Linkin Park

Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru
To zdjęcie a dokonało zdrady swej świętej powinności zapoznawania czytelnika z wyglądem całego zespołu i podle pokazuje nam tylko jak wygląda trzech członków. Wstyd i hańba!

– Jeżeli ktoś nosi spodnie od dresu i bluzę Mayhem, to jest pozerem-metalowcem, czy pozerem-dresem?
– Jest z Linkin Park.

Najlepsza definicja zespołu

Linkin Park[1] (ang. Linkujący Park), tudzież LP – amerykański zespół dziwacznometalowy… Choć kto ich tam wie. Jedna z największych gwiazd początku XXI wieku, która, jak to gwiazdy mają w zwyczaju, zgasła szybko i tragicznie, nadając przy tym LP status legendy (czyli tak samo, jak w przypadku Queen, Joy Division i Nirvany). Wywołuje różnorakie reakcje, od uwielbienia, po bolesny ryk cierpienia. Zdaniem wielu Linkin Park skończyli się na Kill 'Em All Meteorze, lecz in the end, it doesn't even matter!

Członkowie (zarówno ci żyjący, jak i nie do końca)

Mike Shinoda i Phoenix w Pytaniu na Śniadanie. Nie, to nie jest fotomontaż.

Mike Shinodaraper grający również na wieśle, pianinie, syntezatorze, samplerze, instrumentach smyczkowych i czym tam się jeszcze da, komponuje, pisze teksty, udziela wywiadów w Pytaniu na Śniadanie[2], rysuje grafiki, z czasem zaczął śpiewać. Z pochodzenia Japończyk. Od jakiegoś czasu dorabia jako jutjuber na Twitchu, grając w Among Us i bawiąc się syntezatorem tworząc docenianą przez krytyków muzykę instrumentalną. W wolnym czasie pisze piosenki do ruskich filmów science-fiction[3]. Nie dajcie się na to nabrać, tak naprawdę jest dyktatorem narzucającym Linkin Park wszystkie swoje pomy… O rany, Mike Shinoda?! Tutaj?! Niemożliwe! Nie, zostaw ten nóż, zostaw, nie…!

Chester Benningtonmartwy wokalista, który zapewnił zespołowi status legendy. Krzyczał dłużej od rodziców, czasem pograł też na gitarze lub bębenkach, ale nie za często. Takie przyjemności trzeba racjonować fanom. Karierę muzyczną zaczynał jako sprzedawca w Burger Kingu, gdzie jednak nie zdobył rozgłosu, więc przeniósł się do hardrockowej grupy Grey Daze. Chłopaki wydali dwa albumy, które cieszyły się sporą popularnością wśród rodzin członków zespołu. Ostatecznie porzucił Grey Daze na pastwę losu i dołączył do ekipy LP. Tak naprawdę żył w cieniu Mike'a Shinody, który… O nie, to znowu Mike Shinoda! Nie znowu, zostaw mnie, nie…!

Brad Delsongitarzysta, któremu słuchawki przyrosły do uszu. Słynie z kiepskiej pamięci, więc by się nie pomylić na koncertach, darował sobie granie solówek. Pamięć ma doprawdy tak złą, że zapominał o sesjach nagraniowych i na kilku albumach słychać go wcale, lub też w ilościach nie zagrażających życiu lub zdrowiu. W kilku piosenkach na Hybrid Theory zagrał na basie, a w jednym utworze z Living Things dano mu nawet zaśpiewać, lecz in the end it doesn't even matter!

Joe HahnDJ, który nauczył się reżyserować teledyski. Jest Koreańczykiem, który w pewnym momencie poczuł tęsknotę za ojczyzną (południową) i został jurorem w teleturnieju Superband, gdzie wybiera nowe gwiazdy k-popu. Swego czasu wyreżyserował jakiś film akcji, który pokazał kolegom z Linkin Park. Zrobiło im się trochę żal Joe'go i na otarcie łez nagrali mu ścieżkę dźwiękową.

Rob Bourdonperkusista, który zaczynał podbój świata jako pianista. A, że mu się nie podobało, to mama załatwiła mu korki z Joey'em Kramerem, perkusistą Aerosmith. Tak więc przechodził od zespołu, do zespołu, aż wylądował w Linkin Park.

Dave Farrell, tytułujący się Phoenixbasista, który nie bardzo wierzył w sukces zespołu. Do tego stopnia, że przed wydaniem pierwszej płyty, Hybrid Theory, odszedł i wyruszył w trasę z grającą chrześcijańskiego punk rocka kapelą Tasty Snax. Świata nie zawojował, a koledzy w tym czasie stali się jednym z najpopularniejszych zespołów świata. Phoenix zwietrzył kasje i wykonał błyskawiczny powrót, lecz od tej chwili żaden z albumów grupy nie powtórzył sukcesu Hybrid Theory. Przypadek? Nie sądzę…

Mark Wakefield – pierwszy wokalista zespołu, który wtedy nazywał się jeszcze Xero. Gdy grupa nie mogła znaleźć wydawcy, katapultował się. A potem pojawili się Chester, chłopaki nagrali Hybrid Theory i pojawiła się światowa sława. Tak naprawdę do odejścia zmusił go Shinoda i… Nie, tylko nie Mike Shinoda! Nie…! Tylko nie wiertarką!

Nikomu Nieznani Basiści, czyli NNB – seria basistów zastępujących Phoenixa. NNB nie są znani z nazwisk, ich twarze skrył kurz dziejów, a jednak ich muzykę słuchamy do dziś. Cześć ich pamięci!

Kwestia nazwy i ewolucja zespołu

Linkin Park nie zawsze Linkin Parkiem byli. Wyewoluowali oni bowiem z twórczo nazwanego zespołu Xero (inspiracja kserem możliwa, lecz niepotwierdzona). Po tym, jak z grupy odeszli Mark (wokal) i Phoenix (bas), a w ich miejsce pojawili się Chester i zastępy NNB, zdecydowali się na nowa nazwę, Hybrid Theory (z racji tego, że lubili mieszać gatunki). Długo się tą nazwą nie pocieszyli, bo okazało się, że gdzieś ktoś już tę nazwę zajął… Wtedy też Mike dostał olśnienia. W jego mieszkaniu przy ulicy Stocker Street, gdzie zespół miał próby ściany były cieniutkie, a sąsiedni po godzinie dziesiątej w nocy zaczynali gorąco dopingować grupę krzykami, jacy to są beznadziejni i że brzmią jak zarzynane w rzeźni zwierzęta. Wzruszony tymi komplementami Mike zaoferował nazwę Ten PM Stocker, czyli „Zwierzęta Rzeźne o Dziesiątej Wieczorem”… Chłopaki jednak woleli jednak pomysł Chestera i zdecydowali się na Lincoln Park (od Lincoln Park, gdzie mieszkał wokalista), lecz, o złośliwy losie! I taki zespół już istniał! Grupa miała już wyraźnie dosyć przeprawy z wymyślaniem nazwy i wolała skupić się na graniu muzyki, więc zamienili kilka literek i wyszło im Linkin Park. Równie bez sensu, co chwytliwe, lecz in the end it doesn't even matter!

Muzyka

Piękni i młodzi… choć może po prostu młodzi

Zespół sięgał w swej twórczości po następujące gatunki: nu metal, rock, metal alternatywny, hard rock, rock alternatywny, rap metal, rap rock, rock elektroniczny, heavy metal, piano rock, electro house, rock gotycki, trip-hop, dance rock, electropop, rock industrialny, metal industrialny, rapcore, electronica, pop rock, punk rock, folk rock, indie rock, space rock, hip-hop, R&B, dubstep, techno, rock progresywny, soft rock, power ballad, rock eksperymentalny…[4] Co też zawiera się w fachowo brzmiącym słówku „crossover”.

Gatunki zmieniali z częstotliwością skarpetek, co dla jednych jest przejawem nijakości i braku określenia się, a dla innych poszukiwaniem najlepszego możliwego brzmienia. Dobra rada dla osób postronnych - nie starajcie się zrozumieć sporu między fanami, a antyfanami LP, wszakże in the end it doesn't even matter!

Moda

W początkowym okresie działalności Linkin Park byli propagatorami mody numetalowej. Stanowiła ona mało przyjemne dla oczu połączenie elementów dresiarskich hip-hopowych z metalowymi, co miało sprawiać wrażenie, że jest się równocześnie bogatym i bezdomnym. Mówimy tu więc o workowatych spodniach, luźnych bluzach, czapeczkach z daszkiem, ciężkiej biżuterii, wytatuowanych płomieniach, dodających młodzieżowego uroku okularach i włosach we wszystkich kolorach tęczy (zielony, czerwony, żółty)… Po wygaśnięciu mody na nu-metal chłopaki z namysłem spojrzeli w lustro i zrozumieli, że może jednak nie tędy droga, a ich wygląd stał się bardziej znośny dla oczu.

Największe przeboje

  • One Step Closer – najbardziej kiczowata piosenka LP, do tego stopnia, że nawet Chester jej nie lubił. Przy okazji ich pierwszy wielki przebój. W teledysku zespół oświetlony na zielono odprawia niebezpieczne rytuały w metrze z udziałem malowanych, lewitujących mnichów, a Chester zmienia koszulki co średnio 10 sekund, po czym lata głową w dół… Przez kilka chwil pojawia się nawet jeden z NNB! A wspominałem już, że wyreżyserował go gość od filmów pornograficznych?[5]
  • In the End – piosenka znana z teledysku pełnego animacji, przy których twórcy Wiedźmina 3 z pewnością by się pocięli, choć nawet nie są emo. Latające wieloryby z pięcioma pletwami, wyrastające zewsząd chwasty oplatające Mike'a, który się teleportuje, powstające kamienne olbrzymy rodem ze starożytnego Egiptu, Chester z zielonymi włosami… Nie pytajcie, jak oni to wymyślili. Przy okazji utwór z gatunku tych, które znasz, lub nie wiesz, że je znasz.
  • Papercut – zespół przeżywał okres niezdrowej fascynacji rzeczami dziwnymi, co doskonale ilustruje zarówno tekst, jak i teledysk. Najprawdopodobniej jest to ilustracja poezji Kurta Cobaina. Amerykańscy naukowcy wciąż debatują nad związkiem tytułu z utworem.
Zespół nie był w stanie przewidzieć wszystkich form uznania swojej twórczości, takich, jak ta.
  • Crawling – piosenka znana z tego, że stała się memem. A poza tym Chester śpiewa tam tak, jak nawet Freddie Mercury nie potrafił. Oczywiście memy z owadami, plastikowymi dinozaurami i Shrekiem przysłaniają takie nieistotne fakty jak to, że jest to naprawdę niezły utwór…
  • Somewhere I Belong – Chester poszukuje miejsca, w którym mu dobrze. Założenie było takie, że miał to być Burger King bardzo fajny zespół Linkin Park, który otworzył na niego swe serca, lecz gdy się chłopak trochę bardziej zastanowił, to po wydaniu płyty rozkręcił karierę solową.
  • Numb – ich najbardziej znana piosenka, mająca w YouTube piętnaście razy więcej wyświetleń niż „Przez Twe Oczy Zielone”. Opowiada o odrętwieniu. Swego czasu hymn emo, gdy jeszcze gatunek ten nie był zagrożony wymarciem.
  • Breaking the Habit – panom zabrakło pomysłów na teledyski, więc zrobili z niego anime. Krytycy się cieszą, publiczność się cieszy, zespół się cieszy, $ leci… A gitary zgubiły się, ustępując miejsca syntezatorom. Wtedy jeszcze nikt nie wiedział, co się święci…
  • Faint – czyli o byciu słabym. Autobiografia ze smyczkami w tle. Zespołowi kończył się opłacony w studiu czas, a nie chcieli dopłacać, więc trwa nieco ponad dwie i pół minuty.
  • What I've Done – Chester powtarza w kółko „co ja zrobiłem”, doskonale obrazując, co o albumie Minutes to Midnight myśleli fani nu-metalu.
  • Leave Out All the Rest – elektroniczna ballada odpowiadająca za serię zawałów fanów zespołu, którzy ograniczyli się do numetalowych brzmień. Celem kręcenia teledysku wszechczasów zespół, we współpracy z NASA udał na skraj galaktyki supernowoczesnym statkiem kosmicznym, jednak panowie coś zepsuli i uderzyli w gwiazdę. Wszyscy już myśleli, że grupa kopnęła w kalendarz, gdy nagle znów pojawiła się na koncertach. Do dziś nie wiemy, jak to zrobili, acz zwolenników zyskuje teoria spiskowa głosząca, że LP nigdzie nie polecieli, a teledysk nagrali w studio, używając efektów specjalnych.
  • New Divide – piosenka do filmu o Transformersach opowiadająca o Nowym Podziale. Czym był ów Nowy Podział? Otóż po wydaniu Minutes to Midnight fani zespołu podzielili się na tych, którzy pokochali poszukiwanie przez zespół nowych brzmień, oraz tych, którzy uważają, że Linkin Park skończyli się na Meteorze.
  • The Catalyst – panowie skrzyżowali rocka z techno, robiąc z tego progresywne dzieło. Krytycy zachwyceni, fani zdziwieni. A w teledysku Chester stosuje starożytną, chińską sztukę śpiewania pod wodą. Tekst jest skierowaną do Boga prośbą o uratowanie zespołu przed spłonięciem w ogniu tysiąca słońc, za grzechy ich dłoni, języków, ojców i młodości. Na ustosunkowanie się Boga do niniejszych życzeń czekamy po dziś dzień.
  • Bleed It Out – pogodna piosenka o kimś kto wykrwawia to, kopiąc głębiej, by wyrzucić to za siebie. Legenda głosi, że Mike pisał tekst kilkadziesiąt razy, jednak kolejne wersje spotykały się z chłodnym przyjęciem zespołu. W końcu, po setnym razie, chłopaki ulegli i nagrali tę piosenkę, a żeby się długo nie męczyć, oparli ja na powtarzającym się riffie, który gra przez nie całe trzy minuty. A fani byli zachwyceni.
Fascynacja piosenką „Burn It Down” znacząco wpłynęła na architekturę Paryża
  • Burn It Down – sympatyczna piosenka, którą ktoś posłuchał około godziny 18:20 dnia 15 kwietnia roku pańskiego 2019 w katedrze Notre-Dame w Paryżu. Zakończenie tej historii jest nam wszystkim doskonale znane. Varg Vikernes był dumny.
  • Castle of Glass – zespół dał Mike'owi mikrofon i instrumenty, by ten wyszalał się tworząc pełen mocy rap. Gdy wrócili do studia, okazało się, że mają elektroniczną balladę country, w której raper zaśpiewał i zagrał na sakshornie. Skąd wziął ten instrument? Tego niestety nie wiemy. Swoja drogą, Filharmonia Wiedeńska do dziś poszukuje osobnika, który napadł na sakshornistę i porwał mu instrument.
  • Final Masquerade – los lubi być przewrotny, więc najsłynniejszą piosenką z najcięższego albumu LP została syntezatorowa ballada skrzyżowana z hard rockiem. Przy tym (bez cienia złośliwości) bardzo fajna.
  • Heavy – piękne i wzruszające przemyślenia o depresji. Utwór, którego nazwy każdy fan wstydzi się wypowiadać. Istnieje tylko jedna grupa osób, którym się podoba. Nazywają się Linkin Park.
  • One More Light – tytułowy utwór z albumu tak złego, że część zespołu odeszła z tego świata po usłyszeniu opinii na jego temat. Przy czym rozczarowani będą ci, którzy spodziewają się toksycznego wyśmiania tej piosenki. Wyjątkowo nie jest ona tandetnym popem, ale naprawdę pięknym kawałkiem. Ale żeby nie było za słodko, to Mike zapomniał zaprosić do studia Roba i nagrali to bez perkusji.

Obiektywnie przedstawiona dyskografia

Hybrid Theory

Płyta, która doprowadziła do szczytu popularności tworu zwanego się nu-metalem. Panowie grają ostro i buntowniczo, co przypadło do gustu publice, która wykupiła ją w liczbie kilkudziesięciu milionów egzemplarzy. Chłopaków bardzo zdenerwował producent, który wymagał, by zespół powtarzał nagrania[6]. Wkurzony Chester chwycił za mikrofon i podzielił się ze światem odrobiną swojej głębokiej i jakże refleksyjnej poezji:



Cquote2.svg

Zamknij się, gdy do ciebie mówię! Zamknij się! Zamknij się! Zamknij się! Zamknij się, gdy do ciebie mówię! Zamknij się! Zamknij się! Zamknij się! Zamknij się!
Cquote2.svg

— Linkin Park, utwór „One Step Closer”

Z racji robienia zawrotnej kariery podróżowania z Tasty Snax przez Phoenixa, na basie grać musieli NNB. Jednak, by czasem ktoś nie zaczął ich rozpoznawać, po instrument chwycił Brad i w większości utworów to właśnie on wydaje niskie dźwięki. W międzyczasie Mike zobaczył, leżącą na ziemi gitarę i tak się w niej zakochał, że też postanowił na niej zagrać.

Teksty poruszają problemy młodych ludzi oraz całości społeczeństwa. Zwierają między innymi nawoływanie do poddania się w tej grze, zanim ktoś cię z niej wyłączy i okryje twoje imię wstydem, a także skierowane do świata pytanie, czy mam schować dumę przed złymi snami? Ostatecznie panowie stwierdzają, że to jakbym był paranoikiem patrzącym przez ramię i to jakbym miał huragan szalejący w głowie, choć osobiście czuję się dotknięty tymi oskarżeniami. Ostrzegają również słuchacza, że jest wewnątrz mnie coś, co wciąga mnie głębiej, pod powierzchnię, konsumując, dezorientując. Choć piszący te słowa nie czuje się konsumowany, to jednak zespół pragnie przekazać światu, że niebo odbezpiecza się i uderza tak, że nie możesz się obronić, a następnie członkowie LP pozostają w upadku błędu zbyt wolni, by zareagować. Całość albumu podsumowuje stwierdzenie, które przeszło do języka potocznego (czytaj: stało się memem): in the end, it doesn't even matter!

Inspiracja LP do stworzenia Meteory

Meteora

Co wiedzą nawet dzieciatka, miliony sprzedanych egzemplarzy płyty przekładają się na dużo $. Chłopaki postanowili więc ruszyć utartym przez Hybrid Theory szlakiem, który doprowadził ich do biura podróży, które oferowało im wycieczkę w góry w krainie oliwy, bezrobocia i zadłużenia z angielska zwane „Meteora”. I wtedy Mike pomyślał, że to wcale nie jest taki głupi pomysł, tyle, że zamiast oglądać Meteory, zrobili Meteorę.

Z racji, że LP grali nu-metal, a nu-metal właśnie umierał, postanowili być oryginalni, poprzez wlatanie do swojej muzyki instrumentów, jak doskonale wszystkim znane shakuhachi oraz intensyfikację obsesji Mike'a na punkcie klawiszy. Wtedy jeszcze nikt nie przewidział, do czego ona doprowadzi…

Teksty opowiadają o niemożności spełniania oczekiwań, byciu słabym, zrywaniu z nałogami, poszukiwaniu miejsca, w którym można czuć się dobrze, odkrywaniu przez świat osobistych sekretów, o tym, że nikt nie słucha… Zaraz, zaraz! Jakim prawem twierdzisz, że to piosenki dla nastolatków?! Bzdura. Dlaczego więc w Meteorze zakochali się emo? Cóż, in the end, it doesn't even matter!

Minutes to Midnight

Okręt zwany nu-metalem nabierał wody tak długo, aż poszedł na dno. Wraz z nim sławy takie jak Limp Bizkit, czy KoЯn. Linkin Park nie zamierzali jednak iść na dno razem z nimi i wskoczyli do szalupy nazwanej twórczo Minutes to Midnight. Przemierzając w niej ocean showbiznesu, Chester pokrzyczał trochę „What I've Done“, widząc, jak jego dawni fani znikają za horyzontem, a dzielna załoga skierowała się w kierunku rocka alternatywnego a'la U2. Długa tułaczka po wodach zwątpienia sprawiła, że zbuntowani chłopcy uspokoili się, nagrywając ballady. Mając dużo wolnego czasu Mike pielęgnował swój związek z klawiszami i zaczął śpiewać (a rapować prawie przestał), podczas gdy Brad nauczył się nawet grać solówki, czego jednak szybko zapomniał. Ostatecznie, LP dotarli do brzegu, lecz już bez większości fanów. Smutne, ale in the end, it doesn't even matter!

A Thousand Suns

Panowie nie przejęli się zbytnio odpływem liczby swoich zwolenników i kontynuowali eksperymenty spod znaku tysiąca słońc.

Romans Mike'a z klawiszami od dłuższego czasu wisiał w powietrzu. Teraz jednak dyktator szef zespołu postanowił, że nowa płyta (jak na niedawnych metalowców przystało) będzie pełna progresywnych eksperymentów. Tak więc zapomniał przypomnieć Bradowi o tym, że nagrywają płytę i ten się na niej praktycznie nie pojawił. Następnie Mike sterroryzował delikatnie przekonał Phoenixa, by ten nie przesadzał z grą na basie. Koniec końców chwycił syntezator i urządził sobie z Joe'm zawody w tworzeniu możliwie najdziwniejszych rzeczy. Otrzymaliśmy więc przemowy Roberta Oppenheimera[7] i Martina Luthera Kinga[8] z podłożoną muzyczką, techno, trip-hop, industrial, instrumentalne kompozycje i wieńczącą wszystko akustyczną balladkę. Po zakończeniu prac Joe i Mike byli z siebie bardzo zadowoleni. Badacze do dziś próbują powiązać fakt wydania A Thousand Suns z drastycznym spadkiem populacji fanów LP. Nawet jeśli, to chyba nie zniechęciły ich teksty? Dla przykładu podajemy cały tekst jednej z piosenek:



Cquote2.svg

持ち上げて

解き放して

Cquote2.svg

— Linkin Park, utwór „Jornada Del Muerto”

Równocześnie w Chesterze obudził się poeta wybitny, niczym Grzegorz Ciechowski.



Cquote2.svg

I w przypływie światła, które oślepiło każdego anioła,

Jakby niebiosa zostały pochłonięte przez gwiazdy.

Poczułeś ciężar gwałtownej łaski spadając w pustą przestrzeń.

Nie było tam nikogo, kto mógłby złapać cię w ramiona.

Cquote2.svg

— Linkin Park, utwór „Iridescent”

Fanów metalu pocieszał fakt, że in the end, it doesn't even matter!

Living Things

Eksperymenty, choć zachwycały krytyków, to rozczarowywały fanów. Linkin Park rozpisali więc równanie:

Dla osób mniej zorientowanych w matematyce oferujemy również wersję humanistyczną: eksperymenty oznaczają mniej fanów, a to oznacza mniej pieniędzy.

Tak więc narodziła się płyta Living Things, która skakała od ciężkich, hardrockowych brzmień do smętnych spokojnych ballad. W jednej piosence śpiewający Mike czule radzi przyjacielowi, by nie płakał nad nieprzemierzonymi ścieżkami, w drugiej rapuje, że nigdy się nie płaszczy i nie wycofuje… W ogóle, przypomniał sobie jak rapować. Do tego potężne przeboje w postaci „Burn It Down” i „Castle of Glass”, a całość okraszona potężną dawka elektroniki. Efekt? Z jednej strony dużo $, a z drugiej większości starego elektoratu nie odzyskali, acz przecież in the end, it doesn't even matter!

The Hunting Party

LP zrozumieli, że lepiej sprzedaje się mocniejsze granie, tak więc nagrali płytę cięższą od plecaka pierwszoklasisty. Zaprosili na gościnne występy różnych wielkich, lecz nieco przeterminowanych artystów, jak Tom Morello, czy Տարոն Վարդանի Մալաքյանur we własnej osobie. Tytuł płyty (pol. Partia Myśliwska) stanowi jedną z fundamentalnych tajemnic muzyki. Panowie znów głośni i gniewni, krytykom się to spodobało, fani zachwyceni, a jednak płyta słabo się sprzedała. Mike wyciągnął z tego pewne wnioski, ale in the end, it doesn't even matter!

One More Light

Wnioski Mike'a brzmiały: skoro ciemnemu ludowi spodobało się mocne granie, to nagramy płytę z popem!

Album ten chcieliby wymazać z pamięci nawet psychofani. Brad tak się zmęczył ostrym graniem na The Hunting Party, że na płycie się nie udzielał. Mike był tak przekonany o słuszności swojej wiekopomnej wizji, że powiedział Phoenixowi i Robowi: „jeśli przyjdziecie do studia, przyjdę do waszych domów i potłukę wazony” „nie musicie przychodzić nagrywać, dam sobie radę”. Następnie podstępem podsunął Joe'mu grę Street Fighter, a ten zatracił się w niej na dłuższy czas. Głos Chestera, ciut zdewastowany uzależnieniem od alkoholu, narkotyków i ciągłego krzyczenia na koncertach przestał działać, lecz w artystycznym uniesieniu Mike nie zauważył tego. Zamiast tego wstukał na syntezatorze rytm, którego nie powstydziłby się Justin Bieber. Wisienką na torcie była wizyta jakiejś śpiewającej dziewczyny Kiiary, której nikt nie polubił.

I stało się coś dziwnego. Po raz pierwszy w historii krytycy i publika zgodzili się, nazywając płytę, której nazwy ludzkość chciałaby zapomnieć, epitetami, jakich nie powinien widzieć wrażliwy odbiorca. Mike był bardzo zdziwiony i do dziś jest święcie przekonany, że stworzył odważne i niekomercyjne dzieło, którego jednak nikt nie zrozumiał. Do tego stopnia, że gdy cierpiący na depresję Chester posłuchał opinii o nowej płycie Linkin Park, powiesił się.

O tym, jak bardzo zły był to album najlepiej świadczy fakt, że sprzedaży nie nabiła mu nawet śmierć wokalisty (zjawisko niespotykane dotąd w muzyce). I tylko kilka osób stwierdziło, że może to nie była to aż tak zła płyta… Acz pamiętajmy, że in the end, it doesn't even matter!

Pomniejsze dzieła

Xero (demo)

Dawno, dawno temu, gdy zespół nazywał się jeszcze Xero, a przy mikrofonie kiwał się Mark Wakefield, chłopaki nagrali w sypialni Shinody cztery piosenki, z pomocą których zalecali się do wytwórni muzycznych. Zalecali się raczej nieskutecznie, bo trwało to kilka lat i doprowadziło do opuszczenia śpiewaka składu i dezercji Phoenixa. Niemniej, bogaci fani są w stanie zapłacić za taki rarytas dużo $.

Hybrid Theory EP (minialbum)

Po pojawieniu się na pokładzie Chestera, Xero wyewoluowali w zespół Hybrid Theory i postanowili coś nagrać. Chłopaki mieli jednak mało pieniędzy i nie stać ich było na cały album. Wydali więc debiutancki minialbum nazwany własnym imieniem, posiłkując się wsparciem NNB uruchomili swoją sieć kontaktów, po czym zainstalowali się w wytwórni kumpla i popełnili dzieło, które jednak świata nie zawojowało, choć wyprodukowano zawrotną (jak na typową wytwórnię kumpla) liczbę tysiąca egzemplarzy.

In the End: Live & Rare (minialbum)

Powód powstania In the End: Live & Rare

Publika zakochała się w piosence „In the End”… A Mike poczuł znajomą woń $… I chwilę później fani kupowali już minialbum na który złożyło się:

  • „In the End”;
  • trzy nagrania koncertowe;
  • dwa utwory z ekskluzywnego wydania Hybrid Theory;
  • jedna nowa piosenka.

Reanimation (album remiksowy)

Gdy okazało się, że niebywały sukces Hybrid Theory przełożył się na sławę i $, a ciemny lud zakochał si w umieszczonych na płycie piosenkach, Mike zwietrzył interes. Skrzyknął więc armię bardziej lub mniej znanych muzyków, podzielił ich na zespoły, każdemu z nich wręczył po jednym z utworów i grożąc, że przekarmi ich koty poprosił ich o zrobienie remiksów. Następnie umieścił wszystkie na krążku Reanimation nazwanym tak, gdyż wszyscy, którzy nie wierzyli, że LP to jedna z tych grup, które odcinają kupony od tego, co się sprzedało, wymagali natychmiastowej reanimacji. By komercja nie biła tak po oczach, dla estetyki Mike nadał utworom nowe tytuły. Trzeba przyznać, że był w tym bardzo kreatywny. Przykłady:

  • „Points of Authority” → „Pts.Of.Athrty”
  • „A Place for My Head” → „Plc.4 Mie Hæd”
  • „Papercut” → „PPr:Kut”
  • „One Step Closer” → „1stp Klosr”

Niestety, genialny szyfr Mike'a został złamany. Nie zapobiegło temu nawet zamienienie kolejności utworów i dodanie instrumentalnych wstawek. Fani rozszyfrowali Reanimation jako ocinacie kuponów wszechczasów, jednak płyta straciła to miano po pojawieniu się kolejnych części Gwiezdnych Wojen.

Collision Course (minialbum)

Dawno, dawno temu w odległej galaktyce zespół Aerosmith nagrał piosenkę „Walk This Way”, która przeszła bez echa. Po kilku latach nagrali nową wersję wraz z raperską grupą Run-D.M.C. i tak narodził się rap rock, a obie grupy podbiły sobie popularność do niebotycznego poziomu i zdobyły Nagrodę Grammy.

Po nagraniu Meteory Linkin Park zastanawiali się, jaki powinni wykonać następny ruch. Mike proponował album remiksowy, lecz po Reanimation nikt już nie chciał o tym słyszeć. Tak więc Mike naburmuszył się i zaczął oglądać kanał MTV. Trafił akurat na program, w którym bohaterowie tworzyli mashupy swoich utworów. W tym odcinku pojawił się akurat słynny raper Jay-Z, który stwierdził, że chciałby wykonać mashup swojej piosenki z piosenką… Linkin Park. Mike z prędkością światła zmobilizował zespół i chwilę później byli już na antenie. LP zagrali kawałki swojego superprzeboju „Numb”, a Jay-Z zaśpiewał fragmenty utworu „Encore” i tak powstał utwór oryginalnie nazwany „Numb/Encore”. Zespołowi tak się zabawa spodobała, że stworzyli jeszcze pięć innych mashupów z Jay-Z i wydali je wszystkie jako minialbum. I co w tym najdziwniejsze, obaj wykonawcy podbili sobie popularność do niebotycznego poziomu i zdobyli Nagrodę Grammy.

Przypadek? Nie sądzę…

Songs from the Underground (minialbum)

LP postanowili coś nagrać, ale nie chciało im się nic nagrywać. Tak się akurat składało, że regularnie wydawali dla swojego fanklubu płyty z demami, piosenkami, wersjami utworów na żywo… Mike wziął więc z każdego z tych krążków po jednym utworze i przesłał tę składankę do produkcji. Niech żyje prostota!

Recharged (album remiksowy)

Po wydaniu albumu Living Things LP myśleli, że wszyscy zapomnieli już o istnieniu Reanimation. A jednak pomylili się, gdyż rany w sercach gardzących komercją fanów zespołu nigdy się nie zagoiły... Nigdy.

Panowie swego czasu zaprzyjaźnili się bliżej z słynnym DJ-em Steve'm Aokim i najwidoczniej musieli mu kiedyś coś obiecać, gdyż pewnego dnia zastali widok Steve'a w swoim studiu. Ten oznajmił, że nadszedł ten dzień, w którym spełni się dana mu obietnica, czyli nagrają coś razem. Chester i Mike odprawili resztę składu i postanowili wziąć to brzemię na siebie. Mike coś zarapował, Chester zaśpiewał refren i porobił „ooołłłuuu”, a Steve z radością nagrał muzykę. Szkopuł w tym, że Aoki to twórca tanecznej muzyki elektronicznej i dubstepu... Wyszedł z tego utwór „A Light That Never Comes”. Gdy Steve pokazał zespołowi gotowe dzieło, oni ze zdziwieniem stwierdzili, że nawet fajnie to wyszło. Postanowili więc ściągnąć więcej DJ-ów i robić drugi album remiksowy, tyle, że tym razem wszystko miało być elektroniczne, taneczne i dubstepowe.

Jak wyszło? Jeszcze gorzej od Reanimation. Może i te remiksy nie były komercyjne, ale za to słuchać się ich nie dało.

Prawa Linkin Park

W kolorowym wszechświecie LP istnieją prawa, których należy bezwzględnie przestrzegać.

  1. Nie ważne, kim jesteś, w co wierzysz i gdzie mieszkasz. I tak znasz jakąś piosenkę Linkin Park, nawet jeśli nie jesteś tego świadomy. Najprawdopodobniej jest to „Numb” lub „In the End”.
  2. Nawet jeśli nie znasz żadnego fana Linkin Park, nie znaczy, że oni nie istnieją. W każdej chwili jesteś otoczony/otoczona przez fanów Linkin Park, którzy czekają, by się ujawnić.
  3. Jeśli istnieje jakiś podgatunek muzyki rockowej lub metalowej, oznacza to, że Linkin Park go grali.
  4. Jeśli Linkin park oferują ci gościnny występ na swoim nowym albumie, oznacza to, że powinieneś porzucić złudzenia i zrozumieć, że twoja sława przeminęła. To prawo zwane jest również Klątwą LP i odnosi się do takich osób, jak Jonathan Davis, Chris Cornell[9], Tom Morello, Page Hamilton, Տարոն Վարդանի Մալաքյանur, Kiiara, Rakim… i wielu, wielu innych.

Zobacz też

Przypisy

  1. Na starym logo zespołu LIИKIN PARK, by w jakiś sposób odwróconą literą nawiązać do KoЯna, lecz in the end, it doesn't even matter!
  2. Dwa razy!
  3. No nie kłamię! Serio!
  4. Autor nie wymyślił żadnego z tych gatunków. Uprzedzając Twoje następne pytanie odpowiadam, że tak, to jest na serio.
  5. Nie, to nie jest żart.
  6. Jak on śmiał?!
  7. Spokojnie, nie musisz nabijać oglądalności Wikipedii. To był facet, który skonstruował bombę atomową.
  8. W tym przypadku wypada zajrzeć do smutasów z Wikipedii.
  9. W tym przypadku koniec był dość dosłowny


To ja, autor. Ukryłem ten komunikat, by przekazać wam prawdę o Mike'u Shinodzie! Musicie ją poznać! Szybko, w każdej chwili może mnie dopaść! Mike Shinoda to krwawy dyktator, który… O nie! To on! Ratunku…!