Gliwice
Gliwice – miasto powiatowe w województwie śląskim usytuowane na krańcach dwóch największych polskich zadupi, mianowicie na zachód Górnośląskiego Związku Metropolitalnego i na północ od Rybnickiego Okręgu Przemysłowego. Siedziba Piasta wiecznie pijanego z powodu Czecha. Gliwice mogłyby zostać najbrzydszym miastem w Polsce, gdyby nie fakt, że odbudowano w czynie społecznym w Warszawę.
Władze
Gliwice to miasto, które rozwija się harmonijnie, a poczucie wyższości wśród mieszkańców nie bierze się z niczego. W 1993 roku władze w Gliwicach objął despota Zygmunt Frankiewicz, na którego w każdych wyborach głosuje zdecydowana większość Gliwiczan. Po latach można tylko tyle powiedzieć, że nie włada on biegle władzą wykonawczą.
Atrakcje i rozrywka
Zacznijmy od ul. Zwycięstwa, odkąd Piasta awansował do ekstraligi wyłączoną z ruchu, ponieważ i świętować nie ma czego. Z ruchu natomiast nie jest wyłączona linia autobusowa 32 prowadząca przejazdem do Zabrza. Spotykają się w niej często kibice Piasta i Górnika, choć po przetoczeniu się nawałnicy z puszek, butelek, min przeciwpiechotnych i niechcianych ciąż można śmiało powiedzieć, iż jest to miłość z wyboru. Kolejną dumą Gliwic jest tramwaj linii A4. Wagony obsługujące go są specjalnie malowane na biało z białym herbem Gliwic w środku. Nie posiadają też na skutek cięcia wydatków kół, które zastąpiły opony. Biorąc pod uwagę fakt, że pantografów też nie potrzebują w Gliwicach staliśmy się świadkami premiery szynobusu typu Translohr, którego Gliwicom zazdroszczą Stambuł, Madryt, Paryż, Neuchatel oraz Szopienice.
Swoje potrzeby (handlowe) rozradowani postępującym rozwojem cywilizacji mieszkańcy załatwiają w Balcerek Trade Center. Brzmi dumnie, prawda? Asortyment to głównie rzeczy podrabiane lub przemycone przez kogoś, kto odbywa już najprawdopodobniej wyrok 670 lat za przemyt w tajskim więzieniu z możliwością skrócenia odsiadki, która mu przysługuje już po 120 latach.
Niestety Dworzec PKP już tak wspaniały nie jest, choć koedukacyjna toaleta sprzed lat jest dziś chwalona przez środowiska nowej lewicy, jako pierwszy polski gender-kibel, w prawdziwie postmodernistycznych warunkach, o którym stanowią malunki kiboli oraz – rzecz jasna – samego Banksy'ego
Inną z atrakcji Gliwic są nie wątpliwie tak zwane "diabełki" na placu przed Urzędem Miejskim. Legenda miejska mówi, że 3 tańczące diabełki to nikt inny jak trzej lokalni mędrcy, pieczarka, bereza i wygodny wpatrujący się w kałuże na nierównym bruku, czekając przy tym na efekty promieniowania z pod płyty Rynku. Ich nagie tyłki mają zaś zachęcać gliwiczan do kopania w nie przy każdej nadarzającej się okazji (wyborów, referendów i inne tego typu happeningi.)
Na koniec tzw. okolica i klub Palmiarnia. To tam rasa biała osiąga swoje szczytowe możliwości biegowe, ale nie tylko ona. Jak mówią gliwiczanie „Chcesz zobaczyć, czy zółw biegnie, wpuść go do Palmiarni.”
Edukacja
W Gliwicach tak jak w innych miastach działa parę lepszych lub gorszych szkół, największa patologia skupia się wokół SP 16 na Trynku i GM 2 na Sikorniku, LO 1 z ludźmi przekroju „idiot-audiotele” i LO 8 szykujące kadrę sportowców a’la Lukas Podolski (bo tylko za granicą cię zauważą). Są tutaj także dwie uczelnie wyższe Politechnika Śląska i Gliwicka Wyższa Szkoła Przedsiębiorczości, na temat tej pierwszej wiadomo tyle, że każdy tam może studiować; zaś o tej drugiej to tyle, że ponoć studiuje na niej każdy tylko nie wiadomo kto.
Dzielnice
- Bojków – najbardziej egzotyczne miejsce w Gliwicach. Często zakorkowane przez traktory, kombajny, urządzenia rolne i zwierzęta uprawne (w poprzek).
- Brzezinka – metropolia. To w jej struktury w 1945 roku wstąpiła osada Gliwice.
- Czechowice – o dzielnicy tej jest głośno od kwietnia do września, tylko ze względu na jezioro i jedyną na świecie plażę na rozżarzonych węgłach. Później idzie w niebyt, jest to także wieś. Posiadają przystanek Czechowice Kąpielisko i Czechowice Kąpielisko Parking oddalone od siebie w linii prostej o pięć metrów.
- Kopernik – typowa PRL-owska dzielnica, swoje upodobania do klubów piłkarskich zmienia się tu sezonowo, w zależności od tego, która z najbliższych drużyn jest w Ekstraklasie.
- Łabędy – dzielnica, która uważa się za odrębne miasto i ma żal do Gliwic nawet za wyginięcie dinozaurów.
- Obrońców Pokoju – leśna dzielnica, gdzie wiewiórki udają przechodniów, a dziuple warsztaty samochodowe.
- Ostropa – kolejna wiejska dzielnica. Jest stadion IV-ligowego Carbo Gliwice i opuszczony szyb kopalniany, okupowany przez miejscowych przedstawicieli subkultury Joulle. Poza tym typowo śląskie nic
- Politechnika – inaczej Miasteczko Akademickie, znane z pijaństwa, narkomanii, gwałtów, czemu jednak towarzyszy wysoki odsetek czytelnictwa.
- Sikornik – dzielnica marudnych babć, dresów – ale ludzie i tak są tu mili.
- Sośnica – największa gliwicka dzielnica, w której odsetek pseudo-kibiców i napinatorów z KSG jest największy na świecie. Teren, z którego tamtejsza młodzież należąca do osiedlowego klubu sportowego urządziła Miejski Dom Kultury stylizowany na melinę. Miejsce, w którym dzieci rodzą dzieci, a napadnięty może nawet człowiek niewidzialny. Do tego wszystkiego najczęstszą dyscypliną sportu Sośniczan jest tzw. wpierdol, gdzieniegdzie nazywany zabawą w Za kim idziesz?. Ponadto młodzi mieszkańcy grający w piłkę nożną bardzo dosłownie rozumieją efektowne strzały w okienko.
- Stare Gliwice – dzielnica powstała, gdyż tak postanowili urzędnicy. Mieszkańcy jej nie chcieli, toteż została przeniesiona do Zabrza.
- Szobiszowice – ni pies to, ni wydra, ale cóż, cuda się zdarzają. Tak ogólnie trochę pasjonatów sportu się tam kręci. Są jednocześnie Piastolami, którzy są znani tu i tam z przyjaznych stosunków utrzymywanych z KSG i GieKSą. Z tego też powodu Szobiszowiczan łączy wyjątkowa miłość do tubylców z pobliskich Łabęd oraz Kopernika. Oni właśnie kochają nade wszystko Górnik Zabrze i bronią GKS-u Katowice niczym moherowe berety sławetnego krzyża.
- Śródmieście – inaczej Centrum, tam, gdzie najwięcej ludu i trybunów.
- Wilcze Gardło – nowobogacka acz wiejska dzielnica otoczona polami. Miejscowa legenda mówi, że Wilcze Gardło jest otoczone skwerem. Jego poszukiwania wciąż trwają.
- Wojska Polskiego – kolejna dzielnica sztucznie zainicjowana przez urzędników. Wszyscy skoszarowani tam bezrobotni nie będą jednak uzawodowieni.
- Wójtowa Wieś – następna z kolei wiejska dzielnica – dojechać tu można tramwajem linii A4 i karocą zaprzężoną w pojazdy marki Solaris Urbino 12 EEV
- Zatorze – w przyszłości centrum miasta. Miejsce częstych ustawek z powodu lokalizacji stadionu Piasta Gliwice(na Zatorzu stężenie piastoli = 100%) i dlatego, że kilkaset metrów dalej mieszkają już kibole z KSG.
- Zubrzyckiego – miejsce spotkań lokalnych gamoni i miłośników czarnego rapu z lat 80. To tam Paktofonika unosiła się ponad chodnikami.
- Żerniki – leśno-wiejska dzielnica domków jednorodzinnych, zadupie takie, że zające tam szczekają dupami i to po niemiecku.
Pseudodzielnice
Czyli miejscowości, które z nieznanych przyczyn roszczą sobie pretensje do bycia w granicach administracyjnych miasta, ktoś je machnięciem ołówka do niego przyłączył lub leżą w śląskiej czarnej dziurze i nie bardzo wiadomo, z której strony się do tej dziury dobrać.
Najbardziej znaną z nich jest Knurów. Ta 40-tysięczna mieścina o postnej nazwie ma uzasadniony żal do Gliwic, iż te nie należą do Rybnika, który z kolei nie należy do Katowic, a Katowice nie są miastem-siedzibą autochtonów śląskich. Jak donosi ukochana encyklopedia każdego internauty, w zapyziałym zapylonym Knurowie panuje klimat oceaniczny (pozdrowienia dla Jimbo Walesa). Jest też okoń, „okaz dębu szypułkowego”, a nawet jastrząb gołębiarz.
Inne miejscowości nie mogą się poszczycić takimi osiągnięciami jak klimat oceaniczny, mimo że Toszek jest zasobny w szpital psychiatryczny, o Rudzińcu wiadomo tylko tyle, że istnieje, Ornontowice są ojczyzną Telezajączka, zaś w Sośnicowicach ponoć grasuje puma.
Przyjaciele i wrogowie
Dla gliwiczan przyjaciółmi są wszyscy, którzy oferują im jakąś formę promocji, choć na promocję Gliwic nie wyłożą pieniędzy, gdyż są jeszcze biedniejsi i bardziej zacofani niż Warszawa. Takimi miejscowościami są czeska Karvina, gdzie bezpieczną przystań znaleźli kasjerzy pobici przez nieznanych sprawców w Irlandii (Tesco) oraz Mikołów, gdzie znajduje się Auchan.
Rybnik jest darzony sentymentem z powodu prądu, który jest stamtąd dostarczany do miasta. Oczywiście nie jest on potrzebny, gdyż w Gliwicach wszystko jest ekologiczne, zutylizowane i wycyzelowane do usranej kory, a zielona świadomość mieszkańców przekazywana z pokolenia na pokolenie, jednak wciąż przy garści kiełków jest uczestnikiem domowych pokazów o dobrach przestarzałych.
Sympatią cieszy się miasto wojewódzkie Opole. Dokładniej zaś od momentu, kiedy okazało się, że stojąca 20 lat po upadku komunizmu tablica pamiątkowa ku czci stalinowskiego politruka Janka Krasickiego oraz jego pomnik (obydwa obiekty odnowione!) znajdują się przy ulicy... Andersa [sic!]. Gliwiczanie słusznie uznali, że trafili wreszcie na kogoś głupszego od siebie. Nie wierzcie plotkom, iż ktokolwiek tu lubi Opole, bo jest miastem wojewódzkim i ma oddzielną rolę na Śląsku wobec Katowic.
Wrogowie
Odwiecznym wrogiem Gliwic są przebrzydłe i tyrańskie Katowice. Konflikt toczy się o opiekę nad lwem w śląskim zoo. Zwierzę już zaczęło mówić po polsku z silnym niemieckim akcentem, samo regularnie porządkuje sobie wybieg, a każdy nowy lwi miot jest coraz brzydszy. Gliwice oraz kilka innych miast protestuje przeciwko hanyskiemu drapieżnikowi. Odpowiedź spod Spodu jest jednak nieubłagana:nie fanzolić. Sprawę komplikuję fakt, że Ruch Autonomii Śląska fabrykował dowody na rzecz próby otrucia niemieckiej wrony przez Gliwice [potrzebne źródło]. Erika Steinbach przyjechała protestować do Gliwic z pejczem.
Knurów też za Gliwicami nie przepada, ale tylko dlatego, iż nazywają się Gliwicami. Gdyby w tej samej odległości leżały miejscowości o nazwie takiej jak np. „Sosnowiec”, „Czeladź” czy „Będzin” wszystko byłoby w porządku.
Zabrze – żadnego miasta nie cierpi się w Gliwicach, jak obrzydliwego, diabelskiego siedliska zła zwanego Zabrzem. Nie zgodziło się na dominację Gliwic i ostrzeliwało przez kilkanaście lat miejscowe okna strzałami z piłki stojącej w wykonaniu Włodzimierza Lubańskiego. Niestety, Gliwic nie było stać na swojego Roberto Baggio, tak więc napięcie trwa.
Znani Gliwiczanie
- Agata Buzek – to ta z TVN-u. Najpiękniejszy nerw szczękowy Polski.
- Jerzy Buzek – były premier, który wyemigrował za pracą do Unii, cieszy się wielkim szacunkiem, choć wspominając jego rządy i reformy nikt nie wie za co. Premier miał olbrzymie szczęście, że po nim przyszedł
Rywin do Michnikado władzy Sojusz Lewicy Demokratycznej. - Zygmunt Frankiewicz – El Comandante polskiej sceny politycznej, dożywotnio ma zapewnioną funkcję niepodzielnego króla Gliwic.
- Łukasz Podolski – słynny niemiecki piłkarz reprezentacji Niemiec w piłce nożnej, który w każdym spotkaniu strzela gole naszym.