierunku domu i dziewczynę w bardzo krótkiej miniówce, i bluzce która prześwitywała tak, że można było zobaczyć jej stanik.
Jak zapłacił, to ma.
To nawet nie można nazwać bluzką.
Przed chwilą tak to właśnie nazwałaś.
Błąd Matrixa, tekstury jej się nie wczytały.
Panie architekt, prosimy większą alfę.
Bieber widocznie mnie nie zauważył ale nie mogłam się powstrzymać, musiałam to skomentować.
-Mówiłam Męska Dziwka.-powiedziałam
Trochę ci się role pomieszały…
-Kathe uspokój się.-szepnęła do mnie Nicole
Bieber odwrócił się, szukając osoby która to powiedziała, a na jego twarzy można było dostrzec już złość.
Ty, dobry jest, z kilku metrów usłyszeć jak ktoś powiedział „Męska Dziwka”.
Kiedy nasze spojrzenia się spotkały, ciskaliśmy w siebie nawzajem piorunami.
Nie wierzę, w końcu w opku pizgają się czymś innym, niż meblami!
Przypomniała mi się rozmowa, z samochodu, co mnie jeszcze bardziej rozzłościło.
Samochód przed nami zatrzymał się, a z niego wysiadł Matt. Widząc Nicole przytulił ją i pocałował w usta.
-Cześć Kathe- powiedział
-Cześć-wysyczałam Hsss!
Matt spojrzał na Nicol pytającym wzrokiem, o co mi chodzi ? i rozejrzał się. Zauważył Biebera.
-Siema Justin-powiedział lekko krzycząc, tak aby tamten mógł go usłyszeć
-Siema.-odpowiedział mu przez zaciśniętą szczękę
-Co im jest?-zapytał Matt patrząc na Nicole
-Pierwsze Kłótnie-odpowiedziała
Pierwsze Kłótnie, Rodzinne Dramaty, Trudne Sprawy.
-A tak w ogóle, dzięki za informacje że moim sąsiadem jest gangster, któremu lepiej nie wchodzić w drogę.-powiedziałam patrząc raz na Matta a raz na Nicole.
Miło, że w końcu dotarł do Ciebie fakt wałkowany przez ostatnich kilka dni.
Bieber znikł po tym jak Matt się z nim przywitał, więc mogłam teraz im to powiedzieć.
-To i tak Kathe nic by nie zmieniło. Przed chwilą można było zauważyć, że masz w dupie kim on jest, i wcale go się nie boisz.-powiedział patrząc na mnie
-Po tych kłótniach, i tak pewnie teraz będziecie się omijać.-odezwała się Nicole
-Przez parę dni, może i tak ale później Justin wymięknie.-powiedział Matt.
-O co ci chodzi?-zapytałam
-Wiesz, Justin nie lubi spokojnych dziewczynek, które boją się wyjść z domu bez pozwolenia rodziców.
Czy ona przypadkiem nie miała zakazu patrzenia na facetów od rodziców?
Ty jesteś ładna i zadziorna, więc na pewno wpadłaś mu w oko.-powiedział Matt, a ja stałam tam nie wiedząc co powiedzieć.
Myślę, że jednak jest w błędzie, ale nie znamy całego uniwersum, co chwila nas zaskakują.
Nie jest zadziorna, jest tępą suką.
Ale w końcu coś wymyśliłam.
-Nie siedzimy w jego głowie, czyli też nie wiemy co myśli.
Niestety MY wiemy. Było tak z rozdział wcześniej.
Więc to są tylko twoje przypuszczenia.-powiedziałam
-Może i masz racje. Dobra my już musimy jechać, cześć Kathe.-powiedział a Nicol podeszła do mnie przytulając mnie, również ją przytuliłam.
To w końcu kto się żegna? Matt czy Nicole?
Oderwała się ode mnie i wsiadła do samochodu Matta, machając mi jeszcze przy tym. Po chwili jego samochód zniknął za pierwszym zakrętem, a ja poszłam w kierunku domu. Jestem pewna że Matt się myli. Może i Justin jest przystojny, ale jest też denerwujący, i na dodatek jest gangsterem którego wszyscy się boją, ale ja o dziwo się go nie boje.
Instynkt samozachowawczy jest dziś passé.
Może ona lubi jak się ją gwałci, kto wie.
Jest tak głupia, że tego nie ogarnia, tyle w temacie.
I jest kolejny rozdział. Miłego czytania ludzie.
Dzięki.
W końcu koniec.