Autobusy w Tarnowie

Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru

"Gdym wszedł w krąg piekielny szesnasty, ujrzałem
Maszynę bezbożną; "A cóż to?" - spytałem.
"Autobus tarnowski!" - Lucyper zakrzyknął;
Nim uciekł, ze strachu sam spłonął i zniknął."

Dante o niżej wspomnianych
Ach, ci Francuzi. Później zaczną nam wmawiać, że to Józef Curie urodził… Czekaj, co?

Autobusy w Tarnowie – jeden z najważniejszych elementów rządowego projektu "Testowy, Autonomiczny, Rewolucyjnie Nowoczesny Obszar Wiejski" – w skrócie T.A.R.N.O.W, dla niżej wykształconych znany także jako Tarnów. Do złudzenia przypomina on sieć komunikacji miejskiej, zaś wykorzystywane w nim pojazdy to praktycznie stuprocentowo wierne kopie prawdziwych autobusów miejskich. Kierowcy oraz pasażerowie – uczestnicy projektu – są jednak jak najbardziej prawdziwi, choć, oczywiście, nieświadomi swoich działań. Ta imitacja sieci służy jako obiekt doświadczeń w dziedzinie transportu, głównie – potwierdzeniu tezy, iż stworzyć można sieć autobusową, która nie działa ani z zasady, ani podczas wizyty prezesa, ani nawet na słowo honoru.

Tabor

Tarnowski „tabor” jest częścią projektu, na którą – dostrzegalnie – najwcześniej skończyły się fundusze. Efektem jest kreacja rodem z kręgu piekła z zaginionej części Boskiej Komedii, na widok której krakowiak dostaje padaczki, wrocławianin głupawki, a bielszczanin mówi, że może być. Na ową bezduszną masę składają się takie szatańskie pomioty jak:

  • Kapena Thesi City – półbus będący wynalazkiem jakiegoś szalonego słupskiego naukowca, będącego na najprawdopodobniej ogromnym kacu. Największą ciekawostką o tym autobusie jest to, że też widzisz jego nazwę pierwszy raz w życiu.
  • Mercedes-Benz O520 – dwudrzwiowiec, który na pewno był cudem techniki w roku jego produkcji dwadzieścia lat temu.
  • Scania CL94UB, CN320UB, Citywide 12LF – autobusy najbardziej miejskie, możliwe iż nawet znajome dla niektórych czytelników. Zapewniamy jednak, iż nie należy się obawiać przyjazdu owego modelu na waszą linię (gdyby takowa oczywiście istniała).
  • Solbus SM12 – kolejny "co przepraszam?" wśród tarnowskich maszyn. Na szczęście, dla uniknięcia zadania sobie wyżej wspomnianego pytania, występuje w liczbie jedynie dwóch.
  • Otokar Kent – przedstawiciel diaspory tureckiej. I nie, to nie imię i nazwisko. Czytelników uprasza się o zaprzestanie wysyłania do niego propozycji matrymonialnych.
  • MAN Lion's City – autobus kompletnie nieodpowiedni dla tarnowskich "realiów" – daje złudne wrażenie, że coś może w nich działać.
  • Solaris Urbino 8,6 – również możliwie znany mieszkańcom faktycznych miast. Sprawnie przewiezie wszystkich pięciu pasażerów.

Przystanki

Nazwy przystanków postarano się tworzyć jak najoryginalniej, jednak na dobrych chęciach niestety poprzestano, a ¾ nazw przystanków składa się z nazw dwóch ulic[1], przez co podczas jazdy napotkać można wiele osobliwych nazwotworów, takich jak "Matki Bożej Fatimskiej-Curie", nic niesugerująca "Chemiczna-Dunajcowa" czy "Czarna Droga-Dom Seniora" (sam Jan Miodek zachwalał te nazwy, a to coś oznacza). Około połowa przystanków, czyli tyle, ile jest obsługiwanych przez więcej niż jedną linię, wyposażona jest w elektroniczne tablice odjazdów, które, w przeciwieństwie do tablic w każdym innym mieście, faktycznie działają, ponieważ do uzyskania tego efektu na terenie miasta nie występują samochody lub naginana jest czasoprzestrzeń. Występują one w kilku wariantach:

  • Proszę Opuścić Pojazd – Pętla, ewentualnie nawrotówka z wiatami przypominającymi normalne, tablicami, automatami, peronami w liczbie większej lub równej jednemu, oraz nawet autobusami (a nie autobusem). Niestety nie spędzisz na nim czasu komfortowo, co więcej, nie spędzisz na nim czasu w ogóle, bo tam Cenzura2.svg nie mieszkasz.
  • Nie Masz Chyba Klaustrofobii? – przystaneczek osiedlowy lub półzadupiasty, z wiatą wielkości łazienki w kawalerce w Hongkongu oraz z ławeczką, na której zmieści się półtorej osoby lub trzy czwarte turysty.
  • oOOooOOoOoopuść TooOoOOooOoOo MieEeeEEEeEjsce – półprzystanek pozbawiony dachu, oraz czasem nawet znaku, zaś ostatni rozkład zamontowano na nim na 1000-lecie państwa polskiego. Nie odjedziesz z niego, ponieważ ostatni autobus odjechał pięć minut temu, a następny pojedzie jutro. Służy jako nadkładacz trasy dla wybranych (tj. wybranego) kursów (tj. kursu) danej linii lub racja bytu jednej z czterdziestek.

Pętle

W tworze potocznie zwanym Tarnowem budżetu starczyło także na kilka pętli, i to nie tylko tych na szyi poszukiwaczy prawdy wymazanej z historii, którzy za wszelką cenę dowieść chcieli, że Tarnów nie istnieje.

  • Jasna II – Zasługująca na największe wyróżnienie peryferyjna pętla o długości peronu kolejowego wciśnięta między osiedle Westerplatte i Legionów Dąbrowskiego – zarząd MPK w Tarnowie uparcie próbuje nam wmówić, że ktoś na nich mieszka. W jej pobliżu znajduje się także makieta galerii handlowej oraz kościoła wielkości Islandii. Nikt nie wie, dlaczego Jasna, ani tym bardziej dlaczego II, jednak wśród kierowców krąży legenda, iż nazwa ta pochodzi odpowiednio od pierwszego słowa wypowiedzianego przez dyrektora MPK tuż po zobaczeniu tej pętli oraz od liczby słów w owej wypowiedzi. Na pętli tej występuje biletomat – dzieło uczestników projektu, którzy poznali całą prawdę, w którym kupisz bilet nawet na MPK w Zakopanem, bylebyś spierdolił jak najdalej od tego miejsca.

Linie

W mieście[potrzebne źródło] owym na podstawie całki z funkcji kwadratowej wyliczonej za pomocą wydłużonego wzoru skróconego mnożenia przez najlepszych matematyków z instytutu w Massachusetts z liczby, trasy oraz długości kursów przypuścić można, iż występuje 6.4π (tj. około dwudziestu) tworów liniopodobnych, dzielących się na jedenaście linii właściwych, cztery półlinie pozorne oraz pięć linijek teoretycznych.

  • 0 (Kapro/Mościce-Plac - Jana Pawła II-Rondo Niepodległości/Jana Pawła II-Os. Westerplatte)[2] – Połączenie zasługujące jeszcze na miano linii, pięć razy dziennie wożące nieistniejących pracowników do nieistniejących zakładów Grupy Azoty, przez resztę kursów służąc jako linia o właściwościach linii. Fakt nieistnienia pracowników oraz zakładu potwierdza to, iż w święta pod "zakłady" linia ta wykonuje dwa razy więcej kursów.
  • 1 (Jana Pawła II - Rondo Niepodległości/Jana Pawła II - Os. Westerplatte – Mościce-Plac) – Linia, która na pierwszy rzut oka pokrywa się z "zerem", jednak nic bardziej mylnego – już na wysokości Słonecznej robi ona detour w stylu iście zatramwajowym i podjeżdża pod "Szpital Św. Łukasza" znany także jako [OCENZUROWANO], w którym to [OCENZUROWANO].
  • 2 (Jana Pawła II - Os. Westerplatte/Jana Pawła II-Rondo Niepodległości/Gemini Park Jasna – Kochanowskiego-Chyszowska (wybrane kursy przez Strefę Aktywności Gospodarczej) (wybrane kursy z pominięciem ul. Ablewicza)) – Tu już zaczyna się rollercoaster. Pod SAG z Gemini cztery kursy, ale tylko w dni robocze i z pominięciem Ablewicza, w soboty z Gemini dojedziesz jedynie na Kochanowskiego przez Ablewicza, w święta zaś pojedziesz tylko z Westerplatte na Kochanowskiego przez Ablewicza… i bądźże tu człowieku mądry. Studiując rozkład tej linii czuć będziesz nieodpartą chęć sprzedania mocnej lepy zarówno Ablewiczowi, jak i Kochanowskiemu, a kiedy obliczysz już, który kurs najbardziej cię urządzi oraz dowiesz się, że obaj panowie nie żyją, zauważysz… Oj, chyba ci odjechał! To co, następny kurs w dzień świąteczny? Ej, ale odłóż ten nóż.
  • 3 (Jasna II - Biała-Centrum/Klikowska-Stadnina Koni (kurs o 22:15 oraz kurs powrotny o 23:05 przez Fritar) (wybrane kursy z wjazdem na przystanek Klikowa-Cmentarz)) – Co drugi kurs zapewnia jedno z dwóch tarnowskich połączeń aglomeracyjnych – do wsi Biała. W celu uniemożliwienia oddalenia się od Tarnowa na więcej niż sto metrów, aglomeracyjna trasa tej linii kończy się już na drugim przystanku od granicy miasta.
  • 5 (Pułaskiego-Pętla - Nowodąbrowska-Pętla A4 - Wiśniowa - Pułaskiego-Pętla) – Tarnowski pomysł na linię okrężną, uosobienie "A odpisz, tylko pozmieniaj, żeby nie było widać". Pomimo bycia linią okrężną zatrzymuje się (przynajmniej na podstawie nazw) na aż dwóch pętlach – z czego "pętla", a właściwie zwrotnica Nowodąbrowska-A4, która umiejscowiona jest w odległości stu metrów od autostrady, pełni rolę zbędnego balastu na miarę miasta-widma na granicy międzykoreańskiej, a do jej zadania należy nadrabianie niezadowalającego czasu odjazdu z przystanków właściwych – nikt nie zauważy, jeśli zawróci tuż po skręcie, nie wjeżdżając na ową nawrotówkę.
  • 6 (Pułaskiego-Pętla - Wiśniowa - Nowodąbrowska-A4 - Pułaskiego-Pętla (kurs o 7:00 przez Jaracza, Krzyską i Spokojną)) – To samo co piątka, a różni się jedynie tym, że jedzie w przeciwnym do niej kierunku, więc… można dzięki niej dojechać… na dworzec… szybciej??? Nie pytajcie.
  • 9 (Szpital Św. Łukasza - Kapro/Mościce-Plac (wybrane kursy do Mościc z przejazdem obok Mościckiego Centrum Medycznego) (wybrane kursy tylko w dni nauki szkolnej)) – Linia, na którą działa jedynie bilet popierdolony. Na tle innych linii wygląda co najmniej nie na miejscu – kursuje zdecydowanie zbyt często, bo aż co plus minus dziesięć minut w godzinach szczytu, co stwarza ogromny problem w zapisywaniu czasu jej odjazdów, ponieważ potrzebny do tego jest prawdziwy rozkład zamiast wydruku z Worda, dlatego to właśnie zarząd MPK rozważa zamianę rozkładu owej linii na karteczkę z napisem "I tak przyjedzie". Obok Centrum Medycznego pojedzie jedynie sześciokrotnie w dni robocze oraz pięciokrotnie w świąteczne, bo kto by pomyślał, żeby do lekarza jechać w sobotę.
  • 11 (Pułaskiego-Pętla - Fritar/Kryształowa-Pętla) – Linia-widmo owiana mroczną legendą – pojechać może nawet jedenaście razy dziennie, a i tak nikomu nie uda się jej zauważyć. Obsługuje strategiczne połączenie dworca PKP z Hutą Szkła Gospodarczego – umożliwia ona oszczędzenie energii oraz środowiska w przeciwieństwie do kosztownego transportu szkła ciężarówkami.
  • 12 (Prusa-Os.Kolejowe/Mościce-Plac - Jana Pawła II-Os. Westerplatte) – Linia, podczas tworzenia której niezupełnie zrozumiano koncept cięć weekendowych – w soboty oraz święta jedzie jedynie dwa razy dłuższą trasą, zaś trasę skróconą pokonuje trzy razy pod rząd rano i dwukrotnie po południu.
  • 14 (Jana Pawła II-Os. Westerplatte - Os. Zbylitowska Góra (wybrane kursy przez Rozwojową) (wybrane kursy przez Zakłady Mechaniczne)) – Linia, o której ktoś kiedyś słyszał, ale tak naprawdę to nie wiadomo, ja i tak nie jeżdżę, proszę mnie wypuścić, nic nie wiem o żadnym uranie. Linia, której w dupie nie mają jedynie mieszkańcy remiz bloków na Marynarki Wojennej, którzy nie są w stanie przejść stu metrów pod pętlę. Bez adwokata więcej nie powiem.
  • 24 (Pszenna - Marszałka) – Jezu, ile jeszcze tych linii zostało? Trzynaście? A nie, bo przecież rozkład cmentarny. A przysiągłbym, że wczoraj był jeszcze sierpień. Mam nadzieję że wyłączyłem żelazko. Linia o… chwila, co? Z dwiema pętlami? Piętnaście kursów dziennie bez połowy przez Władywostok? Że jak? A obie pętle mają normalne nazwy? Aha, bo to nie tego marszałka. Kim do kurwy nędzy jest Jan Marszałek? A może upiłem się czymś o ujemnych procentach i widzę połowicznie, a pętle są cztery?
  • 31 (Jana Pawła II-Os. Westerplatte/Szpital Św. Łukasza - Góra Św. Marcina (wybrane kursy obok Hali Tuchowskiej)) – Jedyna linia kończąca bieg na pętli Góra Św. Marcina oddalonej kilometr od Góry Św. Marcina. Jej trasa jest podobnie prosta jak dwójki: Po wyjeździe spod Szpitala autobus przejeżdża przez trzy przystanki o tej samej nazwie, zaś później przez aż jeden przystanek aglomeracyjny – Wola Rzędzińska-Przejazd PKP, przy którym do torów przez kierowcę przywiązywani są zdrajcy narodu. Przy tworzeniu tej trasy po raz kolejny popisali się entuzjaści siedmiodniowego tygodnia pracy: z pętli JPII, niespecjalnie ową trasę skracającej, jedzie połowa kursów sobotnich oraz świątecznych, z czego obok Hali Tuchowskiej pojedzie jedynie pierwszy i dwa ostatnie z sobotnich. Więcej nie powiem, bo zaczniesz szukać żyletek w poduszce.
  • 33 (Władysława Warneńczyka-Os. Koszyckie - Szpital Św. Łukasza (kurs o 3:35 spod Szpitala na Plac Popiełuszki) (kurs o 3:59 pod Szpital z Krakowskiej-Plant) (wybrane kursy przez Os. Kolejowe) (Wybrane kursy przez Os. Legionów) (Wybrane kursy przez Os. Kolejowe i Os. Legionów)) – Komuś tu już przebzdryngoliło dokumentnie. Tej linii nie ogarnia nawet sama strona MPK. Z rozkładu wywnioskować można, iż Osiedle Koszyckie to jakiś oddział zamknięty, otwierany o piątej – ewentualnie kierowca po prostu boi się tam wjechać o godzinie, o której nawet autor śpi. Normalniejsi mogliby zadać sobie pytanie, po cholerę komu kurs godzinę przed wojną, kiedy śpią nawet Niemcy, a co dopiero tarnowianie, oczywiście gdyby istnieli – my jednak do normalniejszych oczywiście się nie zaliczamy.
  • 34 (Os. Nauczycielskie - Do Huty P+R (kurs o 5:00 na Pułaskiego-Pętla)) – Ostatnia z linii, o której powiedzieć można, że kursuje. Pierwsza z jej pętli – Osiedle Nauczycielskie – wyznacza granicę tarnowsko-polską, zaś druga, zlokalizowana w odległości pięciu metrów od dworca głównego, nazwę "Do Huty" nosi dla niepoznaki: bo przecież kto normalny, aby wyjechać z Tarnowa w miejsce niebędące krainą wiecznych łowów, jechałby do huty?
  • 41 (Kochanowskiego-Chyszowska - Jasna II (kurs o 8:09 na Jasną z pominięciem Zakładów Mechanicznych)) – Pierwsza z czterech "linii" robotniczych, będących odpowiednikami linii jeżdżących po krakowskiej Hucie Leni- wróć, Sendzimira. Wykonuje trzy pary kursów dziennie, a i tak potrzebuje dwóch wariantów tras.
  • 44 (Szpital Św. Łukasza - Fritar) – Jeżdżąca trzykrotnie rano oraz dwa razy po południu, odwozi chirurgów i neurologów na drugą zmianę przy budowie lodówek. To także dzięki niej twój przyszły radiolog jest również głównym architektem Iglotexu.
  • 46 (Jasna II - Kapro) – linia, która łączy ze sobą Tarnów lepiej niż trzy czwarte innych linii, z tym, że – ponownie – jedynie trzy razy dziennie.
  • 48 (Jasna II - Mościce-Plac) – Proszę państwa, rekord! Aż sto dwa met- wróć – aż dwa kursy dziennie, będące zarazem jedynym bezpośrednim połączeniem Jasnej z Mościcami.
  • 100 (Mościce-Plac - Dwudniaki-Sklep – Mościce-Plac) – Zaliczająca wejście smoka nowa linia stricte aglomeracyjna – pierwsza powstała po zakończeniu Wielkiej Czystki Linii Aglomeracyjnych, wzorowanej na tej stalinowskiej, kiedy to wszystkie pozamiejskie połączenia oddane zostały prywatnym przewoźnikom. Jej trasa przypomina wielkie P, zaś linią z nazwy okrężną jest tylko dlatego, że wybudowanie pętli tak daleko od Tarnowa i zmuszenie kierowcy do czekania na niej poskutkowałoby demontażem autobusu lub ucieczką wyżej wspomnianego[3]. Poza tym linia ta wykonywać wtedy musiałaby liczbę kursów większą od czterech dziennie.

Zobacz też

Przypisy

  1. Dwóch, ponieważ zastosowanie nazw krakowsko-warszawsko-cywilizowanych poskutkowałoby powstaniem trzydziestu przystanków o tej samej nazwie.
  2. Tak, to właśnie tak, a nawet gorzej wyglądają trasy wszystkich linii.
  3. Nie, nie autobusu.