Lwówek Śląski

Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru
Herb miej wiejski nadany przez jakiegoś jagiellońskiego króla
Flaha
Doskonale zachowany zapełniony śmietnik na tle murów obronnych
Komnata tajemnic pod dworcem PKP - w lecie woni lekkim zapachem amoniaku
Cmentarz Armii Czerwonej
Niektórzy mieszkańcy w dalszym ciągu mieszkają w ziemiankach. Ci, którym się poszczęściło mieszkają w lepiankach takich jak ta.
Widok na stare miasto i historyczną średniowieczną zabudowę z wielkiej płyty ocieplanej styropianem
Bardzo jest tu brzydko, naprawdę

Lwówek Śląski (niem. Lovenberg) – miejscowość w dolnośląskim. Tak samo, jak nieopodal położona Jelenia Góra, leży nad rzeką Bober. Z zawyżonych statystyk wynika że mieszka tu 11 tysięcy ludzi (brednie). Barwy Lwówka Śląskiego to kolor żółty od nieistniejących tu nigdy plantacji cytryn i biały jak pasta do zębów. Lwówek Śląski jest drugim/trzecim/czwartym? najstarszym miastem Polski, dostał prawa miejskie w roku 1217 od Henia z długą brodą. W 2014 Lwówek został zaanektowany (anschluss) przez okoliczną wieś Mojesz po wkroczeniu oddziałów Srebrnej Soliny (w skrócie SS). Ludzie z nadzieją i radością przyjęli maszerujące oddziały: U nas witali radośnie.

Geneza nazwy

Lovenberg – miasto miłości, tak nazywało się za Niemca, jednak nazwę tę zmieniono, gdyż Heniu z długą brodą naoglądał się za dużo filmów przyrodniczych[1].

Atrakcje

  • Mury obronne – no niby jakieś są, ale nikogo już raczej nie obronią, tym bardziej przed głupotą co rusz to nowych przepisów/podatków wymyślanych przez urzędników z ratusza. Ostatnio zawaliły się ze wstydu, że muszą stać w tak małej pipidówie. Oprócz murów są i dwie (zamknięte) baszty górujące nad miastem - Bolesławiecka i Lubańska. Brak jest jakiejkolwiek baszty Lwóweckiej. Na basztach (z ziemi) można podziwiać całorocznie ozdoby bożonarodzeniowe (lampki), które przez 360 dni w roku są wyłączone[2]. Od czasów transformacji ustrojowej, obiekty te są zamykane na klucz, gdy tylko jakiś zbłąkany/obłąkany turysta wjeżdża do miasta.
  • Szkolna Górka – stroma góra o charakterystycznym kształcie. Jest to mekka początkujących meneli tudzież uczniów wszystkich szkół lwóweckich. Miejsce mistyczne. Zasobna w liczne dary natury – krzaki, doły, jamy czy skały które idealnie nadają się do spożywania napojów alkoholopodobnych. Niegdyś lwóweckie centrum sportów zimowych – amatorów jaboli jabłuszek, sanek czy nart.
  • Lwóweckie Lato Agatowe – odbywa się co roku w lipcu, niby największa impreza z kamieniami w Polsce. Od 2018 kamienie przenoszą do Lubania, co nie przeszkodzi mieszkańcom w przynoszeniu własnych cegłówek, tłumokówczeni, dachówek z Srebrnej Soliny, złota głupców, tynków rycerskch z lwóweckiego ratusza, skamieniałości prezesów przeklętych, czarnego bazaltu z przebudowy lwóweckiego rynku, kafelek z rozbiórki basenu, mułu bagiennego parkowego, kamieni nerkowych ze szpitala czy żwirku z nieczynnych torów kolejowych. Niektórzy (Hary Poter) przynoszą nawet kamień fizjologiczny z lwóweckiego kibla publicznego za 370 kafli. Potem lubią się tym poobrzucać, a na koniec schlać się w trzy zupy. Kamieni tu nie kupisz, ale za to kapcie, odzież używaną, śmierdzące sery, czy baloniki na drucikach. Wąsacze (Janusze) znajdą tu też coś dla siebie, bo budek z piwem i kiełbaskami jest tam co niemiara.
  • La Szalet du Lwówek – jak nie wiadomo o co chodzi to chodzi o… kibel, a dokładniej toaletę miejską za 370 tysi postawioną na samym środku rynku. Wśród atrakcji tego obiektu znajdziemy: system mycia, dezynfekcję i suszenie muszli po każdym użyciu, system czyszczenia i spłukiwania podłogi, system spłukiwania ścianki za muszlą ustępową, automatyczne otwierane i zamykane drzwi wejściowych, wykrywanie obecności człowieka, wbudowany zegar informujący o upływie czasu użytkowania, system sygnalizacji awarii i wiele innych „niespodzianek”. Uwaga! Za takie luksusy się płaci – aż 2 złote, więc polecamy zwiedzać to miejsce w kupie grupie.
  • Kościoły: Franciszkanów i KNP WNP – nic ciekawego, stare, brzydkie i nastawione na you-targ wiernych.
  • Biedronka – a nawet trzy, z którymi mieszkańcy wsi Lwóweczek bardzo się utożsamiają. Tak duża liczba tych sklepów (są aż trzy!) sprawia, że śmią nazywać się miastem powiatowym!

Sport w Lwówku

W mieście działa klub Czarni Lwówek. Wbrew pozorom w tej drużynie nie grają żadni czarnoskórzy zawodnicy ani księża. Drużyna ta gra w jakiejś niskiej lidze, ostatnio spadła do jeszcze niższej, a jak spadnie jeszcze raz, to już niżej nie będzie mogła spaść. Czarni Występują na Stadionie Miejskim. Miejscowość jest zaopatrzona w dwie hale sportowe: przy SP nr 2, gdzie można pójść na siatkówkę, koszykówkę, halówkę, piłkę ręczną, siłownię, a nawet do sauny, oraz przy LO, gdzie prócz sportów drużynowych ludzie nie uprawiają nic poza tym. W wakacje popularnością cieszą się orliki[3] i kąpielisko żwirownia (zawsze mnóstwo nastolatków, większość czasu wykorzystują na zarywanie lach). Kiedyś utopiła się tam nawet sama krowa.

Komunikacja

W Lwówciu jest dworzec PKS, który obsługuje nibyważne kursy krajowe, jak na przykład Sudety–Bałtyk. Ostatnio był odnawiany w 1945. Stamtąd można też dojechać gdzieśtam busami prywatnych przewoźników. Dworzec PKP kiedyś działał, a teraz, po torach, które do niego prowadzą, jeżdżą tylko pociągi towarowe i pociąg retro, który jest uruchamiany podczas Lata Agatowego (ale i tak nie zawsze).

Fabryki i zakłady robocze

  • Art – niby coś tam produkują, ale ani to potrzebne, ani użyteczne, a ze sztuką nie ma nic wspólnego.
  • Browar Lwówek – producent piwska, możesz je kupić, wychlać, a dalej to już wiadomo.

Znani lwówczanie

Wielu ich nie było. W sumie jeden ponadprzeciętny sportowiec, tłumacz, burmistrz i inni.

Wszelka zbieżność osób i nazwisk jest przypadkowa.

  • Lucjan/Łucjan Błaszczyk – pingpongista, lokalny celebryta, tak mu się spodobało mieszkać we Lwówku, że przeprowadził się aż do Zielonego Wzgórza;
  • Franciszek Mymer – nikt go nie zna, ale był tłumaczem, poetą i wydawcą dawno temu w średniowieczu.
  • Mariola Szczęsna – kobieta; monarchini absolutna, miłościwie nam panująca, jej jaśnie magnificencja, pani burmiszcz wszystkich rzeczy widzialnych i niewidzialnych Lwówka, jej jaśnie oświeconość, caryca gminy i miasta Lwówek Śląski, wielka księżna Wielkiego Księstwa Lwóweckiego, zwierzchniczka lenna świeradowskiego, szlachcianka herbu Miedźwioda, z pochodzenia Mojeszanka z dziada pradziada, lewa ręka prezesa. Zasłynęła przyjaznym nastawieniem, cierpliwością, dobrymi umiejętnościami negocjatorskimi i łagodzeniem konfliktów; bardzo liczy się z opinią wszystkich mieszkańców no i przyjezdnych.
  • Roman Kulczyk(cki) (również spotykane Kulczyński[4]) – szlagierowy kandydat na burmistrza w każdych wyborach samorządowych. Ciąży na nim klątwa Lutka-elektryka. Na burmistrza startuje nieprzerwanie od 1990 roku, jak dotąd bezskutecznie, ale często zajmując drugie miejsce wraz z nagrodą pocieszenia w postaci mandatu radnego. Jeśli więc chcesz rządzić Lwówkiem, to musisz najpierw pokonać ostatniego bossa – Romana cudotwórcę, obiecyciela dóbr wszelakich. Tak było, jest i będzie. Na wieki wieków. Amen.
  • kśięciunio Bernard Zwinny – nie mylić z kierownikiem spod Biedronki. Wybrany na księcia Wielkiego Księstwa Lwóweckiego dzięki programowi 500+ Make Lwówek great again. Przydomek „Zwinny” ma nie bez powodu. Otrzymał go od okolicznych księżniczek po spędzeniu z nimi wielu upojnych nocy. Ludzie wspominają go jako dobrego przywódce. Długo nie porządził, bo tylko 5 lat. Potem wziął i umarł, a wraz z nim marzenia o wielkim Lwówku. Obecnie lubi sobie postraszyć w lwóweckim ratuszu.
  • Towarzysz MonopoRegionalista Robercik Z. – kamienicznik, prezes tysiąclecia, założyciel kółka różańcowego AA o nazwie „Litr”. Inicjator wszystkich niedokończonych projektów w mieście. Autor szubienicy przeklętej. Kiedyś robił za kuriera, ale nie spodobało się to urzędowi skarbowemu. Z racji toczących się postępowań sądowych przeciwko ww. osobie, dane tej persony non graty są poufne.

Ciekawostki

  • Kiedyś był tutaj sam Napoleon, ale ogarnął co tu się wyprawia i więcej już tu nigdy nie przyjechał. Dostał tu łomot od POTĘŻNEGO FELDMARSZAŁKA.
  • Był tu też kiedyś sam Krul Janusz Korwin-Mekka, ale na spotkanie z nim przyszło tylko 4,75% mieszkańców.
  • W mieście dzięki Szwajcarii Lwóweckiej (dziurawe, wysokie skałki), rozwija się tu turystyka samobójcza.
  • Dzięki programowi 500+ bezrobocie wzrosło o 13% i miejscami (patologicznymi) sięga nawet 43%.
  • W 2016 Lwówek wygrał konkurs na najnudniejsze miasto w Polsce, nagrodą było zamknięcie basenu.
  • Jest jedna sygnalizacja świetlna, która nie stoi przy żadnym skrzyżowaniu, a przy szkole podstawowej; sygnalizacja działa od poniedziałku do piątku w godzinach 7:00-16:00.
  • Hasło promocyjne miasta to: Zobaczyć Lwówek i umrzeć[5].
  • Patron i honorowy obywatel miasta to Stanisław Bareja;
  • Największym obiektem w mieście jest cmentarz komunalny, oprócz niego jest jeszcze ruski i psychicznie chorych. W planach jest budowa kolejnego;
  • Sprzedam Opla;
  • Miasto składa się z części właściwej i od 2000 roku z dzielnicy Płakowice. W praktyce, mieszkańcy Lwówka nadal wyzywają płakowiczan od wieśniaków;
  • Jedyna atrakcja to kibel w rynku miejskim, powstał za 370 tysięcy, bilet wstępu – jedynie dwa złote;
  • Kiedyś we Lwówku mieszkał nawet jeden Murzyn;
  • Lokalne centrum seksu i biznesu;
  • Jak to bywa na wsi większość ulic nie ma nazwy, co prowadzi do nieporozumień przy określaniu swojego położenia: Jestem koło tego, obok tego jak jest ten no [...]

Przypisy

  1. Czytaj: Króla Lwa
  2. W końcu montaż/prądzik kosztuje
  3. No dobra, ta popularność duża nie jest
  4. Analfabetyzm mocno
  5. Z nudów oczywiście