Słowianie

Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru
To jest najnowsza wersja artykułu edytowana „19:44, 3 paź 2022” przez „83.31.118.47 (dyskusja)”.
(różn.) ← przejdź do poprzedniej wersji • przejdź do aktualnej wersji (różn.) • przejdź do następnej wersji → (różn.)


Cquote2.svg

Te plemiona nie podlegają władzy jednego człowieka, lecz od dawna żyją w ludowładztwie. Mieszkają w nędznych chatach, rozsiedleni z dala jedni od drugich, a przeważnie każdy zmienia kilkakrotnie miejsce zamieszkania. Mówią jednym językiem, niesłychanie barbarzyńskim. Życie wiodą twarde i na najniższej stopie, jak Hunowie, i brudem są okryci stale jak i oni.
Cquote2.svg

— Prokopiusz z Cezarei wymienia ciągle aktualne prawdy o Słowianach



Cquote2.svg

Stając do walki, na ogół pieszo idą na nieprzyjaciela, mają w ręku tarczę i dzidę, pancerza natomiast nigdy nie wdziewają. Niektórzy nie mają ani koszul, ani płaszcza, lecz jedynie długie spodnie podkasane aż do kroku, i tak stają do walki z wrogiem.
Cquote2.svg

— Ten sam Prokopiusz o najnowocześniejszych zdobyczach słowiańskiego przemysłu militarnego.

My, Słowianie, wiemy, jak użyć mowy ciała.

Cleo i Donatan o Słowianach

Słowianie – bratnie ludy zamieszkujące biedniejszą, środkowo-wschodnią część Europy. Ich języki i obyczaje są dziwne i bardzo do siebie podobne. Dla każdego Słowianina drugi Słowianin to brat, dlatego czasem wypada mu po bratersku utrzeć nosa, tudzież dać przyjacielskiego kuksańca (np. okupacja, czyli zwykłe odwiedzinki u rodzinki). Są kozakami we wszystkich dziedzinach picia alkoholu i łamania zasad drogowych.

Najbardziej oddanymi fanami Słowian byli Gero, Friedrich I Barbarossa, Henckel von Donnersmarck, Otto von Bismarck, Adolf Hitler, Józef Stalin, Czesław Kiszczak, Olek i Donald Tusk, którzy z kolei mieli wielkie ambicje oswojenia, tudzież ucywilizowania tych ludów, co im się na przestrzeni wieków niezbyt dobrze udawało, głównie z powodu kłopotów z organizacją.

Wspólne cechy Słowian[edytuj • edytuj kod]

Słowianie importowani z Władywostoku

Słowiańska mowa[edytuj • edytuj kod]

  • Słowianie, jak już było wspomniane, mają bardzo podobne języki. Zmiany zachodzą dopiero po zjedzeniu lodów jagodowych lub jagód samych w sobie. Mowa przeciętnego Słowianina dla przeciętnego człowieka z Zachodu jest całkowicie niezrozumiała. Mówienie dobrowolnym językiem słowiańskim dłużej niż pięć minut, wraz ze ścisłym zachowaniem zasad gramatycznych, może u Europejczyka z Zachodu spowodować ciężkie przegrzanie mózgu, a nawet śpiączkę;
  • Wszyscy Słowianie posługują się dwoma dodatkowymi czasami: czasem „kiedyśbyłolepszym przeszłym” oraz „jutrobędziegorszym przyszłym”;
  • Kompatybilność języków słowiańskich zostaje zachowana dzięki rytualnemu piciu wódki, co zbliża wszystkie te języki do prasłowiańskiego, a nawet do praindoeuropejskiego. To tłumaczy, dlaczego inne ludy z Indii (Romowie) czują się wśród Słowian tak swobodnie.

Kultura i sposób myślenia Słowian[edytuj • edytuj kod]

  • Każdy Słowianin zwraca się do drugiego Słowianina per „bracie/siostro”, „towarzyszu/towarzyszko”, po czym (jeśli nie są ostatnio w zbyt dobrych stosunkach) daje mu w twarz (dobry przykład to relacje polsko-rosyjskie, lub te na Bałkanach);
  • Wyrażenie „lepsze jutro” jest na całej Słowiańszczyźnie surowo zakazane (poza Rosją, czyli Rusią), gdyż wywołuje nieprzyjemne skojarzenia oraz gwałtowne reakcje alergiczne związane z ustrojem komunistycznym;
  • Wyrażenie „gorsze jutro” jest na Słowiańszczyźnie powszechnie używane i lubiane. Z wyrażeniem tym wiąże się bardzo mocno stary słowiański obrzęd, tak zwana „dumka”. Zwyczaj ten polega na częstym wymawianiu wyrazów „gorsze jutro” w zdaniach oraz używaniu czasu jutrobędziegorszego przyszłego. Odbywa się to zazwyczaj w grupie 4–5 osób, wieczorem, w domu przy stole, przy szczelnie zasuniętych zasłonach, wyłączonym świetle oraz zamkniętych drzwiach i przy chybotliwym płomyku świecy (jeśli nie jest on dość chybotliwy, należy to poprawić, np. przez włączenie wiatraka na suficie). Na stole mogą ewentualnie stać butelki z podejrzaną zawartością. Podczas obrzędu każdy ze Słowian, w dowolnej kolejności, wypowiada słowa „dumki”, po czym całe zgromadzenie na znak aprobaty kiwa bądź kręci głowami. „Dumka” kończy się stanowczo wypowiedzianym zdaniem trzeba coś w końcu zrobić! oraz, według woli, mocnym uderzeniem dłonią w stół. Po tych słowach, wszyscy zgromadzeni Słowianie wstają, dopijają butelki stojące na stole i odchodzą po kolei do swoich domów – bo przecież i tak nie da się nic zrobić. Zwyczaj ten jest znany i powszechnie odprawiany na całej Słowiańszczyźnie – przetrwał przez setki lat aż do dnia dzisiejszego.
  • Każdy naród słowiański musi się co jakiś czas, po rodzinnemu, pokłócić ze swoim słowiańskim sąsiadem. Jeśli tego nie uczyni, sąsiedni Słowianie mogą pomyśleć, że ich całkowicie ignoruje i obrazić się na serio. Najczęściej kłótnia zaczyna się na granicach, zwyczajowo już od ustalania czyja jest grusza na miedzy, a kończy się wspólną, braterską, wesołą zabawą w okopach. Obyczaj ten jest zazwyczaj sponsorowany przez wpływowe kręgi o korzeniach germańskich i żydowskich (Niemcy, Żydzi, sowieci, masoni, lewacy, postmoderniści, technokraci, postępowcy…). Do organizowania podobnych rozrywek dla narodu muszą się jednak głównie pod przysięgą zobowiązywać rządzący, za co w zamian otrzymują sowite wynagrodzenie, a także, pobocznie, różne premie;
  • Odstępstwem od tej żelaznej zasady, oburzającym do głębi całą Słowiańszczyznę, są, o zgrozo, Polacy, którzy od lat już chyba tysiąca, na złość wszystkim Słowianom, żyją w ciągłej zgodzie z Węgrami, udzielając sobie wzajemnie pomocy i mając ze sobą prawie nieskazitelne stosunki. Mimo wielorakich napomnień Polacy nadal trwają przy swoim, na dodatek złośliwie wymyślając o tym różnorakie polsko-węgierskie przysłowia. Tradycja ta trwa już od czasów Władysława Łokietka;
  • W przeciwieństwie do zachodu (gdzie podobno wszystko jest zgniłe, ale lepsze) patrzenie wszystkich Słowian na wschód sprowadza się do myśli o smrodzie, ubóstwie, tępocie i głodzie. Nie dotyczy to Ruskich, którzy w spadku po pewnym wujku otrzymali ciężką wadę wzroku, która nadal powszechnie panuje na Rusi i powoduje u nich omamy, jakoby żyli oni w krainie mlekiem i miodem płynącej.

Wiara[edytuj • edytuj kod]

Cała Słowiańszczyzna jest od tysiąca przeszło lat chrześcijańska (wcześniej tego nie było, a ludziom się lepiej żyło) i bardzo religijna, dlatego każdy Słowianin gardzi dobrami doczesnymi i nie posiada ich zbyt wiele, w czym zresztą troskliwie pomaga mu usłużna władza państwowa, dbając, aby zbytni dobrobyt nie zwiódł dusz słowiańskich na manowce[1]. Niektórzy co bardziej postępowi Słowianie czczą jednak Światłowoda i Twarożyca.

Wiara drzewiej[edytuj • edytuj kod]


Cquote2.svg

Kurejko Szalony dziedzic z Łosic na Podlasiu. Był świetnym tancerzem i kawalarzem, toteż obskakiwał wszystkie imprezy w okolicy, nie stroniąc przy tym od towarzystwa pięknych dziewcząt. Pewnej nocy z niewiadomych przyczyn powiesił się. Odtąd ukazuje się pod postacią przypominającą koguta i straszy przechodniów, tańcząc, gwiżdżąc i piejąc. Lubi też czasem nocą zajść do śpiącej dziewki, dlatego co mniej cnotliwe panny zostawiały wieczorem okno w sypialni szeroko otwarte.
Cquote2.svg

— Święci i Biesy

Słowianom nie chciało się pisać więc wszelkie mity przekazywały grą w głuchy telefon. Efektem tego były twory, których nie wymyślił by nawet hipis po marihuanie i LSD jednocześnie. Repertuar iście Mickiewiczowskich dziwadeł jest wprost imponujący. Obejmuje składanie świata przez ptaki jak jajo, małych ludzi wykluwających się z jaj kurzych wysiadywanych pod pachą przez wiedźmy, krzyżówki wężów z kogutami (no proszę! prawie fermowe GMO!), bóstwa od koni i krów (pij mleko, będziesz wielki!) i chłopów przekupujący diabła kiełbasą. Lista bóstw nigdy nie została zhierarchizowana, co sprawiło że powstał twór, tysięcy niezhierarchizowanych bożków domowych, niczym ludu w komunie. Kościół próbował przekonać ludzi do przejścia na swoją wiarę, więc rozpoczęli długotrwałą kampanię wyborczą, łącząc bożki z jakimiś postaciami z biblii. Efektem tego było powstanie niemal czarnobylskich "mutantów", na skutek czego Maryja stawiała piorunochron, a Św. Mikołaj rozmawiał z Wilkami

Muzyka[edytuj • edytuj kod]

Muzyka słowiańska polega generalnie na stworzeniu nastroju do głębokiej zadumy i poważnych rozważań, np. nad sensem kwaszenia świeżego mleka. Piosenki te opowiadają generalnie o wojnie, a czasem o konfliktach międzynarodowych lub starciach zbrojnych. Dzięki temu, autorom pieśni automatycznie zostaje dane szerokie pole do manewru: możliwość opowiadania o smutnym bezgłowym Jaśku w okopie z białą różą w ręce, o wesołym bezgłowym Jaśku w okopie z białą różą w ręce, lub o walecznym bezgłowym Jaśku w okopie z białą różą w ręce. Ewentualnie istnieje możliwość opowiadania o smutnych, wesołych, bądź walecznych kolegach bezgłowego Jaśka w okopie z białą różą w ręce.

Wśród Słowian popularne są także wesołe i skoczne wielogłosowe chóry specjalnie skonstruowane tak, aby nie było wiadomo dokładnie, kto aktualnie śpiewa. Używane jako broń na niedoświadczonych wrogach mogą sprawić, że wzruszony nieprzyjaciel popłacze się w okopach i nie będzie miał werwy, aby atakować. Najpopularniejszym gatunkiem muzycznym jest muzyka biesiadna oraz poezja śpiewana.

Tańce[edytuj • edytuj kod]

Na terenach wschodniej Polski oraz byłej Rusi Słowianie wymyślili ciekawy sposób tańca pozwalający opanować sztukę skakania na siedząco oraz wirowania w powietrzu i wyczyniania przeróżnych fikołków celem rytualnego naśladowania kręcącego się wentylatora. Potem, najprawdopodobniej, na podstawie siermiężnego ściągania od tych tańców, Amerykanie wymyślili breakdance.

Jedzenie[edytuj • edytuj kod]

Żywność słowiańska wykształciła się na podstawie wielowiekowych badań wybitnych dietetyków i w oparciu o najczęstszą chwilową sytuację ekonomiczną występującą na tych ziemiach. Dzięki temu w słowiańskim menu znajdują się głównie potrawy, które nie mają terminu ważności, lub które jeszcze ewentualnie mogą mieć termin ważności. Możemy do tego zaliczyć jedzenie częściowo nieświeże, jak np. kwaśne mleko, czy ogórki kiszone. Inne egzotyczne, słowiańskie potrawy to na przykład jabłka ziemne, pobita świnia, lub też mielona świnia itd.

Słowianie jedzą też dużo zup, na które podstawowym przepisem jest wrzucenie do gotującej się wody wszystkiego, co ma się pod ręką, oraz dodanie maggi do oporu, w celu zagłuszenia smaku.

Napoje[edytuj • edytuj kod]

Napoje, które piją Słowianie, to na przykład wódka oraz nadwódka, dostępna w co drugim słowiańskim mieszkaniu.

Słowianie, a Wandalowie[edytuj • edytuj kod]

Kompania Wandalska pod wodzą Chuliaryka

Już od starożytności gminna wieść niosła, że słowienie to Goci i Wandalowie, którzy rysowali graffiti na murach Rzymu, robili rozróby na igrzyskach i chodzili w dziwnych ciuchach. Na nic nie zdali się legioniści, bowiem Wandalowie mieli własnych legionistów.



Cquote2.svg

Słowianie zwani są Wandalami i tak też siebie nazywają
Cquote2.svg

— Otta Imperiala

Przez ostatnie stulecie amerykańscy naukowcy byli sceptyczni co do tego, lecz wkrótce przekonało ich pewne testy genetyczne - przynajmniej oficjalnie. W rzeczywistości potwierdzeniem tej tej tezy były wydarzenia na Euro 2012, szczególnie że stadion mieścił się na Pradze.

Pochodzenie[edytuj • edytuj kod]

Pochodzenie Słowian i ich przodków nie nastraja do euroentuzjazmu. Bowiem choć niektóre grupki Słowian (w tym Górale od Krecika czy mieszkańcu kraju kwitnącego maku do hery), tak strasznie chcą być częścią tego wielkiego "zachodu", to jednak badania DNA są dla nich szokujące wprost proporcjonalnie do tego, jak szokujące są testy na ojcostwo dla przeciętnego słowiańskiego dresa po orgii z Kalinkami przy wódce. Kirgizi, Tadżycy, Ałtajczycy, Uzbecy i Ujgurzy, oraz inne dziwadła z stepu Sienkiewicza, okazały się być bratnim ludem. Pokrewieństwo objawia się w ich wielkiej miłości do mięsa w klusce i wbijania palów w ziemię. Na liście krewnych znaleźli się też Węgrzy, co sprawiło że Polsza świętowała tak, że na następny dzień rynek kiszonych ogórków zyskał zbyt stulecia.

Przypisy

  1. Ktoś jednak musi powziąć ryzyko bycia bogatym, i dlatego, z wielkim żalem i poświęceniem, to właśnie władza bierze na siebie ten ciężki obowiązek