Jan Olbracht
Ten artykuł dotyczy polskiego króla. Zobacz też hasła o innych osobach o tym imieniu. |
Jan I Olbracht (ur. 27 grudnia 1459 w Krakowie zm. 17 czerwca 1501 w Toruniu) – król Polski w latach 1492–1501, potomek Niemki Elżbiety Habsburżanki i Kazimierza Jagiellończyka. Jego postulat o ograniczeniu roli szlachty w państwie zrealizowała po prawie 500 latach PZPR.
Dzieciństwo[edytuj • edytuj kod]
Przeczytał wszystkie kroniki Jana Długosza przed ukończeniem piątego roku życia, potem zaliczył większość piętnastowiecznej literatury. Następnie wziął się za bary z Dantem, księciem Rolandem. W końcu przyszła kolej na starożytnych Greków i krótki flirt z astrofizyką. Nihilizm, egzystencjalizm, promiskuityzm zdążył zgłębić, nim jeszcze zaczęły chwiać mu się mleczne zęby. Bogurodzica wpędziła go w lekką depresję, ale miał dopiero sześć lat, więc szybko zdążył się z niej otrząsnąć.
Jego nauczycielem był włoski erudyta Filip Kallimach. Razem bawili się w erudycjno-gimnastyczną szaradę Koci refleks – widzisz mnie, miauu, nie widzisz, mały Janek znakomicie skakał na główkę do fosy, mając przed sobą jajko i kurę potrafił precyzyjnie i ze swadą wyprowadzić wszelkie dostępnej jego intelektowi związki przyczynowo-skutkowe. To Kallimach nauczył Olbrachta łaciny, dzięki której przyszły król podrywał damy na automatyczne wyliczanie łacińskich nazw drzew łażąc po lesie. Był bardzo mądrym i ułożonym dzieckiem, nic nie wskazywało na to, że w późniejszych latach wielu jego znajomych będzie przychodzić pod znajomy adres, którym będzie obszar pod jego plecami.
Elekcja[edytuj • edytuj kod]
Gdy Janowi podrosły półdupki niczym bochny, a mleczny wąs zdobił jagiellońską facjatę, przyszedł czas na odważniejszy krok. Sięgnięcie po koronę państwa. Najpierw trzeba było jednak pokonać kontrkandydaturę księcia mazowieckiego Janusza, i ten bowiem encyklopedysta znał Bogurodzicę.
Janusz przepadł, próżno tłumacząc przybyłym, że posiada nadnaturalną legitymację w postaci wstawiennictwa dobrej wróżki. Po tej deklaracji za Januszem poszła część litewskiej magnaterii, wierząc w dobrą wróżkę, jej duże piersi oraz suto zastawiony stół, który miał czekać tuż, tuż. Jednak koniec końców batalię wygrał Olbracht, który pokazał jak dobywszy miecza, rozprawić się z pajęczyną. Żonaci, niedopieszczeni szlachcice i mieszczanie natychmiast poszli za tym wspaniałym pokazem fechtunku w Piotrkowie Trybunalskim. Jeszcze tylko krótkie głosowanie delegatów miast polskich i oto Rzeczpospolita nowym władcą stała.
Rządy[edytuj • edytuj kod]
Król słynął z dumy i wysokiego mniemania o sobie. Błazen miał prawo do jednej riposty rocznie, a ukochany rumak miał regularnie bardzo krótko strzyżony ogon. W 1496 roku zostały ograniczone prawa chłopów. Tylko jeden gospodarz na całą wieś mógł ją opuścić w ciągu roku (np. po to, by pożyczyć coś w sąsiedniej wsi), wprowadzono zakaz siorbania przy stole, co zaowocowało niekontrolowaną falą samobójstw chłopskich. Ziemniaki co prawda nadal mogły być tłuczone pięściami, ale nałożono na to okrutną karę wymogu czystych rąk w czasie wykonywanie tej czynności.
Tylko herbowi mieszczanie mieli odtąd dostęp do wyższych godności kościelnych. Był to kolejny policzek wymierzony cierpiącemu jak zawsze narodowi żydowskiemu, który uskarżał się, że prawa majątkowe mają świnie. Oficjalnie, Olbracht był panem Głogowa, lecz nigdy nie odwiedził tego miasta. Nie jest jednak powiedziane, że nie odwiedzi, tak więc, głogowianie, uszy w górę!
W listopadzie 1496 roku zebrał pospolite ruszenie z masowego odwyku i ruszył z nim klinem na Mołdawię. Oblężenie stołecznej Suczawy celem przyłączenia do Korony nowych winnic nie powiodło się. Nie zdołano wypić wszystkiego, w dodatku mołdawskie wino powodowało kaca. Co gorsza, w czasie bitwy Jego Wysokość pokazała się jako niezbyt dobry wojak, gdy jedna z mołdawskich chorągwi wydłubała z niego esperal. Ta prestiżowa porażka oznaczała odwrót wojsk koronnych oraz utratę kilkudziesięciu dział i kilkuset zaszytych.
Śmierć[edytuj • edytuj kod]
17 czerwca 1501 roku Jan Olbracht, już wcześniej nie wiadomo czemu sparaliżowany, nagle utracił mowę. Na nieszczęście był to ten dzień w roku, kiedy błazen chyba wyleciał z ripostą, mówiąc O ja…!. Król mężnie zniósł tę nikczemność i jako człowiek dumny postanowił sparować ją nobliwym milczeniem. Trwa ono do dziś i dopadło króla w czterdziestym drugim roku życia.