Mercedes-Benz W116: Różnice pomiędzy wersjami

Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru
M (podmieniono 1 youtube)
M (YT bot podmienionych: 1, usuniętych: 0)
Linia 10: Linia 10:


== Eksploatacja ==
== Eksploatacja ==
{{Youtube|7otPz_T_ONk|width=300|Palimy gumy!}}
[[Plik:1976 Mercedes 450SEL 6.9 Burnout|thumb|250px|Palimy gumy!]]
Dziś samochody te istnieją niemal wyłącznie jako oldtimery, co oznacza, że jeśli sobie taki kupimy i przypadkiem zarysujemy, wsiądzie na nas wojewódzki konserwator zabytków. A jak już wsiądzie, to mało który [[prawnik]] pomoże. Właściwie gdyby nie koszta sądowe, eksploatacja W116 byłaby bardzo tania, gdyż większość części pasuje z tańszego i wciąż dostępnego na ćwiartki modelu [[Mercedes-Benz W123|W123]].
Dziś samochody te istnieją niemal wyłącznie jako oldtimery, co oznacza, że jeśli sobie taki kupimy i przypadkiem zarysujemy, wsiądzie na nas wojewódzki konserwator zabytków. A jak już wsiądzie, to mało który [[prawnik]] pomoże. Właściwie gdyby nie koszta sądowe, eksploatacja W116 byłaby bardzo tania, gdyż większość części pasuje z tańszego i wciąż dostępnego na ćwiartki modelu [[Mercedes-Benz W123|W123]].



Wersja z 15:06, 9 mar 2019

Klasa lat siedemdziesiątych

Mercedes-Benz W116 (ur. 1972, zm. 1980) – szczytowe osiągnięcie niemieckiej myśli technicznej lat siedemdziesiątych, pierwszy Mercedes nazwany oficjalnie klasą S. W zasadzie był też pierwszym modelem, który nazwano według stosowanego do czasów współczesnych dyskryminującego analfabetów systemu oznaczeń literowych. Dziś z powodu wymiarów najpewniej ten samochód zaklasyfikowany byłby o klasę niżej.

Opis modelu

Samochód stanowi rewolucję wizualną w stosunku do poprzednich modeli marki. Przede wszystkim zniknęły znane z takich modeli jak W108 czy W112 wąskie pionowe światła z przodu. Właściwie była to jedyna główna zmiana w stosunku do poprzednika – W109, ale jak na Mercedesa była to dość poważna rewolucja stylistyczna, bo z wprowadzonego tutaj wizerunku marki zrezygnowano ostatecznie dopiero w… 2004 roku, gdy fabrykę opuściło ostatnie W202. Podobnie jak w poprzednich modelach samochód wręcz ocieka chromem – chromowane nadkola po dziś dzień sprawdzają się wyśmienicie w ukrywaniu postępującej korozji nadwozia.

Tak, niektórzy nie mają dobrze w głowie…

Mimo tych niewątpliwych zalet, zdawałoby się, że już w 1973 roku sprzedaż modelu zakończy się fiaskiem. Kryzys paliwowy w Stanach nie sprzyjał bowiem kupowaniu przez mieszkańców samochodów z silnikami o pojemnościach rzędu 6.9 litra. Zarząd firmy zdecydował się wobec tego na drastyczne kroki: na eksport do Ameryki wystawił model z trzylitrowym… dieslem, a prawie siedmiolitrowy motor benzynowy wprowadził do sprzedaży w Europie. Jednocześnie wersja ta miała długość większą od zwykłych W116 o prawie 40 centymetrów i ówcześnie unikatowe rozwiązanie czyli zawieszenie pneumatyczne zaadaptowane z ciężarówek. O dziwo Europejczycy połaszczyli się na to potężne i niesamowicie komfortowe krówsko, a Amerykanie przełknęli z trudem powarkujące coś. Już Saddam o to postarał.

Szczytowym osiągnięciem było przyznanie W116 tytułu „Samochód roku 1974”. Jak do tej pory żaden inny samochód luksusowy nie uzyskał tego tytułu. Potem jednak było już tylko gorzej – w 1976 roku BMW zaprezentowało model E23, który był, choć trudno w to uwierzyć, lepszy. Na dodatek w podobnym momencie ktoś w zarządzie Mercedesa uderzył się za mocno w głowę, w wyniku czego rozpoczęto budowę eksperymentalnego kombi, w którym wykorzystano elementy z Forda Granady. Mariaż z Fordem nie przyniósł chluby Mercedesowi, ponieważ jednak nie jesteśmy w Japonii, nikt nie popełnił seppuku, a jedynie zdecydowano o budowie nowego modelu W126.

Eksploatacja

Palimy gumy!

Dziś samochody te istnieją niemal wyłącznie jako oldtimery, co oznacza, że jeśli sobie taki kupimy i przypadkiem zarysujemy, wsiądzie na nas wojewódzki konserwator zabytków. A jak już wsiądzie, to mało który prawnik pomoże. Właściwie gdyby nie koszta sądowe, eksploatacja W116 byłaby bardzo tania, gdyż większość części pasuje z tańszego i wciąż dostępnego na ćwiartki modelu W123.

Rozwiązaniem tego problemu jest znalezienie brzydkiej jak noc – głównie za sprawą podwójnych kwadratowych reflektorów z przodu i rozbudowanych do granic redundancji zderzaków – wersji amerykańskiej. Tego typu samochodów z silnikami diesla wciąż trochę jeździ po kraju, a ich cena nie przekracza kilku tysięcy złotych. Pewnym minusem mogą być tutaj rdzawe dziury na wylot karoserii, ale prawdziwy miłośnik starej motoryzacji nie powinien się czymś takim przejmować.