Tramwaje w Warszawie
Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru
Tramwaje w Warszawie – największe muzeum transportu publicznego w Europie.
Linie
Zwykłe
- 1 Annopol – Banacha – linia prozdrowotna, Zaczyna tuż przy szpitalu by po swojej drodze minąć trzy cmentarze i skończyć przy złomowisku. Po drodze mija CH Arkadia, które jest cmentarzem dla szarych komórek. Na Ochocie kończy trasę na Banacha, dlatego przy okazji służy do testowania cierpliwości ludzi czekających na przystanku „O cholera skręca” (Och Teatr) na podwózkę na Okęcie. Lubi się tam zjawiać podwójnie. Pan kierowca otwiera tam drzwi i mówi „wysadzam szanowną hołotę, dalej niech dyma na piechotę”. Nie po to w Warszawie jest tyle tramwajów, by człowiek mógł dojechać wszędzie jednym.
- 2 Winnica – Metro Młociny – linia dowozowa prowadząca od stacji metra na Tarchomin jako tańszy zamiennik zaniechanej linii metra. Oddawana etapami ma wreszcie utworzyć wzdłuż ul. Światowida wielki sierp górujący nad tramwajową mapą miasta.
- 3 Annopol – Gocławek – jedyna linia, która ani na chwilę nie opuszcza prawobrzeżnej strony miasta. Jedna z wielu linii handlowych, zaczyna trasę przy CH King Cross, przejeżdża koło Galerii Wiatracznej, później Wileńskiej i Renovy, natomiast kończy przy Factory Annopol. Specjalnie dla miłośników handlu tradycyjnego przejeżdża również przez bazarek przy Kijowskiej oraz Bazar Różyckiego.
- 4 Żerań Wschodni – Wyścigi – linia antyinżynieryjna, jest solą w oku miejskiego inżyniera ruchu, podobnie jak reszta linii tramwajowych. Jedyna linia która łączy Centrum (znaczy się rondo Dmowskiego) z najlepiej przystosowanym dla niepełnosprawnych i najbezpieczniejszym przystankiem w Warszawie – Stare miasto (wg. tramwajów gadających dżeąąądż-ałn). Nie widziano nigdy niskopodłogowca. Pokonanie ukochanego przez wszystkich skrętu na pl. Bankowym zajmuje jej niekiedy kilkanaście minut, stąd często można spotkać na niej składy 4 lub 6 wagonowe. W 2011 r. uznano, że linia ma za niski numer, żeby jeździć koło Zamku Królewskiego, dlatego zmieniono jej trasę (uznano, że obok Zamku to może przejeżdżać co najmniej 18). Obecnie znowu jeździ przy zamku.
- 6 Metro Młociny – Gocławek – długi, dziwny twór dowożący Pragę i Bielany do metra i mający usprawnić komunikację pomiędzy tymi dzielnicami. W praktyce, wprowadzona tylko, aby ZTM zaoszczędził.
- 7 Kawęczyńska-Bazylika – P+R Al. Krakowska – szybki transport „VIP-ów” ze Szmulek i Dw. Wschodniego do centrum i na Okęcie, jakby przypadkiem chcieli sobie gdzieś polecieć. Na długim odcinku podbiera pasażerów linii 9, przemykając się między stadami
psówPes. Występuje tu niecodzienne zjawisko. Jeśli czekasz w Centrum na zapchaną 9 by dojechać naOkęcieP+R Al. Krakowska to czasem w darze od losu przyjeżdża pusta 7. Jeśli czekasz przy al. Krakowskiej na pustą 7 zawsze przyjedzie zapchana 9. A nawet 9 zapchanych dziewiątek. Tramwaj ten, podobnie jak 9, mógłby stać się przyzwoitym środkiem transportu i pokonywać swoją trasę znacznie sprawniej, tj. można by było o nim powiedzieć, że więcej czasu jedzie, niż stoi, gdyby nie fakt, iż ma przystanki co pół metra, a pomiędzy tymi przystankami jeszcze są światła. A dodatkowo jeszcze po drodze są bazary. Dlatego jest to tramwaj erekcyjny. Stoi i tramwaj, i ty w nim. - 9 Gocławek – P+R Al. Krakowska – Tramwaj lubiany przez grajków ulicznych ze względu na odpowiednia akustykę i największą liczbę pasażerów jaką można obsłużyć. W godzinach szczytu linia zyskuje moce przewozowe małego pociągu dzięki idealnej kompresji pasażerów na podwójnych siedzeniach. Wnętrze inspirowane Apple. Sardynkowiec. Jego awaria uwidacznia brak alternatywnych środków transportu wzdłuż południowych rubieży Grójeckiej i al. Krakowskiej. Dzikie tłumy ciągną wówczas wzdłuż ulicy, a ów exodus wywołuje skojarzenia ze zbliżającym się końcem świata, klęską żywiołową, najazdem obcych lub epidemią. Spokojnie, to tylko awaria. Ostatecznie, przecież nie po to jest tramwaj, byś mógł nim skutecznie i na siedząco dojechać tam, gdzie chcesz.
- 10 Os.Górczewska – Wyścigi – linia swatka, doskonale sprawdza się w tworzeniu stad tramwajowych poprzez rozwalanie układów koordynacyjnych. Na Wołoskiej trzeba ją skoordynować z 17 i 33, w al. Niepodległości z kolei z 33. Na Kasprzaka wymaga koordynacji z linią 11, która na Powstańców Śląskich jest powiązana z wymienioną wcześniej 33. Skutkiem tych wszystkich operacji są doskonałe stada tramwajów na trasie w alei Jana Pawła II, ale ponieważ na ulicy tej nie ma ani metra, ani poważnej konkurencji autobusowej, nikomu to nie przeszkadza. Najdłuższa linia tramwajowa w Warszawie.
- 11 Nowe Bemowo – Pl.Narutowicza – jedzie z Nowego Bemowa na Pl. Narutowicza przez Bemowo (tamtejsza ludność jedzie stąd do metra – zwłaszcza świętej drugiej linii, by dojechali dalej do centrum).
- 13 Kawęczyńska-Bazylika – Cm. Wolski – z Pragi na Wolę, czyli 6 na trasie 23 przejeżdżając koło dworca Wschodniego. Nie rób sobie nadziei, i tak na niego nie trafisz.
- 14 Metro Wilanowska – Banacha – zapłaciłeś za bilet miesięczny, więc wsiadłszy w tak zwane byle co chcesz sobie pojeździć? Wsiadaj, „byle co”, również w sensie technologicznym, bo to na ogół najgorszy rzęch jakiego mieli na składzie, właśnie przyjechało. Nim nigdzie nie dojedziesz. Nie po to jest tramwaj.
- 15 Marymont-Potok – P+R Al. Krakowska – tramwaj, który po latach przerwy wrócił do rozkładu. Rano jeździ delikatnie mówiąc dość rzadko, stojąc na przystanku można odnieść wrażenie, że nie ma go jeszcze bardziej niż wtedy, kiedy nie było go wcale. Zupełnie jak w przypadku Kubusia Puchatka, który im bardziej zaglądał do środka, tym bardziej Prosiaczka tam nie było. Stoisz, spoglądasz na tory, potem na rozkład, jeszcze raz na tory, na zegarek, ponownie na tory, na tory w przeciwnym kierunku, jeszcze raz na zegarek, jeszcze raz na tory, na ludzi (czy ja wyglądam na wariata?) na tory, na rozkład i abarot. Nie ma. W końcu patrzysz w kalendarz. Patrzysz na zderzak setnej 9, która odjechała w tym czasie. Jeszcze raz w kalendarz. Spokojnie. Nie po to jest tramwaj by przyjechał wtedy, kiedy go potrzebujesz. Takiś cwany, że chcesz dojechać z Grójeckiej na Filtrową na jednym bilecie? To sobie stój. Po południu w godzinach szczytu kursuje częściej. Ciekawa logika. Chcesz dojechać rano np. z Ochoty do roboty – nie tak łatwo. Ale już z powrotem – proszę bardzo.
- 17 Winnica – PKP Służewiec – wiecznie zapchana linia stadna o profilu kulturalno-muzycznym. Jeździ od Tarchomina do Służewca, czyli ludzie wysiadający na Okęciu mogą błyskawicznie (1 godzina 40 minut przy założeniu, że wszyscy inni mieszkańcy miasta wyjechali) znaleźć się na drugim końcu Warszawy i wsiąść w metro! W godzinach od 4 do 5 oraz od 22 do 23 jeżdżą w stadach po trzy, cztery tramwaje, natomiast w godzinach szczytu na przystankach pojawiają losowo (w godzinach nie mających związku z rozkładem) lub wcale. W tramwajach tej linii można zauważyć Rumunów i innych grajków umilających jazdę swoim wyciem, rzępoleniem na harmonijce i Bóg wie jeszcze czym. Po zakończonym występie łażą po przedziałach i żydzą pieniądze. Na plus – koffany tramwaj galerianek i galerników. Jedzie od Galerii Północnej przez Arkadię oraz Złote Balkony do Galmoku.
- 18 Żerań FSO – PKP Służewiec – najsłynniejsza linia Warszawy („Kiedy rano jadę 18…”). Na końcach trasy mamy z jednej strony robotników Żerania, a z drugiej – menadżerów z biurowców na Służewcu. Gdyby ryje znane z Plotka jeździły tramwajem, miałyby dojazd z Telewizji do Galmoku. Ale co się odwlecze to nie uciecze, czego/kogo nie ujrzysz po drodze na zakupy w tramwaju to już na pięterku w Galmoku na pewno. Trzy lata jeździła koło Zamku Królewskiego (zamiast 4), ale ZTM uznał, że 4 może koło Zamku jeździć, więc 18 skierował z powrotem na most Gdański.
- 20 Żerań FSO – Boernerowo – jedyna linia jednotorowa w Warszawie. Znana jest z kursowania przez lasy, pola, podrzędne uliczki przy akademikach, a nawet jezioro. W zimniejsze dni czasami kurczą się tory, co uniemożliwia przejazd Swingom i w rezultacie blokuje przejazd samochodów na Radiowej. Jest także dumą i chlubą mieszkańców Boernerowa, którzy szczycą się posiadaniem własnego tramwaju kursującego na małą ojczyznę Boernera.
- 23 Nowe Bemowo – Czynszowa – dubluje 13, 20, 24, 26, 18 i 25. Cud jeśli przyjedzie o czasie.
- 24 Nowe Bemowo – Gocławek – łączy Gocławek z Bemowem, kursując przez ścisłe centrum. Nie ma sensu patrzeć na jej rozkład, jeździ praktycznie co 3–4 minuty. Jest dobrą opcją dojazdu gdziekolwiek, ale nie w godzinach szczytu. I charakteryzuje się niedużym odsetkiem starych babć.
- 25 Annopol – Banacha – niegdyś bardzo popularna linia, po licznych zmianach tras jest już widmem. Wrażenia z podróży unikalne jak i sam tramwaj. Na przystanku Moherowy Beret (Banacha) desant bereciar, a potem napięcie już tylko rośnie. W pewnym momencie okazuje się, że spod ciepłego moherka wystaje „morda mordercy” ze złotym zębem, dres wystaje spod skóry a kradziona wypasiona komóra wystaje z kieszeni. Witaj na Ząbkowskiej! Hej, na Pragie, kto ma odwagie!
- 26 Metro Młociny – Wiatraczna – wiecznie zatłoczone łączy Bielany i Grochów. W szczycie jeździ najczęściej po 2 składy. Ale nie myśl, że omijając pierwszy wsiądziesz do następnego. Są ludzie, którzy wcześniej niż Ty wpadli na ten pomysł. W trosce o wygodę pasażerów najczęściej na tej linii kursują tylko tramwaje typu 105N.
- 27 Metro Marymont – Cm. Wolski – trupy na zakupy! Łączy Cm. Wolski z Żoliborzem, mijając po drodze Arkadię. Twórcy tej linii mieli coś nie tak w głowach…
- 28 Os. Górczewska – Dw. Wschodni (Kijowska) – linia miała zostać gdzieś tam wydłużona, ale dali ją na Wschodni, więc korzyści mają tylko ludzie od jednej strony (chyba, że ludzi mieszkających przy metrze też uważać za ludzi).
- 31 Metro Wierzbno – PKP Służewiec – jeździło między metrem Wierzbno a mrowiskiem na Służewcu, poza szczytem świeci pustkami. Ładnie okrąża cały Ksawerów, żeby ludzie mogli sobie pooglądać przeszklony budynek TVP zbudowany z ich podatków i śliczne bloki z ery Gomułki będące alegorią Wierzbna. Obecnie z racji niekończącego się remontu najkrótsza linia tramwajowa, a z racji weksli na krańcach obsługują ją tylko szpanerskie Jazzy. Mimo że cała krótka trasa nawet na chwilę nie wychyla się z Mokotowa, linię obsługuje zakład… Wola.
- 33 Metro Młociny – Kielecka – stwarza iluzję, że da się dojechać szybko i bezpośrednio z Mokotowa na Żoliborz. W rzeczywistości to wolniejsza, naziemna nitka metra – prawie ta sama trasa, a i tak gdziekolwiek jedziesz musisz się przesiąść.
- 35 Nowe Bemowo – Wyścigi – przynajmniej oficjalnie. W rzeczywistości tramwaj pojawia się i znika nagle skręcając w uliczkę, która jest zbyt mała żeby przejechało nią cokolwiek większego niż polski Maluch.
Niezwykłe
- 36 Metro Marymont - Pl. Narutowicza - linia turystyczna, najczęściej podróżują ją zdezorientowani turyści na spontanie, nie wiedząc o istnieniu tej linii, którzy spotykają ją na przystanku.
- T (Tetka) – linia turystyczna. Jeżdżą na niej zbyteczne zabytki. Psuje się rzadziej niż inne tramwaje, za to pasażerom dostarcza niesamowitych wrażeń badania jakości torowisk. Zaczyna zawsze na placu Narutowicza i snuje się po całym mieście.
Przystanki tramwajowe
- Moherowy Beret – przystanek przy Bitwy Warszawskiej. Obowiązuje tu zakaz wsiadania do tramwaju osobom w wieku poniżej 99 lat. Czasem próbują wsiadać też studenci geologii, ale oni też należą do kategorii „prehistoria”.
- Dworzec Centralny – według tzw. tramwajów gadających sęczełełestejsię. Brakowało ci do szczęścia kanara, złodzieja, cyganki, grajka lub żula – mówisz i masz. Wysiada tu połowa zawartości tramwaju. Gdy już odetchniesz z ulgą, do środka ładuje się drugie tyle i to jeszcze z walizami.
- Plac Hipstera, d. Plac Zbawiciela – jeśli się gdzieś spieszysz to masz jak w banku, że pozamieniali trasy tramwajów i ten, który miał nie skręcać właśnie skręca. Tramwaj może też skręcić nie wiadomo dlaczego, prawdopodobnie po to, by ominąć jakiegoś hipstera wychodzącego z „Szarlotki”, który wlazł na tory.
- Nowowiejska – przystanek, który co jakiś czas staje się widmem i znika, tj. zostaje „skasowany”, skądinąd ciekawe słowo.
- P+R Al. Krakowska (Pralka, Per Rectum, d. Okęcie) – wysiadasz na pętli i myślisz, że gdzieś tu jest lotnisko? No i jest! Tuż za płotem – do terminala tylko godzinka piechotą naokoło…
- Most Poniatowskiego – wymiana kanarów. Jedna para kanarów wsiada, druga wysiada. A jeżdżą parami z tego samego powodu co milicjanci w PRL – jeden umie pisać, a drugi czytać.
- Dworzec Wileński – prastare źródła wszechodoru, to tu tramwaj tankuje smród, na którym może dojechać aż na Ochotę.
- Miśki – przystanek dla niedźwiedzi z Zoo pół metra od przystanku Wileniak. Na jego kosmiczne owiatowanie miasto wydało ze sto milionów.
- Torbacze/Workowyje – czyli Włochy Ratusz. W godzinach wczesnoporannych oblegany przez babiny z kraciastymi torbami, a raczej przez ogromne torby poruszające się na cienkich nóżkach skulonych babin wracających z bazarku (dawna giełda kwiatowa) przeniesionego ze stadionu dziesięciolecia. A propos stadionu, widać, że w okolice przystanka Workowyje Erło 2012 nigdy nie dotarło, ponieważ ten przystanek, zresztą jak większość przystanków wzdłuż Al. Krakowskiej i ul. Grójeckiej nie ma nawet małego kawałka wiaty, za to jest jedna mała ławeczka, na której i tak nikt nigdy nie usiądzie, bo zawsze leży tam jakaś kraciasta torba. Co więcej, istnieje spore prawdopodobieństwo, że w okolicy tego przystanka w tramwaju zostaniesz poproszony o ustąpienie miejsca czyjejś torbie. Można też stać się bohaterem sytuacji przypominającej stary dowcip. Mówi babina do faceta „uważaj pan na jajka”. „O, jajeczka pani wiezie?” pyta facet. „Nie, chabzie z kolcami”.
- Plac Starynkiewicza – przystanek, który istnieje tylko i wyłącznie w celu skutecznego zakorkowania Al. Jerozolimskich w stronę centrum w godzinach porannych i wydłużenia czasu przejazdu z placu Zawiszy na Dworzec Centralny z minuty do godziny.
- Hala Mirowska – przystanek, na którym armia emerytów atakuje przednie drzwi tramwaju. Każdy skład spędza tu minimum 10 minut czekając aż cała geriatria wsiądzie.
- Galmok – jak sama nazwa mówi jest to przystanek niedaleko Galmoku. Jedyne miejsce w Warszawie, gdzie młody zdrowy człowiek może zająć miejsce siedzące i nie dostać kijem/torbą w łeb/nogę/rękę/ucho. Moher free zone. W takim błogim spokoju da się przejechać krótki odcinek do szpitala przy Wołoskiej, bo tam znów się piekło rozstępuje i pochłania wszelką nadzieję na spokojną jazdę.
- Ochchcholera kolejny skręca – czyli Och Teatr. Jeśli w centrum wsiadłeś w tak zwane byle co a chcesz dojechać na Okęcie to najprawdopodobniej teraz musisz wysiąść i poczekać na coś, co jakimś cudem nie skręci w Banacha. Stoisz kwadrans i widzisz, że już jedzie piąty pusty tramwaj „skręcający” i wiezie powietrze na Banacha. Skręcasz się od środka. Nic na to nie poradzisz. Jak powszechnie wiadomo, nie po to przecież jest tramwaj…
- Kino Femina – arena na której codziennie toczą się zażarte boje o to, kto zdąży wbiec do tramwaju czekającego na przystanku. Dla uczestników wyścigu nie ma znaczenia, że kiedy oni mają zielone, to tramwaj ma sygnał stój i nie ruszy przez najbliższe dwie minuty. To jedyny wyścig, w którym wygrywają wszyscy uczestnicy.
Tabor
Tabor składa się z wielu gatunków 105N, 116N (jeszcze 112N), badziewiami z Pesy, kolejnymi badziewiami z Pesy oraz nowymi badziewiami z Korei.
Po co w Warszawie są tramwaje – odpowiedź na pytanie zasadnicze
Do czego nie służy tramwaj nie trzeba już powtarzać. Po co w Warszawie są tramwaje, a zwłaszcza dlaczego za przekroczenie ich drzwi (gdyż niezwykle trudno powiedzieć, że za szybki i wygodny dojazd do celu) trzeba jeszcze płacić – do dziś pozostaje tajemnicą.