Transport kombinowany: Różnice pomiędzy wersjami

Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru
M (+- grafika)
(dodano link do artykułu Droga krajowa)
Linia 6: Linia 6:
* '''Gęstość sieci''' – sieć dróg jest tak gęsta, że można podjechać nawet pod klatkę schodową. Pociągiem lub tym bardziej statkiem tego nie zrobimy, chyba że mieszkamy przy stacji w [[Jurata|Juracie]].
* '''Gęstość sieci''' – sieć dróg jest tak gęsta, że można podjechać nawet pod klatkę schodową. Pociągiem lub tym bardziej statkiem tego nie zrobimy, chyba że mieszkamy przy stacji w [[Jurata|Juracie]].
* '''Rozbudowa sieci''' – jest kłopotliwa ze względu na ilość miejsca, jakie trzeba poświęcić na budowę torów czy tym bardziej kanałów. Nawet w Wenecji im to średnio wyszło, gdyż społeczeństwo spasionych grubasów mieszkających z niemniej spasionymi mamusiami rozpacza, że mają za długie [[strefa dojścia|strefy dojścia]] i ucieka do innych miast.
* '''Rozbudowa sieci''' – jest kłopotliwa ze względu na ilość miejsca, jakie trzeba poświęcić na budowę torów czy tym bardziej kanałów. Nawet w Wenecji im to średnio wyszło, gdyż społeczeństwo spasionych grubasów mieszkających z niemniej spasionymi mamusiami rozpacza, że mają za długie [[strefa dojścia|strefy dojścia]] i ucieka do innych miast.
Rozwiązaniem obu problemów jest tak zwany transport kombinowany, znany u nas pod chwytliwym hasłem <del>''Tory na tiry''</del> ''Tiry na tory''. Polega to na przeniesieniu zawartości jeżdżących przez całą Polskę [[Rosja|rosyjskich]] i [[Litwa|litewskich]] tirów na wagony kolejowe<ref>Dalej na wschód opłaca się to wieść na samochodach, bo Rusek musiał się wyłamać i zrobić sobie o 9 cm szersze tory niż reszta świata. Tak, wszystko musi być u nich ''bolszoje''</ref>, tak by towar dojechał sobie bezpiecznie do stacji przeładunkowej na zachodzie i jednocześnie zostało oszczędzonych kilkaset ton [[Dwutlenek węgla|CO<sub>2</sub>]] i paru szwendających się po drogach krajowych [[Alkoholik|zawianych]] panów.
Rozwiązaniem obu problemów jest tak zwany transport kombinowany, znany u nas pod chwytliwym hasłem <del>''Tory na tiry''</del> ''Tiry na tory''. Polega to na przeniesieniu zawartości jeżdżących przez całą Polskę [[Rosja|rosyjskich]] i [[Litwa|litewskich]] tirów na wagony kolejowe<ref>Dalej na wschód opłaca się to wieść na samochodach, bo Rusek musiał się wyłamać i zrobić sobie o 9 cm szersze tory niż reszta świata. Tak, wszystko musi być u nich ''bolszoje''</ref>, tak by towar dojechał sobie bezpiecznie do stacji przeładunkowej na zachodzie i jednocześnie zostało oszczędzonych kilkaset ton [[Dwutlenek węgla|CO<sub>2</sub>]] i paru szwendających się po [[Droga krajowa|drogach krajowych]] [[Alkoholik|zawianych]] panów.


== Więcej problemów ==
== Więcej problemów ==

Wersja z 11:22, 15 sie 2021

A jak zabraknie dróg i linii kolejowych, to można zawsze na miotle

Transport kombinowany – pomysł wywodzący się z założeń nauki znanej jako inżynieria komunikacyjna, który opiera się na założeniu, że nie posmarujesz, nie pojedziesz transport powinien odbywać się z wykorzystaniem najbardziej optymalnego środka transportu. Co więcej z naukowych badań przy kieliszku wynikło, że rodzaj najbardziej opłacalnego transportu zależy od odległości na jaką transport ma być wykonywany.

A tak konkretnie?

Chodzi o to, że na duże odległości znacznie bardziej opłacalny jest transport przy użyciu pociągów lub statków zamiast ciężkiego transportu drogowego. Jak łatwo przewidzieć, takie podejście rodzi szereg problemów:

  • Gęstość sieci – sieć dróg jest tak gęsta, że można podjechać nawet pod klatkę schodową. Pociągiem lub tym bardziej statkiem tego nie zrobimy, chyba że mieszkamy przy stacji w Juracie.
  • Rozbudowa sieci – jest kłopotliwa ze względu na ilość miejsca, jakie trzeba poświęcić na budowę torów czy tym bardziej kanałów. Nawet w Wenecji im to średnio wyszło, gdyż społeczeństwo spasionych grubasów mieszkających z niemniej spasionymi mamusiami rozpacza, że mają za długie strefy dojścia i ucieka do innych miast.

Rozwiązaniem obu problemów jest tak zwany transport kombinowany, znany u nas pod chwytliwym hasłem Tory na tiry Tiry na tory. Polega to na przeniesieniu zawartości jeżdżących przez całą Polskę rosyjskich i litewskich tirów na wagony kolejowe[1], tak by towar dojechał sobie bezpiecznie do stacji przeładunkowej na zachodzie i jednocześnie zostało oszczędzonych kilkaset ton CO2 i paru szwendających się po drogach krajowych zawianych panów.

Więcej problemów

W tym miejscu wypada przypomnieć czytelnikowi, że mieszka w Polsce, co oznacza, że zarządzanie przewozami kolejowymi znajduje się niemal wyłącznie w gestii Polskich Kolei Państwowych. Już samo to zwiastuje, że nie da się. A nie da się po kolei:

  • Zmusić zarządu PKP Polskich Linii do wpuszczenia na tory większej ilości pociągów towarowych.
  • Zmusić zarządu PKP Cargo do zainteresowania się transportem kombinowanym.
  • Zmusić tegoż samego zarządu do zakupu wagonów przystosowanych do transportu kombinowanego. Używanie do tego obecnych, pamiętających Gierka przypomina wpychanie kwadratowego klocka w okrągły otwór lub ewentualnie na odwrót.
  • Zmusić Rosjan i Litwinów do korzystania z zalet transportu kombinowanego i wspierania wszystkich spółek PKP stosowną dopłatą. A właściwie głównie to ostatnie.

Jak widać przyszłość transportu kombinowanego nie rysuje się w zbyt ciekawych barwach, a stwierdzenie Nie posmarujesz, nie pojedziesz sprawdza się i w tym wypadku.

Przypisy

  1. Dalej na wschód opłaca się to wieść na samochodach, bo Rusek musiał się wyłamać i zrobić sobie o 9 cm szersze tory niż reszta świata. Tak, wszystko musi być u nich bolszoje