Seat Ibiza

Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru
Wersja z dnia 12:09, 30 kwi 2021 autorstwa Wiertnick (dyskusja • edycje) (Poprawki ortograficzne bo edytując wczoraj nie byłem trzeźwy)

Po cholerę kupiłeś to gówno? Nie stać cię na Volkswagena?

Twój sąsiad z Passatem B5 w 1.9 TDI

1.4? Nie to miałem na myśli, mówiąc, żebyś przywiózł dwa razy 0.7

Twój ojciec o tym samym

Kolega chciał kupić takiego samego, ale nie zdecydował się, bo to auto dla bab do miasta

Twój kolega bez prawa jazdy, ale za to z siedmioma chorobami wenerycznymi
Plik:Seat Ibiza MkIV.jpg
Radosny Seacior czwartej generacji w najładniejszym, bo autora tekstu, kolorze.

Seat Ibiza – auto zaliczane do segmentu B, w esencji będące Volkswagenem Polo w innej bluzie z większym dekoltem. Kiedyś auto dla pięcioosobowej rodziny z psem w bagażniku, dzisiaj auto dla studentów (generacje III - IV, ewentualnie II), dla kobiety jeżdżącej po mieście (generacje IV po drugim liftingu - V), oraz ludzi uważających auta mające w topowej wersji mniej niż 110 koni za ciekawe (generacja I). Naiwni myślą, że jest hiszpańskim samochodem, podczas gdy Seat należy do koncernu Volkswagena i jest Niemcem czystej, aryjskiej krwi który do Hiszpanii jeździ tylko na wczasy. Jako że marka odwołuje się do emocji (Niemiecka precyzja, hiszpański temperament), należałoby uznać, że jest ono idealne dla kierowców którzy zbyt odbiegają od heteroseksualności aby jeździć wspomnianym Volkswagenem Polo, ale nie na tyle żeby posiadać w latach 20. XXI wieku Fiata 500.

Krótka historia auta

I generacja (021A;1984 - 1993)

Nie warto nawet o niej wspominać – auto produkowano w latach 80. i jeżeli jeszcze gdzieś na świecie istnieje stojący na własnych kołach egzemplarz, to sam z siebie stuningował się on w stylu rat look. Jedyną rzeczą wartą uwagi jest fakt, że Chińczycy w latach 1999-2008 kopiowali sobie to auto w zmienionej karoserii pod uroczą nazwą Nanjing Yuejin Soyat, cokolwiek ona znaczy.

II generacja, (6K; 1993 - 2002)

Widać, że nie jest to zdjęcie z Polski – żadnego studenta nie stać na alufelgi do samochodu

Swego czasu było to bardzo popularne wśród studentów auto ze względu na ekonomię (pali mniej od Poloneza), niskie koszty eksploatacji (każdy sklep z częściami pozwala na zaopatrzenie się w zamienniki do Ibizy, a jak wiadomo, duża ilość towaru na rynku zmniejsza jego wartość) i sztywne zawieszenie, co w połączeniu z przednim napędem pozwala na wjazd w zakręt z prędkościami znacznie przekraczającymi dopuszczalną bez obaw o zgubienie połowy auta w rowie i pozostawieniu drugiej połowy na przydrożnym drzewie. Obecnie jednak wstyd takim autem podjechać pod uczelnię, bo każda studentka postawiona przed takim wyborem postawi na sponsora z najnowszym modelem Mercedesa. Co więcej, żeby takim autem pod wspomnianą uczelnię zajechać trzeba by takowy posiadać, co jest niemożliwe. Niemożliwe, bo wszystkie istniejące egzemplarze skorodowały do tego stopnia że bardziej się szuka blachy pomiędzy dziurami aniżeli dziur w blachach.

III generacja (6L; 2002 - 2008)

Auto to było na tyle popularne, że nadal jest to jedna z pierwszych ofert gdy zapytasz się na fejsbukowym forum ,,Czy ktoś ma coś ciekawego do 15k''. I to w dodatku sprzedają to tylko dlatego że z reguły jednak czuć że to auto było zaprojektowane w czasach, gdy jeszcze nikt nie wiedział co się stanie z Frodem bo trzecia część Władcy Pierścieni jeszcze nie weszła do kin. Części są na tyle tanie, że większość usterek w przypadku braku funduszy można naprawić rezygnując z 3 posiłków dziennie na rzecz 2 przez trzy dni, co jest idealnym ćwiczeniem dla ludzi już mających prawko ale jeszcze nie będących na studiach (grupa ta jest obecnie głównym konsumentem rynku). Różnica pomiędzy nim a rówieśniczą generacją Volkswagena Polo polega jedynie na tym, że jeżdżąc Seatem (zwłaszcza w dieslu), narażasz się na salwy śmiechu na każdym skrzyżowaniu, a Wieśwagen z dieslem to nic nadzwyczajnego. Paradoksalnie, najmocniejsza niesportowa wersja tego wydania Ibizy to 1.9 w tedeiku. Zaletą jest jednak to, że z racji że to nie pojazd z Wolfsburga (no dobra, w pewnym sensie jest) można ominąć blokadę wywołaną przereklamowaniem VW oraz jego ogólną do-bólu-porządkowością na rzecz tego że widać jakieś szczątkowe ilości dizajnu w formie o wiele okrąglejszego nadwozia. Na tyle okrąglejszego że wygląda jakby ktoś mu dmuchnął w rurę wydechową i napompował.

IV generacja (6J; 2008 - 2017)

Pierwsza współcześniejsza wersja Ibizy, w 2021 roku w miarę wygląda (oczywiście o ile mówimy o wersji po liftingach). To tutaj VW wpadł na pomysł zrobienia Ibizy kombi, która w ogóle się nie sprzedaje, bo nawet na Zachodzie ludzie wolą kupić kilkuletnie używane Mondeo niż nowy samochód, który wygląda jak kombi, ale w rzeczywistości mieści dwie walizki więcej niż hatchback. Niestety przy tej generacji Ibizę dopadł już pierwszofalowy downsizing, w wyniku czego pod silnikiem możemy znaleźć takie paskudztwa jak 1.2 lub 1.4 TSI z rzędu tych które lubią sobie chlapnąć oleju oraz diesle TDI z wtryskiem Common Rail, które w miarę utrzymały tłoki pod głowicą zamiast w drzwiach pasażera. Niemniejsza, jak się puściło totolotka i w Głównym Urzędzie Kontroli Prasy, Publikacji i Widowisk ktoś wypełniał zamówienia na Ibizy będąc mocno skacowanym to można było wyłapać auto z kategorii wersji jeszcze nie z bardziej sportowymi silnikami (kosztujące majątek wersje 150+ koni), ale już z kategorii takiej że można wyprzedzić kogoś w Hondzie Civic spod świateł (mowa tu o 1.6 MPI ze 105 koni). Jest to też o tyle fajne że wersje wolnossące na tyle lubiły podtlenek biedy, że co jakiś czas na desce rozdzielczej wyświetlał się komunikat z zapytaniem czy właśnie byś nie chciał takiej instalacji założyć. Ba, jest nawet wersja z fabryczną instalacją gazową, stawiając taką wersję pod względem kosztów przejechania stu kilometrów na równi z drezyną działającą na drezyniarza. Z tą różnicą że w drezyniarza trzeba pakować kanapki, a w Ibizę wystarczy tylko LPG.

V generacja (6F; 2017 - )

Piąta już z kolei generacja o której właściwie wiadomo tyle, że w salonie Seata w Krakowie nie sposób jest umówić się na jazdę próbną. Popełniono tutaj jednak sporą strzelaninę pod maską, bo w mocno nievolkswagenowskim duchu są jedynie 4 wersje silnikowe. Póki co to jest to auto jak auto, ma 4 koła i kierownicę, nie tańczy ale jeździ.

Opis konstrukcji

Nadwozie

Nadwozie jest i ma troje, a czasem nawet pięcioro drzwi. Istnieje jeszcze wersja sedan o nazwie Cordoba (tylko II i III), która jest większa i pojemniejsza, ale małe sedany sprzedają się tylko w Egipcie[1], więc Seat porzucił ten projekt (na jego podstawie było również kombi, ale jest równie często spotykane, co świeże mięso w Biedronce). Z przodu wygodnie usiądzie nawet Marcin Prokop, z tyłu gimnazjalistki będą miały problemy, zwłaszcza jeśli mają tipsy o większej niż zwyczajowa długości 15 centymetrów. Do bagażnika zmieszczą się zakupy na kilka dni, chyba że położysz kanapę (w nowszych generacjach można przewieźć bez problemu 3 worki torfu wraz z twoją babcią i kilkoma rzeczami na działkę - wiem, bo sprawdzałem). We wnętrzu nic się nie zgubi, bo nie ma zbyt wielu schowków – ponad średnią wybija się jedynie uchwyt na napoje za dźwignią hamulca ręcznego, który rozmiarem nie pasuje do żadnego kubka. No ale jest, więc można odhaczyć.

Podwozie

Takie samo, co w Polo i Fabii i gdyby nie różnica w wielkości, to pewnie te same rozwiązania znaleźlibyśmy w Golfie, Passacie, Octavii, Superbie, Toledo… Mówiąc krótko: jeździ się wygodnie, ale przez ok. 50 tys. kilometrów, bo więcej bez napraw zawieszenie nie wytrzyma na polskich drogach. Cóż, Niemcy nie przewidzieli, że ich auta będą jeździły na drodze o większej zawartości dziur niż asfaltu. Plus jest taki, że części są za półdarmo, a i można na zakręcie nieco przycisnąć bez obawy o konieczność sprawdzenia na własnej skórze, czy da się przeżyć czołową kolizję z PKS-em.

Większość aut dostępnych w komisach jest popowodziowa – albo Niemiec tak bardzo płakał, jak sprzedawał, albo wnusio utopił auto w rzece, popisując się przed kolegami, a dziadek musiał zapłacić za wyłowienie auta, bo normy ekologiczne UE nie pozwalają na parkowanie samochodu na dnie zbiorników wodnych.

Międzywozie

Nie wiem czym jest międzywozie, ale coś pomiędzy być musi. Gdybym miał zgadywać to zgadywałbym że chodzi o kierowcę.

Użytkowość

Trzecia generacja wyglądająca jak jeden z trzech siostrzeńców Kaczora Donalda, gdyby ten był Volkswagenem Golfem.

Jak wspomniano wyżej, Seat Ibiza należy do segmentu aut dla ludzi, których nie stać na pełnoprawny samochód, ale jednocześnie ich dzieci mają nogi, więc potrzebują coś większego od żałosnego Matiza. Bagażówka toto nie jest, i nigdy nie będzie, ale w trasę da się wyjechać i nawet nie umrzeć po drodze z wycieńczenia, jednakże kierowca będzie musiał sobie znaleźć po drodze jakieś zajęcie, które go zaabsorbuje na tyle, żeby nie zasnąć za kółkiem ze względu na brak dynamiki na trasie w miejskich wersjach silnikowych. Byłoby ciekawiej z 1.9 TDI lub 1.8T pod maską, ale egzemplarze z tymi silnikami dzielą się na trzy typy: albo kosztują więcej, niż są warte, albo zbliżają się do przedwczesnej motoryzacyjnej emerytury dzięki zaniedbaniom poprzedniego właściciela, albo łączą obydwie cechy.

Wersje sportowe Cupra

Sportowymi wersjami Ibizy są Cupry, których nie należy mylić z wersjami Fr. Mają one od ok. 180 kucyków, jednakże praktycznie jak taką widzisz to się zastanawiasz na cholerę, skoro w takich samych pieniądzach można kupić równie mocne auto, a większe. No, ale jak ktoś chce to kto mu zabroni.

Ciekawostki

  • Volkswagen, jako marka skoncentrowana głównie na sprzedaży aut w Europie, montuje te najbardziej niezawodne silniki do Ibizy (1.6/105 KM i 2.0/115 KM) tylko w autach sprzedawanych poza Europą.
  • Podobno ktoś kiedyś kupił Cordobę w salonie. Nam jednak nie chce się w to wierzyć, bo auta te były ucierane w fabryce do 100 tys. i dopiero potem sprzedawane jako od 1 właściciela.
  • Druga legenda mówi o niestuningowanej i nierozbitej Cuprze z dieslem pod maską, która ma jeździć bez kierowcy gdzieś po radomskiej obwodnicy w każdą piątkową noc i odstraszać przeraźliwie głośnym sykiem turbiny i ścigać gimnazjalistów organizujących wyścigi uliczne na chińskich skuterach. Mówi się, że to dusza silnika zatartego przez idiotę, który tankował do niej kradziony olej opałowy.
  • Jeśli planujesz zakup samochodu i postanowiłeś wybrać właśnie Ibizę, to na pewno nie będziesz pierwszy – ktoś na osiedlu już wpadł na taki sam pomysł.
  • Czwarta generacja została wypuszczona w kolorze Verde Lima, który jest świetny pod względem szukania auta na parkingu (patrz 1 zdjęcie na stronie).

Przypisy

  1. Sedan dla nich jest synonimem auta luksusowego, a na luksus dłuższy niż 4,3 metra nie stać tam nikogo poza rodziną Mubaraka