NonNews:Portugalia vs. Francja (Mundial 2006)

Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru
To jest najnowsza wersja artykułu edytowana „13:43, 2 maj 2020” przez „Ostrzyciel nożyczek (dyskusja • edycje)”.
(różn.) ← przejdź do poprzedniej wersji • przejdź do aktualnej wersji (różn.) • przejdź do następnej wersji → (różn.)

To są drobiazgi, a życie składa się z drobiazgów.

Roman Kołtoń o strzale Maniche'a

Ten mecz znajduje się poza zasięgiem mojej reprezentacji. Tfu, reprezentacji Polski. Poza >>naszym<< zasięgiem. Nas wszystkich. O co pan pytał?

Paweł Janas na konferencji prasowej

Całe szczęście, że grają w piłkę, a nie w kości...rywala!

Wygadany komentator o drużynie Portugalii

Mecz Portugalia vs. Francja (Mundial 2006) rozpoczął się 5 lipca o godzinie 2100. Oba państwa huknęły pod wąsem swoje narodowe hymny. Podczas śpiewania hymnu Francji szczególnie wyróżnił się Zidane, który intonował Marsyliankę z zamkniętymi ustami.

Już na samym początku Francuzi pokazali, że mają jaja. Niestety, biedny, stary Zidane potyka się o własne nogi, co może sprawiać pewne trudności w grze.

Portugalczycy jednak nie pozostają dłużni Francji, co okazują poprzez starania zdobycia ich bramki.

Chciałbym, żeby mnie zdobył ten francuz z numerem 5... mniam...

Paweł Janas, oglądając mecz, nerwowo masując sobie okolice krocza

Zidane wykonuje pierwszy rzut rożny, niestety, spieprzył sprawę. To znaczy, wykonał robotę dobrze, ale Portugalia była lepsza. Miguel dostał wciry za podcięcie Ribery'ego. O co ten cały hałas? Pedro Maniche z reprezentacji Portugalii wykonuje złoty strzał na bramkę Francji. Było blisko... W 9 minucie Figo starał się dośrodkować. Przedośrodkował. Peszeczek.

Ku wielkiemu zdziwieniu widzów, w 10 minucie nadal remis 0:0. 16 minuta nie przynosi żadnych nowości, poza tym, że Figo stracił kilka kończyn, a Aułri oblał się mineralką. W akcjach podbramkowych Francja wyjątkowo wykazuje aprobatę techniki Pysznych Trójkącików.

A tam, nic ciekawego, biegają sobie w jedną i drugą... Statystyki wykazują, że Francja posiada więcej piłek. Minęło pół godziny - pierwszy rzut karny. Francuzi czują podnietę, Portugalczycy odwołują zwycięską fetę.

W 32 minucie Zidane wykonuje rzut karny... I GOL!!! GOL DLA FRANCJI!!!

Jak się później okazuje gol ten został strzelony przypadkowo, ponieważ Zidane poślizgnął się na trawie próbując trafić piłką piłkarza Portugalii, Figo. W odpowiedzi Figo wystrzelił piłkę w trybuny - niech kibice mają radochę!

Po pierwszej połowie wynik wygląda następująco:

Portugalia 0:1 Francja.

Francusi jakoś nie chcą powiększyć prowadzenia i grają na czas (tzn. Grają, a czas leci - proste). Muszę stwierdzić, że nawet nieźle im to wychodzi. Po 60 minucie Francja nadal prowadzi jedną bramką, jednak Portugalia będzie pewnie tak wpływać na sędziego by ten pozwolił im wyrównać... poczekamy, zobaczymy...

Minuty mijały, a gra reprezentacji Francji wciąż wyglądała tak samo... Portugalia wnosiła jednak pewne urozmaicenia do gry... no, do gry. Do niczego innego.

Świetny napastnik występujący na pozycji bramkarza - Ricardo nie pomagał, choć wchodził w pole karne, dryblował, itd, itp, był najbardziej ofensywnie grającym zawodnikiem Portugalskim, na nic jednak zdały się jego szarrze pod pole karne rywali, nie mógł on tam chwytać piłki w ręce... i tak naprawdę dlatego Francja... wygrała mecz!!!

Francja zdobyła tą jedną bramkę więcej i ograła Portugalię

Szok Portugalczyków, szał radości Francuzów...