Jeden z dziesięciu
- Przeciętniak podczas oglądania
– Jak się nazywa z francuskiego nadwozie samochodu?
– Podwozie.
- Jeden z najbardziej rozpoznawalnych momentów w grze
W jednym z listów elektronicznych wyczytałem „Witam Pana w najłatwiejszym teleturnieju polskiej telewizji”. Jeszcze sobie, kiedy znajdzie się chwila, porozmawiamy.
- Jeden z komentarzy mówionych na wstępie
– earI seiD eineżaryw eiksńicał?
– Nie wiem.
– DZIEŃ GNIEWU. DZIEŃ GNIEWU. DZIEŃ GNIEWU. DZIEŃ GNIEWU. DIES IRAE!!!
- Sznuk i pan Piotr w punkcie kulminacyjnym Wielkiego Finału
Moje zainteresowania to słaby film, słaba książka, oraz pani Sylwia z tego programu.
- Typowy młody uczestnik, zwykle w wieku niecałych 20 lat
- Ale kto ma odpowiadać? Ja?
- Nie k**wa Ja!.
- Reakcja pana Tadusza po tym jak zadał pytanie, a gracz nie zorientował się, że to o niego chodzi
Jeden z dziesięciu (znany także jako 1 z 10, 1/10 lub nieoficjalnie 0,1, ur. 6 czerwca 1994) – polski program telewizyjny, teleturniej prowadzony przez Tadeusza Sznuka. Obecnie jedyny program telewizyjny, do którego Polacy odzywają się bez stosowania słów na „k”, „ch” i „p”[1], a także jeden z nielicznych, do których dopłaca Unia.
Fabuła
Każdy odcinek ma tę samą fabułę. Najpierw jest czołówka z chwytliwą muzyczką. Po czołówce prowadzący wypowiada swój komentarz, a potem prezentują się zawodnicy. W pierwszej rundzie sprawdza się, ilu graczy jest debilami, zadając im dwa pytania. Potem następuje przerywnik z rozpoznawalnym od lat dżinglem zerżniętym z czołówki i tablica z nazwiskami osób, które zaliczyły pierwszą rundę, ewentualnie jeszcze jest reklama od sponsora. W drugiej rundzie każdy może wybrać osobę do odpowiedzi. Druga runda się kończy, gdy na placu[2] boju zostaje trzech hardkorów. Potem pojawia się plansza z zdjęciami finalistów i znowu rozpoznawalny dżingiel. Dochodzimy do finału, gdzie najpierw jest zasada „kto pierwszy, ten lepszy”, a po zdobyciu przez jednego z graczy 30 punktów jest moment, w którym każdy, aby nie ryzykować, wybiera osobę, by odpowiedział na pytanie[3]. Finał się kończy, gdy wszyscy wyczerpią możliwe szanse (wygra ten/ta, który roztrwonił(a) ostatni(a)) lub skończą się pytania[4] (wygra ten/ta, co ma najwięcej punktów), a w Wielkim Finale dolicza się punkty z poprzedniego odcinka. Potem Pani Sylwia rozdaje kuferki z łakociami, Sznuk wypowiada ostatnią kwestię i zachęca do ponownego oglądania oraz udziału w programie. I tak w kółko.
Co odróżnia „Jeden z dziesięciu” od reszty programów telewizyjnych?
- Nie ma głosowania SMS;
- Nie ma reklamowania Facebooka[5];
- Tadeusz Sznuk do każdego uczestnika mówi na Pan/Pani, nawet do studentów;
- W tym programie znalezienie debila jest równie trudne jak odszukanie Bursztynowej Komnaty[6].
- Najużyteczniejszy teleturniej do robienia półinteligentnych parodii;
- Teleturniej nagrywany jest bez udziału publiczności w studio.[7]
Ciekawostki
Każde pytanie[8] Większość pytań o fundusze europejskie ma odpowiedź tak.- Każdy pragnie wystąpić w Wielkim Finale i wygrać 40 000 zł[9], choć w poprzednich seriach do 2004 dawano samochód lub wycieczkę zagraniczną, choć konkurencyjny Milion w minutę dawał lepsze nagrody.
- Zawodnicy w II i III etapie mogą wyznaczać siebie do odpowiedzi, ale w II im to się nie opłaca. Mimo to jeden z zawodników tak zrobił, ale odpowiedział błędnie i stracił szansę.
- Wielu zawodników nie interesuje to, że się skompromitują przed całą Polską. Ważne, że pani Sylwia da im kuferki.
- W Wielkim Finale I serii występowała publiczność, lecz władze TVP ją wypier, tłumacząc że nie ma kasy na drukowanie wejściówek i utrzymanie w porządku siedzeń.
- Wyemitowano aż 2 odcinki specjalne, w pierwszym z okazji 60-lecia TVP wystąpiły znane osoby z radia i telewizji, wśród nich Karol Hamburger (nr 1) i Tomasz Karmel (nr 10), a w drugim młodzi olimpijczycy. W tym drugim liczba pań była tylko o 1 mniejsza niż liczba panów[10].
- Sytuacja towarzysząca pytaniu o wzór kwarcu (wideo po prawej) jest najprawdopodobniej jedyną w historii programu, w której pan Tadeusz tak ekspresywnie objawił rozbawienie odpowiedzią uczestnika teleturnieju.
- Ponieważ jeden z uczestników programu zjadł wszystkie słodkie kuferki, od 2015 roku nagrodą pocieszenia w finale były początkowo kosmetyki, a potem pamiątki udziału w teleturnieju.
- Kobiety najczęściej dochodzą do finału, bo w drugim etapie mało kto je pyta, gdyż panowie wolą po prostu być dżentelmenami, nie chcąc obrażać przy tym inteligencji pań.
- Jeśli jesteś jedynym młodym zawodnikiem i konkurujesz z samymi emerytami-krzyżówkowiczami, równie dobrze możesz od razu iść do domu. Chyba że masz siłę, by odpowiadać na co drugie pytanie.
- Od kilku sezonów wśród pytań pojawiają się pytania muzyczne, w trakcie których w studiu puszczana jest głupia muzyka, a realizator robi zbliżenie na twarz zawodnika, żeby sprawdzić, czy ten nie wybuchnie śmiechem. Uczestnicy tak się na tym koncentrują, że najczęściej nie słyszą pytania, przez co odpowiadają źle.
- Jeden z Dziesięciu jest najtrudniejszym polskim teleturniejem obecnie emitowanym, lecz nagroda w nim jest najbardziej mizerna. Przyświeca temu powiedzenie: „mądremu grosza nie trzeba, mądry sobie wypracuje”.
Przypisy
- ↑ Ewentualnie mogą użyć cytatu z samej góry strony
- ↑ A może „w studiu”?
- ↑ Chyba, że ktoś jest hardkorem i bierze na siebie
- ↑ Sznuk ma ich nieskończenie wiele, więc ustalono limit 40 pytań w finale
- ↑ Najwyżej tylko jest info, że teleturniej ma swój profil na tym portalu
- ↑ Czasem jednak „mądrzy ludzie” nie potrafią odpowiedzieć na proste pytania, bez bełkotu pseudonaukowego. Dowód? Zapraszam tutaj;
- ↑ Wyjątek"I Wielki Finał
- ↑ Mit obalony w 20 odcinku 73 serii, tuż przed Wielkim Finałem
- ↑ Ewentualnie ugrać jeszcze 10 000 zł za najwięcej punktów
- ↑ Pewnie zaraz pukniesz się w czoło, czemu nie równa? A kto pana Tadeusza nie wliczył?