Nonźródła:NonAnaliza: odcinek 14

Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru
To jest najnowsza wersja artykułu edytowana „17:44, 30 wrz 2020” przez „Ryk2 (dyskusja • edycje)”.
(różn.) ← przejdź do poprzedniej wersji • przejdź do aktualnej wersji (różn.) • przejdź do następnej wersji → (różn.)
Ten artykuł jest częścią cyklu analiz literatury blogowej.

  1. One Erection i Mary Sue z Hitlerjugend
  2. Czternastoletnie lemingi i wieża czarnoksiężnika
  3. Ona jest pedałem – część I
  4. Ona jest pedałem – część II
  5. Otyłość jest piękna – część I
  6. Otyłość jest piękna – część II
  7. Bieber z Pruszkowa
  8. Krześcijańskie emo – część I
  9. Krześcijańskie emo – część II
  10. Krześcijańskie emo – część III
  11. Prostytutka z bimbrem – część I (18+)
  12. Prostytutka z bimbrem – część II (18+)
  13. Prostytutka z bimbrem – część III (18+)
  14. Prostytutka z bimbrem – część IV (18+)
  15. Miłość w wariatkowie
  16. Miłość po rosyjsku
  17. Dziewczyna z tatuażem… i bez rozumu
  18. Łan gejrekszyn i powrót do przyszłości
  19. Stalkerzy i łowcy organów
  20. Brytyjska tsundere
  21. Jackson w Bollywood
  22. Kanadyjscy gangsterzy w Truman Show – część I
  23. Hotel 69 – część I
  24. Kanadyjscy gangsterzy w Truman Show – część II
  25. Speed dating według szesnastolatki – część I

W dzisiejszej analizie wspólnie zastanowimy się nad definicją miłości i szczęścia. Nauczymy się godzić prawdę i emocje. Dowiemy się także, jak sławy tego świata biorą prysznic i kogo usiłują złapać we własnym domu. A wszystko to w dziele z prawdziwie gwiazdorską obsadą. Będzie kogo podziwiać, ponieważ głównym bohaterem opowiadania jest Michael Jackson. Nie, nie przesłyszeliście się. Poznamy łóżkowe sekrety samego Króla Popu. Analizują Zen.Xen.ni i By Serscull, tym razem z pomocą Magika.

Oryginał dostępny pod adresem http://storiesmj.blogspot.com/?m=1


Mój Grzech

Prolog – Dwa Światy

Hejka Kochani!

No i łapcie oczekiwany prolog :D Jeee!

Mam nadzieję, że wam się spodoba.

Zapraszam do czytania i oceniania <3

Oceniania? :3

Ok, 2/10

Za wcześnie trochę, jeszcze postawisz zbyt wysoką.

***

<Tutaj był gif z hinduską dziewczyną odsłaniającą firanę. Autorka tylko wie po co>
Nie zastanawiałam się nigdy nad definicją miłości
To może chociaż nad wzorem?
W szkole nie pytali jeszcze o definicje?
lecz wiedziałam zawsze, że takowa istnieje. Nie doświadczyłam nigdy tej jedności serc,
nikt nie doświadczył poza bliźniętami syjamskimi
chyba że byłaby pod opieką Josepha Mengele.
która rozpala płomienie żaru u dwóch kochanków, którzy pragnął siebie na wyłączność. Kochać? Nie było mi dane.
W tle leci mi już czołówka „Trudnych spraw”.

Gdy byłam małą dziewczynką pamiętam jak moja matka opowiadała mi o miłości. Zawsze powtarzała, że gdy zakocham się w przypadkowej osobie popełnię największy błąd swojego życia.
And momma always told me: be careful who you love!
Ożenisz się i nie dostaniesz zasiłku 500+?
Złamie wszelką zasadę tylko po to by trwać w błogiej ekstazie, przyjemności i zjednoczeniu nie zważając na odpowiedzialność i obowiązki.
Jak zwykle, a potem mamy 12-letnie matki. :-/

Powiedziała mi, że gdy raz spojrzę jakiemukolwiek mężczyźnie w oczy jestem skazana na niego, na wieczność. Dożywocie!
Widać że nie miała w życiu lekcji WOSu.
Jak brakuje na adwokata, co pomoże przy rozwodzie…
Moje oczy są jak błękit fal na lazurowym wybrzeżu, hipnotyzują każdego kto śmie na nie spojrzeć.
To ja nie rozumiem – ty jesteś skazana na niego, czy on na ciebie?
Bazyliszek tylko niezabijający?!
Yandere alert!
Nie, to po prostu Fluttershy.

Jak każda dziewczyna pragnę o pięknej miłości z bajki.
Scenariusz z Czerwonego Kapturka może być?
Przecież jest Shrek.
Przyjedzie do mnie na białym koniu książę, który mnie pokocha od pierwszego wejrzenia.
Ten z Old Spice? Lecz niestety życie nie powinno utożsamiać się z szczęśliwymi historiami.
„Życia”. Chyba, że to życie ma jakąś tożsamość i chce się z czymś utożsamiać.
Moje marzenia będą tylko marzeniami, moje pragnienia zostaną pragnieniami bo i tak los chce inaczej.
Czego chce ona od egipskiego boga? Powinna to pisać z dużej…

Niedługo zjawić się ma wybranek na mojego męża, którego przez długi czas mój ojciec suwerennie szukał.
„Suwerennie szukał” xD
Autorko, mam cię palnąć słownikiem przez łeb?
Ala Bundiego też teść trzymał za muszkę aż nie powiedział tak przy ołtarzu…

Poprawiając ostatni kosmyk włosów przyglądałam się swojemu odbiciu w lustrze.
I ta filmowa twarz w lustrze – jak będzie występ w sequelu „Egzorcysty” to Oscar murowany.
Na twarz narzuciłam tiulową chustę i poprawiłam bransoletki na dłoniach, na których widniały wzory namalowane henną. Generalnie henną się maluje po skórze, ale na modzie się nie znam.
Romska żebraczka szykująca się do pracy?!
Wzięłam głęboki oddech i dalej patrzyłam w zwierciadło.

- Miriam, jesteś gotowa? - niespodziewanie do mojej komnaty wpadła moja młodsza siostra Anjali z ogromnym uśmiechem, który nigdy nie schodził z jej twarzy.
W oryginale pewnie nie było Anjali tylko Janusz Korwin-Mikke wołał Miriam Shaded.
Podeszła obejmując mnie rękami i kładąc brodę na moim ramieniu. - Jak mu tam?
„A nic, jeszcze nie czytał o tym reality show <Wszystko o Miriam>, gdzie frajerzy walczyli o względy kobiety po operacji zmiany płci”.

- Rohit.. - westchnęłam biorąc głęboki oddech
, po czym wróciła do udawania żaby.
…i wypiła pół litra na jednym wdechu.

- Na pewno spodobasz się temu Rohitowi. - zaśmiała się. - Masz parę zmarszczek, ale.. Ile ona ma lat? Nie żeby coś, ale hinduskie kobiety wydaje się za mąż w wieku 12-14 lat. Jak ma już zmarszczki, to stara panna. - zaśmiała się za co oberwała kuksańca. - Nie denerwuj się siostrzyczko..



- Tata już pewnie czeka. - skwitowałam sztucznie się uśmiechając
Sztucznie, gdyż naturalny uśmiech psuje się pod wpływem moich krzywych zębów. i ruszając w stronę wyjścia z sypialni gdzie w progu czekał na mnie wysoki, z lekko siwą, bujną brodą i tym przyjaznym uśmiechem mężczyzna.
Roman Polański czy Joseph Fritzl? Tryniu?

- Moja najśliczniejsza Miriam. - uśmiechnął się mierząc mnie wzrokiem
A kim ty jesteś, że mierzył wzrokiem, karpiem wigilijnym z Lidla? gdy ja bez zastanowienia rzuciłam się w Jego ramiona czując się tam najbezpieczniej. - Jesteś piękna jak Twoja matka
To zabrzmiało bardzo dziwnie, nie wiem dlaczego.
To normalne u cygańskich rodzin, ach te stereotypy, takie prawdziwe. - uniósł moją brodę i spojrzał mi głęboko w oczy po czym z uśmiechem pstryknął mnie w nos.

- Dziękuje tato. - schyliłam się chcąc z wyrazu szacunku otrzeć dłonią kant buta mojego ojca lecz ten zatrzymał mnie chwytając za ramie. Pewnie przydepnął 50 groszy.

Wziął mnie pod rękę i zaczął powoli prowadzić do salonu gdzie czekali na nas goście.
Księża lubiący imprezy z dziećmi?
Serce biło mi jak szalone ze strachu u zawstydzenia.
Bardzo dziwne nazwisko, ale widać musi być znany. Tradycja była przeze mnie akceptowana i w pełni zrozumiała lecz w tamtym momencie czułam niekontrolowane emocje, których nie jestem wstanie wytłumaczyć.
Przez was nie jestem w stanie normalnie przeczytać tego zdania.

- Pozdrów państwa.. - Siemaneczko, dziękuję za komentarze pod ostatnim filmem! – Pozdrawiam Polskę, Niemcy, archipelag Wysp Salomona i Zimbabwe! wykonałam polecenie ojca i ze spuszczoną głową przyłożyłam dłoń do twarzy pozdrawiając przybyłych, którym nawet nie byłam w stanie przyjrzeć się dokładnie.
My też to robimy, ale z innego powodu.

Usiedliśmy na dużych kanapach gdzie onieśmielona przybyłymi bawiłam się bransoletami na ręku czując na sobie wzrok młodego mężczyzny.
Pierwszy podryw i seks, to normalne gdy się skończyło 15 lat.

- Ile lat ma pańska córka? - pytań nie było końca, odpowiadał na nie mój ojciec chcąc wywrzeć na mnie najlepsze wrażenie by rodzina pana młodego zgodziła się na nasze zaślubiny. Niski przebieg, wysyłana jedynie po zakupy, żadnych stłuczek, dobry rocznik, sprowadzona z… Dobra, tu skończę. 16 lat, plomby gwarancyjne zachowane.

- Dwadzieścia dwa. - uśmiechnął się.
Chyba jest zadowolony, że ktoś ją w tym wieku jeszcze chce brać za żonę…
Widać, że traktuje ją jak wino – przedstawia jako starsze.
Robi dobrą minę do złej gry.

- Wygląda znacznie starzej..
Jak się ubiera córkę w stroje dla powodzian. - zaśmiał się chłopak, którego ton głosu, podejście zaskoczyło. Tu było klepane!
Gwałtownie uniosłam głowę i zaczęłam przyglądać się Rohitowi (tylko nie patrz w oczy!), który najwyraźniej nie czuł powagi sytuacji stukając palcami o kolano Biedak, na perkusję zabrakło…. Z początku przeraziłam się lecz wiedziałam, że życie u Jego boku może być niezłym doświadczeniem z Jego niebywałym poczuciem humoru.
Pewnie śmieje się z żartów o papieżu.
To nie ta kultura, tutaj nie wiedzą co to jest papież, a co do dopiero o kawałach.
To z czego mają się śmiać, z tego, że w XXI wieku wynaleziono nowoczesne sedesy?

BeenhakkerStras.jpg


- Słucham? - rzuciłam marszcząc czoło na co chłopak ponownie zaśmiał się.

Chyba jest naćpany, bo nawet Aspegera to nie rozśmieszyło.

- Proszę wybaczyć za syna, niestety Jego głupoty nikt z głowy nie wybije.
Testował Pan najnowszym młotkiem za 35 złotych z IKEI (firma zapłaciła autorowi za spam). - zaczęła usprawiedliwiać Go jego rodzicielka gdy ja zaczęłam się śmiać widząc miny, które robi słysząc swoją matkę.
Miny robi, a co on, szykuje się na wojnę z Pakistanem czy z Chinami?
Z Muzułmanami, w Indiach jest sporo islamistów.

- Musiałem to po kimś odziedziczyć. - dodał. #zaorane

<tu była grafika włoskiego amanta, patrzącego groźnym wzrokiem człowieka oceniającego straty po stłuczce>

- Może się przejdziemy? - rzuciłam wstając gwałtownie na co wszystkich wzrok spoczął na mnie.
Then every head turned on us…
 Rohit chętnie wstał podając mi rękę, którą chwyciłam i ruszyliśmy w stronę wyjścia do ogrodu. Z początku szliśmy w milczeniu podziwiając piękne rośliny, które pielęgnował nasz ogrodnik.
Herbata na plantacji?

- Musisz być taka drętwa? - zaśmiał się.

- Słucham? - odparłam z oburzeniem. - Nie jestem drętwa lecz poukładana i dobrze wychowana.
Nazywaj to jak chcesz, ale on ma rację. Masz kija w dupie.

- I kulturalna. - skinął teatralnie na co zaśmiałam się. - Już Cię nie lubię.

- Słucham?!

- Masz bardzo piękne oczy. - zauważył gdy odważyłam się spojrzeć na niego.
NIEEE!
No i chłopak zaliczył stan przedzawałowy jak ten gość, co uszkodził monitor grając w Straszny labirynt.

[[Plik:Scary Maze Game® Reaction[Monitor Punch]|thumb|center|250px|]]

- Dziękuje. - spuściłam onieśmielona wzrok. - Odziedziczyłam je po mojej mamie. - skwitowałam lecz najwyraźniej to Go nie interesowało.
Ja też nie byłbym zainteresowany drętwą staruszką, sorry.
Odnosiłam wrażenie, że żyje w swoim świecie, irytował mnie swoim tępym poczuciem humoru.
Przed chwilą było „niebywałe”, ale komplementy się skończyły, więc „tępe”.
Jest chamem, a chamstwo zawsze jest zabawne.
Nie nawiedziłam takiego typu ludzi, którzy myślą, że mogą wszystko nie ponosząc za to żadnych konsekwencji.
Szkoda że ciebie to nie dotyczy, pisząc takie bzdury.
Nie liczyłam na księcia z bajki, ale nie też na jego odwrotność pod względem charakteru i mentalności.
To książęta z bajki mają charakter? Człowiek uczy się całe życie.
Czułam, że jestem przez niego ignorowana, wywarł na mnie wręcz negatywne wrażenie.

Ruszył do przodu zostawiając mnie na środku chodnika, oburzona dogoniłam Go chcąc jeszcze pomęczyć się jego osobą.

- Ile masz lat? - wyrwałam.

- Trzydziesta na karku.
Zabrzmiało jakby odpowiadał na pytanie „która godzina”.
Ja wyobraziłem sobie Rapera w wielkim łańcuchu z zegarkiem na szyi.
A grypsujesz?

- Teraz Twoi rodzice chcą się Ciebie pozbyć? – Nie, bo jako indyjska ofiara losu nauczyłam się dobrze żebrać i rodzice czerpią z tego dochód. - tym razem to ja zażartowałam co mężczyźnie najwyraźniej się nie spodobało. - Wybacz.. Tego akurat nie lubi żaden rozpuszczony, erm… trzydziestolatek.
Nikt nie lubi, gdy dziewczyna ma dobry dowcip – im lepsze dowcipy tym bardziej inteligentna laska. A to przeszkadza przy więzieniu kobiety w kuchni.

- Jestem takim samym dupkiem Miriam, jednak coś nas łączy.

- Tylko to nas łączy - uśmiechnęłam się sztucznie odwracając się i postanowiłam wrócić do środka gdzie mój tata wraz z rodziną Rohita obwieścili nas nowiną, za dwa tygodnie odbędą się nasze zaręczyny.
***

tu był gif z połową nagiego Michaela Jacksona, niech spoczywa w pokoju>

Jeszcze nie tak dawno patrząc w lustro widziałem chłopca z bagażem marzeń i celów, które ze wszystkich sił pragnął spełnić. Nie chciał dorastać, chciał być zawsze tym małym, czarnoskórym dzieciakiem.
Bo każdy za młodego był murzynem – nawet Ryszard Ochódzki z „Misia” grał w koszykówkę i był czarny!
Gdy przyszło mu stawiać czoło snutym marzeniom wszystko co kiedyś chciał doświadczać weszło w jego życie. Trasy, koncerty, tłumy fanek - płacił cenę sławy.
Bo wszyscy artyści muszą cierpieć… Zaraz dostanę zatwardzenia.
Wątroba, impotencja, słaby słuch i cięta rana po tym, jak fan rzucił w jego stronę butelkę po whiskey? To da się wyleczyć.
Cierpienia średniego wiekiem Wertera.

Nie pamiętam kiedy ostatnio przeszedłem ulicą jako normalny, dla nikogo nie znaczący człowiek.
To może zmienić ciuchy? Cejrowski tak robi.
Chociaż możesz ubrać te gacie.
Nie pamiętam gdy zrzuciłem z siebie maskę i uśmiechnąłem się tak po prostu do człowieka, który uznał mnie tylko za kogoś przyjaznego, który swoim drobnym uczynkiem chciał umilić mu życie. Zamiast tego tłucze się w obstawie ochroniarzy i jestem skazany na wejścia od kuchni.
Gdyby nie męski rodzaj wypowiedzi, to bym założył, że bohater jest kobietą próbującą uciekać z kuchni, której w końcu zaczęła pilnować ochrona.

Pod osłoną czuje się samotny.
Nocujesz w bunkrze? Zaproś kogoś.
Pompowanie tlenu jest drogie.
Może to taki zwykły, przeciwatomowy?
W gronie tylu znajomych - czuje się samotny. Wszędzie fałszywe i puste słowa. Przyjaciele pojawiają się u znikają jak nic nie znaczące ulotne chwile.
I ty ich nazywasz przyjaciółmi?
Ale znajomi z podstawówki to raczej nigdy nie zostaną po latach przyjaciółmi.
Może ma swojego Drive-ina i jego przyjaciele wpadają do niego się najeść, wracając z pracy?

Usłyszałem dzwonek do telefonu
(czyli to nie telefon dzwonił, a jedynie dzwonek/głośnik?
Może wymontował, bo miał fajną melodyjkę.)
wiedząc czego mogę się spodziewać i bez wahania kazałem przyprowadzić mojemu ochroniarzowi kobietę, z którą byłem umówiony na spotkanie.

Młoda, o długich nogach i kruczoczarnych włosach kobieta weszła do mojego apartamentu. Usiadła na sofie i zaczęła rozpinać swoją krótką, czerwoną z imitacji skóry sukienkę. Rozchyliła kolana i związała swoje długie włosy.
Hmm, rozchylanie kolan raczej idzie w parze z rozwiązywaniem włosów, czyż nie?
Dopiłem czerwone wino, którego miałem w zwyczaju delektować każdego wieczoru
To mudżyn, a język polski być trudna – możemy mu to wybaczyć?
Za dużo tego wina, skoro składnia leży i kwiczy.
i poluzowałem krawat spoglądając na dziewczynę, która z zalotnym spojrzeniem wdzięczyła się do mnie. Zaśmiałem się gasząc główne światło i podszedłem do niej.


A następnie wyjąłem nóż i pobawiłem się w Kubę Rozpruw… Poniosło mnie.
Jak każdy mężczyzna miałem swoje potrzeby.
Ja też odczuwam żądzę krwi.
To mnie relaksowało, a wręcz pozwalało na zapomnienie wielu przykrych spraw.
Potrzeba – brak kobiet. Relaks – masturbacja. I wszystko jasne! Potrzebowałem wyzbyć się ciężaru i potrzebowałem miłości. Zaczepiane kobiety na ulicy być może nie były najlepszym wyjściem, ale nie mogłem pozwolić sobie na romanse z nie wiadomo kim. Kobiety, z którymi się spotykałem ukrywały to w pełnej dyskrecji. Renata była moją stałą 'przyjaciółką', z którą spędzałem upojne wieczory.
Jak ładnie ubiera w słowa fakt że chodzi na dziwki…
Ładnie ubiera w słowa? Nie daj Boże, żeby autorka trafiła do polityki. Ona by dała radę mnie przekonać, że opady śniegu wynikają z niepłacenia abonamentu RTV.
W łóżku układało nam się dobrze i oboje nie angażowaliśmy się w to emocjonalnie. Tak samo szybko wychodziła jak przychodziła. 3 minuty seksu? Trochę słabo…
Tak samo szybko wychodziła. Czyli po seksie była w stanie chodzić równie szybko.
Po prostu zaspakajała moje potrzeby, a ja w zamian za to pomagałem jej finansowo.

Gdy kobieta brała prysznic na łóżku
Łóżko z wbudowanym prysznicem? Nawet apple na to nie wpadło!
Łóżko wodne XXII wieku.
zostawiałem gotówkę i opuszczałem hotel wracając do mojego apartamentu, w którym wole mieszkać niż w Neverlandzie gdzie mam niemiłe wspomnienia.
Neverland, czy Nevada?
Może dlatego niemiłe, bo nie trafił do Nevady tylko do Neverlandu?
Brzmi tak rozsądnie, że nie ma szans by to było prawdziwe. Fanfikowa rzeczywistość.

- Michael czekałam na Ciebie.. - zamykając drzwi usłyszałem nadopiekuńczy głos mojej asystentki. Wysoka brunetka o ciemnej karnacji podeszła do mnie zakładając ręce na klatce piersiowej.

<tu spoczywa gif zirytowanej dziewczyny, która wcale nie miała ciemnej karnacji>

- Annie.. ARE YOU OK? ARE YOU OK?

- Nie stękaj, mój wujek dzwonił do Ciebie milion razy i zaparł się, że więcej nie zadzwoni. W tym tygodniu.

- Jest noc, jestem zmęczony.
Uhuhuhuhu, trzy minuty i już styrany? - odparłem delikatnym tonem ściągając koszule i spodnie zostając w samych bokserkach i rzuciłem się na łóżko.
Czy to jest normalne, oglądać swojego szefa w samych gaciach?
Cały spocony i brudny do łóżka? A kąpiel?
Zapomniałeś? Przecież ma łóżko z prysznicem!
No tak…
Ale ja nie wiem czy powinien brać prysznic w majtkach.
Może wstydził się przed Annie?
- Jutro się odezwę.

- Dobranoc leniu śmierdzący.
Czyli brał ten prysznic, czy nie?
Zapomniał odkręcić wodę.
- westchnęła zamykając drzwi. – Dzięki, jesteś zwolniona! – Słyszałem jak jeszcze krząta się po apartamencie wykonując kilka telefonów po czym wyszła zostawiając mnie samego.
Czyli bez happy endu.
Czyli bez scenariuszu z Brazzersa?
Bez łysego? Pogieło cię?
Kolega mówił, że łysy czasami nie występuje i szuka dublerów.
 Zapaliłem lampkę nocną i otworzyłem szufladę, w której zawsze schowane miałem tabletki na sen, tym razem zastałem tam opakowanie ziółkami i kartkę z napisem 'Mleko stoi w lodówce'.
Mleko na sen pił kanclerz Adam Sutler z „V jak Vendetta”. Wniosek – tylko gnidy piją mleko na sen!

- Annie.. - szepnąłem pod nosem opadając na poduszkę.
Czyżby zamiast kartki spodziewał się tam swojej ulubionej gazetki?
Ja myślę, że kupiła mleko beztłuszczowe zamiast pełnotłustego.

Ayanna Shameimaru! pracuje u mnie dość długo lecz wystarczająco długo bym mógł nawiązać z nią ogromną więź. Pracowała długo, ale przy tym długo.
Była jak pijawka, która wysysając ze mnie krew mimo wszystko mi pomaga.
A tutaj, czytając te piękne słowa, dowiadujemy się, że Annie otrzymuje za swoją pracę wynagrodzenie.
Jest moją prawą ręką i wsparciem, którego potrzebuje.
Kto potrzebuje?
Ayanna pochodzi z hinduskiej rodziny. Przyjechała do Stanów wraz z ojcem, który w okresie jej studiów zmarł. Jej matka jest siostrą ambasadora Indii, któremu obiecałem spotkanie ze względu, że pragnę przekazać sporą sumę na hinduskie domy dziecka. Omijamy prawo podatkowe dzieląc się z hinduskimi dziećmi?
A może chce zapobiegać przeludnieniu rozprowadzając tam rtęć?

Odkąd pamiętam darze ogromną czułością i troską.
Siema Eniu?
Ich niewinność i dobroć same proszą się o miłość,( ͡° ͜ʖ ͡°) którą nie zawsze otrzymują na tyle ile zasługują. Moje uczucie do dzieci od jakiegoś czasu jest kwestionowane przez media jak i ludzi, którzy po oskarżeniach o pedofilię zmienili do mnie nastawienie. Ksiądz Wesołowski?! Zamknięty w klatce fałszywych opinii uciekam do czegoś co kocham i czemu oddaje się w pełni - muzyce i tańcu.
Zauważcie, że każdy się tu w końcu komuś oddaje.

Czując się przytłoczony rzeczywistością
To ty nie jesteś od niej oderwany?
postanowiłem zaszyć się w jednym z pomieszczeń wyłożonych parkietem z wielkim stereo
Parkiet z stereo? Chcę!
i lustrem na pałą ścianę
NA PAŁĄ?!
Jest w samych bokserkach.
Może się ich pozbył… Dobrze że autorka nie dała gifa.
Włączyłem muzykę, która sama zaczęło miotać mną.
Miota nim jak szatan!
Szatan szatan, szatan szatan, Oł je! Oł je!


Czułem melodie całym ciałem i oddawałem się jej tracąc świadomość.
To nie tak, po prostu szatan cię opętał.
Niczym dobry kawałek seksu lecz świadomość, że za każdym razem pozbawiasz rytmu cnoty ?! może stać się to jeszcze lepszym doświadczeniem.

Ugotowałaś mi mózg autorko, gratulacje.

"Żyję cicho krwawiąc.

Krwawię cicho żyjąc."

Oczy poetom ryjąc

Oto motto życiowe emo.

„W krzaki skoczył zając,
wielką marchew trawiąc.”
Patrzcie, wierszyk!



PS; I jak?
Zdecydowanie krwawiąc.
No spoko, termin do psychiatry mam na grudzień.
Ja na szczęście za tydzień.
Ja państwówka :(

Wstęp taki, krótki, ale chciałam oddać, że obydwoje główni bohaterowi mimo, że mają wszystko nie są szczęśliwi. <tu wstawić obrazek z kimś z przekręconą głową>

Nie lubię postawy "Nie znam, a się wypowiem" więc jeśli ktoś chce się bezpodstawnie przypieprzyć (za przeproszeniem) do motywu lub czegokolwiek to polecam pogłębienie swojej wiedzy na temat kultury hinduskiej i obejrzenie choć jednego filmu bollywood :) Obejrzałem Slumdoga – jestem ekspertem?
A ja czytałem „Asteriks i Szecherezada”!
Wybacz, ale nawet ja widzę faile, mimo że nie jestem fanem Bollywood.

Co do obsady wybrałam moich ukochanych aktorów i aktorki. :3

Jeśli macie jakieś pytania to śmiało piszcie :*
Gdzie można kupić te same prochy?
Chcesz kupić taki lewy towar, pogięło?
Też zarejestrować was do psychiatry?
Trudno mi doprać koszulę, a nie mogę się pozbyć wrażenia, że ona ćpa proszek do prania.

W tym tygodniu notki mogą pojawiać się rzadziej z racji nawału klasówek i kartkówek.
Pozdrów nauczycieli.
Zwłaszcza od polskiego. Ale tego od fizyki też.
Ale dlaczego akurat od fizyki?
Bo nigdy jeszcze nie widziałem czegoś tak wyjebanego w kosmos.

Trzymajcie się cieplutko :*
Trzymamy się, zima idzie, a my węgiel już kupiliśmy!

God Bless You ♥
A nie sziwa czy inny winszu?

Rozdział pierwszy – Jestem Hinduską

Hejka Kochani <3

Łapcie notkę, która mam nadzieję przypadnie wam do gustu. ;*

Owszem, przypadła, patrz:

Niby Kaczmarski.gif


Zapraszam do czytania i oceniania <3

Jeee!
Mam nadzieję, że będzie odlotowo i że wstawię 9/11!
Tylko nam z wrażenia nie wyskocz.

***

Patrząc wstecz uświadamiam sobie iż moje życie było nieszczęśliwe. Nie mogę nazwać tego porażką lecz nie umiem przeboleć wielu spraw, które mnie obciążyły. Już na samym początku byłem traktowany jak zabawka i jak worek treningowy, który obrywał za każde niepowodzenie Zupa była za słona?. Byłem katowany, bity i oczerniany lecz nigdy nie okazywałem jak bardzo sprawia mi to bólu.
Wszyscy to już na pewno zauważyliście. Zabrakło przecinka przed „lecz”.
Wszystkie wezbrane przez siebie emocje wyrzucałem w poduszkę głaskany po moim afro przez moją matkę, która jedyna rozumiała, że cierpię.
Bo fryzura jest równie ważna co matka…

W późniejszym czasie, w okresie mojego dorastania zaczął pojawić się widoczny i nieprzyjemny trądzik, który zabrał mi to co mimo zadawanego mi bólu miałem - pewność siebie. Potem zmiany skórne i ostateczny wyrok - bielactwo nabyte.
Bielactwo to tak jakby wygrać totka.
Spekulacje mediów i rozpowiadane niestworzone historie na temat mojego wyglądu nie bolały mnie tak jak oskarżenia o pedofilie, które zabrały mi wszystko - dosłownie wszystko. Pod uśmiechniętą twarzą kryje się niezmierzony ból, którego trudno mi było choć na chwile wymazać z serca.
Coś mi się gotuje w żołądku jak to czytam.

<Tu było zdjęcie uśmiechającej się dziewczyny. Pewnie się cieszyła z jego nieszczęścia.>

- Michael byłeś dziś na spotka.. - Annie usiadła mi na biurku przeglądając moje notatki gdy wstałem odgarniając włosy.

- Dzwoniłem do twojego wujka, skarbie. Już nie „pijawka”. „Skarbie”. - pocałowałem ją w policzek uśmiechając się. - Jeszcze coś?

- Co powiedział? - dociekała.

- Zaprosił mnie jutro po południu do siebie. - skwitowałem. „Zaprosił mnie jutro rano”. Podróżuje w czasie, skubany.

- To miłe, pójść z Tobą?

- Nie dziękuje, sam to załatwię. - przygryzłem wargę odgarniając jej kosmyk włosów z twarzy. - Jak z Nicolasem?

- Możemy nie gadać o tym dupku?

- Oczywiście, to lecę..

- Michael. - zatrzymała mnie łapiąc za rękę. - Nie przeraź się jutro..

- Czym? - zaśmiałem się nie wiedząc co ma na myśli moja przyjaciółka. Bedzie tam na niego czekała Billie Jean?

- Po prostu. - uśmiechnęła się sztucznie. Nie chciałem zadawać już pytać, kiwnąłem głową i postanowiłem przejść się gdzieś.


Przyczepiłem długą brodę, wąsy i ubrałem się w dresy zakładając słomiany kapelusz na głowę.
Wyobraziłem to sobie. Jak ktoś posądzał o pedofilię to miał w ten sposób niezłą pożywkę.
Wyobraziłem sobie taki strój, w życiu nie wyszedłbym w tym na ulicę. Na pierwszy rzut oka wygląda to komicznie lecz tylko tak mogłem wyjść na ulice czuć się choć przez chwile wolnym człowiekiem z dala od pisku i słyszenia mojego imienia skandowanego przez tłumy fanów, którzy za każdą cenę chcieli być blisko mnie.
Nie można tego było rozbić na kilka zdań. Chwytaj autorko, może przydadzą ci się te kropki: …….
Kochałem ich lecz niektóre z ich zachowań były absurdalne. Mówią, że mnie kochają, znają i szanują lecz w wielu kwestiach nie są w stanie zrozumieć jak ważna jest dla mnie przestrzeń osobista. Jest czas gdy oddaje im się w pełni - trasy i spotkania.
Na tym etapie naprawdę bym był ostrożny z używaniem frazy „oddać się”.
Wtedy mogą wszystko, poczynając od autografów, a kończąc na pełnej bliskości ze mną poprzez uścisk.
Dla kogoś takiego byłbym zdolny do największych szaleństw, na przykład do głaskania po ręce.

Idąc nie znaną mi uliczką czułem za sobą obecność moich dwóch ochroniarzy, którzy dla bezpieczeństwa podążali za mną ubrani z mojej prośby w zwykły, codzienny strój tak by nie wzbudzali podejrzeń.
Bardziej podejrzane jest to, że autor tekstu nie miał na lekcjach języka polskiego tematu o pisaniu wyrazów z „nie”. NIEZNANĄ!

Lubiłem przyglądać się miejskiemu życiu, patrzyć na matki z dziećmi, które podskakiwały w rytm melodii układanej w głowie, Trenuje na osiedlową babcię? kochałem patrzeć na plakaty i obrazy malowany (pst, tutaj znowu!) na murach budynków - inspirowało mnie to.
Przechodząc obok jednych z wielu sklepów postanowiłem do niego wejść chcąc sobie coś kupić. Sklep nie duży ze sporą ilością artykułów, które walały się po całym lokalu.
Bardziej walają się tutaj błędy językowe i ortograficzne niż towar w tamtym sklepie.

Liczbik a.gif


Klientów była zaledwie garstka dzięki czemu czułem się pewniej. Z początku zacząłem przeglądać dział ze słodyczami co budziło we mnie wspomnienia z dzieciństwa gdy jako mały chłopiec z uzbieranych pieniędzy przyjeżdżałem do miejscowego spożywczaka i kupowałem całą torbę cukierków, które i tak wyjadali mi moi bracia. Jacksoniątek było aż dziewięć, przy czym Michael był z tych młodszych. Mimo wszystko oto on właśnie dostawał furę i jeździł na zakupy. A słodycze wyjadało mu jego starsze rodzeństwo.

Do koszyczka wrzuciłem dwa batoniki i lizaki, i ruszyłem na stoisko z gazetami gdzie interesowały mnie głównie kreskówki, które z przyjemnością czytałem.
Oki, mamy jakiś cyberpunk tutaj? Gazety mogą wyświetlać kreskówki…
Pochłonięty przeglądałem gazetki gdy zaczęła mnie dochodzić rozmowa ekspedientki z klientką. Młoda dziewczyna, w sari i długim warkoczem na głowie splecionych z czarnych jak węgiel włosów. Spojrzałem na nią kątem oka i wróciłem z powrotem do oglądania prasy.

<tu był gif z Jacksonem udającym, że wcale nie jest Jacksonem>

- Mogłabym za chwile zapłacić? - bełkotała co mnie lekko śmieszyło. Jej nieporadność wyczuć można było na kilometr. - Byłam pewna, że portfel wzięłam ze sobą..

- Nie ma mowy, proszę odłożyć zakupy na miejsce. - niesympatyczna kobieta za ladą nie chciała ulec dziewczynie, która prosiła ją na wszystkie sposoby. - Takie numery to nie ze mną. Brunner - warknęła.

- Ja naprawdę..

- Naroiło się was tu jak mrówek! Cygany, złodzieje i brudny naród. Raus! - dodało Chwila moment – najpierw wielki ból odbytnicy, że ekspedientka jest nietolerancyjna, a potem mówimy o kobiecie jak o krowie czy innym zwierzęciu?! czego sam nie mogłem puścić płazem. Nie wiem co poczuła ta dziewczyna lecz wiedziałem, że należy jej pomóc.

- Proszę doliczyć te rzeczy do rachunku, zapłacę za to. - podszedłem do stoiska i podałem starszej kobiecie kartę kredytową, którą z kwaśną minął (kto kogo minął?) niepewnie wzięła. Patrzyłem w jeden punkt nie chcąc wzbudzać w dziewczynie żadnych podejrzeń co do mojej osoby. Czułem, że na mnie patrzy z dokładnością mi się przyglądając. Starałem się pokazać iż nie jestem zainteresowany nią, a to co robię to czysta uprzejmość.

Licznik bb.gif


- I proszę tej dziewczyny nie obrażać, bo powiem pani. - dodałem rozliczając się z ekspedientką, zabrałem swoje rzeczy i ignorując młodą kobietę opuściłem sklep ruszając w swoją stronę.
***
<tu było zdjęcie Jacksona mającego wykonać wyrok śmierci>

- Proszę doliczyć te rzeczy do rachunku, zapłacę za to. - usłyszałam za sobą dość poważny męski głos.
Jackson i „męski głos”. Mhm.
Kiedyś coś było o tym że faceci nie nadążają za kobiecymi wymysłami.
Odwróciłam się mierząc jego właściciela wzrokiem, ubrany był dość nie zwyczajnie, zarośnięty o czarnych okularach facet z kapeluszem na głowie przekazał kobiecie kartę. - I proszę tej dziewczyny nie obrażać. - dodał biorąc swoją reklamówkę, wyminął mnie i wyszedł z lokalu. Z początku nie wiedziałam jak zareagować lecz chwyciłam gwałtownie zakupy i wybiegłam za mężczyzną ze sklepu. Na szczęście zdołałam Go
Wielką literą - pewnie wzięła go za któreś wcielenie Wisznu lub innego bóstwa.
Raczej za mało bystra by umiała grać w Go.
złapać idącego ulicą. Podwinęłam długie sari i podbiegłam do niego zatrzymując Go. - Niech pan się zatrzyma - poprosiłam. Nieznajomy domyślając się, że to ja na początku zaśmiał się patrząc przez siebie
Mają tam legalną Marihuanę, że wszyscy faceci śmieją się bez powodu?

- Dziękuje, nie wiem jak się odwdzięczyć, może.. - rozejrzałam się dookoła zatrzymując wzrok na jednej z bransoletek przyozdabiających moją rękę i zaczęłam ją ściągać. - Jest złota..

- Niech panienka się uspokoi, zrobiłem to z czystej dobroci. Może odprowadzę Cię do domu? Jestem wielkim wielbicielem młodych ludzi.

- Wolałabym nie. Znowu bez happy endu. - spojrzałam na niego przerażona lecz on przejął moją torbę z zakupami i ruszył przed siebie nawet nie wiedząc, w który kierunku idzie się do mojego domu.

- Na prawo. - mruknęłam poprawiając mężczyznę, który jak żołnierz zrobił na pięcie odwrót i pewnym krokiem ruszył w skazaną przeze mnie stronę Za co skazana ta strona? Może jest lewakiem i nigdy nie skręca w prawo? co mnie rozbawiło.

- Masz jakieś imię? - zaczął gdy dołączyłam do niego ukrywając mój śmiech, którego zazwyczaj się wstydziłam ponieważ nie przepadałam za nim.



- Lidia - skłamałam.

- Masz zagraniczny akcent, wręcz plączesz się w angielskim Od kiedy akcent ma coś wspólnego z gubieniem się w języku angielskim?. Długo mieszkasz w Stanach? - ciągnął rozmowę wręcz czułam się jak przesłuchiwana.

- Jestem Hinduską. - wsadziłam kosmyk włosów za ucho. - A tu mieszkam kilka miesięcy.

- Jesteś młoda, ale z zakupami doświadczenia nie masz.
Zarzuca jej bycie złodziejką w Indiach? Może myśli że tam wszystko idzie na handel wymienny?

- Byłam pewna, że zapakowałam portfel - rzuciłam porywczo na co nieznajomy zaśmiał się. Nie powiedziała że swój portfel.
Analizowałam jego każdy gest chcąc zrozumieć jego istnienie, ekscentrycznie ubrany posiadał w sobie nutkę tajemniczości. Jego dealer pozostanie jego słodką tajemnicą, niestety. Mimo, że nie rozpoznawałam w nim żadnej znajomej mi postaci ani żadnego z kanonicznych wcieleń Wisznu czułam się dziwnie w bardzo wyjątkowy sposób jak gdyby rozmowa czy samo przebywanie z tym człowiekiem było dla mnie wyróżnieniem. Nie każdy ma na tyle odwagi lub głupoty by gadać z ćpunem.

- A ta kobieta w sklepie.. - wyrwałam gdy od dłuższego czasu szliśmy w zupełnym milczeniu, który mnie onieśmielał.

- Nie przejmuj się takimi osobami, jesteś wyjątkowa mimo swojego pochodzenia. Nie rozumiem ludzi, którzy tak postrzegają swoich bliźnich. Skąd ta wrodzona nienawiść? Przecież nie tak Bóg nami kieruje. A ty co, żyd czy islamista? Przecież wy tam macie wielu bogów! - zaczął z wyraźnym żalem i brakiem zrozumienia jak gdyby tym krótkim monologiem chciał mi wyznać swoje poglądy, wierzenia i pozycje. Mimo, że się krył w pełni się otworzył.

- Ja dążę by odrodzić się na nowo. W każdym znaczeniu tego słowa.

- Myślisz, że już umarłaś?

- Myślenie jest pułapką, kusi zakłamaniem, a w rezultacie prowadzi do całkowitej zguby.
Proszę Państwa, oto motto autora tekstu!
Szkoda że bierze to do siebie aż za bardzo.
- zatrzymałam się, a on wraz ze mną odwracając się w moją stronę na pięcie i pierwszy raz poczułam jak się mi przygląda. To on jest Psionikiem?
Zawstydziłam się nie wiedząc co powiedzieć, przede wszystkim unikałam naszego spojrzenia, wstydziłam się wręcz czułam się onieśmielona.

- Co chcesz przez to powiedzieć? - zmarszczył brwi.

- Że myślenie rani drugiego człowieka. Gdybym miała wyznać co myślę nazwałabym Cię świrem zerwanym z choinki
Hindusi i choinka. Przecież to wymieszanie dwóch różnych religii! To tak jakby motorniczy warszawskich tramwajów był Janusz Tracz. Nie te seriale w przykładzie i nie te symbole religijne! lecz czuje, że jesteś wyjątkowy. Nie znam Cię, a tak czuje.

- To czemu uważasz, że umierasz?

- Bo gdy budynek nie ma fundamentów wali się, podobnie jest ze mną, nie mam racji bytu.

- A co masz na myśli mówiąc 'fundament'? - dociekał lecz zaśmiałam się kręcąc głową.
Nogi. Żeby nie zapominać o „dniu nóg”.

- Wybacz. - spuścił głowę

Dopiero gdy staliśmy w miejscu przez dłuższą chwile, na pustej ulicy zauważyłam, że towarzyszą nam również dwaj mężczyźni. Patrol antyuchodźcowy?
Przeraziło mnie fakt iż idą za nami od samego sklepu trzymając za każdym razem tą samą odległość.

- Jesteśmy na miejscu - uśmiechnęłam się słabo. Nieznajomy rozejrzał się dookoła marszcząc brwi.

- Mieszkasz tutaj? - zapytał zdziwiony widokiem obskurnej dzielnicy. Kiwnęłam tylko głową nie chcąc się tłumaczyć, zabrałam mu torbę z zakupami oraz portfel, raz jeszcze podziękowałam i weszłam do jednej z kamienic patrząc przez szybę w drzwiach Drzwi wejściowe z szybą? Madoko, chroń ich majątek. czy mężczyzna odchodzi tak też zrobił więc postanowiłam w końcu wrócić do swojego domu Pójście do kamienicy, oglądanie gościa przez szybę w drzwiach (wejściowych!) i powrót do domu?, który mieścił się dwie przecznice stąd. Szłam szybkim tempem odwracając się co jakiś czas za siebie.
Czyli się nie skapnął, że nie ma portfela?

Gdy weszłam do domu już w progu usłyszałam głos mojej kuzynki, która najwyraźniej dowiedziała się o moich zaręczynach bo pierwsze co, to zaczęła temat Rohita.

- Ayanna, proszę Cię. - westchnęłam wchodząc do kuchni gdzie zostawiłam zakupy, o które prosiła mnie ciocia Lola, mama mojej wybuchowej kuzynki (To jakaś rozrywkowa rodzinka! Różnorodna kulturowo, lewica jest wzruszona)., która najwyraźniej nie chciała się ode mnie odczepić. Poszła ze mną do mojej sypialni gdzie rzuciła się na łóżko (Ciekawe, czy to łóżko też ma wbudowaną funkcję prysznica) Nie porównuj apartamentu do mieszkania w kamienicy, zachowaj trochę powagi. biorąc do ręki książkę, której byłam w trakcie czytania. Musiała by być wodoodporna.

- Nie powinnaś być w pracy?
To taki ich humor wewnętrzny.

- Moja praca polega na niańczeniu trzydziestosiedmio latka (pisownia „orginalna”), który jutro ma do was wpaść. - rzuciła kartkując lekturę, którą nie będąc zainteresowaną rzuciła na szafkę. - Co tam młoda?

- Tylko nie młoda. - oburzyłam się siadając przy mojej toaletce. 22 lata, jak wspominaliśmy, to już nie jest młodość.

- Przystojny ten Twój Rohit? Podoba Ci się? Jaki jest? - rzuciła serie pytań, na które nie miałam ochotę odpowiadać z powodu, że nie mile wspominam spotkanie z tym idiotą. Te opowiadania składają się głównie z seksu i przesłuchań. Przyznaję, że konwencja jest naprawdę oryginalna.

- Nie jest w moim typie. Zresztą, jak Go poznasz to zobaczysz. Nie znam Go na tyle by Ci o nim gadać. Znowu „go” z dużej. Kusi mnie by wymyślić suchar dotyczący gry w Go, ale nie umiem.

- Ugryzło Cię coś dzisiaj?

– Pies, kiedy chciałam zabrać portfel.

- Nie. Jestem zła i tyle. - syknęłam. - A ten twój trzydziestosiedmioletni latek to kto?

- Michael Jackson, z pozoru cichy, nieśmiały chłopiec, a w ukryciu zajebisty facet.
Ten znawca piwa i pisarz? Ale on zmarł w 2007 roku.

- Zajebisty?

- Świetny w sensie Miriam (?!), świetny. -
Chyba autorka nauczyła się nowego słowa, i używa gdzie tylko się da. Tak to moim zdaniem wygląda.
rzuciła wzdychając. - To jest najlepsza rzecz jaka mnie w życiu spotkała to praca u Jego boku. Tak go ceni, że pisze o nim z dużej litery.
Wiesz co? Dopiero teraz zrozumiałam, że jest jak narkotyk, (Chyba wszyscy mają tutaj kontakt z dragami) sprawia, że masz silną potrzebę bycia przy nim. Jest wyjątkowy..

- Nie tak jak tata. - uśmiechnęłam się dumnie. - Go nikt nie zastąpi..

- Możemy się założyć, że w pewnym momencie twojego życia będzie mieć coś większą moc? Naprawdę wielką.
Każdy agregat prądu posiada większą moc od człowieka.
Efektywność energetyczna jednak nie ta.

- O co się zakładamy? - rzuciłam się obok niej z uśmiechem na ustach. Może o portfel? Czym by się wypłaciła ta druga?

- O jedno życzenie. - uśmiechnęła się chytrze i uścisnęłam z nią dłonią uważając nasz zakład za aktualny.
Pierwszy raz widzę, żeby ktoś na flaszkę powiedział „życzenie”. ‘’Ej, Józek! Skocz po życzenie!’’
        "Al­bo­wiem nig­dy nie wiado­mo czy jut­ro na ro­gu uli­cy nie spot­kasz anioła który jed­nym spoj­rze­niem mógłby od­mienić two­je życie i ofiaro­wać miłość."
                                      

***

Ps; I jak?

Nie gadam, zapraszam raz jeszcze do oceniania.

Trzy majcie się cieplutko <3
Po co mi życzysz cyfry trzy? A, że trójkę w uzębieniu. Dzięki, ale wyrwano mi tylko jedną dolną szóstkę.

Pozdrawiam, Marysia :*

Rozdział Drugi - Ładna, bezczelna gówniara.

Hejka Kochani!

Gracjan Roztocki hej.jpg


Łapcie notkę, z której do końca zadowolona nie jestem.

Mam nadzieję, że chociaż wam się spodoba.

Zapraszam do czytania i oceniania :*

***

<Tutaj było zdjęcie Michaela z wyjątkowo upiornym uśmiechem, prawie jak animatrony z FNAF>
Ogromna rezydencja z ogrodem, fontanną i rzeźbami przy fasadzie budynku wzbudzała podziw. Nie byłem nigdy w takim miejscu. Wszystko urządzone było z klasą z wyraźnymi akcentami kultury dalekiego wschodu.
Odmiana od kultury indyjskiej.
Obrazy bożków i figurki przyozdobione kwiatami i świecami. Na długim tarasie tuż by wejściu (by wejściu?) do środka unosił się przyjemny zapach kwiatów, który wpływał na zmysły niczym najdoskonalszy ambrozjak.
Nie wiem jak wydzielina z przewodu pokarmowego kaszalota może być przyjemna w zapachu…
Nawet Google nie wiedziało, co to jest „ambrozjak”.
Ja przyjąłem że to jakiś wyrób z ambry.
Może to afrodyzjak z bursztynu, czyli z amberu?
Obstawiony dwoma ochroniarzami po zadzwonieniu sporym dzwonkiem czekałem na wyjście gospodarza. Korzystając z chwili okazji poprawiłem swój czarny mundur i fedorę na głowie (Nosi laptopa na głowie? Pewnie kultywuje zwyczaj noszenia wazonu na głowie. Do tego z Fedorą, jakby to było niedostatecznie szalone.) i wsadzając ręce do kieszeni dalej oczekiwałem na otwarcie.

Drzwi w pewnym momencie otworzyła kobieta w średnim wieku (czyli ile, 16 lat?) z uśmiechem na twarzy zapraszając nas do środka.

- Ayanna dużo mi o panu opowiadała. - rzuciła łapiąc mnie za rękę i wprowadziła w głąb budynku z ogromnymi schodami, które prowadziło na pierwsze piętro.
Użycie rodzaju nijakiego sugeruje, że owa „kobieta w średnim wieku” trzyma się niezbyt dobrze.
A może to nie jest kobieta? Zaraz sprawdzę na gender wiki…
Widok w wewnątrz wydawał się jeszcze bardziej interesujący. Było tu coś niezwykłego, oprócz zapachu, wszelakich ozdób czuć było przyjemną aurę tego miejsca, która wprawiała w zachwyt.

- Annie? - mruknąłem upewniając się.

- Ayanna! - wymówiła swoim narodowym akcentem. - Amerykanka się teraz z niej zrobiła! - Foch, bo amerykaniec mówi po amerykańsku. fuknęła oburzona na co zaśmiałem się.

- Pani jest jej matką prawda? - zapytałem na co kobieta kiwnęła głową.

- Proszę siadać, zaraz zawołam brata. Może pan się czegoś napije? Herbatki?
Mój niewolnik z Bangladeszu sam ją zrywał!
No i nie wiemy, czy jest jej matką. Napięcie jak w rozładowanej baterii.

- Poproszę - uśmiechnąłem się przytakując zabieganej kobiecie i westchnąłem czując się poddenerwowany rozmową z samym ambasadorem Indii. Nie chciałem siadać na kanapie, która prezentowała się również gustownie jak reszta wyposażenia salonu. Hindusi przecież siadają na stołach i komodach.
Zacząłem się rozglądać po pomieszczeniu gdy na kominku dostrzegłem zdjęcia, najwyraźniej rodzinne, na których wszędzie były trzy małe dziewczynki, które na kolejnych zdjęciach były znacznie starsze.
Tzn. te małe dziewczynki.
Chciałem przyjrzeć się jednej z fotografii dokładniej gdy usłyszałem za plecami głośne odchrząkniecie.
Co się lampisz?


Fikasz?
8 Walross 1999.jpg




- Witam! - przed moimi oczami stanął wysoki, o ciemnej karnacji mężczyzna z brodą lecz przyjaznym uśmiechem na twarzy.

- Niech pan wybaczy za wścibskość. - rzuciłem zawstydzony gdy gospodarz machnął ręką biorąc jedno zdjęcie do ręki i pokazał mi je.

- Moje trzy perełki. A perły produkują małże i ślimaki! Wiem, bo facetka na przyrodze dziś mówiła! - uśmiechnął się dumnie. - Parmita, Anjali i Miriam.

- Musi pan być pewnie dumny z takich trzech małych pociech.
Ale później już były starsze, jakby ktoś nie wiedział. Interesowały go w najmłodszej formie, więc coś jednak się dzieje… - skwitowałem na co mężczyzna zaśmiał się klepiąc mnie po plecach i zaczął prowadzić w stronę sofy gdzie oboje usiedliśmy.
Uff, czyli jednak na sofie można usiąść.

- Te trzy pociechy wyrosły mi na piękne dziewczyny. Zresztą.. - gwałtownie wstał wychodząc na ogromny korytarz i zaczął wołać córki i wrócił do mnie. #zniszczonemażenia

- Chciałem również przeprosić na moje zwlekanie z wizytą, ale ostatnio miałem nawał pracy. - wytłumaczyłem się z prokrastynacji. Mężczyzna skinął tylko głową uśmiechając się na widok młodej dziewczyny, która wbiegła niepostrzeżenie do salonu. Wstałem z uśmiechem gdy ta zawstydzona spuściła wzrok. Ucałowałem ją w jej delikatną dłoń i odczekałem aż zajmie miejsce.

- Gdzie Miriam? - wyrwał mężczyzna najwyraźniej zaniepokojony.

- Chyba w ptaszarni. Dziwne to brzmi, jak połowa tekstu to historia o podejrzeniach o pedofilii u jednego z bohaterów… - rzuciła niewinnie bawiąc się nerwowo fragmentem chusty.

- Cała Miriam, pan wybaczy. - mężczyzna opuścił salon zostawiając mnie z dziewczyną, która milczała nadal nie nawiązując ze mną kontaktu wzrokowego.

- Jak masz na imię?

- *Anjali. - rzuciła krótko ładnie akcentując swoje imię co powtórzyłem na co dziewczyna zachichotała słysząc moje zmagania z jej ojczystym językiem. Ciekawe którym, w Indiach jest kilkaset języków…

- Bardzo ładnie. - skwitowałem słysząc z korytarza donośne szepty znajomego mi głosu znów wstałem gdy moim oczom ukazała się spotkana wczoraj przeze mnie dziewczyna. Na początku ogarnęło mnie zdziwienie, które z każdą chwilą przeradzało się w zawiedzenie.

- Pozdrów pana. - dziewczyna uniosła dłoń przesyłając mi słaby uśmiech. Nie wiem z czego się cieszyć. - Moje dwie ptaszyny. - westchnął obejmując obydwie gdy ja z uwagą przyglądałem się Lidii, która najwyraźniej nią nie była. - Moja najstarsza córka wydana za mąż wyjechała wraz z mężem do Indii. - dodał.

Gdy usiedliśmy by omawiać sprawy związane z domem dziecka Czyli sprawy związane z ominięciem prawa podatkowego. co chwile spoglądałem na dziewczynę, która najwyraźniej była już znudzona.

- Mi wystarczy numer konta bankowego. - oznajmiłem gdy mężczyzna zaczął przegrzebywać stertę dokumentów.
Gdyby się tej scenie jedynie przysłuchiwać, to oprócz pedofilii Jackson wkrótce usłyszał by zarzut o handlu ludźmi.

- Został w gabinecie, zaraz przyniosę. - wstał znów opuszczają pomieszczenie. Odchrząknąłem układając zgromadzone przeze mnie myśli i znów zerknąłem konta Bankowego? na dziewczynę. Aha…

Szok.jpg


- Masz na imię Lidia prawda? - wyrwałem na co spojrzała na mnie przestraszona przełykając ślinę. Ukrywając złość nie osiągnął bym celu. Czuje się oszukany. Kłamstwo to jednak kłamstwo, nie przejawia się w niczym dobrym, a w konsekwencji rani drugiego człowieka.
Nawet wtedy, gdy widzimy umierającego gościa i mówimy mu wprost, że zaraz zdechnie?
A czy każdemu przypadkowo spotkanemu człowiekowi powiesz, jak masz na imię i gdzie mieszkasz?

- Miriam. - poprawiła, a jej wyraz twarzy cały czas był taki sam, nie zmieniał się. Zaśmiałem się z ironią w głosie gdy Anjali patrzyła się raz na mnie raz na siostrę.

- Zdawało mi się, że Lidia. - znów zaakcentowałem to imię chcąc by Miriam skojarzyła ze sobą fakty. Była bystrzejsza niż mi się mogło zdawać. - Ale to chyba pomyłka. - dodałem gdy wrócił pan Kapoor dając mi do ręki niedużą kartkę, którą schowałem do swojej teczki.

- Będziemy w kontakcie? - rzuciłem dając ambasadorowi do zrozumienia, że czas na koniec spotkania.


- Oczywiście. Ma pan wielkie serce. A portfel jeszcze większy. - uśmiechnął się wstając i uścisnął ze mną dłoń. - Chciałem jeszcze..

- Słucham? - posłałem mu łagodny uśmiech.

- Za dwa tygodnie odbędą się zaręczyny mojej córki, będziemy zaszczyceni jeśli pan się na nich zjawi.

- To miłe więc jeśli będę wolny to bardzo chętnie.
Generalnie koleś dał się nam poznać jako entuzjasta „miłości” niezobowiązującej. Niewiele się chyba w tej kwestii zmieni przez dwa tygodnie.

- Więc do zobaczenia, Miriam odprowadź pana ja muszę wykonać parę telefonów. - skwitował dość poważnie. Rodzina Kapoor wywarła na mnie mieszane uczucia. Ambasador wydał się miłym i pogodnym człowiekiem trzymający wszystko w ryzach. Mimo iż jego głos jak i wyraz twarzy był poważny czułem się szanowany przez niego.
A może dlatego czujesz się szanowany, bo traktuje cię poważnie?

Mając okazje porozmawiać sam na sam z Jego córką, która wzbudziła we mnie tyle nie zrozumiałych emocji postanowiłem wykorzystać tą szanse w pełni. Specjalnie na przekór dziewczynie szedłem wolno Rzeczywiście, wiele to da… i dalej jej poznać iż gniewam się na nią. Popaatrz, focham się! Łuuhuu!

- Okłamałaś mnie. - rzuciłem niespodziewanie gdy ta otworzyła mi drzwi,<Dramatic Look! Obrazek> o które się oparła na chwile milcząc. Była inteligentna, umiała przygotować się do odpowiedzi, nie mówiła co jej ślina przynosiła na język. wręcz długo rozmyślała nad tym co chce przekazać rozmówcy.
Kurwa, ty jesteś psionikiem czy innym telepatą że tyle nagle o niej wiesz?
Na ulicy wydawała się tajemniczą, spokojną dziewczyną lecz wtedy jedynie stwarzała fałszywe pozory, które w końcu wyszły na jaw.

<Tu był gif z mężatą hinduską, mężatą bo miała plamkę na czole. Nie wiem kogo to miało przedstawiać.>

- Pan też mnie okłamał. - mruknęła unikając mojego spojrzenia, które w nią wbijałem podziwiając jej nieskazitelną urodę. Och, czarujące.
Nieskazitelną jak woda święcona w kościele w Bobkownikach Podlaskich – wiem, bez sensu, ale tej Coelizacji nie mogłem pozostawić bez głupiego porównania.

Słysząc jej słowa, wręcz śmieszną wymówkę Jakby nie można było po prostu napisać „wymowę”. Rozumiem, że autoreczcę zdarza sie czasami dawać zdrobniątka do rzeczowników, tak, by wyszło śmieszniutko. zaśmiałem się zakładając okulary.

Mj dealwith.gif


- Nie okłamałem. Czy choć raz zapytałaś mnie o tożsamość? Czy ciekawiło Cię jak mam na imie?

Nawet nie podbierałaś mnie widząc, że tam nie byłem tym kim jestem. Nie okłamałem Cię Miriam, a ty tak.
Co to znaczy „podbierać kogoś”? Po trochu kraść sobie ludzi?

- Miałam ku temu powody.
Przecież, nie będę okradała sklepu pod prawdziwym imieniem!

- Perfidnie mnie okłamałaś. - przygryzłem nerwowo wargę i uniosłem lekko głowę.

Takiego opisu wypowiedzi bym się spodziewał w scenie intymnej raczej, ale nie zaskoczyłoby mnie, gdyby nagle zaczął kopulować ze wspomnianą sofą przy akompaniamencie preludiów Bacha.
Czy on ma menopauzę? Zmienia częściej zdanie niż transwestyta zmieniający płeć dwa razy…
On ma mózgopauzę.

- Chyba już pan musi iść. - ominęła temat i najwyraźniej moja obecność była dla niej niekomfortowa wręcz zbyteczna. Przekroczyłem próg odwracając się na pięcie w jej stronę i robiąc moonwalk znów spojrzałem chociażby na jej niepełną twarz, którą zasłaniała dłonią, w wymownym geście.

- Do zobaczenia Miriam. - prysnąłem znów przygryzając wargę. - Na ślubie Twojej siostry.
Lepiej by zabrzmiało „na pogrzebie”.
To za mroczne jest na takie opowiadanie.
Jakby tajemnicze aktywności o charakterze taneczno-seksualnym po północy nie były wystarczająco mroczne…

- Moim ślubie, wychodzę za mąż. - wyrwała gdy ja uniosłem zaskoczony brwi i kiwnąłem głową.

Szok i niedowierzanie

- To do widzenia. - zamknęła drzwi, a ja ścisnąłem dłoń pięść mając ochotę uderzyć nią z impetem.

Dawno nie czułem się tak oszukany czy zdradzony. Dziewczyna zakpiła za mnie pokazując swoją przewagę.






***

Wpadłem do mieszkania trzaskając drzwiami. Wziąłem butelkę z koniakiem i wlałem Go do kieliszka biorąc jego łyk. Nigdy bym nie sądził, że można z szacunkiem odnosić się do koniaku, mówiąc o nim „Go” zamiast „go”. Autorka widocznie lubi popić. Przynajmniej tutaj się wykazała dobrym gustem. Bardziej się martwię, że odbije się to na jej zdrowiu – dwunastolatka pijąca alkohol…
Zacząłem ścigać koszule odsłaniając swoją klatkę piersiową Następnym razem zamknij te koszule w szafie i trzymaj je na łańcuchu, to ci nie pouciekają. po czym w furii i złości, niekontrolowanych emocji uderzyłem szklanym naczyniem w podłogę sprawiając iż potłukło się na dziesiątki małych kawałeczków.
A koszule wyskoczyły przez okno.
Jak ten raper z Katowic?
Na pewno były MAGICZNE.

Wziąłem szybki prysznic Ale w łóżku, czy nie? i przebrany w czyste ubranie postanowiłem zadzwonić do Renaty, z którą chciałem się spotkać jak w każde środy w godzinach wieczornych.
Brzmi jak raport policyjny.

- Halo. - usłyszałem miły i przyjazny głos mojej przyjaciółki, który działał na moje zmysły sprawiając iż moje pragnienie wzrastało z dwukrotną siłą. Zaklęcie słowo sukkuba, - 50% czasu przygotowywania bonera.

- Renata, masz dziś czas?

- Jasne złotko, tam gdzie zwykle? - mruknęła na co uśmiechnąłem się pierwszy raz od spotkania potwierdzając moją obecność. To jakaś nowość, że można się uśmiechać przez telefon. Zakładając marynarkę usłyszałem jak ktoś wchodzi do mojego mieszkania. Przymknąłem oczy chcąc ukryć kumulowaną we mnie złość.

<tu był gif z hinduską pracującą koszulę, patrzącą się jak na idiotę>

- Hej szefie. - Annie podeszła do mnie całując mnie w policzek i stawiając mi przed nosem mój ukochany sok pomarańczowy, który co dzień mi kupowała.
Sam sobie nie mógł kupować?
 - Gdzie się tak mój szefuńcio odstawił?

- Idę do Renaty.

- Znowu nie wytrzymasz? - warknęła niezadowolona. Annie była jedną z nielicznych osób, która wiedziała o moich relacjach z tą kobietą wręcz była temu przeciwna. Zazdrosna. - Mike?! - krzyknęła widząc bałagan, który zostawiłem na podłodze.

- Co się znowu dzieje? - znając mnie na wylot domyślała się, że znów mam zły dzień. Znowu telepatia. - Tak się wyżywasz?

- Wybacz, nie jestem dziś w humorze. - warknąłem. - Mogę już iść?

- Byłeś u mojego wujka?

- Tak byłem. - westchnąłem widząc, że Annie chce wiedzieć więcej. - Poznałem Twoje kuzynki. - zaśmiałem się. - Jedna to niezłe ziółko, niewychowana gówniara i kłamczucha.

- Ej wróć. - warknęła zakładając ręce na biodrach. - Nie obrażaj moim kuzynek dobrze? Przynajmniej nie łachmanią się Jest takie słowo czy mogę pogratulować autorce tekstu stworzenie neologizmu? Neologizmy zawsze spoko, ale świadomości użytego słowa nie zauważam. jak ta Twoja Renatka.

- Annie..

- Nie stękaj! Ciekawa jestem co Ci tak, która na nosku zagrała, że taki zły jesteś. Bardzo dobrze! W końcu coś odmiennego w Twoim życiu. Albo prochy, albo użalanie się nad sobą..
Oki, przynajmniej wiemy dlaczego ma humory jak kobieta w ciąży.

- Jutro pogadamy. - warknąłem wymijając ją.

- I masz to posprzątać bo ja robić tego za Ciebie nie będę. - dodała gdy wychodziłem trzaskając drzwiami.

W ekspresowym tempie znalazłem się w moim czarnym ( ͡° ͜ʖ ͡°) vanie, który dowiózł mnie pod sam hotel gdzie wynajmowałem duży apartament do poufnych spotkań z Renatą, która dziś czekała na mnie pierwsza. Leżała naga na środku dywany gdzie porozrzucane były poduszki, a obok stały truskawki z chłodzonym w lodzie szampanem.

- Zły humorek? - zauważyła robiąc zadziorną minę gdy stanąłem przy oknie rozpinając mankiety i guziki od koszuli. - Poprawimy panu go bardzo szybko..
Dlaczego mówi ona o sobie w liczbie mnogiej? Jest królową?
Może jest Gollumem. Nawet powiedziała do niego „zlotko”, a stąd blisko do „skarbie”.
Wyobraziłem sobie Majkela uprawiającego seks z Gollumem… Nie chcesz tego widzieć.
Za późno.
- podeszła do nie kładąc rękę na już widocznym torsie, który swoimi sprawnymi dłońmi odsłoniła cały i zaczęła dobierać mi się zwinnie do rozporka. Zapach jej perfum uderzył mi do zmysłów tak Pachniała jak obora w Świętowidzach Śląskich?, że nie wytrzymując położyłem ją na wcześniej przygotowanym przez nią miejscu i zacząłem całować jej rozgrzane i dobrze mi znajome ciało . Pieściłem ją poczynając od szyi do okolic ud i pachwin co lubiła robić najbardziej.
Upraszczając: robiłeś to, co ona lubi robić.

- Wzięłaś tabletki? - zapytałem gdy obydwoje byliśmy gotowi do działania.
– A ty wziąłeś te niebieskie?

Znak D-18.svg

Kobieta z chytrą miną uśmiechnęła się i zarzuciła swoje nogi na moje biodra umożliwiając mi większe pola działania. Chcąc wyrzuć z siebie całą złość i żal, rozpacz robiłem to jeszcze bardziej agresywniej i wylewniej
/me bitchslaps autorka with large słownik.
co kobiecie bardzo się podobało, wręcz zachęcała mnie przejmując kontrole nad naszymi odczuciami.
Zachęcała do bycia bitą słownikiem? Wreszcie nabiera to sensu. Zenek, mistrzu!

Ta chwila była upojna lecz mijała szybko, nie czerpałem z tego długotrwałej satysfakcji, chwilowe zajście, moment szczytu i wracaliśmy do momentu przed spotkaniem Ja bym się nie chwalił taką słabą formą…. Zawsze leżałem bezwładnie na brzuchu gdy Renata robiła mi masaż całując po barkach i karku.

- Byłeś dziś wyjątkowo .. - przerwała jakby zabrało jej słów podziwu.

- Nienawidzę kłamstwa, wręcz brzydzę się nim, rozumiesz?

- Kto Cię okłamał mój ogierze? - przygryzła mi płatek ucha mrucząc do niego.
To musiało boleć, dodam że ugryzienie człowieka jest niehigieniczne.
Akurat przy seksie higiena schodzi na drugi plan.

- Nikt ważny. - rzuciłem nie chcąc ciągnąć dalej tematu.

- Jakaś kobieta? - wyczułem nutkę zazdrości co mnie rozśmieszyło. Odwróciłem się pochylając nad Renatą i zacząłem dłonią jeździć po jej rozmazanych, czerwonych wargach.

- Kobieta.

- Ładna? - ciągnęła.

<tu był gif przedstawiający ładującego się gifa>

- Nie zmienia to faktu, że bezczelna. - wstałem wchodząc do łazienki gdzie owinąłem się ręcznikiem w pasie
Tak swoją drogą to trochę dziwne – było bara bara i nagle owija ręcznik w pasie, choć oprócz jego i jej nikogo nie ma.
i wróciłem do kobiety racząc się szampanem. - Zresztą młoda gówniara.

- Ale ładna ta bezczelna, młoda gówniara?

- Bardzo ładna. - uśmiechnąłem się znacząco na co Renata wstała niezadowolona z dywanu i zaczęła zakładać swoją wyzywającą sukienkę.

„Zostałem okradziony i pobity przez jakąś gówniarę.” „O mój biedny, a ładna była?” „Nie zmienia to faktu, że mnie pobiła i okradła” „Ale ładna była?” „Bardzo ładna.” „Pfff, foch.”

- Matt chce wyjechać na obóz sportowy. - rzuciła krótko.

- Jutro przeleje Ci pieniądze. - westchnąłem. - A jak mu idą treningi?

- Miło, że pytasz. Ostatnio zdobył złoty medal na zawodach.

- Pogratuluj mu ode mnie. - uśmiechnąłem się, kobieta jedynie kiwnęła rozpuszczając włosy, zebrała swoje rzeczy i przed wyjściem pocałowała mnie w policzek. - Dzięki, że przyszłaś.

Czy on chodzi z kobietą która ma dziecko? I rzeczą którą robią po seksach jest rozmawianie o dzieciach?

- To dla mnie czysta przyjemność. - puściła oczko ginąc za drzwiami.
Teraz sam będzie żarł truskawki z szampanem.

***

Ps; I jak? Czy każdy rozdział będzie się kończył tym pytaniem?

Chciałam tylko dodać, że nie mam na myśli w jakikolwiek sposób obrażać Michaela.
Ale będę to robić dalej.
Nawiązując do tego co kiedyś napisałam mam zamiar pokazać każde aspekty życia.
Ten błąd jest tak żałosny że nawet nie umiem wymyślić nic śmiesznego.
To ja dam suchara, który ma więcej sensu od tego podsumowania: Co to jest – ma dwie ręce, dwie nogi, cztery koła i skrzypi? Teściowa Ferdka Kiepskiego!



Tak naprawdę nikt nie wie jak zachowywał się na co dzień, jakie miał poglądy lub jak reagował. To jest moja fikcja literacka i na tym zakończę mój bełkot.
Przynajmniej jakieś szczere słowo.

* Anjali - [andżali]
Dzięki, że dowiedzieliśmy się tutaj! Całe życie w niewiedzy!
Zapraszam do komentowania <3 :*
Najbardziej mi się podobała scena pościgu za koszulami.
Scena pościgu za koszulami była świetna. Ale tyle tu klimatu Bollywood, co smaku w curry z Kauflandu.
Owszem, zamiast tłuczonego szkła powinny być skoki po balkonach i jakieś inne tego typu akrobacje.
A moim zdaniem brakuje czegoś naprawdę kosmicznego.
Bycie zgwałconym przez muzykę odtwarzaną przez parkiet stereo mi wystarczy. Zwłaszcza, że pojawił się dzięki temu wątek muzyczny.
Ech, dajcie ludzie spokój. Wyskakuje z tego miejsca…
Ale wiesz, że to dopiero trzeci rozdział?
A ile ma całość?
Dwadzieścia dziewięć.
No to następnym razem zaopatrzę się w piwerko.