Gdynia
Gdynia – licząca ćwierć miliona mieszkańców wieś rybacka nad Morzem Bałtyckim.
Położenie
Wioska położona jest u ujścia rzeki Kaczej – którą mieszkańcy szczycą się z trzech powodów. Albowiem Kacza to:
- krystalicznie czysta woda źródlana o leczniczych właściwościach (potrafi skutecznie wyleczyć amatorów kąpieli z chęci wejścia do morza – działanie tej cudownej mocy odnotowano nawet w odległości kilkuset metrów od ujścia rzeki);
- władze wsi zgłosiły rzekę do Księgi Guinnessa w kategorii: „najczystsza, najdłuższa i najbardziej atrakcyjna turystycznie rzeka o pięcioliterowej nazwie, na literę K, uchodząca do Bałtyku w rejonie Gdyni, o czwartej klasie czystości i długości nieprzekraczającej 50 km”. Wygrała! To jeden z licznych i niemniej jak pozostałe spektakularnych sukcesów tutejszych władz;
- kolejnym sukcesem gdyńskich władz jest niewątpliwy zaszczyt, czyli pole w światowej grze Monopoly, które Gdynia otrzymała „dziką kartą”.
Dzielnice
Gdynia została w zbyt skomplikowany i za bardzo niezrozumiały dla przeciętnego jej mieszkańca sposób podzielona na dzielnice. Najbardziej wyrazistym przykładem jest dzielnica Leszczynki:
- 31% gdynian nigdy nie słyszało o jej istnieniu,
- 26% omyłkowo myśli, że w niej mieszka,
- 19% nie ma zielonego pojęcia, że w niej mieszka,
- 15% jest zdziwione, że ich wieś w ogóle ma jakieś dzielnice,
- 6% uważa, że jest ona dzielnicą Krakowa i leży w Pakistanie,
- 3% odmówiło udziału w ankiecie, argumentując, że nie ma czasu na głupie wywiady, bo właśnie jedzie do Pakistanu Kraków zobaczyć.
Ponadto na terenie tej dzielnicy istnieje niezwykle luksusowe, ba… ekskluzywne osiedle Pekin. Ludzie są tam tak bogaci, że nawet nie muszą chodzić do pracy, bo praca przychodzi do nich – gdyż zajmują się utylizacją zbędnej ilości gotówki oraz używanych telefonów odwiedzających ich gości. Na terenie osiedla nie ma sieci dróg, bo i po co, skoro nikt nigdzie jeździć nie musi – no chyba, że "pożyczonym" rowerem po kolejną szlampe.
Oprócz Leszczynek istnieją jeszcze:
- Babie Doły – wojskowa dzielnica, składająca się z jednego osiedla, nieczynnego lotniska dla papierowych samolocików, corocznego koncertu podwórkowych muzyków Opener i okolicznej osady rybackiej. Tego opisać się nie da. Trzeba tam być i doświadczyć tego na własnej skórze, tak jak sam Juliusz Cezar: veni, vidi, vici…
- Chwarzno-Wiczlino – tutaj arkowcy trenują przed sparingami z kibicami Lechii Gdańsk. Znajdują się tu również pola uprawne w liczbie wielu. Mieszkańcy Chwarzna uważają się za lepszych niż ci z Wiczlina. Odnotowuje się tu najniższe temperatury w Gdyni – minus piętnaście stopni Celsjusza. Jedzenie (na kartki z MOPS) można tu dostać w jednym z nielicznych spożywczaków. Nie-gdynian ostrzega się przede wszystkim, przed wchodzeniem na czyjeś posesje. Można zostać ostrzelanym z kuszy, samopału lub muszkietu bądź dotkliwie pogryziony psem rasy burek o mentalności pitbula. Należy również uważać żeby nie wpaść pod trabanta lub dorożkę. Podobno tu nadal parkuje legendarna „Czarna Wołga”.
- Chylonia – jeśli jesteś spoza granic Gdyni, nie zapuszczaj się w pobliże ul. Zamenhoffa (AKA Zamena). Jeśli postąpisz inaczej, na 98% nie wrócisz. Chyba, że ważysz 160 kg, na klatę bierzesz 200 kg i na śniadanie jesz jajecznicę z ponad 20 jajek. Zamena to tak zwany gdyński Trójkąt Bermudzki… wchodzisz i wychodzisz bez komóry/mp-trójnika/portfela/fury/zębów/dziewictwa (niepotrzebne skreślić) Co się z nimi dzieje? Tego nie wie nikt… prawdopodobnie znikają. Osoby przechodzące przez Zamenhoffa, które poddały się temu niewyjaśnionemu zjawisku i jakimś cudem przeżyły zwykle nic nie pamiętają… może poza bólem głowy.
- Cisowa – dzielnica jest sławna dzięki dwóm pętlom trolejbusowym. Kulturalnym, politycznym i społecznym centrum dzielnicy jest plac przed Biedronką, gdzie znajduje się apteka, lumpeks i kolektura lotto. Gęste stężenie dilerów. Zadupie Gdyni graniczące z wsią o nazwie Rum(un)ia. Chętnie odwiedzana przez miejscowych turystów (głównie trafiających tam przypadkowo, nie z własnej woli i często nie wiedzących jak się stamtąd wydostać). Znana z tego że psy tam dupami szczekają. Miejscową atrakcją jest znajdujący się nieopodal
night clubburdel o wdzięcznej nazwie „Bodega” (legenda głosi że często zabawiał tam niejaki Silvio „Bunga Bunga” Berlusconi). - Dąbrowa – tak zwana DBR. Jesteś na głodzie, a twój diler gdzieś się zawieruszył? DBR to niskie ceny, miła obsługa i produkty pierwszej klasy. Satysfakcja gwarantowana, a maruderzy lub inni zwolennicy medytacji na łonie natury zawsze mogą liczyć gwiazdy na przystanku lub na godzinę rozkładową
niezawodnej linii komunikacyjnej kategorii "N" (patrz: komunikacja wiejska). Ponoć co niektórzy doczekali się przyjścia samego Jezusa, który rzekł: wstań i pójdź swą drogą, a JA cię poprowadzę. Amen. - Demptowo – zadupie złożone z 2. (dosłownie: dwu) ulic i lasu. 80% ludzi spoza granic Demptowa nie ma pojęcia, gdzie ono jest. 55% nawet nie wie, że taka dzielnica istnieje. Podobnie jak w przypadku legendarnej ulicy Zamena, nie polecamy przyjezdnym oraz właścicielom samochodów z rejestracją GD lub GDA przebywać na ulicy Demptowskiej. Nie zastosowanie się do tego grozi kradzieżą/pobiciem/zniszczeniem samochodu/porwaniem/trwałym kalectwem. Największą atrakcją Demptowa jest dom rozpusty „Amor”. Charakterystyczną cechą tej dzielnicy, są wszechobecne, niezidentyfikowane, unoszące się opary palonej roślinności o enigmatycznym, egzotycznym zapachu. Krążą pogłoski, że jest to konsekwencja urządzania rytuałów przez miejscowych szamanów i barbarzyńców. I aż
trzydwa autobusy tam czasami dojeżdżają… - Działki Leśne – blisko centrum miasta, więc można się tu kręcić po 22.00. Znajdują się tu dwa ważne punkty. Elitarne, bardziej francuskie niż polskie II LO oraz kawalerka przerobiona na klub Rockz.pl, w którym lansują się wszystkie gdyńskie trzynastolatki, w ciągu dnia zamykane w tzw. Małej Dwójce, czyli tamtejszym gimnazjum + 7 klasy. Można również tutaj lansować się chodząc o kulach i symulując choroby kolana.
- Grabówek – dzielnica-widmo. Wszyscy znają, ale nikogo tam nie było. Modnie i bardzo trendy jest mówić Jadę na Grabówek. Nikt nie wie dlaczego. Ponadto jest jedną z najbardziej lubianych dzielnic przez Policjantów i SOK-istów. Tylko tutaj jest największa okazja do łatania państwowej dziury budżetowej, dzięki wlepianiu mandatów za przechodzenie przez przejścia dla pieszych oraz tory (szczególnie letnią porą, gdyż można skrycie i skutecznie czyhać na potencjalne ofiary w bujnych zaroślach).
- Kamienna Góra – jeśli masz chatę na Kamiennej, oznacza to, że na Twoim koncie znajduje się przynajmniej siedmiocyfrowa suma. A przy okazji uważaj na kiboli, bo będą Cię tłukli za każdym razem, gdy wychylisz się zza swojej sterowanej pilotem bramy.
- Karwiny – nadzwyczaj spokojna dzielnica, z pięknymi lasami i naprawdę miłą, wiejską atmosferą. Śnieg leży tu do maja… nie, do tego następnego. Co miesiąc przepadają tu bez wieści tylko 43 osoby. Czasami po ulicach (asfaltowych!) biegają tu spłoszone konie, niegdyś największe skupisko Lechii Gdynia z Gdańska.
- Mały Kack – trzy ulice na krzyż oraz największe zagęszczenie nauczycieli na metr kwadratowy w całej Gdyni. Tyle i aż tyle, a reszta – jak napisał Szekspir – jest milczeniem.
- Meksyk – dzielnica-utracenie portfela/mp3/telefonu/dziewictwa/życia. W dowolnej kolejności. Składa się głównie z ul. Hutniczej, przy której od 40 lat działają te same firmy zajmujące się chj wie czym, oraz odnogi wcześniej wspomnianej dzielnicy. Kursuje aż SZEŚĆ autobusów – z czego tylko jeden jeździ częściej niż co 3 godziny. Jest to malowniczy region, w którym autochtoni i ludy etniczne rytualnie popijają ambrozję przed lokalnym monopolem.
- Obłuże – przyjazna dzielnica, szczególnie późną porą. Znajduje się tutaj, znany chyba wszystkim mieszkańcom również pobliskich dzielnic, graniczący z Oksywiem „Pagiet”. Jest to teren, w którym wytwarza się rozprzestrzeniająca, miła atmosfera, obecna na dzielnicy. Największą rozrywką mieszkańców Obłuża, jest obserwowanie przejazdu autobusu nr 194, zazwyczaj prowadzonego przez osławionego Pana Stasia, którego ulubioną rozrywką jest śpiewanie piosenek Dżordżyka. Czasem również przesiadywania nad osławionym Stawkiem i konsumpcja trunków z pobliskiej „Bezdomki”. Temu ostatniemu zajęciu oddaje się głównie miejscowa młodzież.
- Oksywie – przede wszystkim dla zmyłki dzieli się na „górne” oraz „dolne” i ten z pozoru błahy fakt
czasamiprzeważnie robi dużą różnicę. Miejsce powstania legendarnego Klubu Kibica „Organizacja Oksywie”. Dzięki niemu fani piłki nożnej mogą w przyjaznej atmosferze organizować pomeczowe spotkania z kibicami innych drużyn, odbywające się zawsze w pokojowej atmosferze. Jak głoszą wszechobecne graffiti tu właśnie kończy się władza policji. Legenda głosi, iż „w tej krainie obcy ginie” Koniec świata miejsce, w którym psy szczekają dupami, konie chumi wodę ciągną, a na noc zwija się asfalt. Jedyna różnica pod względem kosakowskiej wsi Mosty to brak zalegającego lądolodu. Największą jak dotąd placówką handlową jest Biedronka, niedawno wybudowano też Lidla. Najbardziej znaczącą atrakcją turystyczną jest śruba przy głównej bramie Portu Wojennego i autentyczny model okrętu podwodnego w skali 1:1 klasy Kobben opodal budynku Akademii Marynarki Wojennej. Natomiast miejska legenda głosi iż na terenach portu wojennego w bunkrach i na „Stodole” grasuje „potwora” straszliwa Meduza sprzedająca syfa bądź HIV-a. Przebywając na tamtych terenach należy uważać na Kaplice. - Orłowo – główną atrakcją tej dzielnicy jest podróbka sopockiego Molo, sranie pieniędzmi w galerii Klif na lewo i prawo, oraz liceum plastyczne, słynące z uczniów, będących nekromantami. Mieszkanie tutaj oznacza, że jesteś zbyt bogaty na Kamienną Górę, masz więcej znajomych na nk, jesteś na każdej imprezie, alkohol piłeś już w podstawówce i nic co
nieludzkie nie jest ci obce. Od dzielnic poniżej Orłowo wyróżnia się niespotykanązajebistościąfajnością. W podziemiach miejscowego, opuszczonego sanatorium znajduje się sanktuarium poświęcone bogu chaosu z kreskówki dla małych dziewczynek. Nieposłuszeństwo owemu bogu kończy się strąceniem z orłowskiego klifu. Nie galerii, prawdziwego klifu. Pewnie nie uwierzysz, ale TAM NIE MA BIEDRONKI… Za to jest jest obiektmuzealnyruderalny w postaci sławnego niegdyś Maxima. O „Maximie w Gdyni” nawet powstała piosenka „Tańcz głupia tańcz” grupy Lady Pank. - Pogórze – wbrew pozorom pasmo płaskiej ziemi na sposób wypukły inaczej. Czasami tylko pionowej zamiast poziomej – zwłaszcza po zażyciu lub spożyciu lokalnych produktów tego rejonu. W tutejszych lasach masowo znajdowane są niezidentyfikowane artefakty w postaci plastikowych butelek z dziurką, wyposażonych w „perforowaną” folię aluminiową nałożoną na szyjkę. Naukowcy Archeo nie doszli jeszcze do czego mogą służyć, jednak datuje się je na wczesny paleolit ze względu na charakterystyczne cechy i poziom techniki ich wykonania. Bluza z kapturem już nie jest tutaj obowiązkowa.
- Port Gdyński –
chwilowonieczynny, do odwołania. Rejon przeważnie i zawzyczaj oznacza dla potencjalnego komiwojażera koniec podróży/wycieczki na wlocie ulicy Portowej i zwiedzanie obiektu KMP i/lub docelowo pobyt w komfortowym SPA, czyli na tzw. dołku. Atrakcja przeznaczona głównie dla fanów serialu szkoły przetrwania Beara Gryllsa – tylko za okazaniemspecjalnego biletuwezwania lub bezpośrednim transportem środkiem komunikacji niepublicznej w postaci policyjnego radiowozu. - Pustki Cisowskie – las i trzy bloki mieszkalne. Tu i tu strumieniami leje się Lech. Wymarzona dzielnica dla wszystkich druidów, ze względu na bliską odległość od lasu do sklepu z procentami.
- Redłowo – całkiem zamożna kraina mlekiem, miodem i tanim winem płynąca. Mieszkają tu żołnierze, fani piłki nożnej i gdyńska elita – a jednak – mimo dzielących ich różnic, wszyscy żyją w dobrych stosunkach. Pogłoski o cotygodniowych demolkach sklepów i przewracaniu samochodów są nieprawdziwe, gdyż dzieją się częściej niż co tydzień.
- Stocznia – po ostatecznym rozwiązaniu kwestii Stoczni Gdynia S.A. największe skupisko emerytów i murzynów (sic!) w Gdyni. Ta wyjątkowo unikalna lokalna anomalia ma miejsce, gdyż znajduje się tu główna kwatera libacji alkoholowych, w której urzędują rodowici czarnoskórzy koledzy. Jeśli w ostatnim czasie napotkałeś/aś bądź nozdrzami wyczułeś/aś w środkach komunikacji publicznej lub śródmieściu takiego czarnoskórego jegomościa, to już wiesz gdzie prawdopodobnie jest „dom” tego dżentelmenela i jego miejsce na dzielni. Tej dzielni.
- Śródmieście – czyli właściwie ulica Świętojańska i jej odnogi. Pamiętaj, jeśli jesteś w Trójmieście to: w Gdańsku chodzisz na wystawy, w Sopocie imprezujesz, a na Świętojańskiej robisz zakupy, takie jak na znanej i cenionej Lumpexstraße (czyli nomen-omen ul. Starowiejska).
- Wielki Kack – od Małego Kacka różni tą dzielnicę liczba ulic. Tu są aż cztery. Ponadto, niedaleko tej dzielnicy znajduje się pomniejsza dzielnica zwana Rajsowem, o której istnieniu wiedzą tylko „dobrze poinformowani i lepiej wiedzący”. Jest ona rezydencją najciekawszej osobistości Wielkiego Kacka: Rajsa.
- Witomino – pomorska stolica muzyki szantowej. Wyróżnia się cztery rejony: Witawę, MPS'y, Hołotę i Dziewiątkę. Witomino uzbrojone jest w dwie parafie i kosmodrom zwany przez mieszkańców pomnikiem Matki Boskiej Witomińskiej lub Matki Boskiej Piłkarskiej. Ośrodkiem życia kulturowego, politycznego i religijnego jest Witawa pokolorowana w barwy jedynego słusznego klubu w Trójmieście.
- Wzgórze św. Maksymiliana – jeśli nie wierzysz, że istnieją takie rodziny jak ta z Mody na sukces, tyle że w skrajnie ubogim wydaniu, przyjedź na Wzgórze św. Maksymiliana! Tylko tu dzieci mają dzieci z braćmi kochanków swoich chrzestnych matek, a nad wszystkim unoszą się opary znanego i lubianego produktu winopodobnego Wiśnia. Mimo takiej aury, powstało w tej dzielnicy największe skupisko nastoletnich galerianek w Polsce północnej.
Komunikacja wiejska
Aby zapewnić pasażerom jak największe emocje, rozkłady jazdy są układane za pomocą maszyny losującej pochodzącej z demobilu Totalizatora Sportowego. Również prawdopodobieństwo, że na przystanku pojawi się Twój Szczęśliwy Numerek, ma wiele wspólnego z Dużym Lotkiem. Często obserwowanym przez pasażerów zjawiskiem jest kumulacja przystankowa i potem długo, długo nic… aż do następnej kumulacji.
Istnieją dzielnice, w których autobus zobaczyć można tylko wtedy, gdy kierowca trafi tam przez pomyłkę. Właśnie po to, aby zapobiec takim sytuacjom (i nadmiernej kreatywności kierowców) wprowadzono w Gdyni pojazdy mogące kursować wyłącznie ściśle wyznaczoną trasą – trolejbusy.
Jedynym wzorowo skomunikowanym osiedlem jest to zamieszkiwane przez tutejszych dygnitarzy – o wiele mówiącej nazwie Kacze Buki. Liczba autobusów, trolejbusów i ciągników rolniczych kursujących na to zadupie kilkakrotnie przewyższa liczbę jego mieszkańców. Obliczono, że wszystkich budynków na Kaczych Bukach nie wystarczyłoby, aby pomieścić kursujące tam autobusy i trolejbusy. Aby temu zaradzić, wybudowano tam zajezdnię. Dzięki temu pojazdy nie zajeżdżają sobie drogi, a droga nie zajeżdża spalinami. Pozwoliło to uruchomić chętnie użytkowaną linię nocną o dumnie brzmiącej trasie Kacze Buki-Babie Doły. Na Pogórzu Dolnym również jest zajezdnia, tylko, no… jak to się mówi… o, ta brzydsza…
Motto gdyńskiej komunikacji wiejskiej: „Nie płacz, kiedy odjadę”.
Zabytki
Są skrupulatnie rozbierane, by wieś nie straciła tytułu „Najmłodszej wsi w Polsce” i związanego z nim pamiątkowego dyplomu.
Muzea
Gdynia jest jedyną wsią w Polsce, w której muzea zlokalizowane są na statkach, a to z kilku przyczyn:
- gdyby były w budynku, miejscowi mogliby je pomylić z hipermarketem;
- gdyby były pod gołym niebem – mogłyby zostać pomylone z targowiskiem;
- statek można na noc odholować – i nie ukradną; z budynkami w Gdyni różnie bywa…;
- gdyby już jednak umieścić muzeum w budynku, władze wsi najprawdopodobniej w końcu uznałyby go za zabytek i… rozebrały.
Sport
Lechia, Lechia Gdynia!
(oż kurde mole, łeb mi spuchł jak dynia)
Lechia, Lechia Gdynia!
(nawiasem mówiąc, Areczka Gdańsk to kurwa, pizda, świnia
Lechia, Lechia pany!
to nic, że mózg wstrząśnięty i zęby wyłamane!
Lechia, Lechia pany!
ja leję na trepanację i żuchwę zgruchotaną!
- Hymn gdyńskich kiboliGdynia to siedziba pierwszoligowego klubu piłkarskiego Arka Gdynia. W ciągu ostatnich 5 lat dzięki wspólnym wysiłkom kibiców (pięć przebitych opon, siedem zablokowanych ulic, przymusowa wizyta dwóch radnych w szpitalu) powstał w Gdyni nowoczesny kompleks sportowy składający się z kładki nad torami, hali sportowej, stadionu rugby oraz najpiękniejszego piłkarskiego stadionu drugiej ligi. Cały gdyński sport trzyma w garści Keyser Soze'a trójmiejskiego sportu – Ryszard Krauze. Z uwagi, że Gdynia to nadal Polska, warto zwrócić uwagę na pewne liczby:
- Assecco Prokom Gdynia w latach 2004–2012 zajmował I miejsce w lidze – średnia kibiców: 3000;
- Rugby Club Arka Gdynia w latach 2004, 2006 został mistrzem Polski a w roku 2010 zdobył puchar Polski – średnia kibiców: 2000;
- Arka Gdynia zdobyła puchar Polski po dramatycznym meczu z Wisłą Kraków w roku… no w każdym bądź razie dinozaury, gdy się o tym dowiedziały to padły na zawał. Ostatnie lata to wielkie emocje dla kibiców, karna degradacja, wielki powrót do ekstraklasy po zajęciu 5 miejsca w II lidze i w każdym roku zażarta walka… o wyjście ze strefy spadkowej. Średnia kibiców: 8000.
- W Gdyni istnieje też drugi klub piłkarski, Bałtyk (wg murali: Kałtyk). Tak jak Stocznia Gdynia – podobno.
Media
Raz na kilka miesięcy nadaje tu lokalna telewizja o nazwie „Tele-Top”, szerzej znana jako „Tele-Trup”. Jak głosi plotka, stacja powstała w wyniku nieszczęśliwego zakładu: jej właściciel założył telewizję… Stacja nadaje jeden program – serwis informacyjny „Wieś-CI” (gdzie CI – to najprawdopodobniej skrót do CNN International). Trzyminutowy serwis powtarzany jest co godzinę, w pozostałym czasie stacja nadaje jego zwiastuny – aby nikt owego dzieła nie przegapił. Co kilka miesięcy, jak już pisaliśmy, stacja robi sobie przerwę. W tym czasie pan Genio odłącza kamerę i nagrywa kolejny serwis…
W Gdyni działa też jedno radio! I to nie tylko jeden odbiornik, drogi Czytelniku, ale także tzw. rozgłośnia radiowa – Eska Nord. Fantastyczne brzmienie stacji osiągnięto dzięki zastosowaniu nowoczesnego toru audio: patefon (1) -> tuba (2) -> puszka po piwie (3) -> mikrofon(4). Wymieniony pod numerem 3 specjalistyczny procesor dźwięku ślicznie uwydatnia basy. Niemniej efektowne są jingle stacji – ich nagranie było możliwe, dzięki wykorzystaniu trzydziestoletniego magnetofonu kasetowego, który zacinając taśmę nowatorsko zmodulował głosy lektorów, dodając liczne interesujące efekty dźwiękowe.