Nonźródła:NonAnaliza: odcinek 7 (IV)
Wracamy po raz wtóry do opowiadania o bogu seksu, übergwieździe popu i istnej Matce Bożej Pieniężnej, znanego również pod pseudonimem Justin Bieber, który bierze sobie za kochankę najnowszy nabytek dzielnicy czerwonych latarni, Kelsey Jones. Dzisiejsza analiza jest swoistym kamieniem milowym, gdyż jak do tej pory jeszcze nigdy nasza NonAnalizatornia nie znęcała się nad żadną z ałtorek przez więcej niż trzy odcinki, i wcale nie ze względu na ograniczoną wytrzymałość psychiczną analizatorów, a ze względu na ograniczone możliwości literackie dotychczasowych miszczów pióra. No ale wróćmy do tematu. W dzisiejszym odcinku dowiemy się, co można kupić w londyńskiej aptece, dlaczego nawet opkowe szpitale mają wyższy standard leczenia niż polskie oraz na własne oczy ujrzymy, jak wygląda ktoś, kto w dzieciństwie wchodząc na strony dla dorosłych klikał „Tak, mam ukończone 18 lat”. Komentują (nie)znani i (nie)lubiani Szklarz i Pangia, a cała (no, prawie cała, a dlaczego, dowiecie się na końcu) twórczość ałtorki jest dostępna na stronie: http://on-life-jb-ff.blogspot.com/.
Rozdział 16[edytuj • edytuj kod]
" los wybiera co ktoś ma , a czego nie ma "
Jak się gra w strzelanki i wybiera się klasę i uzbrojenie na chybił-trafił.
I gówno z tego, i tak w totka nie wygra.
Po co ma grać, skoro się okazało nagle, że jest jakąś zaginioną spadkobierczynią Rockefellera i Janusza Tracza.
**Kelsey**
Jechaliśmy na samą końcówkę miasta ... ulica Różana znajdowała się na końcu ... była dosyć bogatą dzielnicą ...
Ulica była bogatą dzielnicą. Chyba nie do końca przemyślała to, co chciała napisać.
według kartki obok tego ma być salon "mój" salon... nie wiem zastanawiam się czy powinnam to od razu przyjmować może gdzieś tu jest podstęp ... , ale no w sumie ... Brook powiadomiłam o wszystkim i mamy się spotkać na miejscu ... jest moją najlepszą przyjaciółką mówimy sobie o wszystkim ...
Tylko nie o ciąży i o rozstaniu z chłopakiem. Też mi przyjaciółki.
- hej , kochanie ... - Usłyszałam głos Justina .
- co ?
- jesteśmy na miejscu... - wskazał palcem na dom...
Wykorzystała już chyba limit kropek na ten rok, a rozdział się dopiero zaczął.
No to w końcu salon czy dom? Chyba, że dom publiczny i salon masażu erotycznego.
Salon zintegrowany z domem.
byłam bardzo zdziwiona dom był WIELKI , a sam wygląd był wręcz WOW ...
Oczywiście opisu nie dostaniemy. W zamian ałtorka rzuca kilka zdjęć domu z zewnątrz i wewnątrz, kto zainteresowany, niech znajdzie w blogasku.
nie widziałam piękniejszego domu , obok znajdował się budynek z napisem "klinika NOVA" CZYLI MÓJ SALON ... (ALE TO FAJNIE BRZMI , MÓJ SALON )
Póki co, salon jest rodziców, tych na których się kwadrans temu wypięła.
Duże kamienne schody prowadziły do domu ... dom na pierwszy rzut oka był bardzo żywy ...
Zobaczyłam na schodach moją najlepszą przyjaciółkę ...
Bo jedyną. Aaale zaraz, czy najlepszą przyjaciółką według ałtorek nie jest żyletka?
A kto to ogarnie.
- no jesteście nareszcie , ileż można czekać ... - krzyknęła , a ja podbiegłam do niej i mocno się przytuliłam .
- nie zrzędź ... - powiedziałam i wtuliłam się w jej wklęsłą szyję.
Niech ta Brook zgłosi się z tym do programu Życie bez wstydu.
- Dobra dziewczyny, ja muszę jechać coś załatwić, ale przyjadę jak najszybciej , kocham cię ... - powiedział i odszedł...
- no to zostałyśmy same ... wchodzimy ? - powiedziała z WIELKIM entuzjazmem Brooklyn ...
- tak, misiu idziemy chodź ...
Gdy tylko weszliśmy do domu przywitał nas dość spory salon ..
potem kuchnia :
na dole była jeszcze tylko łazienka :
weszłyśmy razem na górę wiedziałam co będzie kolejne, a przynajmniej domyślałam się , gdy otworzyłam drzwi moje marzenia się spełniły zobaczyłam sypialnię taką o jakiej zawsze marzyłam:
No jasne, kurwie to się musiała najbardziej spodobać sypialnia.
z sypialnią była połączona łazienka :
następnym pomieszczeniem był pokój gościnny :
który również połączony był z łazienką :
Był jeszcze jeden pokój który był zupełnie pusty ...
Ten opis jest równie pusty co ten pokój. Nawet na rysunku technicznym jest więcej szczegółów niż tutaj.
Rysunku technicznym narysowanym przez Stiwiego Łondera.
Na dole była garderoba , której ja jak na złośc nie zauważyłam , ale zadałam sobie sprawę , że nie chcę zostać tu sama ...
No tak, z garderoby to może pewnie jakiś zły potwór wypełznąć.
- Brook ... mam do ciebie pytanie ... - zaczęłam
- no ?
- nie chciałabyś zostać tutaj ze mną ? - zapytałam , chciałam aby się zgodziła ...
- ale ... ale ty tak poważnie ? - zapytała , a na jej twarzy widniało zdziwienie.
- no, o takich sprawach się nie żartuję ...
Taa, chałupa jeszcze nie jej, a już lokatorów domeldowuje.
Racja, najpierw powinno się ją opić, ale może być problem z tym, bo ona w ciąży.
- pewnie, że bym chciała - rzuciła mi się na szyję ...
Rozdział 17[edytuj • edytuj kod]
"nareszcie byłam szczęśliwa"
Co ciekawe, wszystko dzięki tym zuym rodzicom.
*Kelsey*
byłam szczęśliwa co tu dużo mówić byłam bardzo szczęśliwa , nareszcie wszystko się układało tak jak chciałam ...
niedługo na świat przyjdzie dzidzia i będę najszczęśliwszą osobą na ziemi , a teraz mam koło siebie osoby , które kocham mimo wszystko .
czekałam na Justina co prawda , miał do mnie zadzwonić , ale no mimo wszystko na niego czekałam...
kończyłyśmy przenosić nasze rzeczy , gdy już wszystko przeniosłyśmy odetchnęłyśmy z ulgą.
Dwie dziewczyny przeprowadziły się w maksymalnie kilka godzin, i to bez samochodu? Przecież w tyle czasu nie zdążyłyby się nawet utapetować do wyjścia.
To jest opkowe uniwersum, droga trwała 15 minut.
Ale nawet mi samo spakowanie się ostatnio zajęło kilka godzin, a tu pstryk i pudła z gratami pojawiły się w drugim domu.
- Jestem padnięta - stwierdziła moja przyjaciółka siadając koło mnie na łóżku , w moim pokoju.
- ja też uwierz mi kochanie ja też ... - westchnęłam
- to co idziemy zrobić kakało ? - zapytała z uśmiechem na ustach .
Nie wiem czy to wpływ tego opka, czy co, ale o napoju pomyślałem dopiero po kilkunastu minutach.
Oj, różne rzeczy widziało się w internecie.
Na przykład połączenie dwóch znaczeń słowa kakao: napoju i końca układu pokarmowego.
Czy to było w 2girls1cup? Bo przy tym jednak wymiękłem. Co jak co, ale wymiociny mnie brzydzą.
Nie, coś w sumie gorszego, ale też w tym temacie. Kiedyś ci pokażę.
- no pewnie ! - poderwałam się z łóżka , i ruszyłam w stronę kuchni.
- poczekaj na mnie ! - krzyknęła , gdy ja byłam już na schodach.
Szybciej bym Golfa dwójkę na 50-stopniowym mrozie odpalił niż ją.
wlałam mleko do ekspresu i czekałam aż dojdzie do mnie Brok .
Znowu ten brązowoskóry koleś z Pokémonów.
- czy ty nigdy nie możesz na mnie poczekać ? - zapytała z nutką rozbawienia.
- nie - zaczęłam się śmiać .
w tym momęcie do mojego "nowego domu"wparował jak oparzony Justin .
- cześć dziewczyny ! - krzyknął "jakbyśmy były głuche"
- NIE DRZYJ SIĘ ! - ODKRZYKNĘŁAM wybuchając śmiechem .
Z dwojga złego to wolałem jednak jak emowała.
po chwili leżeliśmy ze śmiechu nie wiadomo nawet z czego się śmialiśmy.
Na tym nieposprzątanym gumolicie w kuchni.
Czy ten opis w ogóle jest do czegoś potrzebny? Czuję się, jakby ktoś mi czytał scenariusz głupiego serialu komediowego z Comedy Central.
- ej dobra koniec ! -stwierdził Justin - mam dla ciebie smutną wiadomość kochanie. - spojrzałam na niego.
- muszę wyjechać na miesiąc na trasę koncertową .... - spojrzał się na mnie.
Chyba do tej pory na koncerty za niego jeździł sobowtór czy coś.
- Rozumiem ... - stwierdziła , choć jej ton głosu zdradzał to jak się czuję.
Narrator tak się przejął, że nie może zdecydować się czy odezwać się w pierwszej czy trzeciej osobie.
- kochanie ... to szybko minie i wrócę do ciebie i do dziecka ... obiecuję ... - pogłaskał ją po policzku.
- nie chce zostać sama , znowu.
- nie zostaniesz sama , będzie z tobą , Brooklyn. - powiedział , wiedział, że dłużej nie wytrzyma tego całego przedstawienia sprawy zaszły za daleko.
- kiedy wylatujesz ? - zapytała.
- jutro rano, mamy jeszcze całą noc kochanie - spojrzał na nią z chytrym uśmieszkiem, jej jednak wcale nie było do śmiechu.
Normalni muzycy planują trasy z najbidniej kilkumiesięcznym wyprzedzeniem, a on tak na hop siup jakby miał tourneé po podkarpackich barach mlecznych.
w tym momencie rozbrzmiał telefon Justina . wyszedł z pokoju dyskretnie pokazując Brooklyn by nie dopuściła , by Kelsey szła za nią .
** rozmowa **
- cześć Marco Polo, co tam ?
- Rozmawiałem z Lukiem jest już w Londynie , on się wszystkim zajmie.
- kurwa stary nie chce jej ranić nie tak bardzo .
No to nie chce, czy chce, ale trochę?
Tak odrobinę tylko, z umiarem.
- wiem , ale to jest jedyny sposób bardzo dobrze o ty wiesz.
Samobójstwo też jest jakimś wyjściem, pamiętaj.
- wiem, mam nadzieję że będzie z nim chociaż trochę szczęśliwa i kiedyś mi wybaczy.
- jego pokocha , a tobie na pewno wybaczy.
- nie wiem stary dobra , a ma te prochy na aborcję ?
Nawet w tej dziedzinie nas wyprzedzili. U nas w aptekach tylko kondomy i środki na kaszel, a w tym amerykańskim Londynie mają leki na migrenę, AIDS, biedę i aborcję.
Szkoda, że nie mają na głupotę i popierdolone geny.
Ponoć prace nad naprawą popierdolonych genów są już w toku, więc jest dla niej jakaś nadzieja.
- tak ma ze sobą ma jej je dosypać do jakiegoś drinka czy coś ...
Do kakała. Czopki na aborcję, hmhmhmhmh.
Czopki nie są doustne, chociaż kto wie, jakie licho się czai w opkowym Londynie.
- dobra muszę kończyć ... cześć ...
**Justin**
Jestem okrutny , czuję się okrutnie z tym co robię, ale ja nie mogę z nią być ze mną nie będzie szczęśliwa nigdy , a z Lukiem to co innego on jest bogaty bo ma własną wytwórnie, ale też będzie mógł poświęcić jej mnóstwo czasu .
On za to jest w chuj biedny, bo jest tylko ultragwiazdą popu.
Tylko 19 sypialni, kapujesz?
będzie ją kochał prawie tak mocno jak ja .
wykręciłem numer do Luka był tak naprawdę fajnym chłopakiem , którego zawsze lubiłem .
- siema Luke.
- cześć .
- zajmij się nią dobrze ?
- jasne stary , nie będzie cierpieć obiecuję ...
Odważna obietnica, skoro ona niewyobrażalnie cierpi nawet gdy jej kanapka spadnie na podłogę.
- nie wiem , weź jakoś złagodź skutki aborcji , nie chce żeby cierpiała.
- nie będzie , zrobię wszystko.
Na przykład nowe dziecko.
Kupi pewien preparat na infekcje intymne, którego reklama zatruwa życie Polakom od pół roku.
Ja w sumie nawet nie wiem co to za reklama, może jest tak zjebana, że umysł się przed nią broni.
Bo to tylko w radiu i telewizji, a nie w pliku .nfo pirackiego Kol of Djuti.
Radia nie słucham, ale telewizję oglądam niby, a reklamy nie widziałem.
rozłączył się .
wszedłem do salonu , w którym była Kelsey i Brooklyn , jej oczy były przepełnione smutkiem , a ja nie mogłem tego znieść ona mnie nienawidzi , zostawiam ją ...
- z kim rozmawiałeś ? - zapytała Kelsey.
- z kumplem z wytwórni ,nie przejmuj się nic ważnego.
usłyszałem wibrację telefonu , a na wyświetlaczy pojawił się sms's od Marco :
"stary ostatnia noc spraw by zapamiętała ją do końca"
Uch, czyli będą ostre seksy, ale jest w sumie też szansa na trójkącik.
Ja już nie liczyłbym na jakiekolwiek opisy.
uśmiechnąłem się do wyświetlacza.
- kto to ? - zapytała po raz drugi Kelsey.
- Marco cię pozdrawia , czyli mój kumpel.
- aha dziękuję ?
- wybacz Brooklyn , ale muszę porwać twoją najlepszą przyjaciółkę.
Kmicic jebany się znalazł.
Brooklyn uśmiechnęła się w odpowiedzi.
**18 +**
Tak, ałtorka to w ten sposób oznaczyła. Co ciekawe, sama nie może czytać tego co jest dalej. Możliwe, że pisała to opko z zamkniętymi oczami, co by tłumaczyło większość błędów.
No cóż… Podobno w internecie nie ma kobiet i dzieci, ale jednocześnie dziecko neo może mieć nawet i setkę.
weszli do sypialni , on zaczął całować jej szyję , traktował ją jak delikatne piórko które w każdej chwili może odlecieć. wziął ją na ręcę i delikatnie położył na łóżku, nadal całując jej szyję.
Więcej delikatności do tekstu są w stanie wepchać tylko ludzie tworzący scenariusz reklamy czterowarstwowego papieru toaletowego.
po chwili zdjął jej koszulkę zaczął całować brzuch i okolice piersi, ona nie pozostawała mu dłużna zdjęła jego koszulkę ukazując jego bardzo umięśniony tors.
Ta, on przed nią tańce-wygibańce odpierdala, a ona w zamian łaskawie ściąga mu koszulkę.
po chwili pozbył się jej stanika i spodni podobnie było z jego spodniami , jęczała pod wpływem jego dotyku , kochała to kochała jego dotyk.
po chwili byli już całkowicie nadzy ... patrząc jej w oczy delikatnie w nią wszedł , bał się że może ją skrzywdzić , bał się wszystkiego co było złego z nią związane.
I co w tym takiego +18 było? Dziecko i tak nic by z tego nie zrozumiało.
Był wyraz piersi.
Rozdział 18[edytuj • edytuj kod]
"czasem trzeba się podnieść nawet po najgorszym upadku "
Chyba, że się przerwało rdzeń kręgowy podczas niego.
Ostatnio nawet mi się śniło, że upadłem i nie mogłem wstać. Ale wstałem, później się obudziłem i znowu wstałem.
Mi się ostatnio śniło, że jestem gwiazdą serialu Szpital. To jest dopiero zjebany sen.
**Justin**
spakowałem walizki i po 2 godzinach byłem już na lotnisku . Moje głowa szalała nadal myślałem jak mogłem ją tak bardzo zranić jak mogłem doprowadzić do tego, że ją zostawiłem.
Jakie to gimbazjalne, że się kogoś kocha, nie znaczy, że trzeba rzucić pracę, znajomych i wogle wszystko i do końca życia pukać się na flaku, bo
KOCHAM JĄ , ale to nie zmienia faktu, że nie mogę pozwolić by zostawała sama na tyle miesięcy najlepiej będzie jak się odkocha , odkocha we mnie znienawidzi cokolwiek , byle by nie musiała być ze mną i cierpieć. trasy fanki zniszczyły by ją.
**Kelsey**
obudziłam się, ale obok mnie nie było Justina zeszłam na dół w zamiarze poszukania go, ale zamiast jego znalazłam kartkę z listem :
"kelsey !
to co razem przeżyliśmy ... nie było to tylko razem spędzone chwile , zawsze poprawiałaś moje samopoczucie i dzięki tobie jestem lepszym człowiekiem...
Mówią, że cierpienie uszlachetnia, ale pierwsze słyszę, żeby uszlachetniało pukanie prostytutki.
zaczęłam płakać jak głupia ... , ale czytałam dalej ...
wszystkie chwile które razem spędziliśmy będą dla mnie czymś niezapomnianym i najważniejszym .... jednak muszę to zrobić i napisać ci to , już mnie więcej nie zobaczysz , kocham cię i dziecko też kocham ,ale to by cię zniszczyło ... zapomnij i jednocześnie pamiętaj , że zawsze będę cię kochać. ! Justin. "
Ale patrz na skurwynsyna, taki bogaty, a i tak sknerus jeden nie zapłacił ani razu.
Im człowiek bogatszy, tym bardziej chytry na kasę. Popatrz na takiego grubasa Gabena.
Ale on przynajmniej z jajem to robi. Gdyby był Polakiem, to za gry na Steamie trzeba by płacić po 500 zł, a tak to zrobi raz na jakiś czas promocję -50% na jakieś indie badziewie, kupi to parę milionów ludzi i Newell tonie w dolarach.
pierwszy raz tak się poczułam z moich oczu ciekły łzy a ja nie wiedziałam co mam zrobić nie widziałam jak mam myśleć ... wszystkie pytania , które wręcz wchodziły na moją głowę , i ta sytuacja ... przecież to nie może być prawda on nie może mnie zostawić ... , albo poprawka już zostawił.
Był jedyną osobą , której ufałam i udowodnił, że nie mogę ufać ludziom NIE !
weszłam na górę i rzuciłam się na łóżko , płacz był już na tyle zaawansowany , że się zanosiłam .
Może ma taką tabelkę z wyborem poziomu trudności płaczu jak z COD-a. Ciekawe jak wygląda płacz na poziomie Weteran.
Moja głowa wariowała ja cała wariowałam nie mogłam pojąc tego co przeczytałam przed sekundą.
Wyobraziłem sobie, że głowa jej się kręci na karku wzdłuż osi pionowej. Dziwnie to wygląda, ale jednocześnie zabawnie.
Rzeczywiście, zjebany widok.
czułam się jak nikt, jakbym była nikim ...
** wspomnienie**
Znaczy się wyobraźnia ma mi podsunąć filtr czarnobiały? A może lepsza będzie sepia?
Nad głową pojawia się jej taka chmurka, ona się w nią patrzy, a w tle leci melodyjka grana na harfie.
- kocham cię ! - krzyknął , a ona spojrzała w jego ciemno brązowe tenczówki .
Bardziej błędnie chyba się tego nie dało napisać.
- ja tez cię kocham , Justin ... - złączyła ich usta w pocałunku.
**koniec***
Kurwa, jeszcze się nie zastanowiłem dobrze i już się skończyło. Dłużej mi zajęło pisanie tego komentarza.
Ciesz się, chłopie, bo niekończące się retrospekcje z dupy potrafią zaorać każde dobre anime.
usłyszałam otwieranie się drzwi .
- Kelsey ... - Brooklyn podeszła do mnie i pogłaskała uspokajająco po plecach.
- zostawił mnie i tą kruszynkę rozumiesz zostawił.
-wiem ... ,ale to nie oznacza , że chciał Kels ...
- tak bardzo go kocham Brook , ale teraz to chyba on nie kocha mnie...
- przebież się proszę cię , pójdziemy się spotkać z moimi znajomymi , bez dyskusji Justin zrobił to bo musiał i nie chciał by , abyś teraz płakała ... - powiedziała , a ja zdałam sobie sprawę, że ma rację .
ubrałam sięa po chwili byłam już w drodze na spotkanie z przyjaciółmi Brook.
Szybko poszło, a niby taka rozhisteryzowana była.
Gdy dojechaliśmy na miejsce przy jedynym zajętym stoliku siedziało dwóch chłopaków około 18 lat. i jedna blondynka , która wyglądała na coś około 20.
Nie wiem czym się różni ktoś wyglądający na około 18 lat od kogoś wyglądającego na około 20.
podeszłyśmy do nich.
- a więc to jest Kelsey moja najlepsza przyjaciółka.
- cześć jestem Macy , a to jest Calum i ...
- Luke - przerwał jej .- cześć , Kelsey .
- hej - uśmiechnęłam się do niego miło .
- mam nadzieję , że usiądziesz koło mnie. - poklepał miejsce obok siebie , które ja po chwili zajęłam.
Luke był arogancki i bardzo pociągając , Calum zaś nieśmiały i bardzo mało mówny (miał za to słodki uśmiech)
Zazwyczaj w takich momentach kończą się sceny w pornosach, teraz powinien być ostry seks na stoliku, ale nie oszukujmy się. W tym opku trudno o zdanie bez błędu, a co dopiero coś zdatnego do poczytania.
Rozdział 19[edytuj • edytuj kod]
"czasem poznajesz kogoś przypadkiem , a okazuję się ważniejszy niż ktokolwiek "
Ano coś w tym jest, tylko że prawdy życiowe mają to do siebie, że są życiowe, a nie opkowe.
** Kelsey**
rozmawialiśmy z znajomymi Brooklyn jak i teraz moimi znajomymi, gdy po chwili zrobiło mi się lekko niedobrze i wyszłam do łazienki.
-ymmm , przepraszam was , zaraz wrócę ... - poczułam na sobie wzrok 4 pzyjaciół i Brooklyn.
Jak czterech + Brooklyn, jak siedziało ich trzech? Czwarty się zrespił na stoliku?
Mnie zastanawia dodatkowo, jak można ludzi poznanych przed chwilą nazywać przyjaciółmi.
To tak jak w języku angielskim: masz tylko słowo friends i musisz nim nazywać każdą znaną ci osobę, z którą nie wiążą cię stosunki ekonomiczne, np. ekspedientka w Biedronce nie jest twoim friendsem, ale żul siedzący pod tą Biedronką już tak, jeżeli kiedykolwiek wypiłeś z nim taniego winiacza. Możesz jeszcze użyć buddy, czyli kumpel, ale to chyba wyższy poziom friendsa, bo nikt tego słowa nie używa.
Ale jesteśmy w Polsce, mamy w codziennym użytku w zasadzie 3 słowa, oznaczające różne stopnie bliskości i zaangażowania: znajomy, kolega, przyjaciel.
Ale uniwersum jest opkowe, nie ty jesteś autorem i cała ta Kelsey nie ma przyjaciół, więc każdego tak nazywa.
- Luz ... - jedyny odezwał się Luke.
A co, mieli się wszyscy zerwać z będziemy tęsknić?
wstałam i ruszyłam w stronę łazienki .
** Luke**
Gdy tylko Kelsey wstała , ja wyjąłem z torby biały proszek i wsypałem go do Coli , (Jest zaginiony przecinek z poprzedniej analizy.) Kelsey.
Chyba on chce zobaczyć jak więzienie wygląda od środka, skoro prochy do napoju przy chuj wie ilu świadkach sypie.
- Luke jeżeli zjebiesz sprawe , zabiję cię ... - powiedziała Brooklyn , przerywając ciszę.
- nie mam zamiaru , przecież Bieber płaci mi za to, żeby była szczęśliwa i będzie u mojego boku każda jest.
O kurwa, czyli to jakiś sułtan szejk arabski z 69 żonami i szuka sobie jakiejś na wymianę.
- już nie bądź taki pewny siebie ... - wtrącił się Calum ...
Aha, czyli to jest męskie imię. No to już wiemy, kto jest kto.
Co ciekawe, w Polsce mieszka 5 osób o tym imieniu. Pozdrawiamy rodziców.
- spoko stary przecież , nie zawiodę a poza tym Kelsey wydaję się naprawdę spoko.
- ona jest naprawdę spoko ! - fuknęła Brook.
Polemizowałbym.
i w tym momencie doszła do nas Kelsey. chwyciła swoją Colę i napiła się jej.
- coś mnie ominęło ? - zapytała.
- nic ważnego gadaliśmy o takich pierdołach. - stwierdziłem zbywając temat. ona tylko spojrzała na mnie pytająco, ale po chwili też odpuściła.
Jak się mówi, że rozmawiano o pierdołach, to każdy powinien się domyślić, że chodziło o coś ważnego.
- no to co pójdziemy się gdzieś przejść ? - zaproponowałem patrząc na Kelsey.
- ale tak sami ?
- no dziewczyny i CALUM muszą isć coś załatwić zostaliśmy tylko my.
- no dobrze to chodźmy . - stwierdziła i wstała z miejsca.
- może jakieś zakupy , uwielbiam uszczęśliwiać kobiety. - stwierdziłem i zobaczyłem delikatny uśmiech na jej twarzy.
A mnie to nikt nie chce zaprosić na zakupy do monopolowego albo na Steama.
- dobrze.
ruszyliśmy w stronę centrum , moim oczom ukazała się wielka galeria.
Jak widać, w opkach dystans rysowania obiektów jest porównywalny do GTA: San Andreas z wyłączonym limitem klatek na sekundę: lecisz samolotem, nagle wybucha on w powietrzu, a gdy już spadniesz na ziemię, to gra renderuje w miejscu upadku drzewo.
I potem człowiek musi od nowa nakurwiać tę zjebaną misję N.O.E.
Jak się nie umie, to się lata po obwodzie San Andreas. Masz 10 minut czasu, jeśli się nie zwalisz do wody, to na końcu misji na lądowanie zostanie ci prawie 3 minuty. Dziesiątki razy to robiłem.
Umie się, tylko gra nie umie generować drzew. A oblatywanie San Andreas to opcja dla ciot i ludzi upośledzonych w graniu, którzy żeby przejść misję muszą obejrzeć piętnaście filmików na YT z nią, przeczytać 5 solucji, pozawracać dupę mi czy tobie i w końcu próbować kilkanaście razy.
- no to co ? idziemy ? - kiwnęła twierdząco.
- a więc ile masz lat ? - zapytałem .
- 19 a ty ? - spojrzała na mnie i zobaczyłem jej bardzo ładne błękitne oczy.
- ja też , a więc chodzisz do szkoły ?
Ale gówniarzeria, nawet ja jestem starszy.
To i tak przesada, biorąc pod uwagę, że opko pisze 13-latka, czy ile ona tam miała.
- nie , ale to długa historia teraz muszę zając się sobą i dzieckiem .
- dzieckiem ?
- jestem w 2 miesiącu ciąży. - stwierdziła ,a uśmiech znikł z jej twarzy ... - straciłam dzisiaj kogoś dla mnie naprawdę bardzo ważnego , ale najważniejsze jest to że był, że istniał , że istniał w moim życiu , ale wiesz ja byłam na tyle głupia i zaufałam zaufałam mu ...
Musi być bardzo zdesperowany, żeby z własnej woli słuchać takiego pierdolamento.
- przykro m...
- nie chcę współczucia , nie lubię .... - stwierdziła stanowczo , a jej oczy zaszkliły się , widziałem w niej tylko ból kochała tego chłopaka .
Czego ona tak zasadniczo chce? Cokolwiek by jej nie zaoferować, to foch, zostawić ją w spokoju, też niedobrze.
- będziesz w końcu szczęśliwa ...
- ja nie chcę swojego szczęścia , tylko jego jak on będzie szczęśliwy ja tym bardziej - ona go tak bardzo kocha , jebany Bieber zawsze wszystko kurwa spierdoli.
Hahahahaha, wreszcie jakiś element humorystyczny w opku.
- muszę to powiedzieć "ON JUŻ NIE WRÓCI KELSEY !!" - spojrzała na mnie.
- powiedz mi coś czego ja nie wiem ... - poczułem ukłucie takie duże uczucie , taka dziewczyna jak ona nie powinna cierpieć przez takiego chuja jak Bieber .
Czego nie wie? Hm, że przed znakami interpunkcyjnymi nie dajemy kropki?
nie zrobiłem nic oprócz tego, że podeszłem do dziewczyny i ją przytuliłem ona tego potrzebowała.
- Luke , chyba z naszych zakupów nici bardzo boli mnie brzuch ... - stwierdziła , a ja wiedziałem że środki już działają .
- poczekaj pojedziemy do szpitala ... - stwierdziłem i ruszyłem w stronę mojego czarnego forda.
po chwili byliśmy już w szpitalu , a Kelsey miała robione badania fakt jest faktem czuję się jak chuj.
Czyli się jednak rozmyśliłeś i wolisz, żeby urodziła? No widzisz, i po co było słuchać tego głupiego chuja.
Niech ich szlag trafi, pojechali do szpitala i od razu badania, a ja ze złamaniem z przemieszczeniem 6 godzin czekałem na prześwietlenie. Teraz, jakby mi się coś stało, to wolę tępą siekierą amputację sobie przeprowadzić niż iść do tej mordowni.
z sali w której była Kelsey , wyszła pielęgniarka.
- mogę wejść do koleżanki. ? - zapytałem .
- tak , choć nie wiem czy będzie chciała z tobą gadać.
Widać, że opkowe standardy. Normalnie usłyszałby „pan z rodziny?” i „nie może pan wejść”, niezależnie od odpowiedzi.
ruszyłem do sali ... to co tam ujrzałem , Kelsey siedziała skulona na szpitalnym łóżku z jej oczy płynęły łzy ...
kręciła głową , nie wierzyła .
- ja już nie mam nikogo Luke ... - stwierdziła
- masz mnie , kochanie nie płacz ... ewidentnie tak musiało być...
- straciłam je , nie wiem dlaczego je straciłam ja je tak kochałam ... - teraz czułem się jeszcze gorzej jak jakiś cholerny idiota kurwa kretyn , zjebałem sprawę ...
Takie są fakty prawdy, autentyczne w dodatku. Zostałeś oficjalnie ogłoszony debilem.
Rozdział 20[edytuj • edytuj kod]
**Luke**
Czułem się jak gówno nie wiedziałem w co się ładuję i myślałem, że będę odporny na płacz tej dziewczyny, a jednak nie jestem w ogóle.
Jeśli on taki mientki i ma wyrzuty sumienia, to po chuj się pchał do tego? Naprawdę nie wiem co im wszystkim szkodziła ta ciąża. Zresztą, teraz lekarz powinien toksykologię zrobić i pójść z wynikami na milicję.
Tutaj jest skrajnie denna scena użalania się naszego ginekologa-samouka, wycinam.
Lekarz wręczył jej wypis i kazał się oszczędzać ona nie patrzyła na niego…
Już wypis? Przy poronieniu trzeba jeszcze wyczyścić macicę, zanim to wszystko zacznie gnić. Chociaż... taka śmierć głównej bohaterki nie byłaby zła.
tylko na mnie , ale w tych oczach było coś czego ja jako człowiek nie znałem.
- zawieziesz mnie do domu ? – zapytała, kiwnąłem twierdząco głową i powolnym krokiem zbliżyłem się do niej.
- to moja wina … to i wyłącznie przez samą siebie straciłam dziecko. – jej głos łamał się. –zawsze wszystko niszczę zawsze … JESTEM NIKIM…
Przypomina mi to wideo, na którym jakiś druh harcerski czy inny opiekun obrażał jakąś tam dziewczynę za to, że kiepsko naczynia umyła czy coś, a że to nie był pierwszy raz, to babka go nagrała. Niestety, nie mogę znaleźć wideo (było raz na TVN24, a na YouTube chyba nikt nie wrzucił), ale pamiętam, jakie słowa tam padały:
Wiesz, kim ty jesteś, wiesz? Śmieciem, kurwa mać, drańskiem takim! Jesteś nikim, kurwa mać! Zdechnij, wiesz?! Życzę ci, żebyś zdechła! Nie zdała matury i chuj! |
I nieco później:
Ty jesteś z tych pierdolonych slamsów z Mijaczowa! I wypierdalaj do tych jebanych slamsów! Idź na mecz, bij się z policją! Słyszysz?! Bij się z policją i żeby cię tam, kurwa, zabili, rozumiesz?! Żeby cię tam, kurwa, zabili! |
Żebyś miał kurwa do wszystkiego taką pamięć, jak do takich wiązanek.
- nie jesteś … nie znam cię , ale wiem że nie możesz nazywać się nikim … jesteś kimś …
Wstała lekko się chwiejąc, złapałem ją.
- może ci pomogę. – bardziej stwierdziłem niż zapytałem i złapałem ją w tali , ona spojrzała się na mnie czując skrępowanie. – nie krępuj się okej … nie mnie … , a poza tym i tak będziemy ze sobą spędzać długo czasu.
- Dlaczego ? – jej cichy głos obił się o ściany szpitala.
- ponieważ nie zostawię cię samej, Kelsey. Jesteś za bardzo samotna i zagubiona, żebym cię zostawił .
Aha, pozbył się dziecka po to, by móc zrobić nowe. Jakiś wyższy poziom ruchacza-pocieszyciela.
Przyczajony ruchacz. Z pozdrowieniami dla jednego z userów.
-a jak już przestanę być samotna zostawisz mnie ? – zapytała , jej głos łamał się , a ja kompletnie nie wiedziałem co mam jej odpowiedzieć.
- będę zawsze. – odpowiedziałem po chwili namysłu .
To samo mówił Bieber, a spierdolił gdy mu tylko przypomniano, że musi się potłuc po kilku koncertach.
- obiecujesz ? – spojrzała na mnie. Jej dotychczas intensywnie czekoladowych oczach teraz panował jasny brąz.
- obiecuję. – szepnąłem.
- naprawdę ? – nie wierzyła w to co jej powiedziałem, w sumie miała powód znaliśmy się raptem kilka godzin.
Nawet jej przekupywać nie musiał, od razu poleciała jak ćma do żarówki. Albo mucha do gówna.
- pewnie, księżniczko. – zbledła .- ymm… przepraszam , powiedziałem coś nie tak?
- Justin… on mówił na mnie księżniczko. – był jej najbardziej czułym punktem , ona go kurwa naprawdę kochała, a on ? zostawił ją , wybrał karierę, ale martwi się o nią. Nie usprawiedliwiam go, nigdy tego nie zrobię, bo to jak potraktował tą dziewczynę , jest smutne jak i bardzo brutalne.
- przepraszam – pierwszy raz słowo „przepraszam” w moich ustach było pełne żalu, było szczere .
- nie chcę , żebyś mnie tak nazywał. – odparła oschle.
„Przepraszam”? No rzeczywiście, dziwne przezwisko.
- rozumiem. – poczułem na sobie, jej oczy. Ich kolor odzyskał intensywność.
Jakiś demon jebany, zaraz pewnie wessie jego duszę uchem.
- Justin też mówił, że będzie zawsze , ale nie ma go , nie ma go teraz koło mnie. – mówiła, bardziej sama do siebie niż do mnie.
- ale ja będę . – coś ciągnęło mnie do tej dziewczyny, a znałem ją zaledwie kilka godzin.
To jest tzw. zespół przesunięcia ośrodka decyzyjnego. Czyli, mówiąc niemedycznym językiem, myślenie fiutem.
**Kelsey**
Tu kolejny wycięty fragment, streszczając: idą do domu Kelsey, ta nadal emuje, leci do łazienki po żyletki i się tnie, aż tu nagle wpada Luke.
- Kelsey, wszystko w porządku ? – usłyszałam jego męski zachrypnięty głos.
-ymm, tak . – odparłam szybko , mój głos niestety nie brzmiał tak zajebiście jak chciałam.
Chciała brzmieć jak Linda przy mówieniu wypierdalać, czy jak Arnie przy I'll be back?
- otwórz. – powiedział spokojnie.
- nie mogę ! – jęknęłam, i poczułam wzrastająco frustrację.
Baby słoików otwierać nie potrafią, to wiadomo, a teraz się okazuje, że drzwi dla nich to też wyzwanie.
- Kelsey, otwórz te drzwi ! – warknął.
- nie chcę … nie mogę … Luke – ostatnie wyszeptałam…
- otwórz , albo wyważę drzwi. – krzyknął, był bardzo zdenerwowany.
Albo wpadnie Wątroba Sebastian z ekipą W11.
I jak zwykle Tomek będzie miał potem masę murzyńskiej roboty.
Powoli przesunęłam zamek, a on nie czekając ,ani chwili wtargnął do łazienki, a jego wzrok powędrował na mnie.
Taka chawira full-wypas, a w drzwiach łazienki jakaś zasuwka jak w stodole?
Wpatrywał się we mnie , ale po chwili podszedł do mnie i wziął moje ręce.
Przyglądał się im lecz po chwili po prostu wstał i wyszedł. Podążałam za nim stanął w kuchni opierając się o blat.
- Dlaczego to zrobiłaś ? –spytał, jego ton głosu był przerażająco spokojny.
- nie umiem inaczej …
Cięcie niby wyzwala endorfiny, ale to samo wyszłoby, gdyby zjadła kostkę czekolady. Tylko co to byłaby za bohaterka opka, gdyby zamiast z żyletką, chodziła z tabliczką czekolady.
- Justin to przeszłość Kelsey. – stwierdził, a w jego oczach dostrzegłam nieznane mi iskierki. – teraz jesteś tylko ty. Możesz robić co chcesz i kiedy chcesz. Nie musisz przejmować się nawet dzieckiem, bo już go nie masz.
Co chcesz, kiedy chcesz, ale tylko jeśli ci pozwolę. Huehuehue, dobreee.
Prawie jak z wyborem koloru Forda T.
Wbił mi nóż w plecy i strzelił z liścia jednocześnie. BOLAŁO.
Nas bardziej boli analizowanie tego opka, a się nie tniemy.
No i tu prawdopodobnie kończy się nasza historia z nim, gdyż kolejne części są otwarte tylko dla zaproszonych czytelników, a my na pewno do nich nie należymy. Jeśli znajdzie się ktoś wystarczająco znudzony i uzyska jakimś cudem zaufanie ałtorki i zarazem dostęp do dalszych części, to z chęcią poddamy je dalszej analizie, a na razie to by było na tyle. Mamy nadzieję, że się podobało