Depresyjny black metal

Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru
Wersja z dnia 19:40, 2 lut 2017 autorstwa DasBott (dyskusja • edycje) (sorki, przeoczyłem)
Zdjęcie typowego muzyka DSBM

Aaaarrr! Iiiiiiiiii! Pipipipiiiiii! Kwiiiiiiiiik! Łe he he he... Kwiiiiiiik! Daj łit miiiiiiiii!

Fragment piosenki DSBM

Dobry fan DSBM, to martwy fan!

Ogólna opinia o miłośnikach tego nurtu.

Depresyjny black metal (depressive black metal, suicidal black metal, DSBM) – ekstremalna odmiana black metalu, która łączy w sobie zarówno metal jak i naleciałości subkultury emo. Poskutkowało to stworzeniem zespołów grających ostrą muzykę, aby ukazywać ciemną stronę ludzkiej psychiki oraz okrucieństwo świata poprzez płacze czy skowyty.

Warstwa muzyczna

Pod względem kompozycji utworów przypomina te wolniejsze black metalowe songi, zapętlone trzy razy i przytłumione. Słaba jakość to czasami efekt funduszy, których zwykle muzycy nie posiadają, albo nagrywaniem kawałków w opuszczonych halach fabrycznych. Co bardziej awangardowe zespoły używają instrumentów innych niż gitara i perkusja, a nawet przerabiają piosenki we Fruity Loopsie. Pod względem warsztatu przeciętny utwór przypomina napierdalankę z jękami lub coś pomiędzy wiertarką a sokowirówką z jękami. Niekiedy wychodzi coś naprawdę dobrego, ale większość odbiorców nie zwraca uwagi na muzykę, tylko na cięcie się brzytwami po ciele.

Charakterystyczny jest wokal, który składa się w większości z jęków, krzyków, bełkotu i charczenia. Można wyznaczyć kilka odmian;

  • Zarzynana świnia – Kwiiiiiiiiiiiiiik!
  • Zarzynana nastolatka – Breeeeeeak myyyyyy neeeeeeeeck!
  • Rozdeptywana mysz – Iiiiiiiiiiiiiii!
  • Pijana, zarzynana nastolatka – Faaaaaaaarvaaaaaaal!
  • Pijany, bity po pysku, wokalista black metalowy – Mitt Oppnaaaaa Ooooogaaaaa!
  • Duszony, zarzynany wokalista – Ghhhhhhh... Gyhhhhh... Gggg...
  • Epicki, duszony, zarzynany wokalista – Ths.....Spartaaaaaa......ghhhgghh.....

Poza tym pojawiają się liczne urozmaicenia jak płacze, wrzaski, gulgotanie i inne.

Warstwa liryczna

Depresyjny black metal traktuje o śmierci, samookaleczeniu, masowej zagładzie, autoagresji, depresji, szaleństwie, schizofrenii, samobójstwie, zgniliźnie, chorobach, nihilizmie i bezsensie istnienia. Widać pewien brak oryginalności, jednak muzycy tego nurtu nie przejmują się tym. Im zależy jedynie, aby ludzie się zabijali do muzyki. Kasy z tego nie ma.

Muzycy i otoczka

fragment utworu depresyjno black metalowego: Silencer – „Death-Pierce Me”

Aby grać DSBM należy być chorym psychicznie, co jest wśród muzyków często praktykowane. Niektórych nie powinno się wypuszczać na koncerty, a pomimo tego jeżdżą i mają się dobrze. W przeciwieństwie do black metalowców, nie stosują zbyt często corpse paintu, za to do zdjęć pozują w wannach pełnych krwi, ściśle obandażowani i ze sztucznymi bliznami, które bohatersko eksponują. Niestety, nie zawsze są one sztuczne. Niektórzy muzycy za bardzo wczuwają się w rolę piewców autodestrukcji.

Zarówno nazwy zespołów, jak i tytuły ich piosenek, czy wygląd loga, nie pozwalają zapomnieć o tematyce kapeli. Dlatego mamy np. Thy Light, ColdWorld, Nocturnal Depression czy Hypothermia. W logach umieszczane są szubienice, otwarte żyły oraz żyletki – są to odpowiedniki black metalowych pentagramów i odwróconych krzyży.

Fani DSBM to ekstremalna wersja emo. O ile ci drudzy udają, to prawdziwi DSBM-owcy tną się naprawdę, rzucają z budynków, wpadają po samochody, mają konto premium na goregasmie, gdzie wrzucają zdjęcia efektownie zabitych ludzi i oceniają je. Zespoły depresyjno metalowe prześcigają się w statystykach, pod wpływem czyjej muzyki popełniło samobójstwo więcej osób.