Geodezja
Uwaga! Jest po północy! Geodeto! Czy zakończyłeś już prace kameralne? |
Geodezja (z gr. dzielić ziemię) – nauka poświęcona pomiarom gruntów. Jednak generalnie rzecz biorąc bardziej niż na pomiarach skupia się na ukrywaniu błędów popełnianych przez geodetów. Zresztą nauka również brzmi zbyt podniośle jak na dziedzinę wiedzy, do której zrozumienia wystarczy umieć rozwiązywać trójkąty. Niemniej zaliczenie geodezji do nauki dostojnie brzmi i pozwala pozycjonować ją między matematyką a geografią.
Podział geodezji
Z grubsza rzecz ujmując geodezja dzieli się na:
- geodezję niższą
- geodezję wyższą
Geodezja wyższa zajmuje się dużymi obszarami, tj. takimi, gdzie największy możliwy promień koła wynosi więcej niż 15,6 km lub pole obszaru jest większe niż 750 km2. Tłumacząc na polski chodzi o obszary, na których odchyłka od rzeczywistości przy pomiarach wysokościowych wynosi więcej niż 1 mm ze względu na krzywiznę ziemi[1]. Krótko mówiąc przy pomiarach w zakresie geodezji niższej nie musimy uwzględniać żadnych poprawek na to zakrzywienie. Nie żeby ta informacja była potrzebna do zrozumienia czym jest geodezja, ale w sumie nadaje się na dłuższy wstęp. Teraz jednak można przejść do właściwej geodezji, czyli:
- Pomiarów odległości – krótko mówiąc polega to na zmierzeniu odległości. Teoretycznie jest to najprostszy pomiar geodezyjny, ale nie wtedy, gdy robisz to mając na wyposażeniu rosyjską taśmę stalową, trzy tyczki i trzech buraków do pomocy. Oczywiście możesz też skorzystać z teodolitu, GPS-u albo dalmierza, ale tró geodeta ich nie używa tłumacząc to zbyt dużym błędem pomiaru.
- Pomiarów wysokościowych (niwelacji) – zasadniczo to samo co poprzednio, tyle że musimy posiadać niwelator lub chociaż teodolit z kołem pionowym, tj. żeby pokazywał zmianę kąta pionowego.
- Tyczenia łuków – generalnie nie wszystkie linie są proste i czasem zachodzi potrzeba wytyczenia linii po krzywej. W terenie całkiem prosta czynność, wystarczy odmierzać odpowiednie trójkąty prostokątne, ale przerąbane ma ten, który przygotowuje dane podczas prac kameralnych.
- Pomiarów powierzchni – w zasadzie jest to rodzaj prac kameralnych, ale na tyle obszerny, że może być tutaj. W skrócie możemy stosować metodę analityczną czyli liczyć pole ze współrzędnych poszczególnych punktów figury, mechaniczna, czyli odczyt z mapy za pomocą śmiesznego przyrządu nazywanego planimetrem lub graficzna, w której robimy to samo cyrklem z dwoma ostrzami.
- Prac kameralnych – czyli po skończonej pracy udajemy się w domowe zacisze, zaopatrzeni uprzednio w spory zapas napojów alkoholowych uzupełniamy ciągnące się kilometrami dzienniki o różnego rodzaju nikomu niepotrzebne dane typu poprawka na wydłużenie taśmy pod wpływem temperatury czy obciążenia, ciśnienie atmosferyczne, zanieczyszczenie powietrza albo skrzywienie oka czy tuszę geodety. Oczywiście można użyć w tym celu programów komputerowych, ale tró geodeta wierzy tylko swojemu radzieckiemu kalkulatorowi
- Rachunku błędów – w skrócie jest to wytłumaczenie dlaczego sąsiadowi przybyło nagle 50 m2 działki a nam ubyło. W geodezji obowiązuje przy tym zasada przechodzenia od ogółu do szczegółu, tj. załóżmy, że pole obrębu liczonego globalnie wynosi 10000 m2, a z pomiarów pojedynczych działek tegoż obrębu (obręb tworzy najczęściej kilkadziesiąt działek) wychodzi 10100 to… niestety przykro nam panowie. Jako że mieści się to idealnie w największym dopuszczalnym błędzie pomiaru pola to robicie zrzutę po 5 m2 każdy i jest git.
Wybrane przyrządy geodezyjne
- Niwelator – bardzo prosty przyrząd czyli luneta przymocowana na stojaku służąca do pomiarów wysokościowych. Bez wyjmowania stojaka z gleby można obracać niwelator tylko w poziomie, nie licząc drobnych ruchów śrubami poziomującymi. radzieccy uczeni wymyślili w latach pięćdziesiątych nowatorski niwelator samopoziomujący, ale psuł się już po kilku użyciach. Niemniej amerykańscy naukowcy parę lat później stworzyli działającą wersję. Nie było to specjalnie trudne, biorąc pod uwagę, że wystarczyło wlać do środka nieco smaru[2]. Obecnie stworzono wersję elektroniczną, ale jest ona niebotycznie droga. Prosty niwelator z Tesco kosztuje tylko 599,99 zł. Skusisz się?
- Łata – kawał dechy (4 m) z wypisaną podziałką centymetrową. To na nią kierujesz lunetę niwelatora. W nowszych wersjach na łatach zamiast podziałki jest kod kreskowy. Do pełnej użyteczności potrzebne są dwie sztuki.
- Teodolit – przyrząd optyczny do pomiaru odległości(nieprawda – teodolit służy do pomiarów kątów). Nikt nie wie jak działa, ale działa.
- Tyczka – ot, po prostu tyczka o wysokości ok. 2 m. Najczęściej pomalowana w jaskrawe kolory, żeby można było ją zobaczyć w lesie. Celujemy do niej z teodolitu, bądź używamy przy wyznaczaniu kątów prostych węgielnicą. Istnieją też krótsze dwumetrowe wersje przewidziane specjalnie dla studentów, żeby się nie męczyli.
- Taśma miernicza – taśma stalowa o długości 20 m z naniesioną podziałką. Jest też wersja kompaktowa nazywana dla niepoznaki ruletką. Mierzymy nią metodą domiarów prostokątnych, tj. prowadzimy prostą między dwoma punktami o znanych współrzędnych i rzutujemy na nią pod kątem prostym obiekty na niej nieleżące.
- Węgielnica – przyrząd do wyznaczania kątów prostych, tak stary i niedokładny że nie używają go już nawet tró geodeci, a jedynie studenci Inżynierii Lądowej. Generalnie ma działać to tak, że jeśli obrazy dwóch tyczek w węgielnicy pokryją się to jesteśmy na danej prostej, a jeśli posiadamy bardziej szpanerską wersję z trzema pryzmatami to może nam pokazywać trzecią tyczkę stojąco w punkcie który chcemy zrzutować na tę prostą. Jak? Oczywiście wszystkie trzy obrazy mają się pokryć.
- Dalmierz – to samo co taśma stalowa tylko w wersji elektronicznej.
- GPS (wym. GiePeeS[3]) – w zasadzie w dzisiejszych czasach w charakterze GPS-u wystarczy telefon komórkowy, ale generalnie GPS daje przyzwoitą dokładność tylko przy pomiarach na duże odległości i tylko tam jest używany. Do tego GPS pokazuje współrzędne względem ziemi jako elipsoidy (spłaszczonej kuli), a geodeci pracują na geoidzie czyli bryle o jednakowym potencjale grawitacyjnym na całej powierzchni [4]. Jako że różnica między tymi bryłami jest zwykle dosyć spora to kolejna poprawka ląduje w dzienniku.
- Total Station, Tachimetr (wym. Total Stejszyn[3]) – sprzęt idealny łączący w sobie dalmierz i teodolit. Do tego zapamięta wszystkie wyniki pomiarów, wypełni dziennik według zadanego wzoru, a całość zapisze na dysku twardym w praktycznie dowolnym formacie. Nowsze modele obsługują nawet WiFi czy bluetooth, jednak żaden tru geodeta nie używa tych funkcji, żeby nie dopuścić do powstania błędu. Marzenie każdego geodety. Najczęściej pozostaje tym marzeniem do końca życia, bo potrafi kosztować nawet 100000 zł.
Tró geodeta
Generalnie rzecz biorąc jest to osobnik, który stadium rozwojowe student geodezji zakończył lekko licząc dwadzieścia lat temu. Lata wykonywania prac kameralnych pozbawiły go niemal całkowicie wzroku przez co nosi okulary, przez które i tak nic nie widzi. Gdy jednak zwrócić mu uwagę, że może powinien załatwić sobie mocniejsze szkła odpowiada, że stać go na każde okulary i nie będzie nic zmieniał. Dzienniki polowe wyrobiły w nim też iście japońską reakcję na stres. Jego cierpliwość zdaje się wręcz nieskończona, ale gdy już wybuchnie… Przypuszczalnie Anders Breivik był geodetą w swoim poprzednim życiu. Gdy norweska polityka zaniedbania czystości rasowej doprowadziła go do eksplozji zginęło 77 osób. Tak samo należy przypuszczać, że wkurzonym tró geodetą był także jeden z Arabów, który uderzył samolotem w World trade center. Według najnowszych doniesień FBI miała to być zemsta za przesunięcie jednej z tyczek w czasie pomiaru odległości na dystansie 10 km przez niczego nieświadomego amerykańskiego żołnierza.
Planowane przez rząd deregulacje zawodów każą mniemać, że populacja tró geodetów będzie maleć, gdyż będą zastępowani przez znacznie bardziej uniwersalnych inżynierów budowlanych.