Myszków
Myszków – miasto-pochłaniacz położone pomiędzy Zagłębiem a Jurą tak, że nie może pochwalić się przynależnością do żadnego z nich. Pochwalić się za to może tym, że w ciągu 10 lat wchłonęło około dziesięć okolicznych wsi, przez co powierzchniowo przewyższa niejedno większe, polskie miasto, a nawet i kilka państw. Obecnie miasto liczy sobie 22 dzielnice. Jeszcze 28 i będzie jak Stany. Wbrew legendom, jego nazwa nie ma nic wspólnego z Popielem. Można za to powiązać myszy z pobliskim Mrzygłodem domyślając się co harcowało w spiżarkach przodków rdzennych mieszkańców miasta[1].
Warunki nienaturalne
Myszków w gruncie rzeczy jest grajdołem otoczonym czterema górami wzgórzami. Myszków nie leży w górach, choć znaleźć na jego obrzeżach można Osińską Górę, Górę Włodowską oraz Górę Będuską. Wzgórza te nie przepuszczają chmur burzowych, deszczu, a także i najeźdźców z Mongolii. Przez środek tegoż grajdoła płynie dość wczesny bieg Warty, którą lokalne zakłady takie jak Wartex czy Sokpol raczą tym, co w nich najlepsze. Przyprawa ta płynie aż pod Poznań, a Myszkowiacy mają z tego zaciesz.
Położenie
Swoją ekspansję Myszków zawdzięcza bardzo miłym ludziom, którzy mieli go w dupie, ale w XIX wieku potoczyli przez niego kolej Warszawsko-Wiedeńską. Obecnie, oprócz niej jest to też i Centralna Magistrala Kolejowa, której obecność pozwala dojechać stamtąd w niemal każdy zakątek kraju bez konieczności wielu przesiadek. Zatrzymują się tu niemal wszystkie pospieszne. Mimo to, to głównie miejscowi z tego korzystają, gdyż nie znalazłoby się wielu Polaków, których marzenia na całe życie ulokowane by były w tym zakątku kraju. Tory kolejowe wraz z leżącą nieopodal wczesną Wartą stanowią swoistą linię podziału, która jest niczym czarodziejskie lustro oddzielające dwie rzeczywistości. Po jednej stronie znajduje się siatka osiedli, przypominająca raczej obóz robotniczy, a po drugiej, nad rzeką znaleźć można w dużej mierze zamknięte, wyprzedane prywaciarzom lub zniszczone i rozkradzione fabryki z czasów jedynego słusznego ustroju. Dalej oczywiście też są osiedla, ale to już nie to samo. Z góry pomińmy dzielnice powstałe na skutek przyłączenia się lokalnych wsi, one i tak mają własną świadomość miejską, coś jak świadomość narodowa, gdy dany zakątek nie ma nic z państwem wspólnego, ale i tak się wozi.
Zabudowa
Cechą charakterystyczną Myszkowa jest tak klaustrofobiczna zabudowa, że trudno znaleźć sobie miejsce na parking nie potrącając czegoś, co akurat w tamtym miejscu jest upchnięte. Przestrzeń między blokami wynosi około kilkunastu metrów i tak przez wszystkie osiedla w centrum. Nie jest to cecha starego, komunistycznego budownictwa, gdyż budowane obecnie w pobliżu Wierzchowiny bloki mają mniej więcej podobne odstępy między jednym a drugim. Osiedla w centrum nie posiadają nawet placów zabaw ani boisk, choć co bardziej zapobiegawcze władze starają się je tam upychać, aby nie tracić cennego elektoratu. Ze względu na dość niestabilne podłoże, nie można było budować dziesięciopiętrowych bloków jak np w sąsiadującym Zawierciu, aby uchronić mieszkańców parteru przed powolnym wjazdem ich kwater pod ziemię. Dosłownie każdy blok w Myszkowie ma więc cztery piętra, a miałby może i więcej, gdyby nie konieczność umieszczenia i utrzymania kosztów windy w budynku powyżej pięciu kondygnacji.
Na jednego mieszkańca Myszkowa przypada średnio 1,03 supermarketu, co daje wysoką statystykę w porównaniu z przypadającym mu 0,35 miejsca parkingowego. Poza tradycyjnymi Biedronkami sztuk dwie, można kupować również w Lidlu, POLOmarkecie, Karfurcie, Netto (Netcie?), Kauflandzie i niezliczonej ilości marketów z płazem w logo. W przypadku potrzeb duszy myszkowianin może również nabyć telewizor w dupnym Media Expercie.
Dzielnice
Myszków jak na każdą raczkującą metropolię przystało składa się ze sporej ilości dość obszernych dzielnic, których mieszkańcy obnoszą się z silną świadomością dzielnicową, jeśli można by to tak w ogóle nazwać. Bardzo często jest to pozostałość po fakcie, iż niektóre wsi są z Myszkowem od zaledwie kilkunastu lat, jednakże zjawisko to istnieje też i na terenie śródmieścia, co już powinno nieco dziwić.
Pierwsze na pokładzie
Poniższe dzielnice załapały się na status miasta już w 1950 roku, kiedy to Myszków otrzymał w prezencie prawa miejskie.
- Stary Myszków – jak sama nazwa wskazuje, od dawien dawna to był ten Myszków. Dzisiaj jest to charakterystyczna dzielnica, podzielona na kilka innych mniejszych, dalej nazywanych osiedlami (Śródmieście, Wierzchowina, Dzielnica Cudów, Paradajs, Kamienny Krąg), które toczą miedzy sobą nieustanne wali i się nie lubią.
- Nowy Myszków
- Mijaczów – biorąc pod uwagę fakt, iż Myszków budowany był według schematu: po stronie torów z rzeką fabryki i prowizoryczne budynki dla nadzorców, a po stronie torów bez rzeki osiedla mieszkalne, sklepy, kultura i w ogóle miasto, Mijaczów z założenia jest brudnym i specyficznym regionem dla specyficznych, lecz już niebrudnych ludzi. O ile ich dało domyć się szybko, tak tworzenie z Mijaczowa czystego i przyjaznego zakątka trwa już dobrych kilkanaście lat. Faktem, który powoduje, że miasto dba o Mijaczów bardziej niż powinno jest obecność miejskiego szpitala, którego pacjenci skarżyliby się na nieprzezroczyste powietrze, kilkucentymetrowy osad na oknach oraz towarzystwo myszy i innych gryzoni. Aby uniknąć tych sytuacji i podarować im jeszcze kilka lat życia, rada miasta regularnie przywraca Mijaczów do norm estetycznych oraz mieszkalnych. Teren Mijaczowa, podobnie jak i później Pohulanki powiązany był tylko i wyłącznie z przemysłem oraz dziesiątkami komunistycznych fabryk. Znaleźć tam można między innymi położone obok pokaźnego budynku starostwa ruiny ówczesnej papierni, w której działa już tylko jedna maszyna – a działa od czasu do czasu, robiąc mieszkańcom w blokach dla których Fabryka zapewnia ciepełko suprajsowe zimne prysznice. Władze miasta dbają jednak o zdrowie mieszkańców i podnoszą im ciśnienie bezradnym rozkładaniem rąk. Poza tym Papiernia jest obecnie konsekwentnie burzona, a w jej miejscu wybudowano kompleks handlowy z Kauflandem w samym centrum. Obok starostwa i papierni wybudowano nowe i kompletnie niepotrzebne rondo, które pomaga jedynie pracownikom starostwa szybciej wjechać na zakładowy parking. Po drugiej stronie ronda znajdują się kolejne stawy, bardzo uboga wersja rzeki warty oraz stadion chluby miasta – KS Myszków, wokół którego niczym pszczoły wokół ula kręci się największy element całego miasta.
- Ciszówka – jedna z najstarszych dzielnic miasta, która zabudową przypomina dobrze rozwiniętą wieś z jednym wyjątkiem – w tle widać kominy, a za oknem jeżdżą pośpieszne i to właśnie determinuje, że jej mieszkańcy czują się jak w mieście. Do centrum mają rzut beretem, czyli przejazd przez tory, a następnie ostrożny zakręt w lewo na stawach[2]. Dzielnica ta dawno, dawno temu była wsią, która pamiętała czasy Bitwy pod Grunwaldem. Jej nazwa nie pochodzi wcale od ciszy, której tam nie było, lecz od cisów, których tam też nie było, bo zostały wycięte do użytku mieszkańców. Przynajmniej obecnie nikt tam cisów nie widział i w związku z tym wszyscy Myszkowiacy są przekonani, że nazwa Ciszówka wzięła się właśnie od ciszy. Nawet i to powiązanie okazuje się jednak nie na miejscu, gdyż regularne przejazdy przedpotopowych autobusów, chmary pociągów oraz ambient z pobliskich zakładów metalurgicznych w pewnym stopniu tę ciszę urozmaicają.
- Michałów – jedna z dzielnic, po której zobaczeniu nazwy w spisie nawet zorientowani Myszkowiacy nie wiedzą gdzie ona jest. W gruncie rzeczy jest to odłamek Mijaczowa, jednak z dziwnych względów stał się on oddzielną dzielnicą. Stało się to dość dawno temu i najprawdopodobniej nie żyje już nikt, kto mógłby za to poświadczyć. Nawet mieszkańcy Mijaczowa nie do końca zdają sobie sprawę, że w pobliżu ich getta znajduje się coś takiego jak Michałów. Dzieje się tak, gdyż prowadzi do niego ulica, która prowadzi tylko do niego, ewentualnie do lasu i zupełnie nikt nie czuje potrzeby, żeby tam się zapuszczać. Jest to także jedyna ulica w tejże dzielnicy. Jej najbardziej charakterystycznym punktem jest biologiczno-chemiczno-mechaniczno-zajebista oczyszczalnia ścieków, o której istnieniu dowiaduje się niemal każdy uczeń szkoły podstawowej zabrany przez nauczycielkę przyrody na dwugodzinną odyseję z centrum na sam skraj miasta. Nie zmienia to faktu, że jest on święcie przekonany, że oczyszczalnia ta stoi na Mijaczowie, a nie na jakimś Michałowie. Nawet nauczycielki twierdzą, że jest to Mijaczów. Oprócz tego, na terenie Michałowa do naszych strzelali kiedyś Niemcy i ku pamięci ich poległych celów postawiony został odrapany pomnik z przerdzewiałą tabliczką. Tak samo jak w wypadku całej dzielnicy, większość mieszkańców Myszkowa nie wie o istnieniu żadnego pomnika.
Im się zachciało w 1951
- Połomia
- Helenówka
- Czarna Struga
- Pohulanka (Światowit) – zgodnie z nazwą można tam sobie bezkarnie pohulać, ponieważ trudno tam o policję. Sprzyja to chlaniu przy nowych obiektach sportowych nadzorowanych przez niestrudzonych pracowników Mosiru. Hulanie to trzeba zoorganizować sobie na własną rękę, ponieważ jedyny lokal jaki tam się znajduje, potrafi porządnie nadszarpnąć kieszeń klientów. Nadzieję przywraca sklep zwany potocznie U Tereski, gdzie można wypić bez potrzeby obrabowania banku w bardzo skromnym ale miłym towarzystwie. Dla bardziej wymagających pozostają leśne zacisza oraz ławki pod blokami.
- Gruchla
Jedyna z 1958
- Bory - kilkanaście domów w lesie, ulokowanych wzdłuż ścieżki do Góry Włodowskiej. Niewiele wiadomo na temat tej dzielnicy, oprócz tego, że tuż po remoncie przystanku autobusowego, koszem na śmieci było wiadro, a także, że królem tych ziem jest niejaki Korba, co oznajmia namalowany farbą na zardzewiałym płocie napis na pobliskiej stacji kolejowej Światowit. Badacze po dziś dzień szukają wśród okolicznych borów jego tronu, a także śladów jego tropów.
Urbanizacja wsi 1976
- Nowa Wieś
- Osińska Góra – aby tam trafić trzeba minąć tzw.Siejna-miejsce uczt miastowych moczymord.Uczty odbywają się w 24 godziny na dobę przez co dotarcie na Osińską Górę pieszo czy rowerem staje się często niemożliwe.
- Będusz
Omnomnom 1983
- Remby
- Kręciwilk – o Kręciwilku każdy mieszkaniec słychał z powodu wzbudzającej ciekawość nazwy,jednak trudno znaleźć Myszkowiana,który tam był tak samo jak i wilka.
- Potasznia
- Labry
- Smudzówka – inaczej zwana Smrudzówką. Pierwsze przedmieścia prowincji. Wygląda jak typowa wieś położona przy drodze wojewódzkiej. Nie ma chodnika, przejścia dla pieszych. Często tubylcy wzdłuż drogi wyprowadzają swoje krowy na spacer. Nie ma sklepu, o monopolowym nie wspominając. Jak coś chcemy kupić, należy jechać do Będusza. Smudzówka może pochwalić się świniarnią.
- Mrzygłód
- Mrzygłódka
- Nierada – znajduje się tu jedna z czterech stacji,która nazywana jest Mrzygłodem,ale Mrzygłód znajduje się w innym miejscu.Do dziś miasto nie radzi sobie z tym problemem.
Przyszłość
O ile od 1983 roku Myszków nie wchłonął już nic, to bardzo możliwe, że wydobycie złóż wolframu i molibdenu, które zalegają pod miastem spowoduje, iż obecne dzielnice wyewoluują do miejskiej zabudowy, a żeby utrzymać wiejski klimat przedmieść Myszków wchłonie takich sąsiadów jak Postęp, w którym mieści się zakład produkcyjny wody Jurajska, ale też i Pińczyce, Jaworznik, Lgota Górna, Osiek, Rudniki, Leśniaki, Skałka czy Kopaniny. W perspektywie następnych 30–50 lat w promieniu rażenia znajdzie się Zawiercie i Częstochowa.
Ulice
- ulica Kopernika – myszkowski odpowiednik nowojorskiego Manhattanu, tudzież paryskiego La Défense. Kręgosłup gospodarczy i finansowy miasta, źródło utrzymania 90% populacji Myszkowa. To właśnie tutaj lokalni krezusi ubijają interesy i obracają papierami wartościowymi. Znajduje się tu chyba z 5 skupów złomu i makulatury. Z leżącego tam żelastwa można zbudować ze 100 km linii kolejowej, złożyć pięć maszyn papierniczych, cały Wartex, połowę Huty Mystal oraz Myszkowską Fabrykę Naczyń Emaliowanych.
- ulica Kościuszki – główna arteria miasta. Na Kościuszki znajdziemy w zasadzie wszystko – od sklepów, przez Urząd Miasta, komendę Policji, aż po wielkoobszarowe kołchozy.Rozpoczyna się jeszcze (już) na Mijaczowie osiedlem wybudowanym przez znanego developera – Augusta Schmelzera około 1900 r. Zamieszkująca je kasta musiała nieraz długie lata pracować, żeby móc tam zamieszkać. Trzeba chociaż próbować zrozumieć nieufność tamtejszych autochtonów względem przybyszów. Wynika ona z ich wątłej psychiki, i nietaktem byłoby wszczynać zbędną dyskusję podczas otrzymywania tam profilaktycznego wpierdolu. Centralny odcinek Kościuszki mieści także Myschkow Trade Tower (dawny kaflowiec). Cierpliwy turysta po dobiciu do numerów rzędu 150, albo i 200 będzie znajdował się już wokół pól uprawnych,trzody chlewnej a także bydła rogatego.
- ulica Okrzei – ulica łącząca jeden z wielu supermarketów z owianym tajemnicą Michałowem.Tu można spotkać wszelki element stale dbający o egzotykę w mieście.Wszystkich mieszkańców oraz stałych bywalców łączy jedno-nie wylewają za kołnierz.Nie licząc Biedronki rozpoczynającej ulicę znajduje się tu tylko jeden sklep usytuowany niemalże pod zacną i znaną oczyszczalnią na mało znanym Michałowie.Sklep jest przypuszczalnie najlepiej funkcjonującym małym biznesem w mieście z powodu stale wzrastającego popytu na alkohol.Do dziś mieszkańcy innych dzielnic zadają sobie pytanie skąd Okrzejanie mają na przysłowiowy kieliszek chleba skoro w tym mieście nie ma pracy dla ludzi z ich wykształceniem.
- ulica Sikorskiego – kolejna ważna w Myszkowie ulica. Przy niej znajduje się cmentarz, Biedronka oraz Zespół Szkół numer 5, jednak ten leży w grajdole do którego trzeba zjechać stromą uliczką. Przy Sikorskiego znajduje się też popularny Enka Kebab oraz ZUS, a nieco dalej Kamienny Krąg. Można nią dojechać od głównego skrzyżowania z ulicą Kościuszki aż do skrzyżowania z ulicą 1 Maja prowadzącą na Pohulankę lub na dworzec, zależy gdzie skręcisz. Jednak jadąc wgłąb osiedli można się pogubić- skręcając koło Lewiatana i Biedronki w lewo w osiedla okazuje się, że przy jednej ulicy spotkamy zarówno bloki z ulicy Sucharskiego jak i z ulicy Sikorskiego. Lokalsi wiedzą który to który, ale spróbuj zapuścić się tam bez wiedzy czego konkretnie szukasz a znajdą Cię za rok, wysuszonego w krzakach bo się pogubiłeś w głupiej numeracji.
- ulica Sucharskiego – niezbyt ciekawa ulica leżąca w pobliżu Wierzchowiny. Znajdziemy na niej Przedszkole nr 1, trochę domków prywatnych i trochę bloków, w głębi osiedla przemieszanych z blokami z ul. Sikorskiego. Oprócz tego znajduje się tam dwóch fryzjerów, agencja pocztowa, cukiernia oraz zegarmistrz. Można również zaparkować na kiedyś strzeżonym (hehe, już nie) parkingu, gdzie również możemy odbić sobie jakieś dokumenty w ksero w budce. Prawdopodobnie lokalne anomalie adresowe oraz przemieszanie numeracji dwóch ulic w obrębie drogi od skrzyżowania z Ogrodową do Przedszkola 1 wywołało w lokalnych Sebiksach uczucie stałej obawy i niepewności, więc nie warto się tam zapuszczać po zmroku bo można dostać wpol. Ponoć gdzieś przy tej ulicy mieszka sam Lucyfer.
- ulica 11 Listopada – niegdyś ulica Buczka, obecnie Buczek zamilkł więc zmienili nazwę na obecną. Przy niej znajduje się jedyne w Myszkowie Liceum Ogólnokształcące. Poza tym bloki, bloki, bloki, parę sklepów, Żabka, bank oraz siedziba Myszkowskiej Spółdzielni Mieszkaniowej która sprawuje pieczę nad ładem i nieładem większości bloków w mieście. Od skrzyżowania z ulicą Wyszyńskiego do torów droga jest jednokierunkowa, więc próba wyjechania spod monopolowego lub banku do góry w kierunku Wyszyńskiego może skutkować stłuczką i wpierdolem.
Ludność
Myszków liczy sobie 33 tysiące mieszkańców, a liczba ta wzrasta wraz z zasysaniemm kolejnych, okolicznych wsi. Największy rozkwit ludności oraz przyrost zabudowy odnotowano w drugiej połowie XX wieku, kiedy do świeżo otwartych myszkowskich fabryk i zakładów zjeżdżała się klasa robotnicza ze wszystkich polskich wsi. Skutki owego buractwa da się podziwiać do dziś. Nie jest jednak krytycznie. Myszków jest bowiem miastem, w którym praktycznie nie ma przestępczości. Parę razy w miesiącu zdarzy się jakaś kradzież, kilka żonek w patologicznych rodzinach dostanie od piątego gaha, a tak to spokój jak makiem zasiał. Dość dziwne, jak na 30tysięczne miasto robotnicze.
Komunikacja autobusowa
Po ulicach poruszają się autobusy, które pamiętają wczesną komunę.
- Linia 1 – startuje koło Mystalu, gdzieś za PKP na Światowicie, robi kółko w okół miasta i dojeżdża do Mystalu, bądź jak kto woli do przychodni. W godzinach porannych ludzie ze Światowitu jeżdżą nim na Mijaczów do pracy, ewentualnie wysiadają nieco wcześniej w centrum, żeby iść na pociąg (który notabene jeździ przez Światowit). Często jeżdżą nim babcie na Mijaczów do szpitala. W okresie roku szkolnego w godzinach porannych jest taki tłok, że jakby ktoś chciał wejść do „jedynki” na Sikorskiego, to musi się liczyć z tym, że pojedzie albo na dachu, albo pójdzie piechotą. Ewentualnie może wejść w centrum bo tam cała młodzież szkolna wychodzi i wszystkie miejsca stojące i lewitujące się zwalniają. Od Mijaczowa autobus przewozi powietrze przez ul. Kopernika i Ciszówkę, gdzie jest pełno przystanków, ale nikt z nich nie korzysta.
- Linia 2 – w godzinach porannych przewozi zazwyczaj przyszłych rolników do szkoły rolniczej na Będuszu. W czasie jedynego słusznego ustroju często można było tam spotkać krowę, młodego cielaka, czy kury. W godzinach popołudniowych jeżdżą nim emeryci i renciści zza Smudzówki na zakupy i do lekarza. Jako jedyna linia wyjeżdżą poza granicę miasta i dojeżdża czasami aż do Siewierza! Można w nim kupić bilety KZK-GOP.
- Linia 3 – jeździ tak samo jak linia 1, tylko, że w drugą stronę. Podróż trójką wygląda tak samo jak w jedynce, tylko, że na odwrót. Przez Ciszówkę i ul. Kopernika przewozi się świeże powietrze, a od Mijaczowa przez centrum do samego Światowitu jest tak przeładowany, że opony ścierają rdzę z nadkola.
- Linia 4 – podobno czasami pojawia się na Potaszni. Zazwyczaj jeździ na Mrzygłód, ale jak wejdziemy o dobrej godzinie, to dojedziemy na Mrzygłódkę, a nawet Sikorkę. Jeżdżąc czwórką zwiedzimy praktycznie cały Myszków. Startujemy w centrum, jedziemy w stronę Mijaczowa, następnie jakimś cudem znajdujemy się na Światowicie, który jest po przeciwnej stronie od Mijaczowa, ażeby przejechać przez Kręciwilk do Mrzygłodu i z powrotem. Czasami jeżdżą nim emerytki z Mrzygłodu do lekarza.
- Linia 5 – podobno ktoś czasami widuje piątkę. Podobno jeździ na Nową Wieś i z powrotem, na pewno jeździ pusty, gdyż obywatele Nowej Wsi mają przystanek PKP i osobowymi się arystokracja wozi do Myszkowa. Mimo wszystko piątka nadal jeździ pusta i ma się dobrze.
- Linia 6 – nikt nigdy nie wie gdzie dojedzie się szóstką gdy podjedzie do Centrum. Raz widać ją na Mijaczowie i Potaszni, innym razem na Mrzygłodzie, znów ktoś ją widział na Światowicie i Borach. Są świadkowie, którzy widzieli szóstkę nawet w Narnii. Legendy głoszą, że kiedyś jeździła tylko w te i na zad. Ogólnie dojeżdża tam, gdzie inne autobusy również docierają, ale nigdy tam, gdzie by ten autobus się na prawdę przydał.
- Linia 7 – tzw. linia agroturystyczna, gdyż zwiedzimy dzielnice, które na pierwszy rzut oka wyglądają tak kiedyś wyglądały PGRy, a mianowicie Osińska Góra, Czarna Struga i Helenówka. Czasami rano widać siódemkę na Mijaczowie.
- Linia 8 – nieistniejąca już linia międzymiastowa, która prowadziła kiedyś do Żarek. Linia ta na pewno cieszyłaby się dużą popularnością szczególnie w środy i soboty, kiedy to odbywa się jarmark w Silesia Żarki, gdyby nie fakt, że pierwsze autobusy jeździły w godzinach, w których stoiska były były już zamykane. Linia działała może z pół roku.
- PeKaeSy – do 2010 roku były dwa lata starsze od autobusów miejskich. W 2010 roku część placu dworcowego została sprzedana pod budowę Netto, stare pekaesy zostały zutylizowane na jednym ze złomowisk na ulicy Kopernika, także potem było tyle pieniędzy, że myszkowski pekaes wzbogacił się o autokary nówki sztuki nie śmigane z 1993, które psują się z taką samą częstotliwością, jak poprzednie autokary, które przez całą komunę i dwadzieścia lat kapitalizmu dzielnie męczyły się na dziurach powiatu.