Mam Talent!
W ZSRR to talent odkrywa Ciebie!
- Radziecka inwersja o programie Mam Talent
Największym odkryciem tego programu jest Agnieszka Chylińska
- Wojewódzki o odkryciach z Mam Talent!
Nie ciskaj grzyba!
- Szymon Hołownia do Małgosi Foremniak o czerwonym przycisku.
Mam Talent! – program telewizji Szatana, którego głównym wątkiem jest wyłonienie spośród milionów polskich cudów i wybryków natury jednego, jedynego talentu, którego czeka wieczna (trwająca może parę miesięcy) sława, chwała, wytykanie palcami na ulicy i 300 tys. złotych. Program powstał na następującej zasadzie kopiuj-wklej:
– Ej słyszeliście? Amerykańcy zrobili program o talentach, który nieźle się sprzedaje.
– No to co, Władziu? Kopiujemy i puszczamy na TVNie!
Jak na razie, powstało siedem edycji tego programu, w których o dziwo tylko dwa razy wybrano osobę śpiewającą. Pierwszymi zwycięzcami byli dwaj gimnastycy z dwuosobowego teamu Melkart Ball (pol. Melkartowe Jaja), zaś drugim, akordeonista Marcin Wrzód… wróć! Wyrostek. Zwyciężczynią III edycji była 11-letnia śpiewaczka Magda Welc, a IV – Kacperek Sikora, która zachwycił w półfinale publiczność i żiri 'Pustynną Różą' Stinga. Co ciekawe, ostatni zwycięzca Mam Talent zawsze jest uśmiechnięty od ucha do ucha (czyt. jest happy) i nigdy nie boli go od tego szczęka.
Prowadzący
Dwaj nierozłączni ziomkowie, chodzący razem nawet do kibla i leczący zęby u tego samego dentysty, zawsze mówiący każdemu uczestnikowi, że jego występ był wspaniały:
- Marcin Prokop – dwumetrowy elegancik, każdy uczestnik sięga mu maksymalnie do pasa (czasem zdarzają się tacy, którzy sięgają do kostek). Lubi zarzucić zawsze jakimś jakże błyskotliwym żarcikiem, by przypodobać się Kubie Wojewódzkiemu, lecz niefortunnie nie rozbawiającym publiczności, no ale zawsze można próbować. Co drugi odcinek programu zawsze musi kogoś uściskać zanim zejdzie ze sceny.
- Szymon Hołownia – spokojny, opanowany Szymuś, jest obiektem żarcików Marcina bądź czasami Kuby, najczęściej z podtekstem religijnym. Tak jak Marcin „Gigant” Prokop, czasem rzuci jakąś zabawną – przynajmniej według niego – frazę, zanim jakiś uczestnik wejdzie na scenę. Ze swoim towarzyszem pociesza zawiedzionych, odrzuconych z programu uczestników, zapewniając, że jurorzy pią od rzeczy.
Jury
Trójka wspaniałych, dzierżących swą władzę w trzech przyciskach, przesądzających o losie biednych uczestników programu:
- Kuba Wojewódzki – mówi żarty-suchary, o których zapomniał, że zostały już użyte w Idolu lub na bashu, a także nieraz wygłasza jakieś 5-minutowe przemówienia najczęściej wyśmiewające Annę Muchę, Feel, Szymona Wydrę, Chucka Norrisa bądź ewentualnie twoją starą, z których, albo nikt nic nie zrozumie, albo wszyscy będą się z nich śmiać mimo że nic nie rozumieją. Myśli, że jak przeleciał cały internet wzdłuż i wszerz i zna te wszystkie zabawne teksty, które znalazł, to jest zajebisty.
- Agnieszka Chylińska – oto dowód na to, czego się nie robi dla kasy i komerchy. Nasza ukochana, hardcorowa Lady Aga, zazwyczaj nawet nie wie czy dobrze robi przepuszczając kogoś do następnego etapu, ale według niej każdy jest ZAJEBISTY. Gdy na scenie pojawia się ktoś śmieszny, to wspiera go dzikimi okrzykami i wymachiwaniem rękoma oraz wariackim śmiechem i szerokim otwieraniem paszczy. W półfinałach zawsze grzebie szanse tych, co nie są wokalistami, ponieważ według niej słowo „talent” ogranicza się jedynie do śpiewania.
- Małgorzata Foremniak – najbardziej irytująca jurorka w programie. Dzięki niej na castingach odpada większość tych co powinni przejść dalej, bo ona zawsze szuka w uczestnikach TEGO CZEGOŚ, choć ona sama nie wie czym jest „to coś”. Usypia widzów, zarówno z publiczności, jak i przed teleodbiornikami, swoimi – dłuższymi od Kuby – przemówieniami, które są równie ciekawe jak oglądanie żółwi w terrarium. Wszystkich uczestników chciałaby pożreć i jak sama mówi, „żąda krwi”. Lubi tych, którzy robią coś innego i dziwnego.A kiedy widzi dzieci bez namysłu jest na tak bo to przecież beztalencia, ale żeby nie było im smutno ka trzeba dać TAK.
- Robert Kozyra – był w dwóch edycjach. Może i miał gorsze teksty niż Wojewódzki, trochę srogi, ale za to zawsze brał udział w głupich akcjach (dawał się podpuścić Chylińskiej).
- Agustin Egurrola – pierwszy ekspert z prawdziwego znaczenia. Spostrzegawczy. Zauważy nawet twoje białe skarpetki.
Uczestnicy
Program „Mam Talent” dzieli się na wiele rodzajów uczestników, z czego:
- Pierwsza część to pokraki i ofiary losu. Żaden z nich nawet nie zacznie występu, a już zobaczy u jurorów trzy magiczne czerwone krzyżyki, bo im się nie podobało – zazwyczaj castingowe ofiary.
- Druga część z nich myśli, że są koksami i nie potrzebują opinii jury, żeby wygrać program. Najczęściej tacy delikwenci są gaszeni przez jakąś ciętą ripostę Kuby i oddelegowywani razem z prowadzącymi, którzy zapewniają, że taka osoba była świetna.
- Trzecia część, przychodzi do programu tylko dla jaj i pokazuje swoje „wspaniałe” wyczyny, zwykle składające się z beznadziejnego śpiewu, pokracznego tańca lub pseudo-baletu/gimnastyki.
- Czwarta część, to dzieci w wieku 4–9 lat, które oczarowują (ale tylko na castingu) jurorów swoją słodziutkością i bez ceregieli są dopuszczane do następnego etapu, no bo jak tu zranić serce takiego oseska. „Bo przecież jakbyśmy go nie przepuścili, to nasz osesek rozpłakałby się”. Jednak przy eliminacjach, żadne z dzieci się w półfinale nie pojawia.
- Piąta część, czyli uczestnicy w wieku 12–14 lat, obdarzeni głosem zbliżonym do głosu osób pełnoletnich (powodem tego może być przyspieszony proces dojrzewania bądź spożywanie zbyt dużej ilości kebabów). Osoby zaliczane do tej grupy w 90% przechodzą do finału.
Talenciarze
Przebrnąwszy przez charakterystykę naszych uczestników, teraz można wskazać jakie typy talentów są w programie pokazywane:
- Śpiew – kategoria w 99,9% rozwalająca każdą inną kategorię i automatycznie urzekająca naszą najmłodszą z jury Agnieszkę Chylińską. Jury mówią po każdym śpiewnym występie o wyjątkowości i zajebistości występującego. Co prawda zdarzają się czasem autentyczne talenty wśród śpiewaków, jednak większość, to jedynie lalusie, kasiarze i OCZYWIŚCIE BO JAKŻE BY INACZEJ dzieci, które przechodzą maksymalnie do półfinału i tam jeden po drugim odpadają.
- Taniec – praktycznie każdy występ taneczny w „Mam Talent” jest wykonywany przez grupę co najmniej 6 osób, gdzie ten tzw. TANIEC, to tak naprawdę trzepanie głową na boki i skakanie po ścianach lub po sufitach lub breakdance na dupsku po czym na końcu występu tancerze upadają na ziemię i nieruchomieją dla lepszego efektu. Przedział wiekowy naszych poczciwych pląsaczy to zwykle ludzie w wieku 15-19 lat, których łączy niesamowita więź… no i taniec.
- Gimnastyka – potocznie wygibasy. W takich występach liczba osób występujących jest ograniczona do najwyżej dwóch osób. Takie gimnastyczne występy są wykonywane zazwyczaj przez „X-menów”, których ciało potrafi się wyginać we wszystkich kierunkach świata lub którzy potrafią skakać dalej niż Adam Małysz i wygiąć swojego/swoją partnera/partnerkę w kształcie balonowego pieska. Jurorzy pieszczotliwie nazywają takie kwiatki wariatami albo kosmitami.
- Występy instrumentalne – mniej żałosna kategoria niż śpiew czy taniec. Bardzo często wykonawcy tych występów potrafią zajść bardzo daleko w programie, by potem jednak zostać wyeliminowanym w półfinale, bo Agnieszka woli śpiewaków i basta! Czasem jednak do instrumentów dobierają się jacyś gówniarze i myślą „Ej jesteśmy zajebiści panowie, róbmy zespół i idźmy do Mam Talent” – po czym w podskokach przychodzą na castingi i kaleczą piękno takich instrumentów, a na koniec słyszą magiczne 3x „NIE”.
- Hardkor i lans – do grona hardkorów zaliczają się młodzi ludzie, których talentem jest zadać sobie ból, poprzez wbicie gwoździa do czaszki, spanie na szkle lub połykanie setki igieł. Występom hardkorów towarzyszy oczywiście mhrooczna hardkorowa muzyka. Zwykle tacy są nie dopuszczani do półfinałów, gdyż to zbyt straszne dla jurorów i co gorsza dla dzieci przed telewizorami (to o której te gnojki spać chodzą?!). Z kolei lanserzy, to dzieciaczki dzianych rodziców, które przychodzą w ekstrawaganckich ciuszkach i złotych łańcuchach, żeby zrobić na jury pierwsze dobre wrażenie. Po wystarczającym wylansowaniu się, performują denny występ, w którym po 5 sekundach jest przerywany, a Kuba rzuca jakiś losowy pojeżdżalski tekst i lanser odgrażając się (mentalnie) jurorom opuszcza scenę.
- Nie-wiadomo-co-to-to-to|NWCTTT – takie talenty trudno zdefiniować, bo nie wiadomo czy nazwać to tańcem, wygibasami, czy hardkorem albo czasami nie wszystkim naraz? NWCTTT'kowie charakteryzują się skromnością, indywidualnością i zdolnością rozśmieszania publiki. Ubierają się albo skromnie, albo dziwnie by nadać NWCTTT'kowi szalonego wyglądu. Dość szanowana grupa talentów, chociaż raczej niewielu dostaje się do finału.
- Pajacowanie – rzecz jest dość prosta, a zarazem dość niezrozumiała. Otóż przychodzi sobie bowiem taki pajac na casting, wykonuje durną piosenkę/taniec/akrobację/ew. coś hardkorowego, JEŚLI wyda się wystarczającym pajacem, by dostarczyć rozrywki jurorom, wtedy obsypywany komplementami i fałszywymi oklaskami przechodzi do półfinału i tam automatycznie mózgi jury przestawiają się na TRYB: WYZYWANIE i NARZEKANIE, wyzywając i narzekając, że ów pajac nie ma żadnego talentu i niepotrzebnie pchał się do programu. Prawda że niezrozumiałe?
- Inni – głównie castingowcy, reprezentują szereg najróżniejszych talentów, np: granie na warzywach (tak nie pomyliliście się!), składanie z origami podobizn jury, stawanie na rzęsach na wieży z dwudziestu krzeseł, karate, judo, kung-fu, czy inne sztuki walki lub rzeźbienie z odchodów albo żarcia bigosu na czas. Pojedyncze tzw. randomy, które nigdy nie dostają się do półfinałów, ale zapełniają przynajmniej czas antenowy programu.