Bielawa

Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru

Bielawa (niem. Langenbielau) – jeszcze jedno zadupie z aspiracjami (festiwale muzyczne, poczta, sieć latryn). Jako położone na Przedgórzu Sudeckim mogło być jeszcze bogatsze, niestety Heinrich Himmler nie chciał tam niczego ani nikogo zakopać.

Spotkanie z pierwszego stopnia z Bielawą

Prawie jak nad morzem

Gdy pewnego słonecznego sierpniowego poranka zobaczysz w swojej dalekiej zasiedmiogórskiej, zasiedmiomorskiej i zasiedmiorzecznej zapyziałej mieścinie, że ludzie wynoszą z mieszkań regały i na siłę usiłują usilnie zapakować je do swoich starych jak świat automobilów, to wiedz, że w Bielawie odbywa się wielkie Regałowisko. To fani reggae z całej Europy Środkowej zjeżdżają się Raegge Dub Festival. Man on miejsce zawsze w Bielawie, dlatego warto tutaj przyjechać.

Mimo że rankiem po festiwalu służby porządkowe sprzątają wszystkie zapawiane śmietniki, sprężają się jak jaja barana, to wiedz, że Bielawa jest na wskroś przepięknym miastem. Do roku 1924 była ona najdłuższą wsią na Śląsku (jakieś 14km). Niejeden wąż patrzy z zazdrością na Bielawę, bo chciałby być tak długi. Niestety przywilej ten zdaje się być czasem przekleństwem, zwłaszcza gdy trzeba pójść z Dolnej Bielawy na pocztę główną. Wówczas trzeba sobie zarezerwować jakieś 3 godziny na spacerek i niekrótko również postać w kolejce.

Ekologia i z(a)bytki

Jeszcze bardziej jak nad morzem...

Bielawa jest również Modelowym Miastem Ekologicznym. Cokolwiek by to nie znaczyło, sprawia ten tytuł, że każde zwierzę czuje się tu wyśmienicie. Gdy tylko takowa inicjatywa zaistniała, lokalne władze i media zauważyły wzrost populacji bizonów, tygrysów szablozębnych i innych bocianopodobnych roślin i zwierząt. Wiadomo, że wraz ze wzrostem populacji bocianów, rozrasta się również i populacja Homo Sapiens. Dlatego też Bielawa jest najbardziej rozrastającym się w potomstwo mistem na Dolnym Śląsku.

Godnym podziwu jest położenie miasta. Przedgórze Sudeckie sprawia, że jest tu piękny widok na Wrocław, a gdy się kupi plaster sera w niejednym hipermarkecie, przez jego dziurki można dostrzec nawet Urząd Marszałkowski, w którym rozpisuje się kolejne dotacje na renowację zabytków Bielawy. Nie ma ich zbyt wiele, ale przydałaby się kapitalna rewaloryzacja ulic takich jak Brzeżna, Tkacka oraz zabytkowe budynki Bielawskich Zakładów Przemysłu Bawełnianego „Bielbaw”, z których ostały się jedynie dobre wspomnienia i marka, która do tej pory jest rozpoznawalna w całym kraju. Niektóre komplety pościeli można nawet kupić na moskiewskich targach. Na metce wówczas napisano Zdiełano w Polsze (lub jakoś tak).

Tekstylia, UFO i wulkan

i prawie jak w górach

„Bieltex”, bo tak nazywał się drugi co do wielkości w Bielawie i w Polsce (po „Bielbawie”) potentat przemysłu tekstylnego także zasługuje na uwagę turysty. Nie są to już kolorowe szyldy reklamowe, które w swoich czasach swoją barwą prześcigały Walta Disneya, ale są to piękne pustostany, w których dziś można kręcić zdjęcia do filmu „Koszmar z ulicy Wiązów” lub też „Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie”. Niejeden reżyser chciał wykupić te budynki, ale niestety zostały one wynajęte przez cywilizację pozaziemską. Jak dowiadujemy się od najstarszych mieszkańców Bielawy, prowadzone są tu przez nich badania na predatorach. Hipoteza ta tłumaczy te nieszczęsne kominy, które mimo upadku potentatów bawełnianych, nadal działają. Trudno uwierzyć, że palone są tam pozostałe po produkcji tekstylia, dlatego bardziej prawdopodobnym jest teza z filmu Alien vs Predator. Przecież w Polsce nie marnuje się niczego. Na to mogą sobie pozwolić tylko ufoludki.

Na terenie Bielawy znajduje się także nieczynny wulkan, o czym świadczy widoczny z obwodnicy na tzw. Łysajce stożek wulkaniczny. Nie daj Bóg, ale jak się kiedyś to wszystko rozpierniczy, to po Bielawie będzie wielka czarna dziura. Przyjeżdżaj więc i nie zwlekaj. Może załapiesz się na fajerwerki.