Polski rap

Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru

Fokus robi techno, Gural robi drewno
Jajo nic nie robi, Peja mówi, że jest ciemno
Ja kojarzę co drugi koncert w karierze
Drugiej połowy nie pamięta nawet Pezet
Bo polski rap zaczął mi konkretnie zwisać w czasach
Kiedy jeszcze rozumiałem Fisza
Bo polski rap to dwie płyty rocznie, w tym jedna moja

Noon rapuje w „Zwykle nie rapują” 2cztery7
Luksemburski Tede, polski patriota

Polski rap (ew. polski hip-hop) – zjawisko kultury masowej, typ rapu preferowany głównie przez Polaków mieszkających w Polsce, polskich emigrantów i imigrantów do Polski lub ludzi znających polski język, czyli jedną z powyżej wymienionych grup.

Polski rap jest zawiły w całej swej rozciągłości i trudno go opisać nie dzieląc na części zwane (potocznie i w dalszej części) gatunkami.

Ej ty, kurwa, ty, kurwa, kurwa, kurwa mać, posłuchaj, chuju jeden, co mówi nasza brać![1]

…czyli początki.

Wiesz, co się liczy? Szacunek ludzi świetlicy. A jak nie, to kijem zaraz dostaniesz wpierdol!

Reprezentuję biedę![11]

…czyli rap uliczny.

Ja o świcie chcę budzić się z ułożonym życiem![12]

…czyli hip-hop wrażliwo-emocjonalny.

  • Grammatik – najbardziej pechowi geniusze w dziejach. Oryginalnie duet Eldo i Jotuze odreagowujący lirycznie nadwrażliwość. Pewnego dnia dołączyli do składu producenta Noona. Wyszło tak, że ich zwrotki były jedynie dodatkami do bitów. W końcu nagrali debiutancki album EP, który epką co prawda nie był. Do jednego utworu zaprosili gościnnie chłopaka znikąd nazywającego siebie Ashem (nie, nie ten Ash). Wyszło tak, że jedną zwrotką przyćmił wszystko, co koledzy w pocie czoła pisali na ów album. Nieco skonsternowani tym faktem dołączyli Asha do składu i wraz z nim nagrali legendarny album Światła miasta, na którym nie dość, że zjedli ich Noon z Ashem, to jeszcze każdy kolejny występ gościnny. To się Eldo wykurzył i wywalił Asha z Noonem… I tak się skończyła świetlana kariera.
  • Pezet – słabsza połowa Pomienia 81, którą Noon dobrał sobie duetu po wywaleniu z Grammatika. Formację nazwali, jakże oryginalnie, Pezet-Noon. Popełnili wspólnie klasyczną Muzykę klasyczną, która co prawda muzyki klasycznej nie stanowiła, ale za to pełna była klasyków. Zgodnie z noonową tradycją każdy bit zjadał po stokroć zwrotki Pezeta. By podbudować nieco chłopaka, Noon zaprosił więc gości, przy których mógłby zabłysnąć. Pech chciał, że znał tylko Fokusa w życiowej formie, Asha i tego typa, sami wicie którego. Przy następnej płycie Noon obiecał, że już żadnych gości nie zaprosi, ale gdy po raz kolejny zjadł młodego swoimi bitami, ten stwierdził, że już wystarczy i wywalił producenta z projektu. Dalej nagrywał już radośnie na bitach inspirowanych disco polo (made by Sidney Polak) i jakoś tak sukcesywnie wywalczył sobie tytuł najlepszego polskiego rapera. Sam Noon profilaktycznie przez kilkanaście następnych lat stronił od hip-hopu, by w końcu, gdy już go naszła ochota porobić bity, zaprosił do współpracy malarza, który już nawet nie starał się rapować. Żyto się nazywa.
  • Eldo – solowa inkarnacja pozostałej połowy Grammatika. Dada z sensem (choć często się powtarza), ale mało ludzi go słucha, bo bity ma smutnawe.
  • Fenomen – nie jesteśmy podróbką Grammatika. Nie jesteśmy podróbką Grammatika. Nie jesteśmy podróbką Grammatika. Nie jesteśmy podróbką Grammatika. Nie jesteśmy podróbką Grammatika. Nie jesteśmy podróbką Grammatika. Nie jesteśmy podróbką Grammatika. Nie jesteśmy podróbką Grammatika. Ej, Noon, nie zrobiłbyś nam takiego bitu w stylu Grammatika?
  • Małolat – brat Pezeta, który to nagrał z producentem Ajronem przepełnioną emocjami płytę W pogoni za lepszej jakości życiem, na której to snuł przepełnioną emocjami opowieść o smutnym świecie osiedlowego dilera heroiny. Wprost wierzyć się nie chciało, że fikcja literacka może być równie realistyczna… Zwłaszcza śledczym, którzy zatrzymali chłopaka za handel heroiną. Swoją debiutancką trasę koncertową przesiedział w więzieniu, a Ajorn stwierdził, że to w sumie chyba nie jest najlepsze środowisko i czym prędzej przekwalifikował się na operatora filmowego.

„Evviva l'arte…!” Won, im bije dzwon, a mi dzwonki przy czapce![13]

…czyli rapujmy tak, by lubili nas studenci.

  • 52 Dębiec – tak się kończy, gdy z całych sił chcesz być Kazikiem Staszewskim, ale jesteś zbyt zdolny.
  • Łona – ulubiony raper inteligenta krzywiącego się na widok Pei. Człowiek, który opowie ci przejmującą historię o starzeniu się przez pryzmat kaloryfera,[14] zwróci uwagę na problemy tego świata wspominając, jak dodzwonił się do niego Bóg,[15] wyśmieje fanatyzm religijny proponując wspólną libację irańskim ajatollahom,[16] czy przedstawi się jako instrukcja prac ręcznych.[17] Interpretacja jednego z jego tekstów była kiedyś tematem na maturze (nie, to naprawdę nie jest żart).
  • Afro Kolektyw – Łona na sterydach minus optymizm. Do tego pierwszy w Polsce zespół, który postanowił grać hip-hop na instrumentach, nie samplując. Naukowcy po dziś dzień nie mogą dojść do zgody, jakie procesy zaszły w mózgu autora „Ostatecznego rozwiązania naszej kwestii”. Ulubiony zespół krytyków muzycznych stanowiących minimum 75% jego słuchaczy.

Twoja nagość sprawia mi radość![18]

…czyli hip-hopolo.

  • K.A.S.A. – choć wielu może się to wydawać nieprawdopodobne, pan Kasowski (swoją drogą, doceńmy wybór pseudonimu) założył pierwszy w kraju zespół hip-hopowy, z którym próbował wystąpić na festiwalu w Jarocinie, lecz zdyskwalifikowano go z powodu, kto by się spodziewał, wulgaryzmów w tekstach. Wobec tego skręcił w stronę rapu inspirowanego dokonaniami Top One i „Lubelskim Fullem”.
  • Ascetoholix – kapela, która rymy częstochowskie (och, jakie one są boskie) podniosła do rangi sztuki i takie są jej zasługi.
  • Jeden Osiem L – no i jak tu o nich zapomnieć?
  • Norbi – badacz specjalizujący się w określaniu temperatury właściwej płci pięknej. Karierę kontynuował z powodzeniem jako konferansjer, podtrzymując sztukę opowiadania sucharów Karola Strasburgera w Kole fortuny.
  • Mezo – zawiódł nadzieje środowiska, niż kolega syna koleżanki pewnej matki. Z jednej strony, nagrywał z Peją, z drugiej… No właśnie. Panienko w Twe okienko uderzam jak ułan, to ja Luis Fernandez Mez Don Juan.[19]

Stawiam sprawę jak kawę na ławę, że fenomenalnie miotam![20]

…czyli rap techniczny.

  • DonGURALesko – potrafi formułować porównania, których nie zrozumiałoby 100% społeczeństwa (w tym on sam). Posiada firmę odzieżową drukującą na koszulkach życiowe mądrości pokroju „Synku, jestem w budynku na innym levelu”. Prowadzi również rozbiórki domów, bo ma flow, który burzy budynki[21].
  • Duże Pe – grande, grande! Regowiec, freestylowiec, hiphopowiec i reszta owiec. Gra(ł) w Masali, Cinq G, Bandzie Tre, Ciszy & Spokoju, TOA Składzie i Emmie Dax, przyjaźnił się z Afro Kolektywem, nagrywał z Mezem i 52 Dębiec, a w wolnym czasie (który jak znajdował, nie wiemy) dorabia jako dziennikarz radiowy i licencjonowany agent piłkarski oraz prowadzi wydawnictwo.
  • Fokus – jego głos operuje na częstotliwościach tak niskich, że gdy gra koncert, odpowiadają mu płetwale błękitne. Potrafi wypowiedzieć zdanie podwójnie złożone szybciej, niż ty słowo „kot”. Pomimo nagrania równie miażdżących zwrotek, co „Zimnafuzja” u Pezeta i Noona, czy autorstwa bodajże najpowszechniej uznawanej za arcydzieło polskiej płyty Zawieszeni w czasie i przestrzeni, trwale skalany nastoletnim uwielbieniem fanów (a zwłaszcza fanek) Paktofoniki, gościnnym występem u Dody i swoimi ciągotami do techno.
  • Ten Typ Mes – jeśli chodzi o rap, osiągnął wszechmoc, jeśli zaś chodzi o życie, to żałuje pewnych wyborów, bo wolałby zostać dresiarzem.
  • L.U.C. – jeśli nie wiesz, o czym ten facet nawija, to nie martw się. On też nie. Specjalista w posługiwaniu się słowami, które nawet w słowniku się nie zmieściły (ty, prostaku, pewnie nawet nie wiesz, co to „haelucenogenoklektyzm”).
Przykład zajebistej okładki podziemnej

My, ukryty w mieście krzyk![22]

…czyli podziemie.

  • Smarki Smark – chcesz zabłysnąć przed hiphopowcami? Zacznij narzekać, że świat jest niesprawiedliwy, bo Smarkiego nie wydali. Zawsze działa. Zawsze.
  • Lech Roch Pawlak – freestylowiec-internetowiec, zaczął karierę podczas konsumpcji dżemu i nie chce jej przerywać. Mimo swojego niewątpliwego talentu nie uczestniczy w bitwach freestyle'owych. Ci, którzy nie uważają Pei, Tedego, Pezeta lub pana powyżej za najlepszego rapera w Polsce to albo mają piętnaście lat i słuchają Paktofoniki, albo dobrze wiedzą, że królem jest LRP. Choć w sumie to to akurat wiedzą wszyscy, tylko mało kto chce się przyznać do swoich niezdrowych fascynacji.
  • Kula – dawał fulla.
  • Gisu – jeśli wiesz o co chodzi i nie klikasz w ten link, by sprawdzić kim ów dżentelmen jest, to znaczy, że nie jesteś zbyt młody, muszę cię zmartwić.
  • Gracjan Roztocki – raper, wokalista i prawdziwy artysta. Też malarz, ale z jakiegoś powodu Noon wolał robić hip-hop z Żytem. Prawdopodobnie odstraszył go pomysł z rozbieranymi teledyskami.
  • dowolny genialny raper z YouTube'a z pięćdziesięcioma wyświetleniami – nie wiesz jak tego szukać? Poczekaj, aż algorytm ci jakiegoś pokaże. Jak go klikniesz, to już połowę proponowanych będą stanowić panowie Śmigło i Młody π.

Komercja, komercja, to mnie właśnie irytuje![4]

…czyli bauns i pokrewne formy disco polo.

  • Tede vel TDF vel Fiodor vel Jaca vel DJ Buhh – przeciwieństwo Pei, z którym zwalcza się nieprzerwanie od 2009 roku. Ich wojenka doczekała się nawet strony na Wikipedii. Poza tym wojował też z Eldo, Płomieniem 81, Nowatorem, Onarem, Liroyem, Borixonem, Obrońcami Tytułu, Numerem Razem, Wujkiem Samo Zło, itp., itd. czerpiąc przykład z pewnego kraju, który też uważał, że da radę walczyć z całym światem. I o dziwo, Tedemu się jakoś udaje. Artystycznie[potrzebne źródło] stawia na oryginalność rozumianą poprzez kopiowanie wzorców amerykańskich.
  • Borixon vel Rekin vel Borygo vel Marna Twarz vel BRX vel Borys – kiedyś zastępował Radoskóra w Wzgórzu Ya-Pa 3, w pewnym momencie jednak narzucił zaproponował grupie porzucenie oryginalnego stylu celem skserowania dokonań sceny warszawskiej, co w krótkim czasie doprowadziło do rozpadu jednej z pionierskich formacji polskiego hip-hopu. Rozsmakował się w niszczeniu krajowego dziedzictwa muzycznego, że ramię w ramię z Tede rozpoczął stopniowy demontaż wartości artystycznej polskiego hip-hopu, kontynuowany później za pomocą projektów takich, jak Gang Albanii, czy Chillwagon.
  • Popek vel Popek vel Popek vel Popek vel Popek vel Popek – naprawdę myślałeś, że nie da się połączyć gangasta rapu z disco polo?
  • Gang Albanii – połączenie sił Popka i Borixona. Kicz zamiast się zsumować został podniesiony do potęgi. Kapela posiadała fanów młodszych, niż populacja Sudanu Południowego, co samo w sobie jest sporym osiągnięciem.

Zobacz też

Przypisy

  1. 1,0 1,1 Liroy i Wzgórze Ya-Pa 3, „Scyzoryk”
  2. Sokół, Pono, Fred, Franek Kimono, „W aucie”
  3. Kazik, „Spalam się”
  4. 4,0 4,1 4,2 Nagły Atak Spawacza i Peja, „Anty”
  5. Liroy, „Korrba”
  6. Liroy, „Scoobiedoo Ya”
  7. Wzgórze Ya-Pa 3, „Sexwizja”
  8. 3-X-Klan, „Łza wyobraźni”
  9. Warszafski Deszcz, „Aluminium”
  10. T-raperzy znad Wisły, „Mieszko I
  11. Slums Attack, „Reprezentuję biedę”
  12. Pezet-Noon i Ash, „Te same dni, te same sny”
  13. Afro Kolektyw, „Gramy dalej”
  14. Łona i Webber, „Kaloryfer”
  15. Łona, „Rozmowa”
  16. Łona i Webber, „Panie Mahmudzie”
  17. Łona i Webber, „Ł.O.N.A.”
  18. Ascetoholix, „Suczki”
  19. Mezo, „Aniele”
  20. Fokus, „Śmietan(k)a”
  21. DonGURALesko, „5 element”
  22. Pezet-Noon, „Ukryty w mieście krzyk”