Kielce

Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru
Herb Kielc
Największe dziedzictwo kulturalne Kielc

Tu dziwek, Rumunów i ping pongów jest w chuj!

Liroy o Kielcach

Tak sobie wyobrażam Kielce – symbol wszelkiej ohydy,
Jako paramount najgorszej małomiasteczkowej brzydy

Stanisław Ignacy Witkiewicz, do przyjaciół gówniarzy

Dlaczego przy wjeździe do Kielc musi być tablica miasto? Bo trudno rozróżnić pola uprawne z burakami od granic miasta

Mieszkaniec metropolii Wąchock o Kielcach

Korona Kielce, kurwa widelce!

"Sympatycy" klubu sportowego z Kielc

Kielce – stolica województwa świętokrzyskiego i siedziba powiatu kieleckiego. Miasto wielkiej dziechty, niebezpiecznych scyzoryków i blokersów-raperów. Często nazywane „krainą latających siekier”. Kielce liczą 194 tys. mieszkańców, ale stale utrzymują, że są miastem 200-tysięcznym. Lwią część stanowią studenci osoby, które studia mają dawno za sobą. Liroy i Stefan Żeromski należą do lokalnych bohaterów. Pierwszy to idol młodzieży i postrach dorosłych. Drugi na odwrót.

Atrakcje

Modernizm i postmodernizm spokojnie współegzystują w Kielcach

Wycieczkę krajobrazową po tym przepięknym mieście warto zacząć od Kadzielni. Jest tam naturalny amfiteatr, pomnik Bojowników o niesłuszne Wyzwolenie i liczne skały i jaskinie, upstrzone szkłem tłuczonym przez kielczan podszywających się pod radomskich turystów. Niewiele mniej popularna jest „sienkiewka”, czyli po prostu ulica Sienkiewicza. Prowadzi ona od reprezentacyjnego dworca PKP aż po Kacek (Kieleckie Centrum tak zwanej Kultury). Za dnia uchodzi za sztandar i symbol Kielc, w nocy także, tyle że zmienia się nieco charakter reprezentacyjności. Przy Kaceku, skopiowanym z Gdańska i budowanym 30 lat, stoi pomnik Milesa Davisa, który nie pochodził z Kielc i pewnie nie wiedział o ich istnieniu, ale prezydent miasta go lubił.

Jedynym zabytkiem Kielc jest pałac biskupów krakowskich. O dziwo, biskupi jeszcze nie wystąpili o jego zwrot – chociaż miasto było również znane jako Kleryków. Poza tym najstarszymi budynkami są kamienice, jakie budowano przy Sienkiewce na początku XX wieku. Resztę zabytkowych ruder już wyburzono, żeby zrobić miejsce dla deweloperów. W XXI wieku Rynek wyłożono płytami, likwidując będące tam wcześniej rondo z krzakami, w których kryli się menele. Dzięki temu na rynku zawitała nowoczesność i ogródki piwne, a menelom pozostał tylko pobliski niewielki placyk świętej Tekli.

Ważnym punktem na mapach zwiedzających Kielce jest najnowocześniejszy w Polsce B stadion Korony Kielce. W Kielcach istniała niegdyś drużyna Błękitnych, lecz sekcję piłkarską rozwiązano. Policja sponsorująca klub wstydziła się za podopiecznych kolejnych spadków do niższych klas, zaś podczas meczów klubu patrole miejskie gwałtownie się wyludniały. Były to czasy, kiedy gdy nie wiedziałeś, gdzie jest twój dzielnicowy, najpewniej mogłeś go znaleźć na stadionie w typowej dla policjanta pozycji siedzącej i wskazującej… na bardziej wygodne miejsce.

Subkultury kieleckie skupiają się przede wszystkim przy placu Artystów – ulubionym miejscu emo i skejtów oraz przy specjalnie przeznaczonym do tego skejtparku, który znajduje się obecnie koło Kadzielni, gdzie spleenowa anoretyczka może dziarsko wytrzeć łzy w sztruks miejscowej patologii, pokazać blizny i porównać swoje tatuaże. Uwaga: czasem rozmowy anorektyczek z marynarzami są przerywane; ty także byś nie chciał, pokazując swoje pięknie zdobione przeguby, widzieć fruwających nad głową butelek. W taki ciepły dzień do skejtparku najlepiej jest zabrać parasol.

W Kielcach mieści się Galeria Echo – największy i najbardziej oblegany pasaż handlowy w całej stolicy województwa. Jest to również w pewnym sensie „świątynia” chamów, którzy spędzają tam każdą wolną chwilę. Na parkingu rzadkością jest spotkać samochód o rejestracji zaczynającej się TK. Niekiedy można spotkać tu dzielnych mechaników radzących sobie z głupotą swoich klientów, którzy co i rusz próbują złożyć cokolwiek co miałoby kształt auta i zawsze wściekają się, gdyż efektem końcowym ich prac jest serwis naprawy w Niemczech.

Jednym z miejsc spotkań jest Central Park. Jeden z rezerwatów kieleckiej przyrody, znany też jako „strefa zrzutu” z powodu dużej ilości przeróżnego ptactwa srającego, w dodatku urozmaicony o umieszczone w centralnej części klatki z ptakami, których piski mogą doprowadzić do szału. Muszla koncertowa w parku była kiedyś miejscem spotkań młodego zbuntowanego pokolenia winopijów, jednak z biegiem czasu i coraz częstszymi patrolami policji i straży miejskiej zmieniła się lista bywalców – teraz są to nie mający co robić w domu dziadkowie małoletnich gniewnych tego świata (głównie emo). Muszla jest także integralnym elementem coniedzielnych wypadów kieleckiej klasy średniej z równo przyciętym trawnikiem, śmierdzącymi chemią rabatkami i wyszczerzonymi ratlerkami.

WSP „uniwersytet” w dawnym Komitecie Centralnym PZPR
Piękna reklama zasłaniająca dworzec kolejowy

Jedną z największych zimowych kieleckich atrakcji jest po prostu wychodzenie z domu. Zaspy śnieżne dorastają do tak imponujących rozmiarów, że nie pozwalają pasażerom wysiadać z autobusów. Śnieg, którego nikt nie usuwa (tak, w Kielcach jeszcze nie wpadli na to, aby odśnieżać ulice) z czasem zamienia się w lód, dzięki czemu notuje się tu niespotykaną nigdzie indziej ilość złamanych kończyn. Gdy już jednak uda ci się wejść do autobusu, spostrzeżesz, że kierowca ma chyba problemy emocjonalne, zaś z braku talerza pod ręką znalazł pedał gazu pod nogą.

Gdy będziesz żegnał się z Kielcami i wylądujesz na dworcu PKP, spróbuj poświęcić nieco czasu na refleksję, po cholerę jest on taki wysoki, skoro w środku praktycznie nic nie ma prócz dwóch kas kolejowych. Próżno również szukać informacji kolejowej w tej wielkiej metropolii. Samo budownictwo dworca zapiera dech w piersiach i może śmiało konkurować ze stacjami w Dubaju.

Dworzec PKP stanowi wybitny przykład spóźnionego modernizmu lat 70. XX wieku, którym obdarowały Kielce władze komunistyczne. Jednak niewdzięczni mieszkańcy marudzą, że poprzedni brzydki, małomiasteczkowy i ciasny przedwojenny dworzec to było coś. Dlatego przeszklona elewacja z epoki komunizmu jest zazwyczaj zasłaniana wielką reklamą, żeby nie wyglądała ładnie. Dworzec w Kielcach jest znany z tego, że tam piździ jak w Kielcach na dworcu. Naprzeciw dworca jest główny hotel w mieście, który był prostym klocem z lat 70., ale po upadku socjalizmu go przebudowano, żeby wyglądał na stary budynek z XIX wieku i rekompensował żałosny brak historycznych budynków w centrum miasta. Obok mieści się dworzec autobusowy, dla którego inspirację stanowiło UFO widziane kiedyś przez projektanta.

Komunikacja miejska

Typowy autobus w Kielcach

Kieleckie autobusy są złoto-krwiste (żółto-czerwone) – w barwach Miasta Kielce, kojarzące się z Koroną, szanowane, czyste, zadbane i wychuchane[potrzebne źródło].

Najciekawszą z nich jest zdecydowanie czwórka. Zaczyna zabawę przy Alei na Stadion i dojeżdża do Galerii Echo, przy okazji zrywając asfalt wałem korbowym od przeciążenia pasażerami. Pod Galerią z kolei wsiada do niej kolejne kilka ton kieleckiej geruzji by wysiąść przy cmentarzu na Piaskach. Reszta pasażerów karnie wysiada na polu z blokami[1]. Co ciekawe, w stronę cmentarza można naliczyć się około 3 moherów przypadających na jedno miejsce, lecz w drodze powrotnej to miejsc zawsze jest więcej niż chętnych.

Z zupełnie przeciwnego powodu ciekawa jest piątka, która posiada oficjalny rozkład, lecz jej nikt nigdy nie widział. Władze ZTM przeznaczyły nagrodę pieniężną dla pierwszej osoby, która tę linię zobaczy.

Linia 107 wsławiła się za to pomysłem wymontowania z niej kasowników z powodów bardzo niskiej liczby jeżdżących nią pasażerów.

Linia 25 za to pozwala Kielczanom na dreszczyk emocji, trzaskając na każdym zakręcie.

Tytuł najlepszej linii, zaś przysługuje linii 34, która wsławiła się swoją niepunktualnością. Linia zaczyna zabawę od Bukówki, następnie dojeżdża przez Jesionową na Okrzei i stamtąd przez Żytnią na Pileckiego. Stara kielecka legenda głosi, że kiedyś śmiałek o imieniu Tomek zauważył ją punktualną na ulicy Czarnowskiej. Od tamtej pory nikt nie widział ani Tomka, ani punktualnego autobusu.

Co do innych kieleckich linii autobusowych należy dodać tyle, że albo są, albo ich nie ma.

W Kielcach istnieje największa sieć tramwajowa w Polsce tworzona od 88 lat. Zakończenie budowy jest datowane na rok 20098.

Części

Z powodu nieusystematyzowanego podziału administracyjnego, Kielce oprócz osiedli, dzielą się też na „części” tudzież „kawałki”:

  • Sieje – osiedle z wielkimi ambicjami i aromatem śmieci. Miejsce, które miało stać się jedynym w Europie osiedlem z basenem letnim w ramach „rekompensaty” za pobliskie wysypisko. Tak, tak – miało dalej śmierdzieć, ale przynajmniej każdy mógłby sobie zamoczyć syry, siedząc w basenie tuż obok swojego równie „pachnącego” sąsiada. W końcu kto by nie chciał wakacji w stylu „all inclusive” z widokiem na górę śmieci? W kluczowym momencie mieszkańcy mieli okazję wziąć udział w historycznym głosowaniu na Facebooku, które miało zadecydować o przyszłości osiedla. Do wyboru: basen (reakcja „like”) albo boisko (reakcja „serce”). Demokracja wygrała – i skończyło się patem. Głosy rozłożyły się idealnie po równo, więc z ambitnych planów wyszła wielka kupa (której nie dało się sprzątnąć, bo spółdzielnia nie chce obarczać wszystkich mieszkańców kosztami komunalnych worków na psie kupy). I tak oto osiedle Sieje wciąż pozostaje w drodze do standardów unijnych, w której jedynym osiągnięciem jest dalsza bliskość z lokalnym wysypiskiem.
  • Dąbrowa – miejsce zamieszkania elity intelektualnej i finansowej oraz wszystkich większych złodziejów. Znajduje się tu stadion piłkarski najstarszego klubu w tym rejonie – Orląt oraz fantastyczny sklep przy ulicy Witosa, w którym zaopatrzysz się we wszelkie alkohole. Pamiętaj! Nie zapuszczaj się tu po zmroku, bo portfel nie będzie jedyną rzeczą, którą utracisz;
  • Dyminy – część miasta przyłączona do Kielc dość niedawno. Centrum okolicy to, powstała parę lat temu, stacja paliw z minimarketem „Rolmet” zwana potocznie „Rolo”. Takie usługowo-rozrywkowe centrum. Głównymi klientami są mieszkańcy Dymin. Osiedle często odwiedzają turyści z Sukowa, Morawicy, Nowin i okolic, w poszukiwaniu dobrej zabawy i guza. W Dyminach na tzw. „dołku” rozwinęła się choroba zwana bułgarką. Dzień w dzień po Dyminach wożą się swoimi BMW (dawniej polonezami) mieszkańcy pobliskiego Sukowa. Jeżdżą oni po kilka lub kilkanaście razy od Dymin het po sam Suków(bez celu). Jadąc lansują się zimnym łokciem, głośną muzyką przy zawrotnej prędkości 40km/h.
  • Ostra Górka – kieleckie Beverly Hills, znajdują się tu również:
    • Sklep „u Kołodziejowej” – wymarzony sklep każdego amatora mocnych trunków. Kupisz tu nie tylko alkohol, przepoje, coś na ząb, ale także fajki na sztuki. Każdy taksówkarz zna tę lokalizację.
    • Barierki na Andersa – centrum kultury i spożycia alkoholu w Beverly Hills, każdy szanujący się obywatel tej prestiżowej dzielnicy odwiedził to miejsce minimum trzy razy. Legenda głosi, że ktoś tam grał w kosza. Atrakcje:
    • Róg Andersa i Poligonowej – niegdyś azyl z ławeczką do picia różnych trunków niewiadomego pochodzenia przez młodzież.
    • Ulica Monte Cassino – ona jak również i boczne ulice mają bardzo dobrą powierzchnię do testowania zawieszenia samochodów lub uprawiania sportu ekstremalnego (CROSS).
  • Posłowice – a właściwie ulica Posłowicka. Jest to coś takiego jak Watykan w Rzymie; niby integralna cześć Kielc, a jednak stanowią odrębną całość. Całe życie Posłowic kręci się wokół kościoła i kościelnego bossa, który chciał być drugim Chopinem, ale mu nie wyszło. Ten miejscowy papież-pleban rządzi mafią moherów. Młodzież najczęściej spotyka się na szkolnym boisku, które nie przypomina boiska, dlatego sportowcy topią żal w alkoholu.

Ciekawostki

  • Z Kielc pochodzi elitarny zespół hip-hopolowy Letni, chamski podryw;
  • Ogólnie z Kielc pochodzi polski rap, jako że to właśnie tu swoją karierę zaczynali Liroy i Wzgórze Ya-Pa-3;
  • Z dawien dawna istnieje tak zwana „nić przyjaźni” między Kielcami i Radomiem;
  • W Kielcach urodziło się wielu ludzi;
  • W Kielcach jest ładny stadion i drużyna. Choć ta druga nie tak ładna;
  • Kielce są większe od Warszawy, ale warszawiacy oszukują w statystykach;
  • Przez Kielce pełznie rzeka Silnica, którą trudno nazwać rzeką przez to, że pływają w niej liczne złoża ścieków miasta, a woda sięga do kostek;
  • W Kielcach, na Czarnowie, powstało drugie Chinatown (Niggatown?);
  • Będąc w Kielcach należy nocą odwiedzić Czarnów;
  • Chodzenie po parku bez parasola grozi… ekhm… no wiecie…;
  • W Kielcach znajduje się sieć sklepów „Groszek”, gdzie co biedniejsi warszawiacy przyjeżdżają na weekend aby sobie dorobić (magazynierzy);
  • Dzielni kieleccy archeolodzy odnieśli pełen sukces w pracach mających na celu odnalezienie Starego Ratusza z XVI wieku, znajdując cenną monetę jednozłotową z roku 1973;
  • Do 2013 roku w Kielcach stał największy na świecie słoik z majonezem;
  • Na każdym zakręcie można się natknąć na wykopki archeologiczne lub roboty drogowe, dlatego zaleca się poruszanie po mieście helikopterem bądź hulajnogą;
  • W Kielcach powstały najdroższe na świecie przystanki autobusowe za 400 000 zł każdy. Elita naukowa tego miasta dowiodła, że drzewa są lepszą ochroną przed deszczem, wiatrem i temperaturą niż nowe przystanki.
  • Tylko w Kielcach przeciętna ilość dziur w drodze przekracza iloraz inteligencji typowego mieszkańca. Potwierdzone przez amerykańskich naukowców.

Zobacz też

  1. Nie dam ci rozkładu, wyszukaj se!