Gdańsk
Gdańsk – miasto, port, metropolia i inne pobożne życzenia niedaleko wioski rybackiej Gdynia i polskiego Las Vegas, jakim chciałby być Sopot. Razem tworzą aglomerację zwaną Trójmiasto, leżącą nad jeziorem o nazwie Morze Bałtyckie i szpanują, co to one nie mają w planach i kiedy to nie one, z naciskiem na „kiedy” i „w planach”.
Historia
W tej wiosce powstała NSZZ Niesolidność założona, zdaniem całej reszty kapitalistycznej hałastry, przez Lecha Wałęsę a także parafia prałata Jankowskiego. Kiedyś był tu port, i WMG („Wolne Miasto Gdańsk”), za które chcieli się bić tylko pracownicy tutejszej Poczty Polskiej, jeszcze wcześniej był port i największa potęga (polska?) handlowa na Bałtyku, jeszcze wcześniej był port, Krzyżacy, i tak dalej, aż zjedziemy do małej, portowej osady rybackiej. Starczy.
Gospodarka i handel, tudzież ich brak
Gdańszczanie są zbyt leniwi, by zmusić się do jakiejkolwiek pracy. Jedyne, co dobrze robią, to protestują i wstrzymują się od pracy, dzięki czemu powstał NSZZ. Podobnie jak Wódka Gdańska, bezrobocie stanowiło tutaj 30% objętości, póki 20% nie wyemigrowało do Niemczech, lub gdzieś dalej na Zachód.
Gospodarka nie istnieje, nie istnieje też handel. Wszystko przędzie dzięki osobom zrzeszonym w związkach non profit, zwanych dalej mieszkańcami-robolami oraz dzięki działalności prowadzoną przez potomków Krzyżaków, którzy regularnie dostarczają do miasta transporty przeterminowanych turystów, a wraz z nimi kamery, aparaty fotograficzne i telefoniczne i świeże euros, w zamian oferując znakomitej jakości amfetaminę i panie lekkiej konduity.
Lokalne PKB (Piwo, Kobiety, Burdel) szacuje sie na trochę ponad średnią krajową. Jednak wskaźnik konsumpcji grudy, artykułów zielarskich, dropsów i wszelkich chemikaliów (w tym borygo) utrzymuje się na ponadprzeciętnym poziomie. Szczególnie rejony wielkich blokowisk wykazują ogromny popyt.
Transport i komunikacja
Najgorsi kierowcy to Ci, którzy jeżdżą w autach marki Deawoo, dodając do tego gdańską rejestrację mamy potencjalną, jeżdżącą katastrofę, gotową do rozbicia (patrz zdjęcie).
Gdańsk jako jedyny w Polsce poszczycić się może eSKaeMem, chociaż sami mieszkańcy takie tematy jak „punktualność”, „bezpieczeństwo” i „komfort jazdy” uznali za tematy tabu, których lepiej nie poruszać lub o których za głośno lepiej nie mówić.
Rzekome atrakcje
- Klub Błękitna Ostryga – kto był, ten wie aż za dobrze.
- Pomnik Adolfa Hitlera.
- Kościół Mariacki (bez hejnału).
- Wesołe miasteczko, którego nie ma.
- Stadion piłkarski klubu Lechia Gdańsk z najdłuższym sektorem buforowym w Europie.
Sport
Regularnie łomocząca zaprzyjaźnioną Arkę z Gdyni, snująca marzenia nowiuśkim stadionie na Euro 2012, Lechia Gdańsk. Szablon:Stubsek
Dzielnice
- Wrzeszcz – siedziba polytechników i innych studentów. Czarno-biały świat, w zależności po której stronie torów się przebywa. Jedyną osobą, która tu się wychowała i nie została prostytutką ani złodziejem, jest Gunter Grass, bo został esesmanem.
- Śrutmieźcie – Ja, Ja... Danzig ist ein alte deutsche Stadt. Całkiem tu przyjemnie, tylko rynku jakoś nie ma i pełno dresiarskich miejscówek. Dodatkową atrakcja Śródmieścia są szybko rosnące młode amfomanki, które z powodów czysto charytatywnych umilają czas dziadkom z Niemiec.
- Stogi – niejasne powiązania mafii pomorskiej z rosyjską. Ogólnie należy mówić gościom, którzy chcą skroić komórkę gdziekolwiek w Trójmieście, że się jest ze Stogów – wtedy przepraszają i oferują sprzedaż nowszego modelu po okazyjnej cenie.
- Dżelitkowo – morze, plaża, i też śmierdzi.
- Oliwa – lasy, góry, rzeki. Tylko napotkane zwłoki człowieka, który naraził się mafii, przypominają, że jest się w Gdańsku.
- Osofa (Osaka) – wszędzie daleko, tylko ta dziurawa obwodnica.
- Nofy Port – morze, nie ma plaży. Można się wyszaleć podczas libacji z okolicznymi menelami, stanowiącymi jedynie 99,9% zamieszkujących tę dziurę obywateli.
- Orónia – 13. dzielnica. Policja przyjeżdża tutaj tylko w obstawie pododdziałów antyterrorystycznych, a ostatnio postawiony komisariat jest warowną twierdzą przypominającą średniowieczne zamczyska. Jedynie regularne dostawy taniego wina powstrzymują miejscowych od buntu.
- Dolne Miasto – stolica światowego czarnego rynku. Można tu kupić wszystko, o czym tylko da się pomyśleć: od bydgoskiej amfetaminy po niemal nową nerkę. Kamerę niemieckiego konsula też.
- Przymorze- Dzielnica opanowana przez hoolsów Lechii. Arkowców tu nie stwierdzono. Blisko do morza, nawet przystanek SKMu jest i jeden MC Donald.
- Morina- dzielnica na krzaczastym wzgórzu, ledwo podejść, a co dopiero podjechać. Jedyna zaleta to dużo blond lasek o sztucznych piersiach i osiedlowy sklep w którym się ubierają tak zwany Kerfur, ale największą wadą tej dzielnicy jest, gdy chcesz skroic telefon jakiemuś małolatowi, z monopolowego wychodzi zawsze banda napakowanych świrów.
Znani gdańszczanie