Kambodża
Kambodża – państwo w Azji. Kambodża, chociaż pozbawiona surowców innych niż sól kamienna, jest siedliskiem najmocniejszych w Azji więzi społecznych, ponieważ prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie, a sami Kambodżanie nie mają innych zajęć, niż poznawanie przyjaciół i bieda. Kambodża jest jednym z najbardziej niedocenionych pozorantów zimnej wojny, jako że to tam, zamiast między Stanami i Rosją, mieścił się zminiaturyzowany, symulancki teatr działań wojennych.
Historia
Pierwsze niewyraźne ślady życia datuje się na pierwszy wiek naszej ery. Słaba wyrazistość śladów i oznak życia, jakie przejawiają mieszkańcy Kambodży, to jedna z pamiątek z tamtych czasów. Tysiąc lat wcześniej mieli tu żyć ludzie, którzy żywili się rybami i ryżem, ale mieszkający nieopodal Japończycy twierdzą, że to niemożliwe, gdyż ryby zawsze wyżerają im cały ryż. Ronald McDonald twierdzi natomiast, że bez wieprzowiny nie można w ogóle podtrzymywać funkcji życiowych.
Między dziewiątym a trzynastym wiekiem Kambodża była imperium. Ówcześni włodarze mieli rozmach na północ, bo na południe była już tylko Australia. Bili, łupili, gwałcili, wydłubywali zaskórniaki spod podłóg, a za uzbierane fundusze wystawiali sobie zamki i falochrony.
Po tym przyszły ciemne wieki. Kambodża zamieniła się w pas ziemi między prowadzącymi wojnę podjazdową plemionami azjatyckimi. Wszystkim plemionom wypadała droga przez Kambodżę, której mieszkańcy nie nadążali schodzić z drogi przejezdnym, za co obrywali w przelocie luksusowymi kijami z sandałowca.
W osiemnastym wieku Kambodża oddała się pod opiekę Francji. Wiąże się z tym zabawna historia: Kiedy francuscy berserkerzy zauważyli nieuzbrojonych miejscowych, padli na kolana, wznieśli ręce ku niebu i błagali Boga i Kambodżan, aby ci ich pomiłowali i nie zabijali. Kiedy Kambodżanie zaczęli uciekać, speszeni wyjącymi i uzbrojonymi przybyszami, Francuzi zaczęli histeryzować, gdyż byli przekonani, że miejscowi wrócą z kolegami. Kambodżanie zawrócili i stwierdzili, że mogą oddać się pod protekcję kogoś, kto, ledwie wylądowawszy na plaży, tak żarliwie oddaje cześć bóstwom tej ziemi.
Polityka
Kambodża jest monarchią konstytucyjną, a władzę poznaje się po trzech posiłkach dziennie. Rodzina królewska siedzi na ropie i trzyma ją na czasy kryzysu paliwowego na świecie. Wtedy zostanie zaatakowana przez USA pod pretekstem niespuszczenia wody w ubikacji albo niezgaszenia światła w lodówce.
Jedną z partii jest Partia Ryżowa, domagająca się ponownego zalania Kambodży w celu uprawy ryżu. Spece od globalnego ocieplenia mówią, ażebyście się przypadkiem nie doczekali, bo już tu w okolicy Nowej Zelandii widziano lodowiec, który gotów się nadziać na mieliznę, zasłonić plażowiczom słońce i roztopić się w najlepsze.
Geografia
Kambodża jest trochę jak Holandia. Niby jest miejsce, można postrzelać z łuku i spłynąć kajakiem, ale jak się nie odwrócisz – dupa z tyłu. Albo najemni mordercy z Laosu (odpowiednik niemieckich Helg), albo kombatanci z Wietnamu (sami Amerykanie, tak jak we francuskiej Legii Cudzoziemskiej), albo te wkurwiające, tajlandzkie dzwoneczki (na wzór wkurwiających poliglotów Belgów).
Dominują tu góry, w których ciągle żyją partyzanci. Partyzanci nie wierzą, że wojna się skończyła. Wojna nie wierzy, że partyzanci ciągle żyją. W atmosferze wzajemnego niedowierzania szkoli się w górach oficerów, a z powodu braku przeciwnika wszyscy są już co najmniej majorami i nie ma komu latać po wódkę do wsi.
Na północy linii brzegowej góry kończą się gwałtownym spadkiem. Wielu głupkowatych Kambodżan próbowało ten spadek zdefraudować, ale żaden jeszcze nie wrócił, aby zameldować o pomyślności misji.
Gospodarka
Gospodarka Kambodży opiera się rynkowi, ale wkrótce padnie. Kambodża produkuje wiele półfabrykatów, których nie potrzebuje, których nie ma gdzie wywieźć i których nie ma gdzie składować. Transportem nadwyżek w kierunku morza zajmują się przemytnicy, którzy robili na Mekongu jeszcze za czasów wojny. Ci także nie wierzą, że wojna już się skończyła, ale są na tyle rozsądni, żeby podzielać pogląd, że w dwudziestym pierwszym wieku nikt nie potrzebuje boksytu, którego Kambodża ma w nadmiarze i próbuje się pozbyć.
Kuchnia
Tradycją kuchni w Kambodży jest pieczenie żywcem dopiero co pochwyconych i zdezorientowanych zwierząt. Tak przygotowane posiłki nazywa się „ciepłymi portretami”. Jada się wszystko, co można wygrzebać z ziemi albo zrzucić z drzewa, tłukąc drągiem w pień.Kambodżanie hodują wyłącznie mrówki,aby je następnie zjeść. Młodzieńcy, którzy bawią się w Tarzana, mają naprawdę niewiele czasu na wyjaśnienia.
Kultura
Kultura panuje wysoka. Dzieci do śmierci muszą informować rodziców o której wrócą do domu. Muszą też przyznawać się do występnego obcowania z zamężnymi i żonatymi.
Panuje agefilia. Im ktoś starszy, tym wydaje się bardziej bystry, sprawny manualnie, atrakcyjniejszy, szybszy, jazzy i prawilny. Starcy są młodzi, młodzież jest stara, a mężczyźni w sile wieku są oddawani na pięcioletnie przeszkolenie do armii.
Każdy bez wyjątku ma szalik, który zwie się krama. Używa się do wszystkiego, np. do spożywania posiłków z zaskoczonych ślimaków, do noszenia wody, przeganiania bydła, uszczelniania drzwi, surfowania po sieci. Kambodżanin, jeżeli mu powiedzieć, że wodę lepiej nosić w wiadrze, do przeganiania bydła tresuje się psy, a komputery jednak całkiem nieźle radzą sobie z Internetem, popatrzy bardzo dziwnie i jakoś bez szacunku.