NonNews:Iran vs. Angola (Mundial 2006)

Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru

Hyhyhy... yhyhyhy... NIEEEE!!!

Paweł Janas na wspomnienie czarnych Angoli

Mecz Iran vs. Angola (Mundial 2006) rozpoczął się 21 czerwca o godzinie 1600. Angolczycy zjedli przed meczem (od czasu poprzedniego meczu, ściślej mówiąc) po pół bułki na łeb. Irańska drużyna wystąpiła ze znakiem zagrożenia skażeniem nuklearnym na klatkach piersiowych. Zekalanga, Zekalanga – powtarzał komentator, jakby ten zawodnik faktycznie był z Afryki. Już od pierwszych minut Iran grał w dziesiątkę, po tym, jak wymieniono zawodnika, który zawsze grał, a żółtodziobowi wstawionemu na jego miejsce nikt nie podawał. A w ogóle w drużynie Iranu jest tylko jeden chrześcijanin, Boga oni w sercu nie mają i przegrają sromotnie. W 20 minucie nie dało się oglądać, bo ciągle kogoś znosili z boiska; i to atakujących Angolczyków, żeby było śmieszniej. Do trzydziestej minuty Irańczycy, albo może Angolczycy, tworzyli mnóstwo akcji, mieli nawet cztery rożne pod rząd, ale niczego nie wykorzystali oprócz czasu antenowego.

Do przerwy był bezbramkowy remis ze wskazaniem na Iran, choć bez przeciwskazań co do Angoli. W przerwie meczu na Polsacie Sport dało się po raz pierwszy słyszeć Hity na Mundial, czyli cykl niedopracowanych muzycznie zaśpiewek, zachęcających naszą reprezentację do dzielnej gry na tych zawodach. Musztarda po obiedzie, bo Polacy właśnie wyjeżdżali z Niemiec.


Szablon:Stubspo