Sushi
Ale sushi!
- Tak mówi Japończyk lub Chińczyk, gdy jest za gorąco
Sushi – potrawa kuchni japońskiej, przyrządzana ze surowych ryb, doprawiona octem, ryżem, wodorostami, piekielnie ostrym zielonym chrzanem i różnymi innymi dziwnymi wynalazkami. Wszystko to jest owinięte (lub nie) w sprasowane wodorosty.
Łatwo dostrzec, że potrawa ta nawiązuje do znamienitej japońskiej tradycji jedzenia wszelkiego zdatnego i niezdatnego do spożycia paskudztwa.
Sushi ma zapewniać ucztę dla zmysłów – oczopląs od wszystkich kolorów tęczy, odruch wymiotny od zapachu surowej ryby, żywy ogień na języku od wasabi. Zamówienie w sushi barze, lub o zgrozo, samodzielne przyrządzenie sushi w Polsce zapewnić może dodatkowe emocje i doznania – kupiona w pobliskim markecie w promocji rybka, zjedzona na surowo, przeczyści bez przerywania snu, a dodatkowo za jakiś czas może się okazać, że twój organizm stał się domkiem dla różnych małych, mniej lub jeszcze mniej pożytecznych stworzonek.
Jak jeść sushi?
- Przede wszystkim musisz wiedzieć, że żaden człowiek o zdrowych zmysłach nie napełni żołądka surową rybą, może z wyjątkiem Golluma, w przypadku którego ciężko mówić o człowieczeństwu jak i zdrowych zmysłach.
- Jedzenie sushi jest trendy, dlatego prędzej czy później twoi znajomi zaproponują ci wypad na szuszi. Jeżeli nie chcesz wyjść na wieśniaka, który żre tylko kartofle z kefirem i schabowe od święta, za nic nie przyznawaj się, że nie przepadasz za sushi.
- Sushi je się pałeczkami – przewidując przyszłość podpiernicz jakieś z chińskiej knajpki i ćwicz jedząc nimi bigos, M&M'sy i czipsy ziemniaczane. Ważne by było tego dużo i drobne.
- Najpierw do ust wkładasz kawałek imbiru marynowanego. Służy on oczyszczeniu kubków smakowych na języku, więc nie zachwalaj jego smaku, ale wstrzymaj się też od komentarzy o tym, że smakuje on jak cienko pokrojony styropian o posmaku perfum.
- Następnie nakładasz na upatrzony kawałek sushi odrobinę wasabi – uważaj, to cholerstwo jest piekielnie ostre, wystarczy śladowa ilość.
- Teraz maczasz delikatnie sushi w miseczce z sosem sojowym – dla odmiany jest to sama sól, w formie cuchnącego płynu o wyglądzie ropy.
- Wkładasz sushi w całości do ust – pamiętaj, wszelkie rozgrzebywanie lub rozwijanie jest absolutnie zabronione.
- Teraz z twoich kubków smakowych wprost do mózgu trafiają sygnały wrzeszczące, że właśnie wsadziłeś do gęby surową rybę, ostrą jak nożyk do tapet, przesoloną i zawiniętą w śmierdzące wodorosty. W tym krytycznym momencie najważniejsza jest gra aktorska. Przyjmując minę mówiącą hyyymmm… wyborne! starasz się nie zarzygać stołu ani stojącego obok niego gustownego parawanu z malunkami smoków. Markując przełknięcie przykładasz do ust chusteczkę, niby celem ich otarcia, wypluwasz doń okropną papkę i ukradkiem chowasz do kieszeni. Po powtórzeniu kilkukrotnie całej procedury udajesz się do toalety celem wywalenia do kibla tego paskudztwa, nim spodnie przejdą na dobre smrodem ryby.
- Na koniec opłacasz rachunek, za równowartość którego mógłbyś godnie wyżywić się przez 2-3 tygodnie. Wraz z twoimi światowymi kolegami wychodzicie, zachwalając wspaniały smak tutejszego sushi.
Zobacz też
To jest tylko zalążek artykułu z dziedziny sztuki kulinarnej. Jeśli wiesz co jesz – rozbuduj go.