Ruch antyszczepionkowy
Ruch antyszczepionkowy – ogólna nazwa przeciwników szczepień, którzy uważają, że te preparaty wywołują różnego rodzaju choroby, z autyzmem na czele. Ruchy antyszczepionkowe są rozsiane po całym świecie, choć zwolennicy delegalizacji tych preparatów różnią się od siebie. W Ameryce są to głównie starsze kobiety związane z kościołem zielonoświątków lub adwentystów, które każdą chorobę leczą modlitwą i Biblią. Europejskie organizacje za główny argument uznają badania z 1998 roku oraz powieść W naszym domu. W Polsce do tego ruchu dołączają zazwyczaj kobiety cierpiące PZM, pracująca w stacji TVN i piosenkarki pop, które przeczytały różnego rodzaju artykuły doktora Huberta Sieradzkiego.
Historia rozwoju ruchów
Aż do 1998 roku ruchy antyszczepionkowe nie cieszyły się zbytnią popularnością. Do nich przystępowali głównie różni wyznawcy szybko rozwijających się kościołów protestanckich, dla których tysięczny wierny to dowód na siłę kościoła. Ludzie nie czytali Biblii i nie byli świadomi, że szczepienia są szkodliwe bogu i ogólnie be.
Wielki przełom nastąpił w wspomnianym 1998 roku. Wówczas na łamach The Lancet opublikowano artykuł doktora Andrewa Wakefielda, który odkrył, że do londyńskiego szpitala trafiło 12 dzieci, z których u ośmiu w ciągu mniej niż dwóch tygodni wystąpiły objawy autyzmu po podaniu szczepionki MMR (zapobiegającej odrze, różyczce i śwince). Sprawa stała się głośna – rodzice zamiast kupić poradniki medyczne i zapytać się opinii lekarzy woleli nie szczepić dzieci, bo doktor z gazety nie mógł kłamać. Prawda okazała się szokująca.
Po dwunastu latach grupa masońskich lekarzy „zweryfikowała” badania. Po przekupieniu jedenastu rodziców okrzyknęli, że tylko u jednego zdiagnozowano autyzm i to po kilku miesiącach. Według Juniper Russo – znanej amerykańskiej aktywistki – Wakefielda uciszono na skutek spisku rządu i firm farmaceutycznych.
Szkodliwe środki w szczepionkach
Ruchy antyszczepionkowe w różnych artykułach i ulotkach przedstawiają szkodliwe środki znajdujące się w szczepionkach. Są to:
- formaldehyd – silna trucizna, łatwo rozpuszczalna w wodzie;
- Monotlenek diwodoru – ciekła substancja zabijająca co roku tysiące ludzi, wykorzystywana przez znachorów pokroju znanego homeopaty Jerzego Zięby;
- aceton – rozpuszczalnik do farb i olejów;
- etanol – rozpuszczalnik wywołujący chorobę filipińską;
- hormon sterydowy – wykorzystywany w NRD do produkcji mutantów, które zdobywały medale na igrzyskach olimpijskich. Te osoby do dzisiaj cierpią przez ten hormon.
Argumenty antyszczepionkowców
- Szczepienia zmniejszyły ilość chorych na świecie.
- Odpowiedź: Liczba chorych zmalała za sprawą poprawy higieny i sposobu życia. Duży wpływ miała rzecz jasna Biblia, która nakazywała szanować swoje zdrowie, gdyż ciało to dom boży. Poza tym szczepienia wywołują powikłania.
- No tak, powikłania powstaj…
- Odpowiedź: A więc my mamy rację! Pewnie to wszystko przez ten timerosal produkowany z rtęci, które wywołują autyzm! Nie widzicie, że gwałtownie wzrosła zachorowalność na autyzm! To wynik MMR!
- Dajcie dokończyć. Powikłania są, ale ich skutek jest mniejszy niż brak szczepień.
- Odpowiedź: Wolimy umrzeć niż cierpieć z powikłaniami. Poza tym nasze dzieci cierpią, gdy igła wbija się do skóry.
- Ok, ale jesteście świadomi tego, że wzrost zdiagnozowanych dzieci z autyzmem wynika z lepszego diagnozowania, większej świadomości społecznej oraz z wzrostu liczby dzieci na świecie?
- Odpowiedź: Bzdura za bzdurą. Po pierwsze nie ma lepszego diagnozowania. Dziś każdego dziwaka uznajecie za chorego na autyzm lub ADHD, bo szekle za leki muszą się zgadzać. To spisek niemiecko-żydowskich firm farmaceutycznych! Świadomość społeczna to bzdura – rodzice uważają, że chorzy na autyzm będą tak sami genialni co Rain Man i wymuszają na psychologach wystawienie etykiety Autystyk. A dzieci wcale więcej się nie rodzi, bo w Europie jest ujemny przyrost. Jakoś w Somalii nie ma chorych na autyzm. Czemu? Bo nie ma szczepień!