Yamaha Corporation
Yamaha Corporation – prawdopodobnie jedyna korporacja na świecie, która produkuje wszystko, na dodatek jeden z nielicznych porządnych producentów z Japonii. Koncern z ponad stuletnią tradycją zajmuje się produkcją ponad setki różnych rzeczy, takich jak motocykle, instrumenty muzyczne, bajery do komputerów, a nawet łuki.
W roku 1887 pan Torakusu Yamaha rozpoczął[1] działalność gospodarczą, opartą na produkcji instrumentów klawiszowych takich jak fortepiany i fisharmonie[2] Obecnie Yamaha produkuje wszystko, co nie jest byle czym.
Produkty[edytuj • edytuj kod]
Instrumenty muzyczne[edytuj • edytuj kod]
Tradycji stało się zadość aż zanadto, bo specjalny zarząd dedykowany jest wymyślaniu nowych modeli instrumentów klawiszowych. Poza tym, że fortepiany Yamahy mają więcej kolorów i rozmiarów niż bielizna w luksusowym butiku, oferta zawiera:
- Fortepiany elektryczne – tak jak gitara elektryczna, bez podpięcia do 230V nie pograsz, tylko pomarzysz.
- Pierdyliard keyboardów i pianin cyfrowych – co miesiąc nowy model.
- Disklavier – konsola MIDI w rozmiarze XL, coś dla muzyków-programistów, dla których fortepian wirtualny to za mało. Mianowicie jest to fortepian, który po podłączeniu do komputera… gra sam.
Ponadto w ofercie jest kilkaset modeli organów elektronicznych, syntezatorów, samplerów, gitar, instrumentów smyczkowych (nawet z altówki zrobiono użytek – wymyślono niegrające modele), złotych kibli i tak dalej.
Motoryzacja[edytuj • edytuj kod]
Po II wojnie światowej jakiś pracownik firmy znalazł podniszczony motocykl. Pokazał go swoim współpracownikom, ci go rozłożyli na czynniki pierwsze i tak Yamaha zaczęła produkować motocykle. Początkowo zysk był niewielki, jako że Japonia po wojnie była zrujnowana i na motocykl nie było nikogo stać. To ostatnie stało się też przyczyną dla której japoński motocykl stał się towarem eksportowym i aż do dziś nie wstyd się na takim pokazać. Ba, nawet niektóre filmy się na nie lansują.
Star Motorcycles[edytuj • edytuj kod]
W roku 1994 Yamaha otworzyła linię Star Motorcycles. W Polsce wywołało to niemałe oburzenie, bo po naszych drogach od lat krążyły ciężarowe Stary, które oglądały czasy PRL-u. Poszedł więc pozew o plagiat, ale z pewnych powodów nie opuścił nawet granic kraju.