Lublin: Różnice pomiędzy wersjami

Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru
M (Jednak nie - oklepane motywy)
Linia 100: Linia 100:
{{przypisy}}
{{przypisy}}
== Zobacz też ==
== Zobacz też ==
{{NonNews|[[NonNews:W Lublinie tankują samochody powietrzem|W Lublinie tankują samochody powietrzem]]}}
* [[Adam Wasilewski]]
* [[Adam Wasilewski]]
* [[Bajm]]
* [[Bajm]]

Wersja z 20:07, 28 sie 2021

Szablon:Paszkwil

Lubelski ratusz przed rozbudową…
…i po

I w takim to stanie promiennego, omalże florenckiego uniesienia wybrałem się na sobotni spacer po starym lubelskim mieście. W pewnej chwili podszedł do mnie nieznajomy mężczyzna i wyciągając rękę po parę złotych zakrzyknął: „ch… w d… Kaczyńskim, Rydzykowi i innym nauczycielom!”
Znaczy: wiosna idzie. Wszystko pozostanie po staremu.

Janusz Palikot o Lublinie

Lublin – miasto w woj. lubelskim oraz jego stolica, zwana również „Oksfordem wschodu”, zamieszkałe przez tysiące studentów Politechniki Lubelskiej, z których tylko siódemka trójka nigdy nie próbowała alkoholu jest w tej chwili trzeźwa. Miasto jest również siedzibą powiatu lubelskiego i Koziołka Matołka, ulubionego zwierzaka Babki Kiepskiej. Przez wieś… miasto tę miejscowość przepływa rzeka Bystrzyca, która bystra jest już tylko z nazwy. Siedlisko braci ze wschodu, z którymi tylko lublinianie swoim specyficznym akcentem "spod Buga" potrafią się dogadać i kupić wódę i fajki bez akcyzy. Część z nich umiera (po w/w używkach)- stąd też od pewnego czasu ubywa mieszkańców miasta. Odkąd władze Lublina kapnęli się, że mieszkają w mieście największym na wschód od Wisły zaczęli nie pałać przyjaźnią do Rzeszowa i Białegostoku. W związku z tym wybudowali lotnisko aby ich port był najdalej wysunięty na wschód w Unii Europejskiej, śmiejąc się w oczy teraz mieszkańcom Rzeszowa, którzy do tej pory przodowali w tej kwestii. Tylko, że lotnisko powstało nie w Lublinie ale w Świdniku ale to nic. Spostrzegli, jednak że to nie daleko od miasta i można tam dojechać na luzie. Wystąpili więc do odpowiednich urzędów i symbol lotniska to LUZ (o ile rozpędzisz samochód na maksa i wrzucisz na luz na granicy miasta to dojedziesz tam)

Sprostowanie

Niedawno napisaliśmy, że Lublin jest zabitą dechami wiochą, co spotkało się z ostrym sprzeciwem mieszkańców. W związku z tym przepraszamy i poprawiamy: Lublin jest zabitym dechami miastem. Koniec kwestii.

Historia

Stadion Motoru Lublin
Centrum konsumpcyjnej kultury miasta

Lublin jest miastem o bogatej przeszłości, teren był zamieszkany już w starożytności. Nie wiadomo dokładnie jak dawno, bo nikomu nie chce się prowadzić wykopalisk w takiej zadupiałej dziurze. Nazwa wzięła się z tego, że anonimowy książę, wracając z wyprawy, złowił rybę w rzece, którą miejscowi nazywali Bystrzyca, i powiedział, że to pewnie szczupak lub lin[1]. Był to ewidentnie szczupak, więc miejscowi uśmiali się: co to za idiota, a na pamiątkę tego przypału nazwali swoją wioskę Lublin.

W 1317 roku król Włodek, (nie Kazio, gieniusze!), wracając z jakiejśtam bitwy, schlał się i widząc zabitą deskami wiochę, zlitował się i postanowił nadać jej prawa miejskie.

W 1569 roku szlachta polska i litewska zjechała się na bibę do tego grodu. Tam sprytnie manewrujący wódką i miodem Polacy namówili Litwinów by ot tak sobie przyłączyli swój kraj do Polski. Szło to dość opornie, ale po kilkunastu głębszych Litwie ugięły się nogi. Ten fakt został nazwany Unią Lubelską.

Lublin miał niespełnione ambicje bycie stolicą Polski i wprowadzenia rządów ludowych. Już 7 listopada 1918 utworzono tam po I wojnie światowej rząd ludowy Daszyńskiego, o którym nikt nie pamięta, bo Józef Piłsudski miał lepszy piar i przekonał wszystkich, że dopiero on przyniósł niepodległość 11 listopada. Ponownie okazja nadarzyła się po II wojnie światowej. Gdy do Polski wkroczyła Armia Czerwona, Stalin kazał utworzyć w Lublinie komunistyczny rząd ludowy i zapanował tam jedynie słuszny ustrój, który trwa do dziś, gdyż mieszkańcy, dumni z posiadania rządu, przespali przemiany w 89/90.

Klimat

Temperatura sprzyja uprawie chmielu, który następnie przerabia się na markowe piwo Perła. Ziemie takie jak czarnoziemy i czarne ziemie oraz monsunowy klimat sprzyjają uprawie ryżu, konopi i fasolki szparagowej, którą po przystępnej cenie zakupisz na targu. Dzięki dostępowi do morza od wschodniej granicy (dzielącej Polskę z Białorusią) Lublin jest jedynym, największym eksporterem ryb słonowodnych, takich jak: dorsze, makrele, flądry, pangi, srangi i głowonogi. Dzięki dostępowi do morza Polska słynie z najpiękniejszych raf koralowych, które przyciągają rzesze turystów.

Rozrywka

Warto pójść na mecz Spartakus Lublin – miejscowego legendarnego klubu piłkarskiego – rodowici dresiarze obstają przy nazwie Motor, lecz miasto kupiło licencję od Spartakusa Szarowola, co jest jednoznaczne z przyjęciem tej nazwy, wypić butelczynę wody niegazowanej i pozdrowić wszystkich Polaków kibicujących drużynie przeciwnej.

W lecie można popływać sobie wraz z przyjaznymi człowiekowi sinicami i rekinami w Zalewie Zemborzyckim (zwanym także szambem lub zbiornikiem na obornik).

Można także pójść do Plazy, gdzie mieszkańcy Lublina chętnie się lansują. Wprawdzie niektórzy chodzą tam do kina lub na zakupy, ale stanowią nieliczną grupę.

Dla ceniących u siebie lima pod oczami i lubiących popatrzeć na pielęgniarki w szpitalach, najciekawszymi miejscami wydają się Tatary gdzie dresy molestują leszczy, Dziesiąta, Wieniawa, Bronowice, Kalina, Nałkowskich, oraz ulice Lubartowska, Zamojska, Kunickiego czy Krochmalna, najlepiej nocą. Dla zwiększenia wrażeń warto założyć szalik np. Cracovii, Korony Kielce, Arki Gdynia lub lokalnego rywala Stali Stalowa Wola, Orląt Łuków, Cisy Nałęczów, a już najlepiej Avii Świdnik. Ponadto stworzy nam to okazję do ćwiczeń biegów na średnie/długie dystanse, relaksujących masaży twarzy i innych komponentów ciała, a także pozbycia się wszelkich zbędnych dóbr materialnych, oczywiście na cele charytatywne (czyli prytę truskawkową). Można zażyć także darmowych kąpieli błotnych, bo co jak co, ale nierównościami terenu Lublinian nikt nie przebije. Istnieje tu także ogród botaniczny UMCS, w którym hoduje się wszystkie gatunki chwastów i ziółek w Europie, oraz trochę kaktusów.

Zabytki

Zamek w Lublinie

Ostatnio w Lublinie wybudowano wiele nowych zabytków. Oto niektóre z nich:

  • Zamek – atrapa na wzgórzu składająca się z elewacji z bramą i ściany bocznej, a w środku nic nie ma. Tak naprawdę nic ciekawego, ale ładnie wygląda. Jedyny pożytek z zamku to wycieczki szkolne, dzięki którym lubelscy uczniowie mogą urwać się z lekcji. Co jakiś czas władze miasta organizują na Zamku wystawy dzieł nikomu nieznanych malarzy lub fotografów. Podczas takiej wystawy łączny dochód z biletów nie przekracza 10 zł.
  • Kaplica Świętej Trójcy – piękna kaplica pokryta wewnątrz średniowiecznymi freskami, zaś na zewnątrz średniowiecznymi napisami CHWDP tudzież HWDP.
  • Elektrociepłownia Lublin-Wrotków – muzeum przemysłu XIX-wiecznego, o dziwo, nadal pracuje.
  • Koloseum przy al. Zygmuntowskich – starożytny obiekt sportowy, obecnie dom sympatyków miejscowego Motoru Lublin.
  • Cukrownia – nie pracuje, a w promieniu kilometra nadal można się posztachać.
  • Szpital Psychiatryczny im. Kaczyńskiego – nie, nie tego Kaczyńskiego. I tego drugiego też nie.

Komunikacja

Tyle oferuje TVP Info w Lublinie dla uczestników teleturnieju 1 z 10 po nieudanej próbie otrzymania kuferka z cukierkami

W skład komunikacji miejskiej w Lublinie wchodzą pojazdy mechanicznopodobne, zwane dalej, dla uzyskania lepszego efektu satyrycznego, autobusami i trolejbusami.

Trolejbusy od autobusów różnią się wyższym numerem (od tysiąc pięćset sto dziewięćset wzwyż) oraz stopniem zelektryzowania pasażerów. Cechy wspólne to swobodna interpretacja rozkładów jazdy, brak tlenu wewnątrz pojazdów w godzinach szczytu i ostatnie badania techniczne wykonane pod koniec XVII wieku.

Trolejbusy, jak to nieszczęścia, jeżdżą parami. Jest to rozwiązanie zapożyczone z Formuły 1, gdzie manewry wyprzedzania zdarzają się tylko w przypadku, gdy jeden bolid wyleci z trasy, wybuchnie lub pochłoną go czeluście piekielne. Inna hipoteza głosi, że kierowcy trzymają się razem licząc, że szefowie czas spóźnienia podzielą przez liczbę pojazdów. Sieć przystanków jest bardzo gęsta. Dużą część z nich stanowią przystanki nieplanowane wymuszone przez tzw. zimową depresję pojazdów.

Jak sama nazwa wskazuje, aby znaleźć miejsce siedzące w taborze, trzeba przynieść ze sobą taboret. Kierowca każdego wehikułu oferuje szeroki wachlarz usług finansowych. Podczas postoju na przystanku można wymienić złotówkę na euro, rozmienić pięć dych na drobne, pogadać z kierowcą o pogodzie, spieniężyć talon na balon, a nawet (w ostateczności) zakupić bilet wraz z jednorazowym bonem do burdelu refundowanym przez Narodowy Fundusz Zdrowia. Wielu mieszkańców (szczególnie studentów) korzysta ze wszystkich możliwości naraz. Dzięki temu pozostali pasażerowie mogą wyjść na krótki spacer, zobaczyć się ze znajomymi w okolicy, odprowadzić dziecko do szkoły i wrócić na czas, aby wyruszyć w drogę na kolejny przystanek, gdzie procedura się powtarza.

Dzięki wprowadzonym zmianom, pasażerom komunikacji miejskiej Lublina podróżuje się lepiej, całoroczne grzanie autobusów podnosi naturalną odporność szczególnie starszej grupie pasażerów. Zimą ogrzewanie naturalnie się zużywa i na ponowne włączenie ogrzewania musimy poczekać do wiosny. Zarząd spółki ciągle wprowadza innowacje w taborze, po badaniach na grupie nieświadomych ochotników okazało się że zamykanie okien w lecie, grzanie na maxa plus fetor skarpetek sprzyja tworzeniu specyficznej atmosfery w autobusach co korzystnie działa na chore zatoki i sprzyja odchudzaniu. Cały tabor wyposażony jest w naklejki zachęcające do zakupu biletu na jakże cudowny turnus rehabilitacyjno uzdrowiskowy jako dodatek docieramy do celu. Nalepka z hasłem Nie kupując biletu cofniesz się do przeszłości przedstawiająca supernowoczesny autobus (ze sprawnym otwieraniem okien i wyłączonym ogrzewaniem w okresie wiosenno-letnim) ma satyrycznie podkreślić obecny stan taboru, widoczne na zdjęciu sprawne podzespoły pojazdu zawierają kryptoreklamę zachęcającą do niekupowania biletu.

Panorama Lublina od strony Zalewu Zemborzyckiego

Pasażerowie chętnie korzystają z biletu miesięcznego i kwartalnego, które ludzie starsi pieszczotliwie nazywają „dożywotnimi. Bilety MPK nie obowiązują jednak w pojazdach komunikacji prywatnej, co prowadzi do licznych nieporozumień. Kontrolerzy linii prywatnych zwykli wyciągać łapeczkę po złotóweczkę. Wielu z nich steruje pobieraniem opłat za przejazd z pierdla, gdzie siedzą pod zarzutami brania łapówek i wymuszania haraczów, na co znaleziono setki świadków. Kontrolerzy komunikacji państwowej widoczni są z latarni morskiej w Ustce, a przy dobrej pogodzie także z Copacabany w Rio de Janeiro. Wszystko za sprawą kamizelek ostrzegawczych dostępnych we wszystkich kolorach tęczy.

W roku 2009, na 80-lecie lubelskiego MPK odbyły się huczne uroczystości, którym planowo miał towarzyszyć pionierski, pierwszy w regionie przejazd autobusu zgodnie z rozkładem. Niestety, pomimo poświęcenia pojazdu przez biskupa i wynajęciu pilota myśliwca do jego prowadzenia, zamierzenia tego nie udało się zrealizować.

Europejska Stolica Kultury 2016

Miasto jest jednym z kandydatów do tytułu Europejskiej Stolicy Kultury 2016. Jak donoszą władze miasta, kandydaturę poparli Otton III oraz Urlich von Jungingen, więc sukces Lublina jest gwarantowany. Komisja stwierdziła, że obydwu jegomości już nie żyje, więc nie mają tu nic do gadania. Bój wygrał Wrocław, ponieważ już wcześniej dostał Euro 2012 i mu się należało. Niestety władze miasta były tak przekonane o sukcesie, że logo Europejskiej Stolicy Kultury umieściły m.in na: budynkach, plakatach, fotelach w autobusach, samochodach, długopisach, alkoholach, ubraniach, sztućcach, flagach, chodnikach, toaletach, maśle i budyniu jak i również gumie Turbo.

Zalew Zemborzycki

W latach '70, kiedy w Polsce rządzili bratni nam towarzysze, miasto wpadło na pomysł, by przy pomocy bobrów zalać dolinę Bystrzycy wraz z jej mieszkańcami. Bobry chętnie się na to zgodziły. Dziś ta wielka kałuża służy Lublinowi jako zbiornik na różnorodne odpady promieniotwórcze. W zalewie jest także wiele zmutowanych gatunków ryb. Okoliczny las dąbrowski niewiele różni się od Czerwonego Lasu nieopodal Czarnobyla. Lublinianie i studenci uwielbiają odpoczywać w okolicy trujących odpadów, dlatego często słyszy się tam liczne imprezy zakrapiane alkoholem oraz towarzyszące im dzikie odgłosy pierd miłości i odruchów wymiotnych w pobliskich krzunach.

Dzielnice

Elektrociepłownia
Panorama miasta
Ławka gdzieś nad zalewem
Najwyższy obiekt w Lublinie – reklama radia

Co z tego, że Lublin jest brzydki, a za to wiele pięknych dzielnic. Oto one:

  • Abramowice – można powiedzieć, wiocha, bo do 1989 roku była właśnie wsią i rządy miasta nie zdążyły jeszcze usunąć wszystkich gospodarstw wieśniackich. Ponad 60% dzielnicy zajmuje wcześniej wspomniany lubelski Czerwony Las piękny las o nazwie „Dąbrowa”.
  • Bronowice – kraina latających siekier u ujścia dwóch ścieków: Czerniejówki i Bystrzycy. Dekadenckie bloki i kamienice, ale mają profesjonalną galerię handlową.
  • Czechów – choć z Czechami nie ma nic wspólnego, chyba najpiękniejsza dzielnica miasta. Ale uwaga! Mogą się trafić śladowe ilości opuszczonych budynków i polnych dróg.
  • Czuby – nazwa mówi sama za siebie, równie piękna dzielnica Lublina. Dzielnica przyszłości, ale są śladowe ilości pól. Ma także tory kolejowe, gdzie można nielegalnie wsiąść do pociągu ekspresowego Lublin-Dudki
  • Dziesiąta – dzielnica moherów, piękna i brzydactwa. Ma trzy kościoły i miejscowy ośrodek leczenia psychozy. Oprócz tego piękne osiedle o nazwie Zielony Zakątek w otoczeniu boiska z popękanym asfaltem, ulic dziura na dziurze i dziurą pogania i ośrodka bandytów. Poza tym dzielnica jest piękna i zadbana.
  • Felin – kraina ruder, torów i profesjonalnej nauki. Są plany włączenia tej dzielnicy do Świdnika.
  • Głusk – znowu dzielnica piękna, ale nad ściekiem Czerniejówką. Jedna z dwóch zapomnianych dzielnic Lublina. Jest tu tylko jedna szkoła i nie ma swojego urzędu, ale ma stawy. Ponownie ma stać się wiochą.
  • Hajdów-Zadębie – mało ludzi, dużo fabryk. I tak prawie wszyscy mieszkańcy tej wiochy dzielnicy powyprowadzali się stąd.
  • Kalinowszczyzna – zwana jest także Lubelskim Lwowem ze względu na zamek i pomnik lwa z herbem Lwowa. Pierwsza dzielnica Lublina, a dlaczego? Bo tak.
  • Konstantynów – dzielnica z nawiedzonym domem i szpitalem wojewódzkim leżącymi przy trakcie do Wielkiego królestwa Rzeszowskiego.
  • Kośminek – Konzentrationslager.
  • Ponikwoda – same pola, ale mają stację kolejową (i tak zapyziałą).
  • Rury – ośrodek szkolnictwa lubelskiego.
  • Sławin – botanik, skansen i obwodnica. Połączenie piękna z brzydactwem.
  • Sławinek – prawie najmniejsza dzielnica miasta, więc wszystko jest tam upchane do kupy i nie ma nigdzie miejsca. Są plany, że ukradnie drugą część skansenu od Sławina (bo w tej dzielnicy skansen leży tylko w połowie, ale i tak lubelacy mówią, że on jest na Sławinku).
  • Dzielnica Żydowska – dawniej – kupa żydów, teraz – kupa zapyziałych zabytków.
  • Szerokie – druga dzielnica Lublina należąca do Unii Zapomnianych Dzielnic. Za to doczekała się swojej strony internetowej.
  • Śródmieście – McDonald's i bakterie. Jak wszędzie zresztą.
  • Tatary – jest tu syf gorszy niż nad zalewem. Same opuszczone fabryki, dwie elektrownie (jedna w budowie). Składa się z iskier z pociągów, bloków, bunkrów, ścieku, syfu, rozłożonych ciał Tatarów, a także pyłu po wyburzonym 4 lata temu kominie i oczywiście spalin samochodowych.
  • Węglin – od węgla tu nie wydobywanego. Obecnie jest tam siedziba Wyższej Szkoły Robienia Hałasu oraz lubelskiej inteligencji.
  • Wieniawa – mają basen i osiedle. Równie piękna jak poprzednie.
  • Wrotków – dzielnica z pięknymi osiedlami, Biedronką i kominem szpecącym krajobraz.
  • Za Cukrownią – same kamienice, nazwa to taka zmyła dla tłumnie odwiedzających turystów bo cukrowni już tam nie ma, ale mają arenę.
  • Zemborzyce – największa dzielnica słynąca z radioaktywnego zalewu i dwóch lasów.
  • Świdnik – a nie… oni nie

Przypisy

  1. Obie ryby wyglądają zupełnie inaczej.

Zobacz też

NonNews
Zobacz w NonNews temat: