Szczecin
Ten artykuł jest niezmiernie długi i jego czytanie może spowodować liczne szkody, takie jak: strata czasu, ból palców, możliwość zepsucia się myszki, klawiatury, procesora i przypalenie drugiego dania. Upewnij się, że jesteś na siłach lub wylosuj sobie coś krótszego. |
Szczecin – metropolia położona w północno-zachodniej Polsce, w okolicach Polic. Pomimo 80 kilometrów od Morza Bałtyckiego, nie od dziś wiadomo, że śląskich turystów zmierzających na plażę najlepiej wysłać tam tramwajem nr 13. Znajdujące się w środku miasta wielkie jezioro sprawia, że dystans pomiędzy dzielnicami na przeciwległych brzegach wynosi prawie 40 km. Szczecin obdarzony jest niewielkim zainteresowaniem ze strony Polski, zaś niemałym, jeśli tyczy się Niemiec.
Historia
Początkowo była to niewielka osada rybacka. Zaczęła się ona stopniowo rozrastać od czasu wybudowania pierwszego hipermarketu (CH Światowid, I połowa IX wieku). W 1121 roku Bolesław Krzywousty przyłączył miasto do państwa polskiego w myśl wojennej pieśni Nasi przodkowie jedli ryby słone i cuchnące/my po świeże przychodzimy w oceanie pluskające. Ryby – kupowane prawdopodobnie w jednym z nowych hipermarketów – widocznie nie były świeże, skoro w 1181 roku Szczecin stał się częścią Świętego Cesarstwa Rzymskiego Narodu Niemieckiego. Jubileusz 300-lecia otwarcia pierwszego centrum handlowego uczczono nadaniem miastu praw miejskich. W wieku XIII Szczecin dołączył do grona miast hanzeatyckich, najbogatszych miast handlowych rejonu Morza Bałtyckiego. Przez 500 lat był stolicą Pomorza, o czym dzisiaj się nie mówi, ponieważ Pomorzanie wymarli i nie ma historyków, którzy by się o nich upomnieli. Pomorze zasłynęło m. in. z tego, że było równocześnie sojusznikiem Polski i Krzyżaków. Następnie przez 300 lat Szczecin przechodził z rąk do rąk, aż powrócił do socjalistycznej Polski, gdzie został był głównym dostawcą cegieł do stolicy, nie oglądając się na stopniowe znikanie i tak nadwyrężonej wojną Starówki. W wieku XXI Szczecin przestał być miastem morskim – Stocznia Szczecińska upadła po długiej agonii.
Gospodarka
Gospodarka Szczecina jest klasycznym przykładem zwycięstwa kapitalizmu nad socjalizmem w Polsce. Po 1989 roku powstały liczne hipermarkety umożliwiające bezrefleksyjną konsumpcję, upadła natomiast Stocznia, a port morski stracił na znaczeniu. W latach świetności miasta był tu także produkowany słynny paprykarz szczeciński. Rybołówstwo dostarcza świeżych ryb z Odry i kanałów portowych. Przy ich patroszeniu w nocy nie trzeba zapalać światła. Niektóre mają dwie głowy, ale wpływ tego faktu na zdrowie ludzi nie został jeszcze zbadany. Specjaliści podejrzewają, że wynika to z nieprawdopodobnie wysokiego stopnia zasolenia rzeki. Niektóre sztuki śpiewały disco polo, chcąc pozbyć się rtęci ze swoich skrzeli.
Komunikacja
Miasto posiada wiele dróg w bardzo dobrym stanie, których najwięcej jest na kolorowych planach urzędu miejskiego. Są nawet interaktywne mapy. Lewobrzeże posiada gwieździsty układ ulic, którego sens polega na tym, że wszystkie ulice prowadzą w jedno miejsce. Owe miejsce to najczęściej 3–4 pasmowe rondo, jednak w użyciu jest tylko zewnętrzny pas, dzięki czemu rondo się korkuje. Na rondach najlepiej radzą sobie tramwaje i niemieckie autokary z emerytami. Jak każde porządne niemieckie miasto Szczecin posiada połączenie autostradowe z Europą. Autostrada jest z 1939 roku i nawet przed generalnym remontem była w lepszym stanie niż niejedna polska nowa autostrada. Dzięki niemieckiej robocie większość kierowców jadąc na południe kraju wybiera niemiecką autostradę przez Berlin i są szybciej na miejscu niż zajmuje przejazd z Lewobrzeża na Prawobrzeże. Polskie autostrady obecne są jedynie w postaci planów. Jest za to ekspresówka zwana S3. Najbardziej niesamowite jest to, że póki co jest pozbawiona bramek, szlabanów i automatów na nasze pieniądze. Niestety większość kierowców z sentymentu wybiera dziurawą i nieodśnieżaną starą trasę numer 3. Jak każde porządne niemieckie miasto Szczecin posiada połączenia kolejowe z innymi miastami… niemieckimi, a niegdyś także holenderskimi i czeskimi. O połączeniach z Polską zapomniano. Komunikację w mieście zapewnia nowoczesny tabor: autobusy i tramwaje tutejszego ZDiTM-u. Od taboru cygańskiego różni je jedynie ubiór kierowcy. Komunikacja działa bardzo sprawnie – przejechanie najdłuższych tras (Pilchowo-Jezierzyce czy Skolwin-Załom) zajmuje średnio 2 dni.
Sport
- Pogoń Szczecin – granatowo-bordowi, duma Pomorza, zespół grający w ekstraklasie. Pogoń posiadała niezwykły stadion na 17 000 miejsc, jedyny skansen tej branży. Został niestety rozebrany do ziemi i w jego miejscu wybudowano nowy stadion: budowa trwała trzy lata, ale wcześniejsze dyskusje, jak stadion ma wyglądać i gdzie ma leżeć, trzy razy dłużej. Klub posiada też bufety i sale treningowe, basen zaorano bez śladu.
- Pogoń Szczecin – klub piłki ręcznej posiadający sekcję męską i żeńską, które regularnie się likwiduje i tworzy na nowo – raz jedną, raz drugą. Wskutek tego sekcja męska była przejściowo oficjalnie nazywana Paria Szczecin, a żeńska Łącznościowiec Szczecin, ale w Szczecinie jest tylko Pogoń i owych nazw nikt w mieście nie znał. Obie sekcje regularnie grywają w ekstraklasach czy jak tam je sponsor nazwał, ponieważ zmusiły je do tego zespoły pierwszej ligi, które nie chciały awansować, tłumacząc się przywiązaniem do aktualnej klasy rozgrywkowej.
- King Wilki Morskie Szczecin – klub koszykówki męskiej, który też jest Pogonią Szczecin, co oficjalnie uznał specjalnym dokumentem. Trzon drużyny stanowią koszykarze z USA, średnia ilość spotkań rozgrywanych przez każdego z nich w barwach Wilków / Pogoni wynosi 2,387 meczu. Potem następuje stwierdzenie, że nowo zakontraktowany gracz jednak nie gra na poziomie NBA, wbrew temu, co stanowczo twierdził jego agent.
- Skejtpark – zwana parkiem jednej szansy duma rządzących tym miastem. Zrobiony na siłę, nie nadający się do jazdy, ale za to dający świadomość mentalną radnym, że dokonali cudu, który ma zbliżyć ich do potrzeb młodzieży.
- Szczecińska Gubałówka – stok narciarski posiadający trzy trasy, po 20 metrów każda. Wartym podkreślenia jest fakt, że śnieg w Szczecinie spada średnio cztery dni w trakcie roku. Powoduje to, że w sezonie kurort ten jest silnie oblegany.
Kultura i rozrywka
Głównym miejscem spotkań Szczecinian są centra Galaxy i Kaskada, gdzie odbywa się szereg imprez o charakterze kulturalno-rozrywkowym. W weekendy zjeżdżają się tam wszystkie rodziny ze Szczecina, a także Polic i Stargardu. Szczególnym zainteresowaniem cieszą się ruchome schody oraz ogromne windy obarczone wysokim ryzykiem zepsucia.
Istnieje też Filharmonia, starannie wykonany zameczek z białej tektury, wart odrębnego artykułu.
Rowerzyści mogą spędzić czas jadąc licznymi ścieżkami rowerowymi, a jest ich tutaj ponad 30, z łączną długością 1,2 km. Większość z nich jest mocno używana, o czym świadczy bujnie rosnąca na ich powierzchni trawa. Szczecin oferuje również liczne trasy turystyczne w pobliskich puszczach pierwotnych.
W kulturze Szczecin został najbardziej rozsławiony przez niejakiego Krzysztofa Jarzynę ze Szczecina, szefa wszystkich szefów. Sława tej postaci sprawiła, że szczecinianie postawili mu pomnik.
Po zlikwidowaniu pomników zdekomunizowanych w Szczecinie pomniki stawia się głównie żeglarzom, ustawia się je nad Odrą. Jest ich kilka, ale najważniejszy jest pomnik najsłynniejszego szczecińskiego żeglarza, kota imieniem Umbriaga. Turyści tylko z nim się chcą fotografować.
Kuchnia
Każdy uważa, że tak jak Ślązacy jedzą węgiel o każdej porze dnia i nocy, tak samo szczecinianie żywią się wyłącznie paprykarzem szczecińskim. Nie samym paprykarzem Szczecin jednak żyje, a miejscowi są dumni z innych potraw, wywracających piramidy żywieniowe do góry nogami – pasztecików i frytkebabów. Kult paprykarza jest jednak nadal żywy i da się kupić na przykład lody o smaku paprykarza szczecińskiego, podawane na bułce. Kibole Pogoni witają zaś paprykarzem kiboli gości: nielicznym zaprzyjaźnionym smarują nim kanapki, zaś licznym niezaprzyjaźnionym krzesełka w sektorze gości.
O ile frytkebaby są dla reszty Polski po prostu dziwne, o tyle paszteciki są w głębi kraju zupełnie nieznane i często są mylone z krokietami lub „ogólnopolskimi” pasztecikami. Za takie herezje, jak mylenie pasztecika szczecińskiego z ogólnopolskim, niedoświadczeni nietutejsi mogą dostać wpierdol od absolutnie każdej grupy społecznej, z przedszkolakami i wiecznymi rezydentami na Ku Słońcu włącznie. Pasztecik szczeciński to radziecka potrawa wojskowa, która w 2019 roku obchodziła 50-lecie istnienia. Produkuje go jedyna oryginalna maszyna z demobilu niezwyciężonej armii oraz kilka jej kopii wykonanych w Szczecinie domowym sposobem, które o dziwo dobrze działają.
Jak już zjemy i przeżyjemy to warto czymś popić – piwo Bosman idealnie podkreśli smak szczecińskich smakołyków.
Fryga (in memoriam)
Każde miasto ma symbol ważny dla jego mieszkańców. Warszawa syrenkę, Kraków smoka, Poznań koziołki, a Radom jest symbolem samym w sobie. Z kolei Szczecin od 2015 miał Frygę, z którą szczecinianie wytworzyli silną więź emocjonalną. Niestety tą emocją była odraza.
Fryga, o którą nikt nie prosił, kosztowała miasto marne dwieście tysięcy złociszy. Jednak po upływie półtora miesiąca ta rzeźba, ten posąg, ten pomnik kultury! Zaczął pękać. Należało go więc naprawić. Nie za darmo, ale na darmo, gdyż krótki czas potem, to coś znowu popękało, więc znowu trzeba było naprawić, znowu popękało i znów naprawiali. Czy ta destrukcja była dziełem wandali? Owszem! Nazywali się słońce i deszcz.
Po zdemontowaniu Frygi w 2016 roku Szczecin na zawsze pogrążył się w żałobie.
Ciekawe dzielnice, miejsca i okolice
- Bezrzecze – sam koniec Szczecina. Jej część położona jest w granicach miasta, zaś część w gminie Dobra, co sprawia, że jest wsią. Niezwykle popularna wśród miejscowej klasy średniej, kupującej tam mieszkania na kredyt, który spłacać będą do późnej starości. Mieszka tam wielu masochistów, lubiących stać w kilometrowych korkach na jedynej ulicy prowadzącej przez dzielnicę. Brak w niej odpowiedniej infrastruktury i utwardzonych dróg. Sprawia to, że rok dzieli się tam na część, w której się kurzy, część, gdy jest błoto oraz na część, gdy błoto zamarza i staje się lodowiskiem. Sprawną komunikację z resztą miasta zapewnia jedna linia autobusowa, kursująca średnio raz na dwie godziny. Alternatywą jest także autobus zakładu PKS, przejeżdżający przez Bezrzecze w trakcie kursu z wyżej wymienionej gminy. Z uwagi na położenie w sąsiedztwie strzelnicy wojskowej mieszkańcy tej dzielnicy z reguły słabo słyszą.
- Bukowe (a nie Bukowo) – najbardziej nietypowe osiedle w Szczecinie, a może i na całym świecie. Słynie ono z bardzo niskiej przestępczości oraz z nazw ulic i odpowiadającym im kolorom elewacji bloków – przy ulicy Brązowej mieszczą się budynki w kolorze błękitnym i beżowym, zaś przy ulicy Czerwonej napotkamy ściany bloków o kolorach jakże czerwonych-brązowym i łososiowym.
- Bukowo (a nie Bukowe) – zapomniane przez świat osiedle powstałe z przedwojennej wsi obok Stołczyna. Zabudowa osiedla składa się z domów pochodzących z każdej epoki ludzkości, a sport i rekreacja są wysoce nietolerowane gdyż przy liczbie około pięciu tysięcy mieszkańców niema tu nawet normalnego boiska, nie licząc tych których nawierzchnia składa się ze szkła i gruzu. Do ciekawych miejsc można zaliczyć wyburzony pomnik Nehringa oraz ruiny poniemieckiego folwarku w lesie które służą za wysypisko śmieci dla okolicznych mieszkańców i firm budowlanych.
- Cmentarz Centralny – największy cmentarz w Polsce, zajmujący pół Lewobrzeża. Większość mieszkańców przeprowadza się tam, gdy znudzi im się ich ulubione miasto. Jest tak wielki, że nierozważne mohery szukają grobów po kilka dni. Dojeżdża do niego zacna linia tramwajowa nr 8 zwana moherową linią, gdyż nawet motornicza jest moherem. Cmentarz to także miejsce bytowania satanistów, zbieraczy nieswoich zniczy oraz dzikich zwierząt. Cmentarz stanowi atrakcję dla niemieckich turystów w wieku mocnopoprodukcyjnym.
- Dąbie (dzielnica) – onegdaj znane jako Altdamm, było samodzielnym miastem graniczącym przez Odrę ze Stettinem. Zabudowa Dąbia jest analogiczna do zabudowy Niebuszewa, zaś wolną przestrzeń zapełniono kwadratowymi blokami w kształcie klocka. Aeroklub Szczeciński zapewnia emocje miłośnikom awiacji, zaś pobliska składnica portowa – miłośnikom kradzieży węgla.
- Dąbie (jezioro) – wielkie jak cholera jezioro, charakteryzujące się tym, że aby zanurzyć się w nim przynajmniej do pasa, trzeba oddalić się od brzegu o minimum 500 metrów. Ta wyjątkowa cecha sprawia, że można się kąpać kilka metrów obok przepływających torem wodnym statków pełnomorskich. To w połączeniu z krystalicznie czystą wodą i licznymi nowoczesnymi marinami (na planach urzędu miejskiego) stwarza wymarzone miejsce dla Szczecinian do weekendowego wypoczynku. Nad południowym fragmentem jeziora rozpleniły się porty, w których stoi masa jachtów, ale zainteresowanych ostrzegamy, że jachty są duże i jak ktoś zwinie, to trudno schować, a ciecie pilnują. Na północnym krańcu wrak statku-betonowca. Oprócz statków na jeziorze można spotkać żeglarzy i kajakarzy płynących zygzakiem. Kurorty nad jeziorem to m.in. Lubczyna, Czarna Łąka i Dąbie.
- Drzetowo – dzielnica, której nie znamy ani początku, ani końca. Niektóre legendy podają, że jest to zakończenie Niebuszewa. Najbardziej reprezentacyjną częścią całej dzielnicy jest ulica Willowa, gdzie jak sama nazwa wskazuje majestatycznie stoją bloki typu pudełek od zapałek. Dzielnica kojarzona była głównie z elitarnymi szkołami budowy okrętów, ale nie przetrwały one upadku stoczni.
- Dworzec Główny PKP – przez dziesiątki lat słynął z najpaskudniejszego w Polsce tunelu pod peronami. Niestety, totalny remont dworca skutkował całkowitą likwidacją tego niepowtarzalnego zabytku, którym obecnie dochodzi się tylko do schronów pod Nowym Miastem. Po przebudowie dworzec urósł i stał się banalnie nowoczesny. Jednak jest to jedyny na świecie dworzec o tak pokręconych torach, że zanim pociąg wjedzie na peron, pasażerowie mogą przez okna obejrzeć budynek dworca od frontu, czyli od ulicy. Jakby tego było mało, pociągi jeżdżą przez dworzec w kółko i bez względu na to, czy odjadą w lewo, czy w prawo, mogą pojechać w to samo miejsce w Polsce. Normalnie, zawsze w tę samą stronę, odjeżdżają tylko pociągi niemieckie, co oczywiście nikogo nie dziwi.
- Głębokie – osiedle w Puszczy Wkrzańskiej słynące z popularnego kąpieliska nad jeziorem o tej samej nazwie. Podobno kąpali się tu książęta pomorscy, a woda jest krystaliczne czysta (przynajmniej tak podają źródła pisane z XIV wieku). Kąpielisko jest nowoczesne – posiada toalety (z odpływami do jeziora) i jednego ratownika (najczęściej emeryta na pół etatu). Do kąpieliska dojeżdżają linie tramwajowe „1” i „9” (podobno obie linie są ze sobą skomunikowane – przy ustalaniu ich wspólnego rozkładu zastosowano nowoczesne metody statystyczno-informatyczno-paranormalne tj. rzut kostką – polega to na tym, że tramwajami obu linii można dojechać w to samo miejsce). Raz na tydzień można stąd dojechać liniami 103 i 106 do Polic. Wokół jeziora liczne polany oraz ścieżki zdrowia.
- Grabowo – nowoczesne i przyjazne osiedle w okolicach ulic: E.Plater, Parkowej, Sławomira i Dubois, zamieszkałe głównie przez życzliwych ludzi z nadnaturalnie rozrośniętymi karkami. Główne atrakcje to Netto, Biedronka, supersam „Stoczniowiec”, szukanie złomu na terenach postoczniowych. Na tutejszych ulicach barwne życie kulturalne toczy się przez 24h lub do momentu zamknięcia ostatniego monopola. Okoliczna młodzież, świetnie przystosowana do życia, osiąga zazwyczaj wysokie rangi w Areszcie Śledczym przy Kaszubskiej.
- Gumieńce – czyli po prostu „gumiaki” lub „gumowa wioska” – willowa dzielnica Szczecina, znana także jako dzielnica domów pogrzebowych, z uwagi na Cmentarz Centralny o powierzchni 160 hektarów (jeden z największych w Europie). Na Gumieńce dojedziemy z centrum tylko jedną linią tramwajową nr 8, której 90% pasażerów stanowią staruszkowie jadące na grób losowego członka rodziny. Z uwagi na wiek pasażerów, kontrolera spotyka się tam niezwykle rzadko. Autobus linii 60 dowozi studentów na wydział humanistyczny US, zaś 53 uczniów szkół z całego miasta.
- Kijewo – no, naprawdę jest takie osiedle i nawet dojeżdżają tam autobusy! Warto także zobaczyć kilka przedwojennych willi, które dla uatrakcyjnienia terenu są wyburzane z polecenia administracji miasta, by w przyszłości na ich miejscu znajdowała się pętla szybkiego tramwaju lub nowoczesne mieszkania o standardzie designerskim.
- Krzekowo – dzielnica wiejska z klasztornymi zabudowaniami folwarcznymi i ceglanym młynem.
- Łasztownia – wyspa między ramionami Odry, na której po II wojnie światowej pozostał tylko budynek Urzędu Celnego, schron, kościół i fabryka czekolady, zapewniająca całemu centrum miasta cudowne aromaty przy odpowiednim kierunku wiatru. W epoce Gierka postanowiono więc Łasztownię unieważnić i poprowadzono główną trasę wlotową do miasta nad wyspą bez możliwości zjazdu na nią. Dzięki temu, wojsko co kilka lat może sobie dorobić, ponieważ podczas zlotów żaglowców konieczne jest stawianie mostów pontonowych. Na wyspie na nabrzeżu Starówka stoją trzy przedpotopowe dźwigi portowe, nazywane z uwagi na wiek dźwigozaurami, które nic już nie dźwigają, ale ładnie świecą. Poza tym są tu bulwary, które nie są ulicą i wolno na nich spożywać. W związku z tym przez większość roku (poza trwającą kilka dni zimą) imprezuje tu młodzież: imprezy trwają do momentu, w którym ostatni ich uczestnicy z powodu bycia pod wpływem wylądują w Odrze.
- Łękno – mityczne osiedle, o którego istnienie wykłócają się jedynie jego mieszkańcy. Każdy porządny Szczecinianin wie i podtrzymuje, że ono nie istnieje. O miejsce na mapie Łękno może konkurować co najwyżej z Doliną Muminków. Tak czy owak, podobno leży między Turzynem, Śródmieściem i Pogodnem. Choć każdy wie, że Lodogryf i Park Kasprowicza znajduje się na Pogodnie. Nawet stacja kolejowa Łękno nie leży na żadnym Łęknie, tylko w Parku Kasprowicza, a dla rozwiania wszelkich wątpliwości jest od kilkudziesięciu lat nieczynna. Przy domniemanej ulicy Spółdzielczej mieszka duża liczba ludności o pochodzeniu i manierach niemieckich, np. poprzez nadawaniu dzieciom imion takich jak Ernst.
- Maszt Maciejewicza - wielki maszt okrętowy o niezwykłej historii. Przez wiele lat pływał po oceanach wraz ze statkiem, do którego należał. Potem statek przestał pływać i stał w miejscu, właśnie od tego czasu nazywał się "Kapitan K. Maciejewicz". Potem zaś statek złomowano, a jego nazwę przejął maszt, który odzyskał zdolność ruchu, bo zaczął wędrować po Szczecinie już bez statku i przemierzył pół miasta, stawiany raz tu, raz tam. Po długich dyskusjach przycumował na Łasztowni i pewnie już tam zostanie, bo skoro znalazło się tam miejsce na pomnik Krzysztofa Jarzyny ze Szczecina, to i maszt się mieści.
- Mierzyn – nie mająca nic wspólnego z Niemierzynem
dzielnicawieś koło Szczecina składająca się głównie z ogródków działkowych i ulic o psychodelicznych nazwach (Zeusa, Za Wiatrakiem). Spokój społeczny ma tu współczynnik 100%. Po zmroku spotkasz tu w najgorszym wypadku emerytkę z naręczem kwiatków. - Niebuszewo – w skrócie Niebko. Można doszukiwać się pewnych podobieństw Niebuszewa z paryskim Montmartre czy lwowskim Łyczakowem. Niejedna z kamienic stoi tu w takim samym stanie, jak została trafiona bombą w roku 1944. Dzielnicę rozsławił też niejaki Józef Cyppek, Rzeźnik z Niebuszewa, który w latach 50. XX wieku przerabiał tu przypadkowo spotkane osoby na ludzinę w celu gotowania na niej bigosów. Zamieszkują tu liczne diaspory: białoruska, ukraińska i romska, co słychać zwłaszcza podczas ulicznych kłótni prowadzonych w różnych językach. O tym, że jest to dzielnica żydowska przypomina zaśniedziała tabliczka nad drzwiami synagogi, powieszona na tyle wysoko, by nie dojrzał jej żaden z polskich mieszkańców dzielnicy, którzy to nie należą do tolerancyjnych. Tradycje handlowe tej wielokulturowej dzielnicy kultywuje targowisko Manhattan, skąd Amerykanie zaczerpnęli nazwę dla centrum Nowego Jorku. Całe targowisko dzieli się na:
- Rynek legalny – pawilony są stałe, klimatyzowane, zasady BHP utrzymywane, zaś sprzedawcy nie trudnią się paserstwem.
- Rynek nielegalny – na niewielkim skrawku ziemi od rynku legalnego w stronę ul. Ofiar Oświęcimia wykładane na pozbijanych z desek straganach towary bywają już kradzione, a sprzedawcy mówią ojczystymi językami obcymi. Tu Romowie trudnią się tradycyjnymi zajęciami: sprzedażą wyrobów metalurgicznych, tkanin i dywanów.
- Rynek nielegalniejszy – dwuczęściowy, mieści się obok sklepu Społem i na skwerze za rynkiem nielegalnym mieści się miejsce handlu paserów, żyjących w symbiozie z ulicznikami poszukującymi staroci i sprzątaczami strychów. Dobra na sprzedaż – stare butelki i kamionki będące łupami na Niemcach w 1945 roku oraz radia samochodowe i magnetowidy będące łupami na mieszkańcach dzielnicy – leżą bezpośrednio na ziemi.
- Mówi się o rynku najnielegalniejszym, gdzie towary pochodzące wyłącznie z kradzieży wystawione są w jamach wykopanych w ziemi.
- Rynek latający obejmuje wszystkich handlujących w bezpośrednim sąsiedztwie targowiska, lecz nie zajmujących stałego miejsca, a także okolicznych domokrążców.
- Niemierzyn – nie mające nic wspólnego z Mierzynem osiedle graniczące z Lasem Arkońskim, zwanym też Las Vegas lub Las Palmas. Osiedle słynie z kilku osobliwości: stadionu Arkonii (dawniej stadionu im. Adolfa Hitlera) oraz muzeum komunikacji zawierającego najdziwniejsze twory polskie przemysłu motoryzacyjnego, które nigdy nie jeździły oraz normalne pojazdy marki Stoewer powstałe w Stettinie (oczywiście przed wojną), które jeździły.
- Nowe Miasto – stara, jak sama nazwa wskazuje, dzielnica służąca do zamaskowania największego w Europie schronu, do którego wchodzi się z tunelu pod dworcem kolejowym i można go zwiedzać trasą im. Hitlera (II wojna światowa) oraz trasą im. Stalina (III wojna zimna). Każdy, kto obejrzy budynki Nowego Miasta, nie ma wątpliwości, że Stettin długo należał do Niemiec. Mieszczą się w dzielnicy tak atrakcyjne dla obywateli obiekty jak koszary, areszt, prokuratura i sąd. Z Nowego Miasta na dolne Pomorzany zjeżdża się zaś słynną ulicą Kusocińskiego, na której nakręcono filmowy szlagier pt. "Ale urwał". Sequela nie będzie, bo od tego czasu odśnieżanie Szczecina zaczyna się właśnie od tej ulicy.
- Osiedle Kasztanowe – osiedle w Puszczy Goleniowskiej, o której większość Szczecinian nawet nie wie. Aby do niego dotrzeć trzeba wyjechać ze Szczecina. Jest bez nazw ulic, bo kto nazywa ulice w dawnym obozie pracy stworzonym na potrzeby leżącej nieopodal fabryki kabli. Na osiedlu ma swój stadion zacny klub piłkarski Jeziorak, na którego mecze przychodzą tłumy kibiców.
- Osów – zadupie, w którym można przejechać aby się dostać na Głębokie. Choć ta misteryjna wieś posiada absolutnie nic (oprócz Społemu oraz przystanku autobusowego), ma swoją zaletę. Absolutny brak niczego powoduje ze, nikogo tam nie ma, a samochód jest rzadkim widokiem. Legenda powiada ze ktoś kiedyś pojechał autobusem 51 na końcowy przystanek z Kołłątaja. Uciekanie od dzika może być opcjonalne. Uciekać należy w stronę Głębokiego, bo łatwiej, gdyż droga biegnie non stop w dół.
- Park Kasprowicza i Jasne Błonia – czyli kawał Puszczy Wkrzańskiej, który wielkim zielonym jęzorem wciska się w centrum miasta aż pod balkon gabinetu prezydenta. Szczególnych miejsc jest tu kilka. Pierwszy od strony owego gabinetu jest obowiązkowy pomnik Jana Pawła 2.0, ponieważ oficjalnie są to Jasne Błonia imienia Jana Pawła 2.0. Podobno nową nazwę już ponad 1 % mieszkańców zna, ale nawet mohery jej nie używają, bo jest za długa. Dalej stoi Pomnik Czynu Polaków, trzy kurczaki udające orły, ale nadziane na drąg jeden nad drugim, zatem pomnik od chwili odsłonięcia nazywany jest Szaszłykiem. Następnym elementem jest amfiteatr imienia Heleny Majdaniec, w którym 50 lat temu patronka, zwana Halszką z Majdańca, w towarzystwie licznych koleżanek i kolegów wyła tzw. bigbit jako Młody Talent. Obecnie amfiteatr jest intensywnie wykorzystywany i zdarza się nawet, że okres między jednym a drugim koncertem nie przekracza dwóch lat.
- Plac Szarych Szeregów – jedno z najważniejszych miejsc Szczecina. Dawniej nazywał się Placem Lenina, jednak po przemianowaniu go na Plac Sprzymierzonych postawiono na nim pomnik Piłsudskiego. Z powodu wielu protestów przeciwko uznawaniu Lenina i Piłsudskiego za sprzymierzonych, plac przemianowano na Szarych Szeregów. W związku z tym dla uproszczenia starsi stażem szczecinianie i tak mówią na niego Plac Sztywnych, na cześć faktu, że po wojnie środek placu był prowizorycznym cmentarzem wojskowym. Według obiegowej opinii, kiedy Słońce oświetla Piłsudskiego, to cień Lenina pada na miasto.
- Podbórz – część Warszewa, położona na skraju lasu. Zobaczymy tutaj w szczególności dziki, sarny i inne zwierzęta, wypłaszane na ulice przez zjeżdżającą z całego miasta młodzież z dobrych domów, by pić i siać zgorszenie w okolicach pętli autobusu 87. Zieleń miejską zastąpiono tu domkami jednorodzinnymi i domkami jednorodzinnymi zamieszkiwanymi przez dorobkowiczów.
- Podjuchy – warte osobnego artykułu, patrz tutaj.
- Pogodno – dość rozległa geograficznie oraz społecznie, rozległa połać miasta obejmująca muldy i rury kanalizacyjne przy ulicy Taczaka aż do ryneczku na Reymonta, zahaczając przy tym park na Brodzińskiego, gdzie czasami pojawia się kilkoro zdesperowanych weteranów Solidarności by grać tam w szachy, robiąc tym samym konkurencję dla grających na placu Grunwaldzkim dziadków-obrońców socjalizmu. Na Pogodnie znajduje się też kopiec Napoleona. Francuzi którzy go zbudowali zostali zabici przez szkopów, a na pamiątkę tego wydarzenia zbudowano szpital na ul. Unii Lubelskiej (stanowi główną konkurencję dla szpitala na Pomorzanach).
- Pomorzany – zwana potocznie Pomki. Jak każda zachodnia dzielnica jest lepsza od wschodnich dzielnic. Tu piwo z pobliskiego browaru Bosman smakuje najlepiej. W ocenie mieszkańców dzielnicy niewątpliwymi atutami Pomorzan jest bliskość szpitala, cmentarza centralnego oraz doskonała komunikacja tramwajowa do centrum. Dzielą się na Górne, położone powyżej szpitala i Dolne, nad Odrą, które zapewniają temuż szpitalowi klientów, ilekroć ktoś się w nie zapuści bez licznej obstawy. Nie można też ujmować uroku licznym ogródkom działkowym w okolicy. W zależności od wiatru, w niektórych częściach dzielnicy unoszą się perfumy Słodowy Dar Bosmana.
- Port – wbrew pozorom czynny i nawet rozbudowywany, bo regularnie coś do niego wpływa, chociaż oczywiście nie tyle, co za poprzedniego ustroju, kiedy to eksportowano tędy głównie węgiel. Dziś nie ma na węgiel chętnych, a że gospodarka niczego innego wyprodukować nie potrafi, to i statków mniej. W związku z tym częściej pływają po nim jachty, które po upadku tegoż poprzedniego ustroju się rozmnożyły jak króliki.
- Przyjaźni i Kaliny – dwa osiedla z blokami typu Zemsta Gierka, lecz ze względu na ich ciekawe położenie (pomiędzy trzema innymi dzielnicami, na terenie Świerczewa) wymienia się je osobno. Niektóre z budynków nazywane leningradami są produkcji radzieckiej, gdyż ZSRR eksportował, niestety, nie tylko rewolucję. Wskutek bliskości stadionu Pogoni owe osiedla zajmują czołowe pozycje w corocznym policyjnym rankingu z największą ilością zgłoszonych przestępstw ze względu na nadzwyczaj często ginące m.in. lusterka samochodowe.
- Puszcze Szczecińskie – czyli Bukowa, Wkrzańska i Goleniowska. Wielkie, dziewicze i otaczają miasto ze wszystkich stron, dzięki temu stanowią doskonałe miejsce odosobnienia dla narkomanów, meneli, naturystów, uciekinierów z więzienia i ludzi niepłacących alimentów. Podobno bywał tam nawet niejaki Bear Grylls, a z całą pewnością w 2008 r. był tam na gościnnych występach Jožin z bažin, który poprzewracał wtedy wszystkie linie energetyczne, powodując tzw. blackout stulecia.
- Słoneczne – wielgachne blokowisko, modelowa Zemsta Gierka. Fundamentem w komunikacji miejskiej są tu linie pośpieszne. Tu znajduje się pierwsze wybudowane w Wolnej Polsce centrum handlowe Słoneczne.
- Stare Miasto i Podzamcze – urbanistyczny ewenement. Jeden z najcichszych kwartałów miasta, pomimo sporej wartości historycznej tej niezniszczonej wojną części dzielnicy, nie różni się ona przeznaczeniem od Śródmieścia. Starówka (słusznie zwana Nowym Miastem) natomiast składa się z trzech barokowych kamienic i Ratusza Staromiejskiego, który jest krzywy jak wieża w Pizie, ale nikt tego nie docenia. Pozostałe budynki zbudowane są w stylu wczesnokapitalistycznym polskim. Resztę Starówki można obejrzeć na Starym Mieście w Warszawie, dokąd została wywieziona w postaci cegieł. Na rynku, który zazwyczaj jest centrum kulturalnym miast (równie krzywym jak ratusz) przez wiele lat parkowały samochody, ale ostatecznie rozłożyły się tam z tarasami wszystkie okoliczne knajpy, których jest już całkiem sporo. Nie widać za to typowych dla każdego historycznego miasta straganów z pamiątkami. O tym, że dawniej było to centrum miasta przypominają nazwy ulic oraz górujący nad nimi – wcale niebrzydki – Zamek Książąt Pomorskich.
- Stocznia – zlikwidowana, zostały tylko dźwigi, ale mimo to jakieś niezbyt duże pływające kawałki tam powstają, tylko nikt nie wie, kto je buduje. Za to na największej pochylni od lat leży (albo stoi - naukowcy tego nie ustalili) rdzewiejący kawał stali udający stępkę polskiego promu, do której podwładny swojego zastępcy przynitował kiedyś tabliczkę pamiątkową. Tabliczkę potem po cichu zwinięto, a stępkę, jak to ogłosiła pani prezes stoczni z dobrej zmiany, srał kot.
- Stołczyn i Skolwin – ludzie tu rodzą się ze sztachetami w ręku. Ich mieszkańcy są w stanie permanentnej przyjaźni ze sobą i z mieszkańcami pobliskich Polic, spotykając się co tydzień i grając w zabawy typu kto będzie miał większą śliwę lub kto mocniej dostanie w mordę. Niewarto wychodzić na ulicę bez agresywnego psa na smyczy, kastety w pięści i duszy na ramieniu. Mieszkania przypominają wysokiej klasy apartamentowce w Sudanie. Największą sławę przyniósł Stołczynowi fakt, że urodził się tu w XIX wieku niejaki Ludwig Tessnow, niemiecki odpowiednik Kuby Rozpruwacza.
- Śmierdnica i Płonia – bez wątpienia najdziwniejsze dzielnice Szczecina. Przez te osiedla biegnie rzeczka Śmierdnica, wielkością przypominająca rów melioracyjny. Na wjeździe do dzielnicy od strony miasta wita nas największe w okolicy zagłębie jagodzianek. Przyjmuje się, że są zakumulowanym eksperymentem behawioralnym pod tytułem „jak silny musi być popęd seksualny by przezwyciężyć wstręt”, a ich repertuar chorób wenerycznych przewyższa rejestr chorób WHO. Mieszkańcy tej dzielnicy są prymitywni, lecz umieją posługiwać się ogniem. Niestety, na tyle słabo, że mimo że jest to jedna z najmniejszych dzielnic w Szczecinie, posiada własną ochotniczą straż pożarną. Wszędzie walają się resztki jedzenia które ściągają szczury i dziki. Autochtoni dodatkowo dokarmiają dziki i zbierają je na podwórkach jak pokemony.
- Śródmieście – dzielnica centralna miasta, gdzie malownicze place i deptaki znajdują się obok starych, rozwalających się kamienic zasiedlonych marginesem społecznym. Wcale nie jest przesadą porównanie Al. Jedności Narodowej (oficjalnie Al. Papieża Jana Pawła II) do paryskiego Boulevard de Clichy, nie można jednak analogicznie porównać odchodzących od obu alei ulic. Ulice te zresztą są tak poplątane, że na przykład zataczająca koło ulica Mazurska krzyżuje się z kilkoma innymi ulicami po dwa razy i człowiekowi nawet po trzeźwemu to wszystko może się popiertegopomieszać.
- Świerczewo – jedna z najstarszych dzielnic w mieście, lecz mało znane. Znajduje się między dzielnicami Pogodno, Turzynem i Gumieńcami. Dawniej wieś, obecnie osiedle, gdzie zabytkowe wille graniczą z nowobogackimi pałacykami ze złoconymi literami A.D. 2002 nad wjazdem do garażu. Znane jest także jako osiedle kwitnącej marihuany.
- Turzyn – kolejna dzielnica handlowa. Znajduje się tam centrum handlowe Turzyn. Dawniej były tam dwa targowiska: Turzyn, obecnie przebudowanym na żałosne centrum handlowe Turzyn stojące zaraz obok wcześniej wspomnianego, oraz To Tu-rzyn zwany Turzynem Małym, Turzynem Drugim lub Turzynem za Carrefourem. Jedynie ono zachowało pierwotny charakter, choć nie bez przyczyny zwane jest Chinatown. Między Turzynem a Pogodnem znajduje się tak zwana Górka, siedziba szczecińskiego Polmosu produkującego najstarszą na świecie wódkę zbożową Starka. Piwnice zakładów pełne są beczek, z których niektóre prawdopodobnie zaszpuntowali woje Bolesława Krzywoustego. Wejście do piwnic starannie ukryte.
- Wały Chrobrego – dawniej nazywały się Hakenterasse, co obecnie jest już jawne i oficjalnie napisane nad fontanną. Miejsce, z którego przybysze z Polski wypatrują morza, nad którym leży Szczecin i podnoszą wrzask radości, gdy dojrzą jezioro Dąbie. Ruch na Wałach jest regularnie zamykany z powodu rozmaitych imprez, dzięki czemu kierowcy szczecińscy najlepiej w Polsce radzą sobie z objazdami i zyskują odporność nerwową. Największą z imprez są zloty żaglowców, w trakcie których uprawiany jest sport ekstremalny przeciskania się przez dwumilionowy tłum zebrany na 800 metrach nadodrzańskiej ulicy między straganami i grillami. Przejście tej trasy w ciągu jednego dnia jest przez żeglarzy cenione wyżej niż okrążenie przylądka Horn. Pyromagic, festiwal ogni sztucznych, ugasiła pandemia.
- Warszewo – tu mieszkają bogaci, toteż żadni urzędnicy nie ważą się wznieść tutaj spalarni śmieci. Osiedla są zamknięte, strzeżone i pod ciągłą ochroną jednostek specjalnych. Na jednego mieszkańca przypada średnio 1,5 samochodu. Aby tu zamieszkać potrzeba naprawdę niewiele, jedynie siedmiocyfrowy rachunek na koncie. Nazwa Warszewo przejęta jest od wsi położonej obok, którą kiedyś włączono do Szczecina, ponieważ w jej centrum znajdowała się fontanna w kształcie słonia i nie wypadało, aby była ona na wsi. Słoń jakoś przetrwał, ale o tryskaniu wodą od dawna mowy nie ma.
- Wielgowo i Zdunowo – zwane Wioską i Otchłanią. Znajduje się tam koniec świata, a za nim wielka przepaść, na której dnie Atlas trzyma Ziemię. Dzielnica ta posiada charakterystyczny klub piłkarski OKS Vielgovia. Zdunowo zamieszkują mili i sympatyczni tubylcy, którzy pracują przy wydobyciu torfu na okolicznych polach.
- Załom – to już prawdziwa Azja. Dzielnica w zasadzie obok Szczecina w Puszczy Goleniowskiej sąsiednia do Osiedla Kasztanowego. Leżąca na podmokłym terenie, dodatkowo za zgodą prezydenta miasta zalewanym ściekami przez Drobimex na tereny, które nazwano strefą Natura 2000. Dawniej istniała tu również fabryka kabli, obecnie jest pustą, stopniowo niszczoną halą produkcyjną. Warto zażyć orzeźwiającej kąpieli w jednym z dwóch strumieni płynących nieopodal, Chełszczącej i Żołnierskiej Strudze.
- Zawadzkiego-Klonowica – stosunkowo nowe bloki mieszkalne z zaiste rozbudowanym jak na standardy skromnego Stettina dojazdem. Kursuje tu kilka linii autobusowych, gdyż pierwotnie było to osiedle o przeznaczeniu wojskowo-milicyjnym, świadczą o tym rozległe koszary wraz z poligonami na których do dnia dzisiejszego odbywają się nocne ćwiczenia z armatami i bronią automatyczną. Aby dostać tam mieszkanie trzeba było być milicjantem, wyższym rangą wojskowym, lub budowniczym socjalizmu, ci ostatni musieli podpisywać odpowiednie papiery. Miejscem rozrywki jest tzw „Małpi Gaj” czyli obszar ćwiczenia rekrutów składający się z toru przeszkód oraz odwzorowania pola bitwy. Poligon od części mieszkalnej oddzielały śp. garażowiska, ale obecnie powstała tu wielka hala widowiskowo-sportowa. Istnieje legenda że z ostatnich pięter wieżowców przy ulicy Szafera, gdzie stacjonowały kochanki, generałowie oglądali ćwiczenia wojskowe, a z klatki schodowej agenci wrogich mocarstw robili zdjęcia. W czasie Stanu Wojennego żaden mieszkaniec nie widział na osiedlu czołgu na ulicy. Nieopodal znajduje się zajezdnia połączona z biblioteką i siedzibą straży pożarnej, w której można radośnie spędzić czas, jeśli tylko uda nam się ukryć przed kierowcą po odjeździe z przystanku końcowego. Naprzeciwko pierwszej szkoły podstawowej mieści się siedziba komorników sądowych – a oni działają z niesamowitą gorliwością, na podstawie unieważnionych nakazów komorniczych znikło parę firm. W ramach dekomunizacji nazwę Zawadzkiego zmieniono na Zawadzkiego, tyle, że obecnie jest to Tadeusz, a nie Aleksander. Klonowic się uchował.
- Zdroje – dzielnica między Podjuchami a Słonecznym, którego ozdobą jest Jezioro Szmaragdowe i wielka betonowa grota, uparcie i nie wiadomo czemu nazywana przez Szczecinian Grotą Goeringa, czego nikt oficjalnie nie chce przyznać. Warto wspomnieć również o ul. Mącznej, przy których znajduje się psychiatryk nie bez przyczyny zwany Szczecińskimi Tworkami. Mimo posiadania w swoich granicach Zdrojów Szczecin nie uzyskał statusu uzdrowiska.
- Żelechowa (przy czym należy zwrócić uwagę na to, że w języku tubylców, a nie profesorów lingwistyki teoretycznej, od zawsze mówiło się i mówi nadal: Żelechowo, z o na końcu) – dzielnica Szczecina, o której wie jeden na dziesięciu mieszkańców. Znana jest powszechnie z Domu Kombatanta. Tamże znajduje się zespół szkół o najwyższym w Szczecinie poziomie nauczania. Jeśli jesteś kierowcą musisz uzbroić się w cierpliwość. Tu jeździ się 40–50 km/h ze względu na wszechobecne samochody z piękną literką na dachu – „L”.
- Żydowce – nieduże wiejskie zadupie za Podjuchami. Praktycznie przy każdym przystanku autobusowym w tej dzielnicy jest monopolowy lub chociaż melina. W promieniu 50 metrów od skrzyżowaniu ulic Transportowej i
Przodowników Pracy[1] Romana Dmowskiego znajduje się ogromna koncentracja sklepów, których głównym asortymentem są różnorakie używki,(również te mniej legalne) oraz ruiny fabryki włókien sztucznych Wiskord (w latach czterdziestych nazywaną Żydowska Fabryka Fałszywego Jedwabiu). Obecnie służy za melinę, ale komin po Wiskordzie jest najwyższą na świecie platformą do skoków bungee. Miejsce to otoczone jest przez meneli, kiboli i dresiarzy, więc radzi się unikania zbyt długiego przebywania w tamtym miejscu. Żydowce posiadają też klub kajakarski, w którym uczy siępływania kajakiempodtapiania kajaków kolegów, palenia papierosów, podkradania mydła i rzucania petardami w meneli. W Żydowcach znajduje się też kościół wypełniony moherami oraz plac zabaw będący świetnym miejscem na spędzanie czasu dladziecidresów i dzików.
Honorowi obywatele Szczecina
- Bolesław Bierut
- Nikita Chruszczow
- Władysław Gomułka
- Hermann Göring
- Adolf Hitler
- Jan Paweł II
- Edward Osóbka-Morawski
- Konstanty Rokossowski
- Cichy i inne młode wilki
- Marek Kruszel
- Krzysztof Jarzyna ze Szczecina
- Małgorzata Jacyna-Witt
- Dariusz Matecki
Zobacz też
Przypisy
- ↑ zmieniono nazwę ze względu na niepokoje społeczne wywoływane wśród mieszkańców