Autobusy w Bielsku-Białej
Ten artykuł jest niezmiernie długi i jego czytanie może spowodować liczne szkody, takie jak: strata czasu, ból palców, możliwość zepsucia się myszki, klawiatury, procesora i przypalenie drugiego dania. Upewnij się, że jesteś na siłach lub wylosuj sobie coś krótszego. |
Mamy zamiar wycofywać autobusy marki Ikarus i MAN
- Dyrektor MZK w 2005
Mamy zamiar wycofywać autobusy marki Ikarus i MAN
- Dyrektor MZK w 2017
Nie podobają mi się te stare przegubowe autobusy na czwórce
- Standardowy komentarz babć autobusowych o Bielskich Ikarusach
– Patrz wygląda to gorzej niż jedno gwiazdkowy burdel z środkowej republiki północnego Tadżykistanu
– No niestety się z tobą zgodzę
- Rozmowa dwóch pracowników MZK
Ja pilę, co to kua jest?!
- Przeciętny warszawiak/katowiczanin/wrocławiak/bydgoszczanin o bielskich autobusach
Skąd wytrzasnęli te zabytki?
- Babcia autobusowa o Ikarusie 280 na czwórce
Właśnie do Bielska przyjechały na testy nowe biletomaty solarne
- Dyrektor MZK w Czerwcu 2017
Przepraszamy biletomat zepsuty
- Wywieszka na jednym z nich w Wrześniu 2017
Jeździć to może i umieją, ale kultura osobista u nich nie istnieje
- Pasażerowie o kierowcach MZK Bielsko-Biała
Tabor
Tabor bielskich autobusów jest bardzo różnorodny, od gratów do nowoczesności…
- Ikarus 280.70E – prawie to samo co 280.37 tylko, że trochę młodsze. Ich największą wadą są uchylane okna (podobne były tylko w kieleckich modelach), które nie zbyt dobrze wentylują spaliny, które dostają się do środka. Podobnie normalne 280.37 są w ekspresowym tempie złomowane z powodu zakupu nowych, bezdusznych Solarisów. Obecnie pozostało jedynie pięć sztuk, druga połowa została już zlikwidowana.
- Jelcz M081MB – tak zwane „Vero”. Małe busiki, które kursują najczęściej na małych liniach i na liniach dla dzieci specjalnej troski. Są tak nieprzyjazne, że większość osób woli już podróżować głośnymi, przepełnionymi Ikarusami. Kierowcy ich nie cierpią i to nie z powodu wyglądu, ale z fakty bycia… lewarem, tak te złomy są jedynymi maszynami z manualną skrzynią biegów. Mają też najlepsze instalacje elektryczne ze wszystkich modeli taboru – Cały czas się psują, a jeden nawet spłonął. Najpewniej w niedługim czasie przyjdzie czas ich radosnej eksterminacji z powodu planów zakupu nowych busów. Lud się cieszy.
- SKD Stratos LF 38 – nowoczesne busy Waclawskiej produkcji które przynajmniej ładnie wyglądają. Następcy tragicznych Ikarusów 405. Są obiektami westchnień prawie, każdego MKM-a, reszta zazwyczaj twierdzi, że woleli głośnego diesla w 405, choć nie można tego nigdzie potwierdzić. Inna grupa ludzi uważa, że są wstrętne z powodu ich bardzo długiego nosa, w którym znajduje się silnik. Co ciekawe, mimo wieku bardzo często się psują i muszą zjeżdżać do zajezdni.
- Autosan A8V.03.01 Wetlina – nowe jak Stratos, ale szpetne jak noc listopadowa. Tak naprawdę są to dawne busy PKS-u, które MZK odkupiło i przerobiło na swoją modlę (czytaj: zjebali). Są tak okropne, że odstraszają nawet lokalnych MKM-ów. Jedyną ich zaletą jest to, że jest ich zaledwie kilka sztuk. Niektórzy ludzie gdy widzą, że linię którą mają jechać obsługuje taki oto autobus często rezygnują z jazdy w obawie o swoją godność i psychikę. Zdecydowanie najmniej lubiane.
- Mercedes-Benz Citaro – pierwsze trafiły do Bielska w 2007 roku, ale na przegubowce trzeba było czekać do 2011. Sypią się niemiłosiernie, a na dodatek części do nich są okropnie drogie. W wyniku ich zakupu zostały skasowane wszystkie Ikarusy 280.26. Producent tego modelu zapewnia, że silnik Citaro pracuje cichutko jednak w rzeczywistości piszczy i brzęczy bardziej niż silniki słabszych Ikarusów. Inną ciekawostką związaną z tym modelem są szyby, które bardzo głośno się domykają stawiając na nogi cały autobus. Kolejnym niedociągnięciem są bardzo niewygodne plastikowe fotele, na których nie trudno zniszczyć sobie i tak już słaby kręgosłup.
- Mercedes-Benz Conecto – To samo co Citaro, ale jeszcze brzydsze. Według MZK są też wersje przegubowe, ale nawet MKM-y nie potrafią ich znaleźć. Mimo iż teoretycznie posiadają ogrzewanie, kierowcy często go nie włączają, bo po pięciu kółkach jest im już ciepło. Podobnie jak Citaro części do nich są horrendalnie drogie, co sprawia, że MZK sporo traci na naprawach tych germańskich maszyn.
- Scania CN230UB 4 2 EB – zwane żartobliwie „Skakankami”. Mimo że nowe, nielubiane przez babcie autobusowe ze względu na silne silniki powodujące przewracanie się, każdego kto idzie w przeciwną stronę do kierunku jazdy. Ich niepowtarzalną zaletą jest dobre ogrzewanie, problem pojawia się jednak wtedy kiedy jest bardzo gorąco, a kierowca go nie wyłączy, a pasażerowie nie mogą otworzyć okien, bo ich po prostu nie ma.
- Solaris Urbino III – częste na każdych liniach. Dawniej była z nimi afera, bo przyjechały zielono-niebieskie (a nie czerwone) co przeszło na inne Solary. Doprowadziło to do wielkich dyskusji na temat kolorów MZK. Ustalono, że kolory główne to czerwony i białe, ale zielone solary mogą jeździć dalej jako wyjątki. Niektórzy ludzie zaczynają twierdzić, że powoli można je złomować. Potwierdzeniem tego ma być fakt, że w ostatnimi czasu zauważono wzrost pojawiania się Migów, które mają pełne ręce roboty, gdyż wielokrotnie muszą holować zdechłe solary.
- Solaris Urbino IV – najnowocześniejsze autobusy naładowane technologią. Pierwsze przegubowe Solarisy w Bielsku[1]. Niestety przez pół roku używania już trzy miały kolizje, a przynajmniej połowa ma rozerwane zawieszenie przez progi zwalniające na ulicy Olimpijskiej w Komorowicach Krakowskich. Ich kolejną wadą są wiecznie psujące się drzwi, wielokrotnie pasażerowie muszą ręcznie je zamykać, bo nie chcą się domknąć. Inną ich wadą jest fakt iż teoretycznie posiadają ekologiczne silniki spełniające wszelakie normy unijne. Prawda jest jednak taka, że palą dwa razy tyle ile przeciętny Ikar, więc smrodzą śląskie powietrze jeszcze bardziej. W czasie zimy 2017-2018 odkryto bardzo dziwną rzecz, ogrzewanie w tych autobusach praktycznie nie istnieje, bo szyby są zamarznięte od wewnątrz.
- Jelcz M11 – tak zwane Migi lub Pogoty. Nie są ta normalne autobusy, które wożą pasażerów, ale pełnoprawne pojazdy pogotowia technicznego. Można jest spotkać w momencie, kiedy normalny autobus się rozkraczy i trzeba go naprawić, albo ściągnąć na bazę. Są niezwykle ciężkie do upolowania, ale kiedy wreszcie ktoś je spotka poza zajezdnią to chwali się zdjęciami swojej zdobyczy na portalach dla MKM-ów. Są totalnie zapomniane przez ludzi mimo iż to najczęściej one ratują zdechłe autobusy i pasażerów, którzy cały czas narzekają na niesprawny tabor. Tak w zasadzie były to normalne autobusy, lecz tylko te dwie jedyne sztuki nie zostały skasowane tylko przerobione na pogoty, aby nie płacić. Co ciekawe, jeden z nich przeszedł generalny remont w czasie, którego dostał nowe malowanie i silnik… Tak to najpewniej jedyny na świecie Mig z silnikiem Mercedes-Benz.
Tabor wycofany
- Ikarus 280.37 – te złomy były używane w Bielsku aż do końca 2017. Dla wszystkich symbolizowały śmierć na drodze przy każdym hamowaniu. MZK dokonało rzeźni tych autobusów wywalając je na złomowisko. MKM-owie cały czas płakali by pozostawili, choć jeden jako modele zabytkowe. Odpowiedź MZK nie jest jednak znana, choć najpewniej można sobie o tym pomarzyć. Ich największą zaletą, która sprawiła, że były używane tak długo jest fakt, że wytrzymały na polskich drogach więcej niż tydzień.
- Ikarus 415.14B – czyste zło, były tak samo złe jak bizony, a nawet gorszę, bo nawet niczego nie skosiły. No chyba że pijanego na środku drogi, bo zawiodły hamulce. Wielu ludzi do dziś zastanawia się czemu do polski trafiła taka duża liczba sztuk, a szczególnie dlaczego do Bielska najwięcej. Okazuje się, że powodem były bardzo silne silniki, które idealnie sprawdzały się na dziurawych górskich drogach. Ostatnie modele poszły na złom w 2011.
- Ikarus 415.14D – pierwsze sztuki trafiły do Bielska w 1995 roku, w szybki czasie ich liczba wzrosłą i w 1998 było ich już czterdzieści pięć. W przeciwieństwie do starszych 415,14B nie miały tak potężnych silników, ale dostały w zamian niezwykle szybkie automatyczne skrzynie biegów, które ułatwiały życie kierowcą. Podobnie jak bracia były ofiarami masowych czystek w Bielskim taborze, zostały co końca wywalone w grudniu 2017.
- Ikarus 405 – do polski trafiło tylko siedem tych zdrad przeciwko ludzkości, a Bielsko dostało w swoje szeregi dwa. Pierwszy padł w 2011 i przez następne sześć lat drugi model pracował sam. Mimo iż można było go łatwo zamienić na Jelcza lub Stratosa to MZK tego nie uczyniło. W 2017 drugi Ikar został o dziwo przeznaczony na pojazd zabytkowy, bo jest to jedyna taka maszyna w kraju.
- Ikarus 280.37B – równa dziesiątka bizonów, która miała okazje jeździć bardzo długo. Z uwagi na zakup niskopodłogowych Solarisów MZK dokonała absolutnej degradacji tego modelu wysyłając je głównie na najbardziej zapyziałe linie po czym ostatecznie zostały zezłomowane we wrześniu 2017 po ponad dwudziestu trzech latach pracy. Były pojazdami unikalnymi ze względu na dwa modele, który wyróżniały się specjalnym malowaniem z pomarańczowym paskiem po środku co zbliżało 016 i 017 do autobusów Warszawskich.
- MAN NL222 – MZK po wielu dyskusjach stwierdziło, że Bielsko potrzebuje autobusy niskopodłogowe nie zależnie od stanu technicznego. Niestety w obym czasie jedynymi takimi maszynami było pięć Ikarusów 411 i 412. Po zebraniu odpowiedniego haraczu w 1999 MZK udało się kupić osiem MAN-ów. Były co prawda niskopodłogowe, ale trzeszczały, psuły się i były tak brzydkie, że nawet MKM-owie ich unikali. Podobnie jak Ikarusy 280 i 415 stały się ofiarą czystek w taborze w roku 2017. Wszystkie zostały pocięte na żyletki, bo nie było co z nimi robić, nawet na zabytki nie opłacało się ich dawać.
- Ikarus 280.26 – trzynaście lewarów wyprodukowanych w 1990. Większość z nich pracowała dzielnie wożąc pasażerów przez ponad dwie dekady. Jedynie dwa modele nie doczekały końca pracy, 712 spłonął w 1995 a 710 dokładnie dziesięć lat później. W roku 2011 MZK zakupiło niskopodłogowe Mercedesy co oznaczało błyskawiczną eksterminacje tego modelu. Ostatnie sztuki jeździły jeszcze rok po czym wszystkie zostały zezłomowane. Cechą charakterystyczną był fakt, że prawie wszystkie posiadały nieoryginalne atrapy chłodnic otrzymanych w czasie remontów w słupskiej kapenie, jedynie 720 zachował oryginalną.
- Ikarus 411 – tak zwane „zamiatarki”. Trafiły do polski w liczbie jedynie czterech sztuk z czego dwie do Bielska. Były rozpoznawane z uwagi na niską podłogę[2] i brak tylnej szyby, której nie można było wstawić z uwagi na silnik, który wstawiono z tyłu w pozycji pionowej i wstawienie tam szyby nie było możliwe. Po blisko czternastu latach ciężkiej harówki zostały wycofane i zezłomowane, MZK było na tyle złośliwe, że nie przeznaczyło na model zabytkowy ani jednej sztuki mimo iż były to okazy cholernie rzadko spotykane.
- Ikarus 412 – kontynuacja modelu 411. W przeciwieństwie do poprzednika do MZK trafiły aż trzy takowe autobusy. Została w nich wątpliwej jakości niska podłoga, ale na szczęście udało się wstawić tylną szyby za sprawą poprzecznie zamontowanej jednostki napędowej. Model 064 padł jako pierwszy w 2007 i został poddany pod palnik, pozostałe dwie sztuki kontynuowały pracę do 2009 po czym zostały wycofane. W przeciwieństwie do 411 pierwszy lepszy Ikar został przerobiony na zabytek i do dziś istnieję ciesząc oko MKM-ów.
- Ikarus-Zenum IK160P – bardzo stare przegubowce sprowadzone do Bielska w ogromnej ilości trzech sztuk. Co prawda były praktycznie identyczne jak polskie Jelcze, ale były Ikarusami! Długo nie pojeździły długo, bo raptem osiem lat po czym zostały zastąpione przez fenomenalne nowsze Ikarusy 280. Ostatni model nie został zezłomowany tylko wykupiony przez firmę z Żywca. Od tego zdarzenia minęło dwadzieścia lat i do dziś nie wiadomo co się z nim dzieje.
- Mercedes-Benz O305 – tak stare, że nawet dziewięćdziesięcio latkowie ich nie pamiętają. Trafiły do Bielska w ogromnej ilości ponad dwóch egzemplarzy. Nazywane często „dziadkami” lub „pseudo zabytkami” co oznacza tyle, że nikt ich nie lubił. 732 był totalnym złomem, który psuł się częściej niż działał i w konsekwencji poszedł na złom jeszcze w 2007. 731 okazał się mniej zawodny i służył samotnie jeszcze przez cztery lata, kiedy to został wystawiony na złom. Najciekawsze jest jednak to, że trafił na ten sam złom co parę Ikarusów 280.26.
- Mercede-Benz O305G – czyli wersja przegubowa opisane go wyżej szwaba. Dwie totalne ruiny, które zostały dosłownie zmiażdżone przez przegubowe Ikarusy. 733 wyjechał na swoją ostateczną podróż już w 2002, a 734 nie miał już siły pracować i co chwilę się psuł. Decyzja kasacji nastąpiła w 2005 i jeszcze w tym samym roku dzielny Merdeces udał się na najlepsze miejsce dla każdego wysłużonego autobusy, czyli na złomowisko, aby zezłomować tego gruchota i przerobić go na żyletki. Nikt o nich pamięta, a jedyne co po nich pozostało to zdjęcia wykonane w naprawdę dobrej jakości.
Pętle
- Beskidzki Inkubator Technologiczny – w zasadzie nie wiadomo czy nadal jest to pętla. Kiedy liczba wariantów tras dziesiątki osiągnęła poziom linii 118 w Wrocławiu, MZK postanowiło zmniejszyć ich ilość. Do dziś coś tam jeździ, choć coraz rzadziej. Najpewniej w pewnym momencie swojej krótkiej historii zostanie zlikwidowana lub zostanie ona tak marginalna, że nawet MKM-y zapomną o jej istnieniu. Wiele ludzi do dziś się kłoci o to o co tak naprawdę chodzi w nazwie, część twierdzi, że pochodzi od hotelu BIT, który jest na przeciwko, a inni od jakieś części lokalnego parku przemysłowego.
- Bestwina Piekarnia – mały placyk, który znajduje się poza granicami miasto, bo w Bestwinie. Jest to jedyna pętla, gdzie wsiadamy od przeciwnej strony niż stoi wiata, gdyż jest tak mała, że nie da się na niej sensownie zawrócić. Swego czasu pojawił się pomysł zmarginalizowania tej pętli na rzecz nowej o nazwie Bestwina Centrum, operacja ta jednak nie doszła do skutku za sprawą PKS-u, który wściekły zaprotestował pod groźbą usunięcia wszystkich połączeń przez Bestwinę. Tak więc linia pięćdziesiąt osiem nie powstała, dwadzieścia dziewięć została, a Piekarnia stoi do dziś.
- Bystra Leśniczówka – kolejna podmiejska krańcówka. Tym razem po drugiej stronie miasta w Bystrej, cechuje się wielkimi połaciami asfaltu oraz dużą ilością Toi-Toi, w których campią kierowcy w czasie przerw. Najczęściej okupowana przez zagubionych alpinistów, którzy nie mogą znaleźć właściwej drogi na szczyt Klimczoka lub Gronia. Mieszkańcy do dziś zastanawiają się kiedy asfalt zostanie wymieniony, bo obecnie wydaje się być zrobiony z plasteliny, innymi słowy dziura na dziurze i jeszcze gorzej.
- Cieszyńska Lotnisko – efekt cięcia kosztów, dziewiątka od zawszę robiła za, za krótka w obu kierunkach i tak zostało do dziś. Obecnie robi głównie za duży przystanek dla innych autobusów. Jedyną cechą charakterystyczną jest wielka, betonowa wiata za czasów wujka Stalina. Normalny przystanek w stronę Wapienicy znajduje się jednak dopiero dwieście metrów dalej i nie ma własnej zatoczki co powoduje korki, które tworzą autobusy zatrzymujące się na środku drogi.
- Cygański Las – najstarsza i najbardziej zniszczona pętla w tym pięknym mieście. Nieustanie jest zawalona babciami autobusowymi które postanowiły przećwiczyć swoje stare, spróchniałe kości. Nawet ładna w okresie letnim za sprawą bujne przyrody, która kamufluje jej brzydotę uwypuklając zalety.
- Czechowice-Dziedzice Proseat – linie, które na niej kończą uznawane są za miejskie mimo iż sama pętla i ulica, na której się znajduje, leży już poza granicami miasta. Kierowcy czasami nie mogę na niej zawrócić, bo dawnej była to postojówka tirów, których kierowcy dalej myślą, że to parking dla nich. Tak naprawdę jest ewolucja dawnej pętli Konwoja/Tacho która niegdyś robiła za końcówkę wydłużonych kursów dziewiętnaski, a dziś robi za zwykły przystanek z powodu skarg mówiących o tym, że autobusy zajmują teren załadunku.
- Czechowice-Dziedzice Silesia – dzierżawiona od północnych sąsiadów zwanych Czechowianami. Jako, że monopol na dużą powierzchnie mają tylko ważne pętle to pięćdziesiątka dostała przegubowce i tytuł ważnej linii dzięki czemu pętla mieści więcej niż powinna[3].
- Dworcowa Poczta – do roku 2012 był to zwykły przystanek dla linii jadących z Wapienicy. Jednakże tego samego roku postanowiono zrobić z niej pętle dla nowej linii trzydzieści sześć. Co prawda jeździ ona tylko trzy razy dziennie i nikomu nie służy, ale się liczy. Obecnie dalej jest to tylko zatoczką, gdyż nie ma poco jej rozbudowywać.
- Filarowa Med Work – trudno powiedzieć dlaczego tak naprawdę istnieje? 100 metrów dalej znajduje się przecież inna równie ciekawa pętla[4]. Dowozi niepełnosprawne umysłowo dzieci do wielkiego kompleksu naukowego połączonego z internatem dla normalnych jak i popierdolonych.
- Grażyńskiego Fiat II – ciężko to uznać za coś więcej niż imitacje pętli autobusowej. Powstała na wskutek pomysłu, aby druga pętla znajdowała się obok wschodnich hal FSM-u. Obecnie totalnie zapomniana za sprawą tego, że większość kursów dziewiętnastki kursuje pod Proseat. Do dziś MKM–y badają jakim sposobem kierowcy na niej zawracają skoro jest strasznie mała, a pętlują na niej głównie przegubowce. Ktoś kiedyś zauważył kierowcę zawracającego na rodzie znajdującym się nieco dalej[5].
- Hala Widowiskowo-Sportowa – tak naprawdę jest to tylko parę miejsc parkingowych, które zostały wyłączone z użycia. Jest przez większość roku totalnie bezużyteczna, gdyż siódemka ma zwyczajowo wydłużone kury pod Szyndzielnię. Największym dziwactwem jest jednak fakt, że tak naprawdę nie wiadomo jak się formalnie nazywa, bo posiada aż trzy nazwy: Karbowa/Hala Widowiskowo-Sportowa, Hala Widowiskowo-Sportowa i ostatnie na wyświetlaczach Hala Widowiskowo. Co jeszcze ciekawsze nawet MZK nie umie odpowiedzieć na te jakże oczywiste pytanie.
- Hałcnów Granica – usytuowana około dwadzieścia centymetrów od granicy z Pisarzowicami. Mieszkańcy tej okolicy do dziś się zastanawiają, kiedy zarząd dróg nareszcie załata na niej dziury powstałe od nadmiernego zużycia. Najczęściej służy ludziom, którzy jadą na nią rzucać ubrania do kontenerów PCK
- Hałcnów Kościół – nie wiadomo dlaczego nosi przydomek „Kościół” skoro znajduje się naprzeciw domu kultury, a kościół jest trochę dalej. Nawet ładna, ale nie ma niej wiaty, trzeba iść pięćdziesiąt metrów dalej, aby się uchronić przed deszczem lub śniegiem. Istnieje tylko dlatego, że jest całkiem spora, a tyle autobusów nie zmieściło by się na granicy, która i tak stoi głównie pusta.
- Janowicka Niklówka – służy jako końcówka BIS-u linii pięćdziesiąt sześć. Stara, mała, na dodatek tak dziurawa, że kierowcy owej linii przywożą na nią żwir, aby nie zniszczyć zawieszenia autobusów. Totalnie nie używana , bo BIS nie ma praktycznie żadnego zastosowania. Nie posiada nawet wiaty przystankowej, bo po co. Najpewniej w niedalekiej przyszłości, albo się zupełnie rozwali lub zostanie na dobre zlikwidowana, bo po co takie dziwactwo trzymać. Ma na środku jakiś pomnik który najpewniej wykonany jest z plasteliny, gdyż nawet lekki podmuch spalin z rury wydechowej może go zniekształcić lub nawet przewrócić i zniszczyć.
- Kamienica – piękny przykład jak bezsensownie wydać pieniądze. Została wyremontowana jednak po kilku miesiącach MZK wydłużyło siódemkę do hali sportowej czyniąc ją kompletnie bezużyteczną. Na szczęście MZK wpadło na genialny pomysł, aby wszystkie ranne kursy kończyły na niej bieg. Jedyną zaletą remontu jest fakt, że teraz mogą na niej zawracać także przegubowce, bo dawniej się nie mieściły i na Wszystkich Świętych posyłano dwuskłady z normalnych autobusów[6].
- Komorowice Sosna – jedyna pętla graniczna, na której kończą pieg dwie linie. Mieszkańcy do dziś nie mogą dojść od czego jest jej przydomek? Od sosny, która tam rosła, od ogródków działkowych sosna, czy od sklepu o tej samej nazwie?. Wielu ludzi nie uznaje jej jednak za pętle graniczną, bo do tabliczki informującej o zmianie miejscowości jest około 550 metrów. Nie zważają jednak na fakt że ulica Bestwińska dzieli się na dwie części: Bestwiny i Komorowci, więc teoretycznie autobus na ostatecznym odcinku jedzie już po części Bestwińskiej skręcając w lewo w pętle od strony Komorowic.
- Krzemionki Witosa – kolejny przykład nieustannej pogodni za ilością, a nie jakością. Mimo iż siedemnastka kończy na niej bieg to i tak jest totalnie bezużyteczna, gdyż mieszkańcy i tak wybierają inne połączenia, gdyż linia ta jest totalnie zdublowana i bezsensowna lub idą na pobliski pociąg.
- Langiewicza Basen – sypiący się asfalt z wielką górą ziemi na środku. Obsługuje ją tylko czwórka. Podobnie jak poprzedniczki istnieje na zasadzie ilości, gdyż obok znajduje się duża pętla, na której kończy bieg reszta linii. Swój przydomek oczywiście nosi od basenu, który się koło niej znajduje, niestety większość osób wysiadających na niej nie udaje się na basen tylko do domów, gdyż owa pływalnia jest beznadziejnie słaba.
- Lipnik Dolny – zasilana trybem dwubiegunowy, gdyż od jednej stronie kończy na niej bieg trzynastka, a od drugiej dwadzieścia siedem. Tak naprawdę nic ciekawego. Lepiej by ją zlikwidować, a linie wydłużyć na Wielkopolską. Tak naprawdę jest częścią ulicy, która przez nią biegnie wiec autobus może się na niej tylko zatrzymać i musi zaraz odjechać, aby nie blokować zjazdu.
- Lipnik Granica – duża pętla, która znajduje się tuż przy graniczy z najbardziej ludną wsią w Polsce – Kozami. Jej wielkość jest jednak tylko przypadkiem gdyż kończy na niej bieg tylko szóstka. Podobnie jak Komorowice Sosna dzieli się na dwie części, Kóz po stronie prawej i Lipnicką od lewej.
- Lipnik Wielkopolska – wbrew swojej nie zwie nie znajduje się w Wielkopolsce. Nie jest nawet autorytarną jednostką Lipnika, służy tylko w weekendy gdyż tylko wtedy kursuje linia trzydzieści pięć. W dni robocze zastępują ją bowiem okrężne wersje S i L, które się na niej nie zatrzymują tylko jadą dalej w kierunku Straconki lub dworca.
- Mazańcowice Osiedle – uznawana za zarówno pętlę miejską jak i podmiejską, bo znajduje się jedynie 600 metrów za granicą miasta. Dojeżdżają do niej dwie linie z czego jedna jest miejska, a druga podmiejska, bo jednak trzeba to jakoś ustabilizować. Co najciekawsze w jej okolicy nie ma żadnego osiedla, co najwyżej sypiące się ruiny domów.
- Mazańcowice Ośrodek Zdrowia – ta jest już uznana za całkowicie podmiejską, gdyż bliżej jej do Czechowickiej Ligoty niż do Bielska. UWAGA nie mylić z Katowicką Ligotą, bo nie trafimy w dobry adres. Część ludzi do dziś nie wie, gdzie owy ośrodek zdrowia się znajduję.
- Mazańcowice Spółdzielnia – podobna uznaniowo do osiedla. Mały plac, na którym praktycznie nic nie kończy biegu, bo większość kursów jedzie do ośrodka chorych i popych. Podobnie jak w przypadku Osiedla w jej okolicy nie ma żadnej spółdzielni. Z powodu swojej bezużyteczności robi często jako parking dla lokalnych tirów, których kierowcy nie chcą płacić za normalny.
- Międzyrzecze Dolne – znajduje się w miejscowości między rzekami nie daleko delty. Nic ciekawego, bo to tylko stos kamieni i gruzu. Podobnie jak koleżanka z Mazańcowic bliżej jej do Czechowic. Kierowcy często mają na niej problem z zawracaniem z powodu faktu, że służy jednocześnie jako lokalny parking.
- Międzyrzecze Górne – podobna do poprzedniczki, ale znajduje się nie daleko źródła rzeki, która teoretycznie ma się tam znajdować. W praktyce nie ma tu żadnej rzeki, więc kto wymyślił nazwę? Jest strasznie zaniedbana, nie ma na niej rozkładów jazdy, brak na niej asfaltu oraz w zdecydowanej większości służy jako noclegownia dla miejscowych pijaków, którzy obok mają lokalny monopolowy.
- Mikuszowice Błonia – miejsce, na którym wsiadają i wysiadają studenciaki z Akademii Tańca i Humoru. Od czasu do czasu jest zawalona ludźmi, gdyż Błonia służą jako miejsce do imprez wszelkich podgrup społecznych, od hipsterów do zbuntowanych nastolatków. Co najciekawsze służy jako przystanek końcowy dla linii dwadzieścia cztery BIS która ma za zadanie dowożenia studentów z akademików na osiedlu Kopernika, jednak kursuje tylko rano i to w jedną stronę, więc nie mają jak wrócić do domu.
- Mikuszowice Dom Ludowy – ponownie punkt końcowy wiecznie za krótkiej dziewiątki. Podobnie jak w przypadku wielu innych pętli mieszkańcy zastanawiają się skąd wzięła się nazwa, bo nikt nigdy nie słyszał o domu ludowym, a w okolicy jest jedynie poczta i sklep. Jest Malutką pętlą, na której dziewiątka kończy bieg, a obok znajduje się obskurny przystanek dla dwójki, która jedzie dalej w kierunku…
- Mikuszowice Stalownik – punkt zlotów gimbusów i karyn. Stalownik to nieczynna ruina szpitala, która idealnie nadaje się na punkt zakrapianych imprez oraz cykania sobie zdjęć na Facebooka. Nie zważają jedynie na fakt, że oficjalnie jest to miejsce zamknięte, do którego wstęp jest zabroniony. Przy okazji jest pętlą graniczną, bo zaraz za nią zaczynają się Wilkowice.
- Mikuszowice Śląskie – znajduje się nie daleko Błoni, ale i tak została wyremontowana i istnieje do dziś. Swego czasu doszło z nią do zamieszania polegającego na pomyśle zamieniany pętel dziesiątki z dwadzieścia cztery. Teoretycznie nic by to nie zmieniło, ale wściekli mieszkańcy zablokowali pomysł MZK który im uległ.
- Osiedle Beskidzkie – jako jedyna posiada od jednej strony aż trzy stanowiska które rozróżniają tylko MKM-y. Służy jako pętla jedynki mimo iż mogłaby kończyć na Karpackim. Co ciekawe, drugie stanowisko służy jedynie dla trzech linii, które wjeżdżają na nią w dwóch kierunkach[7]. Ludzie często się mylili i wsiadali do autobusu w złą stronę, więc MZK postanowiło zniwelować problem stawiając drugą wiatę i oznajmiając że na pierwszej podjeżdżają te w kierunku osiedla Karpackiego, a w drugą w kierunku Słonecznego.
- Osiedle Karpackie – wydzielona ogromna część parkingu lokalnego centrum handlowego zwanego Kauflandem. Jak na prawdziwą szychę przystało kończą na niej bieg tylko wybrane najważniejsze linie. Mimo swojej wielkości jest tak zawalona autobusami, że wielokrotnie kierowcy muszą przestawiać swoje wozy, aby inny mógł wyjechać. Pewnego pamiętnego lata zyskała tytuł „pętli śmierci” kiedy w 2010 roku pewna siedemdziesiąt siedmioletnia babcia z Krakowa weszła wprost pod koła przegubowego Ikarusa i została przejechana bliźniakami. Niestety nie miała żadnych szans.
- Osiedle Kopernika – pokomunistyczny ZOR służący jako mieszkanie dla roboli. Obecnie jest to brudna pusta przestrzeń na której tak w zasadzie kończy trasę tylko dwójka, bo mimo iż teoretycznie kończy tam też BIS dwadzieścia cztery, ale jest tak bezużyteczny i tak mało znany, że można go praktycznie pominąć.
- Osiedle Langiewicza – wspomniany wcześniej brat Langiewicza Basen. Cechuje się tym, że w przeciwieństwie do poprzednika jest faktycznie użyteczny. Do niedawna wszystkie autobusy dojeżdżały do niej ulicami Urodzajną i Tuwima, ale w 2014 uruchomiono tragiczną pod każdym względem linie trzydzieści siedem, która dojeżdża ulicami Jutrzenki i Tuwima co tak czy siak nie ma sensu, bo ludzie, aby mieć szybciej mogą zejść na Jutrzenki.
- Osiedle Polskich Skrzydeł – obiekt, który teoretycznie kończy erę wielkich Aleksandrowickich osiedli. Niedawno nawet powstała tam budka dla kierowców, aby mogli opatrzyć ranny powstałe w wyniku rozdzielanie skłóconych pasażerów. Jako, że jest najnowsza, jest największa i najładniejsza ze wszystkich w okolicy. Podobnie jak pętla na Karpackim ma tytuł „pętli śmierci”, kiedy kierowca czwórki przyjechał na nią zorientował się, że jeden z pasażerów nie żyje.
- Osiedle Sarni Stok – obiekt znajdujący się zaledwie 100 metrów od Filarowej. Do niedawna był to tylko przystanek i parking, na którym zawracał autobus. Obecnie powstała nowiutka, śliczna pętla z przepięknym widokiem na panoramę miasta. Dziwną rzeczą jest jednak fakt, że wielokrotnie kierowcy parkują swoje wozy nie na pętli, a na wspomnianym wcześniej parkingu.
- Osiedle Wojska Polskiego – relikt sprzed czterdziestu lat. Kompletnie do niczego, znajduje się pomiędzy Kopernika, a Polskich Skrzydeł i nie służy absolutnie nikomu, bo dwadzieścia osiem spokojnie mogłaby jeździć do końca Tańskiego na prawilnie polskie Skrzydełka. Jest tak mała, że autobus przegubowy ma problem, aby na niej zawrócić.
- Osiedle Złote Łany – ewolucja przystanku autobusowego w pętlę i przystanek łącznie. Dawniej znajdowała się w okolicach Jutrzenki/SAM jednak został na niej wybudowany blok i trzeba było ją nieco dalej przenieść. Służy jako podgatunek Langiewicza, bo kończą na niej bieg tylko te słabe i mało popularne
- Podwale Dworzec – dawna Pstrowskiego, służy jako końcówka dla linii, które i tak się wiecznie spóźniają, a nie ma potrzeby, aby spóźniały się jeszcze bardziej jadąc na dworzec na Warszawską. Dawniej służy też jako pętla Czechowickiej siódemki lecz została przesunięta na Warszawską.
- Piastowska Dworzec – trudno to nawet nazwać pętlą, bo służy tylko jako początek trasy linii dwadzieścia dziewięć, która w drugą stronę kończy na Warszawskiej. Jedyny punkt poza zajezdnią, gdzie możesz sobie wyrobić legitkę, która pozwala na działanie biletów miesięcznych.
- Sarni Stok – dawniej była to pełnoprawna pętla na parkingu centrum handlowego. Jednak Sarni Stok odmówił dalszej współpracy, zniszczył pętle i zakazał, aby linie na nim kończyły, jedynie pozwolili, aby trzydziestka na nim kończyła, szybko zawracała i jechała z powrotem na Karpackie. Jedyną sensowną jej absolutne wykorzystywanie jest jej likwidacja, bo nikomu nie służy.
- Stare Bielsko Kościół – niby pętla[8]. Kończy na niej bieg osiemnastka, ale jest to tylko głupia zatoczka jak na zwykłym przystanku, tak żadnych pętel i zawrotek. Obecnie nic nie wiadomo na temat planów zmiany standardów, bo MZK zawszę brakuje pieniędzy.
- Straconka Leśniczówka – plac obok czerpaka promieniotwórczej wody w miejscu, gdzie było duży stryczków. Praktycznie brak na niej życia, bo większość osób i tak woli chodzić na ładnie zrobioną podmianę Zakręt. Mieszkańcy do dziś czekają na remont, ale najpewniej nigdy nie będzie miał on miejsca.
- Straconka Zakręt – wspomniany brat poprzedniczki. Jedyną różnicą jest fakt, że jest nowoczesny i znajduje się około 800 metrów dalej, obok pierwszego zakrętu na Przegibek. Jest bardzo lubiana ze względu na fakt, że niedaleko znajduje się sporej wielkości wodospad. Tak naprawdę mogłaby by nie istnieć, a wybrane kursy jedenastki mogłyby dojeżdżać na sam przegibek, albo nawet do Międzybrodzia Bialskiego.
- Szpital Wojewódzki – największy obiekt sanitarny w mieście, a przy okazji najbardziej roztrzelona pętla. Służy jako główną pętle dwadzieścia trzy, wariantową trójki, a czasami przejeżdża przez nią dwadzieścia jeden. Kierowcy muszą bardzo uważać, aby nie potracić pacjentów tego obiektu o co wcale nie trudno.
- Szyndzielnia – przeżytek w kwestii wiat przystankowych. Do dziś nie ma na niej nowoczesnej, małej, plastikowej wiaty tylko ogromna betonowa wystawiona tam za czasów PRL-u. Jest tak ustawiona, że nie można zawrócić autobusem pod owym obiektem, więc pasażerowie muszą zejść dwadzieścia metrów niżej, aby w ogóle wsiąść do autobusu. W okresie letnim kończą na niej bieg prawie wszystkie kursy siódemki.
- Wapienica Dzwonkowa – dawny CPN[9], służy jako pętla graniczna, bo obok znajduje się Jaworze. Nie wiadomo jak dokładnie wygląda, bo jest otoczona lasem, a przed nią znajduje się znak zakazu wstępu. Jedynym sposobem zobaczenia jej jest zostanie kierowcą lub oglądanie jej z Google Maps. Być może kiedyś przejdzie jakiś mały remont, bo niewiele zostało w Bielsku pętli, których podłożem jest piach i okazjonalne błoto w czasie ulew.
- Wapienica Giełda – dawna główna pętla dziesiątki, która została z nieznanego powodu skierowana na tą przy Strażackiej. Obecnie dalej jej służy jako pętla wariantowa. Zawalona głównie w weekendy za sprawą głodnych zysków ludzi, którzy chcą coś opchnąć na giełdzie towarowej. Z jakiegoś powodu kończy na niej bieg tylko dziesiątka, która i tak ma już w cholerę wariantów. Mogliby by tu dać cześć kursów takiej dwadzieścia cztery czy chociaż trzydzieści sześć.
- Wapienica Park Przemysłowy – efekt nadzwyczajnego rozrastanie się przemysłowej części Wapienicy. Obecnie zepchnięta na drugi plan za sprawą nowego Power Controls. Większość kursów dziesiątki dojeżdża dalej do GE, a na normalnym Hutchinsonie kończy głównie dwudziestka.
- Wapienica Park Przemysłowy GE – powstała całkiem niedawno i od razu została na niej wydłużone wybrane kursy dziesiątki. Całkiem ładna jak na robotę MZK, choć tak naprawdę jest to tylko duży plac asfaltu z zamkniętym parkingiem pośrodku.
- Wapienica Strażacka – główna pętla wiecznie rozstrzelanej dziesiątki oraz marginalizowanych dwadzieścia i dwadzieścia cztery. Kierowcy często w czasie jazdy zmieniają wyświetlacze, aby móc wcześniej skończyć na niej bieg mimo iż kurs ma jechać dalej na przykład na park przemysłowy czy inny BIT. Częściowo jest też ulicą, bo nie można było jej zrobić na osobnym terenie, więc w pewnym punkcie jest dojazdówką, a dalej normalną pętlą.
- Wapienica Zapora – końcówka szesnastki. Dawniej był to straszny plac, jednak nie dawno zrobiono nową pętle, a stara służy obecnie jako parking samochodowy. Ciekawostką jest fakt że nowa pętla posiada jako jedyna wygodne siedziska. Kiedy powstała komuś nie podobały się miejsca twarde ławki, więc przyniósł kanapę, która stoi tam do dziś.
- Wapienna Osiedle – kolejny przykład wyrzucania pieniędzy w błoto. Jest ogromna mimo że kończą na niej bieg tylko małe Jelcze, które i tak przyjeżdżają bardzo rzadko. Mimo, że znajduje się przy sporych zabudowaniach nie ma na niej żadnych ludzi.
- Warszawska Dworzec – z pewnością najważniejsza i największa pętla w mieście. Mimo iż obok znajduje się duży parking PKS-u to i tak kierowcy muszą parkować ukrywając się kilkaset metrów dalej pośród drzew. Linie, które na nią kursuje często są zamienią pętle na Podwale Dworzec i odwrotnie.
- Warszawska Fiat – końcówka obok dawnego FSM-u, w którym powstawały piękne Maluchy. Do dziś jest ofiarą kaprysów zarządu, który raz na jakiś czas obcina lub dodaje linie, które przez nią przejeżdżające lub kończą na niej bieg. Była tak przeludniona w godzinach szczytu, że w ramach pomocy powstała drugą pętla po drugiej stronie przy Grażyńskiego.
- Warszawska Tesco – dawniej ważny punkt dodatkowych linii, które kończyły bieg na dworcu. Jak wiadomo historia lubi się powtarzać i powtórzyła się sytuacja z Sarnim Stokiem. Cięcia, wyrzucanie dodatkowych kursów, a nawet wyrzucenie niektórych kursów obok sklepu linii trzydzieści dwa oraz pięćdziesiąt.
I ostatnia choć nie najmniej ważna
- Długa Zajezdnia MZK – robi za przystanek, pętle i zajezdnie. Teoretycznie nie można tego uznać za pętlę, ale wszystkie linie kończą na niej swój bieg. Jest też jedynym miejscem w mieście, gdzie można nauczyć się jeździć autobusem. Obecnie świeci pustkami z powodu masowej kasacji taboru. Jedynymi autobusami, które na pewno w niej spotkasz to autobusy pogotowia technicznego.
Najważniejsze przystanki
- 3 Maja/Dworzec – to właśnie on obsługuje najwięcej linii – aż dwadzieścia osiem[10]. Ostatnio przeszedł gruntowny remont, czyli zmieniono na nim asfalt, ale zniszczone budy zostały. Podobno kiedyś ma na nim stanąć wyświetlacz informujący o tym jak bardzo dana linia się spóźni.
- Hotel Prezydent – może nie obsługuje największej ilości linii, ale z pewnością jest przystankiem najbardziej popularnym. Jako jedyny posiada wyświetlacz, który informuje za ile przyjedzie następny autobus. Jest tak zatłoczony, że wiele ludzi mdleje w ciepłe dni z powodu wysokiej temperatury i braku tlenu.
- Piastowska Dworzec – w zdecydowanej większości służy jako przeciwna strona 3 Maja. Jedyny punkt poza zajezdnią, gdzie można kupić bilet trzymiesięczny i wyrobić szpanerską legitke, która upoważnia do jego używania. Podobno kiedyś dostanie swój wymarzony wyświetlacz.
- Plac Żwirki i Wigury – punkt przesiadek wielu ludzi, którzy jadą z odległych części miasta i chcą dostać się do centruma. Często mylnie nazywany placem Żwirka i Muchomorka.
- Piłsudskiego – usadowiony w ścisłym centrum miasto co powoduje, że niektóre linie spóźniają się na niego nawet o pół godziny. Niby posiada biletomaty, ale w praktyce bilety trzeba kupować w kioskach z powoduje ich niesamowitej wadliwości.
- PCK/Trasa W-Z – Dawniej jedna z najbardziej zakorkowanych ulic poza centrum miasta, a dziś? Po przejściu gruntownego remontu autobusy po niej kursujące prawie o ogóle się nie spóźniają[11].
- Bora Komorowskiego/Gemini-Park – dawniej nikomu nie znany przystanek w okolicach złotych łan. Obecnie jednak punkt zborny wycieczek bogaczy z powodu tego, że w jego pobliżu powstało ogromne centrum handlowe Gemini. Przy odrobinie szczęścia uda się znaleźć jakieś sensowne połączenie, które pozwoli nam się z niego uwolnić.
- Partyzantów/Apena – zbiera wszystkie okoliczne linie i pozwala im się na siebie zatrzymać. Wielu ludzi do dziś nie wie czemu przystanek nazywa się akurat Apena. Zaraz za nim następują rozłamy prowadzące do tego, że wiele linii rozjeżdża się w przeróżne miejsca.
- Andersa/Osiedle Karpackie/Kolista – podobnie jak Apena zbiera wszystkie okoliczne połączenia, aby pasażerowie mogli się jakoś sensownie przesiąść. Jej wybitnie długa nazwa najpewniej pochodzi od tego, że niektóre osoby są zbyt głupie, aby zrozumieć, że przystanek jest na styku ulic Andersa i Kolistej. MZK najpewniej dlatego wrzuciło po środku odnośnik na jakim osiedlu się znajdujemy.
- Żywiecka/Osiedle Grunwaldzkie – osiedle grunwaldzkie ma ponad siedemdziesiąt lat, a ludzi dalej się na niego przeprowadzają. Z tego powodu w tamtejszym rejonie spotkanie przeguba to nic nadzwyczajnego. Przystanek najczęściej jest okupywany przez Moherowe berety, które czekają na autobus, który zawiezie je do dowolnego kościółka.
- Dmowskiego/Urząd Miejski – znajduje się zaraz za centrum miasta w okolicy siedziby ukochanych władz miasta, które są na tyle kochane, że już kilkakrotnie przeprowadzano demonstracje w celu ich odwołania. Większość autobusów dojeżdża do niego ulicą
pedofilaksiędza Stojałowskiego. Oznaką jej ważności jest fakt, że na wiacie napisane jest jakie linie ją obsługują. - Cieszyńska/Hulanka – znajduje się zaraz przed największym rondzie w mieście. Jest w na tyle sensownym miejscu, że wiele ludzi z Beskidzkiego woli na nią iść niż czekać na autobus, który na nią zajedzie. Większość linii wysyłana jest na Piastowską w celu dojechania w możliwie jak najszybszy sposób do centrum. Jedynie zapychaczki jeżdżą innymi trasami.
- Wapienica/Centrum – przystanek położony w samym sercu najbardziej rozbudowanej gospodarczo i ekonomicznie części miasta czyli w Wapienicy. Zaraz za nim wszystkie linie się rozdzielają i udają się do swoich pętli, jednych z wielu. W kierunku Aleksandrowic jest tak nieszczęście ustawiona, że autobusy wracające ze strażackiej nie mogą na nią wjechać. W tym przypadku jej rolę przejmuje przystanek Wapienica/Regera.
- Komorowicka/Bielsbud – jedyny sensowny punkt zborny przy samym centrum. Łączy różne połączenia, aby pozwolić im spokojnie wjechać do największego korka jaki można zobaczyć[12]. Po przeciwnej stronie ulicy znajduje się lokalny monopolowy który najczęściej służy jako kryjówka żuli i pasażerów, którzy chcą uchronić się przed mrozem lub upałem.
- Michałowicza/Czarnieckiego – znajduje się na samym środku wielkiego osiedla słonecznego. Jest jednym z najlepszych miejsc do spotkania upośledzonych ludzi. Zaraz obok znajdują się warsztaty dla tego typu ludzi, aby rodzina mogła od nich odpocząć. Według spisu pasażerów największa ich część zawsze czeka na trójkę, nie wiadomo jedynie dlaczego.
- Piastowska/Lubertowicza – w zasadzie przystanek ten powinien być drugą stroną piastowska/dworzec, choć w praktyce bliżej mu do Wyspiańskiego. Większość jego powierzchni to ławki, na których w okresie letnim śpią bezdomni, a zimowym marzną uczniowie. Jak na swoją dużą powierzchnie ma tylko jedną małą wiatę, którą najczęściej okupują babcie autobusowe. Większość linii jedzie dalej w kierunku piastowskiego jednak zdarzają się zapychaczki, które pokazują mu środkowy palec i jadą zupełnie inną trasą. Najczęściej Listopadową, choć Wyspiańskiego też nie gardzą.
- Piastowska/Wyspiańskiego – znajduje się tylko kilka naście metrów niżej niż przystanek w przeciwną stronę, mimo tak małej odległości MZK uważa je za dwa osobne, jednokierunkowe przystanki. W przeciwieństwie do Lubertowicza, który rozsyła linie na różne sekcje, ten łączy je znów w jedną całość, aby mogły spokojnie zjechać do centrum.
- Piastowska/Sobieskiego – jako jedyny na całej Piastowskiej nie ma podziału na dwa osobne jednokierunkowe przystanki. Stoi dosłownie na środku osiedla piastowskiego i to głównie z tego powodu jest tak znany i odwiedzany przez pasażerów. Jako jedyny w całym mieście posiada osobną sygnalizacje dla autobusów, które mogą dosłownie przestrzelić Sobieskiego i udać się na spokojnie do Aleksandrowic. Podobno miała przejść remont, choć nie wiadomo , kiedy nadejdzie.
- Wałowa – przystanek, który spokojnie mógłby posiadać tytuł najbardziej opóźniających się linii którego obsługują. Wałowa to ulica, która ma tylko jeden pas w jedną stronę, a aut w godzinach szczytu jest w cholerę. Jedyne co może być na niej dobre to jej wykonania. Biletomaty najwyraźniej są w dobrym stanie skoro nie ogląda się przy nich ludzi, którzy powinni je naprawiać. Podobno kiedyś można było na niej spotkać punktualny autobus.
- Michałowicza/SAM – znajduje się trochę wyżej niż Czarnieckiego. Z nieznanych przyczyn jest znacznie mniej popularny mimo iż gęstość zaludnienia w tym rejonie jest kosmicznie wysoka. Obsługują go dokładnie te same linie co Czarnieckiego i jego przeciwną wersje Reja. SAM znajdujący się w nazwie nadal działa mimo iż jest znacznie mniej popularny niż te dwadzieścia lat temu.
- Michałowicza/Reja – znajduje się naprzeciwko SAM-u, ale nieco bliżej osiedla beskidzkiego. Jest totalnie olewany przez zarząd bezpieczeństwa co powoduje jego fatalną jakość. Rozkład jazdy jest nieaktualny od przynajmniej pięciu lat, dach jest całkowicie zgnity i do dziś przepuszcza wodę. Tak naprawdę mógłby się nazywać tak jak poprzednik, bo nie ma sensu nadawać im oddzielnych nazw.
- Lwowska/Krakowska – styk ulic Lwowskiej, Krakowskiej i Wyzwolenia. Jest najczęściej zawalony ludźmi którzy przed chwilą odwiedzili McDonalda przy Lipnickiej gdzie zjedli pięć powiększonych zestawów happy meal. Osobą tym nie chce się już iść do domu na piechotę i czekają na szóstkę bądź jedynastke która zawiezie ich do domu. Nawet ładny ten przystanek a przynajmniej zadbany bo niewiele z nich ma przy sobie przejście podziemmne.
- Komorowicka/Przejazd – obsługują ją mniej autobusów niż Bielsbud ale nie to stawia ją wysoka na liście ważnych przystanków. W jej rejonie znajduje się ogromna fabryka Nemak której pracownicy okupują ławki i wiatę. Obsługuję jedynie cztery połączenia gdzie Bielsbud ma ich aż siedem. Ludzie do dziś się zastanawiają dlaczego nie nazywa się „Komorowicka/Nemak” który lepiej oddaje miejsce gdzie się znajduje.
- Partyzantów/Folwark – znajduje się zaraz za Apeną, a jedyną różnicą jest to, że nie obsługuje zapychaczek, które jadą Karpacką do Kamienicy. Podobnie jak w przypadku wielu, wielu przystanków nie wiadomo dlaczego nazywa się akurat Folwark skoro nie ma go nigdzie w okolicy. Zaraz za nim następuje rozłam linii spowodowany obecnością skrzyżowania, który rozsyła linie na właściwe trasy.
- Plac Mickiewicza – tak naprawdę jest to wielkie skrzyżowanie z McDonaldem przy lokalnej stacji benzynowej. Obsługuje tylko autobusy, które jadą ulicą Partyzantów, bo połączenia z Michałowicza nie mają jak obsłużyć przystanek. Z jakiegoś powodu osobna wiata dla czwórki traktowana jest już jako osobny przystanek o nazwie Plac Mickiewicza/Łącznik. Do dziś nikt nie może zrozumieć z jakiej przyczyny tak zrobiono skoro to dalej jest plac Mickiewicza, a nie osobny teren.
- Lenartowicza – jedno strony przystanek pomiędzy osiedlem grunwaldzkim, a złote łany. Istnieje tylko dlatego, że przystanek przy grunwaldzkim w kierunku Mikuszowic jest strasznie daleko. Mało osób go uznaje i szanuje czego konsekwencją jest jego obecny stan. Zniszczony, brzydki i wykonany z plastiku tak cienkiego, że mógłby zostać użyty zamiast aluminium. Możliwe, że kiedyś będzie lepiej wyglądał, choć są to wątpliwe insynuacje.
- Żywiecka/Hotel Magura – znajduje się tuż poniżej osiedla złote łany przy ogromnym hotelu o wdzięcznej nazwie „Magura”. Mimo iż znajduje się niedaleko osiedla grunwaldzkiego obsługuje znacznie mniej autobusów. Można na nim spotkać wielu desperatów i samobójców którzy właśni wrócili z wizyty u lokalnego psychologa. Pomijany za sprawą Gemini-Park który ma lepszą renomę.
- Piekarska/B-B Wschód – znajduje się w pobliżu Nemaka tuż obok nieczynnej stacji kolejowej. Można ja rozpoznać po tym, że jest wiecznie brudna, zgnita i pachnie węglem, którym często jest też wysmarowana. Obsługuje co prawda tylko pięć połączeń, ale nie można odmówić jej tego, że można na niej spotkać naprawdę duże zastępy ludzi, którzy wracają z roboty.
- Cieszyńska/Osiedle Wojska Polskiego – znajduje się tuż obok najbardziej niebezpiecznego osiedla w mieście, na którym często dochodzi do przestępstw. Przystanki znajdują się daleko od siebie, a mimo to działają jako jeden, nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie to, że w wielu przypadkach ta reguła nie obowiązuje, a wręcz działa odwrotnie.
- Armii Krajowej/Szpital – znajduje się trochę poniżej szpitala wojewódzkiego i obsługuje autobusy, które na nim nie kończą. Według obliczeń dziewięćdziesiąt procent ludzi, którzy na nim są to babcie autobusowe, które dopiero co wróciło z wizyty kontrolnej, bo im się nudzi. W ramach promocji i odciążenia został uruchomiony dodatkowy przystanek Boboli/Szpital.
- Wyzwolenia/Witosa – znajduje się daleko od centrum, bo na kępie Hałcnowskiej. Mimo to jest jednym z najważniejszych przystanków w tamtej okolicy z powodu dużej ilości połączeń jakie obsługuje. Dawniej była to też zwykła pętla, ale wariant trzynastki został przekierowany na Krzemionki. Stoi na nim kilka kiosków, które przez większość swojego żywota stały zamknięte.
Linie główne (o rany jak to brzmi)
- 1 Osiedle Beskidzkie – Cygański Las – linia pozwalająca obywatelom narodowości romskiej dojechać do ich domu na Olszówce, gdzie znajduje się szpital psychiatryczny. Dawniej używano zamiast jej tramwaju. Jest uwielbiana przez wszystkich, ale nie wiadomo dlaczego. Mimo iż jest najbardziej znaną linia w mieście i na brak pasażerów nie może narzekać to MZK puszcza na tą linie tylko krótkie autobusy, aby zapewnić pasażerom dogodną saunę. Raz na jakiś czas z okazji ważnych imprez MZK posyła na nią przegubowce, ale jest to cholernie rzadkie, robotę ułatwia fakt, że Cygański Las znajduje się tuż obok zajezdni, więc szybka podmiana maszyn przebiega bez komplikacji.
- 2 Osiedle Kopernika – Mikuszowice Stalownik – można nią pojechać do granicy z Wilkowicami i zamkniętego szpitala Stalownik wyjętego rodem z Czarnobyla. Mimo iż Stalownik nie działa od 23 lat autobus wciąż pod niego jeździ. (Ciekawe dlaczego?). Od kilku lat mieszkańcy Wilkowic walczą o to aby linia dojeżdżała do ich zacnej wsi. MZK uparcie twierdzi iż i tak do granicy jeździ tylko kilka osób i nie ma takiej potrzeby. Z jakiegoś powodu jest ofiarą wszystkich remontów drogowych, z uwagi na te ostatnie prawie zawszę się spóźnia doprowadzając pasażerów do kurwicy.
- 3 Komorowice Sosna – Osiedle Karpackie (Wybrane kursy do przystanku Szpital Wojewódzki) – dawniej raj MKM-ów gdyż kursowało na niej najwięcej Ikarusów. Powód? nie jedzie przez centrum miasta, więc drogi, po których jeździ są tak dziurawe, że inne autobusy się rozwalają. Obecnie z powodu kasacji madziarów można na niej spotkać prawie każdy autobus, (nawet krótki co dawniej było nie do pomyślenia). Możesz nią dojechać na obrzeża centrum i przesiąść na coś ciekawszego (czytaj jadącego do centrum). Czasami możesz spotkać też kurs wariantowy jadący do ogromnego szpitala Wojewódzkiego. Jako jedna z dwóch obsługuje tak zwany „ukryty przystanek”, który faktycznie nazywa się „Paderewskiego” nazwę zawdzięcza faktowi, że nawet mieszkańcy pobliskich kamienic nie wiedzą o jego istnieniu. Zaliczana do jednych z najdłuższych (wersja ze szpitala to 16,5 km). Jest też najstarszą linia (powstała w 1963)
- 4 Osiedle Polskich Skrzydeł – Langiewicza Basen – jedzie przez kilka osiedli do hiper uber nowego basenu na osiedlu Langiewicza[13]. Nie wiadomo jednak dlaczego powstała taka pętla skoro wszystkie linii jeżdżą do osiedla, a tylko czwórka do basenu obok osiedla. Dawniej każda służba była obsadzona przegubowcami, a dziś z powodu cięcia kosztów taki widok jest coraz rzadszy. Efektem jest ogromny ścisk we wnętrzu wozu śmierci, któremu akurat przypadła robota na wybranej służbie. Raz na jakiś czas linia otrzymuje miano „linii śmierci” czego powodem są częste wypadki na tej linii. Pewnego jesiennego wieczoru roku pańskiego 2016 kierowca na polskich skrzydeł odnalazł w autobusie martwego człowieka.
- 6 Osiedle Karpackie – Lipnik Granica – miała jeździć do Kóz, ale jako ze Kozy są uparte, i nie chciały obcych w swojej wsi. MZK zrobiło pętle przy granicy. I wszyscy są szczęśliwi (po za mieszkańcami Kóz). Kierowcy nie mają na niej lekko, bo Krakowska to ulica, po której ciężko jest się wspinać przepełnionym przegubem. Z jakiegoś powodu MZK miało kasę na wybudowanie prowizorycznej pętli przy Kozach, aby wydłużyć linie o aż jeden przystanek. Rozumu w tym za grosz, ale widocznie po dwudziestu latach się to opłaciło.
- 7 Wapienica Dzwonkowa – (Wybrane kursy do przystanku Kamienica) Hala Widowiskowo-Sportowa (Wybrane kursy do przystanku Szyndzielnia) przez Kamienicę – „zapychaczka”, jeździ po największych zadupiach by obsłużyć przystanki nie używane przez żadne inne linie. Świetny przykład jak stracić pieniądze, kilka lat temu utworzono nową pętle w Kamienicy, ale jakiś czas później linie wydłużono do hali sportowej, więc pętla stałą się bezużyteczna. Aby zatuszować głupotę nakazano, aby wszystkie kursy rano kończyły na niej bieg. Podobnie jak w przypadku dwójki mieszkańcy Jaworza walczą o to, aby linia dojeżdżało do ich miejscowości. MZK dalej twierdzi iż nie ma na to pieniędzy[14]. W okresie święta wszystkich świętych jest dosłownie zawalona ludźmi, gdyż w Kamienicy znajduję się ogromny cmentarz komunalny.
- 8 (Wybrane kursy z przystanku Warszawska Tesco) (Wybrane kursy z przystanku Warszawska Fiat) Warszawska Dworzec – Szyndzielnia – miłośnicy stylu alpejskiego mogą nią dojechać na dolną stacje Szyndzielni. W niedziele pomiędzy dwoma przystankami trasa jest darmowa. Dawniej można było spotkać na niej przegubowca, ale dzisiaj taka sytuacja graniczy z cudem. Raz na jakiś czas potrafi pojawić się na niej mały Jelcz lub inny Autosan, choć na brak pasażerów narzekać nie może.
- 9 Mikuszowice Dom Ludowy – Cieszyńska Lotnisko – podwozi pracowników lotniska do miejsca pracy. Stara się być bardziej uniwersalna, bo nie skręca w z Lwowskiej w Piłsudskiego, a pędzi pod B-B Wschód po czym wraca do centrum. Do dziś jako jedyna okupuje pętlę, które dla innych linii są zwyczajnymi przystankami. Ludzie czekają, aż zostanie wydłużona do stalownika lub chociaż do Wapienicy, bo taka mało użyteczna jest na dłuższą metę.
- 10 Mikuszowice Śląskie – Wapienica Strażacka (Wybrane kursy do przystanku Wapienica Giełda) (Wybrane kursy do przystanku Wapienia Park Przemysłowy) (Wybrane kursy do przystanku Wapienica Park Przemysłowy GE) (Wybrane kursy do przystanku Wapienica Park Przemysłowy GE przez Beskidzki Inkubator Technologiczny) – siadasz i nigdy nie wiesz, na której pętli się obudzisz… Naprawdę trudno stwierdzić, która pętla jest właściwa, gdyż prawie każdy kurs jedzie gdzie indziej. Wystarczy spojrzeć na rozkład obok. Dawniej pojawił się pomysł, aby zamienić pętle dzieśieć z dwadzieścia cztery, ale liczne protesty
żulówobywateli pokrzyżowały te plany. - 11 (Wybrane kursy z przystanku Warszawska Tesco) (Wybrane kursy z przystanku Warszawska Fiat) Warszawska Dworzec – Straconka Leśniczówka (Wybrane kursy do przystanku Straconka Zakręt) – możesz w ramach wycieczki pojechać do miejsca, gdzie było dużo stryczków. Straconka krew mroziła już w czasach wojny. Podobnie jak w przypadku ósemki dawniej obsługiwana przez przeguby, a dziś próżno na niej szukać czegoś innego niż Solarisy i Mercedesy.
- 12 Hałcnów Kościół – Mikuszowice Błonia (wybrany kurs przez Krzemionki) – parafianie po mszy mogą udać się na relaksacyjne Błonia, Mohery mogą jogą wypędzać demony z ciał innych ludzi (głównie satanistów organizujących tam imprezy). Gdyby liczyć wariantowy kurs przez Krzemionki to była by najdłuższą linią miejską[15].
- 13 (Wybrane kursy z przystanku Krzemionki Witosa) Hałcnów Kościół (Wybrane kursy do przystanku Krzemionki Witosa) – Lipnik Dolny – moherowe berety z Lipnika jadą nią na modły. Ma też kursy do Krzemionek, które miały zastąpić siedemnaście, ale nie spodobało się to Krzemionkowiczą, którzy zablokowali likwidacje siedemnaście.
- 14 Osiedle Polskich Skrzydeł – Cygański Las (wybrane kursy obok hotelu Vienna) – zastępca jedynki gdy ta stoi w korku na 3 Maja. Możesz w nią wsiąść i pojechać na osiedle Beskidzkie i przesiąść się w jedynkę, bo jeździ częściej. Wybrane kursy obok hotelu Viena, aby było choć trochę bardziej użyteczna.
- 15 Osiedle Polskich Skrzydeł – Osiedle Langiewicza – jest bezpośrednią wersją linii dwadzieścia jeden, bo nie jedzie dookoła miasta. Nie opłaca się jeździć w południe, bo korki na Wałowej takie ze szybciej na piechotę się idzie. Jedzie przez identyczne zadupia jak dwadzieścia trzy. Spóźnia się niemiłosiernie.
- 16 (Wybrane kursy z przystanku Warszawska Fiat) Warszawska Dworzec – Wapienica Zapora – krótka, niezbyt skomplikowana z dworca na zaporę. Lubiana i często odwiedzana przez kanarów. Według rozkładu jazdy jedzie dwadzieścia minut, ale przez korki w Wapienicy często kurs trwa nawet pięćdziesiąt…
- 17 Podwale Dworzec – Krzemionki Witosa (Wybrane kursy do przystanku Hałcnów Kościół) – podwozi ludzi z drugiej strony dworca do Krzemionek. Nikt jej nie używa, a i tak mieszkańcy Krzemionek zablokowali jej usunięcia, bo tak!
- 18 Osiedle Złote Łany – Stare Bielsko Kościół – przygotowana z myślą o dniu wszystkich zmarłych. Podobnie jak siedem jest „zapychaczką”. Jeżdżą nawet po podobnych trasach. Nigdy nie wiesz czy trafisz na niej na starego, zniszczonego Ikarusa czy na nowoczesnego malutkiego Stratosa. Nie wiadomo, gdzie kierowcy parkują w czasie przerw, bo przecież na Sobieskiego nie ma normalnej pętli tylko zwyczajny przystanek bez zatoczki.
- 19 Osiedle Złote Łany – Grażyńskiego Fiat II (Wybrane kursy do przystanku Czechowice-Dziedzice Proseat) – ma pomagać dwadzieścia dziewięć w dowożeniu roboli do
FiutaFiata. Czasem jedzie do innej fabryki już po za granicę miasta. - 20 Osiedle Złote Łany – Wapienica Strażacka (Wybrane kursy do przystanku Wapienica Park Przemysłowy), (Wybrane kursy do przystanku Wapienica Park Przemysłowy GE) – jako jedyna w Bielsku (i chyba na świecie) przyjeżdża za wcześnie[16]. Łał, MZK, gdyby choć część linii nie jechała przez centrum to można by było takie wyniki osiągnąć. Takie zjawiska występują jednak tylko w okolicach Michałowicza, bo korki w Wapienicy w godzinach szczytu są niemiłosierne.
- 21 Osiedle Langiewicza – Osiedle Polskich Skrzydeł przez Szpital Wojewódzki – mimo iż pomiędzy Skrzydełkami, a Langiewicza nie jest daleko to trasa jest tak zrobiona, aby pasażer stracił najwięcej czasu. (No bo przecież warto stracić czas jadąc przez Szpital Wojewódzki, Zajezdnie, Błonia i jeszcze Złote Łany…)
- 22 Osiedle Langiewicza – Osiedle Sarni Stok (wybrane kursy obok zakładów Bosmal i Fiat) – jadą nią uczniowie do Szkół na Filarowej. Wybrane kursy obok Bosmala i Fiata, aby robole mogli tam dojechać. Obecnie obsługują głównie autobusy normalnej długości, jednak jeszcze dziesięć lat temu widok przegubowego Ikara nie był czymś wyjątkowym.
- 23 Osiedle Langiewicza – Szpital Wojewódzki – kiedy nie ma siana
zadzwoń do bocianaWsiadaj w maszynę i jedź do szpitala. Równie dobrze mogłaby nie istnieć, bo dwadzieścia jeden jedzie się krócej. Z nieznanego powodu nie jedzie przez ulicę Jutrzenki tylko jedzie Żywiecką koło hotelu Magury i wspina się Łagodna do góry. To już trzecia wersja trasy tej linii z powodu ciągłych skarg i próśb mieszkańców o zmienienie trasy na lepszą. Obecny wariant istnieje chyba tylko dlatego, że nie da się na niego narzekać, bo alternatywy za bardzo nie ma. - 24 Mikuszowice Błonia – Wapienica Strażacka przez Stare Bielsko – bliźniak dwujajowy dziesięć, ale nie ma osiem wariantowych tras, dzięki czemu ludzie się na niej nie gubią. Dawniej jeździła tylko do Starego Bielska,
ale ją wydłużono. Dawniej widok przegubowca na tej linii nie był niczym szczególnym, a dziś? spotkanie na niej długiego Mercedesa lub Solarisa graniczy z cudem.
- 24Bis Osiedle Kopernika – Mikuszowice Błonia – linia dla studentów uczących się na Akademii Tańca i Humoru. Świetnie zaprojektowana, ma trzy kursy rano, aby dowieść studenciaków na uczelnie, ale nie ma kursów powrotnych, aby uczniowie mogli popracować nad kondycją. Dawniej była kursem zamkniętym, ale studenciki zgodzili się na to, aby inni ludzie też mogli nią dojeżdżać na kompleks.
- 25 Warszawska Dworzec – Mazańcowice Spółdzielnia (Wybrane kursy do przystanku Mazańcowice Ośrodek Zdrowia) (Wybrane kursy obok Leroy Merlin) – uznawana przez MZK za linię główną chociaż wykracza poza granice miasta. Jeden kurs dziennie podjeżdża pod Leroy Merlin w Starym Bielsku! Niestety i tutaj MZK popełniło wielki błąd. Mimo iż przystanek zaczyna się od Wapienica to przystanek faktycznie znajduje się dopiero w Starym Bielsku.
- 26 Warszawska Dworzec – Wapienna Osiedle – równie krótka co jej nazwa, bo jest najkrótsza w sieci MZK, ma tylko trzy kilometry. Nie ma zastosowania, bo dwadzieścia siedem zjada ją na śniadanie. Równie dobrze mogła by nie istnieć, a dwadzieścia jeden wjeżdżała by do Wapiennej. Jej pętla jest bardzo duża mimo iż spotykamy na niej głównie małe Jelcze lub w ekstremalnie rzadkich przypadkach normalne autobusy.
- 27 Osiedle Sarni Stok – Lipnik Dolny – przerobiona trzynastka, nic ciekawego. Taka wydłużona dwadzieścia sześć, inną wspólną rzeczą jest to że też nikt z niej nie korzysta. Dawniej kończyła bieg na centrum handlowym Sarni Stok jednak w wyniku przedarcia umowy przez zarząd została skierowana nieco wyżej na osiedle.
- 28 Osiedle Karpackie – Osiedle Wojska Polskiego przez Śródmieście – jedzie przez centrum miasta dzięki czemu ma około osiem kilometrów długość, a nie dwa. Niegdyś jedna z podstawowych linii teraz coraz bardziej marginalna, wywalają jej kursy oraz kursuje na niej mnie przegubowców. Pewnego dnia pewnien MKM zdołał uchwycić na zdjęciu malutkiego Jelcza obsługującego dwadzieścia osiem co oznaczało, że linia dosłownie sięgnęła totalnego dna.
- 29 Piastowska Dworzec – Komorowice Sosna – podwozi ludzi do fabryki przy Białej. Podobnie jak siedem czy osiemnaście jest takową zapychaczką. Kiedyś posiadała też wybrane kursy obok Proseatu, które jednak z nieznanych przyczyn usunięto. Kursuje tylko dla tego, że mieszkańcy Bestwiny nie mogą wszędzie dojechać trójką, więc mają taką linie która kursuje tylko wtedy, kiedy trza pojechać do centrum. Swego czasu miała zostać usunięta poprzez powstanie nowej linii pięćdziesiąt osiem, która wiodła by do nowej pętli o nazwie Bestwina Centrum. Niestety cały misterny plan poszedł się kochać do szatana, gdyż powstanie linii zablokował PKS. Stwierdził, że straci pasażerów i zamknie wszystkie linie przez Bestwinę, MZK musiało odpuścić i do dziś dwadzieścia dziewięć jeździ po starej trasie. W poprzednich wcieleniu posiadała sporo obsad przegubowych, a dziś? Jeżdżą na niej głównie krótkie Solarisy, a małych Vero też na niej nie brakuje. Być może kiedyś znowu stanie się ważna.
- 30 Osiedle Karpackie – CH Sarni Stok – linia kompletnie do niczego. Dubluje się z każdą trasą, więc po co istnieje? równie dobrze mogła by być Bardzo krótkim BIS-em pięćdziesiąt. Dobra do spotkania małego Jelcza, bo innych maszyn nie opłaca się puszczać. Kierowcy praktycznie w ogóle nie maja czasu na przerwy, od razu po podjechaniu pod CH muszą zawrócić i wrócić na karpackie, bo pętli już dawno nie ma.
- 31 Podwale Dworzec – Hałcnów Granica – wozi ludzi z Pisarzowic na Podwale. Posiadała przystanek o najlepszej nazwie „Wyzwolenia/Gacek”, który obecnie nazywa się „Wyzwolenia/Wawelska”. Mimo iż jest wręcz stworzona, aby skierować ją przez Krzemionki i zlikwidować siedemnaście to do dziś MZK nie wpadło na taki pomysł.
- 32 Osiedle Karpackie – Hałcnów Kościół (wybrane kursy obok Warszawska Fiat) (wybrane kursy obok Warszawska Tesco) – pomaga trzynastce w dowożenia moherów do bazyliki mniejszej. W godzinach rannych nie opłaca się nią jechać, bo autobus zamienia się w puszkę śledzi. Raj emerytów jadących nie wiadomo gdzie. Posiada wybrane kursy pod Pasaż Tesco, kiedy są święte i jest zamknięty to linie osiem, jedenaście i pięćdziesiąt siedem tam nie jeżdżą. Jednak nie wiadomo czemu trzydzieści dwa tak nie robi i obsługuje ten przystanek, na którym nikogo nie ma. Podobnie robi podmiejska pięćdziesiąt. Mimo iż jest strasznie przeludniona w godzinach szczytu MZK bardzo rzadko posyła na nie przegubowce, w efekcie parę razy kierowcy przerywali pasażerom podróż bojąc się o stan autobusu, który potrafił zamieniać się w U-Bota ryjąc tablicą rejestracyjną o asfalt.
- 33 Warszawska Dworzec – Mazańcowice Osiedle (wybrane kursy ulicą Olimpijską) – tak ja dwadzieścia pięć wykracza poza miasto, ale jest uznawana za linie główna. Praktycznie identyczna jak pięćdziesiąt jeden. Tak naprawdę różni się jedynie numerem, brakiem kursów wydłużonych oraz tym, że zahacza o rozjazd na Niepodległości.
- 34 Osiedle Polskich Skrzydeł – Osiedle Złote Łany – takie skrócone dwadzieścia jeden. Jest od niego lepsza, bo też objeżdża centrum, więc nie stoi w korkach i nie jeździ przez oddalone od siebie miejsca. Szkoda tylko, że pojawia się tak rzadko. Powstała niespodziewanie i równie niespodziewanie została usunięta. MZK jednak uznało to za błąd i wróciła po dwóch latach na Bielskie drogi.
- 35 Warszawska Dworzec – Lipnik Wielkopolska – nie jedzie do Wielkopolski. Syn zmarłej linii nr pięć. Jeździ tylko w weekend… Do dziś ludzie się zastanawiają czemu zlikwidowano piątkę i zamienioną jej nazwę na trzydzieści pięć. Jedynym sensowym wytłumaczeniem jest fakt, że Czechowice naciskały na MZK, aby przemianowali linie, bo oni też puszczają do Bielska linii pięć.
- 35L Warszawska Dworzec – Warszawska Dworzec przez Lipnik i Straconke – linia okrężna jadąca przez Lipnik Dolny i Straconkę. Jedyny słuszny koncept, który MZK uczynił w ostatnim czasie. Powstało bowiem niesamowite połączenie Lipnik – Straconka bez konieczności objeżdżania tego terenu.
- 35S Warszawska Dworzec – Warszawska Dworzec przez Straconke i Lipnik – prawie to samo co wersja L, ale jedzie w przeciwnym kierunku. Trudno powiedzieć dlaczego tak je podzielono, być może, aby lepiej informować pasażerów, gdzie najpierw trafią, bo tak czy siak linia będzie przejeżdżać przez Straconke i Lipnik.
- 36 Dworcowa Poczta – Czechowice-Dziedzice Proseat – zawozi ludzi do fabryki. Wielce pożyteczna, bo jeździ trzy razy dziennie, w dodatku pomiędzy dworcem, a
Proseatemsię nie zatrzymuje. Jako, że nie zatrzymuje się pomiędzy tymi przystankami kierowcy uprawiają samowolkę dojeżdżając pod Proseat taką trasą jaka im się podoba, a możliwości wyboru mają sporo. Od pewnego czasu autobus zatrzymuje się też na ulicy Konwojowej. Nie wiadomo nadal dlaczego nie zatrzymuje się na reszcie trasy… - 37 Osiedle Langiewicza – Hala Widowiskowo-Sportowa przez ulicę Tuwima i Jutrzenki – imitacja linii autobusowej z marnym skutkiem.
Jest całkowicie niepotrzebna, lepiej kuźwa było zrobić jakieś podmiejskie kursy, a nie linie, którą nikt nie jeździ. Na jej widok lepiej się pomodlić do boga ojca dyrektora o to aby mózg pracusiów w MZK zaczął wreszcie podejmować dobre decyzje.Zdaniem MZK ma dowozić mieszkańców osiedla cztery pory roku do centrum, choć dubluje się nie miłosiernie z trójką, kursuje o tych samych godzinach co dwadzieścia osiem i nie jeździ w weekendy mimo iż jest wręcz stworzona dlapatologiirodzin500+, aby mogli sobie pojechać do hali sportowej. - 38 Warszawska Dworzec – Cygański Las przez Osiedle Złote Łany – żeby nie było, że jest tylko Bisem jedynki jedzie przez Złote Łany. Mimo iż jest stworzona, aby woziła rodziny w miejsca rekreacyjne to kursuje tylko w dni robocze, kiedy rodzice są w pracy. W przeciwieństwie do swojej rówieśniczki o numerze trzydzieści siedem jest całkiem ciekawym pomysłem i dobrym łącznikiem niektórych przystanków. Niestety ograniczają ją bardzo rzadkie kursy i przeogromne korki w godzinach szczytu. A szkoda, bo być może wtedy była by jednym z niewielu sensownych projektów MZK.
Linie Podmiejskie
- 50 Osiedle Karpackie – Czechowice-Dziedzice Silesia (wybrane kursy obok Warszawska Fiat) (Wybrane kursy obok Tesco) – najdłuższa linia w sieci MZK (20 km). Podobnie jak trzydzieści dwa ma dziwne kursy pod Tesco. Wozi ludzi do kopalni w Czechowicach. Jeździ przez Komorowice Śląskie, a nie obsługuje przystanku, na którym zatrzymują się autobusy Czechowickie. Dawniej kończyła bieg na Czechowickim dworcu, ale z wyniku licznych apelacji o przedłużenia została skierowana do najważniejszego punktu w mieście czyli Silesii.
- 51 Warszawska Dworzec – Mazańcowice Osiedle (Wybrane kursy do przystanku Mazańcowice Ośrodek Zdrowia) – prawie identyczna jak trzydzieści trzy, ale jest linią podmiejską, tylko tym się różnią od siebie[17]. Mimo wszystko do dziś znajdą się tacy, którzy chwalą takie rozwiązanie. Wybrane kursy do ośrodka zdrowia w pobliżu Ligoty[18]. Jest często zasilana przegubowym taborem mimo iż na nadmiar pasażerów narzekać nie może, a w tym samym czasie na trzydzieści dwa panuje ogromny tłok. Dawniej posiadała kursy pod Tesco, ale je zlikwidowano.
- 52 Osiedle Sarni Stok (Wybrane kursy z przystanku Warszawska Dworzec) – (Wybrane kursy do przystanku Międzyrzecze Górne) Międzyrzecze Dolne – jedzie do miejscowości miedzy rzekami. Wybrane kursy do górnych rzek. Być może kiedyś MZK zrobi kursy do ujścia, kto wie… Mimo swojej trasy nie podjeżdża pod Park Przemysłowy co sprawia, że mieszkańcy Międzyrzecza muszą z Wiaduktu iść na piechotę.
- 56 Podwale Dworzec – Bestwina Piekarnia (Wybrane kursy obok zakładów Polsport) – bratnia pomoc dla trzy i dwadzieścia dziewięć. Kiedyś jeździła tylko do Janowickiej Leśniczówki, ale ją przydłużyli. Dawniej miała zostać odciążona w wyniku planów powstania nowej linii pięćdziesiąt osiem do przystanku Bestwina Centrum. Jednak PKS dostał szału i zakazał powstanie, bo inaczej usunie wszystkie swoje kursy przez Bestwinę. Z uwagi na korki na Janowickiej i Piłsudskiego jest jedną z najczęściej spóźniających się linii co doprowadza pasażerów do szału.
- 56Bis Podwale Dworzec – Janowicka Niklówka (Wybrany kurs do przystanku Bestwina Piekarnia) (Wybrane kursy obok zakładów Polsport) – skrócone piędziesiąt sześć, nie działa w wakacje. Nie wiadomo po co i dlaczego istnieje. MZK twierdzi, że po to aby rano trochę rozluźnić tłok w wspomnianej linii. Lepiej by posyłać rano Ikara i on sam dałby radę, a nie tworzyć jakieś gówno, które jeździ tylko cztery razy dziennie! Bardziej ogarnięci ludzie do dziś się zastanawiają kto wpadł na taki świetny pomysł.
- 57 (Wybrane kursy z przystanku Warszawska Tesco) Filarowa Med Work (Wybrane kursy z przystanku Warszawska Dworzec) – Bystra Leśniczówka – ostatnia Linia Podmiejska, Wozi ludzi do zdrowych źródełek w Bystrej oraz ichniejszych górek. W zimie często się spóźnia, powodem okazuje się fakt, że na granicy miasta znajduje się stromy odcinek, na którym utykają wszystkie ciężarówki i następuje totalny armagedon. Nie wiadomo czemu jako jedyna kończy bieg na Filarowej skoro nieco dalej znajduje się Osiedle Sarni Stok.
Linie Nocne
- N1 Długa Zajezdnia MZK – Wapienica Regera – linia nocna jak nazwa wskazuje jeździ w nocy. Nie ma żadnego zastosowania, nikt jej nie używa. Młodzież cały czas narzeka, gdyż jeździ o takich godzinach, że powrót z imprezy graniczy z cudem.
- N2 Długa Zajezdnia MZK – Komorowicka Kościół – druga nocka. Podobnie jak poprzedniczka nie ma zastosowania, bo jedzie tylko raz w nocy. Z jakiegoś powodu podobnie jak poprzedniczka kończy bieg nie na pętli, tylko na zwykłym przystanku.
Linie Szkolne
- D – otwarty przewóz szkolny. Wozi dzieci na terenie Janowic, Hałcnowa i Krzemionek. Tak w zasadzie nie ma trasy, bo na rozkładzie jazdy są tylko czarne kropki bez nazw przystanków. Od takie autobusy Widmo…
- S1-S7 – zamknięte przewozy szkolne dla dzieci specjalnej troski[19] z takich szkół jak Podstawowa siedemnastka z Kopernika, zespół szkół na Filarowej czy w Wapienicy. Nie mają ustalonych pętli czy przystanków i nie można się dostać do środka. Obsługują je tylko małe Jelcze. Potrafią się pojawiać w miejscach, gdzie normalne autobusy nie jeżdżą np do odludnych części miasta czy za granice.
Linia Specjalna
- 7Bis Warszawska Dworzec – Kamienica – co to jest za linia? czemu jest specjalna?. Powodem jest to że kursuje dokładnie dwa dni w roku! trzydziestego pierwszego października i pierwszego listopada czyli w dni wszystkich świętych. Jest najczęściej kursującą linia w sieci MZK, bo jeździ co piętnaście minut z dworca jako uzupełnienie dla podstawowej siódemki. W Kamienicy bowiem znajduje się ogromny Cmentarz komunalny.
Linie Usunięte
Czyli takie które dawniej szczyciły swoją obecnością a dziś ich nie ma.
- TNT Warszawska Dworzec – Konwojowa TNT – jeden z najgłupszych pomysłów MZK. Liczyła jedynie pięć kilometrów i dublowała się nie miłosiernie z trzydzieści dwa i pięćdziesiątką. Nic dziwnego, że szybko została zawieszona, a następnie na zawszę wymazania z pamięci MZK.
- 5 Warszawska Dworzec – Lipnik Wielkopolska – powstała w roku 2005 jako dodatkowa pomoc dla linii trzynaście. Mimo to nie została ciepło przyjęta i z uwagi na brak zainteresowania kursowały na niej głównie małe Jelcze i Autosany. Po siedmiu latach pracy w 2012 została zlikwidowana w wyniku przenumerowania na linie trzydzieści pięć i podziału na okrężne L i S.
Nagrody
W systemie komunikacji miejskiej istnieje wiele idiotycznych nagród mające na celu nagrodzenie dane sieci komunikacyjne za ich osiągnięcia. Nie znając powodów oraz kwot korupcyjnych bielskiemu MZK udało się kilka zdobyć:
- Nagroda Najbardziej Badziewny Tabor dla MZK Bielsko-Biała za
NajlepszeNajgorsze autobusy „Będziemy sukcesywnie wycofywać autobusy marki Ikarus i MAN” – Odpowiedział dyrektor - Nagroda Największa Liczba Wariacji na Trasie dla Linii nr 10 za Największą liczbę wariacji na trasie. „Teraz już tylko linia 118 z Wrocławia może z nią konkurować” – Odpowiedział dyrektor
- Nagroda Najbardziej Absurdalna Trasa dla linii nr 37 za Najbardziej absurdalną trasę przejazdu. „Linia jest
Zapychaczkąbardzo ważna” – Odparł dyrektor - Nagroda Najbardziej gówne autobusy dla Linii nr 3 za Najgorsze autobusy „Postaramy się załatać dziury aby inne autobusy się na nich nie rozleciały, w tedy może poślemy coś innego” – Odpowiedział dyrektor
- Nagroda Najbardziej Niepotrzebna Linia dla Linii nr 26 za Bycie niepotrzebną linią „
Będziemy sukcesywnie wycofywać autobusy marki Ikarus i MAN*Cisza*” – Odpowiedział dyrektor - Nagroda Najgłupsze dublowanie linii EVER dla Linii nr 30 i 33 za dublowanie się z każdą (inną) linią. „Linie te wcale nie dublują się z innymi” – Skomentował dyrektor
Ciekawostki
- Specyficzną cechą połączeń MZK jest duża liczba kursów wariantowych (Wydłużonych bądź o innej niż zasadnicza trasa). Dla jednych jest to dobre, a innych doprowadza do kurwicy, gdy okazuje się, że jego autobus jedzie zupełnie, gdzie indziej niż powinien. Prawdziwą zmorą są kierowcy na dziesiątce, którzy często w trasie zmieniają wyświetlacz, aby skrócić sobie trasę denerwując przy tym pasażerów.
- Prawie wszystkie linie kursują przez ścisłe centrum miasta (poza liniami 3, 12, 14, 19, 20, 21 i 34), co prowadzi do przeogromnych opóźnień na trasach.
- Liczba wszystkich przystanków wynosi 400, tymczasem w Warszawie jest ich 1400[20].
- Istnieją dwie pary linii, które mają te same przystanki końcowe, lecz przebiegają różnymi trasami – 15 i 21 (Osiedle Polskich Skrzydeł – Osiedle Langiewicza) oraz 33 i 51 (Warszawska/Dworzec – Mazańcowice Osiedle). O ile pierwszą parę da się zrozumieć (bo trasy diametralnie się różnią) to 33 i 51 mają niemal identyczne trasy. Dobnostką jest to że czwórka ma swoją pętle na osiedle Langiewicza, ale na nie na tej samej (Langiewicza Basen) . Więc praktycznie rzecz ujmując są to trzy linii o takich samych pętlach, ale innych trasach.
- Najwięcej linii MZK – 28 – przebiega przez ulicę 3 Maja, między Wałową i Piastowską (1, 2, 4, 6, 7, 8, 9, 10, 11, 13/13w, 15, 18, 22, 23, 24, 24BIS, 26, 27, 28, 30, 33, 35, 50, 51, 57 i N1).
- Najwcześniej rozpoczynającymi kursowanie na regularnej trasie liniami dziennymi w dni robocze (pomijając kursy dojazdowe z zajezdni) są 1 – 4:10 z Osiedla Beskidzkiego oraz 50 – 4:10 z Osiedla Karpackiego/Kościół (linia 3 rozpoczyna trasę na ulicy PCK o godzinie 4:11, ale często kierowcy wyruszają za wcześnie) . Ostatni autobus, przejeżdżający całą długość (bądź trasę wariantową nie zjeżdżając do zajezdni) kursuje w dni robocze na linii 50 o 23:05 z Czechowic.
- Miejscowości graniczące z Bielskiem mają bezpośrednie (autobus kursuje do miejscowości) lub pośrednie (autobus kursuje do granicy z miejscowością) połączenie z Bielska-Białej
- Połączenia bezpośrednie mają miejscowości: Bestwina (linia nr 56, 56Bis), Bystra (linia nr 57), Czechowice-Dziedzice (linia nr 50), Janowice (linia nr 56, 56Bis), Mazańcowice (linie nr 25, 33, 51) oraz Międzyrzecze Dolne i Górne (linia nr 52).
- Połączenia pośrednie: Bestwina (linie nr 3 i 29, Przystanek Komorowice Sosna), Jaworze (linia nr 7, przystanek Wapienica Dzwonkowa), Kozy (linia nr 6, przystanek Lipnik Granica), Pisarzowice (linia nr 31, przystanek Hałcnów Granica) oraz Wilkowice (linia nr 2, przystanek Mikuszowice Stalownik).
- wybrane kursy w wakacje nie są w tym okresie obsługiwane na liniach 2, 4, 10, 13, 24, 28 i 31[21].
- W mieście występuje jedna pętlą, na której znajdują się ąż trzy stanowiska, do obsługi pojazdów. Znajduje się na osiedle Beskidów przy ulicy Babiogórskiej[22] (pierwsze stanowisko – linie: 3, 6, 14, 20, 21, 23, 30, 34, 50,; drugie – 3, 30, 50,; trzecie: 1).
- Kursy gwarantujące przejazd autobusem nisko
jakościowympodłogowym oznaczono literą 'i' występują na liniach 1, 2, 4, 7, 8, 10, 11, 15, 21, 23, 34, 50, 57. Jednak na liniach, które nie mają tego symbolu też się pojawiają takie autobusy. - Nazwy przystanków stosowane przez MZK i PKM nie są identyczne. np W Czechowicach jest przystanek: Legionów/Zakłady Mięsne, ale w sieci MZK jest to Czechowice-Dziedzice/Elektrociepłownia[23].
Przypisy
- ↑ Bez urazy ale są chwe
- ↑ Tak, niskopodłogowy Ikarus!
- ↑ Silesia to kopalnia, która znajduje się obok. Czasami wykorzystują pętle jako składowisko odpadów
- ↑ Osiedle Sarni Stok
- ↑ Oto efekt robienia z pętli autobusowych dzikiego parkingu
- ↑ Czytaj puszczali dwa normalne autobusy, które jechały za sobą
- ↑ 3, 30 i 50
- ↑ A no właśnie, niby
- ↑ Do dziś wiele ludzi tak na nią mówi
- ↑ Takiego wyniku nie ma nawet we stolicy
- ↑ W praktyce jednak dwójka i czwórka spóźniają się bardzo często z powodu korków w centrum. Reszta przez nie jeździ i nie cierpi z tego powodu
- ↑ Nie dotyczy trójki i dwunastki, bo nie jadą przez centrum
- ↑ Szkoda, że ten basen jest tak kiepski
- ↑ co ciekawe, mają pieniądze na kolejne budki dla kierowców
- ↑ 18,3 km
- ↑ Tak, to prawda
- ↑ Ciekawe jakie IQ mają ludzie z MZK?
- ↑ nie, nie chodzi, a tą Katowicką
- ↑ Czytaj: upośledzonych
- ↑ Tylko tysiąc różnicy
- ↑ Ciekawe dlaczego? Przecież to są ważne linie!
- ↑ Stroma jak Babia Góra nie ma co…
- ↑ Ciekawe czemu? Żeby nie dezorientować?!