Fiat 126p Bis
Twoja stara szuka na Allegro chłodnicy do Malucha! Hahaha!!!
- Nieuświadomiony o istnieniu Bisa gimbus
Fiat 126p Bis, Maluch z chłodnicą (ur. 1987, zm. 1991) – taka jeszcze śmieszniejsza konstrukcja Malucha, przy budowie której za cel postawiono sobie poprawę komfortu[1], dynamiki[2] i ekonomii jazdy samochodem pojazdem.
Co to jest?
Fiat 126p Bis to niby zwykły Maluch, ale jednak nie do końca. Z zewnątrz różni się tylko tym, że nie ma wlotu powietrza do silnika, bo z tyłu jest… klapa bagażnika. I z przodu też jest bagażnik. Więc gdzie schowano silnik? Ano jest tam, gdzie był, czyli za tylną osią, tylko nieco przerobiony tak, żeby się zmieścił pod „bagażnikiem” z tyłu Bisa. A żeby silnik nie przegrzał się 5 minut po uruchomieniu, zastosowano w Bisie chłodzenie cieczą. Żeby to się jakoś w tym autku zmieściło, to nagrzewnica jest z przodu auta. Nowy gaźnik, szersze tłoki itp. itd. i tak, jak podaje Biblia Szatana, dochodzimy do liczby ponad 800 zmian w konstrukcji kaszlaka.
W porównaniu do zwykłego Malucha Bis jest nieznacznie szybszy, nieznacznie pakowniejszy i trochę oszczędniejszy (zamiast 6-7 pali 4-5 litrów benzyny na setkę). Wydawałoby się więc, że wszystkie zmiany wyszły Maluchowi na dobre. Nic bardziej mylnego.
„No i cały misterny plan też w pizdu…”
Choć to może wydawać się niewiarygodne, Maluch Bis jest wręcz nieprzyzwoicie awaryjną konstrukcją, a zaskarbił sobie taką opinię głównie dzięki „geniuszowi” polskiej myśli technologicznej, wykorzystanym przy projektowaniu jednostki napędowej. Chłodzenie cieczą zostało totalnie spaprane i działa gorzej niż chłodzenie powietrzem w zwykłej 650-tce, sam silnik jest podatny na przegrzewanie, dostęp do niego jest praktycznie zerowy, a przekonstruowane nadwozie powoduje, że blacharka niekoniecznie spasuje od zwykłego Malucha (sic!). Największym problemem związanym z silnikiem jest jednak fakt, że o ile każdy pan Mietek/pan Staszek/pan Kazek za dwa browary będzie umiał coś zrobić w Polonezie czy zwykłym Maluchu, o tyle konstrukcja Bisa jest dla większości ekspertów nieznana, stąd kłopoty z ewentualnymi naprawami. No i można zapomnieć o zastępowaniu paska klinowego rajtuzami czy awaryjnym odpalaniu Fiacika kijem od szczotki. Jako ciekawostkę można dodać, że silnik z Bisa trafił później do „cieniasa” i tam psuł się tak samo często. To wszystko spowodowało, że Maluch Bis nie był popularny, gdy był sprzedawany i nie jest popularny teraz na rynku aut używanych, bo o ile zwykły Maluch da się lubić, o tyle Bis od nowości był gratem nie do uratowania, dlatego jak tylko ruszyła licencja na produkcję Cinquecento, to Bisa odstawiono do lamusa.
Zalety
- Większe wnętrze, które już nie wymusza u kierowcy oddychania przeponą, gdyż w przeciwnym razie blokował sobie kierownicę własnym brzuchem.
- Większa tylna szyba, dzięki czemu lepiej widać auta chcące nas wyprzedzić.
- Przeciętny człowiek nie umie znaleźć w Bisie silnika, więc można się pośmiać z innych ludzi.
- Koła są takie same, jak w Cinquecento.
Wady
- Takie same, jak w przypadku zwykłego Malczana.
- Posiadanie Bisa wcale nie jest wyróżnieniem.
- Zbyt ciężki bagaż może wpaść do silnika i wypchnąć go na drogę.
- Ma większe koła niż zwykły Fiacik, przez co przyspiesza jeszcze wolniej.
- Nigdy nie wiadomo, kiedy i co się w nim zepsuje.
- Nikt nie umie go naprawić.
- Nie ma do niego zapasowych części.
- Nikt go nie zechce odkupić.
- Ani wziąć za darmo.
- Ani z dopłatą.
- Jest tak lekki, że na złomie trzeba będzie dopłacić, żeby chcieli go od ciebie wziąć.
- Inni będą się z ciebie śmiali, pytając czemu nie kupiłeś sobie Cinquecento.