Ikarus 280

Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru
Ikarusy 280 w zajezdni
Ikarus z profilu

Ikarus 280 (nazywany również bizonem lub lewarem) – autobus produkcji madziarskiego Ikarusa, szczyt marzeń miłośnika komunikacji miejskiej.

Wygląd[edytuj • edytuj kod]

Z zewnątrz wygląda jak prostopadłościan na kółkach z przegubem po środku. Posiada czworo, troje lub dwoje drzwi w wersjach „harmonia” lub „płaty” oraz dużo otwieranych okien. Jak na konstrukcję opracowaną na początku lat 70. XI wieku wygląda całkiem nowocześnie. Ma jakieś trzydzieści trzy metry wysokości i szesnaście długości, co i tak wydaje się liczbą niewielką w porównaniu do obecnych przegubów. Na dachu ma charakterystyczny krzyżak, który ma za zadanie trzymanie przegubu, aby ten w czasie jazdy nie odpadł i nie zaorał asfaltu na jezdni.

Wnętrze[edytuj • edytuj kod]

Główną zaletą wnętrza Ikarusa jest wspinaczka po schodkach oraz dużo miejsc do stania, dzięki temu większość siedzeń zajętych jest przez tych emerytów, którym udało się wejść do autobusu. W środku czuć spaliny – dla jednych perfumy, dla innych smród. Pomiędzy środkiem a przegubem ma tak zwany „kołowrotek” używany przez młodzież jako karuzela. Wielką ich zaletą jest to że wytrzymują w polskich warunkach dłużej niż tydzień.

Ciekawostki[edytuj • edytuj kod]

  • Będąc kierowcą z Ikarusa wychodzi się głuchym.
  • Na Węgrzech i w Polsce jest ich tak dużo, że wycofanie tych złomów przed końcem świata jest niemożliwe.
  • Drzwi Ikarusa otwierane są przez kierowcę za pomocą sznurka, co tłumaczy ich budowę oraz hałas przy ich otwieraniu/zamykaniu. Nie ważne czy jest to „harmonijka” czy „płaty”. Z tego też tytułu w niektórych Rosyjskich miastach zwyczajem stało się jeżdżenie bez nich.
  • W przypadku otwarcia lewych okien autobus zmienia się w komorę gazową.
  • W Warszafce zyskał tytuł „węgierskiego króla warszawskich ulic”.
  • W stolicy jeździło ich najwięcej[1].

Przypisy

  1. Bo wykupiła sobie wszystkie możliwe pojazdy i modele