Linkin Park

Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru
To zdjęcie stanowi kłamstwo, gdyż miało ilustrować zespół, a dokonało zdrady swej świętej powinności i pokazuje nam jak wygląda trzech członków zespołu. Wstyd!

– Jeżeli ktoś nosi spodnie od dresu i bluzę Mayhem, to jest pozerem-metalowcem, czy pozerem-dresem?
– Jest z Linkin Park.

Najlepsza definicja zespołu

Linkin Park[1] (ang. Linkujący Park), tudzież LP – amerykański zespół dziwacznometalowy... Choć kto ich tam wie. Jedna z największych gwiazd początku XXI wieku, która, jak to gwiazdy mają w zwyczaju, zgasła szybko i tragicznie, nadając przy tym LP status legendy (czyli tak samo, jak w przypadku Queen, Joy Division i Nirvany). Wywołuje różnorakie reakcje, od uwielbienia, po bolesny ryk cierpienia. Zdaniem wielu Linkin Park skończyli się na Kill 'Em All Meteorze.

Członkowie (zarówno ci żyjący, jak i nie do końca)

Mike Shinodaraper znany z tego, że choć również gra na wieśle, pianinie, syntezatorze i czym tam się jeszcze da, komponuje, pisze teksty, udziela wywiadów w Pytaniu na Śniadanie[2], rysuje grafiki, z czasem zaczął śpiewać. Z pochodzenia Japończyk. Od jakiegoś czasu dorabia jako jutjuber na Twitchu, grając w Among Us i bawiąc się syntezatorem tworząc doceniona przez krytyków muzykę instrumentalną. Nie dajcie się nabrać, tak naprawdę jest dyktatorem narzucającym Linkin Park wszystkie swoje pomy... O rany, Mike Shinoda?! Tutaj?! Niemożliwe! Nie, zostaw ten nóż, zostaw, nie...!

Chester Benningtonmartwy wokalista, który zapewnił zespołowi status legendy. Krzyczy dłużej od rodziców, czasem pogra też na gitarze lub bębenkach, ale nie za często. Takie przyjemności trzeba racjonować fanom. Karierę muzyczną zaczynał jako sprzedawca w Burger Kingu, gdzie jednak nie zdobył rozgłosu, więc przeniósł się do hardrockowej grupy Grey Daze. Chłopaki wydali dwa albumy, które cieszyły się sporą popularnością wśród rodzin członków zespołu. Ostatecznie porzucił Grey Daze na pastwę losu i dołączył do ekipy LP. Tak naprawdę żył w cieniu Mike'a Shinody, który... O nie, to znowu Mike Shinoda! Nie znowu, zostaw mnie, nie...!

Brad Delsongitarzysta, któremu słuchawki przyrosły do uszu. Słynie z kiepskiej pamięci, więc by się nie pomylić na koncertach, darował sobie granie solówek. Pamięć ma doprawdy tak złą, że zapominał o sesjach nagraniowych i na kilku albumach słychać go wcale, lub też w ilościach nie zagrażających życiu lub zdrowiu. W kilku piosenkach na Hybrid Theory zagrał na basie, a w jednym utworze dano mu zaśpiewać, lecz in the end it doesn't even matter!

Joe HahnDJ, który nauczył się reżyserować teledyski. Jest Koreańczykiem, który w pewnym momencie poczuł tęsknotę za ojczyzną (południową) i został jurorem w teleturnieju, gdzie wybiera nowe gwiazdy k-popu. Swego czasu wyreżyserował jakiś film akcji, a widząc go, kolegom z Linkin Park zrobiło się trochę żal Joe'go i dla otarcia łez nagrali mu muzykę.

Rob Bourdonperkusista, który zaczynał podbój świata jako pianista. A, że mu się nie podobało, to mama załatwiła mu korki z Joey'em Kramerem, perkusistą Aerosmith. Tak więc przechodził od zespołu, do zespołu, aż wylądował w Linkin Park.

Dave Farrell, tytułujący się Phoenixbasista, który nie bardzo wierzył w sukces zespołu. Do tego stopnia, że przed wydaniem pierwszej płyty, Hybrid Theory, odszedł i wyruszył w trasę z grającą chrześcijańskiego punk rocka kapelą Tasty Snax. Świata nie zawojował, a koledzy w tym czasie stali się jednym z najpopularniejszych zespołów świata. Phoenix zwietrzył kasje i wykonał błyskawiczny powrót, lecz od tej chwili żaden z albumów grupy nie powtórzył sukcesu Hybrid Theory. Przypadek? Nie sądzę...

Mark Wakefield – pierwszy wokalista zespołu, który wtedy nazywał się jeszcze Xero. Gdy grupa nie mogła znaleźć wydawcy, katapultował się. A potem pojawili się Bennington, Hybrid Theory i światowa sława. Tak naprawdę do odejścia zmusił go Shinoda i... Nie, tylko nie Mike Shinoda! Nie...! Tylko nie wiertarką!

Nikomu Nieznani Basiści, czyli NNB – seria basistów zastępujących Phoenixa. NNB nie są znani z nazwisk, ich twarze skrył kurz dziejów, a jednak ich muzykę słuchamy do dziś. Cześć ich pamięci!

Piękni i młodzi...

Muzyka

Zespół sięgał w swej twórczości po następujące gatunki: nu metal, metal alternatywny, hard rock, rock alternatywny, rap metal, rap rock, rock elektroniczny, heavy metal, electropop, rock industrialny, rapcore, electronica, pop rock, punk rock, folk rock, indie rock, techno, rock progresywny, soft rock... Co też zawiera się w słówku „crossover”. Gatunki zmieniali z częstotliwością skarpetek, co dla jednych jest przejawem nijakości i braku określenia się, a dla innych poszukiwaniem najlepszego brzmienia. Dobra rada dla osób postronnych - nie starajcie się zrozumieć sporu między fanami, a antyfanami LP.

Moda

W początkowym okresie działalności Linkin Park byli propagatorami mody numetalowej. Stanowiła ona mało przyjemne dla oczu połączenie elementów dresiarskich hip-hopowych z metalowymi, co miało sprawiać wrażenie, że jest się równocześnie bogatym i bezdomnym. Mówimy tu więc o workowatych spodniach, luźnych bluzach, czapeczkach z daszkiem, ciężkiej biżuterii, wytatuowanych płomieniach, dodających młodzieżowego uroku okularach i włosach we wszystkich kolorach tęczy (zielony, czerwony, żółty)... Po wygaśnięciu mody na nu-metal chłopaki z namysłem spojrzeli w lustro i zrozumieli, że może jednak nie tędy droga, a ich wygląd stał się bardziej znośny dla oczu.

Największe przeboje

  • One Step Closer – najbardziej (dre)siarska piosenka LP, do tego stopnia, że nawet Chester jej nie lubił. Do tego ich pierwszy wielki przebój. W teledysku zespół oświetlony na zielono odprawia niebezpieczne rytuały w metrze z udziałem malowanych, lewitujących mnichów, a Chester zmienia koszulki co średnio 10 sekund. Przez kilka chwil pojawia się nawet jeden z NNB. A wspominałem już, że wyreżyserował go gość od filmów pornograficznych?[3]
  • In the End – piosenka znana z teledysku pełnego animacji, przy których twórcy Wiedźmina 3 z pewnością by się pocięli, choć nawet nie są emo. Latające wieloryby z pięcioma pletwami, wyrastające zewsząd chwasty oplatające Mike'a, powstające kamienne olbrzymy rodem ze starożytnego Egiptu, Chester z zielonymi włosami... Nie pytajcie, jak oni to wymyślili. Utwór gatunku tych, które znasz, lub nie wiesz, że je znasz.
  • Papercut – zespół przeżywał okres niezdrowej fascynacji rzeczami dziwnymi, co doskonale ilustruje zarówno tekst, jak i teledysk. Najprawdopodobniej jest to ilustracja poezji Kurta Cobaina. Amerykańscy naukowcy wciąż debatują nad związkiem tytułu z utworem.
Zespół nie był w stanie przewidzieć wszystkich form uznania swojej twórczości, takich, jak ta.
  • Crawling – piosenka znana z tego, że stała się memem. A poza tym Chester śpiewa tam tak, jak nawet Freddie Mercury nie potrafił. Oczywiście memy z owadami, plastikowymi dinozaurami i Shrekiem przysłaniają takie nieistotne fakty jak to, że jest to naprawdę niezły utwór...
  • Somewhere I Belong – Chester poszukuje miejsca, w którym mu dobrze. Założenie było takie, że miał to być Burger King bardzo fajny zespół Linkin Park, który otworzył na niego swe serca, lecz gdy się chłopak trochę bardziej zastanowił, to po wydaniu płyty rozkręcił karierę solową.
  • Numb – ich najbardziej znana piosenka, mająca w YouTube piętnaście razy więcej wyświetleń niż „Przez Twe Oczy Zielone”. Opowiada o odrętwieniu. Swego czasu hymn emo, gdy jeszcze gatunek ten nie był zagrożony wymarciem.
  • Breaking the Habit – panom zabrakło pomysłów na teledyski, więc zrobili z niego anime. Krytycy się cieszą, publiczność się cieszy. A gitary zgubiły się, ustępując miejsca syntezatorom. Wtedy jeszcze nikt nie wiedział, co się święci...
  • Faint – czyli o byciu słabym. Autobiografia ze smyczkami w tle. Zespołowi kończył się opłacony w studiu czas, a nie chcieli dopłacać, więc trwa nieco ponad dwie i pół minuty.
  • What I've Done – Chester powtarza w kółko „co ja zrobiłem”, doskonale obrazując, co o albumie Minutes to Midnight myśleli fani nu-metalu.
  • Leave Out All the Rest – elektroniczna ballada odpowiadająca za serię zawałów fanów zespołu, którzy ograniczyli się do numetalowych brzmień.
  • New Divide – piosenka do filmu o Transformersach opowiadająca o Nowym Podziale. Czym był ów Nowy Podział? Otóż po wydaniu Minutes to Midnight fani zespołu podzielili się na tych, którzy pokochali poszukiwanie przez zespół nowych brzmień, oraz tych, którzy uważają, że Linkin Park skończyli się na Meteorze.
  • The Catalyst – panowie skrzyżowali rocka z techno, robiąc z tego progresywne dzieło. Krytycy zachwyceni, fani zdziwieni. A w teledysku Chester stosuje starożytną, chińską sztukę śpiewania pod wodą. Tekst jest skierowaną do Boga prośbą o uratowanie zespołu przed spłonięciem w ogniu tysiąca słońc, za grzechy ich dłoni, języków, ojców i młodości. Na ustosunkowanie się Boga do niniejszych życzeń czekamy po dziś dzień.
  • Bleed It Out – pogodna piosenka o kimś kto wykrwawia to, kopiąc głębiej, by wyrzucić to za siebie. Legenda głosi, że Mike pisał tekst kilkadziesiąt razy, jednak kolejne wersje spotykały się z chłodnym przyjęciem zespołu. W końcu, po setnym razie, chłopaki ulegli i nagrali tę piosenkę, a żeby się długo nie męczyć, oparli ja na powtarzającym się riffie, który gra przez nie całe trzy minuty. A fani byli zachwyceni.
  • Burn It Down – sympatyczna piosenka, którą ktoś posłuchał około godziny 18:50 dnia 15 kwietnia roku pańskiego 2019 w katedrze Notre-Dame. Zakończenie tej historii jest nam wszystkim doskonale znane.
  • Castle of Glass – zespół dał Mike'owi mikrofon i instrumenty, by ten wyszalał się tworząc pełen mocy rap. Gdy wrócili do studia, okazało się, że mają elektroniczną balladę country, w której raper zaśpiewał i zagrał na sakshornie. Skąd wziął ten instrument? Tego niestety nie wiemy. Swoja drogą, Filharmonia Wiedeńska do dziś poszukuje osobnika, który napadł na sakshornistę i porwał mu instrument.
  • Heavy – piękne i wzruszające przemyślenia o depresji. Utwór, którego nazwy każdy fan wstydzi się wypowiadać. Istnieje tylko jedna grupa osób, którym się podoba. Nazywają się Linkin Park.
  • One More Light – tytułowy utwór z albumu tak złego, że część zespołu odeszła z tego świata po usłyszeniu opinii na jego temat. Przy czym rozczarowani będą ci, którzy spodziewają się toksycznego wyśmiania tej piosenki. Wyjątkowo nie jest ona tandetnym popem, ale naprawdę pięknym kawałkiem. Ale żeby nie było za słodko, to Mike zapomniał zaprosić do studia Roba i nagrali to bez perkusji.

Obiektywnie przedstawiona dyskografia

Hybrid Theory

Płyta, która doprowadziła do szczytu popularności tworu, który zwie się nu-metalem. Panowie grają ostro i buntowniczo, co przypadło do gustu publice, która wykupiła ją w liczbie kilkudziesięciu milionów egzemplarzy. Chłopaków bardzo zdenerwował producent, który wymagał, by zespół powtarzał nagrania[4]. Wkurzony Chester chwycił za mikrofon i podzielił się ze światem odrobiną swojej głębokiej i jakże refleksyjnej poezji:



Cquote2.svg

Zamknij się, gdy do ciebie mówię! Zamknij się! Zamknij się! Zamknij się! Zamknij się, gdy do ciebie mówię! Zamknij się! Zamknij się! Zamknij się! Zamknij się!
Cquote2.svg

— Linkin Park, utwór „One Step Closer”

Z racji robienia zawrotnej kariery podróżowania z Tasty Snax przez Phoenixa, na basie grać musieli NNB. Jednak, by czasem ktoś nie zaczął ich rozpoznawać, po instrument chwycił Brad i w większości utworów to właśnie on wydaje niskie dźwięki. W międzyczasie Mike zobaczył, leżącą na ziemi gitarę i tak się w niej zakochał, że też postanowił na niej zagrać.

Teksty poruszają problemy młodych ludzi oraz całości społeczeństwa. Zwierają między innymi nawoływanie do poddania się w tej grze, zanim ktoś cię z niej wyłączy i okryje twoje imię wstydem, a także skierowane do świata pytanie, czy mam schować dumę przed złymi snami? Ostatecznie panowie stwierdzają, że to jakbym był paranoikiem patrzącym przez ramię i to jakbym miał huragan szalejący w głowie. Ostrzegają też słuchacza, że jest wewnątrz mnie coś, co wciąga mnie głębiej, pod powierzchnię, konsumując, dezorientując.

Całość albumu podsumowuje stwierdzenie, które przeszło do języka potocznego (czytaj: stało się memem):

In the end, it doesn't even matter!

Inspiracja LP do stworzenia Meteory.

Meteora

Co wiedzą nawet dzieciatka, miliony sprzedanych egzemplarzy płyty przekładają się na dużo $. Chłopaki postanowili więc ruszyć utartym przez Hybrid Theory szlakiem, który doprowadził ich do biura podróży, które oferowało im wycieczkę w góry w krainie oliwy i długów z angielska zwane „Meteora”. I wtedy Mike pomyślał, że to wcale nie jest taki głupi pomysł, tyle, że zamiast oglądać Meteory, zrobili Meteorę.

Z racji, że LP grali nu-metal, a nu-metal właśnie umierał, postanowili być oryginalni, poprzez wlatanie do swojej muzyki instrumentów, jak doskonale wszystkim znane shakuhachi oraz intensyfikację obsesji Mike'a na punkcie klawiszy. Wtedy jeszcze nikt nie przewidział, do czego ona doprowadzi...

teksty opowiadają o niemożności spełniania oczekiwań, byciu słabym, zrywaniu z nałogami, poszukiwaniu miejsca, w którym można czuć się dobrze, odkrywaniu przez świat osobistych sekretów, o tym, że nikt nie słucha... Zaraz, zaraz! Jakim prawem twierdzisz, że to piosenki dla nastolatków?! Bzdura. Dlaczego więc w Meteorze zakochali się emo? Cóż, in the end, it doesn't even matter!

Minutes to Midnight

Okręt zwany nu-metalem nabierał wody tak długo, aż poszedł na dno. Wraz z nim sławy takie jak Limp Bizkit, czy KoЯn. Linkin Park nie zamierzali jednak iść na dno razem z nimi i wskoczyli do szalupy nazwanej twórczo Minutes to Midnight. Przemierzając w niej ocean showbiznesu, Chester pokrzyczał trochę „What I've Done“, widząc, jak jego dawni fani znikają za horyzontem, a dzielna załoga skierowała się w kierunku rocka alternatywnego a'la U2. Długa tułaczka po wodach zwątpienia sprawiła, że zbuntowani chłopcy uspokoili się, nagrywając ballady. Mając dużo wolnego czasu Mike pielęgnował swój związek z klawiszami i zaczął śpiewać (a rapować prawie przestał), a Brad nauczył się nawet grać solówki, co jednak szybko zapomniał. Ostatecznie, LP dotarli do brzegu, lecz już bez większości fanów. Smutne, ale in the end, it doesn't even matter!

A Thousand Suns

Panowie nie przejęli się zbytnio odpływem liczby swoich zwolenników i kontynuowali eksperymenty spod znaku tysiąca słońc.

Romans Mike'a z klawiszami od dłuższego czasu wisiał w powietrzu. Teraz jednak dyktator szef zespołu postanowił, że nowa płyta (jak na niedawnych metalowców przystało) będzie pełna progresywnych eksperymentów. Tak więc zapomniał przypomnieć Bradowi o tym, że nagrywają płytę i ten się na niej praktycznie nie pojawił. Następnie Mike sterroryzował delikatnie przekonał Phoenixa, by ten nie przesadzał z grą na basie. Koniec końców chwycił syntezator i urządził sobie z Joe'm zawody w tworzeniu możliwie najdziwniejszych rzeczy. Otrzymaliśmy więc przemowy Roberta Oppenheimera[5] i Martina Luthera Kinga[6] z podłożoną muzyczką, techno, trip-hop, industrial, instrumentalne kompozycje i wieńczącą wszystko akustyczną balladkę. Po zakończeniu prac Joe i Mike byli z siebie bardzo zadowoleni. Badacze do dziś próbują powiązać fakt wydania A Thousand Suns z drastycznym spadkiem populacji fanów LP. Nawet jeśli, to chyba nie zniechęciły ich teksty? Dla przykładu podajemy cały tekst jednej z piosenek:



Cquote2.svg

持ち上げて

解き放して

Cquote2.svg

— Linkin Park, utwór „Jornada Del Muerto”

Równocześnie w Chesterze obudził się poeta.



Cquote2.svg

I w przypływie światła, które oślepiło każdego anioła,

Jakby niebiosa zostały pochłonięte przez gwiazdy.

Poczułeś ciężar gwałtownej łaski spadając w pustą przestrzeń.

Nie było tam nikogo, kto mógłby złapać cię w ramiona.

Cquote2.svg

— Linkin Park, utwór „Iridescent”

Jakby nie patrzeć, in the end, it doesn't even matter!

Living Things

Eksperymenty, choć zachwycały krytyków, to rozczarowywały fanów. Linkin Park rozpisali więc równanie:

Dla osób mniej zorientowanych w matematyce oferujemy również wersję humanistyczną: eksperymenty oznaczają mniej fanów, a to oznacza mniej pieniędzy.

Tak więc narodziła się płyta Living Things, która skakała od ciężkich, hardrockowych brzmień do smętnych spokojnych ballad. W jednej piosence śpiewający Mike czule radzi przyjacielowi, by nie płakał nad nieprzemierzonymi ścieżkami, w drugiej rapuje, że nigdy się nie płaszczy i nie wycofuje. W ogóle, przypomniał sobie jak rapować. Do tego potężne przeboje w postaci „Burn It Down” i „Castle of Glass”, a całość okraszona potężną dawka elektroniki. A efekt? Z jednej strony dużo $$$, a z drugiej większości starego elektoratu nie odzyskali, acz przecież in the end, it doesn't even matter!

The Hunting Party

LP zrozumieli, że lepiej sprzedaje się mocniejsze granie, tak więc nagrali płytę cięższą od plecaka pierwszoklasisty. Zaprosili na gościnne występy różnych wielkich, lecz nieco przeterminowanych artystów, jak Tom Morello, czy Տարոն Վարդանի Մալաքյանur we własnej osobie. Tytuł płyty (pol. Partia Myśliwska) stanowi jedną z fundamentalnych tajemnic muzyki.Panowie znów głośni i gniewni, krytykom się to spodobało, fani zachwyceni, a jednak płyta słabo się sprzedała. Mike wyciągnął z tego pewne wnioski, ale in the end, it doesn't even matter!

One More Light

Wnioski Mike'a brzmiały: skoro ciemnemu ludowi spodobało się mocne granie, to nagramy płytę z popem!

Album ten chcieliby wymazać z pamięci nawet psychofani. Brad tak się zmęczył ostrym graniem na The Hunting Party, że na płycie się nie udzielał. Mike był tak przekonany o słuszności swojej wiekopomnej wizji, że powiedział Phoenixowi i Robowi: „jeśli przyjdziecie do studia, przyjdę do waszych domów i potłukę wazony” „nie musicie przychodzić nagrywać, dam sobie radę”. Następnie podstępem podsunął Joe'mu grę Street Fighter, a ten przepadł w niej na dłuższy czas. Głos Chestera, ciut zdewastowany uzależnieniem od alkoholu, narkotyków i ciągłego krzyczenia na koncertach przestał działać, lecz w artystycznym uniesieniu Mike nie zauważył tego. Zamiast tego wstukał na syntezatorze rytm, którego nie powstydziłby się Justin Bieber. Wisienką na torcie była wizyta jakiejś śpiewającej dziewczyny, której nikt nie polubił.

I stało się coś dziwnego. Po raz pierwszy w historii krytycy i publika zgodzili się, nazywając płytę, której nazwy ludzkość chciałaby zapomnieć, epitetami, jakich nie powinien widzieć wrażliwy odbiorca. Mike był bardzo zdziwiony i do dziś jest święcie przekonany, że stworzył odważne i niekomercyjne dzieło, którego jednak nikt nie zrozumiał. Do tego stopnia, że gdy cierpiący na depresję Chester posłuchał opinii o nowej płycie Linkin Park, powiesił się.

O tym, jak bardzo zły był to album najlepiej świadczy fakt, że sprzedaży nie nabiła mu nawet śmierć wokalisty. I tylko kilka osób stwierdziło, że może to nie była tak bardzo zła płyta... Acz in the end, it doesn't even matter!

Prawa Linkin Park

W kolorowym wszechświecie LP istnieją prawa, których należy przestrzegać.

  1. Nie ważne, kim jesteś, w co wierzysz i gdzie mieszkasz. I tak znasz jakąś piosenkę Linkin Park, nawet jeśli nie jesteś tego świadomy, lecz in the end, it doesn't even matter!
  2. Nawet jeśli nie znasz żadnego fana Linkin Park, nie znaczy, że oni nie istnieją. W każdej chwili jesteś otoczony/otoczona przez fanów Linkin Park, którzy czekają, by się ujawnić, ale in the end, it doesn't even matter!
  3. Jeśli istnieje jakiś podgatunek muzyki rockowej lub metalowej, oznacza to, że Linkin Park go grali, jednak in the end, it doesn't even matter!
  4. Jeśli Linkin park oferują ci gościnny występ na swoim nowym albumie, oznacza to, że powinieneś porzucić złudzenia i zrozumieć, że twoja sława przeminęła, choć przecież in the end, it doesn't even matter!

Przypisy

  1. Na starym logo zespołu LIИKIN PARK, by w jakiś sposób odwróconą literą nawiązać do KoЯna, lecz in the end, it doesn't even matter!
  2. Dwa razy!
  3. Nie, to nie jest żart.
  4. Jak on śmiał?!
  5. Spokojnie, nie musisz nabijać oglądalności Wikipedii. To był facet, który skonstruował bombę atomową.
  6. W tym przypadku wypada zajrzeć do smutasów z Wikipedii.

To ja, autor. Ukryłem ten komunikat, by przekazać wam prawdę o Mike'u Shinodzie! Musicie ją poznać! Szybko, w każdej chwili może mnie dopaść! Mike Shinoda to krwawy dyktator, który... O nie! To on! Ratunku...!