Piractwo komputerowe

Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru
Wersja z dnia 06:28, 5 paź 2022 autorstwa Ostrzyciel (dyskusja • edycje) (Wycofano ostatnie edycje użytkownika 83.9.184.194, powód: wiesz czego ten artykuł nie potrzebował w większej ilości? bólu dupy.)
NonNews
Zobacz w NonNews temat:

Gdyby nie piraci, byłbym Zbigniewem Hołdysem

Eric Clapton

Piractwo komputerowe – najpopularniejsza forma rozpowszechniania muzyki, filmów i spamu. Jego konsekwencją może być ulokowanie całej ludzkości w szarych apartamentach. Patronem medialnym jest ACTA.

Początkowo wolni twórcy zbijali kokosy na wciskaniu swojego kiczu nieumyślnym kupującym. Lecz stał się jeden zbawca, który zamieścił kupione utwory do mało popularnego (jeszcze) Internetu. Ponieważ w sieci pojawiało się coraz więcej tytułów, Internet stał się przez to najważniejszym źródłem pozyskiwania muzyki, która następnie rozbrzmiewała radośnie zza otwartych szyb samochodów oraz z głośniczków w telefonach autobusowych dj'ów.

Po dogłębnym przebadaniu sytuacji smerfy uznały tę metodę przesyłu jako niezgodną[potrzebne źródło] z paragrafem[potrzebne źródło] ustawy prawa internetowego, prościej mówiąc: nielegalną. Dlaczego nazwano ją na cześć kapitana Jacka Sparrowa, tego nie ogarnia nawet najtęższy umysł świata.

Początki

Za prekursora piractwa uznaje się powszechnie Jezusa, który to spiracił 5 bochenków chleba oraz 2 ryby, a następnie udostępnił tłumom. Po czynie tym zyskał przydomek Wielkiego Seedera oraz nienawiść piekarzy i rybaków. Ponieważ przykład szedł z samej góry chrześcijanie czują się w pełni usprawiedliwieni w chwili gdy klikają w napis „download”.

Piractwo okiem konsumenta

Okiem konsumenta piractwo to nic złego, ba, to powinność. Każdy szanujący się człowiek przed kupieniem filmu/płyty/gronostaja ściąga upatrzony materiał na swój dysk by móc się przekonać czy jest warty wywalenia fortuny. Zwykle nie jest, więc wytwórnie nic nie zyskują a materiały w komputerze są i konsument jest szczęśliwy. A ponieważ twórcy muzyki/filmu i tak dostają mały procent ze sprzedaży (większość pożerają łapczywie wytwórnie i inne ZAiKSy) użytkownik ma czyste sumienie. Aby sumienie mieć jeszcze czystsze, w ramach zadośćuczynienia internauta umieszcza zakupione przez siebie (nieliczne) zasoby w internecie i zostawia na noc włączonego klienta torrentów. W ten sposób odwdzięcza się reszcie społeczeństwa.

Piractwo okiem twórców

Okiem twórców piractwo to zło, śmierć i pożoga. Jest do cna zepsute i przesycone okrucieństwem. Biedny twórca jest OKRADANY. Nie może on zrozumieć, że np. taki producent stołków, stołka skopiować prosto nie może i musi zrobić kolejny by ostatecznie zarobić. Twórca natomiast raz nagra album lub zrobi film i chce czerpać zyski przez lata wydając coraz to więcej kopii. Nazywanie piractwa kradzieżą jest nielogiczne, bowiem oryginał dalej istnieje. Nie przeszkadza to jednak twórcom w wyliczaniu swoich strat kierując się ilością pobranych materiałów. Zwykle artysta wycenia swoje straty na kwotę przekraczającą 8 razy majątek całego świata i jest zdziwiony, że nie może odzyskać tych pieniędzy od internautów.

Zobacz też