Stagg

Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru
To jest najnowsza wersja artykułu edytowana „11:52, 4 kwi 2020” przez „Serscull (dyskusja • edycje)”.
(różn.) ← przejdź do poprzedniej wersji • przejdź do aktualnej wersji (różn.) • przejdź do następnej wersji → (różn.)

Stagg – manufaktura[1] instrumentów muzycznych. Wymyślono ją w Belgii, a zaczęło się od tego, że nie było żadnych pudeł z ponaciąganymi nań strunami, na których by można akompaniować do belgijki. Instrumenty Stagga mają aż dwie zalety: są lekkie (brzmią tak źle, że użycie lżejszych materiałów dźwięku specjalnie nie pogarsza) i tanie (z poprzedniego wynika, że ich transport nie drogi), generalnie jednak rozchodzi się bardziej o wygląd, niż o ładny dźwięk.

Produkty[edytuj • edytuj kod]

  • Gitary elektryczne – jako że do belgijki potrzebny jest elektryk, sprowadzono jakiegoś Strata, rozebrano na czynniki pierwsze i podrobiono. Dla niepoznaki jednak zmieniono główkę.
  • Gitary akustyczne – te z kolei nie przypominają niczego konkretnego. Właściwie pierwsze, co przychodzi na myśl, to czołg udający gitarę.
  • Talerze – w ofercie jest ich prawie tyle, co fortepianów od Yamahy (co na 29-letni dorobek to całkiem dużo):
    • SHsingle hammered, czyli „z pierwszego tłoczenia”.
    • DHdouble hammered.
    • Furia – talerze robione ręcznie[2]. Do ich wyrobu zatrudniane są osoby i dzieci z ADHD, rzadziej profesjonaliści (ale podczas roboty dostają wnerwu, stąd nazwa).
    • Myra – jeśli ktoś wymiękł przy Furii, to dokańcza się robotę przy prasie mechanicznej.
    • Black Metal – blachy nierdzewne. Przed korozją chroni je gruba warstwa smoły.
    • Vintage Bronze – talerze dla oldskulowców, które wyglądają jakby miały 50 lat. Konsekwentnym będąc, tak samo brzmią.
    • Classic – nic nie znaczące i niczym się nie wyróżniające blachy, a z nazwy wynika jedynie wyższa cena.
  • Inne perkusjonalia:
    • Tamburyny – przez użycie lekkiego plastiku tamburyn po uderzeniu będzie się trząsł przez kolejne dwie minuty.
    • Shakery – nie tylko dziecięca grzechotka, ale nawet słoiczek z ibupromem będzie głośniejszy.
  • Instrumenty smyczkowe – po ich usłyszeniu ma się ochotę zbudować wehikuł czasu i namówić Laïs, żeby przy nagrywaniu tańca belgijskiego nie używano skrzypiec.
    • Skrzypce elektryczne – chętnie kupowane, bo skrzypkowie też się chcą poszczycić grą na elektryku, a te są dostępne w granicach 500zł, więc kilkukrotnie mniej niż profesjonalny[3] instrument.
    • Seria „silent” – instrumenty smyczkowe, które wyglądają jak zwykłe elektryki, ale są przeznaczone do ćwiczenia po cichu, w słuchawkach. Chwała człowiekowi, który wynalazł niegrającą altówkę!

Zobacz też:[edytuj • edytuj kod]

Przypisy

  1. Ktoś tak to nazwał, aczkolwiek praca ręczna sprowadza się tam do lutowania.
  2. Znowu przekłamanie – używa się do tego młotka.
  3. Słowo użyte celowo.