Beaujolais: Różnice pomiędzy wersjami
M (Naprawa linków) |
M (+szablon) |
||
Linia 14: | Linia 14: | ||
W [[Niemcy|Niemczech]] jest to uznany mózgotrzep, wypijany przy okazji każdej domówki, gdy imprezowiczów nie stać na wulgarnego, mocniejszego i niewiele gorszego w smaku [[Jägermeister|Jägermeistra]]. |
W [[Niemcy|Niemczech]] jest to uznany mózgotrzep, wypijany przy okazji każdej domówki, gdy imprezowiczów nie stać na wulgarnego, mocniejszego i niewiele gorszego w smaku [[Jägermeister|Jägermeistra]]. |
||
{{Napoje}} |
|||
[[Kategoria:Wina]] |
[[Kategoria:Wina]] |
||
[[fr:Beaujolais nouveau]] |
[[fr:Beaujolais nouveau]] |
Wersja z 18:15, 1 wrz 2013
Beaujolais (Bożolie, bożole, albo jakoś tak) – parszywy sikacz i cieńkusz, ironicznie nazywany winem, rodem z Francji. Ikona imperializmu i kapitalizmu, a zarazem paradoks: okropnie smakuje, dużo kosztuje, a ktoś to kupuje.
Produkcja
Napój ów produkuje się błyskawicznie. Bierze się 80–litrową beczkę, wlewa doń litr denaturatu, miesza się szpadlem z sokiem ze zgniłymi winogronami, butelkuje, korkuje i odstawia się, aby skwaśniało. Powstały koloid ma około 2-3% i jest ogromnie cierpki. Do tego w czasie spożycia ma się nieodparte uczucie, że podłe Żabojady dolali jeszcze wody z Sekwany.
Ponieważ w tamtych stronach fosfor, siarka i inne przyspieszacze dużo kosztują, to w przeciwieństwie do naszego Chatteaux du Yaboule Beaujolais nie ma posmaku rodem z Puławskich Zakładów Azotowych. Jest za to jest słabsze niż czeskie piwo – rekordzista po wypiciu siedmiu butelek osiągnął pułap 0,3 promila.
Zakup
Na zgniłym zachodzie dostępny jest w każdym supermarkecie. Cena do euro, czyli to coś funkcjonuje jak nasz luksusowy jabol. U nas ciężko z kupnem, najwyżej w „Alkoholach z czterech świata stron” i to za tyle, że można by zabulić za dwie „Krajowe” albo „Polowe” i do tego ogóreczki.
Uznanie międzynarodowe
Co ciekawe, wykwintny ten napój jest ogromnie popularne w Japonii. Dokonuje się tam zakupy ponad wyprodukowanego na świecie Beaujolaisa. Skośnoocy po skośnych oczach najwyraźniej bardzo chcą mieć i skośne gęby.
W Niemczech jest to uznany mózgotrzep, wypijany przy okazji każdej domówki, gdy imprezowiczów nie stać na wulgarnego, mocniejszego i niewiele gorszego w smaku Jägermeistra.