Bełchatów: Różnice pomiędzy wersjami
(dodanie zakładki "Zagrożenia" i "Poradnik Survivalowy") Znacznik: edytor wizualny |
(poprawa literówki) Znacznik: edytor wizualny |
||
Linia 60: | Linia 60: | ||
* osiedle POW |
* osiedle POW |
||
* okolice stadionu GKS-u i osiedle Okrzei (graniczy ono z POW, więc mówi to samo za siebie) |
* okolice stadionu GKS-u i osiedle Okrzei (graniczy ono z POW, więc mówi to samo za siebie) |
||
* "Park żula" to nie jest aż tak niebezpieczne miejsce, ale warto o nim |
* "Park żula" to nie jest aż tak niebezpieczne miejsce, ale warto o nim wspomnieć, ponieważ tuż przy nim jest klub "Metro" |
||
* ponadto krążą pogłoski, że często można w mieście zaobserwować dwóch podejrzanie wyglądających typów przemierzających miasto którzy rozprzestrzeniają ruską propagande rysując kredą wielkie litery "Z" |
* ponadto krążą pogłoski, że często można w mieście zaobserwować dwóch podejrzanie wyglądających typów przemierzających miasto którzy rozprzestrzeniają ruską propagande rysując kredą wielkie litery "Z" |
||
Wersja z 19:41, 5 lip 2022
Bełchatów – miasto posiadające największą w Polsce i być może w Europie dziurę, która jest widoczna z kosmosu. Urzędnicy tego miasta mają tyle kasy, że co roku wstawiają nowe okna w swoich biurach.
Historia
Bełchatów istniał już od dawna, ale była to tylko zwykła wiocha, jakich w Polsce było od cholery. Jednak w latach 60., po wybuchu nielegalnej bimbrowni odkryto złoża węgla brunatnego.
Zaczęły się zjeżdżać koparki i buldożery, by wykopać dziurę, jaką dziś znamy. Obok niej zrobiono elektrownię, dzięki której mieszkańcy Bełchatowa mogą szantażować resztę Polski. To właśnie oni wyłączyli serwery Gadu-Gadu. Przynajmniej mamy największą na świecie elektrownię na węgiel brunatny, jest się czym chwalić.
W niedługim czasie Bełchatów bardzo szybko się rozrósł. Teraz w jednym miejscu można zobaczyć górala, Ślązaka i Kaszuba naraz a także gawrony grające w parku z żulami w warcaby kapslami od piwa.
Najważniejsze dzielnice, osiedla i przyległości
- Śródmieście – po prawdzie to nikt go nie nazywa Śródmieściem, bo brzmi to zbyt snobistycznie w uszach robotniczych elit miasta. Najważniejszy jest tu Naruto – i nie chodzi tu o pewnego małego nindżę, ale o plac Narutowicza, na którym można się wykąpać w fontannie, usiąść na ławeczce schowanej w cieniu drzew i oddać się konsumpcji ulubionych napojów. Oczywiście, są ogródki piwne należące do okolicznych restauracji (dokładnie dwóch, z czego jedna to powstała niedawno franczyza Telepizzy), ale nikt się tym nie przejmuje, jako że jako szanujące się elity znajdują tu liczne sklepy sprzedające „produkty spożywcze” po uczciwej cenie. Można też zajrzeć do parku Hellwigów, na którym odbywają się rok w rok Dni Bełchatowa, podczas których teoretycznie grają gwiazdy takie jak Krzysztof Krawczyk czy Stachursky, ale przede wszystkim się pije. Sąsiedztwo schroniska dla osób bezdomnych tłumaczy skład demograficzny parku w dni powszednie.
- Przytorze – bloki, skatepark (na którym przede wszystkim się pije), no i rzeczone tory, będące popularnym miejscem spotkań.
- Osiedle Dolnośląskie – sąsiad Przytorza. Najważniejszy punkt na mapie to blok 201, będący enklawą kibiców Widzewa Łódź. Nie chcesz tam przechodzić po zmroku. Ponieważ.
- Edwardów – bełchatowska stolica sportów zimowych i nie tylko, z racji posiadania kortów i lodowiska. Rozważa się starania o Zimowe Igrzyska Olimpijskie.
- Bińków – osiedle znane głównie z tego, że stoi tam Kaufland. W niektóre dni po osiedlu rozsiewa się zapach okolicznej oczyszczalni ścieków. Do tego wybudowano tam skatepark, na który przychodzą smakosze win.
- Okrzei – serce polskiej, a nawet krajowej siatkówki z racji Hali Energii, gniazda orłów ze Skry. Poza tym znajduje się też stadion GKSu, który sercem polskiej piłki kopanej nie jest, ale lepiej nie mówić tego autochtonom w biało-zielono-czarnych barwach. Ponieważ.
- Grocholice – dzielnica, która miastem była na
kilkasetkilkadziesiątwiele lat przed Bełchatowem, kiedy to niestety różne wypadki i niegodziwości doprowadziły do obecnej sytuacji. Dzieli dolę bydgoskiego Fordonu, gdzie ani nikt nie powie, że jedzie na Fordon (prawidłowo: do Fordonu), tak też nikt nie powie, że mieszka na Grocholicach, lecz w Grocholicach. Autochtoni właśnie po tym rozpoznają przyjezdnych, którzy przyjeżdżają z Bełchatowa, dzięki czemu mogą szybko zorganizować zawody. Tutejszy park znamienicie się nadaje do picia w nocy z racji nieoświetlenia około 90% powierzchni, dzięki czemu lokalna młodzież może w spokoju oddawać się ulubionej czynności, nie będąc niepokojonym przez straż miejską lub policję. - Poręby – wioska znajdująca się w sąsiedztwie Grocholic. Stosunek mieszkańców Grocholic do mieszkańców Poręb najlepiej oddaje ludowa przyśpiewka: Chciałbym być Grocholokiem, a nie żodnym Pojebiokiem. Warto zaznaczyć, że jest to jedyne miejsce nie znajdujące się w granicach miasta, do którego dojeżdża KFC z dostawą, więc można powiedzieć o pewnym awansie cywilizacyjnym.
- Zdzieszulice – wieś dzieląca się na Górne i Dolne. W jednych jest oczyszczalnia ścieków uprzyjemniająca życie mieszkańcom Bińkowa, w drugich nie. Doskonale skomunikowana z miastem poprzez linię 3 (jeździ raz na trzy godziny).
- Dobrzelów – wieś znajdująca się na wylocie w kierunku Piotrkowa Trybunalskiego. Dzięki niesamowitemu wirażowi samochody i inne pojazdy mechaniczne częstokroć dokonują trudnej sztuki lewitacji, na szczęście zawsze lądując bezpiecznie na elewacji najbliższego domu. Poza tym, dobrzelowska masarnia dostarcza miastu 50% żywności (pozostałe 50% to alkohol), zaś patrol policji drogowej schowany w pojeździe do jednego z domów dostarcza 20% wpływów do budżetu gminy.
Ważne miejsca
- Plac Narutowicza – jak zostało wcześniej wspomniane, jest to tradycyjne miejsce spotkań elit tego miasta. Sam plac nie jest specjalnie atrakcyjny. W jednej części (od strony kościoła) jest park z małym placem zabaw dla dzieci, który najczęściej jest odwiedzany przez ludzi chcących sprawdzić się na zygzaku-pochylni. Jego przejście bez wywrócenia się pozwala awansem zaliczyć sprawdzian sprawnościowy do GROMu i/lub uznać, że jest się już zbyt pijanym, gdyż na trzeźwo zwykły obywatel nie jest w stanie przejść tej „ścieżki zdrowia”. W drugiej części jest deptak z fontanną, najczęściej zasiedlony przez starsze babcie z wnukami, kąpiącymi się w wodzie wytryskującej z kilku dziur w marmurowym chodniku, co wygląda nie
zbytzwykle efektownie. Część trzecia to parking dla pojazdów mechanicznych, dzięki którym można dostać się do rozlicznych punktów usługowych położonych przy północnej pierzei placu. Po drugiej stronie ulicy Kościuszki znajduje się magistrat, który nikogo nie obchodzi. - Giganty Mocy – położona przy placu Narutowicza i Miejskim Centrum Kultury marna podróbka Centrum Nauki Kopernik, której tematyka jest bardzo różnorodna: węgiel i prąd. Ufundowana przez PGE, reklamowana przez
przerażająceprzyjazne dzieciom maskotki takie jak Woltuś, Giguś, Dżulka czy Profesor Om. - Park Żula – w oficjalnej miejskiej nomenklaturze „Plac Wolności”, co nazwą jest niezwykle trafną, z racji na swobodę obyczajów tu panującą – na przestrzeni 1 ha parku i okolic można:
- zjeść knyszę z istniejącej przynajmniej 20 lat budki;
- upić się do nieprzytomności – nazwa zwyczajowa zobowiązuje;
- potańczyć na dyskotece;
- zawitać do jednego z dwóch burdeli;
- Gieksa Arena – gdyby nie to miejsce, połowa bełchatowskiej policji i straży miejskiej straciłoby zatrudnienie. Kiedy grają Brunatni, kibice Torfiorzy są niezwykle zdyscyplinowani i traktują swoich gości z szacunkiem. Aż dwa razy w historii stadion ten zaszczycił swoją gościnnością polską reprezę, kiedy grała z takimi potęgami jak Litwa czy Cypr.
- Dworek Olszewskich – znajdujący się jak nazwa wskazuje we ww. Parku Hellwigów. Siedziba Muzeum Regionalnego, który szczyci się wystawą manierek z czasów wojny. Największe znaczenie ten obiekt ma dla narzeczonych będących na bakier z Kościołem, gdyż tu swą siedzibę ma Sala
TorturŚlubów Urzędu Stanu Cywilnego, gdzie można zawrzeć ważny kontrakt cywilny w ciasnej klitce wypełnionej starymi meblami. - Energol – oficjalnie: Zespół Szkół Ponad Podstawowych nr 1. Najważniejsza uczelnia w mieście. Połowa uczniów odsiedziała przynajmniej rok za narkotyki i rozboje, druga połowa się do tego sposobi.
- Bawełnianka i Galeria Olimpia – dawno temu miasto postanowiło (zazdroszcząc po cichu Piotrkowowi Focus Malla) mieć własną galerię handlową. Przystąpiono do tego bardzo energicznie, przekazano budynki po przetwórstwie bawełny, rozpoczęto budowę, prawie ją ukończono po 5 latach! Niestety, jak na złość, ktoś inny zdołał w tym czasie wybudować Galerię Olimpię. W ciągu jednego roku. Stąd też dziś w centrum miasta znajduje się wielki pustostan z wielopoziomowym parkingiem, który rozwiązałby wszelkie problemy z postojem w mieście.
Oczywiście zamknięty.Chodzą słuchy, że jacyś politycy chcą zrobić tutaj kolejne miejsce dla smakoszów win, lombardowych przemytników i matek z bachorami. Bełchatowskie media lokalne dosyć często dodają artykuły o znalezieniu nowych sponsorów oraz nowej dacie otwarcia Bawełnianki, lecz każdy już reaguje na takie newsy zwykłym śmiechem.
Sport
W mieście prym wiodą dwa kluby: GKS i Skra.
Pierwsza była Skra Bełchatów, która zyskała potęgę dopiero za pomocą pieniędzy energetyków wspaniałych zawodników, którzy przychodzili za grosze do klubu. Tak powstał Dream Team, który od paru lat dobija każdą drużynę, czy w Polsce, czy w Europie.
Później pojawił się GKS Bełchatów. Górnicy też chcieli mieć drużynę, więc zabrali Skrze sekcję piłkarską i po dwudziestu latach już byli w I lidze. W międzyczasie krążyli między I a II ligą. Ostatnimi laty ustabilizowali się, a nawet byli blisko Mistrzostwa Polski, ale za sprawą jeszcze większych pieniędzy od miedziowych skończyło się tylko na drugim miejscu. Teraz nie ma ani Matusiaka, ani Garguły i nie ma „Dream Teamu”. GKS tuła się gdzieś w okolicach dwunastego miejsca w tabeli[1] (bo finansowanie od PGE na życzenie pana phemieha premiera poszło w Lechię, która w ekstraklasie i tak nic nie gra).
Reszta drużyn jest niewarta uwagi.
Rozrywki
Typowymi dla każdego bełchatowianina rozrywkami są:
- ustawki na meczach GKS-u i ewentualnie Widzewa Łódź,
- zbieranie autografów na czas od Wlazłego i spółki,
- rzut węglem brunatnym,
- „rejsy” w klubie „Ada”,
- ganianie kibiców Widzewa Łódź,
- bijatyki pod klubem „Metro”.
Zagrożenia
Oczywiście jak w każdym polskim mieście, na każdego mieszkańca wyściubiającego nos za swoją dziuple czekają liczne zagrożenia, należą do nich:
- dresy buszujące w ciemnym Parku Olszewskich o późnych godzinach
- patusy gromadzące się przy placu do gry w "ogromne szachy" na Placu Narutowicza, prawie niezależnie od pory dnia
- osiedle POW
- okolice stadionu GKS-u i osiedle Okrzei (graniczy ono z POW, więc mówi to samo za siebie)
- "Park żula" to nie jest aż tak niebezpieczne miejsce, ale warto o nim wspomnieć, ponieważ tuż przy nim jest klub "Metro"
- ponadto krążą pogłoski, że często można w mieście zaobserwować dwóch podejrzanie wyglądających typów przemierzających miasto którzy rozprzestrzeniają ruską propagande rysując kredą wielkie litery "Z"
Poradnik Survivalowy
Ta sekcja pomoże Ci przeżyć chociaż jedną dobę w tym zjebanym mieście.
- o późnych godzinach trzymaj się z dala od wszelkiego rodzaju wąskich i ciemnych alejek
- absolutnie nie ingeruj w lokalne dzieła sztuki, tj. "Z-ki" czy różne oznaczenia klubów piłkarskich, czyli jeśli widzisz napis "GKS", "RTS", "ŁKS" czy inne, po prostu zostaw
- nie odzywaj się do nikogo obcego
- dopóki nie jest to konieczne nie wchodź na teren osiedla POW czy Okrzei
- nie podchodź pod "Komedie Kwiatową Milicji" czy "Robercikownie"czyli Sąd Rejonowy, zaraz cie skują o byle gówno
- gdy zobaczysz tych dwóch typów o których wspomniano wcześniej, możesz się przywitać czy poprosić o pomoc, zdarzają się sytuacje, że komuś pomogą, ale nie mów nic o wychwalaniu Ukrainy, bo dostaniesz wpierdol
Zobacz też
Przypisy
- ↑ W chwili obecnej – wrzesień '16 – jest to tabela II ligi