J-rockowcy: Różnice pomiędzy wersjami

Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru
M (Przywrócono przedostatnią wersję, jej autor to JohnAvery. Ofiarą rewertu jest 188.125.137.108.)
M (Rekat.)
Linia 16: Linia 16:


{{subkultury}}
{{subkultury}}
[[Kategoria:Subkultury]]
[[Kategoria:Subkultury Rockowe/Metalowe]]

Wersja z 19:56, 15 paź 2011

Pełen mhrok i bajera. Nawet Japończycy przepraszają za j-rockowców.

J-rockowcy – plaga drugiej połowy pierwszego dziesięciolecia XXI wieku, rozrastająca się wprostproporcjonalnie do dostępności internetu w polskich wsiach. Żywe kopie japońskich gwiazd muzyki, silnie inspirowane lookiem postaci z mang i anime. Na przedstawicieli owej subkultury składa się głównie młodzież gimnazjalna, z lekkim przedłużeniem na wczesnolicealną. W skrajnych przypadkach braku adaptacji społecznej, stylizowanie się na japońskiego pajacyka trwa do wieku około 20 lat.

Wygląd

Znajdź jedną kobietę. Nie przejmuj się, nie tylko ty nie potrafisz.

Podobnie jak Fred Durst czy Tede, fani j-rocka cierpią na syndrom zaburzenia identyfikacji rasowej. W celu upodobnienia się do mieszkańców ich świętej ziemi nakładają na twarz minimum kilka centymetrów tapety. Obowiązkowym zabiegiem jest wymalowanie oczu tak, by wyglądały na skośne. Prawdziwy j-rockowiec miał na głowie i obliczu co najmniej 20 kolorów, nie licząc odcieni. Fryzury bardzo przypominają stylistykę emo, z tą różnicą, że są one wielokolorowe. Gdy przykładowy j-rockowiec jest do nich porównywany, wpada w skrajne oburzenie i dostaje padaczki. Ubiór fana j-rocka sprowadza się do starojapońskich, klasycznych szmat stylizowanych na nowoczesne. Często pojawiają się też tandetne dodatki zakupywane hurtowo na odpustach i jarmarkach.

Mężczyźni

J-rock posiada tylko i wyłącznie stylistykę dziewczęcą. Legendy głoszą, iż niegdyś mężczyźni również posiadali swoją stylistykę j-rockową, lecz zatraciła się ona z czasem wtapiając się w żeńską. Na dzień dzisiejszy niemożliwym jest określić płeć delikwenta, ponieważ w tym gatunku obie płcie wyglądają tak samo.

Zajęcia

Plik:Jaranie się Japonią.jpg
Nie wszyscy to lubią

Długie dni fani j-rocka spędzają na jaraniu się kolejnym japońskim zespołem muzycznym, pochłanianiu filmów anime[1], czatowaniu na tysiącu for oraz cykaniu sobie foć na portale społecznościowe. Każdy młodociany fanatyk kultury japońskiej musi obowiązkowo umieć, a przynajmniej myśleć, że umie rysować mangę. Niezależnie od stopnia zaawansowania technicznego oraz stopnia ukończenia pracy, twórczość fanów j-rocka trafia na wszelkie możliwe fora oraz portale dla młodych, że tak zażartuję, artystów. W przerwach pomiędzy tymi jakże kreatywnymi i rozwojowymi zajęciami, j-rockowcy udają, że uczą się japońskiego. W tym wypadku język ogranicza się do zwrotów typu kawaii desho!, gomene, hentai, arigato i bishonen. Dodatkowo większość j-rockowców obowiązkowo posiadać musi fotobloga, na którym lansuje się w nowo nabytych ciuchach i dodatkach. Jego nazwa zaczerpnięta zazwyczaj jest od ulubionego bohatera anime i zawiera japońskie mądrości ludowe w nagłówku. W ramach projektu „Monokulturowość i Tradycja”, ich lokalna popularność skutkuje często wpierdolem ze strony przedstawicieli osiedlowej arystokracji.

Przypisy

  1. TO NIE JEST, KCenzura2.svg, CHIŃSKA PORNOBAJKA, pamiętaj!