Koronawirus
Koronawirus – małe, puchate stworzonko koczownicze rodem z Chin. Wywołuje chorobę objawiającą się kaszlem, kichaniem, pan(dem)iką oraz zwiększonym apetytem na makaron i ryż.
Nazwa
Światowa Organizacja Zdrowia, po tym jak koronawirus nabił już kilka tysięcy fragów, postanowiła nadać chorobie oficjalną nazwę, bo przecież w końcu od czegoś to WHO jest. Chorobę wywoływaną przez koronawirusa w 2019 nazwano „chorobą koronawirusa 2019”. Propozycja, zgłoszona przez prof. Oczywistego, zyskała największe poparcie, odrzucono zaś nazwy:
- zespół niedogotowanego rosołu z nietoperza,
- SARS 2: electric boogaloo,
- cing ciong psik,
- wuhanka,
- ZUS-wirus,
- kung-flu,
- odwołatus eventus,
- AIDS wietrzny,
- gorączka słodko-kwaśna,
- suchoty św. Korony,
- Euthan-Asia express.
Masz pomysł na kolejny punkt? Dodaj go!
Czego dowiedzieliśmy się dzięki koronawirusowi
- Trzeba myć ręce.
- Do tej pory Polacy myli ręce bez mydła.
- Niedzielny zakaz handlu nie jest najstraszniejszą możliwą karą, gdy w grę wchodzi panika przed całkowitym zamknięciem placówek handlowych.
- Jedzenie psów to naprawdę nie jest najgorszy zwyczaj kuchni dalekowschodniej.
- Tradycyjna medycyna chińska działa, pod warunkiem, że rozumiemy przez to stawianie szpitali z plandeki w ciągu pięciu dni.
- Włosi i Hiszpanie nie myją rąk…
- …a Amerykanie w ogóle nie wiedzą co to mydło.
- 600 lat to wystarczający czas, żeby zapomnieć, jak skutecznie przeprowadzać miejskie kwarantanny.
- Pierwszy jeździec Apokalipsy nie przyjedzie na płowym koniu, tylko na nietoperzu.
- Lepiej inwestować w spekulację maseczkami niż kopać bitcoiny.
- Ferie organizowane w połowie marca są możliwe.
- Kilkumiesięczne ferie też są możliwe.
- Makaronu, ryżu, drożdży, a przede wszystkim papieru toaletowego nigdy za wiele.
- Polacy tęsknią za Bożym Narodzeniem, czego dowodem są wielkie zakupy robione co kilka godzin.
- Gdy Beata Kozidrak myje ręce, to zawsze śpiewa Białą armię.
- Zdalne nauczanie dowiodło uczniom, że można realizować lekcje z matmy jednocześnie słuchając Gracjana Roztockiego i paląc szluga.
- Piętnastolatki są wystarczająco dojrzałe żeby uprawiać seks, ale za mało by wyjść samodzielnie z domu.
- Jak się zachłyśniesz to wszyscy uciekają (albo dzwonią do sanepidu).
- Drzewa w lesie potrafią zarażać ludzi na większą skalę niż zakupy na targowisku.
- Samochody też.
- Za mycie auta można dostać mandat. Za brudne szyby i tablice rejestracyjne też.
- Zorganizowanie ostatniego dnia w szkole w Minecrafcie można uznać za kompletnie normalne[1].
- Zakaz zgromadzeń nie obejmuje świętowania rocznicy smoleńskiej.
- Na Białorusi zamiast szpitali są pola i traktory. Efekt, ponoć, nawet lepszy.
- Za dotykanie twarzy grozi kara śmierci.
- Sklepy stanowią niebezpieczeństwo epidemiczne, ale te budowlane nie.
- Najważniejsze jest bezpieczeństwo Polek i Polaków, ale jeszcze ważniejsze jest przeprowadzenie wyborów.
- Bezpieczna odległość od osoby zarażonej to 1,5 albo 2 metry, albo 4, albo 8, albo rzut beretem.
- W centrum miasta jest mniejsza szansa na zarażenie niż w środku lasu.
- Z żoną możesz sypiać, ale na ulicy masz od niej zachować odległość co najmniej dwóch metrów.
- Książka Juliusza Verne'a „Dwa lata wakacji” przestała być nieprawdopodobna i stała się literaturą faktu (Verne znowu przewidział przyszłość).
- W Starbucksie nie można się zarazić.
- Najskuteczniejszym lekarstwem okazała się północnokoreańska metoda wstrzyknięcia niewielkiej dawki ołowiu prosto w głowę zarażonego.
- W polskich realiach na koronawirusa polecamy Domestosa: kąpiel lub wypicie. Podobno zabija aż 99,99% wirusów!
- Tymczasem Amerykanie twierdzą (a szczególnie Donald Trump), że najlepszą, i zarazem uniwersalną metodą jest wstrzyknięcie do ciała wybielacza, alternatywnie promieni UV.[2]
Chcesz, by ta lista była tak duża, jak Antonow transportujący maseczki? Dodaj nowy punkt!
Wyniki badań pod kątem psychologicznym
Naukowcy, badający wpływ wirusa na spektrum zachowań i życie człowieka, odnotowali czystki w sklepach spożywczych i monopolowych (alkohol spożywczy kupowany do tzw. wewnętrznej dezynfekcji), a także w marketowych alejkach z papierem toaletowym. Prof. Oczywisty stwierdził, iż ów papier może służyć do celów higienicznych. Po przeprowadzeniu wywiadu dowiadujemy się jednak, że chodzi o zastosowanie niestandardowe:
– Co wy, jeść będziecie ten papier, że go tyle kupujecie?
– A co, do dupy mamy go sobie wtykać?
Dzięki czemu wnioskujemy, iż wzrosło zapotrzebowanie na produkty ze stuprocentową zawartością błonnika pokarmowego, w celu poprawienia trawienia makaronu.
Zobacz też
Przypisy