Lifelover
Lifelover – wysoce awangardowy zespół depressive black metalowy rockowy popowy, disco-szwedowy, który z każdym albumem gra coraz lżejszą muzykę. Zaczynali od próby nagrania czegoś black metalowego, a wyszło typowo po szwedzku, czyli do dupy i gejowsko. Niedługo nagrywać będą ballady, a w końcu nie będzie ich w ogóle słychać. Ulubiony zespół nastoletnich outsiderek, które są zbyt rozgarnięte, żeby zostać emo, a zbyt nieporadne, by wziąć się w końcu za siebie. Zespół rozpadł się przez Nattdala, który umarł.
Skład[edytuj • edytuj kod]
- ( ) (Kim Carlsson) – pusty nawias. Kryje się pod nim jeden z największych ekscentryków wśród muzyków rockowych. Jego ciało przypomina poszatkowaną do obiadu kapustę. Część z blizn jest autentycznym wynikiem młodzieńczego frajerstwa, a reszta dorobiona została na potrzeby sceniczne. Kim nie błyszczy więc corpse paintem, lecz sznytami. Nie czyni to jednak z niego pirata, lecz tandetnego chłopca próbującego zwrócić na siebie uwagę kontrowersją. Jego wokal przypomina wymiotującego lub duszonego nastolatka wracającego do domu po imprezie. Potrafi też ponoć śpiewać. Dowodów jednak brak.
- B (Nattdal) – jak sama nazwa wskazuje, drugi w hierarchii zespołu. Odpowiedzialny jest za tworzenie muzyki, do której przelewają się litry dziewczęcych łez i krwi. Sporadycznie udziela się na wokalu, a nawet coś zarecytuje. Podobnie jak we większości zespołów, robi najwięcej podczas gdy cały splendor zbiera frontman. Sam B nie robi sobie z tego za wiele i aby podkreślić swoje wycofanie w głąb zespołu, na jednym z promocyjnych zdjęć ma założoną na głowę skarpetę.
- H., Fix, 1853, LR – reszta mniej ważnych członków, których udział w zespole ogranicza się do odtwarzania utworów oraz pozowania do zdjęć. Podobnie jak najważniejsi koledzy, posiadają cholernie tajemnicze i niejednoznaczne pseudonimy, nad których głębią dumają właśnie jacyś młodzi odkrywcy.
Brzmienie[edytuj • edytuj kod]
Muzyka Lifelovera łączy w sobie wszelkie możliwe do wyobrażenia sobie wpływy. O ile melodie zalatują rockiem, tak wokale są typowe dla depressive black metalu. Nierzadko zdarzają się też całkowicie popowe utwory, które nie zawierają wokalu, lecz cichą, basową mowę. Pomiędzy zwrotkami znaleźć można awangardowe wstawki nieudolnie stylizowane ma muzykę klasyczną, a także sample odnoszące się do pełnych rozkładu i brudu scen, czyli tego, czego chcący się na siłę dołować fani pragną najbardziej.
Teksty[edytuj • edytuj kod]
Jak na jakąkolwiek depresyjną muzykę przystało, teksty Lifelovera traktują o pesymizmie, samotności, beznadziejności, braku sensu życia, upadku, rozkładowi, <tu wpisz swój tekst>, przemijaniu, czy w końcu samobójstwie i jego poszczególnych opisach. Tak optymistyczne liryki, w połączeniu z awangardowym brzmieniem, dają całkiem nowatorskie połączenie, które jest zarówno nieprzewidywalne jak i trudne do odbioru. Czuć w tym wszystkim jednak wielką szwedzkość, która sprawia, że całość przyjmuje dość groteskową i zabawną formę, a wczucie się w zespół wymaga dużej chęci do autodestrukcji.
Dyskografia[edytuj • edytuj kod]
- Pulower (2006) – debiutancki album miłośników życia. Tylko na nim czuć było wyraźne wstawki i tak już bardzo okaleczonego black metalu, a w związku z tym, pod takim tagiem opisana została cała ich twórczość. Okładka albumu stała się dla wielu miłośników dsbm kultowym materiałem do onanizacji.
- Pornografia (2007) – drugi album, już o wiele bardziej rockowy niż poprzedni zawierał mniej treści wprost, a stał się bardziej cyniczny. Być może muzycy oglądali w tym czasie House'a lub chłonęli masę nowych demotów.
- Loteria (2008) – album opowiadający o tym, jak muzycy wzięli udział w konkursie i w rezultacie zbankrutowali. Swój smutek i żal przelali na swój trzeci studyjny album, skutecznie dzieląc się nastrojem ze swoimi słuchaczami.
- Deko mięs (2009) – podobnie jak w przypadku Slipknota, muzyka Lifelovera z albumu na album stawała się coraz bardziej rockowa, a momentami nawet i popowa. Muzycy nie prezentowali się już tak autodestrukcyjnie, choć mrok i pesymizm nadal raził.
- Dom Siuksów (2011) – ostatni album zespołu, będący niejakim powrotem do mocniejszych korzeni. Pomimo faktu, iż jest to krok w tył, a nie w przód, album został bardzo ciepło przyjęty przez rzeszę fanów na całym świecie. Najprawdopodobniej dlatego, że w ich życiu jest miejsce wyłącznie na kroki w tył, co tłumaczyłoby, dlaczego zdecydowali się na słuchanie właśnie Lifelovera. Następnego już nie nagrają.