Tychy: Różnice pomiędzy wersjami
Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru
Znaczniki: mobilna mobilna www |
Znaczniki: mobilna mobilna www |
||
Linia 3: | Linia 3: | ||
== Historia == |
== Historia == |
||
Na początku było pole. Potem |
|||
Jakaś wioska. Aż na koniec hotel dla górników. Piękna tradycja ? Jacyś znani artyści ? A skąd że. Tutaj artystą jest pierwszy lepszy menel z osiedla. A "tradycją" otwieranie drzwi podczas jazdy samochodem tylko po to aby napluć na ulice , a najlepiej przechodnia]]. |
Jakaś wioska. Aż na koniec hotel dla górników. Piękna tradycja ? Jacyś znani artyści ? A skąd że. Tutaj artystą jest pierwszy lepszy menel z osiedla. A "tradycją" otwieranie drzwi podczas jazdy samochodem tylko po to aby napluć na ulice , a najlepiej przechodnia]]. |
||
Wersja z 17:40, 28 paź 2019
Tychy – hotel dla górników i Żydów w samym centrum Śląska. Znajduje się tu zaczarowany browar pewnego piwa.
Historia
Na początku było pole. Potem
Jakaś wioska. Aż na koniec hotel dla górników. Piękna tradycja ? Jacyś znani artyści ? A skąd że. Tutaj artystą jest pierwszy lepszy menel z osiedla. A "tradycją" otwieranie drzwi podczas jazdy samochodem tylko po to aby napluć na ulice , a najlepiej przechodnia]].
Atrakcje turystyczne
- Piramida to dzisiejsza siedziba faraonów na Śląsku. Niektórzy sympatycy piłki nożnej twierdzą, że ma właściwości magiczne i może sprawić, że polska reprezentacja zacznie strzelać gole. Jak na razie dwukrotnie teoria ta została obalona. Niektórzy winią o przegraną Polaków seanse spirytystyczne tam się odbywające.
- Grób Ryszarda Riedla na cmentarzu na Wartogłowcu, o którego istnieniu wiedzą jedynie przyjezdni. Co roku na Wszystkich Świętych stanowi on miejsce zbiórki wszystkich hippisów, narkomanów, meneli, lekomanów, alkoholików, rockmanów oraz innych osobliwości lubujących się podpiekać nad zniczami.
- Dzielnica Wilkowyje, która ni w trąbę nie jest podobna do swojego wizerunku, lansowanego w serialu „Ranczo” [1]. Diabeł mówi tam dobranoc, o lampach przydrożnych nawet nie słyszano, a nocą z pobliskich lasów rozchodzi się wycie. Kto wie, może duchy dawnych wszędobylskich wilków, grasują nadal po pradawnej „Kobiórskiej Puszczy”.
- Żyrafa w ciąży czyli rozkraczony dawny pomnik Walki i Pracy nieopodal Urzędu Miejskiego. Był czas, kiedy byś poświęcony Bogu, ale jakiś typek aspołeczny go umył. Niezmiennie pozostaje miejscem spotkań tutejszego marginesu społecznego, który brata się z uciesznie na rowerach brykającą po pobliskim placu młodzieżą.
- Jeżeli chcesz zasmakować dreszczyku emocji, rozkosznej adrenaliny i szczypty niepewności na drodze – przyjeżdżaj do Tychów. Jest to bowiem miasto o największej ilości samochodów typu Toyota Yaris z prześliczną literą L ustawioną na dachu. Posunięć egzaminowanych kursantów nie sposób przewidzieć, dlatego Tyszanie wyćwiczyli swój refleks do perfekcji.
- Jeśli pochodzisz z mniej cywilizowanego Podkarpackiego lub Świętokrzyskiego, na pewno cię zaskoczy, że każdy kierowca w Tychach ma obowiązek zatrzymać się przed przejściem dla pieszych i przepuścić bydło przez pasy. W przeciwnym wypadku zostanie on zwymyślany, opluty, skopany lub zmierzony wzrokiem japońskiego mordercy.
- To miasto charakteryzuje kultura drogowa na wysokim poziomie. Kiedy przepuścisz pieszego na pasach, zobaczysz mile pozdrawiającą Cię rękę, gdy zapomnisz o światłach, na pewno ktoś Ci mrugnie długimi, podobnie kiedy kogoś przepuścisz w korku. Istnieje tu też zasada „w korku busem prędzej”, dzięki niej autobus może bezkarnie się wepchać na początek korku. Każdy kierowca Komunikacji Miejskiej widząc w okolicy swojego kolegę po fachu pragnie przybić mu tzw. „hey-five”, lecz przeszkadza im w tym szyba.
- Tychy są jednym z trzech miast w Polsce, które posiadają trolejbusy. Dzięki tej oraz innym zasługom, Tychy określa się mianem zielonego miasta.
- Jezioro Paprocańskie to zalane wyrobisko po Hucie Żelaza. Przeraża ono swoim rdzawym kolorem przez większą część roku, a także toksycznie wyglądającą pianą pływającą przy brzegu. Jest tak płytkie, że człowiek utopiłby się prędzej w kałuży. Nie polecam nurkowania w jego odmętach, bo można zostać pogonionym przez potężne zębce Szczupaków. Co roku w lecie jest ono kolonizowane przez sprytną cywilizację sinic, która uniemożliwia zrobienie ze zbiornika wodnego głównej atrakcji turystycznej regionu. Wszelkie coroczne prezydenckie starania zażegnania problemu spływają kanałami.
- Molo, jest to deptak na Paprocanach. W lato okupowany przez młodzież. Istnieje tam ciekawa zależność, im więcej ludzi, tym częstszy patrol policji, bądź Straży Miejskiej.
- Wały to sympatyczne, zielone miejsce nad rzeką. Można tu urządzić ognisko, bądź inną imprezę plenerowa na sporą liczbę osób. Urządzane są tu zawody, kto pierwszy wpadnie do rzeki przechodząc przez rurę łączącą dwa brzegi.
- Browary Tyskie o których nie można zapomnieć. Tutaj liczy się tylko piwo, piwo i jeszcze raz piwo. Kiedyś organizowano tam piesze darmowe wycieczki z przewodnikiem, ale liczne pielgrzymki okolicznych meneli zmusiły zarząd do poboru opłat. Po dwugodzinnym zwiedzaniu można wypić kufel piwa prosto z beczki – ZA DARMO! Trzeba jednak pamiętać, że jest ono dwa razu mocniejsze niż z butelki i do domu można wrócić na czworakach.
- Tychy posiadają własny zamek na Paprocanach. Wiedzą o nim ci, którzy przypadkiem zgubili się w lesie, spacerując przy jeziorze. Jego wnętrza nikt nigdy nie widział, no chyba że zapłacił słono za ten luksus. Krążą plotki o straszących w komnatach porożach leśnej rogacizny.Problem w tym, że zamek leży tak na prawdę w gminie Kobiór, powiat pszczyński. Ale i tak 99% tyszan nie wie, że Kobiór to już od dawna nie Tychy.
- Na cmentarzu na Starych Tychach ponoć byli kiedyś pochowani śląscy powstańcy pochodzący z Tychów. Jednakowoż ktoś uznał, że są oni zbyt mało Tyscy i ich szczątki zostały przewiezione na cmentarz do Rudy Śląskiej.
- Na ulicy Nowokościelnej można zobaczyć najstarszą kapliczkę przydrożną w powiecie. Podobno postawiono ją z okazji przybycia w te strony wojsk Napoleona Bonaparte. On i jego pijana świta pokładła się na spoczynek w jej pobliżu. Miejscowy proboszcz skorzystał z okazji i pomyślał o obowiązku ewangelizacji bezbożnych Francuzów. Przy kapliczce odbyła się więc msza święta.
Osiedla i dzielnice
Oficjalnie nazywają się od babskich imion, ale oczywiście Tyszanie mają w dupie urzędowe decyzje (jak zresztą zawsze) i nazywa je po kolei K, U, R, W, A itd. Tutejsza młodzież nadała swoim osiedlom (przy pomocy spraya) bardziej adekwatne do charakteru nazwy. Oto one:
- „A” – Amsterdam lub Alkoholików – można tutaj napotkać całą śmietankę towarzyską meneli z pobliskiego dworca.
- „B” – Brooklyn lub Buenos Aires – bo łatwo tutaj można dostać w mordę za zbyt porządny wygląd.
- „C” – Chicago – można spotkać tutaj śląską polonię, wciąż suszącą pranie na trzepakach przed blokiem.
- „D” – Detroit
- „E” – Eidhoven
- „F” – Frankfurt (chyba ten nad Menem)
- „G” – Genua - siedziba fan clubu Genoa Poland i miejskie lodowisko
- „H” – Honduras – bo w centrum, bo wszędzie blisko, bo każdy dąży do tego by tam zamieszkać. Mieszka tam nawet jedyny fan Genoa CFC w Polsce.
- „J” – Jogobela (w dupie strzela)
- „K” – Kansas City
- „L” – Liverpool
- „Ł” – Łyżka
- „M” – Manhattan
- „N” – Neapol
- „O” – Oklahoma City
- „P” – Pittsburgh
- „R” – Rotterdam
- „S” – osiedle było długi czas ruiną pod lasem, nazwano je więc Syrakuzy, obecnie nosi dumną nazwę „Sosnowe”.
- „T” – Teksas
- „U” – Ukraina lub Utrecht (choć niektórzy preferują nazwę Ułan Bator). – podobno na spacery trzeba wychodzić z psem, aby miejscowe drechy wiedziały, że jesteś miejscowy.
- „W” – Woodstock – bo tak jak na Wódstoku można się na łączce napić wódy i zostać ukąszonym przez żmiję.
- „Z” – Zagrzeb lub Zabójcy (bo Zurich brzmiał zbyt mało groźnie). – można też je podsumować jako osiedle Zadupie.
Oprócz osiedli występują tu też dzielnice. Oto one:
- Paprocany – wielki zbiornik sinic i szczyn, szczególnie po festiwalach Ryśka Riedla.
- Cielmice – tyski synonim wiochy, mieści się tu bar „U Trupka” (oficjalnie „U Jana”), a na miejscowym cmentarzu leży Jan Cipa.
- Tereny Przemysłowe – hipermarkety i ogólnie obcy kapitał.
- Zawiść – najważniejszym obiektem jest pijalnia piwa „U Kwiatka”, poza tym nie ma nic ciekawego, gdyż wiele w tamtejszych ludziach zawiści… Ponoć…
- Wartogłowiec – cmentarz, cmentarz, cmentarz… No i grób Ryśka Riedla.
- Czułów – zrujnowana fabryka papieru, a także grzęzawiska pod blokami mieszkańców. Chodników ciągle brak.
- Wilkowyje – domki, patologia i stary Browar Obywatelski. Domniemana lokalizacja serialu Ranczo. Podobno w pobliskim lesie odbył się pierwszy zlot fan clubu GenoaPoland.
- Mąkołowiec – budynki przemysłowe, skupione wokół klubu nocnego „Dolc Varietes-Panama”, którego architektura przypomina sklepy GS.
- Glinka – ogródki działkowe, a na ogródkach…
- Suble – bliskość dwóch śmierdzących stawów hodowlanych powoduje, że zagrzybienie w okolicznych domach jest dość powszechne. W lecie nie uniknie się ukąszenia przez komara lub inne tałatajstwo.
- Żwaków – kościół w kształcie namiotu, a kiedyś był bar „Pod Wysokim Napięciem”.
- Urbanowice – kolebka cywilizacji. Stamtąd wywodzi się człowiek prahistoryczny oraz sztuka posługiwania się pługiem.
- Wygorzele i Jaroszowice – a gdzie to?
Gospodarka
- Piwo;
- Serki topione;
- Piwo;
- Szaliki GenoaPoland;
- Piwo;
- Pandy (dla wolniej myślących Fiat Panda);
- No, produkują też Piwo Książęce…
- A wspomniałem już o piwie?