Bitwa stalingradzka
Bitwa stalingradzka | |
---|---|
Konflikt | Wojna Światowa 2.0, dodatek „Operacja |
Data | 23 sierpnia 1942 – 2 lutego 1943 |
Miejsce | [[]] |
Wynik | Wybicie Niemców co do nogi |
Strony | |
Dowódcy | |
|
|
Siły | |
|
|
Straty | |
|
|
Bitwa stalingradzka – paromiesięczne przyjacielskie spotkanie wojsk dwóch najbardziej pokojowych państw w czasie Drugiej Wojny, zakończone wpierdolem, spuszczonym Niemcom, zniszczeniem miasta, zjedzeniem wszystkich zapasów czekoladowych batoników, niemiłosiernym zabrudzeniem trupami Wołgi[1], znacznym namnożeniem T-34, zwycięstwem Związku Radzieckiego i kompromitacją Führera.
Geneza i przygotowania do bitwy
Postanowiliśmy opowiedzieć genezę bitwy jak najdokładniej, dlatego poprosiliśmy o to zapalonego Nonsensopedystę, 94-letniego Iwana Siemionowicza Starodupcewa, rolnika-profesjonalistę spod Kazania, historyka-amatora i naocznego świadka tych wydarzeń. Oto jego relacja:
Paanie dobrodzieju, to był rok… zaraz… 1942 chyba… Pamiętam, jak tego roku w pod sąsiednim Gułagiem dorwaliśmy taką hyżą dziewkę… Ekhm, dobra… Te szkopskie psy z Adolfem na czele… pedalski ten jego wąsik, wiesz pan? W moim pułku był taki jeden pedalec, co chciał nas na mydło łapać, ale się mu nie udawało, bo nie stać nas było na wodę i… eee, wracając, te psy chciały się dobrać do naszej ropy. A Towarzysz Stalin na to „ni chuja”! No i potem Adolfowi na mózg odjebało, i mówi „w dupie ze Stalinem, idziemy na Stalingrad.” Ja jak się o tym dowiedziałem, to klęczałem tydzień pod popiersiem Towarzysza, naturalnych rozmiarów oczywiście. Tydzień, rozumiesz pan?! Nogi mnie do dziś bolą… Boli mnie też za mostkiem… O kurwa…
Niestety, Iwan Siemionowicz zmarł na zawał. Jego ostatnie słowa wskazywały na to, iż ma on polskie korzenie, lecz na razie nikt tego nie udowodnił. Pewnie dlatego, że nikomu się nie chciało…
W sierpniu 1942 roku pod Stalingrad przybyła niemiecka 6 Armia pod dowództwem pedanta Friedricha Paulusa, który na dowodzeniu znał się równie dobrze, co borsuk na lataniu. Jej celem było zajęcie bogatego w ropę i Czeczenów Kaukazu[2]. Trasa wycieczki prowadziła przez Stalingrad, wielgachne miasto nad Czarną Wołgą. Wujek Stalin na jego obronę wysłał 62 Armię, a na obronę armii wysłał dyrektywę nr 227 – „ani kroku w tył”, a na obronę dyrektywy oddziały NKWD[3], mające za zadanie strzelać do każdego cofającego się radzieckiego żołnierza, choćby, naglony potrzebą, wracał się on do szaletu. Dowódca 62 Armii, Wasilij Czujkow, zafascynowany Spartanami, zapowiedział, że utrzyma miasto albo zapełni ruskimi trupami wszystkie doły i nierówności terenu w promieniu 100 mil morskich, rozwiązując tym samym problem dziur w drogach.
Początek bitwy
Po ewakuacji moherowych beretów, dzieci i osób niezdolnych do walki i kontrolowania zwieraczy, Czujkow był gotowy do obrony miasta. Hitler nie kazał mu długo czekać i 23 sierpnia rozpoczęło się bombardowanie Stalingradu, z którym Rosjanie nie mogli sobie poradzić, mimo rozpylenia sztucznej mgły i zastosowaniu bojowych brzóz przeciwlotniczych. Dwa dni później do miasta wjechały niemieckie czołgi, bezużyteczne podczas walki w mieście, zapewniające jednak duży zysk podczas sprzedaży w skupie złomu. Mimo gorszego wyposażenia, Rosjanie, przyzwyczajeni od dziecka do walki z wilkami o samowar, dawali sobie radę w trudnych warunkach, przewaga wojsk niemieckich była jednak za duża i siły radzieckie zepchnięto w stronę Wołgi, dając tym samym funkcjonariuszom NKWD możliwość popisywania się bezbłędnym wykonywaniem strzału w tył głowy. Gdy w rękach Ruskich zostało tylko 10% miasta, w tym fabryka traktorów, produkująca niezbędne w radzieckim gospodarstwie rolnym czołgi T-34, Czujkow postanowił wypróbować nową broń, własnego zresztą pomysłu – przyciśnięci do rzeki Rosjanie, będący w bliskiej odległości od Niemców, zostali wyposażeni przez generała w szczury, którymi mieli okładać po głowach napastników. Zdezorientowani Niemcy, bojąc się dżumy, skakali, niczym lemingi, na główkę z okien piwnicznych, łamiąc sobie przy tym uszy. Rattenkrieg (tak nazwano tą taktykę) miał tylko jedną wadę – spowodował zmarnowanie lwiej części rosyjskiego prowiantu, gdyż szczury były w tamtym okresie podstawą diety żołdaka. W połączeniu z ostrzałem wojsk (również własnych) Keyboardami Stalina Rosjanie zaczęli odnosić pewne sukcesy, zatrzymali napór szkopskich wojsk i utrzymali przystań na Wołdze, dzięki której otrzymywali wsparcie, głównie duchowe.
Paulus, który zdawał sobie sprawę, że zbliżająca się zima zdziesiątkuje jego ubrane w Lederhosen oddziały, dlatego nakazał zwiększyć napięcie natężenie ataków, zwłaszcza, że pływająca po Wołdze kra odcięła jednostki radzieckie. Na szczęście dla Rosjan, genialny Czujkow zgromadził 12 ton czekolady, która stała się najważniejszym (i jedynym) posiłkiem. Każdy wie, że czekolada daje energię, dlatego niemieckie ataki, nawet przy pomocy elitarnych pionierów zostały powstrzymane, a plany szwabskiego generała, będącego już myślami w swojej willi, z nogami w miednicy ze wrzątkiem, spaliły na panewce. Zapatrzony w swój wyimaginowany świat, pełen krasnoludków i niemieckiego piwa, Paulus nie zauważył szykującej się na jego lewym skrzydle radzieckiej kontrofensywy.
Odsiecz
Na polecenie samego Stalina został opracowany plan wypierdolenia Niemców spod Stalingradu. Zakładał on okrążenie niemieckich pozycji, rozpylenie w powietrzu afrodyzjaków i sprowadzenie w tamten rejon wszystkich zagrzybionych, zasyfionych, zarzężączkowanych i zahivowanych prostytutek, które miały za zadanie zarażać żołnierzy Wehrmachtu, zarabiając przy tym nieco rubli.
W pierwszej kolejności zaatakowano będących na flankach Rumunów, Włochów i Węgrów. Z dwiema ostatnimi narodowościami prostytutki poradziły znakomicie, jednak po dotarciu do Rumunów uciekły przerażone do monasterów. Ze względów na wczesną porę i obecność młodzieży wszechpolskiej w wieku zarówno przed-, jak i poszkolnym, nie przedstawimy szczegółów zajścia w rumuńskim obozie.
Gruzin szybko zrozumiał, że Niemców pokonać można tylko przez odcięcie ich od piwa i techno, dlatego wysłał milion żołnierzy, którzy mieli za zadanie okrążyć 6 Armię. Rosjanie, przekupieni przez dowódców, obiecujących chochlę bimbru za każdy skalp z Aryjczyka, ochoczo zaatakowali niemieckie pozycje, dobierając się do nich z każdej możliwej strony. Już 21 listopada Niemcom pozostała jedna droga, prowadząca ze Stalingradu. Lekko zaniepokojony Paulus, podczas prasowania koszuli, postanowił spytać Hitlera o pozwolenie na wycofanie się z miasta i zjedzenie kolacji. Führer odpowiedział „ni chuja” i nakazał czekać na niemiecką kontrofensywę. Lojalny i głodny szef 6 Armii, mimo opracowania planu ucieczki ze Stalingradu, musiał biernie oglądać jak czerwonoarmiści odcinają ostatnią drogę zaopatrzeniową, a zadowolony z siebie Adolf przeniósł się do Wilczego Szańca, gdzie poprosił o popcorn i relację na żywo[4] z upadku 6 Armii.
Epilog
Z powodu braku połączenia lądowego, zdesperowani Niemcy zaczęli kopać tunel metra, łączący Stalingrad z Berlinem. Plan niestety nie wypalił, śmiałkowie kopiący łyżkami i butami[5] zabłądzili pod ziemią i trafili do Warszawy. Z powodu braku podpór, tunel w większości swojej długości zawalił się, oprócz krótkiego kawałka pod stolicą Polski. Po wielu latach ten odcinek został odnaleziony przez prezydenta Warszawy Lecha Kaczyńskiego, odbywającego przechadzkę po stołecznych kanałach. Po remoncie kawałek tunelu został dumnie nazwany warszawskim metrem.
W tej sytuacji postanowiono, że zaopatrzenie dla 6 Armii będzie dostarczane drogą powietrzną przez Luftwaffe, które, mimo braku maszyn, podjęło się tego zadania. Aby je wykonać, do pracy zostały użyte wszystkie urządzenia latające znajdujące się w Trzeciej Rzeszy, od tuningowanych kosiarek po stare Zeppeliny, posiadające funkcję autodestrukcji. Ten plan także nie wypalił, z powodu zagracenia pasa startowego przez szczątki zużytych kufli i gumowych lal[6], uniemożliwiających lądowanie.
Poważnie już zaniepokojony Paulus musiał wymyślić, w jaki sposób zdobyć żywność i amunicję dla swoich żołnierzy. Wpadł na doskonały pomysł, mianowicie, w sytuacji, gdy żołnierz miał na muszce Rosjanina, nakazał udawać, że oddaje się strzał i mieć nadzieję, że wróg z przerażenia umrze na zawał. Następnie truchło miało być przyrządzone w sosie własnym i podane w stołówce, oczywiście przystrojone ładnie zawleczkami od granatów i kępkami trawy.
Wraz z upływem dni pojawił się następny problem – brak odzieży zimowej podczas czterdziestostopniowych mrozów. Paulus, chcąc chronić żołnierzy przed odmrożeniami, nakazał poobcinać wszystkie wystające części ciała, z wyjątkiem głowy. Odcięte ręce, nogi i nosy szybko znalazły się w menu w stołówce.
Alternatywą dla żołnierzy była ucieczka na pokładzie samolotu transportowego. Gdy zabrakło miejsc, alternatywą stała się także ucieczka pod i nad pokładem. Zdesperowani i pozbawieni kończyn żołnierze Wehrmachtu łapali się zębami za skrzydła samolotów, po czym przymarzali, tworząc mocne połączenie, odporne na wszelkie ruchy powietrza. Niestety, powodowali tym samym spadek siły nośnej i rozpieprzanie się samolotu przy każdej dogodnej okazji.
Pomysły Paulusa spodobały się całemu dowództwu sił zbrojnych Rzeszy, dostał on nawet od Hitlera awans na feldmarszałka i obietnicę hucznego pogrzebu, w razie śmierci. Paulus nie przejął się tym i dalej prasował swoje koszule. Zaniepokoił się trochę, gdy zauważył, że w jego armii nie ma już żadnego żołnierza ze wszystkimi częściami ciała. Stwierdziwszy, iż nie ma mu kto prać koszul, zachęcony rosyjską obietnicą zakupu pralki automatycznej, świeżo upieczony feldmarszałek nabił wyprasowane białe majtki na nogę jednego z oficerów sztabowych i poddał się. 31 stycznia, jeśli kogoś to interesuje.
Celebryci
- Wasilij Zajcew – radziecki kolega po fachu Białej Śmierci, rodem z Syberii. Niemcy nie mogli sobie z nim poradzić i przysłali do Stalingradu wyimaginowanego snajpera nazwiskiem König, z którym Wasilij prowadził wyimaginowany pojedynek, zakończony wyimaginowaną śmiercią Niemca. Prawdziwa za to była reakcja rosyjskich gazet propagandowych, którzy przypisywali Zajcewowi setki trafień, między innymi w papieża, Juliusza Cezara, JFK, Andrzeja Leppera i wielu innych. Potwierdzono 125 trafień, więcej niż przeciętne dziecko neo nabije przez całe swoje życie, grając w Call of Duty.
- Erwin König – niemiecki snajper, o którym nic nie wiadomo. Dlaczego? Ponieważ taki ktoś nie istniał. Wiemy tylko, że walczył 3 dni z Zajcewem i dał się mu nabrać jak dziecko.
- Jakow Pawłow – radziecki żołnierz, który niechcący objął dowództwo nad obroną paru domów w centrum Stalingradu. Nie mając doświadczenia w tych sprawach, nakazał swoim podkomendnym napierdalać czym popadnie cały czas w niemieckie czołgi. Wytrzymał tak 59 dni, w nagrodę dostał wiadro medali i mapę w CoD nazwaną jego imieniem.
- Lidia Litwiak – ruska królowa (caryca?) przestworzy, która, latając snopowiązałką z dołączonym śmigłem, „zestrzeliła” 12 wrogich samolotów. Jak? Po prostu robiła to bez górnej części odzieży, przez co niemieccy piloci, wpatrzeni w jej oczy, tracili koncentrację i rozbijali się o ziemię. Zabita podczas bitwy pod Kurskiem, prawdopodobnie przez jakiegoś geja, posiadającego +15 do obrony przed tego typu atakami.
Po bitwie
Rosjanie, jako że to naród bardzo uprzejmy, grzecznie zaprosili niedobitki niemieckiej armii do łagrów, gdzie mieli obierać ziemniaki, trzepać oficerskie dywany[7] i doić krowy. Wszystkie te zadania wymagają jednak użycia rąk, których brakowało niemieckim jeńcom. W tej sytuacji do domów wróciło tylko 5000 z ponad 100 tysięcy żołnierzy. Reszta, zafascynowana niskimi cenami radzieckiego octu, postanowiła zostać w Kraju Rad.
Paulus, zgodnie z umową, otrzymał daczę pod Moskwą, pralkę i kozę o imieniu Aldona. Po kilku latach wrócił do Niemiec, gdzie zmarł podczas prasowania.
A co z Rosjanami? Poszli sobie do przodu, zajmując przy okazji pół Europy, zaprowadzając tym samym jedyny słuszny ustrój w wielu krajach.
Przypisy
- ↑ i weź się napij czaju z takiej wody…
- ↑ gdyby Kaukaz byłby Kałkazem, byłby bogaty głównie w gówno
- ↑ gdyby Feliks D. wtedy żył, toby ze szczęścia pił
- ↑ zajęła się tym Telewizja Polska, komentował Dariusz Szpakowski, a czytała Krystyna Czubówna. Wszystko oczywiście w HD
- ↑ oczywiście z cholewami
- ↑ Hitler dbał w końcu o spełnienie wszystkich potrzeb swoich żołnierzy
- ↑ ha! Mam Cię, zboczuchu jeden!