Nonsensopedia:Artykuły na medal/Archiwum: Różnice pomiędzy wersjami

Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru
M (dr)
Linia 5: Linia 5:
<br /><br />
<br /><br />
== [[Nonźródła:Szarańcza]] ==
== [[Nonźródła:Szarańcza]] ==
[[Plik:Lecimy_wam_wpier.jpg|right|120px]]
[[Plik:Lecimy_wam_wpier.jpg|right|150px]]
<poem>– Móóój łeeeb… – zawyłem z cicha. Bolało wszystko. Głowa, mięśnie, wątroba, kości, włosy, paznokcie, skarpety których wczoraj nie zdjąłem przed snem… Łóżko też bolało. Z jednej bezkształtnej masy bólu powoli wyłaniały się poszczególne bodźce, jak kolce i kłuły odpowiednie zmysły. Cierpienie promieniowało od oczu wystawionych na światło słoneczne w głąb czaszki i gdzieś w okolicach móżdżka spotykało się z bólem uszu pulsującym w rytmie uderzeń wiertarki udarowej sąsiada.
<poem>– Móóój łeeeb… – zawyłem z cicha. Bolało wszystko. Głowa, mięśnie, wątroba, kości, włosy, paznokcie, skarpety których wczoraj nie zdjąłem przed snem… Łóżko też bolało. Z jednej bezkształtnej masy bólu powoli wyłaniały się poszczególne bodźce, jak kolce i kłuły odpowiednie zmysły. Cierpienie promieniowało od oczu wystawionych na światło słoneczne w głąb czaszki i gdzieś w okolicach móżdżka spotykało się z bólem uszu pulsującym w rytmie uderzeń wiertarki udarowej sąsiada.
– Ja pierdolę, kurwa.
– Ja pierdolę, kurwa.

Wersja z 18:48, 12 maj 2019

Artykuły na medal



Nonźródła:Szarańcza

Lecimy wam wpier.jpg

– Móóój łeeeb… – zawyłem z cicha. Bolało wszystko. Głowa, mięśnie, wątroba, kości, włosy, paznokcie, skarpety których wczoraj nie zdjąłem przed snem… Łóżko też bolało. Z jednej bezkształtnej masy bólu powoli wyłaniały się poszczególne bodźce, jak kolce i kłuły odpowiednie zmysły. Cierpienie promieniowało od oczu wystawionych na światło słoneczne w głąb czaszki i gdzieś w okolicach móżdżka spotykało się z bólem uszu pulsującym w rytmie uderzeń wiertarki udarowej sąsiada.
– Ja pierdolę, kurwa.
Nie no, coś trzeba ze sobą zrobić, wstać, stawić czoła kolejnemu dniu i jak zwykle oberwać od życia plaskaczem. Jako że do sąsiada tłukącego wiertarką od białego rana (co on tam do cholery wiesza) dołączyło monotonne buczenie jakiejś muchy zawzięcie próbującej mi usiąść na nosie, postanowiłem wstać. Astrologowie zapowiadają koniec świata!

Szlak turystyczny

I wszystko jasne, prawda?

Szlak turystyczny – (nie)specjalnie oznakowana droga, którą w zamierzeniu organizatorów, powinna zmierzać wycieczka. Jest wytyczony w terenie, i, przynajmniej teoretycznie, powinien być łatwy do znalezienia i widoczny na całej trasie. Przeciętny turysta na szukaniu szlaków i prostowaniu błędów wynikających z ich przebiegu spędza statystycznie 33% wycieczki – dla niższych partii Karkonoszy oraz całych Gór Sowich należy tę liczbę pomnożyć przez dwa. Generalnie nie są przeznaczone dla różnej maści Januszy turystyki i zakładają minimalną ilość oleju w głowie. Znaki są ulubionym obiektem ataków różnej maści wandali, którzy właśnie w tym miejscu uparli się napisać sprayem, że Juzek jezd gópi i nawet im do głowy nie przyszło, że ktoś będzie potrzebował tych białych i kolorowych kresek.

Język duński

Osobniki najlepiej przystosowane do fonetycznych wymagań języka duńskiego

Język duński – narzecze, którym władają ludy na zachód od Bałtyku, a niegdyś również Wikingowie oraz różnej maści masy awanturnicy napadający znienacka Europę. Z tego powodu charakterystyczne cechy języka praduńskiego można znaleźć na przykład w angielszczyźnie. Współczesny język duński jest stadium pośrednim między angielskim, niemieckim, norweskim, mową świń przy korycie i cholera wie, czym jeszcze. Język duński jest o tyle wyjątkowy, że słuchając osobnika nim władającego nie sposób odróżnić ile alkoholu wypił ów Duńczyk przed wygłoszeniem swojej oracji; z tego powodu policja duńska częściej niż inne stosuje badanie alkomatem. Istnieje podejrzenie, że małe dzieci nie mówią po duńsku, gdyż jest to dla nich język za trudny, a uczą się go przez osmozę w dalszych latach życia. Według innych źródeł duński jest jedną z postaci klinicznej choroby gardła, niedającej się wyleczyć żadnymi znanymi metodami.

Podręcznik językowy

Mr Smith zawsze mieszka w Londynie

Podręcznik językowy – książka, której celem (w teorii) jest nauczyć języka obcego. Zwykle zawiera kilkaset stron, zupełnie niepotrzebnie, gdyż większość przetrzymuje próbę najwyżej kilku kartek. Ponieważ język obcy to nie matematyka, nie jest tak, że w każdym podręczniku 2 + 2 = 4, a już na pewno nie tak, że tego samego czasu używa się zawsze w tych samych okolicznościach. Stąd autorzy podręczników wykreowali kilkaset rodzajów gramatyki; uczeń, który uczył się z podręcznika A, za żadne skarby nie odnajdzie się w podręczniku B. Jeszcze gorzej, gdy przyjdzie mu zmienić podręcznik w trakcie nauki: każdy kieruje się własną, hermetyczną logiką. Jest to prawdopodobnie powód, z którego większość uczniów kończy na poziomie A1.

Czytanki

Zazwyczaj bohaterem podręcznika jest rodzinka 2+2 (której zawsze wychodzi 4) plus jakiś kotek i piesek i która ma życie jak w Madrycie. Zwykle problemy drugiego świata zwykle ich nie dotyczą: śpią na forsie, jedzą to co najlepsze itd. Osoba uczona języka na współczesnych podręcznikach przyjeżdża do Londynu i rzadko jest w stanie poradzić sobie z najprostszym problemem: od zawiązania buta (cholera, jak są sznurowadła po angielsku?) do przebukowania biletu na samolot.

Markus Eisenbichler

Eisenbichler1.jpg

Markus Eisenbichler (czyt. Wściekła Ajzenbiśla; ur. 3 kwietnia 1991 w Siegsdorf) – niemiecki skoczek narciarski. Najbardziej wkCenzura2.svgny zawodnik w historii tego sportu.

Technika skoku

W przeciwieństwie do skoczków norweskich, którzy przed każdym skokiem naciągają sobie kombinezon dla zwiększenia ilości miejsca na jaja powierzchni nośnej, Eisenbichler przed każdym skokiem naciąga sobie mięśnie odpowiadające za mimikę twarzy. Wszystko po to, żeby po wylądowaniu móc jeszcze bardziej ekspresyjnie wyrazić swoje niezadowolenie z przed chwilą oddanej próby.

Jeżeli chodzi o sam skok, Markus nie przykłada większej uwagi do techniki czy estetyki lotu i lądowania. Stąd nienajwyższe oceny od sędziów i brak większych sukcesów na koncie. Pod tym względem Ajzenbiśla przypomina trochę Piotra Żyłę – z tą różnicą, że o ile Polak ma treningi, hehe, w dupie, bo cieszy się z życia jak głupi do sera, o tyle Niemiec jest zbyt wkCenzura2.svgny na trenera, żeby go słuchać.

Poradnik:Jak otworzyć butelkę wina

Czas na plan B…

Jak otworzyć butelkę wina – poradnik.

A więc jakimś cudem zaciągnąłeś do swojej piwnicy urocze dziewczę, przygotowałeś coś do jedzenia i nabyłeś butelkę przedniego wina. Nadszedł najważniejszy moment wieczoru (lub drugi najważniejszy, zależy jak ci pójdzie), należy rozpieczętować flakon. Pewnym ruchem podnosisz ze stołu butelkę, dziewczę patrzy na ciebie z wyczekiwaniem.

Cholera, właśnie, jak otworzyć wino? Dyskretnie wyciągasz z kieszeni telefon, zadajesz pytanie niezawodnemu wujkowi Google i trafiasz na ten oto poradnik. Zatem do dzieła!

Tuba

Operator tuby w momencie otrzymania od niej ostrzegawczego ciosu

Tuba – instalacja pneumatyczno-hydrauliczna, wykorzystywana jako zasilany płucami przenośny generator fal akustycznych o niskich częstotliwościach, zwykle składany ze zdobytych z odzysku metalowych rur, zaworów oraz elementów poszycia snopowiązałek. Wykorzystywana również hobbystycznie do muzykowania.

Sposób działania

Tuba zasilana jest energią ludzką. Podłączenie do źródła energii jest stosunkowo proste – należy nałożyć instrument na grającego tak, aby jego usta znalazły się tuż przy porcie zwanym ustnikiem. Następnie grający powinien – uważając, aby nie wybić sobie zębów lub ewentualnie złamać języka – dmuchnąć przy ściśniętych wargach, aby te zafurgotały.