Emdegger – barwny surrealista o twardym charakterze i ponadprzeciętnej inteligencji, co zresztą widać w jego pracy. Jego twórczość, w której właściwie brak dzieł słabych, pokazuje styl nie do podrobienia, a przy tym wygląda jak zaproszenie do szalonej zabawy z czytelnikiem.
Pisarz ten opanował do poziomu mistrzowskiego mieszanie intelektualnego humoru z łatwo kojarzonymi motywami. Dzięki temu wśród jego odbiorców znajdą się osoby nie tylko wymagające, ale też ci, którzy śmiech traktują lekko jak czekoladkę. W każdym tekście wylewają się litry surrealizmu i absurdu (np. Koleją przez Saharę), również w tematyce tak pozornie odmiennej jak Armia Czerwona czy Nieznany sprawca ukazujące zarazem obszerną wiedzę autora. Dlatego twórczość Emdeggera potraktujcie jak menu w restauracji, gdzie wybieracie upatrzone danie, które pożera się w chwilę i delektuje się tym połączeniem różnych motywów i humoru, a które do tego zawsze charakteryzuje unikatowy smak.
Zapraszamy do lektury!
Weekend z pisarzami
|
|
Osoby: urzędnik, klient, sekretarka, referent i ktoś zdaje się jeszcze.
Scena I
Poranek. Do biura ogłoszeń kieruje się starszy człowiek ok. 60 lat, ubrany staroświecko, ma sumiaste podwinięte do góry wąsy, łysiejący. Trzyma walizkę w ręku, jest lekko spocony. Mimo że drzwi do biura są otwarte na oścież, puka. W środku siedzi kobieta w mniej więcej jego wieku powolnie pisząca na klawiaturze komputera. Krzesło za głównym biurkiem jest puste, widać dodatkowe drzwi w pokoju. Klient grzecznie mówi dzień dobry i pyta, czy może wejść. Cisza, kobieta nie odpowiada, pisząc dalej. W końcu zza dodatkowych drzwi wychodzi nieco otyły i siwiejący brunet, w kraciastej niemodnej koszuli, twarz niewyraźna. Przekroczył już najpewniej pięćdziesiąty rok życia. Zaczyna się rozmowa.
Urzędnik: Dzień Dobry, proszę wejść.
Klient: Ach, dziękuję, pukam, i pukam, a ta pani nie odpowiada.
U: Nic nie szkodzi, tu wszystko i tak załatwiam ja. Och, ten okropny ból pleców...
K: Plecy, plecy, moją znajomą w 1986 bolały plecy, proszę sobie wyobrazić, biedna kobieta, czuła się bardzo źle. Pan też taki biedny, mam nadzieję, że nie czekał pan na mnie długo, dochodząc?
U: Mógłby być pan nieco wcześniej, gdyż dochodziłem 6 minut.
Losuj kolejne
|