Konstal 105Na
Pam-ta-ta-tam!
- Konstal 105Na o tym artykule
Konstal 105Na (stopiątka, kanciak, akwarium, po przeróbce kartofel) – Konstal 105N po lekkiej modernizacji[1], wyrób tramwajopodobny ze stajni Konstala, produkowany w latach 1975–1992. Najpopularniejszy taki pojazd w Polsce! Nie wiedzieć czemu, przecież to staroć. Może dlatego, że jest produkowany w Chorzowie i dawniej po każdym meczu na Stadionie Śląskim dawali gratis stopiątkę?
Pojazd wyglądem i wyposażeniem przypomina ciężarówkę do przewozu zwierząt, jednak z uwagi na brak zainteresowania wśród zwierząt bardzo często jeżdżą nim ludzie, którzy przypominają zewnątrz sardynki w klatce albo brojlery w puszce.
Przy okazji ten tramwaj jest jedyną rzeczą, w której Gorzów Wlkp. jest lepszy od Zielonej Góry, bo ten pierwszy ją ma, a Zielonej nie stać.
Wąskotorową wersją 105 jest oczywiście (znając nomenklaturę Konstala) 805.
Historia
W latach 1959 – 1969 produkowano w Konstalu tramwaje 13N, skopiowane z czeskiej Tatry T1, produkowanej na licencji belgijskiego tramwaju będącego przeróbką zaprojektowanego w 1929 roku amerykańskiego tramwaju PCC. Produkowano je tylko dla Warszawy, albowiem inne miasta nie były godne i musiały się zadowolić starożytnymi eNkami. W roku 1969 władze PRL uznały, że Warszawa ma dość trzynastek, za to reszta kraju rozpaczliwie wymaga wymiany taboru i zaczęto produkować stodwójki. W trzynastkach prądem sterował rozrusznik bębnowy wraz z przekaźnikiem samoczynnego rozruchu (tłumaczenie dla nie-inżynierów: automatyka lat 30-tych), w stodwójkach zastąpiony korbą, co bardzo spodobało się motorniczym, gdyż rozrusznik miewał swoje humory i czasami kręcił się nie w tę stronę co trzeba. Jednakże Konstal uznał, że stodwójki są be, wziął trzynastkę, przerobił jej okna, drzwi i przekładnie wózków, jednocześnie zostawiając nienaruszoną automatykę lat 30-tych, po czym nazwał wóz 105N i puścił na tory. Jakiś czas później poprawił to co spieprzył w prototypie (ale automatykę zostawił w spokoju, przez co do dziś czasem po naciśnięciu na hamulec wóz przyspiesza) i nazwał swe dzieło 105Na. W ten sposób tramwaj z elektryką pochodzącą z 1929 roku produkowano aż do 1992 roku.
Wygląd z zewnątrz
Za Gierka bardzo chciano nadgonić braki pomiędzy krainą szczęśliwości a zgniłym Zachodem. W tym celu ściągnięto najbardziej kreatywnych diezajnerów z RFN (konkretnie z Volkswagena), którzy za pomocą ekierki i dwóch ołówków zaprojektowali ponadczasową (pomimo upływu lat, 105 jest tak samo brzydki jak w 1979) sylwetkę wagonu. Bryła pojazdu to dziesięciościan z wycięciami na koła[2]. Z przodu ma jakiś badziew, teoretycznie przeznaczony do odgarniania śniegu. Na początku 2010 roku, kiedy wskutek globalnego ocieplenia zapanowała wyjątkowo sroga zima, okazało się, że gówno daje. Nawet pantograf nie jest połówkowy! Ha, ale lipa! Drzwi prawie w całości zrobione z szyby. Na górze czoła tramwaju są włożone dwie tabliczki – z numerem linii i pętlą. Po prawym boku również można zobaczyć numer linii (ale tylko w Krakowie).
105Na w środku
Jeden wielki syf! Podłoga w jakieś kropeczki (i to ma zwiększać przyczepność pasażerów podczas zakrętów?! Kit). Okna rozsuwane i dodatkowo bardzo w tym oporne. Drzwi się otwierają do środka, co oznacza, że jeśli ktoś stoi na schodach, to drzwi mogą mu przytrzasnąć buty. Możliwe, że na zawsze. Stopiątka ma szyberdachy (a właściwie plastikerdachy, z szybą ma to niewiele wspólnego)! Jeden z większych bajerów. Siedzenia są plastikowe i niewygodne. Rur do trzymania się podczas jazdy jest chyba wystarczająco. Informacja nie jest aktualna, gdy ktoś stoi w środku i ma za krótkie ręce, wtedy ma również wała. Często jeżdżą w nim żule i narkomani, czerwone odrapane szpetne krzesełka o wielkiej twardości zachęcają pasażerów do jazdy na stojąco.
Zachowanie
Jazda
Prędkość maksymalna wynosi 50 km/h, jednak w Poznaniu czasem przyspieszają do siedemdziesiątki, wówczas Konstal ledwo dyszy i się psuje i hamuje tak gwałtownie, że pasażerowie się przewracają i muszą być odwożeni do szpitala. Niekiedy jeżdżą 110 km/h, ale tak jest tylko wtedy, gdy motorniczy zwariuje. A co wtedy się stanie z tramwajem, już lepiej nie mówić.
Pam-ta-ta-tam
Z niewyjaśnionych przyczyn stopiątka wydaje głośny dźwięk „pam-ta-ta-tam”, zanim ruszy z miejsca. Tramwaj 13N, który w zasadzie jest stopiątką, tylko w innym pudle, takich dźwięków bynajmniej nie wydaje. Zajezdniowcy uważają, że za dźwięk odpowiada stycznik liniowy. Nie potrafią jednak odpowiedzieć, dlaczego rozlega się on cztery razy, a nie raz, ani też co to jest "stycznik".
Modernizacje
W latach 2000 nasze cudowne MPK Poznań stwierdziło, że Konstal 105Na w obecnym kształcie jest zbyt chuwy, więc należy stworzyć coś gorszego. Zleciła więc Murdertransowi zrobienie kilku podtypów:
- Moderus Alfa – gówno pierwszej klasy, produkowane od 2006 roku. Cechuje się dużą ilością plastiku i starą aparaturą ze stopiątki. Oczywiście wszystkie te Alfy wydają dźwięk „pampatatam” oprócz 4 zestawów, gdzie wmontowano chopperki. O dziwo zachowano starą konstrukcję, dzięki czemu moherowe berety mają dodatkową rozrywkę – wspinanie się po stopniach. Wcześniejsza wersja tego chłamu cechuje się zachowaniem starej stopiątki z wymienionym lekko wnętrzem, a bodaj 4 sztukom dorobiono z tyłu kabiny, oczywiście bez montażu dodatkowych drzwi. Słynne pam-pa-ta-tam jest obecne prawie we wszystkich tramach. Moderus Alfa tak się spodobał, że dziś jest eksportowany do Bimb w Szczecinie i Tram am Schlesien;
- Moderus Beta – wóz najnowszej generacji, bazujący na kontrsukcji starej stopiątki, któremu wywalono wszystkie bebechy poza drzwiami i dorobiono niskopodłogowy człon oraz gniazdo do karmienia smartfonów (bajer reklamowy), które potem okazało się tradycyjnym bajerem wmontowywanym przez MPK Wrocław do każdego nowego zakupu. Skrzypi i tłucze się na rozjazdach ale nie wiedzieć czemu nadal jest produkowany. Jego wrocławską wersją jest 205 WrAs.
Oczywiście by nie być gorszym od Poznania, Wrocław Przeciw Korkom wypuścił własne wersje z Protram. I po cha potem kupili te Moderusy Beta. Nie będzie o nich nic pisane bo już jest napisane: